[Tylko u nas] B. aktywista LGBT Waldemar Krysiak: Aktywiści LGBT zabiorą się za Kościół. Wykorzystają tzw. "mowę nienawiści"

W następnych latach nasilą się próby niszczenia ludzi za „mowę nienawiści”. Wolność słowa zostanie ograniczona, a gdy Cancel Culture stanie się codziennością, aktywiści uderzą siłą państwa w Kościół. To konieczność wynikająca z ich ideologii.
Płonący kościół
Płonący kościół / Pixabay.com

Żyjemy w świecie, w którym zranione uczucia są argumentem. „Czuję się urażony!” - jest czymś, co słyszymy non stop w mediach i będziemy słyszeć coraz częściej. Na Zachodzie jest to problem istniejący od dawna, problem, który ograniczył już w wielu krajach wolność wypowiedzi. Dochodzi do aresztowań, ludzie tracą pracę, płacą grzywny, zostają przymusowo usunięci ze sfery publicznej. Wszystko przez zranione uczucia.

Zranione uczucia, a nie realna przemoc. Bo powinniśmy postawić sprawę jasno: jeżeli ktoś de facto jest bity, atakowany na ulicy czy ląduje w szpitalu, ponieważ jest w jakiś sposób niestandardowy, to powinniśmy się temu sprzeciwiać. Jak i każdej nielegalnej przemocy. Nikt nie ma prawa napadać na innych, również na homoseksualne pary, za sam fakt ich istnienia lub trzymanie się za rękę w miejscu publicznym. Nie o takie problemy jednak chodzi, gdy mówimy o "mowie nienawiści".

 

"Mowa nienawiści"

"Mowa nienawiści" jest bowiem konceptem nienamacalnym w przeciwieństwie do realnej, mierzalnej przemocy fizycznej. To lingwistyczny wytrych stworzony po to, by demonizować i karać ludzi za opór wobec Postępu. Między prawdziwą przemocą a "mową nienawiści" istnieje bowiem fundamentalna różnica.

Niezależnie od tego, jaka jest nasza interpretacja kamienia, to kamień uderzony o naszą głowę wywołuje obiektywną ranę. Nóż zaś wepchnięty między nasze żebra sprawia, że krwawimy. Przemoc taka jest mierzalna i obserwowalna dla innych. Mowa nienawiści natomiast, która ma ranić uczucia, ogranicza swoje działanie do tego, co dzieje się w głowie rzekomo atakowanego. „Było mi smutno, poczułem dyskomfort, nie podobało mi się, co o mnie powiedział ktoś inny!” - takie są skutki "mowy nienawiści". Nikt poza przeżywającym nie nie ma do nich dostępu. Są niemierzalne. Bez żadnego problemu mogą być przesadzone, zmyślane, sfabrykowane. Histeria jest tym, co je rozpala, przewrażliwienie nadaje im kształt. Zrównywanie zranionych uczuć z realną przemocą jest więc zrównywaniem rzeczywistych problemów z tym, co ktoś sobie wyobraził.

 

Homofobia a transfobia

W przypadku homofobii można by jeszcze zrozumieć, że istnieją jakieś zjawiska z pogranicza. Czy ktoś może mieć pretensje, że jest obrażany za swoje życie prywatne? Pewnie tak. Byłoby to szczególnie uciążliwe w sytuacji zawodowej, gdzie liczy się nie życie intymne, a kompetencje. Tutaj natomiast mowa była o mobbingu, więc tego rodzaju problemy są już regulowane z innej półki wykroczeń.

O wiele bardziej absurdalna sytuacja staje się jednak w przypadku tak zwanej transfobii. Ostatecznie homoseksualizm i transseksualizm są bardzo różnymi zjawiskami – i ich efekty są różne. Osoby homoseksualne czują pociąg do tej samej płci. Ich orientacja seksualna jest preferencją, jakkolwiek sterowaną świadomie lub nie. „Podobają mi się faceci!” - to wszystko, co mówi gej. „Chciałabym być w związku z kobietą!” - oto esencja bycie lesbijką. Innym może się to podobać lub nie, jednak nikt w swoim codziennym życiu i zachowaniu akceptować homoseksualizmu nie musi. Tylko tolerować – ścierpieć.

To, że różnym ludziom podobają się różne rzeczy, jest faktem, któremu nie da się ostatecznie zaprzeczyć. Transseksualizm natomiast wymaga od innych zaprzeczania faktom. „Jestem mężczyzną, który myśli, że jest kobietą. Musisz nazywać mnie per ona!” - takie jest żądanie ideologii gender. „Urodziłam się kobietą, ale identyfikuję się jako mężczyzna i ty musisz teraz udawać razem ze mną, bo inaczej moje uczucia zostaną zranione!” - tak twierdzą trans-aktywistki.

 

Sprzeczności

Jeżeli więc postawimy "mowę nienawiści" na równi z przemocą, a zranione uczucia na równi z prawdziwymi zranieniami, stawimy całe społeczeństwo w sytuacji patowej. Stawimy je w sytuacji, w której każdy musi brać udział w prywatnym życiu innych ludzi. A, że ludzie mają różne poglądy, to będzie to prowadziło do konfliktów interesów. Najważniejszym i największym takim konfliktem, choć nie jedynym, jest konflikt między wolnością wyznania a unikaniem mowy nienawiści. Wolność wyznania jest tutaj podkategorią ogólnej wolności człowieka, ale w szczególności wolności słowa. I koliduje koniecznie z genderyzmem. Bo jak pogodzić prawo do, na przykład, bycia katolikiem i unikania ranienia uczuć queerowych działaczy?

Religia katolicka uznaje tylko dwie płcie. Człowiek jest wrodzoną duszą, a jego życie zaczyna się od poczęcia. Doskonały, Wszechmogący Bóg nie popełnia błędów i nie sprawia, że ktoś rodzi się w nieswoim ciele. W katolicyzmie nie ma więc takich przypadków, jak mężczyzna zaklęty w ciało kobiety. Nie można też, nie grzesząc, przechodzić tranzycji, czyli operacji zmiany płci, bo takie zabiegi medyczne to okaleczenie ciała, które katolik powinien kochać i szanować. Ideologia trans jest więc wprost sprzeczna z katolicyzmem.

Dla katolików jest to żaden problem. Jednak dla trans aktywistów, którzy wierzą w potrzebę penalizacji "mowy nienawiści" i ranienia uczuć, jest to problem OGROMNY. Oznacza on bowiem, że katolickie wyznanie wiary jest atakiem na ich styl życia.

„Nie wierzysz, że jestem kobietą, mimo że urodziłam się mężczyzną? Moje uczucia są zranione. To przemoc, musisz zostać za przemoc ukarany!” - taka jest konieczna reakcja ideologów gender. „Urodziłem się jako kobieta, ale chcę być niebinarnym mężczyzną. Jeżeli się z tym nie zgadzasz, musisz iść do więzienia!” - oto konsekwencja przynależności do świata trans aktywizmu. Nie da się uniknąć tego konfliktu.

Podobnie będzie w przypadku homoseksualistów, którzy wymagają od religijnego otoczenia nie tylko tolerancji, ale i akceptacji. Wszyscy ci homoseksualiści, którzy nie tylko chcą być pozostawieni w spokoju i żyć swoim szczęśliwym życiem, ale też wymagają dla swojej prywaty poklasku, będą w wiecznym sporze z katolikami. Jeżeli jacyś geje lub jakieś lesbijki nie zadowolą się prawem do wolności w życiu prywatnym, a będą wymagali akceptacji Kościoła dla wszystkiego, co robią, to będą zawsze wchodzili w konflikt z członkami religijnej wspólnoty.

 

Tolerancja represywna i atak na Kościół

I to summa summarum mógłby pozostać konflikt jedynie personalny, gdybyśmy żyli w społeczeństwie klasycznie liberalnym, gdzie nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna nos bliźniego. Katolicy uważaliby LGBT za grzeszników, LGBT ignorowałoby katolickie nauczanie i byłby spokój. My żyjemy jednak w społeczeństwie wymuszenie postępowym, gdzie promowana jest tolerancja represywna, jedna strona – ta rzekomo zacofana – musi się więc ugiąć przed drugą. W postępowej ideologii jest to katolicyzm.

Jeżeli zranione uczucia są argumentem, to nie wolno mówić o grzechu. Jeżeli zranione uczucia traktujemy tak, jak agresywny napad w ciemnej uliczce, to trzeba je chronić za wszelką cenę – jak zdrowie i życie ludzkie. Jeżeli mowa nienawiści to przemoc, policja musi jej zapobiegać, a państwo penalizować.

Jak długo więc, zanim lewicowi działacze zaczną argumentować, że nie wolno katolikom dopuszczać istnienia wyłącznie dwóch płci? Jak długo, zanim zabroni się wobec wiernych używać zwrotu „bracia i siostry”, które jest przecież tak biologiczne i binarne? Jak długo, zanim organizacje LGBT będą próbowały wymuszać na kościołach homoseksualne śluby? W sumie nie musimy już czekać: to już się powoli dzieje na Zachodzie.

I to będzie się niedługo działo też w Polsce. Gdyby nie fakt, ze Kościół Katolicki jest jednością, w przeciwieństwie do osłabionych schizmami protestantów, to już by musiał wyświęcać niebinarne kobiety na księży i żenić ze sobą lesbijki. LGBT jednak przyjdzie i po Kościół Katolicki, i to tylko kwestia czasu. Cisza przed burzą już się skończyła.


 

POLECANE
Notowania rządu Tuska na równi pochyłej. Wyniki sondażu są fatalne z ostatniej chwili
Notowania rządu Tuska na równi pochyłej. Wyniki sondażu są fatalne

Wyniki najnowszego sondażu przeprowadzonego przez pracownię Social Changes na zlecenie telewizji wPolsce24 pokazują pogłębiający się, wyraźny brak społecznej akceptacji dla działań gabinetu Donalda Tuska.

USA przebazowało myśliwce. Trump nie wyklucza wojny pilne
USA przebazowało myśliwce. Trump nie wyklucza wojny

Amerykańskie myśliwce F-35A znalazły się w bazie położonej niedaleko Wenezueli. Ruch ten zbiega się z ostrymi deklaracjami Donalda Trumpa i nasileniem działań militarnych USA w regionie.

Nie żyje gwiazda legendarnego serialu z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda legendarnego serialu

Nie żyje James Ransone, znany m.in. z legendarnego serialu "Prawo ulicy" (ang. The Wire). Aktor miał tylko 46 lat.

Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony z ostatniej chwili
Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony

Władze Norwegii przed Bożym Narodzeniem zaostrzyły przepisy azylowe. Od czwartku wyjazd z tego kraju, by w okresie świątecznym odwiedzić rodzinę, może skończyć się dla uchodźców utratą statusu czy cofnięciem zezwolenia na pobyt.

Blisko podium w Engelbergu! Kacper Tomasiak najlepszy z Polaków z ostatniej chwili
Blisko podium w Engelbergu! Kacper Tomasiak najlepszy z Polaków

Kacper Tomasiak zajął piąte miejsce, Paweł Wąsek był 13., Kamil Stoch - 18., a Maciej Kot - 27. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi przed Słoweńcem Domenem Prevcem i Niemcem Felixem Hoffmannem.

Policyjna obława w Warszawie. Wyprowadził z mieszkania 9-latka z ostatniej chwili
Policyjna obława w Warszawie. Wyprowadził z mieszkania 9-latka

Na warszawskiej Białołęce doszło do awantury domowej, podczas której mężczyzna wyprowadził z mieszkania 9-letniego chłopca i oddalił się z dzieckiem w nieznanym kierunku – informuje Onet. Policja rozpoczęła obławę.

IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka

IMGW prognozuje na poniedziałek i wtorek duże zachmurzenie, lokalne mgły oraz opady deszczu.

Kłótnia w TVP między doradcą prezydenta a prowadzącą. Nie ma pani prawa mnie wypraszać z ostatniej chwili
Kłótnia w TVP między doradcą prezydenta a prowadzącą. "Nie ma pani prawa mnie wypraszać"

Decyzja Unii Europejskiej o wielomiliardowej pożyczce dla Ukrainy doprowadziła do ostrego sporu w studiu TVP Info. W trakcie programu doszło do kłótni między doradcą prezydenta RP Błażejem Pobożym a prowadzącą.

Groźny wypadek w Gdyni. Wjechał w przechodniów i restaurację z ostatniej chwili
Groźny wypadek w Gdyni. Wjechał w przechodniów i restaurację

W Gdyni przy ul. Władysław IV kierowca samochodu marki volvo z nieustalonych przyczyn stracił panowanie nad pojazdem, potrącił 16-latkę, a następnie uderzył w budynek restauracji.

Putin gotowy do rozmowy z Macronem. Jest reakcja Pałacu Elizejskiego z ostatniej chwili
Putin gotowy do rozmowy z Macronem. Jest reakcja Pałacu Elizejskiego

Pałac Elizejski poinformował w niedzielę, że z zadowoleniem przyjął deklarację przywódcy Rosji Władimira Putina o gotowości do rozmowy z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem – podała agencja AFP. W najbliższych dniach podjęte zostaną decyzje w sprawie dalszych kroków – dodano w oświadczeniu.

REKLAMA

[Tylko u nas] B. aktywista LGBT Waldemar Krysiak: Aktywiści LGBT zabiorą się za Kościół. Wykorzystają tzw. "mowę nienawiści"

W następnych latach nasilą się próby niszczenia ludzi za „mowę nienawiści”. Wolność słowa zostanie ograniczona, a gdy Cancel Culture stanie się codziennością, aktywiści uderzą siłą państwa w Kościół. To konieczność wynikająca z ich ideologii.
Płonący kościół
Płonący kościół / Pixabay.com

Żyjemy w świecie, w którym zranione uczucia są argumentem. „Czuję się urażony!” - jest czymś, co słyszymy non stop w mediach i będziemy słyszeć coraz częściej. Na Zachodzie jest to problem istniejący od dawna, problem, który ograniczył już w wielu krajach wolność wypowiedzi. Dochodzi do aresztowań, ludzie tracą pracę, płacą grzywny, zostają przymusowo usunięci ze sfery publicznej. Wszystko przez zranione uczucia.

Zranione uczucia, a nie realna przemoc. Bo powinniśmy postawić sprawę jasno: jeżeli ktoś de facto jest bity, atakowany na ulicy czy ląduje w szpitalu, ponieważ jest w jakiś sposób niestandardowy, to powinniśmy się temu sprzeciwiać. Jak i każdej nielegalnej przemocy. Nikt nie ma prawa napadać na innych, również na homoseksualne pary, za sam fakt ich istnienia lub trzymanie się za rękę w miejscu publicznym. Nie o takie problemy jednak chodzi, gdy mówimy o "mowie nienawiści".

 

"Mowa nienawiści"

"Mowa nienawiści" jest bowiem konceptem nienamacalnym w przeciwieństwie do realnej, mierzalnej przemocy fizycznej. To lingwistyczny wytrych stworzony po to, by demonizować i karać ludzi za opór wobec Postępu. Między prawdziwą przemocą a "mową nienawiści" istnieje bowiem fundamentalna różnica.

Niezależnie od tego, jaka jest nasza interpretacja kamienia, to kamień uderzony o naszą głowę wywołuje obiektywną ranę. Nóż zaś wepchnięty między nasze żebra sprawia, że krwawimy. Przemoc taka jest mierzalna i obserwowalna dla innych. Mowa nienawiści natomiast, która ma ranić uczucia, ogranicza swoje działanie do tego, co dzieje się w głowie rzekomo atakowanego. „Było mi smutno, poczułem dyskomfort, nie podobało mi się, co o mnie powiedział ktoś inny!” - takie są skutki "mowy nienawiści". Nikt poza przeżywającym nie nie ma do nich dostępu. Są niemierzalne. Bez żadnego problemu mogą być przesadzone, zmyślane, sfabrykowane. Histeria jest tym, co je rozpala, przewrażliwienie nadaje im kształt. Zrównywanie zranionych uczuć z realną przemocą jest więc zrównywaniem rzeczywistych problemów z tym, co ktoś sobie wyobraził.

 

Homofobia a transfobia

W przypadku homofobii można by jeszcze zrozumieć, że istnieją jakieś zjawiska z pogranicza. Czy ktoś może mieć pretensje, że jest obrażany za swoje życie prywatne? Pewnie tak. Byłoby to szczególnie uciążliwe w sytuacji zawodowej, gdzie liczy się nie życie intymne, a kompetencje. Tutaj natomiast mowa była o mobbingu, więc tego rodzaju problemy są już regulowane z innej półki wykroczeń.

O wiele bardziej absurdalna sytuacja staje się jednak w przypadku tak zwanej transfobii. Ostatecznie homoseksualizm i transseksualizm są bardzo różnymi zjawiskami – i ich efekty są różne. Osoby homoseksualne czują pociąg do tej samej płci. Ich orientacja seksualna jest preferencją, jakkolwiek sterowaną świadomie lub nie. „Podobają mi się faceci!” - to wszystko, co mówi gej. „Chciałabym być w związku z kobietą!” - oto esencja bycie lesbijką. Innym może się to podobać lub nie, jednak nikt w swoim codziennym życiu i zachowaniu akceptować homoseksualizmu nie musi. Tylko tolerować – ścierpieć.

To, że różnym ludziom podobają się różne rzeczy, jest faktem, któremu nie da się ostatecznie zaprzeczyć. Transseksualizm natomiast wymaga od innych zaprzeczania faktom. „Jestem mężczyzną, który myśli, że jest kobietą. Musisz nazywać mnie per ona!” - takie jest żądanie ideologii gender. „Urodziłam się kobietą, ale identyfikuję się jako mężczyzna i ty musisz teraz udawać razem ze mną, bo inaczej moje uczucia zostaną zranione!” - tak twierdzą trans-aktywistki.

 

Sprzeczności

Jeżeli więc postawimy "mowę nienawiści" na równi z przemocą, a zranione uczucia na równi z prawdziwymi zranieniami, stawimy całe społeczeństwo w sytuacji patowej. Stawimy je w sytuacji, w której każdy musi brać udział w prywatnym życiu innych ludzi. A, że ludzie mają różne poglądy, to będzie to prowadziło do konfliktów interesów. Najważniejszym i największym takim konfliktem, choć nie jedynym, jest konflikt między wolnością wyznania a unikaniem mowy nienawiści. Wolność wyznania jest tutaj podkategorią ogólnej wolności człowieka, ale w szczególności wolności słowa. I koliduje koniecznie z genderyzmem. Bo jak pogodzić prawo do, na przykład, bycia katolikiem i unikania ranienia uczuć queerowych działaczy?

Religia katolicka uznaje tylko dwie płcie. Człowiek jest wrodzoną duszą, a jego życie zaczyna się od poczęcia. Doskonały, Wszechmogący Bóg nie popełnia błędów i nie sprawia, że ktoś rodzi się w nieswoim ciele. W katolicyzmie nie ma więc takich przypadków, jak mężczyzna zaklęty w ciało kobiety. Nie można też, nie grzesząc, przechodzić tranzycji, czyli operacji zmiany płci, bo takie zabiegi medyczne to okaleczenie ciała, które katolik powinien kochać i szanować. Ideologia trans jest więc wprost sprzeczna z katolicyzmem.

Dla katolików jest to żaden problem. Jednak dla trans aktywistów, którzy wierzą w potrzebę penalizacji "mowy nienawiści" i ranienia uczuć, jest to problem OGROMNY. Oznacza on bowiem, że katolickie wyznanie wiary jest atakiem na ich styl życia.

„Nie wierzysz, że jestem kobietą, mimo że urodziłam się mężczyzną? Moje uczucia są zranione. To przemoc, musisz zostać za przemoc ukarany!” - taka jest konieczna reakcja ideologów gender. „Urodziłem się jako kobieta, ale chcę być niebinarnym mężczyzną. Jeżeli się z tym nie zgadzasz, musisz iść do więzienia!” - oto konsekwencja przynależności do świata trans aktywizmu. Nie da się uniknąć tego konfliktu.

Podobnie będzie w przypadku homoseksualistów, którzy wymagają od religijnego otoczenia nie tylko tolerancji, ale i akceptacji. Wszyscy ci homoseksualiści, którzy nie tylko chcą być pozostawieni w spokoju i żyć swoim szczęśliwym życiem, ale też wymagają dla swojej prywaty poklasku, będą w wiecznym sporze z katolikami. Jeżeli jacyś geje lub jakieś lesbijki nie zadowolą się prawem do wolności w życiu prywatnym, a będą wymagali akceptacji Kościoła dla wszystkiego, co robią, to będą zawsze wchodzili w konflikt z członkami religijnej wspólnoty.

 

Tolerancja represywna i atak na Kościół

I to summa summarum mógłby pozostać konflikt jedynie personalny, gdybyśmy żyli w społeczeństwie klasycznie liberalnym, gdzie nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna nos bliźniego. Katolicy uważaliby LGBT za grzeszników, LGBT ignorowałoby katolickie nauczanie i byłby spokój. My żyjemy jednak w społeczeństwie wymuszenie postępowym, gdzie promowana jest tolerancja represywna, jedna strona – ta rzekomo zacofana – musi się więc ugiąć przed drugą. W postępowej ideologii jest to katolicyzm.

Jeżeli zranione uczucia są argumentem, to nie wolno mówić o grzechu. Jeżeli zranione uczucia traktujemy tak, jak agresywny napad w ciemnej uliczce, to trzeba je chronić za wszelką cenę – jak zdrowie i życie ludzkie. Jeżeli mowa nienawiści to przemoc, policja musi jej zapobiegać, a państwo penalizować.

Jak długo więc, zanim lewicowi działacze zaczną argumentować, że nie wolno katolikom dopuszczać istnienia wyłącznie dwóch płci? Jak długo, zanim zabroni się wobec wiernych używać zwrotu „bracia i siostry”, które jest przecież tak biologiczne i binarne? Jak długo, zanim organizacje LGBT będą próbowały wymuszać na kościołach homoseksualne śluby? W sumie nie musimy już czekać: to już się powoli dzieje na Zachodzie.

I to będzie się niedługo działo też w Polsce. Gdyby nie fakt, ze Kościół Katolicki jest jednością, w przeciwieństwie do osłabionych schizmami protestantów, to już by musiał wyświęcać niebinarne kobiety na księży i żenić ze sobą lesbijki. LGBT jednak przyjdzie i po Kościół Katolicki, i to tylko kwestia czasu. Cisza przed burzą już się skończyła.



 

Polecane