Tȟašúŋke Witkó: Dyplomatyczna huśtawka nastrojów

Co musisz wiedzieć:
- Spotkanie Trump – Putin na Alasce określono jako „konstruktywne”, ale nie ogłoszono zawieszenia broni ani konkretnych uzgodnień.
- Putin mówił o „otwarciu drogi do pokoju” i odnowieniu więzi z USA, Trump zapowiedział rozmowę z Zełenskim.
- Po spotkaniu wydano ogólne komunikaty
Publiczność, do żywego poruszona i wyraźnie zawiedziona, wstała z miejsc i, z oznakami niezadowolenia na licach, opuściła ową – pożal się Boże – arenę! Przedstawienie należy zdjąć w afisza i basta!”. Ponieważ jednak żyjemy w połowie 3. dekady XXI wieku, uciemiężone indywiduum klecące niniejszy felieton winne jest swym wspaniałym Czytelnikom kilka zdań prawdy, do tego pełnych goryczy, toteż proszę Państwa o nieprzerywanie lektury.
Z przestworzy do gruntu
Nam, Polakom, noc z 15 na 16 sierpnia 2025 roku miała przynieść wiele dobrego. Oczekiwaliśmy, że 47. prezydent Stanów Zjednoczonych – zniecierpliwiony unikami, krętactwami i kłamstwami kremlowskiego satrapy, do którego wcześniej wyciągał kilkukrotnie pojednawczą dłoń – zmusi Rosjanina do złożenia obietnicy, iż wojska rosyjskie opuszczą tereny ukraińskie i wycofają się na granice z roku 2014. Gdzieś w głębi duszy liczyliśmy, że nasze zaangażowanie w konflikt po stronie broniącego się Kijowa zaowocuje kontraktami dla firm znad Wisły, które zarobiłby krocie przy odbudowie zniszczonego ogniem artyleryjskim Charkowa lub zmaltretowanej rakietami i bombami Odessy. I marzenia owe – sądząc po entourage jakie przygotowali Amerykanie – nabierały realnych kształtów w momencie, w którym nad głowami kroczących po czerwonym dywanie, Trumpa i Putina, przeleciał bombowiec B-2 z towarzyszącymi mu czterema wielozadaniowymi samolotami F-35. Wielu widzów odebrało ową mini paradę lotniczą jako pokaz amerykańskiej siły i ostrzeżenie dla Rosjanina. Niestety, już kilka godzin później – konkretnie trzy – okazało się, że wszyscy marzyciele musieli powrócić na ziemię, do poziomu politycznego gruntu, a zetknięcie z realnym stanem faktycznym, jako żywo przypominało twarde lądowanie. Po spotkaniu, obydwie strony wydały obłe komunikaty dosłownie o niczym, toteż największy nawet laik mógł spokojnie wywnioskować, że politycy znad Potomaku nie byli w stanie niczego wskórać, zaś Moskwa nie poczyniła najmniejszych ustępstw w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie.
Realna ocena sytuacji
Cóż, nastał chyba najwyższy czas na weryfikację naszych oczekiwań względem USA i dokonanie realnej oceny jakości polityki zagranicznej, prowadzonej przez głównego lokatora Białego Domu i jego najbliższe otoczenie. Osobiście – i z ciężkim sercem – twierdzę, że trio: Donald Trump, czyli główny tasujący i rozdający karty, Marco Antonio Rubio, persona odpowiedziana za dyplomację i Peter Brian Hegseth, były oficer, obecnie nadzorujący najpotężniejsze na świecie siły zbrojne, nie mają żadnego sensownego planu na ukształtowanie nowego światowego porządku, co przełożyło się na słabe wyniki szczytu na Alasce. Oni wciąż nie rozumieją, że do ludzi ukształtowanych mentalnie w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, czyli: Władimira Putina, Siergiej Ławrowa czy Jurija Uszakowa przemówić skutecznie można jedynie w sposób, który dekady temu opracował Ronald Reagan – strasząc wojnami gwiezdnymi, zwiększając liczbę amerykańskich czołgów na Starym Kontynencie i powodując spadek cen ropy naftowej na świece, co automatycznie zmniejsza wartość energetycznych kopalin syberyjskich. Coś, co dla Polaków jest abecadłem, Amerykanom nastręcza niespotykanych trudności. Znów delegacja z Waszyngtonu zadowoliła się mglistymi obietnicami Rosjan, które pewnie nigdy nie zostaną dotrzymane. Taki obrót sprawy powinien nas martwić, bowiem Putin stanie się jeszcze bardziej roszczeniowy, a Chińczycy z trudnością powstrzymają uśmiech zadowolenia. Ową smutną i niepokojącą ocenę sytuacji nieco łagodzi perspektywa, planowanej na wrzesień, wizyty prezydenta Karola Nawrockiego w USA. Mam nadzieję, że Polak dołoży wszelkich starań, aby uświadomić Amerykanom, czym faktycznie jest „rosyjska dusza” – ta chętnie używająca tanków i rakiet – a także przekaże receptę, jak powstrzymać jej diabelskie zapędy.
Howgh!
Tȟašúŋke Witkó, 22 sierpnia 2025 r.
[Autor jest emerytowanym oficerem wojsk powietrznodesantowych. Miłośnik kawy w dużym kubku ceramicznym – takiej czarnej, parzonej, słodzonej i ze śmietanką. Samotnik, cynik, szyderca i czytacz politycznych informacji. Dawniej nerwus, a obecnie już nie nerwus]