Jerzy Klistała syn Więźnia: Wspomnienia o mojej mamie – wdowie po więźniu KL Auschwitz

Wspomnienia o mojej mamie – wdowie po więźniu KL Auschwitz - Janie Klistała nr ob. 111912.nHelena Klistała (ur. 1912 r.)nNa prawach autora kilkunastu książek o ofiarach hitlerowskiego nazizmu, wpisuję w treść opracowań o moim Ojcu – kilka bardzo serdecznych zdań poświęciłem mojej Mamie, a rozpocznę ten tekst od niżej wpisanego i wymownego wiersza:
/ zbiory prywatne Jerzego Klistały
MARZENIE (wiersz Abrahama Koplowicza, który jako 13 letni chłopiec zginął w KL Auschwitz).

[Jak?] ja mieć będę dwadzieścia lat,
[Zacznę?] oglądać nasz piękny świat.
[Usiądę?] w wielkim ptaku motorze
[I wzniosę się?] w wszechświata przestworze.
Popłynę, pofrunę w świat piękny, daleki. 
Popłynę, pofrunę przez morza i rzeki.
Chmura siostrzycą, wiatr będzie mi bratem.
Się będę zdumiewał na Nilem, Eufratem.
Zobaczę sfinksy i piramidy
W prastarym kraju boskiej Izydy.
Przepłynę nad ogrom wody Niagary.
Kąpać się będę w słońcu Sahary.
Przez szczyty Tybetu, co w obłokach giną,
Nad cudną, tajemną magów krainą.
A wydostawszy się spod skwarów mocy
Będę szybował nad lodem Północy.
Przefrunę nad wielką wyspą kangurów
I nad szczątkami Pompei murów.
Nad świętą Ziemią Zakonu Starego
I nad ojczyzną Homera słynnego.
Się będę zdumiewał nad pięknym światem-
Chmura siostrzyca, wiatr będzie mi bratem.

*
Poruszam zaś ten temat, gdy w wyjątkowo lekceważący sposób obecny dyrektor Muzeum KL Auschwitz – dr Piotr M.A. Cywiński i jego spolegliwi współpracownicy a także zwierzchnicy, dosłownie poniewierają rodzinami byłych więźniów zakatowanych w tymże KL Auschwitz. Świadczy to o kompletnej znieczulicy i uczuciowym oderwaniu się owych przedstawicieli „suwerena”, od rodzin byłych więźniów, od ich przeżyć „przed drutami” ogrodzenia obozowego, gdy za tym ogrodzeniem katorgę i sadyzm przeżywali ich bliscy - osadzeni w obozie.

Po analizie treści wiersza Abrahama Koplowicza, w nieco inny sposób przyglądam się dorastającym dziewczętom, ich rozpromienionym w uśmiechu buziom pełnym optymizmu w przyszłość. Zastanawiam się bowiem, w jakie realia przekształcą się ich marzenia. 
Często wyłania się w mojej wyobraźni obraz dziewczyny, o rysach twarzy jakże mi bliskich – wizerunek mojej Mamy. Ona także miała swoje piękne marzenia, „dom” na miarę własnych wyobrażeń, rodzinę, dzieci i - … wielką nadzieję na pomyślną przyszłość. Wszystko jednak się zmieniło, gdy 1.09.1939 r., wojska hitlerowskie wkroczyły do Polski.
Nie mogę się bowiem ograniczyć w swoich opracowaniach do wspomnień o ludziach „zza drutów kolczastych”, gdy przed tymi drutami niemniej boleśnie przeżywały sadyzm niemieckiego okupanta rodziny osadzonych w obozie – o czym już wyżej wspomniałem. Nie tylko przeżywały ciężar brutalnego rozstania ze swoimi bliskimi, ale podjąć musiały walkę o przetrwanie tych bliskich w obozach, swoich rodzin na wolności i bardzo często pomagały znajomym w równie ciężkiej sytuacji materialnej. Jedną z tych osób była bowiem moja Mama!

Gdy aresztowano Ojca 11.02.1943 r., (miał 33 lata) musiała pokonywać trud utrzymania swojej rodziny, a także pomagać swoim rodzicom, dzieciom siostry Zofii - które po aresztowaniu zostały pod opieką Jej rodziców. 
Mimo upływu wielu lat od tamtej ponurej rzeczywistości, nie mogę zapomnieć jakże wielkiego zaangażowania Mamy, w pomoc aresztowanym: mężowi, siostrze i szwagrowi - więzionych w KL Auschwitz. 
Dnia 13.02.1943 r. około godziny 12:00, w okolice wejścia do budynku gestapo w Rybniku – gdzie przebywało ok. 60 aresztowanych osób, podjechały samochody ciężarowe, wyprowadzano aresztowanych i kazano im wchodzić na skrzynie załadunkowe samochodów. Wśród bliskich i krewnych aresztowanych - stojących za kordonem gestapowców, była także moja Mama. Była jedną z wielu osób, które przyglądały się wywożeniu działaczy rybnickiego ZWZ/AK do KL Auschwitz. Zauważyła swojego męża (mojego Ojca), że twarz jego była bardzo zabrudzona, posiniaczona i zakrwawiona. Ojciec także dostrzegł Mamę, ale mogli jedynie przez chwilę popatrzeć na siebie. Dużym wysiłkiem uniósł związane powrozem w nadgarstkach ręce, dotknął końcami palców swoich ust i przesłał symboliczny pocałunek. Był to ostatni gest, jaki mógł przekazać – widzieli się po raz ostatni.
Pod koniec czerwca 1943 r., otrzymała wyjątkowo bolesny cios, gdy nadeszło zawiadomienie o śmierci Ojca 25.06.1943 r. rozstrzelanego w KL Auschwitz!
*
„Mamusia”, - tak zwracaliśmy się do Niej z bratem od momentu, gdy Ta właśnie Mamusia nauczyła nas wymawiać pierwsze słowa, aż po ostatnie dni Jej życia - do 22.08.1985 r. Było w tym określeniu zawarte osobiste i najserdeczniejsze uczucie do naszej rodzicielki, niezależnie od tego, czy komuś postronnemu zwrot ten wydawał się zbyt zdrobniale wymawiany, lub używany z dziecinnego nawyku.
Jak to już wspomniałem, Mamusia od momentu aresztowania Ojca, wyjątkowo mocno zaangażowana była w działania, by nasza rodzina przeżyła okres

okupacji. Podjęła heroiczną walkę o przetrwanie najbliższych, a trzeba pamiętać, że pomagała także tym członkom rodziny - więzionym w KL Auschwitz! 
Ojciec – kolejarz był jedynym żywicielem rodziny. Obowiązywały kartki żywnościowe, ubraniowe, a kartki przysługiwały tylko pracującym i ich rodzinom. Jako Ślązacy a szczególnie Ojciec – pracownik niemieckiego przedsiębiorstwa, z „urzędu” (na siłę) otrzymał volkslistę III grupy – wg klasyfikacji społeczności niemieckiej. Była także IV-ta grupa (zwana „bezgrupowcami”), do której należeli ci, którzy na terenach okupowanych nie chcieli przyjąć czy podpisać grupy III-ciej. Do takich właśnie bezgrupowców należeli rodzice Mamy, u których zostały dzieci Zofii i Stanisława Sobików – zagrożone wywiezieniem do Niemiec. Gdy więc Ojca aresztowano, zostaliśmy bez środków do życia, a okupant ani myślał zabezpieczyć pomoc socjalną czy materialną rodzinie wroga Niemiec. 
Na miarę swoich możliwości, przyszła nam z pomocą materialną rodzina Ojca. Częściowo rozbita choć nadal aktywna organizacja konspiracyjna ZWZ/AK, także okazywała pomoc w różnej postaci dla rodzin, których członkowie zostali skrzywdzeni przez okupanta. Wielokrotnie podczas Mszy św. w kościele O.O. Franciszkanów w Rybniku przy ulicy Wodzisławskiej, podchodziła do Mamy jakaś osoba i dyskretnie wsuwała Jej w rękę zawiniątko. Wewnątrz były pieniądze albo kartki żywnościowe, ubraniowe, lub i jedno i drugie. Czasem pieniądze były dostarczane przez kogoś ze znajomych - ze wskazaniem, dla kogo są przeznaczone. Trzeba jednak było uważać, by okupant nie zorientował się, że taka forma pomocy jest nam udzielana, a szczególnie z jakiego źródła.
Mama była główną „organizatorką” artykułów spożywczych, inicjująca wysyłkę paczek do obozu dla Ojca, cioci Zosi i wujka Staszka. Gestapowcy interesowali się rodzinami, które zostały bez środków do życia, a pomagają bliskim osadzonym w obozach. Nie mogąc osobiście wysyłać za dużo paczek, żeby nie wzbudzać podejrzeń, upraszała znajomych Niemców, by swoim nazwiskiem wysyłkę paczek „firmowali”. 
Produkty żywnościowe – a więc tzw. „wsad” do paczek, „organizowała” Mama aż z woj. poznańskiego – od siostry babci. Nadto, okoliczni sąsiedzi cioci (gospodarze), dostarczali masło, wędliny i słoninę z zabijanych nielegalnie prosiaków. Znajomy pracujący w młynie zbożowym, przynosił mąkę do wypiekania chleba i ciast. 
Mama musiała osobiście przewozić ciężkie walizki wypełnione cennymi produktami spożywczymi, gdyż Jej ojciec - nasz dziadek był człowiekiem bardzo schorowanym (były Hallerczyk), niezdatnym do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Ponadto, uzmysłowić sobie trzeba tamte realia i ryzyko, gdyż Niemcy byli zorientowani, że Polacy aby przetrwać w okupowanym kraju, uprawiają szmugiel na wielką skalę. Policja okupanta organizowała łapanki, przy każdej podejrzanej sytuacji. Przeprowadzane były rewizje bagaży podróżnych, rewizje osobiste, rewidowano w domach, pociągach i innych środkach lokomocji, bezpośrednio na ulicy, a za znalezienie przy sprawdzanej osobie trefnego towaru, groził także Auschwitz. Nie tylko więc za działalność polityczną można było dostać się do obozu koncentracyjnego!
W nawiązaniu jeszcze do losu jaki Niemcy przygotowywali rodzinom byłych więźniów politycznych dodam, że po wyzwoleniu Rybnika, odnaleziono w byłym budynku gestapo wykazy osób, które miały być wysłane do KL Auschwitz i tam uśmiercone. Dzięki przyspieszonym o parę tygodni działaniom wojennym zamiar ten nie został zrealizowany. Były na tych wykazach wpisane osoby z rodzin, z których kogoś wcześniej aresztowano czy uśmiercono, członków konspiracyjnych organizacji ruchu oporu, a więc wrogów Rzeszy. Na listach tych były wpisane i nasze nazwiska .
W rzeczywistości polityczno – społecznej po wojnie czyli po 1945 r., Jej dola niewiele się zmieniła. Z jednej strony, w ramach przeprowadzanej w maju 1945 r. akcji rehabilitacyjnej osób wpisanych do trzeciej grupy niemieckiej (grupy narodowej lub do grupy tzw. „Leistungs – Pole”), Mama była wezwana do Starostwa w Rybniku i musiała składać „deklarację wierności Narodowi Polskiemu i demokratycznemu Państwu Polskiemu”. Było wręcz upokarzające, że po takiej krzywdzie doznanej od okupanta, w wyzwolonej już Ojczyźnie (za którą nasi najbliżsi złożyli ofiarę życia), Mama musiała składać „deklarację wierności”! Z drugiej strony, jako wdowa po „Akowcu” także była na tzw. cenzurowanym. Miała poważne problemy z otrzymaniem nawet fizycznej pracy, a praktycznie „dorabiać” musiała się wszystkiego od nowa. Po ewakuacji na okres działań frontowych, wróciliśmy do mieszkania splądrowanego w takim stopniu, że trzeba było kupować wszystko do domu, począwszy od podstawowych przedmiotów. 
Bolesne są te wspomnienia, gdy w kilka lat już po wyzwoleniu, Mama nadal nie wierzyła w śmierć męża. Żyła złudną nadzieją, że otrzymane powiadomienie o Jego śmierci w KL Auschwitz to pomyłka. Nadzieje taką rozbudzali „życzliwi” znajomi odsyłających Ja do różnych wróżbitów, podpowiadając nadto przykłady z historii osób, o których śmierci informowano rodzinę, mimo, że żyły i po jakimś czasie wracały.
Brutalna rzeczywistość okazała się nieubłagana - Jej mąż nie wracał. Zbolała psychicznie, nie zawarła drugiego związku małżeńskiego. Zabiegając o środki na skromne utrzymanie domu, ani przez moment nie zaniedbywała pomocy innym. Przede wszystkim skupiała się na właściwym wychowywaniu synów – wpajając w nich patriotyczne wartości, uczciwość, sumienność. Pomagała swoim rodzicom i siostrze Zofii, która wróciwszy z obozu, długo musiała się przyzwyczajać do „normalnego” życia. Zmarła 22.08.1985 w Rybniku, spoczywa na miejscowym cmentarzu.

W nawiązaniu do powyższego tekstu, jak rozumieć nie okazywanie prostej, ludzkiej wrażliwości przez: Prezydenta, Premiera, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wymienione Instytucje Państwowe tolerują bezwstydnie, bezrefleksyjnie, by dyrektor dr Piotr Cywiński organizując uroczystości związane z KL Auschwitz, bardziej honorował zaproszonych VIP-ów, zaś rodziny zakatowanych tam więźniów odgradzał metalowymi barierkami od siebie i owych VIP-pów? Przykład – rocznica wyzwolenie KL Auschwitz 27.01.2019 r.

Jerzy Klistała

 

POLECANE
„Nie wstydzę się Okrągłego Stołu”. Czarzasty chce przenieść go do Sejmu pilne
„Nie wstydzę się Okrągłego Stołu”. Czarzasty chce przenieść go do Sejmu

Decyzja o usunięciu Okrągłego Stołu z Pałacu Prezydenckiego wywołała polityczny spór. Marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty ostro skrytykował prezydenta Karola Nawrockiego i zaproponował, by symbol rozmów z 1989 roku przenieść do Sejmu.

Transfer posłów Polski 2050 do PiS? Chciałem zdementować z ostatniej chwili
Transfer posłów Polski 2050 do PiS? "Chciałem zdementować"

Poseł Polski 2050 Norbert Pietrykowski został zapytany o plotkę dotyczącą ewentualnego transferu posłów Polski 2050 do Prawa i Sprawiedliwości.

Wyrok TSUE ws. TK. „Będzie zdecydowana reakcja Prezydenta Nawrockiego” z ostatniej chwili
Wyrok TSUE ws. TK. „Będzie zdecydowana reakcja Prezydenta Nawrockiego”

Jak dowiedział się portal Niezależna.pl, prawnicy Kancelarii Prezydenta analizują wyrok TSUE ws. Trybunału Konstytucyjnego. Zapowiadają zdecydowaną i oficjalną reakcję Karola Nawrockiego – ma ona nastąpić w najbliższym czasie.

Waldemar Buda zapowiada wniosek o usunięcie Jacka Kurskiego z partii z ostatniej chwili
Waldemar Buda zapowiada wniosek o usunięcie Jacka Kurskiego z partii

W Prawie i Sprawiedliwości narasta napięcie po medialnych wypowiedziach Jacka Kurskiego. Część polityków partii zapowiada formalne kroki, a wniosek o jego usunięcie z PiS ma trafić pod obrady władz ugrupowania.

Prof. Krystyna Pawłowicz o akceptacji wyroku TSUE: To zbrodnia zdrady stanu gorące
Prof. Krystyna Pawłowicz o akceptacji wyroku TSUE: To zbrodnia zdrady stanu

„KTOKOLWIEK w Polsce uzna ten bezprawny ZAMACH TSUE na suwerenne Państwo Polskie i TK popełni ZBRODNIĘ ZDRADY STANU!” - napisała na platformie X prof. Krystyna Pawłowicz, była sędzia Trybunału Konstytucyjnego.

Bodnar uważa, że należy zastąpić urzędujących sędziów TK legalnie wybranych za rządów PiS z ostatniej chwili
Bodnar uważa, że należy zastąpić urzędujących sędziów TK legalnie wybranych za rządów PiS

Należy już dziś obsadzić nie tylko wakujące miejsca w Trybunale Konstytucyjnym, ale też wybrać sędziów na miejsca obsadzone przez dublerów Justyna Piskorskiego i Jarosława Wyrembaka - taki m.in. wniosek, zdaniem b. szefa MS Adama Bodnara, należy wyciągnąć z czwartkowego orzeczenia TSUE.

Tusk ciągnie rząd w dół. Opublikowano wyniki sondażu pilne
Tusk ciągnie rząd w dół. Opublikowano wyniki sondażu

Ponad połowa Polaków negatywnie ocenia działania rządu Donalda Tuska, a przeciwników gabinetu jest wyraźnie więcej niż jego zwolenników. Najnowszy sondaż CBOS pokazuje pogłębiający się dystans społeczeństwa wobec obecnej władzy.

Ekspert: Jest sposób, żeby Trump ubiegał się o trzecią kadencję polityka
Ekspert: Jest sposób, żeby Trump ubiegał się o trzecią kadencję

Donald Trump mógłby obejść konstytucyjny zakaz kandydowania na trzecią kadencję i ponownie zostać prezydentem, gdyby wystartował w wyborach u boku J.D. Vance’a, który po wygranej zrezygnowałby z urzędu – powiedział PAP amerykanista, prof. Zbigniew Lewicki.

NFZ wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
NFZ wydał pilny komunikat

NFZ zwiększa liczbę miejsc rehabilitacji domowej i od 2026 r. ogranicza rozliczanie jej z umów ambulatoryjnych do 20 proc. Fundusz zapowiada też rozliczanie tylko w województwie objętym umową.

G20 i Polska. Rzecznik prezydenta dementuje insynuacje rządu pilne
G20 i Polska. Rzecznik prezydenta dementuje insynuacje rządu

Zaproszenie na przyszłoroczny szczyt G20 przyszło bezpośrednio z Waszyngtonu do prezydenta Karola Nawrockiego, a przygotowania prowadzone są z udziałem instytucji rządowych. Rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz odrzuca zarzuty rządu o blokowanie dostępu i wskazuje na konkretne fakty.

REKLAMA

Jerzy Klistała syn Więźnia: Wspomnienia o mojej mamie – wdowie po więźniu KL Auschwitz

Wspomnienia o mojej mamie – wdowie po więźniu KL Auschwitz - Janie Klistała nr ob. 111912.nHelena Klistała (ur. 1912 r.)nNa prawach autora kilkunastu książek o ofiarach hitlerowskiego nazizmu, wpisuję w treść opracowań o moim Ojcu – kilka bardzo serdecznych zdań poświęciłem mojej Mamie, a rozpocznę ten tekst od niżej wpisanego i wymownego wiersza:
/ zbiory prywatne Jerzego Klistały
MARZENIE (wiersz Abrahama Koplowicza, który jako 13 letni chłopiec zginął w KL Auschwitz).

[Jak?] ja mieć będę dwadzieścia lat,
[Zacznę?] oglądać nasz piękny świat.
[Usiądę?] w wielkim ptaku motorze
[I wzniosę się?] w wszechświata przestworze.
Popłynę, pofrunę w świat piękny, daleki. 
Popłynę, pofrunę przez morza i rzeki.
Chmura siostrzycą, wiatr będzie mi bratem.
Się będę zdumiewał na Nilem, Eufratem.
Zobaczę sfinksy i piramidy
W prastarym kraju boskiej Izydy.
Przepłynę nad ogrom wody Niagary.
Kąpać się będę w słońcu Sahary.
Przez szczyty Tybetu, co w obłokach giną,
Nad cudną, tajemną magów krainą.
A wydostawszy się spod skwarów mocy
Będę szybował nad lodem Północy.
Przefrunę nad wielką wyspą kangurów
I nad szczątkami Pompei murów.
Nad świętą Ziemią Zakonu Starego
I nad ojczyzną Homera słynnego.
Się będę zdumiewał nad pięknym światem-
Chmura siostrzyca, wiatr będzie mi bratem.

*
Poruszam zaś ten temat, gdy w wyjątkowo lekceważący sposób obecny dyrektor Muzeum KL Auschwitz – dr Piotr M.A. Cywiński i jego spolegliwi współpracownicy a także zwierzchnicy, dosłownie poniewierają rodzinami byłych więźniów zakatowanych w tymże KL Auschwitz. Świadczy to o kompletnej znieczulicy i uczuciowym oderwaniu się owych przedstawicieli „suwerena”, od rodzin byłych więźniów, od ich przeżyć „przed drutami” ogrodzenia obozowego, gdy za tym ogrodzeniem katorgę i sadyzm przeżywali ich bliscy - osadzeni w obozie.

Po analizie treści wiersza Abrahama Koplowicza, w nieco inny sposób przyglądam się dorastającym dziewczętom, ich rozpromienionym w uśmiechu buziom pełnym optymizmu w przyszłość. Zastanawiam się bowiem, w jakie realia przekształcą się ich marzenia. 
Często wyłania się w mojej wyobraźni obraz dziewczyny, o rysach twarzy jakże mi bliskich – wizerunek mojej Mamy. Ona także miała swoje piękne marzenia, „dom” na miarę własnych wyobrażeń, rodzinę, dzieci i - … wielką nadzieję na pomyślną przyszłość. Wszystko jednak się zmieniło, gdy 1.09.1939 r., wojska hitlerowskie wkroczyły do Polski.
Nie mogę się bowiem ograniczyć w swoich opracowaniach do wspomnień o ludziach „zza drutów kolczastych”, gdy przed tymi drutami niemniej boleśnie przeżywały sadyzm niemieckiego okupanta rodziny osadzonych w obozie – o czym już wyżej wspomniałem. Nie tylko przeżywały ciężar brutalnego rozstania ze swoimi bliskimi, ale podjąć musiały walkę o przetrwanie tych bliskich w obozach, swoich rodzin na wolności i bardzo często pomagały znajomym w równie ciężkiej sytuacji materialnej. Jedną z tych osób była bowiem moja Mama!

Gdy aresztowano Ojca 11.02.1943 r., (miał 33 lata) musiała pokonywać trud utrzymania swojej rodziny, a także pomagać swoim rodzicom, dzieciom siostry Zofii - które po aresztowaniu zostały pod opieką Jej rodziców. 
Mimo upływu wielu lat od tamtej ponurej rzeczywistości, nie mogę zapomnieć jakże wielkiego zaangażowania Mamy, w pomoc aresztowanym: mężowi, siostrze i szwagrowi - więzionych w KL Auschwitz. 
Dnia 13.02.1943 r. około godziny 12:00, w okolice wejścia do budynku gestapo w Rybniku – gdzie przebywało ok. 60 aresztowanych osób, podjechały samochody ciężarowe, wyprowadzano aresztowanych i kazano im wchodzić na skrzynie załadunkowe samochodów. Wśród bliskich i krewnych aresztowanych - stojących za kordonem gestapowców, była także moja Mama. Była jedną z wielu osób, które przyglądały się wywożeniu działaczy rybnickiego ZWZ/AK do KL Auschwitz. Zauważyła swojego męża (mojego Ojca), że twarz jego była bardzo zabrudzona, posiniaczona i zakrwawiona. Ojciec także dostrzegł Mamę, ale mogli jedynie przez chwilę popatrzeć na siebie. Dużym wysiłkiem uniósł związane powrozem w nadgarstkach ręce, dotknął końcami palców swoich ust i przesłał symboliczny pocałunek. Był to ostatni gest, jaki mógł przekazać – widzieli się po raz ostatni.
Pod koniec czerwca 1943 r., otrzymała wyjątkowo bolesny cios, gdy nadeszło zawiadomienie o śmierci Ojca 25.06.1943 r. rozstrzelanego w KL Auschwitz!
*
„Mamusia”, - tak zwracaliśmy się do Niej z bratem od momentu, gdy Ta właśnie Mamusia nauczyła nas wymawiać pierwsze słowa, aż po ostatnie dni Jej życia - do 22.08.1985 r. Było w tym określeniu zawarte osobiste i najserdeczniejsze uczucie do naszej rodzicielki, niezależnie od tego, czy komuś postronnemu zwrot ten wydawał się zbyt zdrobniale wymawiany, lub używany z dziecinnego nawyku.
Jak to już wspomniałem, Mamusia od momentu aresztowania Ojca, wyjątkowo mocno zaangażowana była w działania, by nasza rodzina przeżyła okres

okupacji. Podjęła heroiczną walkę o przetrwanie najbliższych, a trzeba pamiętać, że pomagała także tym członkom rodziny - więzionym w KL Auschwitz! 
Ojciec – kolejarz był jedynym żywicielem rodziny. Obowiązywały kartki żywnościowe, ubraniowe, a kartki przysługiwały tylko pracującym i ich rodzinom. Jako Ślązacy a szczególnie Ojciec – pracownik niemieckiego przedsiębiorstwa, z „urzędu” (na siłę) otrzymał volkslistę III grupy – wg klasyfikacji społeczności niemieckiej. Była także IV-ta grupa (zwana „bezgrupowcami”), do której należeli ci, którzy na terenach okupowanych nie chcieli przyjąć czy podpisać grupy III-ciej. Do takich właśnie bezgrupowców należeli rodzice Mamy, u których zostały dzieci Zofii i Stanisława Sobików – zagrożone wywiezieniem do Niemiec. Gdy więc Ojca aresztowano, zostaliśmy bez środków do życia, a okupant ani myślał zabezpieczyć pomoc socjalną czy materialną rodzinie wroga Niemiec. 
Na miarę swoich możliwości, przyszła nam z pomocą materialną rodzina Ojca. Częściowo rozbita choć nadal aktywna organizacja konspiracyjna ZWZ/AK, także okazywała pomoc w różnej postaci dla rodzin, których członkowie zostali skrzywdzeni przez okupanta. Wielokrotnie podczas Mszy św. w kościele O.O. Franciszkanów w Rybniku przy ulicy Wodzisławskiej, podchodziła do Mamy jakaś osoba i dyskretnie wsuwała Jej w rękę zawiniątko. Wewnątrz były pieniądze albo kartki żywnościowe, ubraniowe, lub i jedno i drugie. Czasem pieniądze były dostarczane przez kogoś ze znajomych - ze wskazaniem, dla kogo są przeznaczone. Trzeba jednak było uważać, by okupant nie zorientował się, że taka forma pomocy jest nam udzielana, a szczególnie z jakiego źródła.
Mama była główną „organizatorką” artykułów spożywczych, inicjująca wysyłkę paczek do obozu dla Ojca, cioci Zosi i wujka Staszka. Gestapowcy interesowali się rodzinami, które zostały bez środków do życia, a pomagają bliskim osadzonym w obozach. Nie mogąc osobiście wysyłać za dużo paczek, żeby nie wzbudzać podejrzeń, upraszała znajomych Niemców, by swoim nazwiskiem wysyłkę paczek „firmowali”. 
Produkty żywnościowe – a więc tzw. „wsad” do paczek, „organizowała” Mama aż z woj. poznańskiego – od siostry babci. Nadto, okoliczni sąsiedzi cioci (gospodarze), dostarczali masło, wędliny i słoninę z zabijanych nielegalnie prosiaków. Znajomy pracujący w młynie zbożowym, przynosił mąkę do wypiekania chleba i ciast. 
Mama musiała osobiście przewozić ciężkie walizki wypełnione cennymi produktami spożywczymi, gdyż Jej ojciec - nasz dziadek był człowiekiem bardzo schorowanym (były Hallerczyk), niezdatnym do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Ponadto, uzmysłowić sobie trzeba tamte realia i ryzyko, gdyż Niemcy byli zorientowani, że Polacy aby przetrwać w okupowanym kraju, uprawiają szmugiel na wielką skalę. Policja okupanta organizowała łapanki, przy każdej podejrzanej sytuacji. Przeprowadzane były rewizje bagaży podróżnych, rewizje osobiste, rewidowano w domach, pociągach i innych środkach lokomocji, bezpośrednio na ulicy, a za znalezienie przy sprawdzanej osobie trefnego towaru, groził także Auschwitz. Nie tylko więc za działalność polityczną można było dostać się do obozu koncentracyjnego!
W nawiązaniu jeszcze do losu jaki Niemcy przygotowywali rodzinom byłych więźniów politycznych dodam, że po wyzwoleniu Rybnika, odnaleziono w byłym budynku gestapo wykazy osób, które miały być wysłane do KL Auschwitz i tam uśmiercone. Dzięki przyspieszonym o parę tygodni działaniom wojennym zamiar ten nie został zrealizowany. Były na tych wykazach wpisane osoby z rodzin, z których kogoś wcześniej aresztowano czy uśmiercono, członków konspiracyjnych organizacji ruchu oporu, a więc wrogów Rzeszy. Na listach tych były wpisane i nasze nazwiska .
W rzeczywistości polityczno – społecznej po wojnie czyli po 1945 r., Jej dola niewiele się zmieniła. Z jednej strony, w ramach przeprowadzanej w maju 1945 r. akcji rehabilitacyjnej osób wpisanych do trzeciej grupy niemieckiej (grupy narodowej lub do grupy tzw. „Leistungs – Pole”), Mama była wezwana do Starostwa w Rybniku i musiała składać „deklarację wierności Narodowi Polskiemu i demokratycznemu Państwu Polskiemu”. Było wręcz upokarzające, że po takiej krzywdzie doznanej od okupanta, w wyzwolonej już Ojczyźnie (za którą nasi najbliżsi złożyli ofiarę życia), Mama musiała składać „deklarację wierności”! Z drugiej strony, jako wdowa po „Akowcu” także była na tzw. cenzurowanym. Miała poważne problemy z otrzymaniem nawet fizycznej pracy, a praktycznie „dorabiać” musiała się wszystkiego od nowa. Po ewakuacji na okres działań frontowych, wróciliśmy do mieszkania splądrowanego w takim stopniu, że trzeba było kupować wszystko do domu, począwszy od podstawowych przedmiotów. 
Bolesne są te wspomnienia, gdy w kilka lat już po wyzwoleniu, Mama nadal nie wierzyła w śmierć męża. Żyła złudną nadzieją, że otrzymane powiadomienie o Jego śmierci w KL Auschwitz to pomyłka. Nadzieje taką rozbudzali „życzliwi” znajomi odsyłających Ja do różnych wróżbitów, podpowiadając nadto przykłady z historii osób, o których śmierci informowano rodzinę, mimo, że żyły i po jakimś czasie wracały.
Brutalna rzeczywistość okazała się nieubłagana - Jej mąż nie wracał. Zbolała psychicznie, nie zawarła drugiego związku małżeńskiego. Zabiegając o środki na skromne utrzymanie domu, ani przez moment nie zaniedbywała pomocy innym. Przede wszystkim skupiała się na właściwym wychowywaniu synów – wpajając w nich patriotyczne wartości, uczciwość, sumienność. Pomagała swoim rodzicom i siostrze Zofii, która wróciwszy z obozu, długo musiała się przyzwyczajać do „normalnego” życia. Zmarła 22.08.1985 w Rybniku, spoczywa na miejscowym cmentarzu.

W nawiązaniu do powyższego tekstu, jak rozumieć nie okazywanie prostej, ludzkiej wrażliwości przez: Prezydenta, Premiera, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wymienione Instytucje Państwowe tolerują bezwstydnie, bezrefleksyjnie, by dyrektor dr Piotr Cywiński organizując uroczystości związane z KL Auschwitz, bardziej honorował zaproszonych VIP-ów, zaś rodziny zakatowanych tam więźniów odgradzał metalowymi barierkami od siebie i owych VIP-pów? Przykład – rocznica wyzwolenie KL Auschwitz 27.01.2019 r.

Jerzy Klistała


 

Polecane