Grzegorz Kuczyński: Szykujmy się na długą wojnę z Rosją. Na śmierć i życie
Załóżmy, że rok temu faktycznie Putinowi zależało jedynie na pognębieniu Ukrainy, za co za tym idzie, zatrzymaniu marszu NATO i UE na wschód. Dziś jednak stawka wzrosła. Skala zaangażowania Zachodu w pomoc Ukrainie przekonać musiała Kreml, że to jednak tak naprawdę chodzi o strategiczne rozwiązania pomiędzy Rosją a Zachodem. Tym bardziej, że widać już, iż USA porzuciły mrzonki o pozyskaniu Moskwy do walki z Pekinem. Dziś USA postrzegają proxy war z Rosją na Ukrainie jako odcinek ważniejszej konfrontacji z Chinami. Dziś mamy do czynienia ze starciem Zachodu z osią rosyjsko-chińską. Wspomaganą takimi krajami, jak choćby Iran czy Korea Północna.
"Nie ma opcji"
Dziś Waszyngton i jego sojusznicy w Europie i poza nią wiedzą, że nie ma opcji rozejmu i porozumienia z Rosją w wojnie ukraińskiej. Takie nadzieje były, zwłaszcza w Berlinie, Paryżu czy Budapeszcie przez dużą część inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Wydaje się, że wielu zachodnich polityków liczyło na to, że po serii porażek frontowych pod koniec lat i na jesieni, Kreml zachowa się racjonalnie i pójdzie na rozmowy. Nic z tego. Putin ogłosił mobilizację i aneksję czterech obwodów ukraińskich.
To było przekroczenie Rubikonu. Pierwszego. Bo teraz Rosja przekracza Rubikon kolejny. Przestawiła tryby gospodarki i całego państwa na wojnę. Podobnie w kwestiach prawa. No i zwiększa siły wojskowe. W ciągu trzech lat liczebność rosyjskich sił zbrojnych ma zostać zwiększona do 1,5 mln - poinformował minister obrony Rosji Siergiej Szojgu na spotkaniu w sprawie reformy armii z kierownictwem armii i resortu. To oznacza mniej więcej zwiększenie liczebności sił zbrojnych o 50 proc.
Co istotne, te zmiany, także strukturalne, mają dotyczyć przede wszystkich okręgów wojskowych graniczących z NATO. Będą nowe jednostki, będą też nowe okręgi wojskowe (obwód moskiewski, obwód leningradzki). To dążenie do zabezpieczenia flanki dotychczas graniczącej z NATO (Zachodni Okręg Wojskowy plus Białoruś), ale i tej wydłużonej, wszak Finlandia i Szwecja wchodzą do Sojuszu.
Rosja idzie na konfrontację z Zachodem
Rosja idzie na konfrontację z Zachodem. Tak jak Związek Sowiecki. Co dało dekady zimnej wojny. Ale dało Sowietom jednak długi okres istnienia. Czy Putin postanowił wykorzystać ten model? Zamiast współpracy i okresów resetu wejść w spór z Zachodem, jako ideologiczny (i nie tylko) fundament funkcjonowania Rosji przez niego rządzonej? To nie jest wykluczone. Wszak NATO nie zdecyduje się na inwazję na Rosję, choć szybko by ją pokonało, tak jak nie zdecydowało się w późnozimnowojennych czasach.
Być może Putin uznał, że przestawienie Rosji na tryb „wojennego komunizmu” przedłuży jego rządy bardziej niż kooperacja z Zachodem. Zwłaszcza przy chińskim zapleczu. Ukraina staje się tu tylko częścią układanki. Wrogiem prawdziwym jest Zachód. To wszystko oznacza, że musimy się przygotować na długi konflikt z Rosją. Ukraina to tylko jego część. Nie liczmy na to, że Kreml zechce rozmawiać o trwałym rozejmie czy pokoju. Po pierwsze, nie ma mowy, żeby chciał odpuścić zajęte po 24 lutego 2022 ziemie, nie wspominając o Krymie czy części Donbasu okupowanej od lat 2014-2015. Po drugie, chodzi nie tyle o kolejne zdobycze, co zachowanie władzy Putina w Rosji. Oczywiście podboje na Ukrainie czy Białorusi taką władzę wzmocnią.
Rosja gotowa na wojnę z członkami NATO
Rosja zapowiadając drastyczne zwiększenie liczebności wojsk nie blefuje. Rosja jest gotowa na wojnę. Niestety, wiele wskazuje na to, że także z członkami NATO. W pierwszej kolejności nasuwają się trzy kraje bałtyckie. Najbardziej narażone, najmniej przygotowane. No i wartość propagandowa ich zajęcia – to byłe republiki sowieckie – byłaby wielka dla Kremla. Musimy sobie więc uświadomić jedną podstawową rzecz. Nie chodzi o Ukrainę, o Gruzję, o Białoruś, o kraje bałtyckie. Problemem jest to, co Rosja ma zakodowane genetycznie w swej istocie. Terytorialna ekspansja. Dlatego pełną rację miał śp. Prezydent Lech Kaczyński. Dlatego dobrze, ze zbroimy się na taką skalę. Bo jeśli Ukraina nie zatrzyma Rosji, Moskwa błyskawicznie połknie Białoruś i ruskie tanki staną nie tylko na granicy Estonii, Łotwy i Litwy, ale też naszej.