80 lat po Auschwitz: MEN masakruje historię
Komunistycznego, stalinowskiego nad nazistowskim, hitlerowskim. Wolność była tu tylko pozorem. Jednak w tamtym momencie dla około 7000 ocalałych więźniów nastąpiła radykalna zmiana sytuacji. Zostali uratowani.
Auschwitz-Birkenau jest obozem najbardziej znanym i - ponieważ tu Niemcy wymordowali ponad milion ludzi - stał się symbolem niemieckiego ludobójstwa. Dlatego dzień wkroczenia do Auschwitz sowieckich żołnierzy został przed dwudziestu laty ogłoszony przez ONZ Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
Edukacja jest najważniejsza
Rezolucja przyjęta wówczas przez Zgromadzenie Ogólne wezwała państwa członkowskie ONZ do opracowania programów edukacyjnych na temat historii Holokaustu. Edukacja została powszechnie uznana za najwłaściwszą formę uczczenia milionów ofiar Zagłady. Właśnie z tą myślą sięgnąłem z okazji Dnia Pamięci do nowej podstawy programowej nauczania historii w liceach i technikach. Co prawda, znajomi nauczyciele przekonują mnie, że podstawa programowa ma się dość luźno do szkolnej praktyki, ale nawet jeśli tak, to powinna być ona co najmniej świadectwem aspiracji i ucieleśnieniem ideału. Nowa podstawa programowa została ogłoszona przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w czerwcu 2024 i obowiązuje od 1 września. Podpisała ją minister edukacji Barbara Nowacka.
Obozy śmierci - wycięte
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest wyrzucenie z podstawy programowej kluczowego wymogu, który brzmiał: "Uczeń rozpoznaje główne miejsca eksterminacji Żydów polskich i europejskich oraz innych grup etnicznych i społecznych na terenie Polski i Europy Środkowo-Wschodniej (w tym: Auschwitz-Birkenau, Treblinka, Sobibór i Babi Jar)". To zdanie było obecne w poprzedniej podstawie programowej, a teraz zniknęło w całości, nie otrzymując żadnego zastępstwa. I o ile Auschwitz-Birkenau pojawia się w innych miejscach podstawy programowej, o tyle Treblinka (w której Niemcy zamordowali około 800 tysięcy ludzi), Sobibór (około 180 tysięcy ofiar) i Babi Jar na Ukrainie - miejsce kaźni około 150 tysięcy ludzi - zniknęły bez śladu. To nie oznacza wcale - chcę to bardzo mocno podkreślić - że uczeń ma o tych miejscach i o tych zbrodniach nie wiedzieć. Nie oznacza to także, że nauczyciel historii nie może o nich wspomnieć. Natomiast oznacza to, że uczeń nie musi o nich wiedzieć, że nie ma takiego obowiązku. I dotyczy to nie tylko wybierającego historię w zakresie podstawowym, ale także rozszerzonym. Na maturze z historii nie może zostać mu zadane pytanie dotyczące tych miejsc. Dotychczas, nim ta zmiana nabrała mocy prawnej, musiał o nich wiedzieć. Co, oczywiście, nie znaczy, że wiedział. Bardzo rzadko uczniowie wiedzą wszystko, co jest w podstawie programowej.
Pilecki i Kolbe - usunięci
Drugą, rzucającą się w oczy zmianą, jest zniknięcie nazwisk, które dla zrozumienia tematyki obozów - nie tyle śmierci, co koncentracyjnych - są ważne. Z podstawy programowej wyparowały dwa nazwiska postaci ściśle związanych z obozem Auschwitz - rotmistrza Witolda Pileckiego i katolickiego świętego - Maksymiliana Kolbe. W poprzedniej wersji wymagania były zrównoważone. Pojawiał się temat heroizmu Polaków, ale także kolaboracji. Było więc miejsce na wspomnienie np. o "szmalcownikach". Tekst brzmiał: "Uczeń charakteryzuje postawy polskiego społeczeństwa wobec polityki okupantów oraz wymienia przykłady heroizmu Polaków, w tym Witolda Pileckiego i Maksymiliana Marii Kolbego; podaje przykłady kolaboracji z Niemcami i Sowietami.". Teraz zniknął Pilecki, zniknął Kolbe, nie ma także wzmianki o kolaboracji: "Uczeń charakteryzuje różne postawy polskiego społeczeństwa wobec polityki okupantów, wymienia przykłady heroizmu Polaków". O kolaboracji można mówić, ale poprzednio było to nazwane wprost i wymagane. Z drugiej strony, katolicki święty, który oddał życie własne, by uratować cudze, oraz żołnierz Podziemia, który specjalnie dostał się do Auschwitz, żeby zdobyć informacje o obozie, zostali usunięci z programu. Katolicki ksiądz i oficer AK, zamordowany po wojnie przez komunistyczny aparat terroru, przebrany za "ludowy wymiar sprawiedliwości". Czym można uzasadnić ich eliminację?
Jan Karski i "Żegota" - wymazani
Trzecim nazwiskiem, które zniknęło bez śladu, jest Jan Karski. Uczeń zdający maturę w zakresie rozszerzonym miał w poprzednich latach "przedstawiać i omawiać działania rządu Rzeczypospolitej Polskiej wobec tragedii Zagłady, z uwzględnieniem misji Jana Karskiego i roli „Żegoty”." Teraz Karskiego nie ma. Ten bohater polskiego podziemia był kurierem oraz emisariuszem Rządu Londyńskiego, który jako jeden z pierwszych poinformował świat o niemieckich zbrodniach, o ludobójstwie na Żydach, przekazując do Londynu raporty z getta warszawskiego i obozu w Izbicy (wszedł tam, by być naocznym świadkiem). To on spotkał się z prezydentem USA i starał się uświadomić mu rozmiary niemieckich zbrodni. Odznaczony Orderem Orła Białego i dwukrotnie Orderem Virtuti Militari. Wyróżniony tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, a także honorowym obywatelstwem państwa Izrael. A teraz - tak po prostu - wykreślony? Dlaczego?
Organizacja "Żegota" - jedyna państwowa organizacja w Europie, pomagająca Żydom - też zniknęła. Na jakiej podstawie Ministerstwo Edukacji uważa, że polski maturzysta, zdający egzamin z historii w zakresie rozszerzonym (!), nie musi o niej wiedzieć? "Żegota" powstała z inicjatywy Zofii Kossak-Szczuckiej - pisarki i działaczki katolickiej.
Zakonnica ratująca dzieci - wyrzucona
I wreszcie czwarte nazwisko, które było, ale go już nie ma: siostra zakonna Matylda Getter. W poprzedniej wersji podstawy programowej znajdowało się zdanie: "Uczeń charakteryzuje postawy społeczeństwa polskiego i społeczności międzynarodowej wobec Holokaustu, z uwzględnieniem Sprawiedliwych, na przykładzie Ireny Sendlerowej, s. Matyldy Getter, Antoniny i Jana Żabińskich oraz rodziny Ulmów.". Ministerstwo Edukacji Narodowej już zimą zeszłego roku zapowiadało usunięcie tych wszystkich nazwisk Polaków ratujących Żydów. W ich miejscu miała być biała plama. Pisałem wtedy "Czy temu, kto przekreśla nazwisko Ulmów i Sendlerowej, nie zadrży ręka?". Nie byłem jedynym protestującym. Protesty odniosły skutek. Te nazwiska ocalały - ręka jednak zadrżała. Sendlerowa i Ulmowie nadal są. I małżeństwo Żabińskich. Jednak wyrzucone zostało nazwisko zakonnicy, która uratowała kilkaset (niektóre źródła mówią o ponad pięciuset, inne - o około siedmiuset) żydowskich dzieci. Wyeliminowana z programu została znów - podobnie jak w przypadku Maksymiliana Kolbe - postać związana z Kościołem. W czym była ona gorsza od innych Sprawiedliwych, że akurat ją to spotkało? Nie wierzę w przypadek. Wygląda to podejrzanie. No bo jeśli nie kryterium związków z Kościołem, to jakie?
Miejsca morderstw sowieckich - wygumkowane
Minister Nowacka ma mocno lewicowe poglądy. Dlatego podejrzenia budzi też kolejna zmiana. Bo skoro pani minister reprezentuje lewicę, to dobiera sobie lewicowych współpracowników. A lewicowcy mają szczególne powody, żeby manipulować przy wiedzy historycznej, gdy rządzą edukacją. Przy okazji omawiania tematu "Polska pod okupacją niemiecką i sowiecką" uczeń miał w poprzedniej wersji móc wymienić i scharakteryzować "przykłady największych zbrodni niemieckich i sowieckich (m.in. Auschwitz, Palmiry, Piaśnica, niemiecki obóz dla polskich dzieci w Łodzi, Ponary, Katyń, Miednoje, Charków)". W nowej wersji wygląda to inaczej: "Uczeń wymienia i charakteryzuje przykłady zbrodni niemieckich i sowieckich – zarówno tych o wymiarze ogólnokrajowym (np. zbrodnia katyńska, Auschwitz-Birkenau), jak i regionalnym (np. Palmiry, Piaśnica, Ponary)." Czyli większość zbrodni sowieckich zniknęła z inwentarza. "Katyń, Miednoje, Charków" to miejsca zbrodni komunistycznych. Pozostałe są niemieckie. Teraz z sowieckich został jedynie Katyń, bo Katynia nie da się łatwo usunąć. I jeszcze obóz dla polskich dzieci w Łodzi - z całkiem tajemniczych powodów - także zniknął. Dlaczego?
Gdyby to zrobił Czarnek...
Takie pytania nasuwają się w Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Zmiany wprowadzone do szkolnego programu wyglądają na trudne do wytłumaczenia i uzasadnienia. Ponieważ wprowadzone są przez lewicową władzę, organizacje żydowskie nie protestowały. Udały, że temat nie istnieje. Wyobraźmy sobie, że autorem wykreśleń nie byłaby minister Nowacka, ale minister Przemysław Czarnek, znoszący wymóg, żeby uczeń rozpoznawał główne miejsca eksterminacji Żydów i np. usuwający z programu szkolnego Irenę Sendlerową, która miała sympatie lewicowe. Rozpętałaby się burza. Czarnek zostałby zapewne oskarżony o tzw. "negacjonizm".
Teraz burzy nie ma. Grupa posłów złożyła w Sejmie interpelację (nr 1624, 19 lutego) między innymi w tej sprawie. Nic z niej nie wyniknęło. A zmiany wprowadzone do podstawy programowej są - jak widać - co najmniej dziwne. Jedno jest pewne i poza dyskusją: nie pomagają one w pogłębieniu wiedzy kolejnych roczników polskich uczniów, ale wręcz odwrotnie.
Podsumowując: polska edukacja o Zagładzie oraz innych zbrodniach totalitaryzmu niemieckiego i sowieckiego wygląda - w 80. rocznicę końca Auschwitz - zdecydowanie gorzej, niż w latach poprzednich.