„Nie byłam przetrzymywana”. Nowe informacje ws. Mirelli ze Świętochłowic
 
  Co musisz wiedzieć:
- 42-letnia kobieta przez 27 lat nie wychodziła z domu w Świętochłowicach.
- Podczas przesłuchania zaprzeczyła, że była więziona lub maltretowana.
- Prokuratura planuje przesłuchać jej rodziców, nikt nie usłyszał zarzutów.
Przesłuchanie w sądzie
Pani Mirella została przesłuchana w sądzie, dokąd przewieźli ją policjanci. Decyzję o takim trybie podjęła prokuratura – chodziło o to, by czynność odbyła się tylko raz. W trakcie przesłuchania obecny był psycholog.
Jak ustalił reporter RMF FM, kobieta potwierdziła swoje wcześniejsze słowa, że nie była przetrzymywana w domu i nie stosowano wobec niej siły.
Według wstępnej oceny psychologa jej wypowiedź była składna i wiarygodna. Prokuratura nie ujawnia jednak szczegółów sprawy.
- Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego
- Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat
- Koniec niemieckiego snu o wodorze?
- Ks. Romanelli z Gazy: trwamy na pustyni ruin
- Tusk do Ziobry: Albo w areszcie, albo w Budapeszcie. Poseł PiS odpowiada: Albo w Brukseli, albo w celi
- Komunikat ZUS dla emerytów
- Przerwy w dostawach prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Małopolski
- Wacław Felczak – kurier, który wskazał drogę Viktorowi Orbánowi
- Wyłączenia prądu na Pomorzu. Ważny komunikat
- Adam Andruszkiewicz: Prezydent Karol Nawrocki nie pozwoli cenzurować internetu
Pani Mirella nadal mieszka z rodzicami
42-latka nadal mieszka razem ze swoimi rodzicami. Ich przesłuchanie również jest planowane przez śledczych. Jak dotąd w sprawie nikomu nie postawiono zarzutów.
27 lat w mieszkaniu
W połowie października media poinformowały o kobiecie, która przez 27 lat nie wychodziła z mieszkania w Świętochłowicach. Początkowo podejrzewano, że mogła być przetrzymywana przez rodziców. Policja wszczęła postępowanie dotyczące ewentualnego znęcania się i bezprawnego pozbawienia wolności.
Z ustaleń wynika, że pani Mirella miała być zamknięta w jednym z pokojów rodzinnego mieszkania przez blisko trzy dekady.
Sąsiedzi byli przekonani, że zaginęła jako nastolatka. Taką informację mieli od jej rodziców. W dokumentach szkolnych z liceum w Świętochłowicach widnieje, że rozpoczęła naukę we wrześniu 1997 roku, a już w styczniu 1998 roku została skreślona z listy uczniów na prośbę rodziców. Od tamtej pory nikt jej nie widział.
Policyjna interwencja ujawniła sprawę
Do odkrycia sprawy doszło przypadkiem. Policja interweniowała w mieszkaniu po zgłoszeniu o awanturze. Funkcjonariusze rozmawiali z 81-letnią kobietą, która tłumaczyła, że doszło jedynie do kłótni z mężem. W trakcie interwencji policjanci zauważyli jednak, że w mieszkaniu przebywa ich dorosła córka.
Również ona oświadczyła, że w domu nie było żadnej awantury. Dodała, że wszystko jest w porządku i nie potrzebuje żadnej pomocy. Jednak w związku z tym, że kobieta miała problemy z poruszaniem się, a funkcjonariusze zauważyli na jej nogach widoczne obrzęki, zdecydowali o niezwłocznym powiadomieniu pogotowia ratunkowego
– relacjonowała podkom. Anna Hryniak ze świętochłowickiej policji.
Załoga pogotowia zdecydowała o przewiezieniu 42-latki do szpitala. Policjanci podkreślili, że wcześniej nie mieli żadnych zgłoszeń dotyczących tej rodziny, a nikt nie informował o zaginięciu kobiety.

 
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
           
           
           
           
          


