Napięte stosunki pomiędzy prezesem Azotów w Puławach a pracownikami

Prezes Hubert Kamola to człowiek, który zjadł zęby na swojej branży, a równocześnie w kadrach puławskich Azotów zyskał opinię brutalnego i bezwzględnego manipulatora. Skąd wynikają napięte stosunki między nim, a stroną związkowo-pracowniczą?
Grupa Azoty Puławy, budynek dyrekcji
Grupa Azoty Puławy, budynek dyrekcji / fot. flickr.com/Babij/CC BY-ND 2.0

Brak płynności finansowej, wielomiliardowe zadłużenie, balast Zielonego Ładu, nieuczciwa konkurencja ze strony Rosji i Białorusi... z takimi właśnie problemami mierzą się dziś fachowcy z Zakładów Azotowych Puławy. W powietrzu unosi się lęk przed kolejnymi masowymi zwolnieniami, a obojętność władz wobec ich sytuacji tylko potęguje niepokój. W obliczu tych trudności naturalną potrzebą załogi jest możliwość oparcia się na zarządzie, zwłaszcza na jego prezesie. Czy jednak, zgodnie z oczekiwaniami, w Hubercie Kamoli pracownicy widzą swojego obrońcę i rzecznika własnych interesów?

Mój przyjaciel prezes

Podstawowym zadaniem nowego prezesa Azotów w Puławach było wyprowadzenie spółki z trudnej sytuacji, w której znalazła się wskutek niefortunnego splotu dziejowych okoliczności. Stawka tego przedsięwzięcia jest wysoka – niepowodzenie grozi destabilizacją całych regionów Polski oraz zachwianiem podstaw bytowych tysięcy ludzi. Pomimo jasnego określenia przez stronę pracowniczą swych postulatów prezes Kamola zdaje się traktować tzw. czynnik ludzki z lekceważeniem. Zamiast współpracować, woli rozgrywać, a posługuje się przy tym metodami rodem z makiawelicznego elementarza władzy.

Jedną z podstawowych taktyk jest pozorowanie dialogu. Jako partnerów do rozmów wybiera członków związku OPZZ, które utrzymuje lepsze relacje z obecnym rządem (Solidarność jest przez niego ignorowana z przyczyn, o których sobie jeszcze opowiemy). Dzięki temu prezes może w mediach mydlić oczy frazesami o „trwającym dialogu”. A nawet gdy w niektórych sprawach dojdzie do porozumienia (jak w przypadku częściowego zawieszenia Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy zamiast zapowiadanego wcześniej całkowitego wypowiedzenia), prezes przestrzega ustaleń tylko tam, gdzie jest to dla niego wygodne. Taka selektywność umożliwia mu stosowanie taktyki „dziel i rządź”. Przykładem jest przyznawanie podwyżek wybranej, określonej przy użyciu nieczytelnych kryteriów grupie pracowników, co wywołuje poczucie niesprawiedliwości i prowadzi do konfliktów rozbijających wspólny front oporu wobec polityki zarządu. Kosztem jest oczywiście podzielenie wspólnoty pracowniczej i wprowadzenie toksycznej atmosfery.

Kolejną metodą Kamoli jest zarządzanie strachem. Pracownicy żyją w ciągłej niepewności, która tłumi wszelkie głosy niezadowolenia – nikt nie wie, kiedy nadejdzie jego kolej, więc boi się wychylić, by nie podpaść i nie być „tym następnym”. Sytuację dodatkowo pogarsza brak jasnych kryteriów zwolnień. Mantra „ratujemy zakład przed upadkiem” ma uciszać wszystkie sprzeciwy i szantażować niepokornych, dając przy tym prezesowi wolną rękę. „Pracownikom podsuwane są do podpisu niekorzystne porozumienia pod pretekstem działania dla dobra firmy, podczas gdy jednocześnie zatrudnia się na kierownicze stanowiska osoby spoza Puław i wydaje krocie na firmy doradcze. Zarząd jest najliczniejszy od lat, ale mamy się cieszyć, że puławski” – pisze na blogu firmowym jeden z pracowników Azotów. W oczach załogi to ona ponosi cały koszt ratowania zakładu, podczas gdy zarząd wybiera najłatwiejsze dla siebie rozwiązania i nie szczędzi sam na siebie – takie opinie można znaleźć także w biuletynie Krajowego Sekretariatu Przemysłu Chemicznego, który na bieżąco relacjonuje sytuację w Azotach.

Betonowe koło ratunkowe

Jednym z głównych problemów spółki jest strategia prezesa polegająca na przestawianiu firmy na tory produkcji wymagające redukcji kadry pracowniczej. Budzi to powszechną obawę przed przekształceniem zakładów w „wielką pakownię nawozów” – scenariusz idealnie wpisujący się w filozofię „zwijania” obecną na wielu innych odcinkach polityki przemysłowej rządu. Prezes Kamola, blisko związany z przedstawicielami władzy (jak np. Włodzimierz Karpiński), wydaje się tę filozofię podzielać. Problem polega jednak na tym, że taka strategia stoi w sprzeczności z misją spółki, jaką jest wspieranie bezpieczeństwa żywnościowego Polski. „Pakownia” nie sprzyja ani samowystarczalności, ani niezależności kraju, gdy nadejdzie jego czarna godzina. Wśród związkowców pojawiają się przypuszczenia, że działania prowadzące do obniżenia wartości puławskich Azotów mogą być celowe i służą przygotowaniu gruntu pod tańszą sprzedaż spółki zaprzyjaźnionym przedsiębiorstwom. Choć takie twierdzenia trudno obecnie zweryfikować, wskazują one na głęboki poziom nieufności wobec nowego zarządu.

Niekorzystne dla obecnego szefostwa porównanie poziomu pomocy rządowej dla zakładów Azoty w latach 2023 i 2024 dodatkowo wzmacnia krytyczne nastroje. Okazuje się, że wsparcie „uśmiechniętej władzy” jest wielokrotnie niższe niż w poprzednich latach. Można tłumaczyć to „nieśmiałością” prezesa Kamoli, który nie otrzymał przecież swojego stanowiska po to, by irytować politycznych pryncypałów prośbami o dodatkowe środki z budżetu państwa. Jednak nawet w najbardziej życzliwym dla niego scenariuszu – zakładając, że pozyskanie dodatkowych pieniędzy jest faktycznie niemożliwe – odbywająca się za jego prezesury redukcja produkcji prowadzi do zmniejszenia budżetowego wsparcia, które mogłoby zapobiec kolejnym zwolnieniom. Ponadto, polityczna zależność od obozu władzy (a prawdopodobnie i osobiste przekonania prezesa) sprawia, że Kamola ciepło odnosi się do założeń Zielonego Ładu, choć ich realizacja stanowi poważne zagrożenie dla kolejnych miejsc pracy. Świadczy o tym m.in. jego udział (razem z Martą Wcisło
i Włodzimierzem Karpińskim) w konferencji Fertilizers Europe, podczas której przychylnie komentowano pomysł dekarbonizacji przemysłu nawozowego. To dodatkowo tłumaczy niechęć do Solidarności, sceptycznej wobec unijnej zielonej polityki.

Kurs na mieliznę

Wspomniane kontakty polityczne mogłyby posłużyć prezesowi Kamoli do przekonania rządu o konieczności udzielenia dodatkowej pomocy puławskim zakładom. Nic takiego jednak się nie dzieje. Pracownicy sami więc starają się dotrzeć do polityków obozu władzy, by przedstawić swoje stanowisko, lecz ich apele pozostają bez odzewu. Pismo skierowane do Donalda Tuska, w którym związkowcy wyliczyli błędy w zarządzaniu przedsiębiorstwem, nie doczekało się konkretnej odpowiedzi. Podobny los spotkały prośby wystosowane do Władysława Kosiniaka-Kamysza. Jedynymi politykami, którzy w ciągu ostatniego roku odwiedzili zakłady, byli przedstawiciele opozycji, m.in. Beata Szydło wraz z Piotrem Ćwikiem i Anną Pieczarką. Brak zaangażowania w sprawę Azotów ze strony polityków koalicji jest niezrozumiały również w kontekście geopolitycznym. Zalewanie polskiego rynku rosyjskimi nawozami, które przyczynia się do pogłębiania upadku tej strategicznej spółki, to cios w bezpieczeństwo kraju, więc należy ten proceder traktować jako wschodni instrument destabilizacji naszego państwa. W tej sytuacji zaproszenie pracowników Azotów w celu ich wysłuchania do polskiego Sejmu czy Parlamentu Europejskiego powinno wydawać się czymś oczywistym.

Pewne jest, że to prezes powinien przedstawić obojętnym dotąd władzom interes Azotów jako element polskiej racji stanu. Zamiast tego Kamola pozostaje specjalistą od wypowiadanych w lokalnych mediach okrągłych słów. Twierdzi, że wszystko, co robi, jest dla dobra pracowników. Złośliwie można by zapytać, czy również zwalnianie ich odbywa się dla ich własnego dobra. W oczach dużej części załogi i związkowców prezes nie wykorzystuje wszystkich dostępnych możliwości. Polityczna lojalność oraz wizja zielonej transformacji wydają się przesłaniać realne potrzeby zakładu i jego załogi.

 


 

POLECANE
RPO chce wstrzymania prac nad nowelizacją ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Ingeruje w wolność obywateli z ostatniej chwili
RPO chce wstrzymania prac nad nowelizacją ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. "Ingeruje w wolność obywateli"

Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek zwrócił się do minister zdrowia, aby rozważyła wstrzymanie prac nad zmianami w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. Według RPO projekt w sposób nieuzasadniony i nadmierny ingeruje w prawa i wolności obywatelskie.

Przed Pałacem Prezydenckim stanie bożonarodzeniowa stajenka z ostatniej chwili
Przed Pałacem Prezydenckim stanie bożonarodzeniowa stajenka

Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie pojawi się w tym roku bożonarodzeniowa stajenka. To symboliczny gest nawiązujący do chrześcijańskich korzeni Polski i świątecznej tradycji. Informację przekazał szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.

Szokująca afera w Portugalii. Były wiceminister miał produkować i rozpowszechniać pornografię dziecięcą z ostatniej chwili
Szokująca afera w Portugalii. Były wiceminister miał produkować i rozpowszechniać pornografię dziecięcą

W domu byłego wiceministra sprawiedliwości Paulo Abreu dos Santosa policja znalazła pliki z blisko 600 materiałami zawierającymi dziecięcą pornografię, które polityk posiadał w komputerze, telefonie oraz na dyskach zewnętrznych - przekazały we wtorek portugalskie służby policyjne cytowane przez CNN Portugal.

Ford traci 19,5 mld dolarów na „elektrykach”. Wraca do aut spalinowych Wiadomości
Ford traci 19,5 mld dolarów na „elektrykach”. Wraca do aut spalinowych

Ford zmienia strategię rozwoju. Amerykański koncern przyznaje się do 19,5 mld dolarów strat na projektach samochodów elektrycznych, zamyka kluczowe inwestycje i rezygnuje z dużych modeli EV. Zamiast tego stawia ponownie na auta benzynowe i hybrydowe.

Nowe oświadczenie szefa BBN. ''Postępowanie w SKW i działania prokuratury to farsa'' z ostatniej chwili
Nowe oświadczenie szefa BBN. ''Postępowanie w SKW i działania prokuratury to farsa''

Nie milkną echa głośnej publikacji "Gazety Wyborczej", w której ujawniono wrażliwe dane medyczne Sławomira Cenckiewicza. Szef BBN wydał nowe oświadczenie, w którym odniósł się do reakcji SKW i prokuratury na ujawnienie jego danych.

UOKiK wydał pilny komunikat dla klientów Pekao SA z ostatniej chwili
UOKiK wydał pilny komunikat dla klientów Pekao SA

Prezes UOKiK nałożył łącznie blisko 119 mln zł kary na Bank Polska Kasa Opieki SA i Pekao Bank Hipoteczny SA za niezgodne z prawem utrudnianie korzystania z wakacji kredytowych – poinformował w środę Urząd. Banki zostały też zobowiązane do poinformowania o naruszeniach wszystkich poszkodowanych.

Sensacyjne wyniki sondażu. Partia Grzegorza Brauna trzecią siłą w Sejmie z ostatniej chwili
Sensacyjne wyniki sondażu. Partia Grzegorza Brauna trzecią siłą w Sejmie

Według najnowszego sondażu OGB opublikowanego w środę ugrupowanie Grzegorza Brauna zanotowało rekordowe poparcie i wyprzedziło Konfederację, zajmując trzecie miejsce w zestawieniu. Pierwsze miejsce zajmuje Koalicja Obywatelska, a drugie – Prawo i Sprawiedliwość.

Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Dobra wiadomość dla pasażerów MPK we Wrocławiu. Po udanych testach do normalnej eksploatacji włączono mijankę tramwajową na ul. Przyjaźni. Zmiana ma poprawić płynność ruchu i skrócić czas oczekiwania tramwajów na jednotorowym odcinku w kierunku Kleciny.

Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą z ostatniej chwili
Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą

Prezydent USA Donald Trump ogłosił we wtorek blokadę objętych sankcjami tankowców, które wpływają do portów Wenezueli i wypływają z nich. Oświadczył, że reżim Nicolasa Maduro w Wenezueli to „zagraniczna organizacja terrorystyczna”.

Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa” Wiadomości
Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa”

Beata Szydło na X skomentowała ostatnie doniesienia medialne o tym, że „Komisja Europejska rezygnuje z zakazu aut spalinowych od 2035 roku”. Jak podkreśliła europoseł PiS, nowe regulacje KE nadal zagrażają europejskiemu przemysłowi samochodowemu.

REKLAMA

Napięte stosunki pomiędzy prezesem Azotów w Puławach a pracownikami

Prezes Hubert Kamola to człowiek, który zjadł zęby na swojej branży, a równocześnie w kadrach puławskich Azotów zyskał opinię brutalnego i bezwzględnego manipulatora. Skąd wynikają napięte stosunki między nim, a stroną związkowo-pracowniczą?
Grupa Azoty Puławy, budynek dyrekcji
Grupa Azoty Puławy, budynek dyrekcji / fot. flickr.com/Babij/CC BY-ND 2.0

Brak płynności finansowej, wielomiliardowe zadłużenie, balast Zielonego Ładu, nieuczciwa konkurencja ze strony Rosji i Białorusi... z takimi właśnie problemami mierzą się dziś fachowcy z Zakładów Azotowych Puławy. W powietrzu unosi się lęk przed kolejnymi masowymi zwolnieniami, a obojętność władz wobec ich sytuacji tylko potęguje niepokój. W obliczu tych trudności naturalną potrzebą załogi jest możliwość oparcia się na zarządzie, zwłaszcza na jego prezesie. Czy jednak, zgodnie z oczekiwaniami, w Hubercie Kamoli pracownicy widzą swojego obrońcę i rzecznika własnych interesów?

Mój przyjaciel prezes

Podstawowym zadaniem nowego prezesa Azotów w Puławach było wyprowadzenie spółki z trudnej sytuacji, w której znalazła się wskutek niefortunnego splotu dziejowych okoliczności. Stawka tego przedsięwzięcia jest wysoka – niepowodzenie grozi destabilizacją całych regionów Polski oraz zachwianiem podstaw bytowych tysięcy ludzi. Pomimo jasnego określenia przez stronę pracowniczą swych postulatów prezes Kamola zdaje się traktować tzw. czynnik ludzki z lekceważeniem. Zamiast współpracować, woli rozgrywać, a posługuje się przy tym metodami rodem z makiawelicznego elementarza władzy.

Jedną z podstawowych taktyk jest pozorowanie dialogu. Jako partnerów do rozmów wybiera członków związku OPZZ, które utrzymuje lepsze relacje z obecnym rządem (Solidarność jest przez niego ignorowana z przyczyn, o których sobie jeszcze opowiemy). Dzięki temu prezes może w mediach mydlić oczy frazesami o „trwającym dialogu”. A nawet gdy w niektórych sprawach dojdzie do porozumienia (jak w przypadku częściowego zawieszenia Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy zamiast zapowiadanego wcześniej całkowitego wypowiedzenia), prezes przestrzega ustaleń tylko tam, gdzie jest to dla niego wygodne. Taka selektywność umożliwia mu stosowanie taktyki „dziel i rządź”. Przykładem jest przyznawanie podwyżek wybranej, określonej przy użyciu nieczytelnych kryteriów grupie pracowników, co wywołuje poczucie niesprawiedliwości i prowadzi do konfliktów rozbijających wspólny front oporu wobec polityki zarządu. Kosztem jest oczywiście podzielenie wspólnoty pracowniczej i wprowadzenie toksycznej atmosfery.

Kolejną metodą Kamoli jest zarządzanie strachem. Pracownicy żyją w ciągłej niepewności, która tłumi wszelkie głosy niezadowolenia – nikt nie wie, kiedy nadejdzie jego kolej, więc boi się wychylić, by nie podpaść i nie być „tym następnym”. Sytuację dodatkowo pogarsza brak jasnych kryteriów zwolnień. Mantra „ratujemy zakład przed upadkiem” ma uciszać wszystkie sprzeciwy i szantażować niepokornych, dając przy tym prezesowi wolną rękę. „Pracownikom podsuwane są do podpisu niekorzystne porozumienia pod pretekstem działania dla dobra firmy, podczas gdy jednocześnie zatrudnia się na kierownicze stanowiska osoby spoza Puław i wydaje krocie na firmy doradcze. Zarząd jest najliczniejszy od lat, ale mamy się cieszyć, że puławski” – pisze na blogu firmowym jeden z pracowników Azotów. W oczach załogi to ona ponosi cały koszt ratowania zakładu, podczas gdy zarząd wybiera najłatwiejsze dla siebie rozwiązania i nie szczędzi sam na siebie – takie opinie można znaleźć także w biuletynie Krajowego Sekretariatu Przemysłu Chemicznego, który na bieżąco relacjonuje sytuację w Azotach.

Betonowe koło ratunkowe

Jednym z głównych problemów spółki jest strategia prezesa polegająca na przestawianiu firmy na tory produkcji wymagające redukcji kadry pracowniczej. Budzi to powszechną obawę przed przekształceniem zakładów w „wielką pakownię nawozów” – scenariusz idealnie wpisujący się w filozofię „zwijania” obecną na wielu innych odcinkach polityki przemysłowej rządu. Prezes Kamola, blisko związany z przedstawicielami władzy (jak np. Włodzimierz Karpiński), wydaje się tę filozofię podzielać. Problem polega jednak na tym, że taka strategia stoi w sprzeczności z misją spółki, jaką jest wspieranie bezpieczeństwa żywnościowego Polski. „Pakownia” nie sprzyja ani samowystarczalności, ani niezależności kraju, gdy nadejdzie jego czarna godzina. Wśród związkowców pojawiają się przypuszczenia, że działania prowadzące do obniżenia wartości puławskich Azotów mogą być celowe i służą przygotowaniu gruntu pod tańszą sprzedaż spółki zaprzyjaźnionym przedsiębiorstwom. Choć takie twierdzenia trudno obecnie zweryfikować, wskazują one na głęboki poziom nieufności wobec nowego zarządu.

Niekorzystne dla obecnego szefostwa porównanie poziomu pomocy rządowej dla zakładów Azoty w latach 2023 i 2024 dodatkowo wzmacnia krytyczne nastroje. Okazuje się, że wsparcie „uśmiechniętej władzy” jest wielokrotnie niższe niż w poprzednich latach. Można tłumaczyć to „nieśmiałością” prezesa Kamoli, który nie otrzymał przecież swojego stanowiska po to, by irytować politycznych pryncypałów prośbami o dodatkowe środki z budżetu państwa. Jednak nawet w najbardziej życzliwym dla niego scenariuszu – zakładając, że pozyskanie dodatkowych pieniędzy jest faktycznie niemożliwe – odbywająca się za jego prezesury redukcja produkcji prowadzi do zmniejszenia budżetowego wsparcia, które mogłoby zapobiec kolejnym zwolnieniom. Ponadto, polityczna zależność od obozu władzy (a prawdopodobnie i osobiste przekonania prezesa) sprawia, że Kamola ciepło odnosi się do założeń Zielonego Ładu, choć ich realizacja stanowi poważne zagrożenie dla kolejnych miejsc pracy. Świadczy o tym m.in. jego udział (razem z Martą Wcisło
i Włodzimierzem Karpińskim) w konferencji Fertilizers Europe, podczas której przychylnie komentowano pomysł dekarbonizacji przemysłu nawozowego. To dodatkowo tłumaczy niechęć do Solidarności, sceptycznej wobec unijnej zielonej polityki.

Kurs na mieliznę

Wspomniane kontakty polityczne mogłyby posłużyć prezesowi Kamoli do przekonania rządu o konieczności udzielenia dodatkowej pomocy puławskim zakładom. Nic takiego jednak się nie dzieje. Pracownicy sami więc starają się dotrzeć do polityków obozu władzy, by przedstawić swoje stanowisko, lecz ich apele pozostają bez odzewu. Pismo skierowane do Donalda Tuska, w którym związkowcy wyliczyli błędy w zarządzaniu przedsiębiorstwem, nie doczekało się konkretnej odpowiedzi. Podobny los spotkały prośby wystosowane do Władysława Kosiniaka-Kamysza. Jedynymi politykami, którzy w ciągu ostatniego roku odwiedzili zakłady, byli przedstawiciele opozycji, m.in. Beata Szydło wraz z Piotrem Ćwikiem i Anną Pieczarką. Brak zaangażowania w sprawę Azotów ze strony polityków koalicji jest niezrozumiały również w kontekście geopolitycznym. Zalewanie polskiego rynku rosyjskimi nawozami, które przyczynia się do pogłębiania upadku tej strategicznej spółki, to cios w bezpieczeństwo kraju, więc należy ten proceder traktować jako wschodni instrument destabilizacji naszego państwa. W tej sytuacji zaproszenie pracowników Azotów w celu ich wysłuchania do polskiego Sejmu czy Parlamentu Europejskiego powinno wydawać się czymś oczywistym.

Pewne jest, że to prezes powinien przedstawić obojętnym dotąd władzom interes Azotów jako element polskiej racji stanu. Zamiast tego Kamola pozostaje specjalistą od wypowiadanych w lokalnych mediach okrągłych słów. Twierdzi, że wszystko, co robi, jest dla dobra pracowników. Złośliwie można by zapytać, czy również zwalnianie ich odbywa się dla ich własnego dobra. W oczach dużej części załogi i związkowców prezes nie wykorzystuje wszystkich dostępnych możliwości. Polityczna lojalność oraz wizja zielonej transformacji wydają się przesłaniać realne potrzeby zakładu i jego załogi.

 



 

Polecane