Rafał Woś: W przypadku Tuska kontrola lepsza od zaufania

Co musisz wiedzieć:
- Donald Tusk przekonuje, że porzucił dawny liberalizm gospodarczy, ale jego wcześniejsze decyzje – setki prywatyzacji spółek Skarbu Państwa – każą podchodzić do tych deklaracji z ostrożnością.
- Obecna władza raczej nie zdecyduje się na otwartą prywatyzację, ale może zaniedbać inwestycje i ochronę strategicznych firm przed zagrożeniami rynkowymi.
- Choć Tusk może mówić o „repolonizacji gospodarki”, to lepiej kierować się zasadą: zaufanie jest dobre, ale kontrola – znacznie lepsza.
Czy Tusk się zresocjalizował?
Anglosasi mają takie powiedzenie, że najlepszym sposobem na przewidywanie przyszłego zachowania jest zachowanie przeszłe. A gdy idzie o gospodarkę narodową, to dorobek polskich liberałów nie jest – delikatnie mówiąc – najlepszy. Zamiast inwestować w przedsiębiorstwa z udziałem Skarbu Państwa, zwykle woleli się ich pozbywać. Z zastanawiającą łatwością oddawali najbardziej zyskowne elementy gospodarki (handel detaliczny, bankowość, telekomunikacja, energetyka) w ręce zewnętrznych inwestorów.
Nie wspierali spółek o znaczeniu strategicznym, gdy te zmagały się z koniecznością transformacji, a potem bezradnie rozkładali ręce, twierdząc, że nie powinno się dotować „trwale nierentownych” przedsięwzięć.
Po roku 2023 premier Donald Tusk wielokrotnie powtarzał, że starego liberalnego Tuska już nie ma. Ten nowy Tusk rzuca co jakiś czas na przykład hasło: „repolonizacji gospodarki”. Problem w tym, że każdy, kto śledzi polską politykę trochę dłużej, pamięta oczywiście, że to ten sam polityk, którego koalicja na przestrzeni lat przeprowadziła prawie 1000 prywatyzacji spółek Skarbu Państwa. Głównie z branży chemicznej, energetycznej i transportowej.
Nowa sytuacja
Oczywiście, że dziś mamy rok 2025, a nie 2008 czy 2011. Inny jest dziś klimat wokół postulatu prywatyzacji. A argumenty tych wszystkich, którzy pokazywali, że wyzbywanie się przez państwa własności (choćby częściowej) nad podmiotami gospodarczymi, to odbieranie temu państwu narzędzi do prowadzenia skutecznej polityki ekonomicznej. Na przykład na wypadek kryzysu finansowego czy energetycznego. Albo wręcz zagrożenia wojennego. W takich warunkach jest bardzo wątpliwe, że oto rząd Tuska przystąpi ochoczo i z otwartą przyłbicą do przekonywania opinii publicznej do koncepcji sprzedaży udziałów Skarbu Państwa w Orlenie albo KGHM-ie.
Nie, to się oczywiście nie wydarzy. Ale może się zdarzyć coś innego.
Może być tak, że ten rząd nie będzie się potrafił wykazać odpowiednią inicjatywą do tego, by ochronić spółki Skarbu przed rynkowymi zagrożeniami. Albo nie będzie potrafił dostrzec drzemiącego w nich potencjału i zapewnić im odpowiednich inwestycji, bez których taka spółka nigdy nie rozwinie skrzydeł.
To jest właśnie realne zagrożenie związane z liberalnym nachyleniem obecnej władzy. Oczywiście Tusk i inni mogą nas przekonywać, że przeszli udaną resocjalizację w kierunku odliberalnienia podejścia do gospodarki. I bardzo dobrze. Większa będzie radość w niebie z jednego nawróconego niż z 99 sprawiedliwych.
Kto chce, niech sobie Tuskowi wierzy na słowo. Polecam jednak starą, dobrą zasadę przypisywaną sami wiecie, komu. Otóż zaufanie jest dobre. Ale kontrola jest jeszcze lepsza.
[tytuł, śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]