Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą

Co musisz wiedzieć:
- Elity III RP zostały zbudowane na bazie nomenklatury PRL w różnych segmentach państwa
- Szereg środowiskowych korporacji i mafii sięgających korzeniami PRL ogranicza dziś rozwój Polski w różnych aspektach
- Od czasów przejęcia władzy przez ekipę Donalda Tuska, politycznej emanacji "elit", szybko postępuje destrukcja państwa
Podgatunek Nr 1 - "młodzi, wykształceni"
Na tetryków, staruchów, moherowe berety plują młodzi, wykształceni z dużych miast. Jeśli by ich oceniać „na spokojnie” to w rzeczywistości banda niewykształconych, aroganckich, wyrwanych ze swojego naturalnego, w większości wiejskiego i małomiasteczkowego habitatu gówniarzy (excusez moi), do którego nie chcą się przyznawać. Są przy tym przekonani o swojej doskonałości zdobytej, za sporą kasę w uczelniach typu szkoła gotowania na gazie lub Collegium Tumanum. Jedyną, ich, rzeczywistą kwalifikacją jest to, że nosili teczki za jakimiś politykami lub to, że odpowiadając na pytanie egzaminatora o państwa biorące udział po stronie Ententy w pierwszej wojnie światowej potrafią wymienić ZSSR i NRD, czasami też opcjonalnie Jugosławię (!). O Chełmońskim, Belzebubie, umywającym ręce Judaszu, PCK i CPK a także „…innych nazwach…”, oraz autorach i autorkach tych ekstrawaganckich intelektualnie twierdzeń (dwaj z nich mają doktoraty !!!), będących egzemplifikacją powyższego, nie będę wspominał bo nie ma o kim i o czym.
Podgatunek Nr 2 - "ludzie kultury"
Jest jeszcze kolejna grupa tych gardzących szpetnymi prostakami – ludzie kultury. Są wybitni, eleganccy, znają języki, jeżdżą (nie zawsze na trzeźwo i w związku z tym bezwypadkowo) wypasionymi brykami i czują się jakby „…ktoś na nich srał…” (tu znowu przeproszę „entschuldigen się bitte” tym razem w języku wodza i Goethego). Znaczna ich część budowała swoje kariery, popularność i zasobność finansową jeszcze w PRL-u, gdzie władza nie dawała niczego za darmo. Szpetni, bezzębni, niedomyci i niewątpliwie antysemiccy Polacy musieli tymczasem zap….ć (teraz nie będzie przeprosin) za miskę ryżu, by przetrwać jakoś do kolejnego pierwszego i nie oberwać przy okazji, którejś z rocznic uświetnianych przez naszych milusińskich (widzimy ich na pochodach pierwszomajowych i lipcowych w pierwszych szeregach manifestujących swoje „przywiązanie i wierność”) pałą po plecach. Teraz od tych trzeźwych, eleganckich i pełnych empatii wobec bliźnich przejmuje pałeczkę (znowu skojarzenie) ich progenitura śmieszkując z patriotyzmu, rodziny, wiary … bo po co mieć dziecko jak można mieć „…psiecko…”, kupę kasy i „…tupolew…” z niczego, a frajerzy niech się męczą i urabiają se ręce po łokcie. I jeszcze na marginesie kasę od głupich pisiorów też można brać , „piniondz nie śmierdzi”, jak kto nie bierze, gdy dają to dureń i frajer.
Podgatunek Nr 3 - "akademicy"
Istotną rolę w tej całej naparzance i produkcji pogardy odgrywają też nauczyciele (głównie ci z tytułami akademickimi) tych młodych – mam takiego jednego faworyta co to stwierdził, że Przemysław Czarnek nie zasługuje na miano Profesora bo „…z chłopów…” (to język europejskiej miłości) jest, a tacy wiadomo - noszą w lud nie „…kaganek oświaty…”, a zabobon i ciemnotę szerzą. Nic to, że wspomniany intelektualista wydala z niezgłębionych czeluści swego umysłu niestworzone brednie na temat antysemityzmu (polskiego na pierwszym miejscu) bezobjawowego, nic to, że generalnie bredzi jakby miał ciągłą i wysoką gorączkę. Najważniejsze jest to, że chłoszcze „polskiego chama” i pokazuje jak „to” robić studenckiej młodzi. Tacy tworzyli i tworzą przyszłość. Są w tej grupie docelowej i tacy wybitni naukowcy, którzy chcieliby pakować całą dzisiejszą opozycję wraz z wyborcami do gett (to szczególnie smakowite moralnie i intelektualnie) lub kryminałów bo tam miejsce prawicowych przygłupów. Uważają też, że pracują na rolników, robotników, emerytów i generalnie wszystkich nierobów nosząc ów nieznośny ciężar samotnie na swoich barkach. Ci też są niezbędni, choć w życiu nie przepracowali normalnie nawet pół godziny, by budować cokolwiek o przyszłości dla Polski i Polaków nawet nie wspominając.
Podgatunek Nr 4 - "intelektualiści"
Mamy też kategorię intelektualistów, byłych notabli III RP szukających dla siebie miejsca. Ludzie starsi ale pełni werwy, potrafiący nienawidzić tych z zaścianka i kruchty. W większości to byli apologeci systemu słusznie minionego, którzy nie znalazłszy w nim miejsca dla siebie zaczęli frondować, potem orali razem z Balcerowiczem „polski ciemnogród” pozbawiając go pracy i środków do życia, a często i samego życia. Ci wietrzą wszędzie „pisoski” spisek, choć w wielu przypadkach sami spiskowali przeciwko legalnym władzom RP do czego naiwnie się przyznają. Jest taki jeden „dziadek” moralista chwalący się wszędzie w przestrzeni elektronicznej wkładem w obalenie rządu Jana Olszewskiego.
Zło skumulowane
I można tak kategoryzować, strukturyzować pokazywać tych pełnych miłości nienawistników, ale to nie przybliża nas do zrozumienia istoty ich uczuć. Nienawiści wobec tych, którzy myślą inaczej. Ośmielę się napisać, myślą zgodnie z biblijną zasadą „tak, tak”, „nie, nie”. Inaczej mówiąc mamy do czynienia z brutalnym starciem prawdy zakorzenionej w otaczającej Nas rzeczywistości i kłamstwa wypływającego z niebytu, niespełnionych obietnic i chęci wyrządzania zła w imię … no właśnie w imię czego!? Własnej kariery, zaciągniętych zobowiązań wobec obcych!?
To zło kumulujące się w śmierciach młodej dziewczyny w Toruniu, malutkiego Oskarka, czy Pani Barbary Skrzypek podkreśla różnice kulturowe świata, w którym żyjemy My i nierzeczywistości, w której poruszają się oni. Im jest niewątpliwie łatwiej mogą łgać ile zechcą opowiadając, na przykład, o tym, że nie ma problemu nielegalnej migracji z Niemiec po to by kilka godzin później informować o wprowadzaniu od „…następnego poniedziałku…” kontroli granicznych, które de facto utrudnią życie zwykłym ludziom, a i tak nie zapobiegną szmuglowaniu przez Bundespolizei nachodźców przez kordon graniczny. Dadzą też pożywkę propagandzie Europejczyków, która podniesie raban „…patrzcie Polacy niszczą nasze wspólne dobro >>Strefę Schengen<<…”. Nikogo nie będzie interesowało, że wspomniana strefa de facto została już jakiś czas temu zlikwidowana przez Niemcy. Nie wierzycie w te przewidywania, poczekajcie tylko troszkę, już przecież zrobiono (Die Welt), wbrew prawdzie i oczywistym faktom, z Ruchu Obrony Granic szmuglerów ludzi mimo że to właśnie członkowie ROG (identyfikowani przez uśmiechniętych „jebaćpisów” jako faszyści, kibole i bojówkarze), w tym konkretnym przypadku, przyłapali niemieckich funkcjonariuszy na nielegalnym przerzucaniu ludzi przez polsko – niemiecką granicę.
Kłamstwo i „bajer dla frajerów” dominują w przekazie sprawującego w Polsce władzę gabinetu osobliwości, który ma się zabrać do pracy po „półtory roku” (cytat z jednej z wybitniejszych intelektualistek zasiadających w ławach rządowych) ale jakoś jeszcze nie zdążył się zabrać do czegokolwiek przez te „półtory roku”, a jeśli już się zabrał to i tak spieprzył. Kto jeszcze pamięta co to „Polskie kły”, „100 konkretów na 100 dni”, obietnicę (po złożeniu której Boni natychmiast dostał ministerialną posadę), że w rządzie tego „…którego nikt nie ogra…” nie będzie kapusiów z SB, a może przypominacie sobie „repolonizację” polskiej gospodarki i chemiczną kastrację pedofilów, walkę z dopalaczami ,,, ? Przypominacie sobie!?
Epilog - nowe kierownictwo Instytutu Pileckiego uderza w Pileckiego
I znowu pojawia się pytanie, jak tak można, dlaczego tak można i dlaczego tak się dzieje!? I znowu nie odpowiem prosto, ale zwrócę uwagę na to, że nowe kierownictwo Instytutu Pileckiego nie chce wydać książki brytyjskiego Autora Jacka Fairweathera o Ravensbrueck, podejmuje też kroki w kierunku zamknięcia berlińskiej filii tego Instytutu, w końcu zaś zapytam co ma na myśli, gdy melduje, że...
„…motywy, jakimi kierował się patron Instytutu decydując się na swoją misję w Auschwitz są dwuznaczne…”
... odwołując się w tym przypadku do ustaleń przywołanego wyżej brytyjskiego Autora (Roberta Fairweathera), który wobec oczywistych kłamstw i błędów musi napisać...
”…Muszę sprostować, nazywam się Jack, a z moich badań wynika, że motywacje, jakie kierowały Witoldem Pileckim były klarowne…” (Gazeta Prawna 25.06.25).
Podobnie traktuje się historię w „odzyskanym z wrażych łap” Muzeum II Wojny Światowej. Dziwne bo robią to ludzie inteligentni i wydawałoby by się, dobrze znający dzieje ojczyste. Dlaczego tak się dzieje !? Czy deklaracja Tuska „…Polskość to nienormalność…” wyrażona przed laty, będzie tak jak za Stalina decydowała o obrazie Naszej przeszłości i, faktycznie, przyszłości, a ulegli i konformistyczni historycy będą stojąc na baczność wciskali, bezzębnym ciemniakom kit, by ty broń Panie Boże nie powstała w głowach jakakolwiek myśl, że Polska może być ciekawa, mądra, dobra, służąca Nam wszystkim i swoją przeszłością i możliwościami na przyszłość, bo szkodziłoby to kontaktom z Naszym sąsiadem, który przecież rozliczył się tak perfekcyjnie ze swoich zbrodni ze wszystkimi co skutkuje tym, że mniej więcej 5% obywateli Republiki Federalnej Niemiec identyfikuje Polaków i Polskę jako ofiary III Rzeszy !? W tym kontekście wygląda na to, że „kamień” w okolicach Bundestagu to i tak sporo.
„Odi profanum vulgus et arceo” mówią i piszą ci, którzy tym samym kwalifikują się do grupy tych, którymi gardzą w imię swoich urojeń i fobii.
My zaś róbmy swoje!