Hanna Dobrowolska: Kiedy nauczyciele powiedzą  „nie” rewolucji w oświacie?

Destrukcja, jaka rozpoczęła się na wiosnę 2024 r. w MEN, nabiera na sile i grozi całkowitym załamaniem się procesu dydaktycznego w szkołach i systemu polskiej oświaty. Alarmuje o tym m.in. oświatowa "Solidarność".
zdj. symboliczne Hanna Dobrowolska: Kiedy nauczyciele powiedzą  „nie” rewolucji w oświacie?
zdj. symboliczne / pixabay

Sprzeciw wobec marksistowskich wizji B. Nowackiej

Od ponad roku trwa otwarta wojna świadomych rodziców z minister Nowacką i jej resortem. Symboliczne jest usunięcie przymiotnika ”narodowy” z tytułu ministra i ostatnio – z nazwy resortu w tak istotnych dokumentach, jak np. projekt ustawy. 

Destrukcja, jaka rozpoczęła się na wiosnę 2024 r. w MEN, nabiera na sile i grozi całkowitym załamaniem się procesu dydaktycznego w szkołach i systemu polskiej oświaty. Służą temu kolejne celowe i perfidne posunięcia B. Nowackiej. Rozpoczęło się od zakazu zadawania i oceniania prac domowych, usunięcia 20% podstawy programowej z 18 przedmiotów. Kolejno jest realizowany plan seksualizacji uczniów poprzez wprowadzenie przedmiotu tzw. edukacji zdrowotnej [zamiast zlikwidowanego WDŻ], formatowania uczniów  przez profil absolwenta, wychowywania unijczyka w ramach edukacji obywatelskiej [która zastąpiła HiT]. Wszystkiemu towarzyszy metodyczna dyskryminacja uczniów uczęszczających na religię – aż do zabrania im 50% lekcji z tego przedmiotu w nadchodzącym roku szkolnym 2025/6. 

Pod pozorem nowoczesności i zerwania ze stereotypami w oświacie Lewica zabiega o pełną bolszewizację polskiej szkoły i wcielenie marksistowskich zasad wyznawanych przez Unię Europejską. Celem jest wprowadzenie Europejskiego Obszaru Edukacji. Model ten przejawia się wrogością wobec przekazywania wiedzy opartej na faktach oraz wobec chrześcijańskiego światopoglądu i  narodowej tradycji, a zarządzanie programami nauczania i wyksztalcenie kadr powierza Brukseli.

Każda z form demolowania szkoły, wdrażanych przez MEN,  napotykała na żywy opór rodziców. Zorganizowani w Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły we współpracy z Solidarnością Oświatową w wielu kwestiach wywalczyli niemało w ciągu roku istnienia Koalicji, którą wprost można dziś nazwać Koalicją Sprzeciwu, ale… to nadal niewystarczające, by uznać, że niebezpieczeństwo zostało zażegane. Wręcz przeciwnie.

Dosłownie przed kilkoma dniami 30.04 Solidarność Oświatowa ponownie stwierdziła:

Przypominamy, że uważamy wprowadzenie przedmiotu „edukacja zdrowotna” za niepotrzebne, a niektóre treści podstawy programowej za szkodliwe  i antyspołeczne

Wywalczona wspólnie przez sprzeciwy  ok. 2 mln. Polaków – jak szacują specjaliści – dobrowolność tego przedmiotu nie jest satysfakcjonująca! On nie powinien infekować żadnych polskich dzieci, nawet „nieobowiązkowo”. Tak więc wypisujmy swoje dzieci z zajęć edukacji antyzdrowotnej – jest to możliwe tylko do 25 września. Warto już teraz dać znać dyrekcji o braku zainteresowania nauczaniem tego przedmiotu. Warto apelować do dyrekcji o zorganizowanie pod egidą Rady Szkoły czy Rady Rodziców jeszcze przed wakacjami rzetelnych spotkań informujących o zagrożeniach związanych z realizacją treści tego przedmiotu.  Za chwilę ruszy strona specjalnej kampanii społecznej, która do tego zachęca i zarazem dostarcza odpowiednich narzędzi: www.takdlaedukacji.p

Nauczyciele i uczniowie szkół specjalnych są zagrożeni!

Edukacja włączająca nadal zalewa polski system oświaty. Szkolenia, projekty, zmiana myślenia kadr pedagogicznych poddawanych przez ostatnie lata permanentnemu  „praniu mózgów", a w efekcie - ucieczka rodziców do edukacji domowej i szkół niepublicznych; o ile tylko się da… 

Zaledwie w ciągu ostatniego roku liczba ta wzrosła w stolicy aż o 8 tys. uczniów. Z 24,5 tys. uczniów w szkołach niepublicznych w Warszawie po 10 latach ich liczba sięgnęła blisko 60 tys. 

To skutek  fali inkluzji, czyli włączania do systemu wszelkich „neuroróżnorodnych” przypadków oraz dzieci migrantów - bez logiki i dbałości o efekt edukacyjny, za to z ideologicznym szyldem , iż „edukacja włączająca” nie stygmatyzuje, nie dyskryminuje, a zapewnia równość i jednakowe szanse każdemu.

Właśnie trwa nabór kolejnych placówek specjalnych do perfidnego planu rozpowszechniania edukacji włączajacej. Grozi on  rozlaniem  inkluzji na 285 placówek specjalnych, które mogą przystąpić do projektu SCWEW-ów. Specjalistyczne Centra Wspierania Edukacji Włączajacej są nastawione na krzewienie inkluzji, głównie za środki z UE. Wartość projektu wynosi  221 970 514,46 zł. Polega on najogólniej na przeorientowaniu się placówek specjalnych z uczniów, którzy są w nich i dla których istnieją te szkoły oraz przedszkola – na szkoły ogólnodostępne włączające wszystkich bez wyjątku. 

Na stronie ORE znajdujemy konkretną informację o celu:

Celem projektu jest budowa skoordynowanego systemu pomocy specjalistycznej realizowanej przez przedszkola, szkoły, placówki specjalne na rzecz przedszkoli i szkół ogólnodostępnych w zakresie pracy z grupami dzieci, uczniów ze zróżnicowanymi potrzebami edukacyjnymi i rozwojowymi. 

I zadaniach projektu:

Zbudowanie systemu wsparcia dla nauczycieli i specjalistów przedszkoli i szkół na poziomie lokalnym, poprzez zapewnienie dostępu do wsparcia eksperckiego, realizowanego przez 285 SCWEW z wykorzystaniem zasobów i potencjału placówek specjalnych.

Odessana energia i czas  pedagogów specjalnych jako ekspertów przez 15 miesięcy trwania projektu – za judaszowe srebrniki w wysokości 718 tys. na placówkę na ten cel  – ma posłużyć ratowaniu szkół masowych, w których zalew dzieci z orzeczeniami  i migrantów, przyjętych w nadmiarze i z gorliwością ideologicznie zaczadzonych, zdestabilizował nauczanie i wychowanie. Kosztem uczniów ze szkół specjalnych, gdyż to nie oni mają być beneficjentami projektu!  

Torpedujmy ten zamysł, zachęcajmy szefów placówek oświatowych i samorządowców do zignorowania tej fałszywej oferty. 
To nie jest metoda naprawy, a konserwowanie już popełnionych błędów i osłabianie szkół specjalnych w ich roli i funkcji. Inkluzja coraz powszechniej służy włączaniu uczniów imigrantów, a nie polskich dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi,  co wskazuje na faktyczne intencje przepływu środków z UE. 

W tym kierunku – włącznie z osłabieniem faktycznych kompetencji nauczycieli i pedagogów specjalnych – zmierza resort, o czym poniżej. 

Tylko umocnienie szkół specjalnych, poradni, urealnienie orzecznictwa i w razie potrzeby- tworzenie mini zespołów specjalnych w szkołach masowych - bez udawania, że możliwe jest realizowanie jednoczesnej nauki wszystkich w jednej klasie – jest remedium na obecny stan zapaści. 

Obecnie poszkodowani są wszyscy uczniowie: i w normie, i z orzeczeniami, i wybitnie zdolni – dla których już nie istnieje żadna oferta rozwoju i indywidualnej ścieżki kształcenia. ITR – koszmarne „teksty łatwe do czytania” – i lekcje przystosowane przez AI oraz platforma zastąpiły troskę o wyróżniających się uczniów prowadzonych przez ukochanego nauczyciela-mistrza. 

Solidarność sprzeciwu 

Opinia Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” z 30.04.2025 r. zmieniającego rozporządzenie Ministra Edukacji i Nauki z dnia 14 września 2023 r. w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli wskazuje na „istotne zagrożenia dla jakości kształcenia oraz sytuacji kadrowej  w polskim systemie oświaty”:

Projektowane zmiany, choć zawierają pewne elementy pozytywne, jednak w dużej mierze cechują się: niewystarczającym poszanowaniem praw nabytych nauczycieli, zbytnią elastycznością kwalifikacyjną, mogącą prowadzić do obniżenia jakości edukacji, brakiem spójności przygotowania nauczycieli do realizacji nowych przedmiotów, zagrożeniem dla jakości wczesnej edukacji dzieci, ryzykiem chaosu organizacyjnego w szkołach i placówkach oświatowych

- czytamy w stanowisku oświatowej "S".

To podsumowanie jednoznacznie odrzuca kierunek projektu MEN – jako godzący w prawa nauczycieli oraz rodziców, odpowiedzialnych za edukację swoich dzieci  - i powinno zmobilizować związki zawodowe nauczycieli oraz same kadry oświatowe do jednoznacznego wspólnego oporu. Rodzice powinni być co najmniej zaniepokojeni pomysłami MEN odnośnie do kwalifikacji osób, które mają w przyszłości opiekować się ich dziećmi i przekazywać im wiedzę. 

Diabeł tkwi w wielu szczegółach

Opinia Komisji Oświaty  zawiera kluczowe zarzuty w takim ich nagromadzeniu i dotykające tak istotnych obszarów, iż optymalne będzie zacytowanie wybranych spośród wielu. 

Co obejmuje projekt B. Nowackiej: 

- dyskryminujący charakter przepisu uniemożliwiającego nabywanie kwalifikacji nauczyciela osobom, które ukończyły studia pierwszego stopnia oraz studia drugiego stopnia zgodnie z przepisami obowiązującymi  przed 3 sierpnia 2019 r. Zmiana ta narusza zasadę ochrony praw nabytych i wprowadza nierówność pomiędzy nauczycielami przygotowanymi według wcześniejszych standardów,  a nowymi kandydatami. 

- Wprowadzenie nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna” i dopuszczenie do jego nauczania szerokiego kręgu specjalistów, w tym nauczycieli biologii, wychowania fizycznego, psychologów oraz przedstawicieli zawodów medycznych [od autora: dodajmy, że służby medyczne, pielęgniarki, fizjoterapeuci będą mieli prawo nauczania przedmiotu – co rodzi także pytanie o nadzór wychowawcy] , choć teoretycznie słuszne, budzi obawy o spójność i jakość realizacji podstawy programowej. Różnorodne wykształcenie prowadzących może skutkować rozbieżnościami w treściach i metodach nauczania, co będzie miało negatywny wpływ na jednolitość poziomu kształcenia w tym ważnym i budzącym kontrowersje obszarze. 

- umożliwienie prowadzenia zajęć z dziećmi do piątego roku życia osobom posiadającym kwalifikacje w zakresie pedagogiki specjalnej  lub opiekuńczo-wychowawczej, bez wymagania wykształcenia kierunkowego w zakresie wychowania przedszkolnego. […] co budzi obawy o jakość wczesnej edukacji oraz bezpieczeństwo rozwojowe dzieci. 

- znaczące poluzowanie wymagań dla stanowisk pedagoga specjalnego. Umożliwienie uzyskania kwalifikacji do zajmowania tego stanowiska osobom po dowolnych kierunkach studiów, które ukończą odpowiednie studia podyplomowe lub kursy kwalifikacyjne, grozi znacznym obniżeniem standardu pracy pedagogicznej  w placówkach oświatowych. Szczególnie niepokojące jest ryzyko ograniczenia rzetelności przygotowania do pracy z uczniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych. 

- zmiany dotyczące kwalifikacji do nauczania języka polskiego  w szkołach za granicą zakładają wysokie wymagania (kurs kwalifikacyjny i studia podyplomowe), to mogą one w praktyce okazać się zbyt wygórowane, ograniczając liczbę kandydatów i dodatkowo komplikując proces obsadzania stanowisk nauczycieli języka polskiego poza granicami kraju”. 
Podsumowując: sprzeczne standardy wymagań, brak przewidywania skutków,  naruszenie bezpieczeństwa edukacyjnego uczniów, generowanie chaosu w szkołach i konfliktów między nauczycielami oraz rodzicami…  

Czy to przypadkowy wynik niekompetencji resoru, czy też celowe działanie B. Nowackiej nastawione na demontaż kolejnych elementów składających się na szkołę w Polsce i poza granicami, gdzie wszak nauczanie języka polskiego jest kluczowe? 

Niezależnie od odpowiedzi -  powinno to napotkać na zdecydowany sprzeciw całego środowiska. Zagrożona pozycja wciąż tłamszonego przez absurdalne wymagania nauczyciela i permanentne naruszanie jego dóbr wymaga wreszcie jednoznacznej reakcji.

Opór nauczycieli jest konieczny! 

Nadchodzi kluczowy rok 2025/6 zakulisowych matactw w strukturze przedmiotów [podziały w szkole podstawowej na etapy, przyroda kosztem nauczania biologii, chemii, fizyki i geografii], w podstawach programowych [okrajanie godzin, nowe przedmioty, jak planowana edukacja klimatyczna], w systemie oceniania [promocja oceniania kształtującego, oceny funkcjonalnej, projekt likwidacji ocen z zachowania i innych -być może - przedmiotów].  Wcielany jest neomarksistowski plan pod szyldem „reformy oświaty”, realizowanej przez Instytut Badań Edukacyjnych, pod dyktat UNICEF i Agencji UE oraz w dużej mierze za środki płynące spoza Polski.

Żadna z powyższych zmian nie byłaby i nie będzie możliwa bez kadr wcielających je w życie – dyrektorów i nauczycieli. Obecnie to oni powinni stanąć na straży normalności w szkołach i tego, by nie zamieniły się one w świetlice terapeutyczno-wychowawcze, czy nawet – jak sygnalizują niektórzy nauczyciele – w „poprawczaki”, utożsamiane potocznie z agresją, chaosem, eskalacją problemów wychowawczym i bardzo niskim poziomem nauczania. 

Tak zaczyna wyglądać codzienność w szkole. Nie dajmy sobie wmówić, iż de-forma B. Nowackiej zmieni ten stan na lepsze. 
Powstrzymajmy ostateczny demontaż polskiej oświaty. Najbliższy rok powinien nas zjednoczyć w oporze wobec rewolucyjnych zapędów Lewicy, która opanowała MEN.

Hanna Dobrowolska
Ekspert oświatowy 
Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły
www.ratujmyszkole.pl 
www.takdlaedukacji.pl 

CZYTAJ TAKŻE: Jak uśmiechnięte elity zdradziły demokrację - nowy numer "Tygodnika Solidarność"

CZYTAJ TAKŻE: 42 lata temu ks. Jerzy Popiełuszko wygłosił poruszającą homilię z okazji rocznicy Konstytucji 3 Maja


 

POLECANE
Zełenski rozmawiał z Trumpem. Wojna musi się zakończyć z ostatniej chwili
Zełenski rozmawiał z Trumpem. "Wojna musi się zakończyć"

– Wojna musi się zakończyć, a jej zakończenia musi być uczciwe – oświadczył w środę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po rozmowie telefonicznej z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Ujawnił, że w rozmowie uczestniczyli też liderzy państw europejskich.

Kamiński ujawnia kulisy spotkania Hołownia–Kaczyński z ostatniej chwili
Kamiński ujawnia kulisy spotkania Hołownia–Kaczyński

Nie milkną echa nocnego spotkania, w którym wzięli udział marszałek Sejmu Szymon Hołownia i szef PiS Jarosław Kaczyński. Michał Kamiński zdradził kulisy.

Mentzen w Berlinie oddał hołd Powstańcom. Policja wszczęła śledztwo z ostatniej chwili
Mentzen w Berlinie oddał hołd Powstańcom. Policja wszczęła śledztwo

Niemiecka policja wszczęło śledztwo w sprawie sytuacji z 1 sierpnia, kiedy to Sławomir Mentzen wraz z grupą polityków odpalił race oraz rozwinął transparent "W 1944 roku Niemcy wymordowali 200 tys. Polaków i zniszczyli Warszawę. Nigdy nie pozwolimy wam zapomnieć".

Jutro siłowe wejście do KRS z ostatniej chwili
"Jutro siłowe wejście do KRS"

Według informacji przekazanych przez prof. Kamila Zaradkiewicza jutro może nastąpić siłowe wejście do Krajowej Rady Sądownictwa.

Strzelanina w bazie wojskowej USA z ostatniej chwili
Strzelanina w bazie wojskowej USA

W bazie Fort Stewart w stanie Georgia w USA doszło do strzelaniny. Dowódca bazy nakazał jej natychmiastowe zamknięcie.

Karol Nawrocki do żołnierzy: Wasz prezydent nigdy nie powie do was: naprzód. Zawsze będę mówił: za mną z ostatniej chwili
Karol Nawrocki do żołnierzy: Wasz prezydent nigdy nie powie do was: naprzód. Zawsze będę mówił: za mną

– Obiecuję, że wasz prezydent nie powie do was: naprzód; zawsze będę mówił do was: za mną; byłem, jestem i będę z wami – zapewnił w środę żołnierzy na pl. Piłsudskiego prezydent Karol Nawrocki podczas uroczystości przejęcia zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi RP.

Przewodnicząca KRS odpowiada Żurkowi i prawnikom Iustitii: Muszą to sobie mocno wbić do głów  z ostatniej chwili
Przewodnicząca KRS odpowiada Żurkowi i prawnikom Iustitii: Muszą to sobie mocno wbić do głów 

Dagmara Pawełczyk-Woicka wyjaśniała, co prezydent Nawrocki miał na myśli mówiąc, że nie będzie awansował ani nominował tych sędziów, którzy swoim działaniem „godzą w porządek konstytucyjno-prawny Rzeczpospolitej Polskiej”. "Muszą  mocno sobie wbić do głów przedstawiciele Themis i Iustitii oraz wspierający ich prawnicy" - napisała na X przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa. 

Kosiniak-Kamysz wygwizdany na Placu Piłsudskiego z ostatniej chwili
Kosiniak-Kamysz wygwizdany na Placu Piłsudskiego

"Do Berlina!" i "Precz z komuną!" – te hasła rozbrzmiały na placu Piłsudskiego, gdy tłum dał upust niezadowoleniu z ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza.

Donald Trump wprowadził dodatkowe 25 proc. cło na towary z Indii za import rosyjskiej ropy z ostatniej chwili
Donald Trump wprowadził dodatkowe 25 proc. cło na towary z Indii za import rosyjskiej ropy

Prezydent USA Donald Trump podpisał rozporządzenie, wprowadzające dodatkowe 25 proc. cło na import towarów z Indii w związku z kupowaniem przez ten kraj rosyjskiej ropy naftowej – wynika z dokumentu opublikowanego w środę przez Biały Dom.

Nawrocki wychłostał ich retorycznym batogiem. Miller bezlitosny dla koalicji 13 grudnia z ostatniej chwili
"Nawrocki wychłostał ich retorycznym batogiem". Miller bezlitosny dla koalicji 13 grudnia

"Karol Nawrocki chłostał ich retorycznym batogiem, wypominając błędy, oskarżając o słabość, ustawiając rząd w roli "jednostki pomocniczej prezydenta", podporządkowanej i zależnej. I nikt – absolutnie nikt z obecnych notabli – nie zdobył się na gest sprzeciwu (...) Milczeli z własnej woli" – pisze w mediach społecznościowych Leszek Miller, nie szczędząc słów krytyki wobec rządu koalicji 13 grudnia. 

REKLAMA

Hanna Dobrowolska: Kiedy nauczyciele powiedzą  „nie” rewolucji w oświacie?

Destrukcja, jaka rozpoczęła się na wiosnę 2024 r. w MEN, nabiera na sile i grozi całkowitym załamaniem się procesu dydaktycznego w szkołach i systemu polskiej oświaty. Alarmuje o tym m.in. oświatowa "Solidarność".
zdj. symboliczne Hanna Dobrowolska: Kiedy nauczyciele powiedzą  „nie” rewolucji w oświacie?
zdj. symboliczne / pixabay

Sprzeciw wobec marksistowskich wizji B. Nowackiej

Od ponad roku trwa otwarta wojna świadomych rodziców z minister Nowacką i jej resortem. Symboliczne jest usunięcie przymiotnika ”narodowy” z tytułu ministra i ostatnio – z nazwy resortu w tak istotnych dokumentach, jak np. projekt ustawy. 

Destrukcja, jaka rozpoczęła się na wiosnę 2024 r. w MEN, nabiera na sile i grozi całkowitym załamaniem się procesu dydaktycznego w szkołach i systemu polskiej oświaty. Służą temu kolejne celowe i perfidne posunięcia B. Nowackiej. Rozpoczęło się od zakazu zadawania i oceniania prac domowych, usunięcia 20% podstawy programowej z 18 przedmiotów. Kolejno jest realizowany plan seksualizacji uczniów poprzez wprowadzenie przedmiotu tzw. edukacji zdrowotnej [zamiast zlikwidowanego WDŻ], formatowania uczniów  przez profil absolwenta, wychowywania unijczyka w ramach edukacji obywatelskiej [która zastąpiła HiT]. Wszystkiemu towarzyszy metodyczna dyskryminacja uczniów uczęszczających na religię – aż do zabrania im 50% lekcji z tego przedmiotu w nadchodzącym roku szkolnym 2025/6. 

Pod pozorem nowoczesności i zerwania ze stereotypami w oświacie Lewica zabiega o pełną bolszewizację polskiej szkoły i wcielenie marksistowskich zasad wyznawanych przez Unię Europejską. Celem jest wprowadzenie Europejskiego Obszaru Edukacji. Model ten przejawia się wrogością wobec przekazywania wiedzy opartej na faktach oraz wobec chrześcijańskiego światopoglądu i  narodowej tradycji, a zarządzanie programami nauczania i wyksztalcenie kadr powierza Brukseli.

Każda z form demolowania szkoły, wdrażanych przez MEN,  napotykała na żywy opór rodziców. Zorganizowani w Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły we współpracy z Solidarnością Oświatową w wielu kwestiach wywalczyli niemało w ciągu roku istnienia Koalicji, którą wprost można dziś nazwać Koalicją Sprzeciwu, ale… to nadal niewystarczające, by uznać, że niebezpieczeństwo zostało zażegane. Wręcz przeciwnie.

Dosłownie przed kilkoma dniami 30.04 Solidarność Oświatowa ponownie stwierdziła:

Przypominamy, że uważamy wprowadzenie przedmiotu „edukacja zdrowotna” za niepotrzebne, a niektóre treści podstawy programowej za szkodliwe  i antyspołeczne

Wywalczona wspólnie przez sprzeciwy  ok. 2 mln. Polaków – jak szacują specjaliści – dobrowolność tego przedmiotu nie jest satysfakcjonująca! On nie powinien infekować żadnych polskich dzieci, nawet „nieobowiązkowo”. Tak więc wypisujmy swoje dzieci z zajęć edukacji antyzdrowotnej – jest to możliwe tylko do 25 września. Warto już teraz dać znać dyrekcji o braku zainteresowania nauczaniem tego przedmiotu. Warto apelować do dyrekcji o zorganizowanie pod egidą Rady Szkoły czy Rady Rodziców jeszcze przed wakacjami rzetelnych spotkań informujących o zagrożeniach związanych z realizacją treści tego przedmiotu.  Za chwilę ruszy strona specjalnej kampanii społecznej, która do tego zachęca i zarazem dostarcza odpowiednich narzędzi: www.takdlaedukacji.p

Nauczyciele i uczniowie szkół specjalnych są zagrożeni!

Edukacja włączająca nadal zalewa polski system oświaty. Szkolenia, projekty, zmiana myślenia kadr pedagogicznych poddawanych przez ostatnie lata permanentnemu  „praniu mózgów", a w efekcie - ucieczka rodziców do edukacji domowej i szkół niepublicznych; o ile tylko się da… 

Zaledwie w ciągu ostatniego roku liczba ta wzrosła w stolicy aż o 8 tys. uczniów. Z 24,5 tys. uczniów w szkołach niepublicznych w Warszawie po 10 latach ich liczba sięgnęła blisko 60 tys. 

To skutek  fali inkluzji, czyli włączania do systemu wszelkich „neuroróżnorodnych” przypadków oraz dzieci migrantów - bez logiki i dbałości o efekt edukacyjny, za to z ideologicznym szyldem , iż „edukacja włączająca” nie stygmatyzuje, nie dyskryminuje, a zapewnia równość i jednakowe szanse każdemu.

Właśnie trwa nabór kolejnych placówek specjalnych do perfidnego planu rozpowszechniania edukacji włączajacej. Grozi on  rozlaniem  inkluzji na 285 placówek specjalnych, które mogą przystąpić do projektu SCWEW-ów. Specjalistyczne Centra Wspierania Edukacji Włączajacej są nastawione na krzewienie inkluzji, głównie za środki z UE. Wartość projektu wynosi  221 970 514,46 zł. Polega on najogólniej na przeorientowaniu się placówek specjalnych z uczniów, którzy są w nich i dla których istnieją te szkoły oraz przedszkola – na szkoły ogólnodostępne włączające wszystkich bez wyjątku. 

Na stronie ORE znajdujemy konkretną informację o celu:

Celem projektu jest budowa skoordynowanego systemu pomocy specjalistycznej realizowanej przez przedszkola, szkoły, placówki specjalne na rzecz przedszkoli i szkół ogólnodostępnych w zakresie pracy z grupami dzieci, uczniów ze zróżnicowanymi potrzebami edukacyjnymi i rozwojowymi. 

I zadaniach projektu:

Zbudowanie systemu wsparcia dla nauczycieli i specjalistów przedszkoli i szkół na poziomie lokalnym, poprzez zapewnienie dostępu do wsparcia eksperckiego, realizowanego przez 285 SCWEW z wykorzystaniem zasobów i potencjału placówek specjalnych.

Odessana energia i czas  pedagogów specjalnych jako ekspertów przez 15 miesięcy trwania projektu – za judaszowe srebrniki w wysokości 718 tys. na placówkę na ten cel  – ma posłużyć ratowaniu szkół masowych, w których zalew dzieci z orzeczeniami  i migrantów, przyjętych w nadmiarze i z gorliwością ideologicznie zaczadzonych, zdestabilizował nauczanie i wychowanie. Kosztem uczniów ze szkół specjalnych, gdyż to nie oni mają być beneficjentami projektu!  

Torpedujmy ten zamysł, zachęcajmy szefów placówek oświatowych i samorządowców do zignorowania tej fałszywej oferty. 
To nie jest metoda naprawy, a konserwowanie już popełnionych błędów i osłabianie szkół specjalnych w ich roli i funkcji. Inkluzja coraz powszechniej służy włączaniu uczniów imigrantów, a nie polskich dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi,  co wskazuje na faktyczne intencje przepływu środków z UE. 

W tym kierunku – włącznie z osłabieniem faktycznych kompetencji nauczycieli i pedagogów specjalnych – zmierza resort, o czym poniżej. 

Tylko umocnienie szkół specjalnych, poradni, urealnienie orzecznictwa i w razie potrzeby- tworzenie mini zespołów specjalnych w szkołach masowych - bez udawania, że możliwe jest realizowanie jednoczesnej nauki wszystkich w jednej klasie – jest remedium na obecny stan zapaści. 

Obecnie poszkodowani są wszyscy uczniowie: i w normie, i z orzeczeniami, i wybitnie zdolni – dla których już nie istnieje żadna oferta rozwoju i indywidualnej ścieżki kształcenia. ITR – koszmarne „teksty łatwe do czytania” – i lekcje przystosowane przez AI oraz platforma zastąpiły troskę o wyróżniających się uczniów prowadzonych przez ukochanego nauczyciela-mistrza. 

Solidarność sprzeciwu 

Opinia Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” z 30.04.2025 r. zmieniającego rozporządzenie Ministra Edukacji i Nauki z dnia 14 września 2023 r. w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli wskazuje na „istotne zagrożenia dla jakości kształcenia oraz sytuacji kadrowej  w polskim systemie oświaty”:

Projektowane zmiany, choć zawierają pewne elementy pozytywne, jednak w dużej mierze cechują się: niewystarczającym poszanowaniem praw nabytych nauczycieli, zbytnią elastycznością kwalifikacyjną, mogącą prowadzić do obniżenia jakości edukacji, brakiem spójności przygotowania nauczycieli do realizacji nowych przedmiotów, zagrożeniem dla jakości wczesnej edukacji dzieci, ryzykiem chaosu organizacyjnego w szkołach i placówkach oświatowych

- czytamy w stanowisku oświatowej "S".

To podsumowanie jednoznacznie odrzuca kierunek projektu MEN – jako godzący w prawa nauczycieli oraz rodziców, odpowiedzialnych za edukację swoich dzieci  - i powinno zmobilizować związki zawodowe nauczycieli oraz same kadry oświatowe do jednoznacznego wspólnego oporu. Rodzice powinni być co najmniej zaniepokojeni pomysłami MEN odnośnie do kwalifikacji osób, które mają w przyszłości opiekować się ich dziećmi i przekazywać im wiedzę. 

Diabeł tkwi w wielu szczegółach

Opinia Komisji Oświaty  zawiera kluczowe zarzuty w takim ich nagromadzeniu i dotykające tak istotnych obszarów, iż optymalne będzie zacytowanie wybranych spośród wielu. 

Co obejmuje projekt B. Nowackiej: 

- dyskryminujący charakter przepisu uniemożliwiającego nabywanie kwalifikacji nauczyciela osobom, które ukończyły studia pierwszego stopnia oraz studia drugiego stopnia zgodnie z przepisami obowiązującymi  przed 3 sierpnia 2019 r. Zmiana ta narusza zasadę ochrony praw nabytych i wprowadza nierówność pomiędzy nauczycielami przygotowanymi według wcześniejszych standardów,  a nowymi kandydatami. 

- Wprowadzenie nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna” i dopuszczenie do jego nauczania szerokiego kręgu specjalistów, w tym nauczycieli biologii, wychowania fizycznego, psychologów oraz przedstawicieli zawodów medycznych [od autora: dodajmy, że służby medyczne, pielęgniarki, fizjoterapeuci będą mieli prawo nauczania przedmiotu – co rodzi także pytanie o nadzór wychowawcy] , choć teoretycznie słuszne, budzi obawy o spójność i jakość realizacji podstawy programowej. Różnorodne wykształcenie prowadzących może skutkować rozbieżnościami w treściach i metodach nauczania, co będzie miało negatywny wpływ na jednolitość poziomu kształcenia w tym ważnym i budzącym kontrowersje obszarze. 

- umożliwienie prowadzenia zajęć z dziećmi do piątego roku życia osobom posiadającym kwalifikacje w zakresie pedagogiki specjalnej  lub opiekuńczo-wychowawczej, bez wymagania wykształcenia kierunkowego w zakresie wychowania przedszkolnego. […] co budzi obawy o jakość wczesnej edukacji oraz bezpieczeństwo rozwojowe dzieci. 

- znaczące poluzowanie wymagań dla stanowisk pedagoga specjalnego. Umożliwienie uzyskania kwalifikacji do zajmowania tego stanowiska osobom po dowolnych kierunkach studiów, które ukończą odpowiednie studia podyplomowe lub kursy kwalifikacyjne, grozi znacznym obniżeniem standardu pracy pedagogicznej  w placówkach oświatowych. Szczególnie niepokojące jest ryzyko ograniczenia rzetelności przygotowania do pracy z uczniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych. 

- zmiany dotyczące kwalifikacji do nauczania języka polskiego  w szkołach za granicą zakładają wysokie wymagania (kurs kwalifikacyjny i studia podyplomowe), to mogą one w praktyce okazać się zbyt wygórowane, ograniczając liczbę kandydatów i dodatkowo komplikując proces obsadzania stanowisk nauczycieli języka polskiego poza granicami kraju”. 
Podsumowując: sprzeczne standardy wymagań, brak przewidywania skutków,  naruszenie bezpieczeństwa edukacyjnego uczniów, generowanie chaosu w szkołach i konfliktów między nauczycielami oraz rodzicami…  

Czy to przypadkowy wynik niekompetencji resoru, czy też celowe działanie B. Nowackiej nastawione na demontaż kolejnych elementów składających się na szkołę w Polsce i poza granicami, gdzie wszak nauczanie języka polskiego jest kluczowe? 

Niezależnie od odpowiedzi -  powinno to napotkać na zdecydowany sprzeciw całego środowiska. Zagrożona pozycja wciąż tłamszonego przez absurdalne wymagania nauczyciela i permanentne naruszanie jego dóbr wymaga wreszcie jednoznacznej reakcji.

Opór nauczycieli jest konieczny! 

Nadchodzi kluczowy rok 2025/6 zakulisowych matactw w strukturze przedmiotów [podziały w szkole podstawowej na etapy, przyroda kosztem nauczania biologii, chemii, fizyki i geografii], w podstawach programowych [okrajanie godzin, nowe przedmioty, jak planowana edukacja klimatyczna], w systemie oceniania [promocja oceniania kształtującego, oceny funkcjonalnej, projekt likwidacji ocen z zachowania i innych -być może - przedmiotów].  Wcielany jest neomarksistowski plan pod szyldem „reformy oświaty”, realizowanej przez Instytut Badań Edukacyjnych, pod dyktat UNICEF i Agencji UE oraz w dużej mierze za środki płynące spoza Polski.

Żadna z powyższych zmian nie byłaby i nie będzie możliwa bez kadr wcielających je w życie – dyrektorów i nauczycieli. Obecnie to oni powinni stanąć na straży normalności w szkołach i tego, by nie zamieniły się one w świetlice terapeutyczno-wychowawcze, czy nawet – jak sygnalizują niektórzy nauczyciele – w „poprawczaki”, utożsamiane potocznie z agresją, chaosem, eskalacją problemów wychowawczym i bardzo niskim poziomem nauczania. 

Tak zaczyna wyglądać codzienność w szkole. Nie dajmy sobie wmówić, iż de-forma B. Nowackiej zmieni ten stan na lepsze. 
Powstrzymajmy ostateczny demontaż polskiej oświaty. Najbliższy rok powinien nas zjednoczyć w oporze wobec rewolucyjnych zapędów Lewicy, która opanowała MEN.

Hanna Dobrowolska
Ekspert oświatowy 
Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły
www.ratujmyszkole.pl 
www.takdlaedukacji.pl 

CZYTAJ TAKŻE: Jak uśmiechnięte elity zdradziły demokrację - nowy numer "Tygodnika Solidarność"

CZYTAJ TAKŻE: 42 lata temu ks. Jerzy Popiełuszko wygłosił poruszającą homilię z okazji rocznicy Konstytucji 3 Maja



 

Polecane
Emerytury
Stażowe