Wraca sprawa pozwu przeciw prof. Zybertowiczowi. „Mroczne strony Okrągłego Stołu”
Blisko 7 lat temu prof. Andrzejowi Zybertowiczowi powiedział jako juror młodzieżowej debaty:
„Wtedy nie uświadamialiśmy sobie, w jakiej rzeczywistej kondycji jest władza. Tak jak do dziś wielu obserwatorów i komentatorów Okrągłego Stołu nie uświadamia sobie, jak głęboka prawda była w komentarzu Andrzeja Gwiazdy po rozmowach Okrągłego Stołu, który powiedział, że podczas obrad Okrągłego Stołu 'władza podzieliła się władzą z własnymi agentami'”.
Wprawdzie za swoje słowa publicznie przeprosił tych, którzy nie byli agentami, a mogli poczuć się urażeni, jednak i tak wręczono mu pozew złożony przez 36 osób, w zdecydowanej większości uczestników Okrągłego Stołu, obrażonych na ówczesnego doradcę prezydenta Andrzeja Dudy.
- Pilne doniesienia z granicy. Jest komunikat Straży Granicznej
- KRUS wydał komunikat dla rolników
- PKP Intercity wydało komunikat
- Kancelaria Premiera opublikowała nagranie z Tuskiem. W sieci zawrzało
- Długie przerwy w dostawie prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Wielkopolski
- Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy
- Komunikat dla mieszkańców Gdańska
Sławomir Cedzyński, Tysol.pl: To jedno zdanie, z cytatem Andrzej Gwiazdy, mogło się okazać dla pana wyjątkowo drogie. W pozwie zażądano przeprosin ogłoszonych w największych mediach, co kosztowałoby nawet 1,5 miliona złotych. Sąd pierwszej instancji zmienił jednak wysokość roszczeń, choć ich nie odrzucił. Zmodyfikował treść przeprosin i ich publikacji, co kosztowałoby „jedyne” 80-90 tys. zł po cenach z czasów wyroku, czyli jesieni 2022 r. Dlaczego nie zgadza się pan ze złagodzonym orzeczeniem sądu pierwszej instancji?
Prof. Andrzej Zybertowicz. Sąd dokonał nielogicznej wykładni całej sytuacji nie odrzucając tezy pozwu, że przywołując słowa Andrzeja Gwiazdy, iż „podczas Okrągłego Stołu władza podzieliła się władzą ze swoimi własnymi agentami” miałem na myśli wszystkich uczestników obrad. Przy Okrągłym Stole, biorąc pod uwagę tzw. podstoliki, zasiadało prawie 600 osób. Podczas procesu wykazałem również, że o co najmniej 21 osób możemy mówić, że była związana z tajnymi służbami PRL. Cytując słowa Gwiazdy nie powiedziałem, że to dotyczy wszystkich uczestników. Jednak w pozwie stawiano tezę, że Zybertowicz, mimo że tego nie powiedziałem, miał na myśli wszystkich. Argumentowałem, że w sytuacji, gdy byłem doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego i współpracowałem ze środowiskiem, którego inni przedstawiciele byli przy Okrągłym Stole, nie mogłem mieć na myśli wszystkich. Jest zasada, że sąd materiał dowodowy ocenia swobodnie, ale nie dowolnie. Tzn. w szczególności nie może interpretować dowodów łamiąc reguły logiki.
Zatem moja wypowiedź nie może być uznana za obraźliwą wobec żadnych konkretnych osób, bo nikogo nie wymieniłem z nazwiska. Natomiast w stosunku do osób, które były agentami tajnych służb nie było to obraźliwe, bo stwierdza prawdę.
Czy w tym przypadku chodzi jedynie o prawdę historyczną, czy może są inne powody sporu?
Widzę dwa główne motywy działania grupy powodów. Po pierwsze, chodziło o dokonanie aktu zemsty, o dokuczenie mi za pośrednictwem sądu. W normalnej debacie publicznej nie chcieli, może nie potrafili stawić czoła, nawet nie byli do tego gotowi.
Druga sprawa, ważniejsza, dotyczy tego, że według pozwu swoją wypowiedzią dopuściłem się „celowej bagatelizacji dorobku opozycjonistów z czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”. Tak jakby nie wolno było ich w ogóle krytykować. Najwyraźniej cześć ludzi z tego środowiska wyobraża sobie, że byli jakimiś wyzwolicielami ojczyzny, którzy powinni być chronieni przed wszelką krytyką. Pokazywanie, że w całokształcie procesu Okrągłego Stołu, były także mroczne strony, jest dla nich nie do przyjęcia. Bo oni przecież chcieliby być na piedestałach i samodzielnie decydować, co wolno mówić na temat przeszłości.
Zatem, kto kieruje przeszłością, ten ma władzę nad teraźniejszością?
Kontrola nad interpretacją przeszłości jest dla nich jednym z zasobów obrony swoich bieżących interesów. To środowisko, zogniskowane wokół Gazety Wyborczej, pierwsze będzie odbrązawiać osiągnięcia naszych przodków, pozytywną historię polskiej tradycji, z wyjątkiem, gdy dotyczy to ich samych.
Czy jest pan w stanie przyjąć jeszcze bardziej złagodzony wyrok, czy interesuje pana jedynie pełne odrzucenie pozwu?
Uważam, że pozew powinien być odrzucony jako bezpodstawny. Przyjęcie roszczeń pozwu nawet w drobnym zakresie, wytworzy efekt mrożący. Przywołałem w debacie Andrzeja Gwiazdę, który jest świadkiem historii. To nie jest tylko komentator, który mówi: „mnie się wydaje…”. Tylko to jest zasłużony opozycjonista, Kawaler Orderu Orła Białego. Jeśli nie będziemy mogli w debacie publicznej przywoływać głosów świadków historii, to będzie to efekt mrożący i dla badaczy, i dla dziennikarzy. Okaże się wówczas, że sięganie po instrumenty prawa cywilnego jako narzędzia walki politycznej, jest akceptowane przez sądy w Polsce.
Strona powodowa nie kryła, że chce, by wyrok był dla pana jak najbardziej dotkliwy m.in. pod względem finansowym. Czy nadal byłby pan gotowy do debaty na temat przeszłości ze środowiskiem, jak pan to nazwał, zogniskowanym wokół Gazety Wyborczej?
Tak, jeśli chcieliby w otwarty, uczciwy sposób argumentować. Przecież ja miałem jako juror debaty oxfordzkiej 2,5 minuty na podsumowanie złożonej debaty i jeszcze bardziej złożonego fragmentu polskiej historii. Ale jestem otwarty na rzeczową rozmowę o Okrągłym Stole, w tym o zakulisowych zdarzeniach związanych z tą operacją.




