Adam Chmielecki: Solidarność jako wspólnota

Czterdzieści pięć lat temu, w lipcu i sierpniu 1980 roku, w Polsce wydarzyło się coś pięknego, ważnego i wielkiego. Coś wspólnotowego. Prawo do tego dziedzictwa mają wszyscy Polacy.
 Adam Chmielecki: Solidarność jako wspólnota
/ Fot. Tysol.pl, Marcin Żegliński.

Artykuł ukazał się w wydaniu specjalnym "Tygodnika Solidarność" z okazji 45 rocznicy powstania NSZZ "Solidarność". KUP WYDANIE TUTAJ

 

 

W jednym artykule nie sposób opisać całości fenomenu Solidarności nie tylko w sierpniu 1980 roku, ale również przez kolejne czterdzieści lat jej istnienia. Dlatego w tym artykule skupię się na skrótowym opisie i jednym, ale kluczowym pojęciu – wspólnocie. Odwołam się przy tym do warsztatów, które są mi szczególnie bliskie – publicystycznego i politologicznego.

 

Wyjątkowy związek

Bez wątpienia Solidarność była wyjątkową wspólnotą w każdym wymiarze organizacyjnym i funkcjonalnym, w którym faktycznie zaistniała. Była i pozostaje. Powstała jako związek zawodowy o chrześcijańskim rodowodzie, wypływającym z nauki społecznej Kościoła katolickiego. Wypełniała również rolę ruchu społecznego i narodowo-wyzwoleńczego, ale mylą się ci, którzy uważają, że związkowa formuła wynikała tylko z okoliczności zewnętrznych (jedyna forma prawna dopuszczalna w warunkach państwa komunistycznego) i gdyby Solidarność kształtowała się w warunkach innego ustroju politycznego, nie przybrałaby formy organizacji pracowniczej. 

Po pierwsze, to myślenie ahistoryczne i snucie alternatywnych wizji uzasadnianych tylko aktualnymi potrzebami ich autorów. Fakty są takie, że po długich dyskusjach rodzący się latem i jesienią 1980 r. ruch we wrześniu tego roku przyjął formę jednej ogólnopolskiej organizacji związkowej, ze strukturą terytorialno-branżową, w której funkcjonuje do dziś. Związek zawodowy – to formalna formuła tej wspólnoty. 

Po drugie, wymiar pracowniczy Solidarności był autentyczny, a nie stanowił tylko rzekomej „przykrywki” czy podstawy do aktywności działaczy niepodległościowych. Oczywiście wyraźny antykomunistyczny charakter i niepodległościowy, wolnościowy cel był widoczny, ale przecież już wcześniej, w latach siedemdziesiątych XX w. w Polsce powstały niepodległościowe ruchy (Ruch Młodej Polski), a nawet partie polityczne (Konfederacja Polski Niepodległej). Solidarność jako organizacja niepodległościowa nie była zatem efektem pragmatyzmu i celowego działania działaczy politycznych (chociaż większość z nich włączyła się później w działalność Solidarności). Była autentycznym ruchem robotniczym, który stał się również ruchem wyzwoleńczym, a działacze związkowi – nie rezygnując z tej roli – stali się działaczami niepodległościowymi. 


Sednem była jednak działalność związkowa, wyrażana terminologią w nazwie: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy. Solidarność rozpoczęła się od strajków (a więc od klasycznej metody działania przynależnej pracownikom) w obronie robotników zwalnianych niesłusznie z pracy, w celu poprawy warunków pracy i płacy, w imię idei godnego życia ludzi utrzymujących się z pracy najemnej. Nie można było zostać formalnie członkiem Solidarności bez przynależności do organizacji w swoim miejscu pracy. Tego związkowego charakteru Solidarność nie wyzbyła się nigdy ani normatywnie, ani faktycznie.

Prawdą jest natomiast, że forma organizacji pracowniczej okazała się niezwykle skuteczna nie tylko w celu realizacji celów stricte związkowych, ale również obywatelskich i politycznych. Nie bez powodu często podkreśla się fakt, że Solidarność była pierwszą po II wojnie światowej niezależną od władz organizacją społeczną w całym bloku komunistycznym, od Łaby po Władywostok. Innymi słowy, gdyby taki związek zawodowy nie powstał niejako spontanicznie (chociaż oczywiście w ramach dłuższego procesu historycznego mającego miejsce w Polsce po II wojnie światowej, uwzględniającego m.in. działalność Wolnych Związków Zawodowych), tak jak to miało faktycznie miejsce, jego celowe i odgórne powołanie byłoby najlepszym pomysłem, na jaki mógłby wpaść antykomunistyczny strateg planujący w PRL przebieg polskiej drogi do wolności.

 

Wyjątkowy ruch

Solidarność powstała jako związek zawodowy, co jednak nie wykluczało wypełniania przez tę organizację innych ról zbiorowych – chociażby ruchu społecznego i ruchu wolnościowego. Jest oczywiste, że do związku zawodowego mogli i mogą należeć tylko pracownicy. Ale do faktycznego współdziałania z pracowniczą (co nie znaczy tylko robotniczą, ale zrzeszającą również pracowników umysłowych) Solidarnością bardzo szybko przystąpiły grupy społeczne zrzeszone w „swoich” organizacjach – jak studenci (Niezależne Zrzeszenie Studentów) lub rolnicy (NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych) – a także inne grupy społeczno-zawodowe, już na „indywidualnych” zasadach (np. liczne osoby duchowne, główne kapłani Kościoła katolickiego).

Na zasadzie symbolu warto przypomnieć, że zwłaszcza pod koniec lat osiemdziesiątych powstały także liczne organizacje młodzieżowe i szkolne zrzeszające nie tylko studentów, ale nawet uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych, a więc osoby niepełnoletnie. Wszystkie te organizacje uznawały się po prostu za część Solidarności, a ich członkowie i sympatycy poczuwali się do uczestnictwa w wielkiej solidarnościowej wspólnocie w takiej formie, jaką dopuszczała ich faktyczna sytuacja społeczna. 

Zatem Solidarność – która nawet rozumiana tylko jako związek zawodowy zrzeszała w szczytowym okresie blisko 10 milionów Polaków – była realnie wielką reprezentacją narodową, wielkim ruchem społecznym, który w ten sposób mógł dążyć do realizacji wszystkich celów społecznych – od tych najmniejszych (konkretne problemy na poziomie konkretnego zakładu pracy), przez pośrednie (możliwość propagowania prawdziwej historii Polski, praktykowania tradycyjnych zwyczajów, kontaktu z niezależną kulturą) po te największe (wolność społeczeństwa, niepodległość państwa).

Świadomość takiego stanu rzeczy mieli członkowie Solidarności od samego początku, to jasne. Widać to także nieco później, jesienią 1981 r. we fragmencie programu i deklaracji ideowo-politycznej Solidarności zarazem, czyli w dokumencie „Samorządna Rzeczpospolita” przyjętym przez I Krajowy Zjazd Delegatów:

„Stanowimy organizację, która łączy w sobie cechy związku zawodowego i wielkiego ruchu społecznego. Zespolenie tych cech stanowi o sile naszej organizacji i o naszej roli w życiu całego narodu (…) Celem nadrzędnym NSZZ »Solidarność« jest tworzenie godnych warunków życia w gospodarczo i politycznie suwerennej Polsce. Chodzi o życie wolne od ubóstwa, wyzysku, strachu i kłamstwa, w społeczeństwie zorganizowanym demokratycznie i praworządnie” .

Jako taki „pełny”, „domknięty” ruch społeczny Solidarność stała się kolejną w dziejach formą samoorganizacji narodu polskiego, czyli – właśnie wspólnoty. Ta wspólnota wielokrotnie w dziejach udowodniła swoją żywotność. Polacy cenią instytucję własnego państwa, co samo w sobie jest przejawem dużej dojrzałości zbiorowej, ale często musieli uciekać się do działania bez, obok lub wbrew tej instytucji (zabory, okupacje, system komunistyczny). Przybierało to różne formy – kultywowania tradycji narodowej w życiu rodzinnym, skupienia się na kulturze, działalności Armii Krajowej i całego Polskiego Państwa Podziemnego, zbrojnym podziemiu niepodległościowym po II wojnie światowej czy wreszcie właśnie niezależnego ruchu związkowego. Stąd za przejaw mądrości i dużej świadomości historycznej należy uznać znane słowa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego o tym, że Solidarność była „trzecią konspiracją niepodległościową” Polaków w XX wieku.

 

Szkoła demokracji

W latach osiemdziesiątych Solidarność była szkołą demokracji i aktywności obywatelskiej, kanałem rekrutacji elit społecznych alternatywnych wobec elit komunistycznych. Procedury wyboru pierwszych władz związku na różnych szczeblach, zakończone wielodniowymi i składającymi się z wielu tur wyborami władz krajowych na I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „Solidarność” jesienią 1981 r., były dla ówczesnego pokolenia pierwszą i jedyną po II wojnie światowej szansą uczestniczenia w prawdziwie demokratycznych procedurach wyborczych. Formą partycypacji w sprawowaniu władzy, w rozumieniu wpływu na rzeczywistość, bo taki Solidarność zawsze w różnej formie posiadała. Innymi słowy, Solidarność była formułą co najmniej częściowego upodmiotowienia wspólnoty Polaków – nie tylko członków związku, ale całego narodu.

 

Wspólnota patriotyczna

Solidarność sama w sobie nawiązywała do polskiej historii i tradycji niepodległościowych, wyrastała z nich i je twórczo wzbogacała. Warto podkreślić, że Solidarność jest pozytywnym przykładem integracji dwóch najważniejszych polskich tradycji, w najszerszym rozumieniu tego pojęcia – tradycji romantycznej i realistycznej. Z jednej strony historia Solidarności to dzieje porywania się z motyką na Słońce, rzucenia wyzwania przez grupę robotników mocarstwu. Solidarność powstała i rozkwitła w okresie, gdy świat był podzielony na dwa bieguny, dwie strefy wpływów. W Polsce stacjonowały tysiące sowieckich żołnierzy, a niewielu zdawało sobie sprawę, że „Imperium zła” już wkrótce okaże się „kolosem na glinianych nogach”. Z drugiej strony dzieje Solidarności to historia realizmu, także politycznego – Porozumienia Sierpniowe, świadome wycofywanie się z eskalacji relacji z komunistycznymi władzami, gotowość do rozmów. Historycy pewnie jeszcze bardzo długo będą się spierać, czy takie „samoograniczanie się” Solidarności w latach osiemdziesiątych było najbardziej skutecznym modelem działania, ale niewątpliwie był to przejaw realizmu. Podkreślano, że Solidarność to rewolucja (romantyzm), ale jednak pokojowa (realizm).

 

Wspólnota konstytutywna i responsywna

Powyższą perspektywę publicysty historycznego warto rozszerzyć o krótką analizę politologiczną. Oczywiście w naukach politycznych istnieje bardzo wiele różnych teorii odnoszących się do różnego rodzaju wspólnot. Jedną z najbardziej adekwatnych do istoty Solidarności są w mojej ocenie wypływające z filozofii politycznej komunitaryzmu teorie wspólnot: konstytutywnej i responsywnej. Wspólnota konstytutywna to taka, która konstytuuje tożsamość danej jednostki. Określa najważniejsze cele jednostki, która mimo realizacji jednostkowego interesu może utracić poczucie tożsamości lub po prostu zwykłe poczucie szczęścia, jeśli nie będzie towarzyszyć jej realizacja celów całej wspólnoty. Dla wielu swoich członków, a zapewne także wielu niezrzeszonych Polaków, taką zbiorowością była i pozostaje Solidarność. Co więcej, sama w sobie jest wspólnotą konstytutywną, a jednocześnie wzmacnia poczucie więzi i tożsamości z innymi wspólnotami konstytutywnymi, np. z narodem polskim.

Podobnie jest w przypadku innej komunitarystycznej wizji – wspólnoty responsywnej. To wspólnota „empatyczna”, „wrażliwa”, wyczulona na potrzeby swoich członków nie tylko w wyniku zawarcia z nimi swoistego wielostronnego „kontraktu” (wizja liberalna, indywidualistyczna), ale realnych więzi. Czyli wspólnota oparta na wspólnych wartościach, historii, tradycji. Co do Solidarności, podobnie jak w przypadku wspólnoty konstytutywnej, możemy mówić o co najmniej dwóch wymiarach „responsywności”. Z jednej strony Solidarność z racji swojego związkowego charakteru, ale też specyficznej i wyjątkowej historii, pozostaje bardzo „wrażliwa” na potrzeby swoich członków i sama w sobie jest responsywna, z drugiej strony funkcjonowanie responsywnej Solidarności zwiększa responsywność większej wspólnoty wszystkich Polaków.

Związki zawodowe, a Solidarność w szczególności, są jednym z najlepszych „narzędzi” wspólnoty narodowej do bieżącego weryfikowania wzajemnych potrzeb i wartości, a po otrzymaniu takiego „komunikatu” jednym ze środków do okazywania owej społecznej „wrażliwości”, czyli responsywności.

Zarówno wspólnota konstytutywna, jak i responsywna odwołują się do idei dobra wspólnego, ponadto wspólnota responsywna odrzuca utylitaryzm jako podstawę działania, a przyjmuje za nią moralność.

Jak widać, w swoim wywodzie skupiłem się na różnych wymiarach Solidarności tylko i wyłącznie w polskim kontekście. Oczywiście poza tym związek i jego dziedzictwo mają również swoje znaczenie uniwersalne, powszechne.

Mówił o tym m.in. św. Jan Paweł II, którego słowa są zawsze niezastąpionym i najtrafniejszym opisem różnych kontekstów solidarnościowej wspólnoty: „Solidarność należy do współczesnego dziedzictwa ludzi pracy w mojej Ojczyźnie. I składam je w skarbcu doświadczeń ludzi pracy na całym świecie. Jest to cząstka powszechnego dobra, sprawiedliwości i pokoju”. Ale to już nieco inna historia.

Na koniec należy wyraźnie podkreślić, że Solidarność jako wspólnota, we wszystkich przedstawionych rozumieniach tego podjęcia, nikogo nie wyklucza a priori. Bo przecież nawet brak formalnego członkostwa w związku zawodowym nie oznacza, że dany pracownik nie będzie objęty efektami zmian wprowadzonych w wyniku działań tego związku. Solidarność w najszerszym rozumieniu to wspólnota jej wszystkich byłych i obecnych członków, wszystkich, dla których jej dziedzictwo jest ważnym elementem ich tożsamości (indywidualnej i zbiorowej jako Polaków), a także organizacyjny wspólnotowy nośnik idei solidarności, wolności i sprawiedliwości. Każdy Polak ma prawo do współuczestniczenia w tej wspólnocie. Nie można zostać tego prawa pozbawionym. Ale można samemu się od tej wspólnoty odłączyć lub okazać się jej niegodnym.

 

Adam Chmielecki

Artykuł ukazał się w wydaniu specjalnym "Tygodnika Solidarność" z okazji 45 rocznicy powstania NSZZ "Solidarność". KUP WYDANIE TUTAJ


 


 

POLECANE
Ciężkie chwile dla Nitrasa. Tusk powiedział to wprost z ostatniej chwili
Ciężkie chwile dla Nitrasa. Tusk powiedział to wprost

Sławomir Nitras nie będzie prowadził już kampanii wyborczych – przekazał premier Donald Tusk. To efekt kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego, zakończonej porażką z Karolem Nawrockim.

Używasz BLIK? Pilny komunikat policji z ostatniej chwili
Używasz BLIK? Pilny komunikat policji

Policja ostrzega przed rosnącą liczbą oszustw internetowych z wykorzystaniem kodów BLIK oraz narzędzi opartych na sztucznej inteligencji.

Spotkanie Trump–Zełenski. Media: Brak zgody na Tomahawki z ostatniej chwili
Spotkanie Trump–Zełenski. Media: Brak zgody na Tomahawki

Prezydent USA Donald Trump powiedział ukraińskiemu przywódcy Wołodymyrowi Zełenskiemu podczas spotkania w piątek, że przynajmniej na razie nie zamierza udostępnić Ukraińcom pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk – napisał serwis Axios, powołując się na źródła. Według nich było to trudne spotkanie.

Polscy cichociemni działali też po wojnie tylko u nas
Polscy cichociemni działali też po wojnie

18 października 2000 r. sąd III RP unieważnił wyrok swojego komunistycznego poprzednika – Wojskowego Sądu Rejonowego - wobec Dionizego Sosnowskiego. Sosnowski ps. „Zbyszek”, „Józef” w chwili śmierci - 15 maja 1953 r. - miał 24 lata. Padł ofiarą prowokacji bezpieki o kryptonimie „Cezary” – fałszywej V Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

IPN wręczył Krzyże Wolności i Solidarności. Sprawdź, kim są odznaczeni Wiadomości
IPN wręczył Krzyże Wolności i Solidarności. Sprawdź, kim są odznaczeni

17 października 2025 roku w sali konferencyjnej Delegatury IPN w Kielcach zastępca prezesa IPN dr Mateusz Szpytma wręczył Krzyże Wolności i Solidarności działaczom antykomunistycznym z regionu świętokrzyskiego.

Poziom wody w regionie może wzrosnąć. IMGW wydał ostrzeżenie Wiadomości
Poziom wody w regionie może wzrosnąć. IMGW wydał ostrzeżenie

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie dotyczące Zalewu Szczecińskiego na najbliższy weekend.

Książę Andrzej zrzeka się tytułu. W tle kontrowersyjna sprawa z przeszłości Wiadomości
Książę Andrzej zrzeka się tytułu. W tle kontrowersyjna sprawa z przeszłości

Książę Andrzej poinformował w piątek w oficjalnym komunikacie, że zrzeka się tytułu księcia Yorku i zaprzecza wszelkim zarzutom. Młodszy brat króla Wielkiej Brytanii Karola III jest oskarżany o bliskie kontakty z amerykańskim finansistą Jeffreyem Epsteinem, który zajmował się stręczeniem młodych kobiet.

Będą problemy z dostawami LNG? Katarska firma chce wycofać się z unijnego rynku z ostatniej chwili
Będą problemy z dostawami LNG? Katarska firma chce wycofać się z unijnego rynku

Minister energii Kataru Saad Al-Kaabi po raz kolejny ostrzegł Unię Europejską, że jego kraj może nie być już w stanie prowadzić interesów z UE ani dostarczać skroplonego gazu ziemnego (LNG), jeśli blok nie wprowadzi zmian w przyjętych rygorystycznych przepisach dotyczących zrównoważonego rozwoju. UE z jednej strony chce wypełnić lukę energetyczną na kontynencie (dostawy LNG są kluczowe), z drugiej zaś forsuje uderzającą w firmy energetyczne politykę klimatyczną mocno osadzoną nie tyle na nauce, co na lewicowej ideologii.

Tȟašúŋke Witkó: Sanacja elit tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Sanacja elit

Ponoć nie ma głupich pytań, toteż pozwolę sobie – za pośrednictwem moich wspaniałych Czytelników – zasięgnąć języka u wszystkich demokratycznych rządów państw należących do NATO i Unii Europejskiej o taką przyziemną i prozaiczną rzecz: „Ile jeszcze lat i dekad będziemy wydawać miliardy dolarów amerykańskich, euro czy złotówek na reaktywną obronę przed niebezpiecznymi koncepcjami wojennymi, wydumanymi przez rosyjskich generałów, a także skompilowanymi z nimi działaniami zbrojnymi wojsk kremlowskich”?

Szef MON: W II kwartale 2026 roku rusza produkcja dronów Wiadomości
Szef MON: W II kwartale 2026 roku rusza produkcja dronów

W II kwartale 2026 r. rozpoczniemy produkcję dronów przez spółkę Hornet-Polskie Drony - poinformował w piątek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Tego samego dnia większościowy pakiet udziałów w spółce Hornet-Polskie Drony nabył na mocy warunkowej umowy Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych.

REKLAMA

Adam Chmielecki: Solidarność jako wspólnota

Czterdzieści pięć lat temu, w lipcu i sierpniu 1980 roku, w Polsce wydarzyło się coś pięknego, ważnego i wielkiego. Coś wspólnotowego. Prawo do tego dziedzictwa mają wszyscy Polacy.
 Adam Chmielecki: Solidarność jako wspólnota
/ Fot. Tysol.pl, Marcin Żegliński.

Artykuł ukazał się w wydaniu specjalnym "Tygodnika Solidarność" z okazji 45 rocznicy powstania NSZZ "Solidarność". KUP WYDANIE TUTAJ

 

 

W jednym artykule nie sposób opisać całości fenomenu Solidarności nie tylko w sierpniu 1980 roku, ale również przez kolejne czterdzieści lat jej istnienia. Dlatego w tym artykule skupię się na skrótowym opisie i jednym, ale kluczowym pojęciu – wspólnocie. Odwołam się przy tym do warsztatów, które są mi szczególnie bliskie – publicystycznego i politologicznego.

 

Wyjątkowy związek

Bez wątpienia Solidarność była wyjątkową wspólnotą w każdym wymiarze organizacyjnym i funkcjonalnym, w którym faktycznie zaistniała. Była i pozostaje. Powstała jako związek zawodowy o chrześcijańskim rodowodzie, wypływającym z nauki społecznej Kościoła katolickiego. Wypełniała również rolę ruchu społecznego i narodowo-wyzwoleńczego, ale mylą się ci, którzy uważają, że związkowa formuła wynikała tylko z okoliczności zewnętrznych (jedyna forma prawna dopuszczalna w warunkach państwa komunistycznego) i gdyby Solidarność kształtowała się w warunkach innego ustroju politycznego, nie przybrałaby formy organizacji pracowniczej. 

Po pierwsze, to myślenie ahistoryczne i snucie alternatywnych wizji uzasadnianych tylko aktualnymi potrzebami ich autorów. Fakty są takie, że po długich dyskusjach rodzący się latem i jesienią 1980 r. ruch we wrześniu tego roku przyjął formę jednej ogólnopolskiej organizacji związkowej, ze strukturą terytorialno-branżową, w której funkcjonuje do dziś. Związek zawodowy – to formalna formuła tej wspólnoty. 

Po drugie, wymiar pracowniczy Solidarności był autentyczny, a nie stanowił tylko rzekomej „przykrywki” czy podstawy do aktywności działaczy niepodległościowych. Oczywiście wyraźny antykomunistyczny charakter i niepodległościowy, wolnościowy cel był widoczny, ale przecież już wcześniej, w latach siedemdziesiątych XX w. w Polsce powstały niepodległościowe ruchy (Ruch Młodej Polski), a nawet partie polityczne (Konfederacja Polski Niepodległej). Solidarność jako organizacja niepodległościowa nie była zatem efektem pragmatyzmu i celowego działania działaczy politycznych (chociaż większość z nich włączyła się później w działalność Solidarności). Była autentycznym ruchem robotniczym, który stał się również ruchem wyzwoleńczym, a działacze związkowi – nie rezygnując z tej roli – stali się działaczami niepodległościowymi. 


Sednem była jednak działalność związkowa, wyrażana terminologią w nazwie: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy. Solidarność rozpoczęła się od strajków (a więc od klasycznej metody działania przynależnej pracownikom) w obronie robotników zwalnianych niesłusznie z pracy, w celu poprawy warunków pracy i płacy, w imię idei godnego życia ludzi utrzymujących się z pracy najemnej. Nie można było zostać formalnie członkiem Solidarności bez przynależności do organizacji w swoim miejscu pracy. Tego związkowego charakteru Solidarność nie wyzbyła się nigdy ani normatywnie, ani faktycznie.

Prawdą jest natomiast, że forma organizacji pracowniczej okazała się niezwykle skuteczna nie tylko w celu realizacji celów stricte związkowych, ale również obywatelskich i politycznych. Nie bez powodu często podkreśla się fakt, że Solidarność była pierwszą po II wojnie światowej niezależną od władz organizacją społeczną w całym bloku komunistycznym, od Łaby po Władywostok. Innymi słowy, gdyby taki związek zawodowy nie powstał niejako spontanicznie (chociaż oczywiście w ramach dłuższego procesu historycznego mającego miejsce w Polsce po II wojnie światowej, uwzględniającego m.in. działalność Wolnych Związków Zawodowych), tak jak to miało faktycznie miejsce, jego celowe i odgórne powołanie byłoby najlepszym pomysłem, na jaki mógłby wpaść antykomunistyczny strateg planujący w PRL przebieg polskiej drogi do wolności.

 

Wyjątkowy ruch

Solidarność powstała jako związek zawodowy, co jednak nie wykluczało wypełniania przez tę organizację innych ról zbiorowych – chociażby ruchu społecznego i ruchu wolnościowego. Jest oczywiste, że do związku zawodowego mogli i mogą należeć tylko pracownicy. Ale do faktycznego współdziałania z pracowniczą (co nie znaczy tylko robotniczą, ale zrzeszającą również pracowników umysłowych) Solidarnością bardzo szybko przystąpiły grupy społeczne zrzeszone w „swoich” organizacjach – jak studenci (Niezależne Zrzeszenie Studentów) lub rolnicy (NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych) – a także inne grupy społeczno-zawodowe, już na „indywidualnych” zasadach (np. liczne osoby duchowne, główne kapłani Kościoła katolickiego).

Na zasadzie symbolu warto przypomnieć, że zwłaszcza pod koniec lat osiemdziesiątych powstały także liczne organizacje młodzieżowe i szkolne zrzeszające nie tylko studentów, ale nawet uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych, a więc osoby niepełnoletnie. Wszystkie te organizacje uznawały się po prostu za część Solidarności, a ich członkowie i sympatycy poczuwali się do uczestnictwa w wielkiej solidarnościowej wspólnocie w takiej formie, jaką dopuszczała ich faktyczna sytuacja społeczna. 

Zatem Solidarność – która nawet rozumiana tylko jako związek zawodowy zrzeszała w szczytowym okresie blisko 10 milionów Polaków – była realnie wielką reprezentacją narodową, wielkim ruchem społecznym, który w ten sposób mógł dążyć do realizacji wszystkich celów społecznych – od tych najmniejszych (konkretne problemy na poziomie konkretnego zakładu pracy), przez pośrednie (możliwość propagowania prawdziwej historii Polski, praktykowania tradycyjnych zwyczajów, kontaktu z niezależną kulturą) po te największe (wolność społeczeństwa, niepodległość państwa).

Świadomość takiego stanu rzeczy mieli członkowie Solidarności od samego początku, to jasne. Widać to także nieco później, jesienią 1981 r. we fragmencie programu i deklaracji ideowo-politycznej Solidarności zarazem, czyli w dokumencie „Samorządna Rzeczpospolita” przyjętym przez I Krajowy Zjazd Delegatów:

„Stanowimy organizację, która łączy w sobie cechy związku zawodowego i wielkiego ruchu społecznego. Zespolenie tych cech stanowi o sile naszej organizacji i o naszej roli w życiu całego narodu (…) Celem nadrzędnym NSZZ »Solidarność« jest tworzenie godnych warunków życia w gospodarczo i politycznie suwerennej Polsce. Chodzi o życie wolne od ubóstwa, wyzysku, strachu i kłamstwa, w społeczeństwie zorganizowanym demokratycznie i praworządnie” .

Jako taki „pełny”, „domknięty” ruch społeczny Solidarność stała się kolejną w dziejach formą samoorganizacji narodu polskiego, czyli – właśnie wspólnoty. Ta wspólnota wielokrotnie w dziejach udowodniła swoją żywotność. Polacy cenią instytucję własnego państwa, co samo w sobie jest przejawem dużej dojrzałości zbiorowej, ale często musieli uciekać się do działania bez, obok lub wbrew tej instytucji (zabory, okupacje, system komunistyczny). Przybierało to różne formy – kultywowania tradycji narodowej w życiu rodzinnym, skupienia się na kulturze, działalności Armii Krajowej i całego Polskiego Państwa Podziemnego, zbrojnym podziemiu niepodległościowym po II wojnie światowej czy wreszcie właśnie niezależnego ruchu związkowego. Stąd za przejaw mądrości i dużej świadomości historycznej należy uznać znane słowa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego o tym, że Solidarność była „trzecią konspiracją niepodległościową” Polaków w XX wieku.

 

Szkoła demokracji

W latach osiemdziesiątych Solidarność była szkołą demokracji i aktywności obywatelskiej, kanałem rekrutacji elit społecznych alternatywnych wobec elit komunistycznych. Procedury wyboru pierwszych władz związku na różnych szczeblach, zakończone wielodniowymi i składającymi się z wielu tur wyborami władz krajowych na I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „Solidarność” jesienią 1981 r., były dla ówczesnego pokolenia pierwszą i jedyną po II wojnie światowej szansą uczestniczenia w prawdziwie demokratycznych procedurach wyborczych. Formą partycypacji w sprawowaniu władzy, w rozumieniu wpływu na rzeczywistość, bo taki Solidarność zawsze w różnej formie posiadała. Innymi słowy, Solidarność była formułą co najmniej częściowego upodmiotowienia wspólnoty Polaków – nie tylko członków związku, ale całego narodu.

 

Wspólnota patriotyczna

Solidarność sama w sobie nawiązywała do polskiej historii i tradycji niepodległościowych, wyrastała z nich i je twórczo wzbogacała. Warto podkreślić, że Solidarność jest pozytywnym przykładem integracji dwóch najważniejszych polskich tradycji, w najszerszym rozumieniu tego pojęcia – tradycji romantycznej i realistycznej. Z jednej strony historia Solidarności to dzieje porywania się z motyką na Słońce, rzucenia wyzwania przez grupę robotników mocarstwu. Solidarność powstała i rozkwitła w okresie, gdy świat był podzielony na dwa bieguny, dwie strefy wpływów. W Polsce stacjonowały tysiące sowieckich żołnierzy, a niewielu zdawało sobie sprawę, że „Imperium zła” już wkrótce okaże się „kolosem na glinianych nogach”. Z drugiej strony dzieje Solidarności to historia realizmu, także politycznego – Porozumienia Sierpniowe, świadome wycofywanie się z eskalacji relacji z komunistycznymi władzami, gotowość do rozmów. Historycy pewnie jeszcze bardzo długo będą się spierać, czy takie „samoograniczanie się” Solidarności w latach osiemdziesiątych było najbardziej skutecznym modelem działania, ale niewątpliwie był to przejaw realizmu. Podkreślano, że Solidarność to rewolucja (romantyzm), ale jednak pokojowa (realizm).

 

Wspólnota konstytutywna i responsywna

Powyższą perspektywę publicysty historycznego warto rozszerzyć o krótką analizę politologiczną. Oczywiście w naukach politycznych istnieje bardzo wiele różnych teorii odnoszących się do różnego rodzaju wspólnot. Jedną z najbardziej adekwatnych do istoty Solidarności są w mojej ocenie wypływające z filozofii politycznej komunitaryzmu teorie wspólnot: konstytutywnej i responsywnej. Wspólnota konstytutywna to taka, która konstytuuje tożsamość danej jednostki. Określa najważniejsze cele jednostki, która mimo realizacji jednostkowego interesu może utracić poczucie tożsamości lub po prostu zwykłe poczucie szczęścia, jeśli nie będzie towarzyszyć jej realizacja celów całej wspólnoty. Dla wielu swoich członków, a zapewne także wielu niezrzeszonych Polaków, taką zbiorowością była i pozostaje Solidarność. Co więcej, sama w sobie jest wspólnotą konstytutywną, a jednocześnie wzmacnia poczucie więzi i tożsamości z innymi wspólnotami konstytutywnymi, np. z narodem polskim.

Podobnie jest w przypadku innej komunitarystycznej wizji – wspólnoty responsywnej. To wspólnota „empatyczna”, „wrażliwa”, wyczulona na potrzeby swoich członków nie tylko w wyniku zawarcia z nimi swoistego wielostronnego „kontraktu” (wizja liberalna, indywidualistyczna), ale realnych więzi. Czyli wspólnota oparta na wspólnych wartościach, historii, tradycji. Co do Solidarności, podobnie jak w przypadku wspólnoty konstytutywnej, możemy mówić o co najmniej dwóch wymiarach „responsywności”. Z jednej strony Solidarność z racji swojego związkowego charakteru, ale też specyficznej i wyjątkowej historii, pozostaje bardzo „wrażliwa” na potrzeby swoich członków i sama w sobie jest responsywna, z drugiej strony funkcjonowanie responsywnej Solidarności zwiększa responsywność większej wspólnoty wszystkich Polaków.

Związki zawodowe, a Solidarność w szczególności, są jednym z najlepszych „narzędzi” wspólnoty narodowej do bieżącego weryfikowania wzajemnych potrzeb i wartości, a po otrzymaniu takiego „komunikatu” jednym ze środków do okazywania owej społecznej „wrażliwości”, czyli responsywności.

Zarówno wspólnota konstytutywna, jak i responsywna odwołują się do idei dobra wspólnego, ponadto wspólnota responsywna odrzuca utylitaryzm jako podstawę działania, a przyjmuje za nią moralność.

Jak widać, w swoim wywodzie skupiłem się na różnych wymiarach Solidarności tylko i wyłącznie w polskim kontekście. Oczywiście poza tym związek i jego dziedzictwo mają również swoje znaczenie uniwersalne, powszechne.

Mówił o tym m.in. św. Jan Paweł II, którego słowa są zawsze niezastąpionym i najtrafniejszym opisem różnych kontekstów solidarnościowej wspólnoty: „Solidarność należy do współczesnego dziedzictwa ludzi pracy w mojej Ojczyźnie. I składam je w skarbcu doświadczeń ludzi pracy na całym świecie. Jest to cząstka powszechnego dobra, sprawiedliwości i pokoju”. Ale to już nieco inna historia.

Na koniec należy wyraźnie podkreślić, że Solidarność jako wspólnota, we wszystkich przedstawionych rozumieniach tego podjęcia, nikogo nie wyklucza a priori. Bo przecież nawet brak formalnego członkostwa w związku zawodowym nie oznacza, że dany pracownik nie będzie objęty efektami zmian wprowadzonych w wyniku działań tego związku. Solidarność w najszerszym rozumieniu to wspólnota jej wszystkich byłych i obecnych członków, wszystkich, dla których jej dziedzictwo jest ważnym elementem ich tożsamości (indywidualnej i zbiorowej jako Polaków), a także organizacyjny wspólnotowy nośnik idei solidarności, wolności i sprawiedliwości. Każdy Polak ma prawo do współuczestniczenia w tej wspólnocie. Nie można zostać tego prawa pozbawionym. Ale można samemu się od tej wspólnoty odłączyć lub okazać się jej niegodnym.

 

Adam Chmielecki

Artykuł ukazał się w wydaniu specjalnym "Tygodnika Solidarność" z okazji 45 rocznicy powstania NSZZ "Solidarność". KUP WYDANIE TUTAJ


 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe