„Cisza jak po śmierci dzwonu” - wystawa poświęcona pisarzowi Januszowi Krasińskiemu

Mądrość, głębia, wrażliwość, wierność Polsce – czyli wszystko to, czego nie promuje współczesny główny nurt, a zarazem to, za czym tęsknią ludzie ducha – znajdziemy na wystawie poświęconej Januszowi Krasińskiemu, jednemu z najwybitniejszych – i najbardziej przemilczanych – pisarzy przełomu XX i XXI wieku.
Fot. Marcin Żegliński/Tysol „Cisza jak po śmierci dzwonu” - wystawa poświęcona pisarzowi Januszowi Krasińskiemu
Fot. Marcin Żegliński/Tysol

Otwarta 13 października w Galerii Kordegarda wystawa przygotowana przez Muzeum Literatury prezentuje w sposób syntetyczny sylwetkę twórcy, którego życiorysem można by obdzielić kilka osób, każdej z nich kładąc na barki ciężar niemal nie do udźwignięcia.

Auschwitz, „wyzwolenie”, Rakowiecka

Janusz Krasiński, urodzony 5 lipca 1928 roku w Warszawie, jako trzynastolatek wstąpił do Szarych Szeregów Armii Krajowej, zgłosił się na ochotnika do udziału w Powstaniu Warszawskim, jednak na wyznaczone miejsce zbiórki przyszedł jedynie… on jeden. W czasie powstania Niemcy spalili jego dom rodzinny na Mariensztacie, on zaś wraz z matką trafił do obozu w Pruszkowie, a następnie do Auschwitz, gdzie Zofia Krasińska została zamordowana. Pisarz był przewieziony do obozu w Hersbruck pod Norymbergą, a następnie dotarł „marszem śmierci” do Dachau. Doczekał uwolnienia przez wojska amerykańskie, o czym w przejmujący sposób opowiada w pokazanym na wystawie filmie w reżyserii Joanny Żamojdo pt. „Cenzurowany życiorys”.

W „wyzwolonej” Polsce trafił niemal natychmiast do aresztu i jako „element niebezpieczny”, o akowskim życiorysie, został w sfingowanym procesie skazany na 15 lat więzienia, z czego odsiedział aż 9 lat. Na wolność wyszedł w roku 1956, jednak na oficjalne uznanie procesu za niesprawiedliwy, zarzutów za bezzasadne, a wyroku za haniebny czekał aż do roku… 1998.

W więzieniu nie wolno było posiadać żadnych osobistych przedmiotów, a już zwłaszcza niczego, co utrwalałoby zakazane myśli, słowa i treści. „W gronie moich uczniów znaleźli się m.in. młodzieniec Janusz Krasiński (obecnie znany pisarz) i Jan Łożański. Ten pierwszy był niegdyś członkiem Szarych Szeregów, a potem więźniem obozów hitlerowskich w Oświęcimiu i Dachau. Po wojnie skazany został za działalność konspiracyjną. Nauczanie w celi było zabronione i karane karcerem, a poza tym brak było środków do pisania. Trudność tę omijaliśmy w ten sposób, że miednicę smarowaliśmy tłuszczem i posypywaliśmy proszkiem do mycia zębów, po czym można było na niej pisać jak na tablicy. Pewien pilny «uczeń» jednego razu pochwalił się nawet, że opanował całą «miednicę słówek»!” – prof. Jan Żaryn przywołuje w eseju do katalogu poświęconego wystawie wspomnienia współwięźnia Janusza Krasińskiego, Jana Radożyckiego, przedwojennego nauczyciela gimnazjalnego łaciny i kultury antycznej, w czasie wojny żołnierza Narodowej Organizacji Wojskowej – AK.

Krasiński, przebywając w więzieniu na Rakowieckiej, stał się mimowolnym świadkiem jednej z największych zbrodni sądowych XX wieku – zamordowania „Ochotnika do Auschwitz” Rotmistrza Witolda Pileckiego. Tak później opisywał tę straszną chwilę na kartach powieści „Na stracenie”: „– To nie Handke, to Witold! Prowadzą Witolda! – O Chryste! Dowódca egzekucyjnej grupy w sztywnej rogatywce szasta nonszalancko połami płaszcza. Pewny siebie, wie dokąd i kogo prowadzi. Tuż za nim niezwykła trójca – ręka w rękę skuta kajdankami. Dwóch po bokach w bojowych szynelach, w naciśniętych głęboko na oczy czapkach, a między nimi jak karnawałowy przebieraniec – skazany. W angielskim battle dressie i przedziwnym nakryciu głowy – ni to żałobna wdowa otulona czarną chustą, ni średniowieczny kat. Idzie niepewnie jak oślepiony koń. Śmiertelny kaptur, podwiązany pod szyją, szczelnie zasłania mu oczy. Rzuca niespokojnie omotaną głową. Z tyłu za nim dwóch z naganami i prokurator. Wojskowy – ze świńską teczką w ręce, w kamaszach i krótkim do kolan płaszczu – adiutant śmierci”.

Kiedy Krasiński wyszedł na wolność, doświadczył przytłoczenia nową, komunistyczną rzeczywistością. Towarzyszył mu ból i strach, którymi nasiąkł ponad miarę w czasie pobytu w więzieniu, ale zarazem poczucie powinności wobec towarzyszy niedoli, którzy nie mogli już opowiedzieć historii swojego życia. Krasiński postanowił być ich głosem. „Pięknie było żyć dla pisania prawdy” – powie później. Te słowa zostaną wyryte na jego grobie na warszawskich Powązkach i na tablicy domu w miejscu zamieszkania pisarza w Warszawie przy ulicy Niemcewicza.

„Pamięć, potworna pamięć, przerodzi się w dziedzictwo, które pisarz będzie chciał za wszelką cenę ocalić w słowie, przekształcając je tym samym w świadectwo. Dlatego zaraz po wyjściu z więzienia Krasiński utrwali – na świeżo – część swoich przeżyć zza krat w formie opowiadań, z których kilka ukaże się w prasie na fali październikowej odwilży. Z kolei głód i ciekawość świata, trawiące go po długim czasie wykluczenia z życia, będą motorem, by ze szczególną uwagą zagłębić się w to, co go otacza. Będąc uważnym i wrażliwym obserwatorem, sięgnie więc także po tematy zaczerpnięte ze współczesności” – pisze w eseju „Kierat i kipiel” do katalogu wystawy znawczyni twórczości Janusza Krasińskiego Agata Kłopotowska. „Krasiński niczym pustelnik potrafił zamknąć się w swoim gabinecie, by pracować godzinami tak, jakby poza pisaniem nic więcej nie istniało. Tak więc paradoksalnie, po wyjściu z więzienia, stał się znów niewolnikiem, tyle że tym razem z własnej woli. I nie niewolnikiem reżimu totalitarnego, lecz niewolnikiem pióra. Poprzez to «zniewolenie», na które świadomie się godził, odzyskiwał prawdziwą wolność, która oznaczała dla niego wypełnienie misji dociekania prawdy, a następnie jej wypowiedzenia w sposób piękny, godny artysty” – dodaje Kłopotowska.

Dobro jest niezniszczalne

O wadze dawania świadectwa Krasiński pisał: „Sądy… ani ludzki, ani boski niczego nie załatwiają. Samemu trzeba wymierzać sprawiedliwość. Zapis, niezbędny jest zapis… notarialny! Twój krwawy ślad na piśmie. Inaczej nawet to, co dziś wydaje ci się najpewniejsze, jutro zostanie podane w wątpliwość i nie udowodnisz, że w ogóle istniałeś, ty i ci, których cierpień i śmierci byłeś świadkiem”. Był jednak świadom, że wierność prawdzie kosztuje, zwłaszcza wtedy, kiedy historię pragną pisać na nowo ci, którzy w momencie próby znaleźli się po jej ciemnej stronie. „Tylko dlaczego do dziś nie mogą mu wybaczyć, że jadł więzienny chleb, gdy oni wyklinali ich, skazańców systemu, popijając sovietskoje szampanskoje?” – pytał retorycznie autor „Przed agonią”.

Mimo to dodawał: „Musisz wierzyć w ludzi. Komuna w każdym chciałaby zniszczyć tę wiarę. Zmienić ludzkość w społeczeństwo gadów tak, żeby nikt nie podał ci ręki w nieszczęściu […]. To wprost niepojęte, jak jedna obłąkana idea jest w stanie wyzwolić tyle zła. Pamiętaj jednak, dobro jest niezniszczalne, zeszło tylko do konspiracji”.

W postkomunistycznej Polsce świadectwo życia Janusza Krasińskiego nadal było dla wielu niewygodne. Kłuło w oczy dawnych piewców „komunizmu z ludzką twarzą” i „ukąszonych Heglem”.

Dominantą wystawy w budynku Kordegardy jest powiększenie fotografii więziennej Janusza Krasińskiego wykonanej w Głównym Zarządzie Informacji Wojskowej w roku 1947.

Interesującą propozycję scenograficzną stanowi odwołanie się do kodu kulturowego poprzez pokazanie kilku litografii, ilustracji Jana Lebensteina do „Folwarku zwierzęcego”, słynnej mikropowieści George’a Orwella. Tworzą one krąg totalitarnego osaczenia, który zostaje odparty i przezwyciężony przez byłego więźnia dającego świadectwo prawdzie w dziełach przywołanych poprzez umieszczone na ścianie i na szarfach tytuły wierszy, powieści, reportaży i dramatów, a także kadry ze spektakli tworzące „teatr na górze” i afisze teatralne umieszczone naprzeciw orwellowskiego symbolu totalitaryzmu.

W stole-gablocie znajdziemy m.in. list prezydenta Lecha Kaczyńskiego do pisarza, zaproszenie na zjazd byłych więźniów stalinowskich, list pisarza do Ernesta Hemingwaya, statuetkę Nagrody Józefa Mackiewicza, Order Orła Białego Solidarnych 2010.

Jest także na wystawie strona jasna, intymna: fotografie z albumu rodzinnego i „akt nadania” codziennego litra mleka za uratowanie zagrożonych rzezią stada krów…

Po śmierci wybitnego pisarza nastała – używając jego słów – „cisza jak po śmierci dzwonu”. „Te słowa, wyjęte z powieści «Na stracenie», są punktem wyjścia dla tematu wystawy i jednocześnie, jak pisze Maria Dorota Pieńkowska, „przyczynkiem do rozważań o bolesnych kartach naszej historii i równie bolesnym o nich milczeniu”. Podczas promocji ostatniej książki Janusza Krasińskiego pt. «Przełom», która odbyła się w Muzeum Literatury w roku 2016, już po śmierci pisarza, Krzysztof Masłoń powiedział: «Nic ważniejszego w polskiej prozie po roku 1989 nie powstało». Wanda Zwinogrodzka we wstępie do wyboru dramatów Krasińskiego, wydanego w roku 2013 pod tytułem «Krzak gorejący», napisała: «w tej dramaturgii przegląda się tragiczna historia minionego stulecia, uobecniają postawy ukształtowane pod wpływem ówczesnych, skrajnych doświadczeń, przenikają się wyprowadzone z nich refleksje na temat natury człowieka i linii jego losu. Tylko bardzo lekkomyślna kultura może taki kapitał lekceważyć»” Autorka wystawy Maria Dorota Pieńkowska w wystąpieniu podczas wernisażu podkreśliła: „Janusz Krasiński – wybitny pisarz, świadek historii, w wywiadzie udzielonym Agacie Kłopotowskiej powiedział: «Jestem ścigany milczeniem». Wystawą, którą dzisiaj otwieramy, chcielibyśmy ogłosić powrót autora «Niemocy» do przestrzeni publicznej, w której jego książki powinny zajmować poczesne miejsce”.

Czy tak się stanie? Zależy to od nas. Jak zauważyła autorka wystawy, zamykająca ekspozycję rzeźba męskich rąk autorstwa Jana Kuracińskiego „stanowiąca artystyczne dopowiedzenie przedstawionej w dokumentach drogi życia twórcy wyraża bezradność… ale i siłę”.


 

POLECANE
USA: Dziennikarz TVP wyprowadzony przez służby z konwencji Joe Bidena z ostatniej chwili
USA: Dziennikarz TVP wyprowadzony przez służby z konwencji Joe Bidena

W niedzielę wyszło na jaw, że korespondent Telewizji Publicznej w Stanach Zjednoczonych Marcin Antosiewicz został wyprowadzony przez amerykańskie służby z konwencji wyborczej Joe Bidena kilka miesięcy temu. Do sprawy odniósł się już sam zainteresowany.

Katar grozi UE, że wstrzyma dostawy gazu do Europy z ostatniej chwili
Katar grozi UE, że wstrzyma dostawy gazu do Europy

W rozmowie z "Financial Times" katarski minister energii Saad Sherida al-Kaabi zagroził, że Katar zaprzestanie eksportu gazu do Unii Europejskiej, jeśli kraje bloku nałożą kary zgodnie z niedawno przyjętymi przepisami dotyczącymi zwalczania pracy przymusowej i działania na rzecz środowiska.

Zbigniew Kuźmiuk: Ostentacyjne złamanie Konstytucji RP przez ekipę Tuska z ostatniej chwili
Zbigniew Kuźmiuk: Ostentacyjne złamanie Konstytucji RP przez ekipę Tuska

Wprawdzie ustawa budżetowa nie jest ostatecznie uchwalona, bowiem jest jeszcze w Senacie, ale jest już jasne, że większość koalicyjna nie chce jej tak poprawić, aby była zgodna z Konstytucją RP.

Red. Mazurek z pompą kończy współpracę z RMF FM. Oto ostatni gość dziennikarza z ostatniej chwili
Red. Mazurek z pompą kończy współpracę z RMF FM. Oto ostatni gość dziennikarza

W poniedziałek rano gościem red. Roberta Mazurka w "Porannej Rozmowie" RMF FM będzie prezydent RP Andrzej Duda. To ostatni program, który zostanie poprowadzony przez znanego dziennikarza na antenie rozgłośni.

Premier Słowacji spotkał się na Kremlu z Putinem z ostatniej chwili
Premier Słowacji spotkał się na Kremlu z Putinem

Słowackie media źródła podały w niedzielę wieczorem, że premier Robert Fico rozmawia na Kremlu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na temat dostaw gazu.

Zamach w Magdeburgu: wstyd niemieckich służb, rozgoryczenie Niemców tylko u nas
Zamach w Magdeburgu: wstyd niemieckich służb, rozgoryczenie Niemców

W 2023 r. pod obserwacją niemieckiego kontrwywiadu znajdowało się 27,2 tys. osób stanowiących potencjalne zagrożenie islamskim terroryzmem. Od lutego 2016 r. w Niemczech dokonano oficjalnie dwunastu ataków terrorystycznych, ten z Magdeburga jest zatem trzynasty. A ile zamachów udaremniono? W latach 2014-2021 było dziesięć takich przypadków. W Magdeburgu mimo ostrzeżeń ze strony służb Arabii Saudyjskiej system nie zadziałał.

Puchar Świata w Engelbergu. Tak skakali Polacy z ostatniej chwili
Puchar Świata w Engelbergu. Tak skakali Polacy

Aleksander Zniszczoł zajął 14. miejsce, Piotr Żyła był 17., Paweł Wąsek - 20., Jakub Wolny - 27., a Kamil Stoch - 37. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Wygrał Austriak Daniel Tschofenig, przed swoimi rodakami Janem Hoerlem i Stefanem Kraftem.

Nowe informacje z frontu wojny na wschodzie. Putin w desperacji z ostatniej chwili
Nowe informacje z frontu wojny na wschodzie. "Putin w desperacji"

Pięć miesięcy po ataku Ukrainy na obwód kurski, Rosja wciąż nie jest w stanie odzyskać całego swojego terytorium. Oddziały ukraińskie zaciekle trzymają się rosyjskich ziem w nadziei na wykorzystanie ich jako karty przetargowej w przyszłych negocjacjach.

Ukraińcy również zostaną uhonorowani. Ambasador Ukrainy w Polsce o Rzezi wołyńskiej z ostatniej chwili
"Ukraińcy również zostaną uhonorowani". Ambasador Ukrainy w Polsce o Rzezi wołyńskiej

Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar powiedział w niedzielę w wywiadzie dla ukraińskiego portalu Suspilne, że Ukraińcy, którzy stali się ofiarami tragedii wołyńskiej w Polsce, również zostaną uhonorowani.

Skandal w Niemczech: Samochody BMW sprzedawane w Rosji mimo sankcji z ostatniej chwili
Skandal w Niemczech: Samochody BMW sprzedawane w Rosji mimo sankcji

Niemieckie media donoszą, że mimo sankcji nałożonych na Rosję po inwazji na Ukrainę, ponad sto samochodów wysokiej jakości marki BMW z zakładu w Hanowerze trafiło do klientów w Rosji. 

REKLAMA

„Cisza jak po śmierci dzwonu” - wystawa poświęcona pisarzowi Januszowi Krasińskiemu

Mądrość, głębia, wrażliwość, wierność Polsce – czyli wszystko to, czego nie promuje współczesny główny nurt, a zarazem to, za czym tęsknią ludzie ducha – znajdziemy na wystawie poświęconej Januszowi Krasińskiemu, jednemu z najwybitniejszych – i najbardziej przemilczanych – pisarzy przełomu XX i XXI wieku.
Fot. Marcin Żegliński/Tysol „Cisza jak po śmierci dzwonu” - wystawa poświęcona pisarzowi Januszowi Krasińskiemu
Fot. Marcin Żegliński/Tysol

Otwarta 13 października w Galerii Kordegarda wystawa przygotowana przez Muzeum Literatury prezentuje w sposób syntetyczny sylwetkę twórcy, którego życiorysem można by obdzielić kilka osób, każdej z nich kładąc na barki ciężar niemal nie do udźwignięcia.

Auschwitz, „wyzwolenie”, Rakowiecka

Janusz Krasiński, urodzony 5 lipca 1928 roku w Warszawie, jako trzynastolatek wstąpił do Szarych Szeregów Armii Krajowej, zgłosił się na ochotnika do udziału w Powstaniu Warszawskim, jednak na wyznaczone miejsce zbiórki przyszedł jedynie… on jeden. W czasie powstania Niemcy spalili jego dom rodzinny na Mariensztacie, on zaś wraz z matką trafił do obozu w Pruszkowie, a następnie do Auschwitz, gdzie Zofia Krasińska została zamordowana. Pisarz był przewieziony do obozu w Hersbruck pod Norymbergą, a następnie dotarł „marszem śmierci” do Dachau. Doczekał uwolnienia przez wojska amerykańskie, o czym w przejmujący sposób opowiada w pokazanym na wystawie filmie w reżyserii Joanny Żamojdo pt. „Cenzurowany życiorys”.

W „wyzwolonej” Polsce trafił niemal natychmiast do aresztu i jako „element niebezpieczny”, o akowskim życiorysie, został w sfingowanym procesie skazany na 15 lat więzienia, z czego odsiedział aż 9 lat. Na wolność wyszedł w roku 1956, jednak na oficjalne uznanie procesu za niesprawiedliwy, zarzutów za bezzasadne, a wyroku za haniebny czekał aż do roku… 1998.

W więzieniu nie wolno było posiadać żadnych osobistych przedmiotów, a już zwłaszcza niczego, co utrwalałoby zakazane myśli, słowa i treści. „W gronie moich uczniów znaleźli się m.in. młodzieniec Janusz Krasiński (obecnie znany pisarz) i Jan Łożański. Ten pierwszy był niegdyś członkiem Szarych Szeregów, a potem więźniem obozów hitlerowskich w Oświęcimiu i Dachau. Po wojnie skazany został za działalność konspiracyjną. Nauczanie w celi było zabronione i karane karcerem, a poza tym brak było środków do pisania. Trudność tę omijaliśmy w ten sposób, że miednicę smarowaliśmy tłuszczem i posypywaliśmy proszkiem do mycia zębów, po czym można było na niej pisać jak na tablicy. Pewien pilny «uczeń» jednego razu pochwalił się nawet, że opanował całą «miednicę słówek»!” – prof. Jan Żaryn przywołuje w eseju do katalogu poświęconego wystawie wspomnienia współwięźnia Janusza Krasińskiego, Jana Radożyckiego, przedwojennego nauczyciela gimnazjalnego łaciny i kultury antycznej, w czasie wojny żołnierza Narodowej Organizacji Wojskowej – AK.

Krasiński, przebywając w więzieniu na Rakowieckiej, stał się mimowolnym świadkiem jednej z największych zbrodni sądowych XX wieku – zamordowania „Ochotnika do Auschwitz” Rotmistrza Witolda Pileckiego. Tak później opisywał tę straszną chwilę na kartach powieści „Na stracenie”: „– To nie Handke, to Witold! Prowadzą Witolda! – O Chryste! Dowódca egzekucyjnej grupy w sztywnej rogatywce szasta nonszalancko połami płaszcza. Pewny siebie, wie dokąd i kogo prowadzi. Tuż za nim niezwykła trójca – ręka w rękę skuta kajdankami. Dwóch po bokach w bojowych szynelach, w naciśniętych głęboko na oczy czapkach, a między nimi jak karnawałowy przebieraniec – skazany. W angielskim battle dressie i przedziwnym nakryciu głowy – ni to żałobna wdowa otulona czarną chustą, ni średniowieczny kat. Idzie niepewnie jak oślepiony koń. Śmiertelny kaptur, podwiązany pod szyją, szczelnie zasłania mu oczy. Rzuca niespokojnie omotaną głową. Z tyłu za nim dwóch z naganami i prokurator. Wojskowy – ze świńską teczką w ręce, w kamaszach i krótkim do kolan płaszczu – adiutant śmierci”.

Kiedy Krasiński wyszedł na wolność, doświadczył przytłoczenia nową, komunistyczną rzeczywistością. Towarzyszył mu ból i strach, którymi nasiąkł ponad miarę w czasie pobytu w więzieniu, ale zarazem poczucie powinności wobec towarzyszy niedoli, którzy nie mogli już opowiedzieć historii swojego życia. Krasiński postanowił być ich głosem. „Pięknie było żyć dla pisania prawdy” – powie później. Te słowa zostaną wyryte na jego grobie na warszawskich Powązkach i na tablicy domu w miejscu zamieszkania pisarza w Warszawie przy ulicy Niemcewicza.

„Pamięć, potworna pamięć, przerodzi się w dziedzictwo, które pisarz będzie chciał za wszelką cenę ocalić w słowie, przekształcając je tym samym w świadectwo. Dlatego zaraz po wyjściu z więzienia Krasiński utrwali – na świeżo – część swoich przeżyć zza krat w formie opowiadań, z których kilka ukaże się w prasie na fali październikowej odwilży. Z kolei głód i ciekawość świata, trawiące go po długim czasie wykluczenia z życia, będą motorem, by ze szczególną uwagą zagłębić się w to, co go otacza. Będąc uważnym i wrażliwym obserwatorem, sięgnie więc także po tematy zaczerpnięte ze współczesności” – pisze w eseju „Kierat i kipiel” do katalogu wystawy znawczyni twórczości Janusza Krasińskiego Agata Kłopotowska. „Krasiński niczym pustelnik potrafił zamknąć się w swoim gabinecie, by pracować godzinami tak, jakby poza pisaniem nic więcej nie istniało. Tak więc paradoksalnie, po wyjściu z więzienia, stał się znów niewolnikiem, tyle że tym razem z własnej woli. I nie niewolnikiem reżimu totalitarnego, lecz niewolnikiem pióra. Poprzez to «zniewolenie», na które świadomie się godził, odzyskiwał prawdziwą wolność, która oznaczała dla niego wypełnienie misji dociekania prawdy, a następnie jej wypowiedzenia w sposób piękny, godny artysty” – dodaje Kłopotowska.

Dobro jest niezniszczalne

O wadze dawania świadectwa Krasiński pisał: „Sądy… ani ludzki, ani boski niczego nie załatwiają. Samemu trzeba wymierzać sprawiedliwość. Zapis, niezbędny jest zapis… notarialny! Twój krwawy ślad na piśmie. Inaczej nawet to, co dziś wydaje ci się najpewniejsze, jutro zostanie podane w wątpliwość i nie udowodnisz, że w ogóle istniałeś, ty i ci, których cierpień i śmierci byłeś świadkiem”. Był jednak świadom, że wierność prawdzie kosztuje, zwłaszcza wtedy, kiedy historię pragną pisać na nowo ci, którzy w momencie próby znaleźli się po jej ciemnej stronie. „Tylko dlaczego do dziś nie mogą mu wybaczyć, że jadł więzienny chleb, gdy oni wyklinali ich, skazańców systemu, popijając sovietskoje szampanskoje?” – pytał retorycznie autor „Przed agonią”.

Mimo to dodawał: „Musisz wierzyć w ludzi. Komuna w każdym chciałaby zniszczyć tę wiarę. Zmienić ludzkość w społeczeństwo gadów tak, żeby nikt nie podał ci ręki w nieszczęściu […]. To wprost niepojęte, jak jedna obłąkana idea jest w stanie wyzwolić tyle zła. Pamiętaj jednak, dobro jest niezniszczalne, zeszło tylko do konspiracji”.

W postkomunistycznej Polsce świadectwo życia Janusza Krasińskiego nadal było dla wielu niewygodne. Kłuło w oczy dawnych piewców „komunizmu z ludzką twarzą” i „ukąszonych Heglem”.

Dominantą wystawy w budynku Kordegardy jest powiększenie fotografii więziennej Janusza Krasińskiego wykonanej w Głównym Zarządzie Informacji Wojskowej w roku 1947.

Interesującą propozycję scenograficzną stanowi odwołanie się do kodu kulturowego poprzez pokazanie kilku litografii, ilustracji Jana Lebensteina do „Folwarku zwierzęcego”, słynnej mikropowieści George’a Orwella. Tworzą one krąg totalitarnego osaczenia, który zostaje odparty i przezwyciężony przez byłego więźnia dającego świadectwo prawdzie w dziełach przywołanych poprzez umieszczone na ścianie i na szarfach tytuły wierszy, powieści, reportaży i dramatów, a także kadry ze spektakli tworzące „teatr na górze” i afisze teatralne umieszczone naprzeciw orwellowskiego symbolu totalitaryzmu.

W stole-gablocie znajdziemy m.in. list prezydenta Lecha Kaczyńskiego do pisarza, zaproszenie na zjazd byłych więźniów stalinowskich, list pisarza do Ernesta Hemingwaya, statuetkę Nagrody Józefa Mackiewicza, Order Orła Białego Solidarnych 2010.

Jest także na wystawie strona jasna, intymna: fotografie z albumu rodzinnego i „akt nadania” codziennego litra mleka za uratowanie zagrożonych rzezią stada krów…

Po śmierci wybitnego pisarza nastała – używając jego słów – „cisza jak po śmierci dzwonu”. „Te słowa, wyjęte z powieści «Na stracenie», są punktem wyjścia dla tematu wystawy i jednocześnie, jak pisze Maria Dorota Pieńkowska, „przyczynkiem do rozważań o bolesnych kartach naszej historii i równie bolesnym o nich milczeniu”. Podczas promocji ostatniej książki Janusza Krasińskiego pt. «Przełom», która odbyła się w Muzeum Literatury w roku 2016, już po śmierci pisarza, Krzysztof Masłoń powiedział: «Nic ważniejszego w polskiej prozie po roku 1989 nie powstało». Wanda Zwinogrodzka we wstępie do wyboru dramatów Krasińskiego, wydanego w roku 2013 pod tytułem «Krzak gorejący», napisała: «w tej dramaturgii przegląda się tragiczna historia minionego stulecia, uobecniają postawy ukształtowane pod wpływem ówczesnych, skrajnych doświadczeń, przenikają się wyprowadzone z nich refleksje na temat natury człowieka i linii jego losu. Tylko bardzo lekkomyślna kultura może taki kapitał lekceważyć»” Autorka wystawy Maria Dorota Pieńkowska w wystąpieniu podczas wernisażu podkreśliła: „Janusz Krasiński – wybitny pisarz, świadek historii, w wywiadzie udzielonym Agacie Kłopotowskiej powiedział: «Jestem ścigany milczeniem». Wystawą, którą dzisiaj otwieramy, chcielibyśmy ogłosić powrót autora «Niemocy» do przestrzeni publicznej, w której jego książki powinny zajmować poczesne miejsce”.

Czy tak się stanie? Zależy to od nas. Jak zauważyła autorka wystawy, zamykająca ekspozycję rzeźba męskich rąk autorstwa Jana Kuracińskiego „stanowiąca artystyczne dopowiedzenie przedstawionej w dokumentach drogi życia twórcy wyraża bezradność… ale i siłę”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe