Zatrzymać wyścig zbrojeń
To nie będzie tekst pacyfisty o nakręcaniu spirali przemysłu obronnego w kontekście wojny Rosji z Ukrainą. Pacyfistą nie jestem – a Moskwa reaguje tylko na siłę, więc trzeba zwiększać produkcję broni.
To będzie tekst o nakręcaniu spirali wydatków w polskim żużlu w sytuacji rosnącego kryzysu gospodarczego, który jest efektem pandemii i wojny. Dlaczego sprzedało się zaledwie 50% biletów na Grand Prix w Warszawie, gdy zawsze o tej porze, parę miesięcy przed GP na Stadionie Narodowym ta sprzedaż była na dużo wyższym poziomie? Bo ludzie przestali kochać speedway? Nie, bo ludzie zaczęli odczuwać kryzys. Jeżeli ceniony przeze mnie Krzysztof Cegielski pisze, że dwa kluby Ekstraligi zalegają z wypłatami dla zawodników – to ja mu wierzę. Wiadomo, że „Cegła” nie może „wystawić” zawodników, których interesów od lat skutecznie broni i ujawnić o jakie kluby i o jakich zawodników chodzi, bo wtedy w łeb od władz Ekstraligi dostaliby sami jeźdźcy. Za co? Za podpisywanie podwójnych umów. Te niejawne umowy w „drugim obiegu”, jeżeli nie były realizowane, powodowały iż ci, którzy złożyli swój cyrograf nie byli chronieni- bo jak zawodnik ujawni, że miał dostawać „dodatkowo”, „pod stołem”, to dostanie w głowę tak, jak kiedyś takiego strzała dostał od żużlowych władz Greg Hancock. Pamiętacie?
Dalej. Coraz większe są trudności w pozyskiwaniu sponsorów. Nawet jeśli Lublin ogłosi pozyskanie spółki – córki Orlenu czyli Vervy, to i tak będzie to wyjątek potwierdzający regułę, a tą regułą są rosnące problemy na rynku sponsoringu sportowego , w tym żużlowego. Dziś jeszcze nie są tak odczuwalne, jak będą za pół roku czy rok, ale widmo zaciskania pasa krąży nad polskim speedwayem.
Dalej. Wyraźnie słabiej niż w zeszłym roku idzie sprzedaż karnetów. Wyjątkiem jest Lublin – mistrz kraju, ale oni mają nie największy stadion plus pierwszy raz w historii zdobyli złoto DMP. Drugim wyjątkiem, jak słyszę, jest beniaminek Ekstraligi, czyli Krosno. Tyle, że znów są to wyjątki potwierdzające regułę, która pokazuje, że karnety schodzą znacznie gorzej niż w zeszłym roku.
Czy wszystko to dostrzegają prezesi klubów i żużlowa centrala? Mam nadzieję, że coraz bardziej. I jednym i drugim powinny już dawno zapalić się czerwone lampki.
„Czarny sport” to bardzo drogi sport - to wiadomo, to banał i żadna tajemnica. Rzecz w tym, że coraz droższy. Licencja na Grand Prix w Polsce - poza naszym krajem zapewne są to mniejsze lub znacznie mniejsze pieniądze - wynosi pół miliona euro. Tyle życzy sobie organizator Speedway Grand Prix – Discovery Event. Do tychże kosztów licencji dochodzą opłaty, które polski klub – organizator, musi uiścić do FIM i do PZMot. Plus koszty organizacyjne. Jasne, że ze sprzedaży biletów tego się nie sfinansuje. Jeśli zatem klubom z ambicjami goszczenia turniejów GP czyli IMŚ nie dołoży miasto,
albo nie pozyskają dodatkowych sponsorów -to kicha!
Tak, "każdy orze, jak może", ale jak usłyszałem od prezesa jednego z klubów PGE Ekstraligi „wszyscy doją kluby”! Tyle ,że kieszeń kibica w sytuacji inflacji będzie coraz płytsza. Czy w związku z tym stadiony na meczach PGE Ekstraligi będą w sezonie 2023 pustsze niż w sezonie 2022? Może nie wszędzie, ale jest to generalnie, co do średniej, możliwe ,a nawet prawdopodobne.
Jaka konkluzja? Jak w tytule: „ZATRZYMAĆ WYŚCIG ZBROJEŃ”.
*tekst ukazał się na portalu interia.pl (16.01.2023)