Oficer Agencji Wywiadu: Jesteśmy na froncie tajnej wojny. Rozmowa specjalna Tygodnika Solidarność

– Działania hybrydowe, propagandowe, realizowane w cyberprzestrzeni są zawsze skoordynowane. W dzisiejszych czasach takie ataki dronów czy sprawa z ładunkiem wybuchowym na torach nigdy nie dzieją się samoistnie, towarzyszy im ogromna operacja informacyjna i psychologiczna. Musimy w końcu zacząć częściej mówić, że jesteśmy na froncie tajnej wojny, wojny ciągłej, w której orężem jest dezinformacja, kłamstwo i walka informacyjna – mówi ppłk Marcin Faliński w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Zapis kodu informatycznego układający się w czaszkę Oficer Agencji Wywiadu: Jesteśmy na froncie tajnej wojny. Rozmowa specjalna Tygodnika Solidarność
Zapis kodu informatycznego układający się w czaszkę / Pixabay / Elchinator

Co musisz wiedzieć:

  • Rozmówca ujawnia, że rosyjskie ataki hybrydowe są zawsze skoordynowane z operacjami informacyjnymi, których celem jest chaos, podważenie zaufania do państwa i osłabienie społeczeństwa.
  • Dodaje, że infosfera staje się głównym polem walki, a dezinformacja łatwo wykorzystuje nasze lęki, traumy oraz konflikty tożsamościowe.
  • Zaznacza, że w obliczu ciągłej „tajnej wojny” kluczowe jest informacyjne BHP – edukacja, ostrożność wobec źródeł i odporność na narracje wroga, który próbuje skłócić Polaków z sojusznikami i ośmieszyć państwo.

 

Cele dywersji

Jakub Pacan (Tygodnik Solidarność): Rozmawiamy w dniu, w którym dokonano w Polsce ataku dywersji na kolei. Jaki jest cel takich aktów agresji?

Ppłk Marcin Faliński (oficer Agencji Wywiadu, pisarz): Chaos, podważenie skuteczności działania naszych władz, ale też podkopywanie wzajemnych więzi i w końcu spokoju społecznego, a nawet szerzej – skuteczności euroatlantyckiego systemu bezpieczeństwa.

– Chodzi też o przeciążenie, zmęczenie strachem? Często słyszę, że ludzie nie chcą już słuchać o wojnie, mają dość.

– Nawet jeśli, to jest też pewne wyparcie. Wiem po sobie, że człowieka będącego w strefie wojennej ogarnia w pewnym momencie obojętność na te straszne rzeczy, które dzieją się wokół. Przyzwyczajenie to pewien sposób obrony. Ludzie starają się w końcu funkcjonować w takich warunkach, jakie mają. Wiemy z historii, jak nasi przodkowie próbowali funkcjonować w czasie okupacji – czy to niemieckiej, czy sowieckiej.

– Jak Pan ocenia komunikację rządu na ten temat z mediami i ze społeczeństwem? Zaznaczam, że to bardzo świeża sprawa.

– Musimy pamiętać, że są prowadzone czynności operacyjne. Oczywiście media i społeczeństwo mają prawo do szybkiej, rzetelnej informacji, ale nasze służby działają, a atakujący równie skrupulatnie sprawdzają, jakie komunikaty w związku z tą sprawą będzie przekazywać strona polska. Stąd polskie władze muszą być wstrzemięźliwe w przekazywanych komunikatach i ocenach.

 

Jak się bronić

– Czy da się zabezpieczyć państwo przed takimi atakami?

– Da się, dzisiejsze technologie na to pozwalają. Owszem, nigdy nie ma stuprocentowego zabezpieczenia, bo nawet słynna Żelazna Kopuła w Izraelu nie miała stuprocentowej skuteczności, a była uważana za jedną z najlepszych na świecie, ale da się to zrobić. Jest szereg możliwości, by uszczelnić bezpieczeństwo infrastruktury oparte na elektronice, detekcji, rozwiązaniach geoinformatycznych. Problem w tym, że to kosztowne rzeczy. To dobry moment, by już na etapie projektowania np. tras szybkich kolei implementować pewne rozwiązania dotyczące bezpieczeństwa i stałego monitoringu i nadzoru.

– W rosyjskiej wojnie kognitywnej ważne miejsce zajmuje niszczenie morale wroga, rozbijanie społeczeństwa. U nas z jednej strony mówi się o potrzebie zachowania bezpieczeństwa tożsamościowego i kulturowego, z drugiej Polska zalewana jest imigracją z całego świata. To się wyklucza?

– Decydenci polityczni powinni słuchać jednak ludzi, którzy mają pojęcie o bezpieczeństwie i wyciągać wnioski z historii. Wpuściliśmy 2 mln Ukraińców – słusznie, bo był to odruch serca – jednak trzeba było wyciągnąć wnioski z okresu zimnej wojny, podczas której za żelazną kurtyną funkcjonowały różnego rodzaju obozy i ośrodki przejściowe w Austrii, Niemczech czy Grecji, i służby specjalne według określonych procedur sprawdzały ludzi dokładnie. Nie twierdzę, że trzeba sprawdzać siedemdziesięcioletnią seniorkę czy sześcioletnie dziecko, ale mężczyzn w wieku poborowym już tak. Zobaczmy, kogo dzisiaj wykorzystują Rosjanie w atakach na Polskę – to Ukraińcy. Wszyscy przybysze powinni też podlegać rejestracji, a dostęp do tych danych powinny mieć służby specjalne wszystkich krajów UE i NATO. To nie jest trudne. Choćby taka biometryka, która trwa kilka minut. To poprzedni rząd po prostu zawalił.

– Służby specjalne są apolityczne, działają według reguł świeckiego państwa, ale chronią państwo i społeczeństwo, które mają swoją tożsamość kulturową i duchową. Jakie możliwości ochrony mają tutaj służby?

– Z jednej strony wiemy, jakie znaczenie dla odzyskania wolności w Polsce miał Kościół Katolicki, który był zresztą jedynym wiarygodnym pośrednikiem w czasach komunizmu i stanu wojennego dla pomocy płynącej z Zachodu. To był jedyny niezależny partner społeczny w PRL dla krajów UE i NATO. Jednak Kościół w Polsce nie podjął wyzwań współczesnych czasów. Dzisiaj język hierarchów jest dla młodych ludzi wręcz językiem średniowiecza, bo z takimi opiniami się spotykałem. Zatem Kościół, który był oparciem, osnową tożsamości w komunistycznym państwie, sam pozbawił się tej roli. Co mają z tym zrobić służby? Nic, to nie ich zadanie. To poważne pytanie do hierarchów Kościoła. Wielu światłych ludzi Kościoła o tym mówi, ale nie każdy jest kard. Grzegorzem Rysiem. Plus w tym wszystkim jest taki, że Polaków wobec zjawiska wielokulturowości chroni jednak pewna wrodzona homogeniczność. To niepopularne, ale to nas chroni. Cudzoziemcy przyjeżdżający do nas z Europy, Niemiec, Hiszpanii itp. opowiadają, jak są kulturowo zaszokowani ładem społecznym, porządkiem, nawet czystymi ulicami. Nie zwracaliśmy uwagi na olbrzymią wartość tego, co stworzyliśmy po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku, a zwłaszcza po wstąpieniu do UE.

 

Czułe punkty

– W jaki sposób Rosja wykorzystuje nasze traumy i lęki z przeszłości do budowania atmosfery grozy?

– Rosja jest w tym dobra, już od 2014 roku, od czasu napaści na Krym, mocno podbija sprawę Wołynia i UPA. Teraz próbuje się na różne sposoby przekonywać naszą opinię publiczną, że źródłem wszelkich problemów w Polsce jest Ukraina. Sprawa dronów dobrze to pokazała: drony spadły w Polsce przez Ukraińców, bo nie ostrzegli, a może sami puścili te drony na Polskę itp. Teraz po aktach dywersji na kolei dzieje się to samo. A wróg jest jeden. To Rosja. Każdy, kto twierdzi inaczej, wpisuje się w grę dezinformacyjną Kremla.

– Sam słyszałem takie tezy.

– Działania hybrydowe, propagandowe, realizowane w cyberprzestrzeni są zawsze skoordynowane. W dzisiejszych czasach takie ataki dronów czy sprawa z ładunkiem wybuchowym na torach nigdy nie dzieją się samoistnie, towarzyszy im ogromna operacja informacyjna i psychologiczna. Musimy w końcu zacząć częściej mówić, że jesteśmy na froncie tajnej wojny, wojny ciągłej, w której orężem jest dezinformacja, kłamstwo i walka informacyjna. Powiem nawet, że teraz łatwiej Rosjanom prowadzić działania w infosferze niż te dywersyjne, ponieważ Polska też się uczy na tej wojnie, nie jest bierna, coraz lepiej się chronimy. Oczywiście uczymy się za późno i za mało, ale dobrze, że w ogóle.

 

Ukraińcy na froncie wojny informacyjnej

– Coś, czego się obawiam w rosyjskiej wojnie informacyjnej, to sytuacja, gdy Rosjanie wmawiają Ukraińcom, że w sumie są „jednym narodem”, „nieważne, pod jaką flagą, żyć trzeba”, mówią Ukraińcom, że „ wspólnie budowali imperium i walczyli w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”. Część wymęczonych Ukraińców zacznie ulegać?

– Myślę, że nie. Ukraińcy nauczyli się z tą wojną żyć, oni mocno stawiają na obywatelskość, na obnażanie rosyjskiej propagandy, potrafią tę propagandę rozczytać. Mój kolega wrócił niedawno z Ukrainy, w której zbierał materiały prasowe, i mówił, że Ukraińcy potrafią znaleźć wolną przestrzeń, nie dają się zdławić rosyjskiej narracji. Wie Pan, że są miejsca, gdzie co dzień filharmonia daje koncerty? To też jest obrona przeciw tępej propagandzie. Wielu Ukraińców było w Europie. To ich wzór. Słyszałem także, że kadry rosyjskie są coraz słabsze jakościowo, coraz gorszy materiał ludzki obsługuje obszar działań hybrydowych. Ponadto zaczynają chyba działać sankcje i Rosji brakuje nowych technologii. I jeszcze jedno, etnicznych Rosjan jest coraz mniej. Odeszło im wiele republik po ZSRR, miękkim podbrzuszem Rosji jest bardzo wysoka dzietność wśród muzułmanów, na Syberii jest coraz więcej Chińczyków i coraz więcej małżeństw mieszanych Rosjanek z Chińczykami. Do tego olbrzymie straty w sile ludzkiej na froncie. Jednym słowem, liczba Rosjan będzie zbliżać się do liczby Ukraińców.

– Pytam o to, bo miałem taką „myślozbrodnię”, że Ukraińcy nie z chęci, ale z przymusu, szantażu po przegranej, zostaną zmuszeni przez Rosjan do pójścia z bronią na Polskę.

– Nie, taka obawa, jeśli nawet mogła się pojawić, to w pierwszych tygodniach wojny. Obecnie to nie ten czas. Przecież na początku 1939 roku w kręgach naszych wojskowych pojawiały się pomysły o jakimś dealu z Niemcami. Kiedy zaczęły się zbrodnie nazistowskie, prowadzono zaciętą walkę podziemną. Ukraińcy doświadczyli traumy zbrodni wojsk rosyjskich, porwanych dzieci, zniszczeń. Tego nie da się już wymazać. To ich wzmacnia i konsoliduje.

 

Wykorzystanie ruchów antysystemowych

– Czy jako społeczeństwo ponosimy koszty psychiczne tej wojny? Jeśli tak, to jakie?

– Raczej nie ponosimy kosztów psychicznych wojny. Bardziej stresujemy się sprawami codziennymi typu: kredytami, pracą, kupnem mieszkania. Sprawy wojenne są raczej drugorzędne. Co więcej, niezależnie od tego, czy jesteśmy z lewej, czy prawej strony politycznego podziału, Rosja solidaryzuje nas wszystkich przeciw niej. To warte zauważenia, ponieważ nie ma tego w innych krajach. Oczywiście są, jak wcześniej mówiłem, skrajne poglądy prorosyjskie, ale z nimi należy walczyć i tępić je z wszystkich sił.

– W latach 60. XX w. Jewgienij Messner opracował zasady wojen buntowniczych, temat pociągnął słynny Walerij Gierasimow. Jak u nas wygląda rosyjskie wsparcie potencjału protestu i ruchów antysystemowych?

– Rosja zawsze wspierała takie ruchy w Europie Zachodniej. Gdy Pan o to pyta, to widzę bardziej trendy myślowe, które są szersze od partii politycznych, ponieważ ten potencjał buntowniczy może przybierać różne oblicza. W USA np. był to poważny problem ruchów antyszczepionkowych. W Polsce paradoksalnie i absurdalnie podbijane to jest w antyniemieckości i antyukraińskości. I nie chodzi o to, by nie mówić o trudnościach we wzajemnych relacjach z Niemcami czy Ukrainą, jednak to najłatwiej podgrzać, a osłabienie relacji z tymi państwami może prowadzić do naszego osłabiania. Nie ma u nas „antysłowackości” czy „antylitewskości”, nikt o tym nie mówi, a mieliśmy z nimi zgrzyty. Szwecja? Też był potop, ale to zbyt odległa historia, poza tym Polacy mają tam swoje biznesy i sporo nas wyjechało do Szwecji. To jeden z nasz ych najbliższych sojuszników. Rosjanie to wiedzą, więc uderzają w to, w co można uderzyć najłatwiej.

 

Przeładowanie informacyjne

– Wśród managementu obserwuje się niezadowolenie z podjętych decyzji wskutek nadmiaru informacji. Czy wśród szpiegów, ludzi służb jest podobnie? Nadmiar informacji utrudnia podjęcie trafnych analiz?

– Nie, tylko trzeba mieć cel i wyszukiwać dane pod ten cel. Trzeba rzetelnie sprawdzać źródła, nie traktować informacji podawanych w mediach społecznościowych jako prawdziwych z założenia, opierać się na ocenach ekspertów, zachowywać pewną gradację, nie wchodzić w komunikacyjną studnię. Nawet zdobywając informacje na przeciwniku, trzeba je traktować jako źródła, nie jako wyrocznię. Ta sama metodyka dotyczy społeczeństwa, zachowajmy informacyjne BHP.

– Tylko media społecznościowe mają coraz większe znaczenie. Ludzie nie chcą wierzyć klasie politycznej, tylko „takim ludziom, jak ja”.

– To duży problem, ponieważ bardzo łatwo wejść w media społecznościowe, dla ludzi są łatwo dostępne, ale też łatwo wpuścić tam cokolwiek, różne dezinformacje. Dzisiaj boty i AI mogą podawać nieprawdziwe informacje w setkach tysięcy powtórzeń. Tutaj zawsze trzeba stawiać na edukację informacyjną, kierować się zdrowym rozsądkiem i sprawdzać źródła. Niestety w internecie pojawiają się tak nieprawdopodobne rzeczy, że czasem się zastanawiam, gdzie ci ludzie to znajdują. Słyszałem np., że powinniśmy wywierać wpływ na rząd, by było mniej ćwiczeń na poligonach wojskowych, ponieważ wybuchy powodują fale uderzeniową idącą na drugi koniec świata i tam są trzęsienia ziemi. Ktoś inny mi mówi, że jest bardzo antykościelny, ale głosuje na partię Brauna.

– To niesamowite, jak Rosjanie potrafią wciskać się w te luki poznawcze. Ja ostatnio słyszałem, że Janusz Korwin-Mikke i Stanisław Michalkiewicz są Żydami.

– Ci ludzie skądś czerpią tę wiedzę, to jest niebywałe, jakieś różne fora, darknet. Lubię takie dyskusje podsumowywać stwierdzeniem Stanisława Lema, że do czasu, gdy wymyślili internet, nie wiedziałem, że jest tylu idiotów na świecie.

 

Cyberobrona

– Instytucje państwowe działające w cyberprzestrzeni stają często naprzeciw wielkim, międzynarodowym korporacjom, które są z kolei wykorzystywane lub używane przez siły wrogie pozapaństwowe. Atakowany ma prawo do odwetu, ale jak rozwiązać to w prawie międzynarodowym?

– W UE cały czas się z tym mierzymy. To problem dużych dostawców mediów społecznościowych, którzy powinni brać za nie odpowiedzialność. W UE były pomysły, jak to regulować, jednak wciąż jest wiele do zrobienia. A przypominam, że jesteśmy jeszcze przed wielką rewolucją związaną ze sztuczną inteligencją. Jesteśmy w przeddzień rzeczywistości, w której być może będą dwa internety: będzie konto uwiarygodnione, czyli profil zaufany – tak bym to nazwał – i będzie cała szara strefa. To chyba idzie w tę stronę.

– Jaki jest nasz potencjał cyberobrony?

– Z tym jest coraz lepiej. Instytucje centralne, duże firmy, strategiczne, mają dobre zabezpieczenia. Największym problemem, miękkim podbrzuszem, jest Polska powiatowa. Mówił zresztą o tym minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. To jest dobry czas na szkolenia ludzi w tym zakresie, ponieważ często jest to kwestia świadomości urzędnika w gminie czy powiecie, a nie skomplikowanych, bardzo drogich technologii.

– Zostawionego na biurku pendrive’a?

– Też. Uważam, że w urzędach powinny być zablokowane możliwości używania takich urządzeń.

– Czy Polska ma możliwości destrukcyjne i manipulacyjne w obszarze informacyjnym wobec Rosji?

– Nie wiem, mam nadzieję, że tak. Kiedy ktoś mnie o to pyta, to odpowiadam, że jest tak jak w piłce nożnej – najlepszą obroną jest atak. Im dłużej piłka utrzymuje się na polu przeciwnika, tym lepiej. Nie wiem, co się stanie po dywersji na torach, ale sądzę, że to dobry czas, by – mówiąc wprost – się odwinąć.

 

Przeciw państwu

– Czy jednym z celów ataków Rosjan, którego nie wyłapujemy, jest ośmieszanie naszego państwa, przekonywanie, że jest słabe, nakręcanie sporu legitymizacyjnego?

– Oczywiście, że tak. Musimy bardzo na to uważać, podważamy instytucję państwa, za tym jest anarchia, nieutożsamianie się z państwem polskim.

– Czy z Pańskich książek zdobędziemy wiedzę na temat bezpieczeństwa informacji i świadomości obywatelskiej, by nie dawać pola wrogom?

– Tak, w mojej prozie zawsze jest element prawdy czy prawdziwe historie, można tam przeczytać, jak pracują służby specjalne, czego poszukują i jak się zachowywać. Polecam lekturę. Piszę też o tym w ostatniej książce „Indyjska szarada”.

 

***

Ppłk Marcin Faliński – absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1992 roku dziennikarz „Życia Warszawy”. Od 1993 roku funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, a od 1996 oficer Zarządu Wywiadu. W roku 1997 roku ukończył kurs oficerski w Ośrodku Kształcenia Kadr Wywiadu. Od 2002 roku oficer Agencji Wywiadu. Kilka lat temu przeszedł na emeryturę w stopniu podpułkownika. Współautor bestsellerowej trylogii historyczno-szpiegowskiej („Operacja Rafael”, „Operacja Singe” i „Operacja Retea”) i powieści sensacyjnych „W czerwonej sieci” i „Obcy horyzont”.

[Tytuł, śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]


 

POLECANE
Radosław Sikorski nie znalazł czasu na rozmowę z ambasadorem Izraela, bo... promuje swoją książkę? gorące
Radosław Sikorski nie znalazł czasu na rozmowę z ambasadorem Izraela, bo... promuje swoją książkę?

„Minister Radosław Sikorski nie znalazł dziś czasu na spotkanie z ambasadorem Izraela. Mamy przełom ws. Ukrainy, jego rzecznik sugeruje, że właśnie tym zajmuje się jego przełożony. Tymczasem… Sikorski reklamuje swoje książki i ma dzisiaj spotkanie autorskie w Krakowie” - napisała na X eurodeputowana Anna Bryłka (Konfederacja).

W Niemczech rozpoczął się proces członków Antify.  Atakowali ludzi młotkami Wiadomości
W Niemczech rozpoczął się proces członków Antify. Atakowali ludzi młotkami

Siedem osób stanęło przed sądem w Dreźnie pod zarzutami udziału w brutalnej działalności skrajnie lewicowej grupy Antifa Ost. Niedawno Stany Zjednoczone uznały tę organizację za terrorystyczną.

Macron: Jest szansa na postęp ku dobremu pokojowi z ostatniej chwili
Macron: Jest szansa na postęp ku dobremu pokojowi

Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział we wtorek, na początku wideokonferencji państw należących do tzw. koalicji chętnych, że „nareszcie jest szansa na realny postęp ku dobremu pokojowi” między Ukrainą i Rosją, ale jego warunkiem są gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa - relacjonuje AFP.

PE dał zielone światło pierwszemu w historii europejskiemu programowi przemysłu obronnego z ostatniej chwili
PE dał zielone światło pierwszemu w historii europejskiemu programowi przemysłu obronnego

Przyjęte we wtorek przez PE rozporządzenie oficjalnie ma na celu wzmocnienie unijnego przemysłu obronnego, wspieranie wspólnych europejskich zamówień w dziedzinie obronności, zwiększenie produkcji obronnej i zwiększenie wsparcia dla Ukrainy.

Ważny komunikat. Alert RCB wysłany do kilku województw z ostatniej chwili
Ważny komunikat. Alert RCB wysłany do kilku województw

We wtorek Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ostrzega przed gwałtownym pogorszeniem pogody. W nocy z 26 na 27 listopada spodziewane są intensywne opady śniegu, które mogą znacznie utrudnić warunki na drogach i chodnikach. Alert RCB trafił do mieszkańców aż dziewięciu województw.

Zaskakujące zmiana w sondażach Politico na Węgrzech. Oskarżenia o rażącą manipulację z ostatniej chwili
Zaskakujące zmiana w sondażach Politico na Węgrzech. Oskarżenia o "rażącą manipulację"

Portal Politico został skrytykowany przez polityków węgierskiego Fideszu. Chodzi o zaskakującą zmianę wyników „sondażu sondaży” dla Węgier. Korekta ta odwróciła wcześniejsze wskazanie prowadzenia koalicji Fidesz–KDNP i wywołała zarzuty o manipulację danymi.

Komisje PE wzywają do stworzenia „wojskowej strefy Schengen” gorące
Komisje PE wzywają do stworzenia „wojskowej strefy Schengen”

Posłowie do Parlamentu Europejskiego ds. transportu i obrony pilnie wzywają do łatwiejszego przemieszczania wojsk i sprzętu wojskowego przez UE poprzez usunięcie granic wewnętrznych i modernizację infrastruktury.

PE uderza w Węgry za „pogłębiający się kryzys praworządności”, w tym zakaz homoseksualnych parad z ostatniej chwili
PE uderza w Węgry za „pogłębiający się kryzys praworządności”, w tym zakaz homoseksualnych parad

Parlament przyjął drugie sprawozdanie okresowe zarzucające Węgrom podważanie praworządności i ciągłe łamanie przez nie wartości UE.

To osobista porażka premiera. Ekspert nie zostawia suchej nitki na nieobecności Tuska w Genewie z ostatniej chwili
"To osobista porażka premiera". Ekspert nie zostawia suchej nitki na nieobecności Tuska w Genewie

– Niewątpliwie jest to osobista porażka premiera Donalda Tuska – ocenia w rozmowie z "Faktem" nieobecność polskiego premiera w Genewie były ambasador Jan Piekło.

PKO BP wydał pilny komunikat dla swoich klientów z ostatniej chwili
PKO BP wydał pilny komunikat dla swoich klientów

W środę, 26 listopada 2025 r., w godzinach 00:30–04:00 zaplanowane są prace techniczne, które mogą spowodować utrudnienia w korzystaniu z kart płatniczych oraz wybranych usług bankowych.

REKLAMA

Oficer Agencji Wywiadu: Jesteśmy na froncie tajnej wojny. Rozmowa specjalna Tygodnika Solidarność

– Działania hybrydowe, propagandowe, realizowane w cyberprzestrzeni są zawsze skoordynowane. W dzisiejszych czasach takie ataki dronów czy sprawa z ładunkiem wybuchowym na torach nigdy nie dzieją się samoistnie, towarzyszy im ogromna operacja informacyjna i psychologiczna. Musimy w końcu zacząć częściej mówić, że jesteśmy na froncie tajnej wojny, wojny ciągłej, w której orężem jest dezinformacja, kłamstwo i walka informacyjna – mówi ppłk Marcin Faliński w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Zapis kodu informatycznego układający się w czaszkę Oficer Agencji Wywiadu: Jesteśmy na froncie tajnej wojny. Rozmowa specjalna Tygodnika Solidarność
Zapis kodu informatycznego układający się w czaszkę / Pixabay / Elchinator

Co musisz wiedzieć:

  • Rozmówca ujawnia, że rosyjskie ataki hybrydowe są zawsze skoordynowane z operacjami informacyjnymi, których celem jest chaos, podważenie zaufania do państwa i osłabienie społeczeństwa.
  • Dodaje, że infosfera staje się głównym polem walki, a dezinformacja łatwo wykorzystuje nasze lęki, traumy oraz konflikty tożsamościowe.
  • Zaznacza, że w obliczu ciągłej „tajnej wojny” kluczowe jest informacyjne BHP – edukacja, ostrożność wobec źródeł i odporność na narracje wroga, który próbuje skłócić Polaków z sojusznikami i ośmieszyć państwo.

 

Cele dywersji

Jakub Pacan (Tygodnik Solidarność): Rozmawiamy w dniu, w którym dokonano w Polsce ataku dywersji na kolei. Jaki jest cel takich aktów agresji?

Ppłk Marcin Faliński (oficer Agencji Wywiadu, pisarz): Chaos, podważenie skuteczności działania naszych władz, ale też podkopywanie wzajemnych więzi i w końcu spokoju społecznego, a nawet szerzej – skuteczności euroatlantyckiego systemu bezpieczeństwa.

– Chodzi też o przeciążenie, zmęczenie strachem? Często słyszę, że ludzie nie chcą już słuchać o wojnie, mają dość.

– Nawet jeśli, to jest też pewne wyparcie. Wiem po sobie, że człowieka będącego w strefie wojennej ogarnia w pewnym momencie obojętność na te straszne rzeczy, które dzieją się wokół. Przyzwyczajenie to pewien sposób obrony. Ludzie starają się w końcu funkcjonować w takich warunkach, jakie mają. Wiemy z historii, jak nasi przodkowie próbowali funkcjonować w czasie okupacji – czy to niemieckiej, czy sowieckiej.

– Jak Pan ocenia komunikację rządu na ten temat z mediami i ze społeczeństwem? Zaznaczam, że to bardzo świeża sprawa.

– Musimy pamiętać, że są prowadzone czynności operacyjne. Oczywiście media i społeczeństwo mają prawo do szybkiej, rzetelnej informacji, ale nasze służby działają, a atakujący równie skrupulatnie sprawdzają, jakie komunikaty w związku z tą sprawą będzie przekazywać strona polska. Stąd polskie władze muszą być wstrzemięźliwe w przekazywanych komunikatach i ocenach.

 

Jak się bronić

– Czy da się zabezpieczyć państwo przed takimi atakami?

– Da się, dzisiejsze technologie na to pozwalają. Owszem, nigdy nie ma stuprocentowego zabezpieczenia, bo nawet słynna Żelazna Kopuła w Izraelu nie miała stuprocentowej skuteczności, a była uważana za jedną z najlepszych na świecie, ale da się to zrobić. Jest szereg możliwości, by uszczelnić bezpieczeństwo infrastruktury oparte na elektronice, detekcji, rozwiązaniach geoinformatycznych. Problem w tym, że to kosztowne rzeczy. To dobry moment, by już na etapie projektowania np. tras szybkich kolei implementować pewne rozwiązania dotyczące bezpieczeństwa i stałego monitoringu i nadzoru.

– W rosyjskiej wojnie kognitywnej ważne miejsce zajmuje niszczenie morale wroga, rozbijanie społeczeństwa. U nas z jednej strony mówi się o potrzebie zachowania bezpieczeństwa tożsamościowego i kulturowego, z drugiej Polska zalewana jest imigracją z całego świata. To się wyklucza?

– Decydenci polityczni powinni słuchać jednak ludzi, którzy mają pojęcie o bezpieczeństwie i wyciągać wnioski z historii. Wpuściliśmy 2 mln Ukraińców – słusznie, bo był to odruch serca – jednak trzeba było wyciągnąć wnioski z okresu zimnej wojny, podczas której za żelazną kurtyną funkcjonowały różnego rodzaju obozy i ośrodki przejściowe w Austrii, Niemczech czy Grecji, i służby specjalne według określonych procedur sprawdzały ludzi dokładnie. Nie twierdzę, że trzeba sprawdzać siedemdziesięcioletnią seniorkę czy sześcioletnie dziecko, ale mężczyzn w wieku poborowym już tak. Zobaczmy, kogo dzisiaj wykorzystują Rosjanie w atakach na Polskę – to Ukraińcy. Wszyscy przybysze powinni też podlegać rejestracji, a dostęp do tych danych powinny mieć służby specjalne wszystkich krajów UE i NATO. To nie jest trudne. Choćby taka biometryka, która trwa kilka minut. To poprzedni rząd po prostu zawalił.

– Służby specjalne są apolityczne, działają według reguł świeckiego państwa, ale chronią państwo i społeczeństwo, które mają swoją tożsamość kulturową i duchową. Jakie możliwości ochrony mają tutaj służby?

– Z jednej strony wiemy, jakie znaczenie dla odzyskania wolności w Polsce miał Kościół Katolicki, który był zresztą jedynym wiarygodnym pośrednikiem w czasach komunizmu i stanu wojennego dla pomocy płynącej z Zachodu. To był jedyny niezależny partner społeczny w PRL dla krajów UE i NATO. Jednak Kościół w Polsce nie podjął wyzwań współczesnych czasów. Dzisiaj język hierarchów jest dla młodych ludzi wręcz językiem średniowiecza, bo z takimi opiniami się spotykałem. Zatem Kościół, który był oparciem, osnową tożsamości w komunistycznym państwie, sam pozbawił się tej roli. Co mają z tym zrobić służby? Nic, to nie ich zadanie. To poważne pytanie do hierarchów Kościoła. Wielu światłych ludzi Kościoła o tym mówi, ale nie każdy jest kard. Grzegorzem Rysiem. Plus w tym wszystkim jest taki, że Polaków wobec zjawiska wielokulturowości chroni jednak pewna wrodzona homogeniczność. To niepopularne, ale to nas chroni. Cudzoziemcy przyjeżdżający do nas z Europy, Niemiec, Hiszpanii itp. opowiadają, jak są kulturowo zaszokowani ładem społecznym, porządkiem, nawet czystymi ulicami. Nie zwracaliśmy uwagi na olbrzymią wartość tego, co stworzyliśmy po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku, a zwłaszcza po wstąpieniu do UE.

 

Czułe punkty

– W jaki sposób Rosja wykorzystuje nasze traumy i lęki z przeszłości do budowania atmosfery grozy?

– Rosja jest w tym dobra, już od 2014 roku, od czasu napaści na Krym, mocno podbija sprawę Wołynia i UPA. Teraz próbuje się na różne sposoby przekonywać naszą opinię publiczną, że źródłem wszelkich problemów w Polsce jest Ukraina. Sprawa dronów dobrze to pokazała: drony spadły w Polsce przez Ukraińców, bo nie ostrzegli, a może sami puścili te drony na Polskę itp. Teraz po aktach dywersji na kolei dzieje się to samo. A wróg jest jeden. To Rosja. Każdy, kto twierdzi inaczej, wpisuje się w grę dezinformacyjną Kremla.

– Sam słyszałem takie tezy.

– Działania hybrydowe, propagandowe, realizowane w cyberprzestrzeni są zawsze skoordynowane. W dzisiejszych czasach takie ataki dronów czy sprawa z ładunkiem wybuchowym na torach nigdy nie dzieją się samoistnie, towarzyszy im ogromna operacja informacyjna i psychologiczna. Musimy w końcu zacząć częściej mówić, że jesteśmy na froncie tajnej wojny, wojny ciągłej, w której orężem jest dezinformacja, kłamstwo i walka informacyjna. Powiem nawet, że teraz łatwiej Rosjanom prowadzić działania w infosferze niż te dywersyjne, ponieważ Polska też się uczy na tej wojnie, nie jest bierna, coraz lepiej się chronimy. Oczywiście uczymy się za późno i za mało, ale dobrze, że w ogóle.

 

Ukraińcy na froncie wojny informacyjnej

– Coś, czego się obawiam w rosyjskiej wojnie informacyjnej, to sytuacja, gdy Rosjanie wmawiają Ukraińcom, że w sumie są „jednym narodem”, „nieważne, pod jaką flagą, żyć trzeba”, mówią Ukraińcom, że „ wspólnie budowali imperium i walczyli w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”. Część wymęczonych Ukraińców zacznie ulegać?

– Myślę, że nie. Ukraińcy nauczyli się z tą wojną żyć, oni mocno stawiają na obywatelskość, na obnażanie rosyjskiej propagandy, potrafią tę propagandę rozczytać. Mój kolega wrócił niedawno z Ukrainy, w której zbierał materiały prasowe, i mówił, że Ukraińcy potrafią znaleźć wolną przestrzeń, nie dają się zdławić rosyjskiej narracji. Wie Pan, że są miejsca, gdzie co dzień filharmonia daje koncerty? To też jest obrona przeciw tępej propagandzie. Wielu Ukraińców było w Europie. To ich wzór. Słyszałem także, że kadry rosyjskie są coraz słabsze jakościowo, coraz gorszy materiał ludzki obsługuje obszar działań hybrydowych. Ponadto zaczynają chyba działać sankcje i Rosji brakuje nowych technologii. I jeszcze jedno, etnicznych Rosjan jest coraz mniej. Odeszło im wiele republik po ZSRR, miękkim podbrzuszem Rosji jest bardzo wysoka dzietność wśród muzułmanów, na Syberii jest coraz więcej Chińczyków i coraz więcej małżeństw mieszanych Rosjanek z Chińczykami. Do tego olbrzymie straty w sile ludzkiej na froncie. Jednym słowem, liczba Rosjan będzie zbliżać się do liczby Ukraińców.

– Pytam o to, bo miałem taką „myślozbrodnię”, że Ukraińcy nie z chęci, ale z przymusu, szantażu po przegranej, zostaną zmuszeni przez Rosjan do pójścia z bronią na Polskę.

– Nie, taka obawa, jeśli nawet mogła się pojawić, to w pierwszych tygodniach wojny. Obecnie to nie ten czas. Przecież na początku 1939 roku w kręgach naszych wojskowych pojawiały się pomysły o jakimś dealu z Niemcami. Kiedy zaczęły się zbrodnie nazistowskie, prowadzono zaciętą walkę podziemną. Ukraińcy doświadczyli traumy zbrodni wojsk rosyjskich, porwanych dzieci, zniszczeń. Tego nie da się już wymazać. To ich wzmacnia i konsoliduje.

 

Wykorzystanie ruchów antysystemowych

– Czy jako społeczeństwo ponosimy koszty psychiczne tej wojny? Jeśli tak, to jakie?

– Raczej nie ponosimy kosztów psychicznych wojny. Bardziej stresujemy się sprawami codziennymi typu: kredytami, pracą, kupnem mieszkania. Sprawy wojenne są raczej drugorzędne. Co więcej, niezależnie od tego, czy jesteśmy z lewej, czy prawej strony politycznego podziału, Rosja solidaryzuje nas wszystkich przeciw niej. To warte zauważenia, ponieważ nie ma tego w innych krajach. Oczywiście są, jak wcześniej mówiłem, skrajne poglądy prorosyjskie, ale z nimi należy walczyć i tępić je z wszystkich sił.

– W latach 60. XX w. Jewgienij Messner opracował zasady wojen buntowniczych, temat pociągnął słynny Walerij Gierasimow. Jak u nas wygląda rosyjskie wsparcie potencjału protestu i ruchów antysystemowych?

– Rosja zawsze wspierała takie ruchy w Europie Zachodniej. Gdy Pan o to pyta, to widzę bardziej trendy myślowe, które są szersze od partii politycznych, ponieważ ten potencjał buntowniczy może przybierać różne oblicza. W USA np. był to poważny problem ruchów antyszczepionkowych. W Polsce paradoksalnie i absurdalnie podbijane to jest w antyniemieckości i antyukraińskości. I nie chodzi o to, by nie mówić o trudnościach we wzajemnych relacjach z Niemcami czy Ukrainą, jednak to najłatwiej podgrzać, a osłabienie relacji z tymi państwami może prowadzić do naszego osłabiania. Nie ma u nas „antysłowackości” czy „antylitewskości”, nikt o tym nie mówi, a mieliśmy z nimi zgrzyty. Szwecja? Też był potop, ale to zbyt odległa historia, poza tym Polacy mają tam swoje biznesy i sporo nas wyjechało do Szwecji. To jeden z nasz ych najbliższych sojuszników. Rosjanie to wiedzą, więc uderzają w to, w co można uderzyć najłatwiej.

 

Przeładowanie informacyjne

– Wśród managementu obserwuje się niezadowolenie z podjętych decyzji wskutek nadmiaru informacji. Czy wśród szpiegów, ludzi służb jest podobnie? Nadmiar informacji utrudnia podjęcie trafnych analiz?

– Nie, tylko trzeba mieć cel i wyszukiwać dane pod ten cel. Trzeba rzetelnie sprawdzać źródła, nie traktować informacji podawanych w mediach społecznościowych jako prawdziwych z założenia, opierać się na ocenach ekspertów, zachowywać pewną gradację, nie wchodzić w komunikacyjną studnię. Nawet zdobywając informacje na przeciwniku, trzeba je traktować jako źródła, nie jako wyrocznię. Ta sama metodyka dotyczy społeczeństwa, zachowajmy informacyjne BHP.

– Tylko media społecznościowe mają coraz większe znaczenie. Ludzie nie chcą wierzyć klasie politycznej, tylko „takim ludziom, jak ja”.

– To duży problem, ponieważ bardzo łatwo wejść w media społecznościowe, dla ludzi są łatwo dostępne, ale też łatwo wpuścić tam cokolwiek, różne dezinformacje. Dzisiaj boty i AI mogą podawać nieprawdziwe informacje w setkach tysięcy powtórzeń. Tutaj zawsze trzeba stawiać na edukację informacyjną, kierować się zdrowym rozsądkiem i sprawdzać źródła. Niestety w internecie pojawiają się tak nieprawdopodobne rzeczy, że czasem się zastanawiam, gdzie ci ludzie to znajdują. Słyszałem np., że powinniśmy wywierać wpływ na rząd, by było mniej ćwiczeń na poligonach wojskowych, ponieważ wybuchy powodują fale uderzeniową idącą na drugi koniec świata i tam są trzęsienia ziemi. Ktoś inny mi mówi, że jest bardzo antykościelny, ale głosuje na partię Brauna.

– To niesamowite, jak Rosjanie potrafią wciskać się w te luki poznawcze. Ja ostatnio słyszałem, że Janusz Korwin-Mikke i Stanisław Michalkiewicz są Żydami.

– Ci ludzie skądś czerpią tę wiedzę, to jest niebywałe, jakieś różne fora, darknet. Lubię takie dyskusje podsumowywać stwierdzeniem Stanisława Lema, że do czasu, gdy wymyślili internet, nie wiedziałem, że jest tylu idiotów na świecie.

 

Cyberobrona

– Instytucje państwowe działające w cyberprzestrzeni stają często naprzeciw wielkim, międzynarodowym korporacjom, które są z kolei wykorzystywane lub używane przez siły wrogie pozapaństwowe. Atakowany ma prawo do odwetu, ale jak rozwiązać to w prawie międzynarodowym?

– W UE cały czas się z tym mierzymy. To problem dużych dostawców mediów społecznościowych, którzy powinni brać za nie odpowiedzialność. W UE były pomysły, jak to regulować, jednak wciąż jest wiele do zrobienia. A przypominam, że jesteśmy jeszcze przed wielką rewolucją związaną ze sztuczną inteligencją. Jesteśmy w przeddzień rzeczywistości, w której być może będą dwa internety: będzie konto uwiarygodnione, czyli profil zaufany – tak bym to nazwał – i będzie cała szara strefa. To chyba idzie w tę stronę.

– Jaki jest nasz potencjał cyberobrony?

– Z tym jest coraz lepiej. Instytucje centralne, duże firmy, strategiczne, mają dobre zabezpieczenia. Największym problemem, miękkim podbrzuszem, jest Polska powiatowa. Mówił zresztą o tym minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. To jest dobry czas na szkolenia ludzi w tym zakresie, ponieważ często jest to kwestia świadomości urzędnika w gminie czy powiecie, a nie skomplikowanych, bardzo drogich technologii.

– Zostawionego na biurku pendrive’a?

– Też. Uważam, że w urzędach powinny być zablokowane możliwości używania takich urządzeń.

– Czy Polska ma możliwości destrukcyjne i manipulacyjne w obszarze informacyjnym wobec Rosji?

– Nie wiem, mam nadzieję, że tak. Kiedy ktoś mnie o to pyta, to odpowiadam, że jest tak jak w piłce nożnej – najlepszą obroną jest atak. Im dłużej piłka utrzymuje się na polu przeciwnika, tym lepiej. Nie wiem, co się stanie po dywersji na torach, ale sądzę, że to dobry czas, by – mówiąc wprost – się odwinąć.

 

Przeciw państwu

– Czy jednym z celów ataków Rosjan, którego nie wyłapujemy, jest ośmieszanie naszego państwa, przekonywanie, że jest słabe, nakręcanie sporu legitymizacyjnego?

– Oczywiście, że tak. Musimy bardzo na to uważać, podważamy instytucję państwa, za tym jest anarchia, nieutożsamianie się z państwem polskim.

– Czy z Pańskich książek zdobędziemy wiedzę na temat bezpieczeństwa informacji i świadomości obywatelskiej, by nie dawać pola wrogom?

– Tak, w mojej prozie zawsze jest element prawdy czy prawdziwe historie, można tam przeczytać, jak pracują służby specjalne, czego poszukują i jak się zachowywać. Polecam lekturę. Piszę też o tym w ostatniej książce „Indyjska szarada”.

 

***

Ppłk Marcin Faliński – absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1992 roku dziennikarz „Życia Warszawy”. Od 1993 roku funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, a od 1996 oficer Zarządu Wywiadu. W roku 1997 roku ukończył kurs oficerski w Ośrodku Kształcenia Kadr Wywiadu. Od 2002 roku oficer Agencji Wywiadu. Kilka lat temu przeszedł na emeryturę w stopniu podpułkownika. Współautor bestsellerowej trylogii historyczno-szpiegowskiej („Operacja Rafael”, „Operacja Singe” i „Operacja Retea”) i powieści sensacyjnych „W czerwonej sieci” i „Obcy horyzont”.

[Tytuł, śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe