Franciszek Kornicki - ostatni z wielkich

W angielskim Worthing zmarł 16 listopada podpułkownik pilot Franciszek Kornicki – ostatni z dowódców polskich dywizjonów myśliwskich w latach II wojny światowej. Było to grono ludzi niezwykłych, których umiejętności podziwiał cały świat.
Gabukasv - Praca własna Franciszek Kornicki - ostatni z wielkich
Gabukasv - Praca własna / CC BY 4.0, Wikimedia Commons
Leszek Masierak

Trzeba powiedzieć, że w międzywojennej Polsce zawód lotnika wojskowego cieszył się olbrzymim prestiżem – lecz wymagał wielkiego talentu i jeszcze większych wysiłków. Do mieszczącej się od 1927 roku w Dęblinie Oficerskiej Szkoły Lotniczej co roku wybierało się tysiące chętnych, lecz bardzo niewielu z nich zostawało podchorążymi. A jeszcze mniej szkołę kończyło, bo wymagania były bardzo duże. O tym uczciwie ostrzegano. „Przed wami dwa lata twardej szkoły – mówił do nowego rocznika podchorążych jeden z dowódców. – Program SPL-u jest obszerny, tempo nauki duże. Chcę być szczery. Ci, którzy nie dadzą z siebie maksimum, będą musieli opuścić szkołę przed jej ukończeniem. Tym bardziej że jako oficerowie po ukończeniu szkoły będziecie dowódcami jednostek bojowych. Na waszych barkach spocznie obrona kraju. Jesteście tymi szczęśliwcami, którym udało się kształcić na ziemi wolnej, wywalczonej przez waszych starszych kolegów”.

Próba charakteru

Idolami młodych chłopców marzących o lataniu byli prawdziwi mistrzowie. Przez lata jednym z najbardziej znanych był Stefan Pawlikowski, pilot jeszcze z lat I wojny światowej, wyszkolony w armii rosyjskiej, który latał potem we Francji w słynnej eskadrze Guynemera. W czasie wojny z sowiecką Rosją też wyróżnił się znakomitymi umiejętnościami, a po jej zakończeniu szkolił pilotów. Wielkim prestiżem cieszyli się też mistrzowie akrobacji powietrznej, wśród których brylował Leopold Pamuła. Wyróżniał się też ekstrawagancją w stroju i zachowaniach. Podczas lotów zamiast szalika na szyi nosił damskie pończoszki, a jego kurtka lotnicza pomalowana była w fantastyczne wzory smoków i drapieżnych ptaków.
Pierwsze miesiące spędzone w szkole były twardą próbą charakteru. Jak wspominał Wacław Król (w czasie wojny dowódca dywizjonu 302 i 303 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego): „Samoloty widywaliśmy na razie z daleka. I tak miało być jeszcze przez kilka miesięcy. W dziale nauk był rozmontowany stary Breguet XIX i kilka typów silników do nauki ich konstrukcji. Soboty były poświęcone na zajęcia z musztry i na wyszkolenie ogólnowojskowe, odbywające się na wolnym powietrzu”. Z kolei Jan Zumbach (jeden z dowódców dywizjonu 303) tak pisał o początkach swojej służby: „Dopiero wiele lat później stało się dla mnie jasnym, że to właśnie ta dęblińska szkoła – wyczerpujący tryb życia w połączeniu z żelazną dyscypliną – pozwoliła łatwiej pokonywać napotykane trudności i nawet śmiać się, wzruszając ramionami w obliczu trudności”.

Franciszek Kornicki trafił do dęblińskiej „Szkoły Orląt” w 1937 roku. Jego rocznik był ostatnią przedwojenną promocją; w sierpniu 1939 roku trafił do 6 pułku lotniczego we Lwowie, a konkretniej – do 162 eskadry myśliwskiej. Wyposażona była ona w samoloty PZL P7a – zupełnie przestarzałe, uzbrojone w niezwykle zawodne karabiny maszynowe. W starciu z samolotami niemieckimi nie miały najmniejszych szans. Nic więc dziwnego, że młody podporucznik Kornicki niewiele zdziałał we wrześniu 1939 roku, ale przynajmniej udało mu się przeżyć. Jego jednostkę, początkowo przydzieloną do armii „Łódź”, przeniesiono w połowie miesiąca w okolice Brzeżan, a po agresji sowieckiej przekroczył granicę rumuńską.

Francuskie oczekiwanie i angielskie boje

Polscy lotnicy nie zamierzali składać broni po wrześniowej klęsce. Do Francji przez Rumunię bądź Węgry czy Łotwę przedostały się ich setki. Jednak formowanie nowych jednostek na francuskiej ziemi postępowało bardzo opornie – do maja 1940 roku powstał jeden dywizjon myśliwski, część drugiego rozparcelowano po eskadrach francuskich. Franciszek Kornicki nie miał szczęścia – tuż przed kapitulacją sojusznika skończył szkolenie w bazie Lyon-Bron, nie otrzymał jednak żadnego bojowego przydziału. Po upadku Francji udało mu się przedostać do portu Saint-Jean de Luz, skąd odpłynął do Wielkiej Brytanii.
#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#


Brytyjczycy podchodzili bardzo nieufnie do Polaków, których wojenne losy przygnały na ich wyspę. Sądzili, że po dwóch przegranych kampaniach może szwankować ich morale, a ponadto polscy oficerowie zazwyczaj nie znali języka angielskiego. Opinia ta zmieniła się dopiero po pierwszych sukcesach grupki Polaków włączonych do dywizjonów angielskich oraz po wielkich zwycięstwach dwóch pierwszych polskich jednostek – dywizjonów myśliwskich 302 i 303.
Franciszek Kornicki z początku nie trafił najlepiej – we wrześniu otrzymał przydział do 307 Nocnego Dywizjonu Myśliwskiego. Jednostka otrzymała samoloty Boston-Paul „Defiant” – uzbrojone w cztery karabiny maszynowe w obrotowej wieżyczce, obsługiwanej przez strzelca. Rola pilota ograniczała się więc do prowadzenia samolotu i wyszukiwania najlepszej pozycji dla strzelca, co rasowym myśliwcom nie mogło się podobać. Na szczęście już w październiku młody podporucznik zmienił jednostkę – trafił do słynnego dywizjonu 303. Przeszkolił się na „Hurricane’ach”, w początkach następnego roku przeniósł się do dywizjonu 315, latającego na „Spitfire’ach”. Od lata 1941 roku uczestniczył w wielu ofensywnych lotach nad Francją.

Po niespełna czterech latach walki szeregi polskich pilotów wykruszały się nieubłaganie – starsi i bardziej doświadczeni ginęli lub trafiali do niewoli, na stanowiska dowódcze wybierano więc coraz młodszych. Już 12 lutego 1943 roku kapitan Franciszek Kornicki otrzymał nominację na dowódcę dywizjonu 308 – jako pierwszy ze swojej promocji. Po miesiącu musiał zdać obowiązki – przyczyną było zapalenie wyrostka robaczkowego. W maju powrócił jednak do latania – tym razem jako dowódca dywizjonu 317. Dowodził nim do końca roku. Zgodnie z obowiązującą w RAF procedurą musiał jednak odpocząć od lotów bojowych. Został z początku oficerem łącznikowym przy 11 Grupie Myśliwskiej, a następnie rozpoczął półroczny kurs w Wyższej Szkole Lotniczej. Po jej ukończeniu służył w dowództwie 84 Grupy Myśliwskiej; udało mu się jeszcze przeszkolić na najnowszym typie „Spitfire’a”, lecz do latania operacyjnego już nie zdążył powrócić.

Pod brytyjską flagą

Po wojnie Kornicki próbował z początku znaleźć dla siebie miejsce w cywilu – nie zamierzał jednak powracać do kraju. Próbował swoich sił w hotelarstwie, uczył się chemii włókienniczej. W 1951 roku otrzymał propozycję wstąpienia do Królewskich Sił Powietrznych i przez dwa lata był pilotem dywizjonów myśliwskich, latając na odrzutowcach. W dalszej karierze pilota przeszkodziły mu jednak kłopoty ze zdrowiem – w połowie 1953 roku przeszedł do służby naziemnej – jako oficer aprowizacyjny w bazach w Wielkiej Brytanii, Jemenie, na Malcie i na Cyprze. Na emeryturę przeszedł w stopniu majora w 1972 roku. Po odejściu z wojska był jeszcze pracownikiem kontraktowym Ministerstwa Obrony Zjednoczonego Królestwa.

Nigdy jednak nie wyrzekł się polskości; był bardzo aktywnym działaczem brytyjskich organizacji polonijnych, po odzyskaniu niepodległości w 1990 roku kilkakrotnie gościł w Polsce. Pamiętali o nim również Brytyjczycy. W 2010 roku podczas obchodów 70 rocznicy bitwy o Anglię zaproszono go do bazy w Northolt, gdzie miał okazję ponownie wsiąść do kabiny „Spitfire’a” Mk V – tego samego, na którym odbywał loty bojowe w trakcie dowodzenia dywizjonem 317. Na tę okoliczność samolot przemalowano właśnie w barwy tej jednostki!
Świat przypomniał sobie o Franciszku Kornickim jeszcze raz całkiem niedawno. W związku z obchodami setnej rocznicy utworzenia Królewskich Sił Powietrznych, wypadającymi w przyszłym roku, gazeta „The Telegraph” i Muzeum RAF zorganizowały głosowanie na twarz owych obchodów. Internauci nie mieli wątpliwości – aż 325 tysięcy głosów padło właśnie na Franciszka Kornickiego – jako wyraz uznania dla zasług wszystkich polskich pilotów walczących w latach wojny wspólnie z brytyjskimi kolegami. Podczas wystawy stulecia zaprezentowana więc zostanie rzeźba – postać Franciszka Kornickiego stojącego obok swojego samolotu.
Niestety, podpułkownik Kornicki już tych obchodów nie będzie mógł osobiście obejrzeć...

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (48/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Święta Bożego Narodzenia na Ukrainie. Prezydent Zełenski złożył życzenia Wiadomości
Święta Bożego Narodzenia na Ukrainie. Prezydent Zełenski złożył życzenia

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych opublikował życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia. Kościół Prawosławny Ukrainy w 2023 r. postanowił obchodzić święta według kalendarza nowojuliańskiego.

Sonda kosmiczna Parker próbuje przelecieć najbliżej Słońca w historii Wiadomości
Sonda kosmiczna Parker próbuje przelecieć najbliżej Słońca w historii

Należącą do NASA sonda Parker podjęła we wtorek próbę zbliżenia się do Słońca bliżej niż kiedykolwiek wcześniej, na odległość 6,2 mln km – podała agencja AFP. Celem misji jest zbadanie atmosfery gwiazdy, w tym szczególnie burz słonecznych, które mogą mieć wpływ na systemy komunikacyjne na Ziemi.

Niebezpieczny incydent pod Kaliszem. Pocisk wpadł do mieszkania Wiadomości
Niebezpieczny incydent pod Kaliszem. Pocisk wpadł do mieszkania

W miejscowości pod Kaliszem doszło w poniedziałek wieczorem do niebezpiecznego incydentu. Pocisk przebił szybę i wpadł do mieszkania, w którym znajdowała się rodzina.

Premier Węgier wskazał na datę końca wojny na Ukrainie polityka
Premier Węgier wskazał na datę końca wojny na Ukrainie

- Wojna skończy się w 2025 roku. Albo zakończą ją negocjacje pokojowe, albo jedna z walczących stron zostanie pokonana - stwierdził Viktor Orban. Premier Węgier wyraził pewność, że konflikt na wschodzie Europy zakończy się w przyszłym roku.

Zawieszono wszystkie loty American Airlines. Pasażerowie skarżą się na utrudnienia Wiadomości
Zawieszono wszystkie loty American Airlines. Pasażerowie skarżą się na utrudnienia

Rzecznik American Airlines poinformował o zawieszeniu wszystkich swoich lotów na terenie USA. Powodem tej decyzji są wykryte problemy techniczne. Pasażerowie skarżą się na brak informacji o opóźnieniach.

Amerykanin urodzony w Rosji został skazany za szpiegostwo Wiadomości
Amerykanin urodzony w Rosji został skazany za szpiegostwo

Amerykanin rosyjskiego pochodzenia Gene Spector, został skazany we wtorek na 15 lat więzienia za szpiegostwo. Jak podała agencja AFP, szczegóły sprawy pozostają jednak niejasne. Dodatkowo sąd nałożył na niego grzywnę w wysokości 134 tys. euro.

Litwa potężnie przepłaci za niemieckie Leopardy? Najdroższe czołgi na świecie gorące
Litwa potężnie przepłaci za niemieckie Leopardy? "Najdroższe czołgi na świecie"

Litwa zakupiła 44 czołgi Leopard 2A8 za 950 milionów euro,. Zakup ten stanowi prawie 50 proc. budżetu obronnego Litwy, który na 2024 rok wynosi 2,4 miliarda euro.

Nie żyje Wacław Gluth-Nowowiejski ps. Wacek. Był ostatnim żyjącym robinsonem warszawskim Wiadomości
Nie żyje Wacław Gluth-Nowowiejski ps. "Wacek". Był ostatnim żyjącym robinsonem warszawskim

Nie żyje Wacław Gluth-Nowowiejski ps. "Wacek", dowódca drużyny z Powstania Warszawskiego, cudem ocalały z Rzezi Marymontu. Był ostatnim żyjącym robinsonem warszawskim.

Janusz Palikot w areszcie. Są nowe informacje od jego obrońcy gorące
Janusz Palikot w areszcie. Są nowe informacje od jego obrońcy

Przebywający od początku października br. w areszcie były poseł, biznesmen Janusz Palikot nie wyjdzie we wtorek na wolność – poinformował PAP jego obrońca mec. Andrzej Malicki. Rodzinie Palikota nie uda się w terminie wpłacić 2 mln zł poręczenia majątkowego.

Biedronka zapewnia, że Ryszard Petru ma aktualne badania Sanepid Wiadomości
Biedronka zapewnia, że Ryszard Petru ma aktualne badania Sanepid

Poseł Ryszard Petru z Polski 2050 we wtorek pracuje w jednym z warszawskich dyskontów Biedronki. Jeden z użytkowników Facebooka postanowił zapytać sklep, czy poseł ma ważne badania Sanepid.

REKLAMA

Franciszek Kornicki - ostatni z wielkich

W angielskim Worthing zmarł 16 listopada podpułkownik pilot Franciszek Kornicki – ostatni z dowódców polskich dywizjonów myśliwskich w latach II wojny światowej. Było to grono ludzi niezwykłych, których umiejętności podziwiał cały świat.
Gabukasv - Praca własna Franciszek Kornicki - ostatni z wielkich
Gabukasv - Praca własna / CC BY 4.0, Wikimedia Commons
Leszek Masierak

Trzeba powiedzieć, że w międzywojennej Polsce zawód lotnika wojskowego cieszył się olbrzymim prestiżem – lecz wymagał wielkiego talentu i jeszcze większych wysiłków. Do mieszczącej się od 1927 roku w Dęblinie Oficerskiej Szkoły Lotniczej co roku wybierało się tysiące chętnych, lecz bardzo niewielu z nich zostawało podchorążymi. A jeszcze mniej szkołę kończyło, bo wymagania były bardzo duże. O tym uczciwie ostrzegano. „Przed wami dwa lata twardej szkoły – mówił do nowego rocznika podchorążych jeden z dowódców. – Program SPL-u jest obszerny, tempo nauki duże. Chcę być szczery. Ci, którzy nie dadzą z siebie maksimum, będą musieli opuścić szkołę przed jej ukończeniem. Tym bardziej że jako oficerowie po ukończeniu szkoły będziecie dowódcami jednostek bojowych. Na waszych barkach spocznie obrona kraju. Jesteście tymi szczęśliwcami, którym udało się kształcić na ziemi wolnej, wywalczonej przez waszych starszych kolegów”.

Próba charakteru

Idolami młodych chłopców marzących o lataniu byli prawdziwi mistrzowie. Przez lata jednym z najbardziej znanych był Stefan Pawlikowski, pilot jeszcze z lat I wojny światowej, wyszkolony w armii rosyjskiej, który latał potem we Francji w słynnej eskadrze Guynemera. W czasie wojny z sowiecką Rosją też wyróżnił się znakomitymi umiejętnościami, a po jej zakończeniu szkolił pilotów. Wielkim prestiżem cieszyli się też mistrzowie akrobacji powietrznej, wśród których brylował Leopold Pamuła. Wyróżniał się też ekstrawagancją w stroju i zachowaniach. Podczas lotów zamiast szalika na szyi nosił damskie pończoszki, a jego kurtka lotnicza pomalowana była w fantastyczne wzory smoków i drapieżnych ptaków.
Pierwsze miesiące spędzone w szkole były twardą próbą charakteru. Jak wspominał Wacław Król (w czasie wojny dowódca dywizjonu 302 i 303 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego): „Samoloty widywaliśmy na razie z daleka. I tak miało być jeszcze przez kilka miesięcy. W dziale nauk był rozmontowany stary Breguet XIX i kilka typów silników do nauki ich konstrukcji. Soboty były poświęcone na zajęcia z musztry i na wyszkolenie ogólnowojskowe, odbywające się na wolnym powietrzu”. Z kolei Jan Zumbach (jeden z dowódców dywizjonu 303) tak pisał o początkach swojej służby: „Dopiero wiele lat później stało się dla mnie jasnym, że to właśnie ta dęblińska szkoła – wyczerpujący tryb życia w połączeniu z żelazną dyscypliną – pozwoliła łatwiej pokonywać napotykane trudności i nawet śmiać się, wzruszając ramionami w obliczu trudności”.

Franciszek Kornicki trafił do dęblińskiej „Szkoły Orląt” w 1937 roku. Jego rocznik był ostatnią przedwojenną promocją; w sierpniu 1939 roku trafił do 6 pułku lotniczego we Lwowie, a konkretniej – do 162 eskadry myśliwskiej. Wyposażona była ona w samoloty PZL P7a – zupełnie przestarzałe, uzbrojone w niezwykle zawodne karabiny maszynowe. W starciu z samolotami niemieckimi nie miały najmniejszych szans. Nic więc dziwnego, że młody podporucznik Kornicki niewiele zdziałał we wrześniu 1939 roku, ale przynajmniej udało mu się przeżyć. Jego jednostkę, początkowo przydzieloną do armii „Łódź”, przeniesiono w połowie miesiąca w okolice Brzeżan, a po agresji sowieckiej przekroczył granicę rumuńską.

Francuskie oczekiwanie i angielskie boje

Polscy lotnicy nie zamierzali składać broni po wrześniowej klęsce. Do Francji przez Rumunię bądź Węgry czy Łotwę przedostały się ich setki. Jednak formowanie nowych jednostek na francuskiej ziemi postępowało bardzo opornie – do maja 1940 roku powstał jeden dywizjon myśliwski, część drugiego rozparcelowano po eskadrach francuskich. Franciszek Kornicki nie miał szczęścia – tuż przed kapitulacją sojusznika skończył szkolenie w bazie Lyon-Bron, nie otrzymał jednak żadnego bojowego przydziału. Po upadku Francji udało mu się przedostać do portu Saint-Jean de Luz, skąd odpłynął do Wielkiej Brytanii.
#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#


Brytyjczycy podchodzili bardzo nieufnie do Polaków, których wojenne losy przygnały na ich wyspę. Sądzili, że po dwóch przegranych kampaniach może szwankować ich morale, a ponadto polscy oficerowie zazwyczaj nie znali języka angielskiego. Opinia ta zmieniła się dopiero po pierwszych sukcesach grupki Polaków włączonych do dywizjonów angielskich oraz po wielkich zwycięstwach dwóch pierwszych polskich jednostek – dywizjonów myśliwskich 302 i 303.
Franciszek Kornicki z początku nie trafił najlepiej – we wrześniu otrzymał przydział do 307 Nocnego Dywizjonu Myśliwskiego. Jednostka otrzymała samoloty Boston-Paul „Defiant” – uzbrojone w cztery karabiny maszynowe w obrotowej wieżyczce, obsługiwanej przez strzelca. Rola pilota ograniczała się więc do prowadzenia samolotu i wyszukiwania najlepszej pozycji dla strzelca, co rasowym myśliwcom nie mogło się podobać. Na szczęście już w październiku młody podporucznik zmienił jednostkę – trafił do słynnego dywizjonu 303. Przeszkolił się na „Hurricane’ach”, w początkach następnego roku przeniósł się do dywizjonu 315, latającego na „Spitfire’ach”. Od lata 1941 roku uczestniczył w wielu ofensywnych lotach nad Francją.

Po niespełna czterech latach walki szeregi polskich pilotów wykruszały się nieubłaganie – starsi i bardziej doświadczeni ginęli lub trafiali do niewoli, na stanowiska dowódcze wybierano więc coraz młodszych. Już 12 lutego 1943 roku kapitan Franciszek Kornicki otrzymał nominację na dowódcę dywizjonu 308 – jako pierwszy ze swojej promocji. Po miesiącu musiał zdać obowiązki – przyczyną było zapalenie wyrostka robaczkowego. W maju powrócił jednak do latania – tym razem jako dowódca dywizjonu 317. Dowodził nim do końca roku. Zgodnie z obowiązującą w RAF procedurą musiał jednak odpocząć od lotów bojowych. Został z początku oficerem łącznikowym przy 11 Grupie Myśliwskiej, a następnie rozpoczął półroczny kurs w Wyższej Szkole Lotniczej. Po jej ukończeniu służył w dowództwie 84 Grupy Myśliwskiej; udało mu się jeszcze przeszkolić na najnowszym typie „Spitfire’a”, lecz do latania operacyjnego już nie zdążył powrócić.

Pod brytyjską flagą

Po wojnie Kornicki próbował z początku znaleźć dla siebie miejsce w cywilu – nie zamierzał jednak powracać do kraju. Próbował swoich sił w hotelarstwie, uczył się chemii włókienniczej. W 1951 roku otrzymał propozycję wstąpienia do Królewskich Sił Powietrznych i przez dwa lata był pilotem dywizjonów myśliwskich, latając na odrzutowcach. W dalszej karierze pilota przeszkodziły mu jednak kłopoty ze zdrowiem – w połowie 1953 roku przeszedł do służby naziemnej – jako oficer aprowizacyjny w bazach w Wielkiej Brytanii, Jemenie, na Malcie i na Cyprze. Na emeryturę przeszedł w stopniu majora w 1972 roku. Po odejściu z wojska był jeszcze pracownikiem kontraktowym Ministerstwa Obrony Zjednoczonego Królestwa.

Nigdy jednak nie wyrzekł się polskości; był bardzo aktywnym działaczem brytyjskich organizacji polonijnych, po odzyskaniu niepodległości w 1990 roku kilkakrotnie gościł w Polsce. Pamiętali o nim również Brytyjczycy. W 2010 roku podczas obchodów 70 rocznicy bitwy o Anglię zaproszono go do bazy w Northolt, gdzie miał okazję ponownie wsiąść do kabiny „Spitfire’a” Mk V – tego samego, na którym odbywał loty bojowe w trakcie dowodzenia dywizjonem 317. Na tę okoliczność samolot przemalowano właśnie w barwy tej jednostki!
Świat przypomniał sobie o Franciszku Kornickim jeszcze raz całkiem niedawno. W związku z obchodami setnej rocznicy utworzenia Królewskich Sił Powietrznych, wypadającymi w przyszłym roku, gazeta „The Telegraph” i Muzeum RAF zorganizowały głosowanie na twarz owych obchodów. Internauci nie mieli wątpliwości – aż 325 tysięcy głosów padło właśnie na Franciszka Kornickiego – jako wyraz uznania dla zasług wszystkich polskich pilotów walczących w latach wojny wspólnie z brytyjskimi kolegami. Podczas wystawy stulecia zaprezentowana więc zostanie rzeźba – postać Franciszka Kornickiego stojącego obok swojego samolotu.
Niestety, podpułkownik Kornicki już tych obchodów nie będzie mógł osobiście obejrzeć...

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (48/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe