[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: „Pokój mój daję wam”

„Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 12-13).
Chrystus  [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: „Pokój mój daję wam”
Chrystus / pixabay.com/CharlVera

Pokój Chrystusowy

Myślę, że wiele osób, które słuchało dzisiejszej Ewangelii skojarzyło słowa Chrystusa z pierwszym zdaniem wypowiedzianym niedawno do wiernych przez nowo wybranego papieża Leona XIV: „Pokój wam”. W obu wypadkach, kolejnym przesłaniem jest apel o porzucenie lęku. „Pokój wam” to pierwsze, co Zmartwychwstały mówi do przerażonych uczniów. Można te słowa rozumieć oczywiście, jako życzenie dobra w stylu: „pokój temu domowi”, czyli wypowiedzenie błogosławieństwa jedności, braku wojny, sporów kłótni czy podziałów. Czas pokoju to z reguły także okres większego dobrobytu, dla wszystkich poza handlarzami bronią, skorumpowanymi politykami i wielkimi firmami przemysłu ciężkiego. Tylko nie o takim pokoju, który jest po prostu brakiem wojny, mówi Jezus. Co więcej, pokój Chrystusowy można nosić w sobie także w czasie terroru. Można także gubić go w czasach bezpiecznych oraz mlekiem i miodem płynących.

Tramwaj nie-pokoju

Nie ma co owijać w bawełnę, jestem osobą skłonna do irytacji. Pamiętam, jak ileś tam lat temu, przygotowałam dom do Wielkanocy - byłam zmęczona, chodziłam po mieście robiąc zakupy i coraz bardziej się wkurzałam, bo ciężkie torby, bo jeszcze trzeba wejść do jakiegoś sklepu, bo buty niewygodne, bo światło się nie zmienia. W takim stanie zobaczyłam, że mój tramwaj właśnie podjeżdża na przystanek, a nie mogę przejść, bo ciągle jest czerwone. Tramwaj odjechał mi prosto sprzed nosa. Rzuciłam torby na chodnik i z wściekłości byłam gotowa zadeptać te zakupy, kopać w wiatę, cisnąć torebką i się popłakać. Nie potrafię tego do końca wytłumaczyć, ale w tej chwili furii spłynął na mnie stan jakiegoś oddzielenia od okoliczności i w sercu odczytałam słowa, by pozwolić sobie na akceptację rzeczywistości, takiej jaka ona jest. Niedoskonałej. Ale co z tego? Te okoliczności nie stanowią przecież w żaden sposób o jakości życia. Potem długi czas, gdy tylko ogarniała mnie irytacja z powodu tego, że realia nie są dokładnie takie, jakich bym sobie życzyła, przypominałam sobie te słowa i ten stan.

Ponad wojną

Kiedy indziej, zostaliśmy ze znajomymi poproszeni o pomoc w organizacji spotkania ze znanym na arenie międzynarodowej kaznodzieją. Prośbę tę skierował do nas lider wspólnoty z małego miasta, który zaprosił owego duchownego i z uwagi na brak doświadczenia, chciał byśmy mu w tym pomogli. Nie bardzo mieliśmy czas i siłę, ale zdecydowaliśmy się wykrzesać z siebie trochę energii. To, co stało się później przypominało jedną wielką farsę - i lider, i wspólnota, która poprosiła o pomoc, od samego początku traktowała nas jak wrogów, wszelkie uwagi odbierali jako atak. W pewnej chwili doszło z ich strony nawet do rękoczynów. A obrażanie i próby wprowadzania w błąd były na porządku dziennym. Byłam tak zdenerwowana i roztrzęsiona całą sytuacją, że wydawało mi się absolutnie niemożliwe, by wynieść z tego eventu jakiekolwiek pozytywne doświadczenia duchowe. Były tylko szyderstwa, gniew, agresja, poczucie krzywdy etc. Poszłam więc do kościoła, usiadłam na chwilę i bez większej nadziei na pokój, powierzyłam Bogu całą tę sytuację i własne serce. I stał się cud. Każdy kto mnie zna, powie, że zachowanie spokoju w nerwowej sytuacji bardzo, ale to bardzo nie leży w mojej naturze, a tu opanował mnie pokój i dar szczerego błogosławienia tych, którzy nam ubliżali. Znajomi patrzyli na mnie i nie wierzyli własnym oczom w to, że siedzę uśmiechnięta - i to nie sarkastycznym skrzywieniem ust, ale szczerym, pogodnym uśmiechem. Pytali, co się stało, że ta wojna tak po mnie spływa? A to było doświadczenie pokoju w samym oku cyklonu, pokoju w centrum wojny. Taki pokój jeszcze w późniejszych latach stawał się moim udziałem.

"Dotknięcie" Ducha Świętego

Co to za pokój? Nie umiem precyzyjnie ubrać go w słowa, ale z pewnością jest to doświadczenie na płaszczyźnie ducha, które po pierwsze, jest dane z zewnątrz, a po drugie, przyjęte i zastosowane. Wydarza się ono gdzieś na marginesie okoliczności życia, w akceptacji jego realiów, swój początek ma w przemieniającym „dotknięciu” Ducha Świętego. Brzmi to zawile, ale możliwe jest do odczytania przez tych, którzy owego pokoju doświadczyli.

To jednak nie wszystko. Momenty wlania w nasze wnętrze Bożego pokoju są zapewne pamiętne, jednak nie one przesądzają o tym, czy jesteśmy ludźmi pokoju czy nie. Przesądza o tym to, na ile z łaską współpracujemy, na ile ufamy słowu Boga: „Ja będę z tobą”, na ile pokładamy prawdziwą, żywą nadzieję w Jego obietnicy towarzyszenia nam zawsze i wszędzie, w każdej wojnie, w każdej burzy, także bez wspaniałych doświadczeń. Wtedy epizody przekształcają się w postawy, drobne cechy w charakter, małe cuda z stałą wiarę o potężnych fundamentach. Po drodze upadać będziemy wielokrotnie, pewnie aż do dnia śmierci, ale ważne są nie tyle upadki, co dalsze próby siania i rozprzestrzeniania  pokoju.

Co z tą depresją?

I jeszcze jedna sprawa, właściwie z antypodów zagadnienia. Miałam dziś nieprzyjemność słuchać kazania o tym, że gdyby wszyscy przyjmowali pokój Chrystusa, to nie byłoby choroby zwanej depresją. Argument mnie więcej tak celny, jak opinia, że gdyby wszyscy mieli czyste serca, to nie byłoby zawałów i choroby wieńcowej.

Tłem depresji mogą być inne schorzenia, czyli jest ona wtedy wtórnym zaburzeniem afektywnym, może ona także występować jako osobny problem. Charakteryzuje się ona zaburzeniami neuroprzekaźnictwa w centralnym układzie nerwowym. Doświadcza jej średnio statystycznie 5-10 proc. członków populacji. Na chwilę obecną stanowi ona drugie, co do liczby zgonów, schorzenie na świecie. Zatem gadanie, stygmatyzujące środowisko chorych, którzy i tak są narażeni na społeczne wykluczenie i znajdują się w grupie bardzo podniesionego ryzyka śmierci, to moim skromnym zdaniem, działanie wołające o pomstę.

Czy można doświadczać depresji i zachować jednocześnie pokój Chrystusowy? Zależy od tego, jak ów pokój rozumiemy. Jeśli jako samą radość, to nie. Jeśli jako warstwę naszego wnętrza, gdzie Bóg zawsze nam towarzyszy, to tak. Można go doświadczać nawet leżąc w szpitalu na oddziale zaburzeń afektywnych, tak samo jak na oddziale kardiologicznym etc. Bo kto bogatemu  zabroni? Kto tego zabroni tytanom ducha, którzy wbrew podpowiedziom mózgu zaufali nadziei? I nie chodzi o to, że chorzy będą czuć się przez to lepiej, w sensie objawów, ale o to, że zachowają na dnie serca kieszonkę białym kamykiem, na którym wyryta jest ich tożsamość dziecka Boga [patrz: kazania ks. Piotra Pawlukiewicza].


 

POLECANE
Times of Israel uderza w Prezydenta Karola Nawrockiego w dniu inauguracji gorące
Times of Israel uderza w Prezydenta Karola Nawrockiego w dniu inauguracji

Dziś Karol Nawrocki został zaprzysiężony na Prezydenta RP. Izraelski Times of Israel uznał to za doskonałą okazję żeby w niego uderzyć.

Siłowe wejście do KRS? Nowe informacje gorące
Siłowe wejście do KRS? Nowe informacje

Według informacji przekazanych przez prof. Kamila Zaradkiewicza jutro może nastąpić siłowe wejście do Krajowej Rady Sądownictwa. Teraz sędzia Sądu Najwyższego przekazał nowe informacje

Media: Trump planuje spotkać się z Putinem w przyszłym tygodniu z ostatniej chwili
Media: Trump planuje spotkać się z Putinem w przyszłym tygodniu

Prezydent USA Donald Trump planuje spotkać się osobiście z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w przyszłym tygodniu – podał w środę „New York Times”.

Zełenski rozmawiał z Trumpem. Wojna musi się zakończyć z ostatniej chwili
Zełenski rozmawiał z Trumpem. "Wojna musi się zakończyć"

– Wojna musi się zakończyć, a jej zakończenia musi być uczciwe – oświadczył w środę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po rozmowie telefonicznej z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Ujawnił, że w rozmowie uczestniczyli też liderzy państw europejskich.

Kamiński ujawnia kulisy spotkania Hołownia–Kaczyński z ostatniej chwili
Kamiński ujawnia kulisy spotkania Hołownia–Kaczyński

Nie milkną echa nocnego spotkania, w którym wzięli udział marszałek Sejmu Szymon Hołownia i szef PiS Jarosław Kaczyński. Michał Kamiński zdradził kulisy.

Mentzen w Berlinie oddał hołd Powstańcom. Policja wszczęła śledztwo z ostatniej chwili
Mentzen w Berlinie oddał hołd Powstańcom. Policja wszczęła śledztwo

Niemiecka policja wszczęło śledztwo w sprawie sytuacji z 1 sierpnia, kiedy to Sławomir Mentzen wraz z grupą polityków odpalił race oraz rozwinął transparent "W 1944 roku Niemcy wymordowali 200 tys. Polaków i zniszczyli Warszawę. Nigdy nie pozwolimy wam zapomnieć".

Jutro siłowe wejście do KRS z ostatniej chwili
"Jutro siłowe wejście do KRS"

Według informacji przekazanych przez prof. Kamila Zaradkiewicza jutro może nastąpić siłowe wejście do Krajowej Rady Sądownictwa.

Strzelanina w bazie wojskowej USA z ostatniej chwili
Strzelanina w bazie wojskowej USA

W bazie Fort Stewart w stanie Georgia w USA doszło do strzelaniny. Dowódca bazy nakazał jej natychmiastowe zamknięcie.

Karol Nawrocki do żołnierzy: Wasz prezydent nigdy nie powie do was: naprzód. Zawsze będę mówił: za mną z ostatniej chwili
Karol Nawrocki do żołnierzy: Wasz prezydent nigdy nie powie do was: naprzód. Zawsze będę mówił: za mną

– Obiecuję, że wasz prezydent nie powie do was: naprzód; zawsze będę mówił do was: za mną; byłem, jestem i będę z wami – zapewnił w środę żołnierzy na pl. Piłsudskiego prezydent Karol Nawrocki podczas uroczystości przejęcia zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi RP.

Przewodnicząca KRS odpowiada Żurkowi i prawnikom Iustitii: Muszą to sobie mocno wbić do głów  z ostatniej chwili
Przewodnicząca KRS odpowiada Żurkowi i prawnikom Iustitii: Muszą to sobie mocno wbić do głów 

Dagmara Pawełczyk-Woicka wyjaśniała, co prezydent Nawrocki miał na myśli mówiąc, że nie będzie awansował ani nominował tych sędziów, którzy swoim działaniem „godzą w porządek konstytucyjno-prawny Rzeczpospolitej Polskiej”. "Muszą  mocno sobie wbić do głów przedstawiciele Themis i Iustitii oraz wspierający ich prawnicy" - napisała na X przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa. 

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: „Pokój mój daję wam”

„Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 12-13).
Chrystus  [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: „Pokój mój daję wam”
Chrystus / pixabay.com/CharlVera

Pokój Chrystusowy

Myślę, że wiele osób, które słuchało dzisiejszej Ewangelii skojarzyło słowa Chrystusa z pierwszym zdaniem wypowiedzianym niedawno do wiernych przez nowo wybranego papieża Leona XIV: „Pokój wam”. W obu wypadkach, kolejnym przesłaniem jest apel o porzucenie lęku. „Pokój wam” to pierwsze, co Zmartwychwstały mówi do przerażonych uczniów. Można te słowa rozumieć oczywiście, jako życzenie dobra w stylu: „pokój temu domowi”, czyli wypowiedzenie błogosławieństwa jedności, braku wojny, sporów kłótni czy podziałów. Czas pokoju to z reguły także okres większego dobrobytu, dla wszystkich poza handlarzami bronią, skorumpowanymi politykami i wielkimi firmami przemysłu ciężkiego. Tylko nie o takim pokoju, który jest po prostu brakiem wojny, mówi Jezus. Co więcej, pokój Chrystusowy można nosić w sobie także w czasie terroru. Można także gubić go w czasach bezpiecznych oraz mlekiem i miodem płynących.

Tramwaj nie-pokoju

Nie ma co owijać w bawełnę, jestem osobą skłonna do irytacji. Pamiętam, jak ileś tam lat temu, przygotowałam dom do Wielkanocy - byłam zmęczona, chodziłam po mieście robiąc zakupy i coraz bardziej się wkurzałam, bo ciężkie torby, bo jeszcze trzeba wejść do jakiegoś sklepu, bo buty niewygodne, bo światło się nie zmienia. W takim stanie zobaczyłam, że mój tramwaj właśnie podjeżdża na przystanek, a nie mogę przejść, bo ciągle jest czerwone. Tramwaj odjechał mi prosto sprzed nosa. Rzuciłam torby na chodnik i z wściekłości byłam gotowa zadeptać te zakupy, kopać w wiatę, cisnąć torebką i się popłakać. Nie potrafię tego do końca wytłumaczyć, ale w tej chwili furii spłynął na mnie stan jakiegoś oddzielenia od okoliczności i w sercu odczytałam słowa, by pozwolić sobie na akceptację rzeczywistości, takiej jaka ona jest. Niedoskonałej. Ale co z tego? Te okoliczności nie stanowią przecież w żaden sposób o jakości życia. Potem długi czas, gdy tylko ogarniała mnie irytacja z powodu tego, że realia nie są dokładnie takie, jakich bym sobie życzyła, przypominałam sobie te słowa i ten stan.

Ponad wojną

Kiedy indziej, zostaliśmy ze znajomymi poproszeni o pomoc w organizacji spotkania ze znanym na arenie międzynarodowej kaznodzieją. Prośbę tę skierował do nas lider wspólnoty z małego miasta, który zaprosił owego duchownego i z uwagi na brak doświadczenia, chciał byśmy mu w tym pomogli. Nie bardzo mieliśmy czas i siłę, ale zdecydowaliśmy się wykrzesać z siebie trochę energii. To, co stało się później przypominało jedną wielką farsę - i lider, i wspólnota, która poprosiła o pomoc, od samego początku traktowała nas jak wrogów, wszelkie uwagi odbierali jako atak. W pewnej chwili doszło z ich strony nawet do rękoczynów. A obrażanie i próby wprowadzania w błąd były na porządku dziennym. Byłam tak zdenerwowana i roztrzęsiona całą sytuacją, że wydawało mi się absolutnie niemożliwe, by wynieść z tego eventu jakiekolwiek pozytywne doświadczenia duchowe. Były tylko szyderstwa, gniew, agresja, poczucie krzywdy etc. Poszłam więc do kościoła, usiadłam na chwilę i bez większej nadziei na pokój, powierzyłam Bogu całą tę sytuację i własne serce. I stał się cud. Każdy kto mnie zna, powie, że zachowanie spokoju w nerwowej sytuacji bardzo, ale to bardzo nie leży w mojej naturze, a tu opanował mnie pokój i dar szczerego błogosławienia tych, którzy nam ubliżali. Znajomi patrzyli na mnie i nie wierzyli własnym oczom w to, że siedzę uśmiechnięta - i to nie sarkastycznym skrzywieniem ust, ale szczerym, pogodnym uśmiechem. Pytali, co się stało, że ta wojna tak po mnie spływa? A to było doświadczenie pokoju w samym oku cyklonu, pokoju w centrum wojny. Taki pokój jeszcze w późniejszych latach stawał się moim udziałem.

"Dotknięcie" Ducha Świętego

Co to za pokój? Nie umiem precyzyjnie ubrać go w słowa, ale z pewnością jest to doświadczenie na płaszczyźnie ducha, które po pierwsze, jest dane z zewnątrz, a po drugie, przyjęte i zastosowane. Wydarza się ono gdzieś na marginesie okoliczności życia, w akceptacji jego realiów, swój początek ma w przemieniającym „dotknięciu” Ducha Świętego. Brzmi to zawile, ale możliwe jest do odczytania przez tych, którzy owego pokoju doświadczyli.

To jednak nie wszystko. Momenty wlania w nasze wnętrze Bożego pokoju są zapewne pamiętne, jednak nie one przesądzają o tym, czy jesteśmy ludźmi pokoju czy nie. Przesądza o tym to, na ile z łaską współpracujemy, na ile ufamy słowu Boga: „Ja będę z tobą”, na ile pokładamy prawdziwą, żywą nadzieję w Jego obietnicy towarzyszenia nam zawsze i wszędzie, w każdej wojnie, w każdej burzy, także bez wspaniałych doświadczeń. Wtedy epizody przekształcają się w postawy, drobne cechy w charakter, małe cuda z stałą wiarę o potężnych fundamentach. Po drodze upadać będziemy wielokrotnie, pewnie aż do dnia śmierci, ale ważne są nie tyle upadki, co dalsze próby siania i rozprzestrzeniania  pokoju.

Co z tą depresją?

I jeszcze jedna sprawa, właściwie z antypodów zagadnienia. Miałam dziś nieprzyjemność słuchać kazania o tym, że gdyby wszyscy przyjmowali pokój Chrystusa, to nie byłoby choroby zwanej depresją. Argument mnie więcej tak celny, jak opinia, że gdyby wszyscy mieli czyste serca, to nie byłoby zawałów i choroby wieńcowej.

Tłem depresji mogą być inne schorzenia, czyli jest ona wtedy wtórnym zaburzeniem afektywnym, może ona także występować jako osobny problem. Charakteryzuje się ona zaburzeniami neuroprzekaźnictwa w centralnym układzie nerwowym. Doświadcza jej średnio statystycznie 5-10 proc. członków populacji. Na chwilę obecną stanowi ona drugie, co do liczby zgonów, schorzenie na świecie. Zatem gadanie, stygmatyzujące środowisko chorych, którzy i tak są narażeni na społeczne wykluczenie i znajdują się w grupie bardzo podniesionego ryzyka śmierci, to moim skromnym zdaniem, działanie wołające o pomstę.

Czy można doświadczać depresji i zachować jednocześnie pokój Chrystusowy? Zależy od tego, jak ów pokój rozumiemy. Jeśli jako samą radość, to nie. Jeśli jako warstwę naszego wnętrza, gdzie Bóg zawsze nam towarzyszy, to tak. Można go doświadczać nawet leżąc w szpitalu na oddziale zaburzeń afektywnych, tak samo jak na oddziale kardiologicznym etc. Bo kto bogatemu  zabroni? Kto tego zabroni tytanom ducha, którzy wbrew podpowiedziom mózgu zaufali nadziei? I nie chodzi o to, że chorzy będą czuć się przez to lepiej, w sensie objawów, ale o to, że zachowają na dnie serca kieszonkę białym kamykiem, na którym wyryta jest ich tożsamość dziecka Boga [patrz: kazania ks. Piotra Pawlukiewicza].



 

Polecane
Emerytury
Stażowe