[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Plagi i wirusy

Wypełzamy powoli z pandemii COVID, chciałem więc zasugerować kilka lektur na przyszłość, aby zrozumieć rozmaite wirusowe przypadłości. Pewnie upłynie trochę czasu, zanim takie globalne przekleństwo spadnie na ludzkość ponownie (Oremus!), ale dawka wiedzy nie zaszkodzi.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Plagi i wirusy
/ Foto T. Gutry

Najpierw generalnie i panoramicznie w świat epidemii i pandemii wprowadza nas Michael B.A. Oldstone, „Viruses, Plagues & History: Past, Present and Future” [Wirusy, plagi i historia: Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość] (Oxford and New York: Oxford University Press, 2010). Przedstawiając dwanaście odrębnych historii, autor opisuje sukcesy i klęski w walce z chorobami.

Oldstone podkreśla, że plagi istnieją od zawsze. Część z nich, dzięki rozwojowi nauki, udało nam się pokonać, przynajmniej na razie. Dlaczego na razie? Wirusy przechodzą bowiem mutacje, dostosowują się do nowych warunków, w tym lekarstw, ale o tym za chwilę.

Autor tłumaczy, że plagi odgrywały kluczową rolę w historii. Na przykład powodem, dla którego Hiszpanom udało się podbić imperium Azteków, były choroby zakaźne. Przywlekli ze sobą wirusy i bakterie, na które rdzenni mieszkańcy Ameryki nie byli uodpornieni. I miliony wymarły. Potem to samo stało się gdzie indziej, w południowej, a następnie północnej Ameryce.

W niektórych wypadkach kolonizatorzy zarażali tubylców rozmyślnie. Na przykład Amerykanie podrzucali Indianom koce z zarazkami ospy czy innych przypadłości. Choroba dziesiątkowała ofiary, wymierały całe klany. To był jeden ze wczesnych przykładów wojny bakteriologicznej. Jeszcze przedtem, na początku XIV w., taką broń stosowali Mongołowie. Przywlekli ze sobą ze stepów „czarną śmierć”. Podczas oblężenia fortu Tauryda na Krymie katapultami wstrzeliwali do środka fortecy martwe ciała swoich współtowarzyszy chorych na dżumę. Gdy Mongołowie rozwalili wrota i zaszturmowali do wewnątrz, garnizon wojsk z Genui wskoczył na statki i pożeglował do Italii. Myśleli, że cudownie ocaleli. Tak nie było. Popłynęły z nimi bowiem szczury, które najadły się mongolskich trupów. Zaraziły załogę. Po wylądowaniu żeglarze i żołnierze zainfekowali ludność. Zginęło między 25 a 50 proc. populacji Europy. Czarna śmierć.


W większości wypadków choróbska szerzyły się też drogą tradycyjną. Ich sojusznikiem zawsze był upadek prawa, porządku i cywilizacji. Szczególnie wojna. Na przykład w drugiej połowie XVIII w. Amerykanie – w ramach wojny o niepodległość – wybrali się, aby podbić Kanadę. Zwyciężali aż do czasu, gdy większość wojska zachorowała. Bo zaczęła się szerzyć epidemia. Część Amerykanów zmarła, a niedobitki powlokły się do domu, ciągnąc za sobą ospę. Notabene w XVIII w. ponad 10 proc. ludności świata doświadczyła ospy, z czego duża część zmarła (s. 74). Ekscytujące historie przeplatają się z opowieściami o samych masowych mordercach, czyli wirusach (i bakteriach). Po zakażeniu następuje wyścig między chorobą a naszym systemem odpornościowym. Wirus przechodzi szybkie mutacje, a system odpornościowy stara się zwolnić rozszerzenie tego drobnoustroju na cały organizm. A w końcu system stara się całkowicie wywalić wirus poza organizm. Czasami organizm sam nie potrafi sobie poradzić z infekcją, a społeczeństwo z chorobą. Dlatego podejmujemy rozmaite kroki, aby się jej pozbyć.


Na przykład możemy zastosować kwarantannę. Oldstone twierdzi, że najwcześniejsza wzmianka o izolacji ludności dotyczy epidemii febry w Wenecji 1374 r. Na wyłamujących się z kwarantanny nakładano „często karę śmierci” (s. 112). Można chorobie też pomóc przez szczepienie. A ojcami tego pomysłu byli Edward Jenner i Louis Pasteur. Szczepienia nigdy nie były popularne. Spotykały się z oporem, nie tylko ludu, ale również władz. Jak to ujął Oldstone, opisując epidemię ospy w Bostonie w 1775 r.: „As so often repeated in history, political power overcame good sense” (Jak to często powtarza się w historii, władza polityczna pobiła zdrowy rozsądek, s. 82). Tak było na przykład z lokalnymi przywódcami społeczności wesołkowatej, gdy wybuchła epidemia AIDS w San Francisco (s. 269). Trup słał się gęsto, a oni bawili się i odmawiali zastosowania odpowiednich kroków sanitarnych, aby epidemię zatrzymać. Wszelkie restrykcje uznawane były za próby odebrania wolności seksualnych tej orientacji. Notabene podczas gdy w Afryce wirus wydaje się rozprzestrzeniać za pomocą wymiany wycieków ludzkich wśród heteroseksualistów, podstawową formą infekcji w USA jest „homosexual anal intercourse” (homoseksualny stosunek analny, s. 273).


Czasami rządy podejmują decyzje, aby z różnych powodów kłamać na temat rozmaitych chorób. Tak na przykład postąpiły Chiny w latach 2002–2003, składając oficjalny raport w WHO i kłamliwie twierdząc, że epidemia Severe Acute Respiratory Syndrome (SARS-COVID) w tym kraju już się wypaliła i nie było nowych przypadków zakażeń (s. 231). To samo dotyczy chińskiego podejścia do HIV-AIDS (s. 277). Prasa również oburzała się często nie tylko na szczepionki, ale nawet na teoretyczne rozważania o powodach epidemii. E.g. 2 listopada 1900 r. „The Washington Post” wyszydził teorię, że febrę roznoszą komary (s. 125). Gazeta się myliła. Często też rodzice z rozmaitych powodów przeciwstawiają się szczepieniu dzieci (s. 136). Jest to wynik strachu przed eksperymentami, które nie wypaliły. Takie postawy ujawniają się zarówno w kraju rozwiniętym, jak i gdzie indziej. Na przykład na początku XXI w. myślano, że ludzkość poradziła sobie z chorobą Heinego-Medina. Tymczasem w Nigerii wybuchła kampania przeciw szczepionkom napędzana przez polityków i imamów. Wirus zaczął się szerzyć i wnet wybuchł na całego, przekroczył Saharę i dotarł do Morza Czarnego, a następnie do innych mahometańskich krain, w tym do Indonezji (s. 160).


Dr Datti Ahmed, prezes nigeryjskiej Naczelnej Rady Szariatu, powiedział: „We believe that modern day Hitlers have deliberately adulterated the oral polio vaccines with antifertility drugs and contaminated it with certain viruses which are know[n] to cause HIV and AIDS” (Wierzymy, że nowocześni Hitlerzy specjalnie rozpuścili szczepionkę doustną na Heinego-Medina za pomocą lekarstw przeciwko płodności oraz zanieczyścili ją pewnymi wirusami, o których wiadomo, że powodują HIV i AIDS, s. 190).
Notabene to właśnie taka atmosfera nigeryjskiego sprzeciwu dała nazwę jednej z najsławniejszych tamtejszych organizacji terrorystycznych kalifatu: Boko Haram, co znaczy „Zachodnia edukacja jest grzechem”.


Jednocześnie trudno jest przetłumaczyć, że afrykański zwyczaj pozostawania w jednym pokoju (a nawet łóżku) ze zmarłym na choroby zakaźne krewnym jest potencjalnie bardzo niebezpieczny, a nawet śmiertelny. Dochodziło do przypadków, na przykład w Kongu, gdzie żegnający się ze zmarłym na Ebolę krewni sami zapadali na tę chorobę (s. 206). A w Republice Południowej Afryki, gdzie mamy ponad 25 milionów zainfekowanych na HIV, a 2 miliony corocznie umierają na tę chorobę, władze wymyślają rozmaite zabobony, aby bagatelizować zagrożenie. Władze sugerują korzeń buraka, cytrynę i czosnek oraz inne podobne „lekarstwa”, aby wyleczyć AIDS (s. 280–281). Nawet sam późniejszy prezydent Jacob Zuma publicznie stwierdził, że wystarczy wziąć po seksie prysznic i człowiek będzie bezpieczny. Co zresztą sam uczynił po zgwałceniu pewnej kobiety, bo – jak tłumaczył – miała na sobie kuse ubranie.


Oldstone ma jednak przestarzałe informacje o AIDS (s. 266). Faktycznie pochodzi z Afryki, ale badania DNA wskazują, że wirus nie pojawił się wśród ludzi po raz pierwszy w 1959 r., a czterdzieści lat wcześniej: prostytutka jeździła pociągiem po Kongu i obsługiwała chętnych od stacji do stacji. Ale faktycznie wirus przeniósł się na ludzi z małp. I zakażeń jest dużo więcej niż 60 milionów ludzi odnotowanych w 2010 r. Oldstone twierdzi przy tym, że do 25 proc. chorych zmarło na tą epidemię tylko w Afryce. Autor ten pisze też o tym, że wcale nie wyeliminowaliśmy febry, przeżywa ona bowiem pasożytniczo na małpach, może się zmutować i powrócić. Zresztą często mamy do czynienia z „przeskakiwaniem” wirusów z jednego gatunku na drugi, a w końcu na ludzi (specie jumping). Tak było z HIV, wirusem odpowiedzialnym za AIDS (s. 251, 266, 305). Ebola przeskoczyła na ludzi z nietoperzy. Tylko bodaj odra ma wyłącznie ludzkie podłoże i transmisję.


Najdziwniejsza jest „choroba wściekłych krów” (mad cow disease). Pojawia się ona po tym, jak zwierzęta te pożerają mózgi innych krów podawane im, aby wzbogacić ich dietę. W 1993 r. w Wielkiej Brytanii zauważono też, że w pewnych – rzadkich – okolicznościach choroba może przejść ze zwierząt na ludzi (s. 291). Tę przypadłość zaobserwowano po raz pierwszy u ludzi. Mianowicie w Papui-Nowej Gwinei objawiła się przypadłość „kuru”. Cierpiały na nią osoby – w większości kobiety i dzieci – które rytualnie zjadały mózgi swoich rodziców i dziadków podczas uroczystości pogrzebowych (s. 285). I tak po pewnym czasie przez analogię i dalsze badania odkryto tajemnice „choroby wściekłych krów”.


Na koniec Oldstone ostrzega nas przed śmiertelną kombinację zwierzęcych i ludzkich wirusów naturalnie bądź sztucznie występujących w genach – zmodyfikowanych bądź nie, stosowanych w rozmaitych laboratoriach, w tym w Chinach. Tam bowiem warunki klimatyczne i demograficzne są świetne dla wybuchu pandemii (s. 323). Przewidział też powrót grypy (s. 329).

Wrócimy wnet do tego stwierdzenia.

Cdn.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 14 września 2022 r.
Intel z DC

 


 

POLECANE
Prezydent Nawrocki rozpoczyna wizyty w Berlinie i Paryżu z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki rozpoczyna wizyty w Berlinie i Paryżu

Prezydent RP Karol Nawrocki przybył w poniedziałek po południu do Berlina, gdzie we wtorek przed południem spotka się z Prezydentem Republiki Federalnej Niemiec Frankiem–Walterem Steinmeierem, a następnie z Kanclerzem Friedrichem Merzem. Później tego dnia Karol Nawrocki będzie rozmawiał z Prezydentem Republiki Francuskiej Emmanuelem Macronem.

Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników z ostatniej chwili
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników

Nowym rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych została Joanna Raczkowska – przekazało PAP w poniedziałek Ministerstwo Sprawiedliwości. Raczkowska jest sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa; pracuje w Wydziale Karnym.

Premier: Zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów z ostatniej chwili
Premier: Zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów

Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek wieczorem, że Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad budynkami rządowymi (Parkowa) i Belwederem. Jak przekazał, zatrzymano dwóch obywateli Białorusi. – Policja bada okoliczności incydentu – dodał.

Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć tylko u nas
Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć

W chwili, gdy trafiła go kula, stał pod namiotem z napisem-mottem jego działalności "udowodnij mi, że się mylę". Zamachowiec mu tego nie udowodnił. Wręcz przeciwnie.

Prawica po wyborach szykuje bombę. Będzie sanacja sądownictwa? z ostatniej chwili
"Prawica po wyborach szykuje bombę". Będzie "sanacja sądownictwa"?

''Na polskiej scenie politycznej szykuje się uderzenie, które może zmienić oblicze wymiaru sprawiedliwości na długie lata'' – czytamy we wpisie komentatora platformy X, znanego jako Jack Strong. Chodzi o nowy projekt ustawy, który, jak twierdzi autor wpisu, "rodzi się w kręgach prawicy". "Jego celem jest przeciwdziałanie anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości". Projekt ten miałby być już nazywany ''sanacją sądownictwa''.

Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE tylko u nas
Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE

Po raz kolejny Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbuje ingerować w polski system sądowniczy. Przypomnijmy, też po raz kolejny, że nie ma on do tego żadnych uprawnień, ponieważ „wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich” (artykuł 5 Traktatu o Unii Europejskiej), a w zakresie sądownictwa państwa członkowskie nie przyznały Unii żadnych kompetencji.

Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. Wygląda na zaplanowane działania Wiadomości
Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. "Wygląda na zaplanowane działania"

Waldemar Buda napisał o ostrzelaniu swojego samochodu w Brukseli: "9 precyzyjnych strzałów, w momencie ataku nie byłem w aucie". Europoseł PiS zaznaczył, że tylko jego samochód został potraktowany w ten sposób. Jego zdaniem zatem, atak wygląda na zaplanowane działanie. Sprawę badają belgijskie służby.    

Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: wróci kwestia reparacji Wiadomości
Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: "wróci kwestia reparacji"

Prezydent Polski Karol Nawrocki przybywa do Berlina z pierwszą wizytą zagraniczną. Niemiecki rząd podkreśla wagę utrzymywania bliskich relacji z Polską, wskazując na wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa. Niemieckie media podkreślają też temat reparacji, do których ma wrócić Karol Nawrocki z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem

Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego pilne
Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego

Ważna informacja dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego. W związku z budową obwodnicy Opatowa muszą się liczyć z poważnymi utrudnieniami na drogach.

Von der Leyen broni Zielonego Ładu: Świat puka się w głowę. Co zrobi polski rząd? z ostatniej chwili
Von der Leyen broni Zielonego Ładu: "Świat puka się w głowę". Co zrobi polski rząd?

Dzisiejszy kurs Komisji Europejskiej jest nieodpowiedzialny - ocenili europosłowie PiS odnosząc się do wystąpienia szefowej KE Ursuli von der Leyen w PE . Świat puka się po głowie, kiedy to wszystko słyszy; żądamy weta polskiego - mówiła Anna Zalewska.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Plagi i wirusy

Wypełzamy powoli z pandemii COVID, chciałem więc zasugerować kilka lektur na przyszłość, aby zrozumieć rozmaite wirusowe przypadłości. Pewnie upłynie trochę czasu, zanim takie globalne przekleństwo spadnie na ludzkość ponownie (Oremus!), ale dawka wiedzy nie zaszkodzi.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Plagi i wirusy
/ Foto T. Gutry

Najpierw generalnie i panoramicznie w świat epidemii i pandemii wprowadza nas Michael B.A. Oldstone, „Viruses, Plagues & History: Past, Present and Future” [Wirusy, plagi i historia: Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość] (Oxford and New York: Oxford University Press, 2010). Przedstawiając dwanaście odrębnych historii, autor opisuje sukcesy i klęski w walce z chorobami.

Oldstone podkreśla, że plagi istnieją od zawsze. Część z nich, dzięki rozwojowi nauki, udało nam się pokonać, przynajmniej na razie. Dlaczego na razie? Wirusy przechodzą bowiem mutacje, dostosowują się do nowych warunków, w tym lekarstw, ale o tym za chwilę.

Autor tłumaczy, że plagi odgrywały kluczową rolę w historii. Na przykład powodem, dla którego Hiszpanom udało się podbić imperium Azteków, były choroby zakaźne. Przywlekli ze sobą wirusy i bakterie, na które rdzenni mieszkańcy Ameryki nie byli uodpornieni. I miliony wymarły. Potem to samo stało się gdzie indziej, w południowej, a następnie północnej Ameryce.

W niektórych wypadkach kolonizatorzy zarażali tubylców rozmyślnie. Na przykład Amerykanie podrzucali Indianom koce z zarazkami ospy czy innych przypadłości. Choroba dziesiątkowała ofiary, wymierały całe klany. To był jeden ze wczesnych przykładów wojny bakteriologicznej. Jeszcze przedtem, na początku XIV w., taką broń stosowali Mongołowie. Przywlekli ze sobą ze stepów „czarną śmierć”. Podczas oblężenia fortu Tauryda na Krymie katapultami wstrzeliwali do środka fortecy martwe ciała swoich współtowarzyszy chorych na dżumę. Gdy Mongołowie rozwalili wrota i zaszturmowali do wewnątrz, garnizon wojsk z Genui wskoczył na statki i pożeglował do Italii. Myśleli, że cudownie ocaleli. Tak nie było. Popłynęły z nimi bowiem szczury, które najadły się mongolskich trupów. Zaraziły załogę. Po wylądowaniu żeglarze i żołnierze zainfekowali ludność. Zginęło między 25 a 50 proc. populacji Europy. Czarna śmierć.


W większości wypadków choróbska szerzyły się też drogą tradycyjną. Ich sojusznikiem zawsze był upadek prawa, porządku i cywilizacji. Szczególnie wojna. Na przykład w drugiej połowie XVIII w. Amerykanie – w ramach wojny o niepodległość – wybrali się, aby podbić Kanadę. Zwyciężali aż do czasu, gdy większość wojska zachorowała. Bo zaczęła się szerzyć epidemia. Część Amerykanów zmarła, a niedobitki powlokły się do domu, ciągnąc za sobą ospę. Notabene w XVIII w. ponad 10 proc. ludności świata doświadczyła ospy, z czego duża część zmarła (s. 74). Ekscytujące historie przeplatają się z opowieściami o samych masowych mordercach, czyli wirusach (i bakteriach). Po zakażeniu następuje wyścig między chorobą a naszym systemem odpornościowym. Wirus przechodzi szybkie mutacje, a system odpornościowy stara się zwolnić rozszerzenie tego drobnoustroju na cały organizm. A w końcu system stara się całkowicie wywalić wirus poza organizm. Czasami organizm sam nie potrafi sobie poradzić z infekcją, a społeczeństwo z chorobą. Dlatego podejmujemy rozmaite kroki, aby się jej pozbyć.


Na przykład możemy zastosować kwarantannę. Oldstone twierdzi, że najwcześniejsza wzmianka o izolacji ludności dotyczy epidemii febry w Wenecji 1374 r. Na wyłamujących się z kwarantanny nakładano „często karę śmierci” (s. 112). Można chorobie też pomóc przez szczepienie. A ojcami tego pomysłu byli Edward Jenner i Louis Pasteur. Szczepienia nigdy nie były popularne. Spotykały się z oporem, nie tylko ludu, ale również władz. Jak to ujął Oldstone, opisując epidemię ospy w Bostonie w 1775 r.: „As so often repeated in history, political power overcame good sense” (Jak to często powtarza się w historii, władza polityczna pobiła zdrowy rozsądek, s. 82). Tak było na przykład z lokalnymi przywódcami społeczności wesołkowatej, gdy wybuchła epidemia AIDS w San Francisco (s. 269). Trup słał się gęsto, a oni bawili się i odmawiali zastosowania odpowiednich kroków sanitarnych, aby epidemię zatrzymać. Wszelkie restrykcje uznawane były za próby odebrania wolności seksualnych tej orientacji. Notabene podczas gdy w Afryce wirus wydaje się rozprzestrzeniać za pomocą wymiany wycieków ludzkich wśród heteroseksualistów, podstawową formą infekcji w USA jest „homosexual anal intercourse” (homoseksualny stosunek analny, s. 273).


Czasami rządy podejmują decyzje, aby z różnych powodów kłamać na temat rozmaitych chorób. Tak na przykład postąpiły Chiny w latach 2002–2003, składając oficjalny raport w WHO i kłamliwie twierdząc, że epidemia Severe Acute Respiratory Syndrome (SARS-COVID) w tym kraju już się wypaliła i nie było nowych przypadków zakażeń (s. 231). To samo dotyczy chińskiego podejścia do HIV-AIDS (s. 277). Prasa również oburzała się często nie tylko na szczepionki, ale nawet na teoretyczne rozważania o powodach epidemii. E.g. 2 listopada 1900 r. „The Washington Post” wyszydził teorię, że febrę roznoszą komary (s. 125). Gazeta się myliła. Często też rodzice z rozmaitych powodów przeciwstawiają się szczepieniu dzieci (s. 136). Jest to wynik strachu przed eksperymentami, które nie wypaliły. Takie postawy ujawniają się zarówno w kraju rozwiniętym, jak i gdzie indziej. Na przykład na początku XXI w. myślano, że ludzkość poradziła sobie z chorobą Heinego-Medina. Tymczasem w Nigerii wybuchła kampania przeciw szczepionkom napędzana przez polityków i imamów. Wirus zaczął się szerzyć i wnet wybuchł na całego, przekroczył Saharę i dotarł do Morza Czarnego, a następnie do innych mahometańskich krain, w tym do Indonezji (s. 160).


Dr Datti Ahmed, prezes nigeryjskiej Naczelnej Rady Szariatu, powiedział: „We believe that modern day Hitlers have deliberately adulterated the oral polio vaccines with antifertility drugs and contaminated it with certain viruses which are know[n] to cause HIV and AIDS” (Wierzymy, że nowocześni Hitlerzy specjalnie rozpuścili szczepionkę doustną na Heinego-Medina za pomocą lekarstw przeciwko płodności oraz zanieczyścili ją pewnymi wirusami, o których wiadomo, że powodują HIV i AIDS, s. 190).
Notabene to właśnie taka atmosfera nigeryjskiego sprzeciwu dała nazwę jednej z najsławniejszych tamtejszych organizacji terrorystycznych kalifatu: Boko Haram, co znaczy „Zachodnia edukacja jest grzechem”.


Jednocześnie trudno jest przetłumaczyć, że afrykański zwyczaj pozostawania w jednym pokoju (a nawet łóżku) ze zmarłym na choroby zakaźne krewnym jest potencjalnie bardzo niebezpieczny, a nawet śmiertelny. Dochodziło do przypadków, na przykład w Kongu, gdzie żegnający się ze zmarłym na Ebolę krewni sami zapadali na tę chorobę (s. 206). A w Republice Południowej Afryki, gdzie mamy ponad 25 milionów zainfekowanych na HIV, a 2 miliony corocznie umierają na tę chorobę, władze wymyślają rozmaite zabobony, aby bagatelizować zagrożenie. Władze sugerują korzeń buraka, cytrynę i czosnek oraz inne podobne „lekarstwa”, aby wyleczyć AIDS (s. 280–281). Nawet sam późniejszy prezydent Jacob Zuma publicznie stwierdził, że wystarczy wziąć po seksie prysznic i człowiek będzie bezpieczny. Co zresztą sam uczynił po zgwałceniu pewnej kobiety, bo – jak tłumaczył – miała na sobie kuse ubranie.


Oldstone ma jednak przestarzałe informacje o AIDS (s. 266). Faktycznie pochodzi z Afryki, ale badania DNA wskazują, że wirus nie pojawił się wśród ludzi po raz pierwszy w 1959 r., a czterdzieści lat wcześniej: prostytutka jeździła pociągiem po Kongu i obsługiwała chętnych od stacji do stacji. Ale faktycznie wirus przeniósł się na ludzi z małp. I zakażeń jest dużo więcej niż 60 milionów ludzi odnotowanych w 2010 r. Oldstone twierdzi przy tym, że do 25 proc. chorych zmarło na tą epidemię tylko w Afryce. Autor ten pisze też o tym, że wcale nie wyeliminowaliśmy febry, przeżywa ona bowiem pasożytniczo na małpach, może się zmutować i powrócić. Zresztą często mamy do czynienia z „przeskakiwaniem” wirusów z jednego gatunku na drugi, a w końcu na ludzi (specie jumping). Tak było z HIV, wirusem odpowiedzialnym za AIDS (s. 251, 266, 305). Ebola przeskoczyła na ludzi z nietoperzy. Tylko bodaj odra ma wyłącznie ludzkie podłoże i transmisję.


Najdziwniejsza jest „choroba wściekłych krów” (mad cow disease). Pojawia się ona po tym, jak zwierzęta te pożerają mózgi innych krów podawane im, aby wzbogacić ich dietę. W 1993 r. w Wielkiej Brytanii zauważono też, że w pewnych – rzadkich – okolicznościach choroba może przejść ze zwierząt na ludzi (s. 291). Tę przypadłość zaobserwowano po raz pierwszy u ludzi. Mianowicie w Papui-Nowej Gwinei objawiła się przypadłość „kuru”. Cierpiały na nią osoby – w większości kobiety i dzieci – które rytualnie zjadały mózgi swoich rodziców i dziadków podczas uroczystości pogrzebowych (s. 285). I tak po pewnym czasie przez analogię i dalsze badania odkryto tajemnice „choroby wściekłych krów”.


Na koniec Oldstone ostrzega nas przed śmiertelną kombinację zwierzęcych i ludzkich wirusów naturalnie bądź sztucznie występujących w genach – zmodyfikowanych bądź nie, stosowanych w rozmaitych laboratoriach, w tym w Chinach. Tam bowiem warunki klimatyczne i demograficzne są świetne dla wybuchu pandemii (s. 323). Przewidział też powrót grypy (s. 329).

Wrócimy wnet do tego stwierdzenia.

Cdn.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 14 września 2022 r.
Intel z DC

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe