KE utrzymuje rabunkową politykę energetyczną. Ursula von der Leyen chce obniżać ceny energii z pieniędzy podatników

Co musisz wiedzieć:
-
Około 50 proc. ceny energii to unijny podatek ETS, który trafia do kieszeni spekulantów na rynku pozwoleniami na emisję CO2
-
Ursula von der Leyen mogłaby obniżyć ceny energii poprzez likwidację podatku ETS, który w żadnym stopniu nie przyczynia się do poprawy warunków klimatycznych
-
W UE nie ma woli politycznej, żeby zlikwidować ETS, chce się za to wprowadzić ETS 2, który będzie prowadził do wywłaszczeń i powszechnego ubóstwa
Przemówienie przewodniczącej von der Leyen na posiedzeniu plenarnym Parlamentu Europejskiego przed posiedzeniem Rady Europejskiej w dniu 23 października 2025 r. nie przyniosło żadnej refleksji z dotychczasowych „osiągnięć” Komisji Europejskiej, a wręcz przeciwnie. Stanowiło zapowiedź dalszego rabunku obywateli państw członkowskich pod płaszczykiem „ratowania planety”.
- Sąd uniewinnia Cenckiewicza. Tusk złożył kasację
- Nawrocki: Żurawlow nie mógłby liczyć na sprawiedliwy proces w Niemczech
- Kary za rezygnację z edukacji zdrowotnej? Niejasny komunikat MEN
- Niemiecki gigant ogłosił upadłość
- Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat
- Komunikat IMGW. Pogoda na Wszystkich Świętych zaskoczy
- Zmiana czasu 2025. W tym roku cofniemy zegarki wcześniej niż zwykle
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka
- "Po co te uszczypliwości?" Burza w sieci po programie TVN
Będzie nowy plan gotowości obronnej UE
„Jednym z tematów Rady Europejskiej będzie obrona. Dyskutowaliśmy o tym dwa tygodnie temu tutaj, na tej sali plenarnej, a kilka tygodni temu omawialiśmy to na nieformalnym spotkaniu przywódców w Kopenhadze. Słuchaliśmy was, słuchaliśmy przywódców. Wszystko to zostało uwzględnione w planie działania na rzecz gotowości na rok 2030. Dlatego też Wysoki Przedstawiciel i ja przedstawimy Radzie Europejskiej nasz nowy plan działania na rzecz gotowości obronnej. Omówimy także, tak jak to zrobiliśmy tutaj dwa tygodnie temu, pożyczkę reparacyjną dla Ukrainy. Dziś jednak chciałbym skupić się na innym temacie, który będzie w centrum jutrzejszego posiedzenia Rady Europejskiej: kwestii konkurencyjności i dekarbonizacji”
- mówiła von der Leyen. Warto w tym miejscu podkreślić, że forsowana przez nią dekarbonizacja doprowadzi od obniżenia zdolności obronnych państw członkowskich i uderzy w ich przemysł zbrojeniowy. Argumentacja szefowej KE delikatnie mówiąc szokuje:
„Na całym świecie czysta transformacja postępuje pełną parą. W zeszłym roku na całym świecie dodano ponad 580 gigawatów mocy energii odnawialnej – nowy rekord trzeci rok z rzędu. Rynki czystych technologii na całym świecie przeżywają rozkwit. Oczekuje się, że w ciągu najbliższych pięciu lat światowy rynek baterii podwoi swoją wielkość. Światowy rynek turbin wiatrowych stale rośnie o ponad 10% rocznie. Natomiast w gospodarkach rozwijających się w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej sprzedaż samochodów elektrycznych wzrosła w zeszłym roku o 60%. To nie tylko dobra wiadomość dla klimatu. Rozwój czystych technologii w Europie to także dobra wiadomość dla naszego bezpieczeństwa energetycznego i wielka szansa gospodarcza. Istnieje powód, dla którego Chiny masowo inwestują w pojazdy elektryczne, akumulatory i czyste technologie. Widzą oczywiście szansę gospodarczą i widzą, jakie będą przyszłe rynki”
- przekonywała, przemilczając fakt, iż Chiny są największym producentem i importerem węgla, a ten ostatni stanowi bazę dla ich energetyki i przemysłu. To, że zaczęły inwestować w tzw. zielone technologie wynikało przede wszystkim ze sztucznie stworzonego zapotrzebowania na Zachodzie, przy czym skutecznie wyeliminowały z rynku firmy niemieckie, prowadząc do ich poważnych problemów finansowych.
W imieniu niemieckich interesów
„Europa jest światowym liderem w dziedzinie czystych innowacji. Na przykład 40% wszystkich firm zajmujących się technologią wiatrową na świecie znajduje się tutaj, w Unii Europejskiej. Mamy bardzo wykwalifikowaną siłę roboczą i długą tradycję prymatu przemysłowego. W zeszłym roku europejski eksport czystych technologii osiągnął 80 miliardów euro. Oznacza to, że w ciągu zaledwie sześciu lat liczba ta wzrosła niemal trzykrotnie. Ale inni nie śpią. Chiny eksportują prawie dwa razy więcej czystych technologii niż my. A to grozi wypchnięciem naszych branż ze strategicznych rynków –w tym naszego własnego. Nie możemy sobie pozwolić na popadanie w nowe i niebezpieczne zależności. W ostatnich latach wszyscy byliśmy świadkami tego, co się dzieje, gdy jeden kraj przejmuje kontrolę nad dostawami krytycznego produktu lub technologii. W każdej chwili zależności te można przekształcić w narzędzia nacisku. Ograniczenia eksportowe mogą zostać nałożone z dnia na dzień. Trasy dostaw mogą zostać zakłócone. A fabryki tutaj, w Europie, mogą zostać zmuszone do spowolnienia, a nawet zamknięcia. Dlatego uważam, że powinniśmy być bardzo czujni. Europa musi kontrolować technologie, które ukształtują naszą przyszłość, produkcję, która stanowi podstawę naszego dobrobytu, oraz kluczowe surowce. Powinniśmy także bardzo jasno określić, że żaden kraj nie powinien mieć możliwości podważania naszego bezpieczeństwa gospodarczego”
- przekonywała przemilczając fakt, że UE jest całkowicie zależna w komponentach do tworzenia zielonych technologii od Chin – głównego eksportera metali ziem rzadkich. Wystarczy zatem, że Pekin zdecyduje o wstrzymaniu dostaw i cały niemiecki przemysł „zielonych rozwiązań” stanie. Może za wyjątkiem turbin wiatrowych, farmy których wprawdzie w Niemczech są zamykane jako nieopłacalne, ale forsuje się ich sprzedaż między innymi do Polski.
Zmiana kryteriów zamówień publicznych
„Będę gotowa zaproponować dalsze środki mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa gospodarczego Europy i przyspieszę to, co już wdrożyliśmy. Aby było to dla nas jasne: Europa musi mieć kontrolę nad strategicznymi, czystymi technologiami i produkcją. Ponieważ czysta technologia to nie tylko narzędzie ograniczania emisji – jest kluczem do naszej konkurencyjności i kluczem do niezależności Unii Europejskiej i naprawdę musimy o nią walczyć”
- perorowała szefowa KE ignorując fakt, iż dążenie do neutralności klimatycznej przysparza Europie jedynie trudności gospodarczych, nie rozwiązując problemu braku konkurencyjności, ale wręcz przeciwnie – dodatkowo go pogłębiając.
Zauważając, iż dziś Chiny kontrolują 90% rynku światowego fotowoltaiki, zaapelowała o wyciągnięcie wniosków. Wskazała jednocześnie na trzy sposoby, aby to zrobić.
„Najpierw wprowadzimy 'wyprodukowane w Europie' kryteria zamówień publicznych w niektórych sektorach strategicznych. Zamówienia publiczne w Europie stanowią 14% europejskiego PKB. To ogromna siła finansowa – kontrolowana przez rządy europejskie. I powinniśmy go lepiej wykorzystać –, aby stworzyć stabilny popyt na czyste, wyprodukowane w Europie produkty. Po drugie, powinniśmy zadbać o to, aby nowe inwestycje zagraniczne w naszym przemyśle rzeczywiście leżały w interesie Europy. Inwestycje te są bardzo potrzebne. Powinny jednak tworzyć tutaj dobre miejsca pracy dla europejskich pracowników i powinny wnosić wartość dodaną do Europejczyków tutaj, w Unii Europejskiej – nie tylko dla innych. Po trzecie, zwiększymy wsparcie dla niektórych sektorów strategicznych”
- wyliczała wskazując na rynek baterii i przemysł motoryzacyjny jako kluczowe, czyli de facto zadbała o interesy głównie niemieckich firm. Co należy podkreślić to próbę sztucznego stworzenia w UE popytu na fotowoltaikę i wiatraki. Gdyby te rozwiązania były tak znakomite, rynek zareagowałby na nie pozytywnie i nie wymagałyby tak dużego wysiłku finansowego. Tymczasem w rzeczywistości energia produkowana w ten sposób jest bardzo droga, przewyższając swoją ceną nawet obłożony unijnymi podatkami węgiel.
Kolejne kłamstwo klimatyczne
„Ostatnia kwestia dotycząca konkurencyjności. Wszyscy wiemy, że wysokie ceny energii w dalszym ciągu obciążają naszą konkurencyjność. I wszyscy znamy główną przyczynę tego stanu rzeczy. To nasza zależność od importowanych paliw kopalnych, a co za tym idzie, nasza zależność od niestabilnego rynku światowego. Wystarczy spojrzeć na dane z całej Europy. Najniższe ceny energii występują w krajach, które produkują dużo energii niskoemisyjnej –czy to słonecznej, wiatrowej, wodnej, geotermalnej czy jądrowej. Zatem droga przed nami jest jasna. Musimy nadal inwestować w rodzimą, czystą energię. Ale oprócz naszej zależności od paliw kopalnych istnieją również inne powody, które zapobiegają spadkowi cen energii. Musimy przyjrzeć się także tym przyczynom. Musimy na przykład ulepszyć naszą infrastrukturę energetyczną. Przyjedziemy z Pakietem Sieciowym i nową inicjatywą Autostrad Energetycznych. I wiecie, że dokonaliśmy przeglądu zasad spójności. Fundusze spójności można również inwestować w sieci i połączenia wzajemne, aby poprawić sytuację energetyczną w Unii Europejskiej. Wymaga to działań na szczeblu europejskim – i my się tym zajmujemy”
- mówiła von der Leyen.
Tymczasem prawda jest taka, że około 50 proc. ceny energii to podatek ETS, a którym zarabiają spekulanci na rynku pozwoleń na emisję CO2. Obywatele płacą ten rabunkowy podatek i de facto nie mają z tego nic, gdyż nie wpływa on w żadnym stopniu na poprawę ich warunków bytowych, a wręcz przeciwnie – pogłębia ubóstwo energetyczne. Szefowa KE nie zamierza likwidować tego podatku, ale sięgnąć do kieszeni podatników.
„Konieczne jest jednak podjęcie innych działań na szczeblu państw członkowskich. Wczoraj Komisja przedstawiła zestaw nowych, konkretnych działań mających na celu obniżenie rachunków za energię w Europie. Podam tylko jeden przykład, czyli podatki. Podczas gdy koszty energii spadają, podatki od energii ponownie rosną. Spójrzcie na podatki, które nasz przemysł płaci od energii elektrycznej, są one 15 razy wyższe niż podatki od gazu. To niemożliwe. Albo pozwólcie, że podam jeszcze dwie liczby: jeśli przyjrzymy się średnim rachunkom za energię w naszej branży w Unii Europejskiej, to 34% tych rachunków stanowią podatki. A jeśli spojrzeć na rachunki za energię gospodarstw domowych średnio w Unii Europejskiej, 42% tych rachunków to podatki. Pracujmy więc razem, aby obniżyć te podatki i umożliwić przedsiębiorstwom i gospodarstwom domowym przejście na korzystanie z energii elektrycznej produkowanej w kraju, a nie z importowanych paliw”
- mówiła.
I dodała:
„Żeby było jasne: wiem oczywiście, że Europa będzie nadal bez wątpienia wykorzystywać ropę i gaz przez wiele lat jako podstawę. Ale to nigdy nie będzie źródłem korzyści dla europejskiego przemysłu, jego konsumentów ani naszej planety. Mając to na uwadze, zaproponujemy również współpracę mającą na celu przyspieszenie wydawania pozwoleń i pełne wykorzystanie naszych zasad pomocy państwa, a także oczywiście naszych funduszy spójności. Ale nasz przemysł i gospodarstwo domowe nie mogą dłużej czekać. Potrzebują niedrogiej energii w tym trudnym klimacie geoekonomicznym – i potrzebują jej teraz”.
Oznacza to zielone światło ze strony Komisji Europejskiej dla rządów, aby wykorzystywały państwowe i unijne fundusze do dofinansowywania cen energii, a co za tym idzie – wspomnianych wyżej spekulantów. Należy się spodziewać zatem wzrostu spirali zadłużenia i tak już mocno obłożony długami państw członkowskich.