[Felieton „TS”] Cezary Krysztopa: Będę musiał iść na ryby

Nowy sąsiad zapowiedział, że będziemy razem chodzili na ryby.
 [Felieton „TS”] Cezary Krysztopa: Będę musiał iść na ryby
/ pixabay.com

No właśnie, nie tyle zaproponował, co zapowiedział. Taki sposób bycia. Nie będę go przecież na dzień dobry wyprowadzał z błędu, a w dzisiejszych czasach sąsiad, z którym w ogóle można porozmawiać, to w prawdziwym kalejdoskopie pojawiających się i szybko znikających sąsiadów, prawdziwa rzadkość. Perełka. I piszę to bez żadnej złośliwości.

Nawet miałem kiedyś wędkę. Bambusową. Dostałem ją w prezencie od mojego świadka bierzmowania. Większość kolegów miała już wtedy swoje wędki, więc bardzo się ucieszyłem, że mam i ja. Świadek zabierał mnie na ryby i szybko okazało się, że nawet umiem coś złapać. Niedługo później wędka wraz ze mną wylądowała na wsi u kuzyna. Na początku nawet uczciwie te ryby łapaliśmy. Czasy były ciężkie, bieda. Często mieliśmy tyle do zjedzenia, ile udało nam się złapać. Jednak, jako że wchodziliśmy w wiek młodzieńczy, wychodzenie na ryby coraz częściej traktowaliśmy jako pretekst do wspólnych libacji. – Wzięliście ze sobą mydło? – pytała nas czasem ciotka, kiedy widziała, że bierzemy wędki. – A po co? – dziwiliśmy się – No wiadomo przecież, że „g” złapiecie – odpowiadała.

Ja tam za tym wędkarstwem, w sensie dosłownym, bardzo nie tęskniłem. To znaczy chodzenie wzdłuż dopływu Biebrzy, w szuwarach, ciągnącymi się kilometrami łąkami, popijanie taniego wina i długie rozmowy z kuzynem były bardzo fajne. Uwielbiałem włóczyć się tak całymi dniami przez bagna, torfowiska, łąki i sąsiednie wioski. Natomiast praca nad karmieniem ryb, łapaniem czy przygotowywaniem przynęt, a już szczególnie zdejmowanie ryb z haczyka, nie stały się nigdy moim hobby. I zdradzę Wam w tajemnicy, że kiedy moja bambusowa wędka została pewnego dnia przycięta drzwiami od stodoły, nie rozpaczałem po niej ani zbyt długo, ani zbyt gwałtownie. Została chyba później jakimś przyrządem do zbierania pajęczyn. W moim stosunku do wędkarstwa zawarta była oczywiście głęboka hipokryzja, ponieważ żal nad rybą, której musiałem wyciągnąć ze środka haczyk, nie przeszkadzał mi w zjedzeniu później tejże ryby. Tym bardziej że, jak już wspomniałem, świeże rzeczne ryby były często ważnym elementem naszej diety.

No i tak pomny własnych sympatycznych doświadczeń oraz świadom tych niesympatycznych, puszczam oko do sąsiada i mówię: – Aaa… ryby. Ja to pamiętam, że w całej tej historii z rybami ryby wcale nie są najważniejsze. Ostatecznie, skoro już człowiek trafił na sąsiada, z którym można porozmawiać, taka nić porozumienia może się bardzo przydać. Niestety okazało się, że to był chyba błąd. Pomiędzy nami zawisła niezręczna cisza. Kwestia ryb w tym przypadku okazała się śmiertelnie poważna. No i teraz się boję, że będę musiał z nim na te ryby pójść.
A co gorsza, być może będę zmuszony je autentycznie łapać.

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Ta komunikacja nie jest zdrowa. Prezydent Nawrocki o relacjach z rządem Wiadomości
"Ta komunikacja nie jest zdrowa". Prezydent Nawrocki o relacjach z rządem

"O dronie nad Belwederem dowiedziałem się z mediów społecznościowych" - powiedział Karol Nawrocki pytany o sposób komunikacji na linii Kancelaria Prezydenta- rząd.

Dlaczego Trump odkłada sankcje na Rosję? tylko u nas
Dlaczego Trump odkłada sankcje na Rosję?

Donald Trump po raz pierwszy – wreszcie - nazwał Rosję agresorem w wojnie przeciwko Ukrainie. Czy to – wreszcie – oznacza zaostrzenie polityki USA wobec Moskwy? Jak wiemy, do słów Trumpa nie ma się co za mocno przywiązywać.

Prohibicja w Warszawie. W koalicji zatrzeszczało gorące
Prohibicja w Warszawie. W koalicji zatrzeszczało

W czwartek obradowały komisje radnych Warszawy, na których odbyło się pierwsze czytanie dwóch projektów uchwał wprowadzających nocną prohibicję w stolicy. Radni zaopiniowali negatywnie oba projekty.

Komunikat dla mieszkańców Gdańska pilne
Komunikat dla mieszkańców Gdańska

W Gdańsku na terenie rafinerii odbędą się ćwiczenia. W związku z tym służby poinformowały, że dojdzie do zakłóceń w ruchu drogowym, a mieszkańców czekają utrudnienia.

Karol Nawrocki dla francuskiego LCI: Mam nadzieję, ze stworzymy konserwatywną Europę gorące
Karol Nawrocki dla francuskiego LCI: Mam nadzieję, ze stworzymy konserwatywną Europę

Trwa wizyta Prezydenta RP we Francji. Prezydent Karol Nawrocki udzielił wywiadu francuskiej telewizji LCI.

Nagła dymisja w MSZ gorące
Nagła dymisja w MSZ

Anna Radwan-Röhrenschef odwołana ze stanowiska wiceszefowej MSZ. W resorcie zajmowała się współpracą z urzędem prezydenta, polityką kulturalną i obszarem Ameryki Południowej

Rząd Tuska kłamał ws. tego co spadło na dom w Wyrykach? Nowy komunikat BBN z ostatniej chwili
Rząd Tuska kłamał ws. tego co spadło na dom w Wyrykach? Nowy komunikat BBN

Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadzi śledztwo w sprawie „niezidentyfikowanego obiektu latającego”, który spadł na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie. Według oficjalnego komunikatu obiekt „nie został na chwilę obecną zidentyfikowany ani jako dron, ani jako jego fragmenty”. Z kolei, jak donosi dziennik „Rzeczpospolita”, powołując się na swoich informatorów, na dom spadła rakieta wystrzelona z polskiego F-16. Jest nowy komunikat BBN

Prezydent Nawrocki: Sprawa reparacji jest otwarta z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki: Sprawa reparacji jest otwarta

Na spotkaniu z mediami podsumowującym wizyty w Niemczech i Francji prezydent Karol Nawrocki zapewnił, że "sprawa reparacji została otwarta".

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka Wiadomości
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Południowa Europa i jej krańce wschodnie będą pod wpływem wyżów, pozostały obszar kontynentu pozostanie w strefie oddziaływania niżów z układami frontów atmosferycznych. Początkowo pogodę w Polsce kształtować będzie niż.

Prezydent Karol Nawrocki w Paryżu. Rozmowy „w cztery oczy” z prezydentem Francji z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki w Paryżu. Rozmowy „w cztery oczy” z prezydentem Francji

W Paryżu rozpoczęło się spotkanie prezydentów Polski i Francji: Karola Nawrockiego i Emmanuela Macrona. Polski prezydent został uroczyście powitany w Pałacu Elizejskim.

REKLAMA

[Felieton „TS”] Cezary Krysztopa: Będę musiał iść na ryby

Nowy sąsiad zapowiedział, że będziemy razem chodzili na ryby.
 [Felieton „TS”] Cezary Krysztopa: Będę musiał iść na ryby
/ pixabay.com

No właśnie, nie tyle zaproponował, co zapowiedział. Taki sposób bycia. Nie będę go przecież na dzień dobry wyprowadzał z błędu, a w dzisiejszych czasach sąsiad, z którym w ogóle można porozmawiać, to w prawdziwym kalejdoskopie pojawiających się i szybko znikających sąsiadów, prawdziwa rzadkość. Perełka. I piszę to bez żadnej złośliwości.

Nawet miałem kiedyś wędkę. Bambusową. Dostałem ją w prezencie od mojego świadka bierzmowania. Większość kolegów miała już wtedy swoje wędki, więc bardzo się ucieszyłem, że mam i ja. Świadek zabierał mnie na ryby i szybko okazało się, że nawet umiem coś złapać. Niedługo później wędka wraz ze mną wylądowała na wsi u kuzyna. Na początku nawet uczciwie te ryby łapaliśmy. Czasy były ciężkie, bieda. Często mieliśmy tyle do zjedzenia, ile udało nam się złapać. Jednak, jako że wchodziliśmy w wiek młodzieńczy, wychodzenie na ryby coraz częściej traktowaliśmy jako pretekst do wspólnych libacji. – Wzięliście ze sobą mydło? – pytała nas czasem ciotka, kiedy widziała, że bierzemy wędki. – A po co? – dziwiliśmy się – No wiadomo przecież, że „g” złapiecie – odpowiadała.

Ja tam za tym wędkarstwem, w sensie dosłownym, bardzo nie tęskniłem. To znaczy chodzenie wzdłuż dopływu Biebrzy, w szuwarach, ciągnącymi się kilometrami łąkami, popijanie taniego wina i długie rozmowy z kuzynem były bardzo fajne. Uwielbiałem włóczyć się tak całymi dniami przez bagna, torfowiska, łąki i sąsiednie wioski. Natomiast praca nad karmieniem ryb, łapaniem czy przygotowywaniem przynęt, a już szczególnie zdejmowanie ryb z haczyka, nie stały się nigdy moim hobby. I zdradzę Wam w tajemnicy, że kiedy moja bambusowa wędka została pewnego dnia przycięta drzwiami od stodoły, nie rozpaczałem po niej ani zbyt długo, ani zbyt gwałtownie. Została chyba później jakimś przyrządem do zbierania pajęczyn. W moim stosunku do wędkarstwa zawarta była oczywiście głęboka hipokryzja, ponieważ żal nad rybą, której musiałem wyciągnąć ze środka haczyk, nie przeszkadzał mi w zjedzeniu później tejże ryby. Tym bardziej że, jak już wspomniałem, świeże rzeczne ryby były często ważnym elementem naszej diety.

No i tak pomny własnych sympatycznych doświadczeń oraz świadom tych niesympatycznych, puszczam oko do sąsiada i mówię: – Aaa… ryby. Ja to pamiętam, że w całej tej historii z rybami ryby wcale nie są najważniejsze. Ostatecznie, skoro już człowiek trafił na sąsiada, z którym można porozmawiać, taka nić porozumienia może się bardzo przydać. Niestety okazało się, że to był chyba błąd. Pomiędzy nami zawisła niezręczna cisza. Kwestia ryb w tym przypadku okazała się śmiertelnie poważna. No i teraz się boję, że będę musiał z nim na te ryby pójść.
A co gorsza, być może będę zmuszony je autentycznie łapać.

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe