Monika Małkowska: Sztuka w dobie ekocidu

Co musisz wiedzieć?
- Artyści coraz częściej sięgają do motywów ekologicznych i przyrodniczych w swojej twórczości
- W ten sposób twórcy podpinają się w modne nurty ideologiczne licząc na większy aplauz i dotacje z NGO
- Sztuka oparta o motywy ekologiczne nie zawsze jest najwyższych lotów
Sztuka w cieniu ideologii
W przypadku „cide” z przedrostkiem „eko” nie chodzi o człowieka, lecz o środowisko naturalne. Ekocide to dziś jedno z najpopularniejszych haseł w polityce, edukacji i sztuce. No właśnie – artystom, którzy podepną się pod ochronę natury, każdy NGO sypnie groszem; każda komisja przyznająca granty będzie na tak; każda galeria otworzy podwoje, a odbiorcy – gęby. W razie nieprzychylności można powołać się na Słowackiego, odwołać do naszej romantycznej tradycji: „Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi/ Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci/ To każdy kwiatek powie wiersze Zosi/ Każda jej gwiazdka piosenkę zanuci/ Nim kwiat przekwitnie, nim gwiazdeczka zleci/ Słuchaj – bo to są najlepsi poeci”.
- Kłótnia radnej PO z taksówkarzem-imigrantem. Jest oświadczenie Sylwii Cisoń ws. jej wulgaryzmów
- Nowy sondaż. Czego boją się Niemcy po wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń?
- Tęczowa rewolucja zdycha w konwulsjach zwierzęcego rechotu
- „Stop likwidacji polskiej edukacji”. Taczka dla Nowackiej
- 33. Bieg Solidarności odbył się dziś we Wrocławiu
- Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości
naiwnymi artystami manipulują wielkie firmy sponsorujące przekaz zgodny z ich interesami.
Ciała astralne, czyli niebo gwiaździste (nade mną), podobnie jak prawo moralne (we mnie) mają dziś słabe zasięgi w kulturze popularnej – chyba że ktoś w kosmosie konsumuje pierogi, wybijając się na prowadzenie przed Gagarina, który w stanie nieważkości odżywiał się w mniej spektakularny sposób. Współcześni twórcy nie sięgają gwiazd („Sky is the limit” kojarzy się z nazwą modnej wody perfumowanej) ani nie zgłębiają aksjologicznych problemów (tę trudną robotę niech robi za nich psychoterapeuta). Za to powodzeniem u twórców cieszą się ziemskie zasoby naturalne. Przyroda, zwłaszcza zagrożona, okazuje się niewyczerpywalną inspiracją dla artystycznych wykwitów. Giną gatunki, topią się lodowce, poziom Wisły opadł na dwa palce. Wszystkie motywy do wzięcia, wszystkie politycznie poprawne, zgodne z odgórnym parciem na odnawialne źródła energii, fotowoltaikę, farmy wiatrowe. Tylko że… naiwnymi artystami manipulują wielkie firmy sponsorujące przekaz zgodny z ich interesami.
„W obliczu wyzwań klimatycznych…”
Drogi artysto – chcesz zarobić, dostać stypendium, mieć medialne nagłośnienie? Zacznij od mantry: „W obliczu wyzwań klimatycznych…”. Potem bla, bla, poleć sloganami, że sztuka ma być ekologiczna, skupiać się na zrównoważonym rozwoju, na kreatywnym podejściu do wyzwań środowiskowych, na użyciu materiałów przyjaznych środowisku, na recyklingu. W razie niezrozumienia ze strony grantodawców podeprzyj się historią sztuki. Podpowiadam: powołaj się na land art. W latach 60. i 70. XX stulecia jedną z odnóg konceptualizmu stało się działanie bezpośrednio w krajobrazie, z dopuszczeniem naturalnych procesów. Wiatry, erozje, rdzewienie, odkształcanie – to nie siły niszczenia, lecz współpracownicy. W 1970 roku Robert Smithson usypał z kamieni i ziemi spiralną groblę na słonym jeziorze w Utah i od tej pory nikt nie przebił ponadczasowej mocy tego projektu. Za to pomysł Richarda Longa, który tak długo chodził w poprzek łąki (w 1967 roku), aż wydeptał dróżkę, ma wielu nieświadomych naśladowców: tzw. spontaniczne przedepty widać wszędzie, gdzie brakuje sensownie poprowadzonych ścieżek. Zabezpieczcie te trasy, bo to anonimowa ekosztuka. Ku ocaleniu natury.