DEBATA O ROSJI W STRASBURGU – KULISY

DEBATA O ROSJI W STRASBURGU – KULISY

Kiedyś Bismarck powiedział, że obywatele nie powinni wiedzieć, jak się robi dwóch rzeczy: kiełbasy i polityki. Była to sugestia, że polityka to rzecz brudna i lepiej, aby jej kulisów zwykli ludzie nie znali. Nie zgadzam się z tym, zwłaszcza, że mamy wiek XXI i obywatele mają dużo lepszy dostęp do różnych źródeł informacji i tak sporo się dowiedzą. Zresztą „policy-making” jest często znacznie mniej krwawy niż się wydaje. Proponuję dzisiaj wycieczkę za kulisy polityki międzynarodowej. Przykładem niech będzie ostatnia, niespodziewana dla wielu obserwatorów, debata w Parlamencie Europejskim w Strasburgu na temat uznania Federacji Rosyjskiej za „państwo sponsorujące terroryzm”.

 

Jak się robi… politykę w Strasburgu

 

Jeszcze cztery dni przed rozpoczęciem ostatniej w październiku sesji PE, kluczowa dla europarlamentu struktura, czyli Konferencja Przewodniczących odrzuciła taką właśnie propozycję, którą przedstawił przewodniczący grupy politycznej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów prof. Ryszard Legutko (PiS). Napisałem: „przewodniczący”, a nie „współprzewodniczący”, bo dotychczasowy drugi współprzewodniczący Włoch Raffaele Fitto został wybrany do Camera dei Deputati, czyli izby niższej włoskiego parlamentu i złożył mandat europosła (skądinąd według wszelkich znaków na ziemi i politycznym niebie zostanie ministrem ds. europejskich w rządzie pierwszej kobiety - premiera Italii Giorgi Meloni). Stanowisko współprzewodniczącego EKR ze strony Włochów nie zostało po nim obsadzone, co skądinąd zwiększa – i tak już bardzo dużą – sprawczość delegacji polskiej w EKR.

 

Warto znać regulamin

 

Konferencja Przewodniczących Parlamentu Europejskiego to ciało grupujące szefów grup politycznych (niegdyś określanych jako frakcje). Wniosek grupy EKR przedstawiony z odpowiednim uzasadnieniem przez polskiego przewodniczącego w obecności sekretarza generalnego grupy EKR, też Polaka -Gabriela Beszłeja, niegdyś ambasadora RP w Meksyku a wcześniej kluczową figurę w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za rządów AWS -i TVP za rządów „pamperów” i prezesury Wiesława Walendziaka. Przeciwko temu wnioskowi wypowiedziały się, a następnie zagłosowały następujące frakcje: 1. S&D czyli Socjaliści i Demokraci (tam, gdzie jest z Polski Nowa Lewica Czarzastego i Biedronia); 2. Renew– liberałowie (tam, gdzie jest z Polski p. von Thun und Hohenstein, jako reprezentantka Polski 2050 Szymona Hołowni); 3. GUE /NGL– postkomuniści, a oficjalnie Europejska Zjednoczona Lewica i Nordycka Zielona Lewica; 4. Zieloni. Dwie pozostałe grupy polityczne, czyli EPL (Europejska Partia Ludowa tam, gdzie PO i PSL) oraz ID (Niepodległość i Demokracja, czyli eurosceptycy tam, gdzie m.in. partia Marin Le Pen, AfD czyli Alternatywa dla Niemiec oraz włoska Lega Matteo Salviniego) początkowo miały deklarować wstrzymanie się od głosu, ale ostatecznie zagłosowały – według relacji polskich uczestników tego posiedzenia – „za”. Komentowano to później, że i tak wiedziały, że wniosek nie przejdzie. Tymczasem na Konferencji Przewodniczących PE decyduje zwykła większość głosów, przy czym liczone jest to na zasadzie :  jedna grupa równa się jeden głos, a nie zależy to od liczby posłów wchodzących w skład danej grupy politycznej.

 

Wydawało się, że sprawa jest przesądzona i  kolejny wniosek grupy EKR w dużej mierze faktycznie zarządzanej przez PiS został zwyczajowy oddalony, na zasadzie politycznego „odruchu Pawłowa”. Tymczasem jednak przystąpiliśmy do kontrataku. Jedyną formalną możliwością wprowadzenia punktu o debacie na temat Rosji do porządku obrad europarlamentu było wniesienie takiego wniosku pod głosowanie na sali plenarnej w pierwszy dzień sesji PE  czyli w poniedziałek, po godzinie 17:00, gdy głosowana jest agenda czterodniowych obrad. Podstawą tego głosowania jest porządek obrad przyjęty w poprzednim tygodniu przez wspomnianą Konferencję Przewodniczących. Jednak grupy polityczne mogą coś dodać do agendy sesji, oczywiście jeśli wniosek uzyska większość posłów znajdujących się na sali. Okolicznością, która jak się wydawało, mogła nam sprzyjać, jest fakt, że w przeciwieństwie do głosowań wtorkowych  środowych i czwartkowych, te popołudniowe z poniedziałku nie są obowiązkowe – ustala się na nich w praktyce głównie właśnie agendę. Brak udziału posła do Parlamentu Europejskiego w głosowaniach obligatoryjnych oznacza utratę połowy dziennej diety, w związku z tym głosowania w te trzy dni w Strasburgu (a w czasie dwudniowych tzw. minisesji w Brukseli w czwartek ) – cieszą się bardzo dużą frekwencją. Jednak w poniedziałek europosłowie zjeżdżają się do Strasburga często późnym popołudniem i wieczorem – zatem frekwencja jest znacznie niższa. Dodajmy – to istotne dla sprawy - że wyniki poniedziałkowego głosowania są ważne, niezależnie od frekwencji, nawet jeśli zagłosuje mniej niż połowa posłów.

 

W naszym imieniu propozycje debaty o Rosji jako o sponsorze terroryzmu przedstawił szwedzki europoseł Charlie Andreas Weimers, przedstawiciel zwycięskiej w ostatnich wyborach formacji Szwedzcy Demokraci, którzy akurat w zeszłym tygodniu dzieliła stanowiska głównie z partią Moderata (Europejska Partia Ludowa) w Riksdagu – parlamencie Królestwa Szwecji i w pewnej mierze w rządzie. Wynik głosowania musiał być zaskoczeniem dla wielu : zmobilizowaliśmy naszych europosłów do obecności, gdy nasi przeciwnicy ewidentnie takiej mobilizacji nie zarządzili, uznając, że jest ona zbędna, skoro i tak wszystko zostało rozstrzygnięte cztery dni wcześniej. Wniosek uzyskał 201 głosów „za” oraz 99 głosów „przeciw”, przy parędziesięciu wstrzymujących. Głosowało wyraźnie poniżej połowy zgromadzonych na sali plenarnej, co okazało się naszym atutem.

 

Glosowanie jawne kluczem sukcesu

 

Wielu obserwatorów było zaskoczonych wynikami głosowania. Podejrzewano, że w ciągu tych niespełna stu godzin między czwartkiem i poniedziałkiem, europosłowie z grup przeciwnych debacie o Rosji – sponsorze terroryzmu - dostali inne instrukcje. Nie słyszałem, żeby taka sytuacja miała miejsce. Przeciwnicy tej debaty zlekceważyli naszą determinację, uznając sprawę za zakończoną.

 

Co więc się stało? Po pierwsze wniosek ten został poparty przez szeregowych posłów ugrupowań sprzeciwiających się debacie, którzy pochodzili z krajów bałtyckich, Skandynawii i w dużej mierze z naszego regionu Europy. Głosowali zgodnie ze swoimi przekonaniami, a nie z wcześniejszymi decyzjami politycznymi swojego szefostwa.

 

Był jednak jeszcze drugi powód tej politycznej sensacji w europarlamencie. Nastąpił bowiem nieczęsty przypadek, gdy opinia publiczna, w tym media, potrafią wymusić na politykach – nie chcę użyć słowa „zaszantażować” – zmianę decyzji. Oto szereg posłów z krajów Europy Zachodniej i Południowej najzwyczajniej w świecie przestraszyło się sytuacji, w której będą po tym głosowaniu rozliczani przez swoich wyborców i dziennikarzy, dlaczego głosowali tak naprawdę zgodnie z… interesami Rosji. I tu dochodzimy do zasadniczej sprawy. Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy wykorzystali bowiem zapis w regulaminie, że to głosowanie odbędzie się na zasadzie tzw. „roll – call” - oznacza to, że jest to głosowanie elektroniczne, w którym ujawnia się, jak kto głosował. Nie było to więc głosowanie anonimowe. Przeforsowanie przez nas trybu głosowania było decydujące.

 

I tak się właśnie robi politykę w Parlamencie Europejskim: wykorzystując regulamin, a także inne sprzyjające okoliczności typu frekwencja czy nastawienie mediów/opinii publicznej. Myślę, że dobrze, aby Państwo poznali kulisy tego zwycięstwa.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (24.10.2022)


 

POLECANE
Były pracownik niemieckich mediów publicznych ujawnia wstydliwe tajemnice z ostatniej chwili
Były pracownik niemieckich mediów publicznych ujawnia wstydliwe tajemnice

W niemieckich mediach wybuchła prawdziwa burza. Były pracownik niemieckiego nadawcy publicznego ARD wydał książkę, w której wysunął poważne oskarżenia wobec renomowanego niemieckiego programu informacyjnego "Tagesschau". 

Alarm ws. ataków na Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich gorące
Alarm ws. ataków na Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich

Na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich we wtorek opublikowano stanowisko, któremu nadano tytuł: "Alarm Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w sprawie nasilających się ataków i zagrożonej niezależności Stowarzyszenia".

Tusk w PE: Jeszcze Europa nie zginęła z ostatniej chwili
Tusk w PE: "Jeszcze Europa nie zginęła"

Premier Polski Donald Tusk w środę przemawiał w Parlamencie Europejskim, gdzie zaprezentował priorytety polskiej prezydencji w Radzie UE. Hasło polskiej prezydencji brzmi "Bezpieczeństwo, Europo!". 

Jeśli mówił, że się zrzeknie, to zrobi to. Jarosław Kaczyński o immunitecie Morawieckiego polityka
"Jeśli mówił, że się zrzeknie, to zrobi to". Jarosław Kaczyński o immunitecie Morawieckiego

– Jeśli Mateusz Morawiecki mówił, że zrzeknie się immunitetu, to prawdopodobnie to zrobi – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Odnosząc się do organizacji wyborów korespondencyjnych w 2020 r., podkreślił, że realizacja konstytucji i decyzji marszałka Sejmu nie jest działalnością przestępczą.

Z nieba spadają duże ilości globalnego ocieplenia. Zima i śnieg na Florydzie [WIDEO] z ostatniej chwili
"Z nieba spadają duże ilości globalnego ocieplenia". Zima i śnieg na Florydzie [WIDEO]

Media społecznościowe obiegają liczne filmiki, na których widać intensywne opady śniegu na Florydzie. Przypomnijmy, że ten stan na południowym wschodzie Stanów Zjednoczonych cieszy się subtropikalnym klimatem.

Puste slogany zamiast konkretnej wizji. Europosłowie PiS skomentowali przemówienie Tuska w PE gorące
"Puste slogany zamiast konkretnej wizji". Europosłowie PiS skomentowali przemówienie Tuska w PE

W środę przed Parlamentem Europejskim wystąpił premier Donald Tusk, który mówił m.in. o kwestiach bezpieczeństwa, a także o słowach prezydenta USA Donalda Trumpa nt. podnoszenia wydatków na obronność. Przemówienie szefa polskiego rządu postanowili skomentować europosłowie PiS.

Niepokojące doniesienia ws. kultowego muzyka. Musiał przełożyć koncerty gorące
Niepokojące doniesienia ws. kultowego muzyka. Musiał przełożyć koncerty

W mediach niemałe poruszenie, bo kultowy brytyjski artysta – Sting – ogłosił, że zawiesza koncertowanie do końca stycznia, a zaplanowane na ten czas koncerty zostaną przełożone na inny termin. Nagłe zmiany zostały spowodowane stanem zdrowia popularnego wokalisty.

To był miły list. Donald Trump ujawnił treść listu od Bidena Wiadomości
"To był miły list". Donald Trump ujawnił treść listu od Bidena

Prezydent USA Donald Trump postanowił ujawnić dziennikarzom treść listu pozostawionego przez Joe Bidena w biurku prezydenckim w Gabinecie Owalnym.

Śląsk: Groźny wypadek w kopalni Knurów-Szczygłowice z ostatniej chwili
Śląsk: Groźny wypadek w kopalni Knurów-Szczygłowice

W środę w kopalni Knurów-Szczygłowice najprawdopodobniej doszło do zapalenia metanu. 

Piotr Müller w PE: Jakie mechanizmy cenzury były stosowane wobec platform społecznościowych? gorące
Piotr Müller w PE: Jakie mechanizmy cenzury były stosowane wobec platform społecznościowych?

– Jakie mechanizmy cenzury były stosowane wobec platform społecznościowych? – pyta Piotr Müller. Grupa europosłów zgłosiła wniosek o utworzenie specjalnej komisji w Parlamencie Europejskim, która miałaby się zająć zbadaniem działań Komisji Europejskiej wobec platform społecznościowych.

REKLAMA

DEBATA O ROSJI W STRASBURGU – KULISY

DEBATA O ROSJI W STRASBURGU – KULISY

Kiedyś Bismarck powiedział, że obywatele nie powinni wiedzieć, jak się robi dwóch rzeczy: kiełbasy i polityki. Była to sugestia, że polityka to rzecz brudna i lepiej, aby jej kulisów zwykli ludzie nie znali. Nie zgadzam się z tym, zwłaszcza, że mamy wiek XXI i obywatele mają dużo lepszy dostęp do różnych źródeł informacji i tak sporo się dowiedzą. Zresztą „policy-making” jest często znacznie mniej krwawy niż się wydaje. Proponuję dzisiaj wycieczkę za kulisy polityki międzynarodowej. Przykładem niech będzie ostatnia, niespodziewana dla wielu obserwatorów, debata w Parlamencie Europejskim w Strasburgu na temat uznania Federacji Rosyjskiej za „państwo sponsorujące terroryzm”.

 

Jak się robi… politykę w Strasburgu

 

Jeszcze cztery dni przed rozpoczęciem ostatniej w październiku sesji PE, kluczowa dla europarlamentu struktura, czyli Konferencja Przewodniczących odrzuciła taką właśnie propozycję, którą przedstawił przewodniczący grupy politycznej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów prof. Ryszard Legutko (PiS). Napisałem: „przewodniczący”, a nie „współprzewodniczący”, bo dotychczasowy drugi współprzewodniczący Włoch Raffaele Fitto został wybrany do Camera dei Deputati, czyli izby niższej włoskiego parlamentu i złożył mandat europosła (skądinąd według wszelkich znaków na ziemi i politycznym niebie zostanie ministrem ds. europejskich w rządzie pierwszej kobiety - premiera Italii Giorgi Meloni). Stanowisko współprzewodniczącego EKR ze strony Włochów nie zostało po nim obsadzone, co skądinąd zwiększa – i tak już bardzo dużą – sprawczość delegacji polskiej w EKR.

 

Warto znać regulamin

 

Konferencja Przewodniczących Parlamentu Europejskiego to ciało grupujące szefów grup politycznych (niegdyś określanych jako frakcje). Wniosek grupy EKR przedstawiony z odpowiednim uzasadnieniem przez polskiego przewodniczącego w obecności sekretarza generalnego grupy EKR, też Polaka -Gabriela Beszłeja, niegdyś ambasadora RP w Meksyku a wcześniej kluczową figurę w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za rządów AWS -i TVP za rządów „pamperów” i prezesury Wiesława Walendziaka. Przeciwko temu wnioskowi wypowiedziały się, a następnie zagłosowały następujące frakcje: 1. S&D czyli Socjaliści i Demokraci (tam, gdzie jest z Polski Nowa Lewica Czarzastego i Biedronia); 2. Renew– liberałowie (tam, gdzie jest z Polski p. von Thun und Hohenstein, jako reprezentantka Polski 2050 Szymona Hołowni); 3. GUE /NGL– postkomuniści, a oficjalnie Europejska Zjednoczona Lewica i Nordycka Zielona Lewica; 4. Zieloni. Dwie pozostałe grupy polityczne, czyli EPL (Europejska Partia Ludowa tam, gdzie PO i PSL) oraz ID (Niepodległość i Demokracja, czyli eurosceptycy tam, gdzie m.in. partia Marin Le Pen, AfD czyli Alternatywa dla Niemiec oraz włoska Lega Matteo Salviniego) początkowo miały deklarować wstrzymanie się od głosu, ale ostatecznie zagłosowały – według relacji polskich uczestników tego posiedzenia – „za”. Komentowano to później, że i tak wiedziały, że wniosek nie przejdzie. Tymczasem na Konferencji Przewodniczących PE decyduje zwykła większość głosów, przy czym liczone jest to na zasadzie :  jedna grupa równa się jeden głos, a nie zależy to od liczby posłów wchodzących w skład danej grupy politycznej.

 

Wydawało się, że sprawa jest przesądzona i  kolejny wniosek grupy EKR w dużej mierze faktycznie zarządzanej przez PiS został zwyczajowy oddalony, na zasadzie politycznego „odruchu Pawłowa”. Tymczasem jednak przystąpiliśmy do kontrataku. Jedyną formalną możliwością wprowadzenia punktu o debacie na temat Rosji do porządku obrad europarlamentu było wniesienie takiego wniosku pod głosowanie na sali plenarnej w pierwszy dzień sesji PE  czyli w poniedziałek, po godzinie 17:00, gdy głosowana jest agenda czterodniowych obrad. Podstawą tego głosowania jest porządek obrad przyjęty w poprzednim tygodniu przez wspomnianą Konferencję Przewodniczących. Jednak grupy polityczne mogą coś dodać do agendy sesji, oczywiście jeśli wniosek uzyska większość posłów znajdujących się na sali. Okolicznością, która jak się wydawało, mogła nam sprzyjać, jest fakt, że w przeciwieństwie do głosowań wtorkowych  środowych i czwartkowych, te popołudniowe z poniedziałku nie są obowiązkowe – ustala się na nich w praktyce głównie właśnie agendę. Brak udziału posła do Parlamentu Europejskiego w głosowaniach obligatoryjnych oznacza utratę połowy dziennej diety, w związku z tym głosowania w te trzy dni w Strasburgu (a w czasie dwudniowych tzw. minisesji w Brukseli w czwartek ) – cieszą się bardzo dużą frekwencją. Jednak w poniedziałek europosłowie zjeżdżają się do Strasburga często późnym popołudniem i wieczorem – zatem frekwencja jest znacznie niższa. Dodajmy – to istotne dla sprawy - że wyniki poniedziałkowego głosowania są ważne, niezależnie od frekwencji, nawet jeśli zagłosuje mniej niż połowa posłów.

 

W naszym imieniu propozycje debaty o Rosji jako o sponsorze terroryzmu przedstawił szwedzki europoseł Charlie Andreas Weimers, przedstawiciel zwycięskiej w ostatnich wyborach formacji Szwedzcy Demokraci, którzy akurat w zeszłym tygodniu dzieliła stanowiska głównie z partią Moderata (Europejska Partia Ludowa) w Riksdagu – parlamencie Królestwa Szwecji i w pewnej mierze w rządzie. Wynik głosowania musiał być zaskoczeniem dla wielu : zmobilizowaliśmy naszych europosłów do obecności, gdy nasi przeciwnicy ewidentnie takiej mobilizacji nie zarządzili, uznając, że jest ona zbędna, skoro i tak wszystko zostało rozstrzygnięte cztery dni wcześniej. Wniosek uzyskał 201 głosów „za” oraz 99 głosów „przeciw”, przy parędziesięciu wstrzymujących. Głosowało wyraźnie poniżej połowy zgromadzonych na sali plenarnej, co okazało się naszym atutem.

 

Glosowanie jawne kluczem sukcesu

 

Wielu obserwatorów było zaskoczonych wynikami głosowania. Podejrzewano, że w ciągu tych niespełna stu godzin między czwartkiem i poniedziałkiem, europosłowie z grup przeciwnych debacie o Rosji – sponsorze terroryzmu - dostali inne instrukcje. Nie słyszałem, żeby taka sytuacja miała miejsce. Przeciwnicy tej debaty zlekceważyli naszą determinację, uznając sprawę za zakończoną.

 

Co więc się stało? Po pierwsze wniosek ten został poparty przez szeregowych posłów ugrupowań sprzeciwiających się debacie, którzy pochodzili z krajów bałtyckich, Skandynawii i w dużej mierze z naszego regionu Europy. Głosowali zgodnie ze swoimi przekonaniami, a nie z wcześniejszymi decyzjami politycznymi swojego szefostwa.

 

Był jednak jeszcze drugi powód tej politycznej sensacji w europarlamencie. Nastąpił bowiem nieczęsty przypadek, gdy opinia publiczna, w tym media, potrafią wymusić na politykach – nie chcę użyć słowa „zaszantażować” – zmianę decyzji. Oto szereg posłów z krajów Europy Zachodniej i Południowej najzwyczajniej w świecie przestraszyło się sytuacji, w której będą po tym głosowaniu rozliczani przez swoich wyborców i dziennikarzy, dlaczego głosowali tak naprawdę zgodnie z… interesami Rosji. I tu dochodzimy do zasadniczej sprawy. Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy wykorzystali bowiem zapis w regulaminie, że to głosowanie odbędzie się na zasadzie tzw. „roll – call” - oznacza to, że jest to głosowanie elektroniczne, w którym ujawnia się, jak kto głosował. Nie było to więc głosowanie anonimowe. Przeforsowanie przez nas trybu głosowania było decydujące.

 

I tak się właśnie robi politykę w Parlamencie Europejskim: wykorzystując regulamin, a także inne sprzyjające okoliczności typu frekwencja czy nastawienie mediów/opinii publicznej. Myślę, że dobrze, aby Państwo poznali kulisy tego zwycięstwa.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (24.10.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe