Anonimowy Sędzia: Sprawy mają trafiać do sprawdzonych towarzyszy
Adam rzucił słuchawką i ciężko usiadł w fotelu. Odkąd wygnał Ewę do pracy przy sprawach kradzieży kiszonych ogórków, trochę zaniedbał treningi. Łapał zadyszkę, sapał, miał problem z dopięciem tych wszystkich modnych ubrań, które razem wybrali na Allegro. Nie pomagała też świadomość tego, z kim zadarł, najeżdżając tęczowych dominikanów. Niby Romek sam się prosił, zabierając mu obiekt jego westchnień, ale mimo wszystko to nie Romek został zaatakowany, ale potężna instytucja, u sterów której był stryj Romka. Donek wprost nie powiedział, ale Adam wyczuł, że co innego usunąć religię ze szkół albo zakazać klauzuli sumienia, a co innego jak się antyterrorystami i dronami napada na spokojnych braciszków w habitach.
I jeszcze dziś ta wiadomość o losowaniu. Nie mógł dopuścić do tego, żeby sprawę Złego rozpoznawał ktoś niepewny. Co to, to nie. To stanowiło non possumus Adama.
- Sprawy nasze i naszych wrogów muszą rozpoznać nasi.
-powtarzał sobie w myślach przykazanie z Dekalogu Partii.
Pooddychał głęboko, uspokoił tętno i ponownie kazał wybrać ten sam numer co poprzednio.
"Wszystko w porządku"
Niemal natychmiast usłyszał miły, kobiecy głos:
-Szefie, już wszystko w porządku. Anulowaliśmy poprzednie losowanie, bo okazało się, że użyto kulek bez aktualnych atestów. Przyszedł inspektor bhp i...
- Bez szczegółów, pani prezes, konkrety.
- zniecierpliwiony Adam warknął do słuchawki.
- Oczywiście, przepraszam, szefie. Otóż ponowne, w pełni legalne i praworządne losowanie wskazało naszego.
- No.
- cmoknął Adam, zauważając, że nawet bez Ewy świetnie sobie radzi.
- Ale to nie wszystko, w ramach przeprosin za brak należytej uwagi, dokonałam też losowania sprawy Ryśka, no wie szef, sprawa kilometrówek.
- Mam nadzieję że nasz ktoś wylosował.
"Spokojnie"
Adam lekko się zaniepokoił.
- Szefie, spokojnie, mało tego, wylosował nie tylko że nasz, nasz Pietia, sprawdzony bojowiec, szef wie, nigdy nie zawiódł, nawet jak musiał w tekturce z napisem Konstytucja po korytarzu podskakiwać.
Adam zmarszczył brew:
-Pietia? A on nie jest w zawieszeniu za lenienie się i opuszczanie sesji?
-Skądże, on taki zasłużony! Dawno zrehabilitowany. Prędzej Orła dostanie.
Twarz Adama rozpogodziła się w okamgnieniu. Teraz mógł ze spokojem zabrać się za operację usunięcia trzech muszkieterów, a właściwie trzech krnąbrnych prokuratorów, którzy od dawna spędzali sen z oczu Adama.
[Autor jest autentycznym sędzią, który chce pozostać anonimowy i który w lekkiej formie postara się zdradzać nam nastroje panujące w środowisku]