Legia Warszawa w Lidze Mistrzów: Z głębi piekła do przedsionka raju

Z głębi piekła do przedsionka raju – tak najkrócej można określić postawę warszawskiej Legii w wyczekiwanej od dwudziestu lat fazie grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów. Nie spodziewano się zarówno początkowych upokorzeń, jak i końcowego sukcesu, za jaki trzeba uznać awans do 1/16 Ligi Europejskiej.
@LegiaWarszawa Legia Warszawa w Lidze Mistrzów: Z głębi piekła do przedsionka raju
@LegiaWarszawa / twitter.com
Już losowanie grup przyjęto nad Wisłą z rozczarowaniem – przyszło się bowiem zmierzyć nie tylko z obrońcą Pucharu Europy oraz wicemistrzem Bundesligi, lecz także z zespołem w sporej części składającym się z mistrzów Starego Kontynentu. Lecz w najczarniejszych snach nie spodziewano się inauguracji takiej, jak pierwsze spotkanie z Burussią Dortmund w Warszawie. Bolesna była klęska sportowa 0:6, jeszcze bardziej bolał styl tej porażki. Do tego doszły koszmarne rozróby kibolstwa na trybunach – nie można było gorzej rozpocząć występów w Champions League, na którą przecież nad Wisłą czekaliśmy od dwóch dekad. Tylko nieco lepiej było w kolejnych spotkaniach pierwszej rundy – Legia gładko przegrała w Madrycie (gdzie też nie popisali się rzekomi sympatycy klubu, na szczęście poza stadionem) i Lizbonie. Taki przebieg rywalizacji zaowocował posunięciem od dawna oczekiwanym – z Łazienkowską rozstał się albański szkoleniowiec Besnik Hasi. Jego następcą został Jacek Magiera – od lat czekający na swoją szansę.

Zmiana na trenerskiej ławce wywołała korzystny efekt, kilku piłkarzy wyraźnie poprawiło swoją dyspozycję. Magiera dostał też nieoczekiwany prezent od losu, jakim było zlekceważenie Legii przez wielki Real. Zinedine Zidane, szkoleniowiec „Królewskich”, w rewanżowym meczu w Warszawie pozwolił sobie na eksperyment taktyczny. W systemie 1-4-2-4 zespoły z Europy nie grają co najmniej od czterdziestu lat, a tak właśnie ustawił swoja ekipę „Zizou”. Luka w środku boiska okazała się dla madrytczyków zabójcza – a legioniści zwietrzyli swoją szansę. Ostatecznie, po roszadach już w trakcie gry Real zdołał jedynie doprowadzić do remisu – i właśnie ten punkt wywalczony przez Legię w starciu z hiszpańskim klubem okazał się w końcowym rozliczeniu bezcenny.

Rozochoconym warszawianom w kolejnej konfrontacji znów przyszło przełknąć gorzką pigułkę – na stadionie w Dortmundzie okazało się, że Legii nie stać dziś na otwartą grę nawet z rezerwowym składem wicemistrzów Niemiec. Osiem goli straconych w jednym meczu to niewątpliwa kompromitacja warszawskiej defensywy i w żadnej mierze nie zamazuje jej czterobramkowy ofensywny dorobek Legii. To była dla naszych jednak ważna lekcja, z której Jacek Magiera wyciągnął właściwe wnioski. Aby awansować do fazy pucharowej Ligi Europejskiej, Legia musiała wygrać u siebie ze Sportingiem.

I w tym ostatnim spotkaniu podopieczni Magiery wypełnili wszystkie powierzone im role. Legia zagrała mądrze i skutecznie. W pierwszej połowie zdobyła gola, a w drugiej odsłonie wytrzymała narastający napór na swoja bramkę. Miała też okazje do podwyższenia wyniku, co z pewnością powstrzymywało gości przed podejmowaniem nadmiernego ryzyka. Radość piłkarzy i szkoleniowców Legii po końcowym gwizdku włoskiego arbitra jest jak najbardziej zrozumiała. Teraz pora na zimową przerwę, a wiosną na kolejne europejskie boje, które legioniści będą musieli pogodzić z walką o obronę krajowego tytułu. W ekstraklasie nie wiedzie im się bowiem w tym sezonie najlepiej, lecz straty z pewnością są dla zdecydowanego faworyta naszej ligi do odrobienia.

Leszek Masierak

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (51/2016) dostępnego też w wersji cyfrowej tutaj

 

POLECANE
Meta zacznie wykorzystywać dane użytkowników do trenowania swojego modelu AI Wiadomości
Meta zacznie wykorzystywać dane użytkowników do trenowania swojego modelu AI

Właściciel Facebooka i Instagrama, od 27 maja będzie wykorzystywać posty dorosłych użytkowników w UE, aby rozwijać swój model AI. Meta pobierze dane, chyba że wyrazisz aktywny sprzeciw. – To zupełne odejście od dotychczas rozumianej ochrony danych – powiedziała PAP analityk ds. cyfrowych Aleksandra Wójtowicz.

Policja zatrzymała nietrzeźwego sternika. Rejs mógł zakończyć się katastrofą Wiadomości
Policja zatrzymała nietrzeźwego sternika. Rejs mógł zakończyć się katastrofą

Sezon żeglarski jeszcze się nie rozpoczął, a już doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji na mazurskich jeziorach. 67-letni kapitan statku pasażerskiego został zatrzymany przez policję po tym, jak okazało się, że ma ponad trzy promile alkoholu we krwi.

Tusk zabrał głos: Ostatnia przed świętami polityczna uwaga Wiadomości
Tusk zabrał głos: "Ostatnia przed świętami polityczna uwaga"

"Ostatnia przed świętami polityczna uwaga" – pisze w mediach społecznościowych premier Donald Tusk i odnosi się do nadchodzących wyborów prezydenckich.

Nie żyje portugalski piosenkarz. Miał 52 lata Wiadomości
Nie żyje portugalski piosenkarz. Miał 52 lata

Media obiegła informacja o śmierci portugalskiego piosenkarza. Miał 52 lata.

Tȟašúŋke Witkó: Nie straszmy ludzi wojną tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Nie straszmy ludzi wojną

Pół wieku temu, dokładnie 30 kwietnia 1975 roku, padł Sajgon. Armia Republiki Wietnamu ugięła się pod naporem Vietcongu i, finalnie, miasto w swe ręce przejęli komuniści. Zapewne wszyscy z Państwa pamiętają ikoniczne zdjęcia amerykańskich śmigłowców ewakuujących personel z dachu budynku ambasady USA.

Kamiński oskarża senackich urzędników. Senat i Kidawa-Błońska reagują pilne
Kamiński oskarża senackich urzędników. Senat i Kidawa-Błońska reagują

Marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska z KO zaprzeczyła zarzutom wicemarszałka Michała Kamińskiego o tym, że kierowcy służbowi mieli dostać polecenie "donoszenia" na niego i innych wicemarszałków. Zdaniem Kidawy-Błońskiej informacje o nieobecnościach i chorobach, były potrzebne do organizacji pracy kierowców.

Nie żyją Gene Hackman i jego żona. Są nowe ustalenia Wiadomości
Nie żyją Gene Hackman i jego żona. Są nowe ustalenia

Gene Hackman i jego żona, Betsy Arakawa, zostali znalezieni martwi w swoim domu w Santa Fe w stanie Nowy Meksyk 26 lutego. W posiadłości odkryto również martwego psa. W sprawie ujawniono najnowsze informacje.

Ludzie Kidawy-Błońskiej kazali donosić na senatorów? Szokujące słowa Kamińskiego gorące
Ludzie Kidawy-Błońskiej kazali donosić na senatorów? Szokujące słowa Kamińskiego

Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński oskarża Senat o "ubeckie metody" i próbę zmuszania jego kierowcy do donoszenia na temat zdrowia wicemarszałka oraz jego życia prywatnego.

Legenda polskiej piłki ręcznej kończy karierę Wiadomości
Legenda polskiej piłki ręcznej kończy karierę

Po ponad dwóch dekadach gry Adam Malcher żegna się z zawodowym sportem. O zakończeniu kariery przez legendarnego bramkarza Gwardii Opole poinformował klub, który zaprasza kibiców na jego oficjalne pożegnanie podczas meczu z Industrią Kielce. Spotkanie odbędzie się 28 kwietnia o godzinie 18:00.

Brutalny napad na Śląsku. Trzech sprawców poszukiwanych Wiadomości
Brutalny napad na Śląsku. Trzech sprawców poszukiwanych

Katowicka prokuratura oskarżyła pięciu mężczyzn w sprawie napadu przed rokiem w gminie Czechowice-Dziedzice. Pod pozorem dostarczenia przesyłki sprawcy wtargnęli do jednego z domów. Używając młotka i łomu dotkliwie pobili właściciela, a następnie splądrowali nieruchomość.

REKLAMA

Legia Warszawa w Lidze Mistrzów: Z głębi piekła do przedsionka raju

Z głębi piekła do przedsionka raju – tak najkrócej można określić postawę warszawskiej Legii w wyczekiwanej od dwudziestu lat fazie grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów. Nie spodziewano się zarówno początkowych upokorzeń, jak i końcowego sukcesu, za jaki trzeba uznać awans do 1/16 Ligi Europejskiej.
@LegiaWarszawa Legia Warszawa w Lidze Mistrzów: Z głębi piekła do przedsionka raju
@LegiaWarszawa / twitter.com
Już losowanie grup przyjęto nad Wisłą z rozczarowaniem – przyszło się bowiem zmierzyć nie tylko z obrońcą Pucharu Europy oraz wicemistrzem Bundesligi, lecz także z zespołem w sporej części składającym się z mistrzów Starego Kontynentu. Lecz w najczarniejszych snach nie spodziewano się inauguracji takiej, jak pierwsze spotkanie z Burussią Dortmund w Warszawie. Bolesna była klęska sportowa 0:6, jeszcze bardziej bolał styl tej porażki. Do tego doszły koszmarne rozróby kibolstwa na trybunach – nie można było gorzej rozpocząć występów w Champions League, na którą przecież nad Wisłą czekaliśmy od dwóch dekad. Tylko nieco lepiej było w kolejnych spotkaniach pierwszej rundy – Legia gładko przegrała w Madrycie (gdzie też nie popisali się rzekomi sympatycy klubu, na szczęście poza stadionem) i Lizbonie. Taki przebieg rywalizacji zaowocował posunięciem od dawna oczekiwanym – z Łazienkowską rozstał się albański szkoleniowiec Besnik Hasi. Jego następcą został Jacek Magiera – od lat czekający na swoją szansę.

Zmiana na trenerskiej ławce wywołała korzystny efekt, kilku piłkarzy wyraźnie poprawiło swoją dyspozycję. Magiera dostał też nieoczekiwany prezent od losu, jakim było zlekceważenie Legii przez wielki Real. Zinedine Zidane, szkoleniowiec „Królewskich”, w rewanżowym meczu w Warszawie pozwolił sobie na eksperyment taktyczny. W systemie 1-4-2-4 zespoły z Europy nie grają co najmniej od czterdziestu lat, a tak właśnie ustawił swoja ekipę „Zizou”. Luka w środku boiska okazała się dla madrytczyków zabójcza – a legioniści zwietrzyli swoją szansę. Ostatecznie, po roszadach już w trakcie gry Real zdołał jedynie doprowadzić do remisu – i właśnie ten punkt wywalczony przez Legię w starciu z hiszpańskim klubem okazał się w końcowym rozliczeniu bezcenny.

Rozochoconym warszawianom w kolejnej konfrontacji znów przyszło przełknąć gorzką pigułkę – na stadionie w Dortmundzie okazało się, że Legii nie stać dziś na otwartą grę nawet z rezerwowym składem wicemistrzów Niemiec. Osiem goli straconych w jednym meczu to niewątpliwa kompromitacja warszawskiej defensywy i w żadnej mierze nie zamazuje jej czterobramkowy ofensywny dorobek Legii. To była dla naszych jednak ważna lekcja, z której Jacek Magiera wyciągnął właściwe wnioski. Aby awansować do fazy pucharowej Ligi Europejskiej, Legia musiała wygrać u siebie ze Sportingiem.

I w tym ostatnim spotkaniu podopieczni Magiery wypełnili wszystkie powierzone im role. Legia zagrała mądrze i skutecznie. W pierwszej połowie zdobyła gola, a w drugiej odsłonie wytrzymała narastający napór na swoja bramkę. Miała też okazje do podwyższenia wyniku, co z pewnością powstrzymywało gości przed podejmowaniem nadmiernego ryzyka. Radość piłkarzy i szkoleniowców Legii po końcowym gwizdku włoskiego arbitra jest jak najbardziej zrozumiała. Teraz pora na zimową przerwę, a wiosną na kolejne europejskie boje, które legioniści będą musieli pogodzić z walką o obronę krajowego tytułu. W ekstraklasie nie wiedzie im się bowiem w tym sezonie najlepiej, lecz straty z pewnością są dla zdecydowanego faworyta naszej ligi do odrobienia.

Leszek Masierak

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (51/2016) dostępnego też w wersji cyfrowej tutaj


 

Polecane
Emerytury
Stażowe