[Tylko u nas] Marcin Bąk: Wojna i sport
Najstarszy znany nam zapis na obszarze naszej cywilizacji świadczący o ścisłych związkach wojowania ze sportem pochodzi z „Iliady” Homera. Achilles pragnąc uczcić poległego Patroklesa, wyprawia igrzyska – zawody sportowe, do których stają wybrani wojownicy z armii przybyłej pod Troję. Poeta ukazuje nam wyścigi rydwanów, zapasy, boks, biegi. Są również nagrody ustanowione przez organizatora zawodów.
Sport w naszej cywilizacji miał ścisły związek z wojskowością w obu swoich, podstawowych formułach. Te formuły to po pierwsze sport wyczynowy, nastawiony na współzawodnictwo, czyli to co widzimy najczęściej w relacjach medialnych z olimpiad czy innych mistrzostw. Druga formuła to sport uprawiany jako element kultury fizycznej, ogólnej zaprawy wzmacniającej i utrzymującej dobrą kondycję. W średniowieczu połączeniem obu formuł były turnieje rycerskie. Elita wojowników – rycerze, szkoliła się nieustannie by utrzymywać wysoką sprawność wojenną a jednocześnie od czasu do czasu rywalizowała w zawodach o charakterze, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, sportowym.
Mnóstwo dyscyplin sportowych wywodzi się wprost z wyszkolenia wojskowego. Sporty walki, niektóre gry zespołowe, strzelectwo czy łucznictwo kojarzą się nam z wojną w sposób zupełnie oczywisty. Również lekkoatletyka, gimnastyka czy jeździectwo wchodziły niegdyś w zakres szkolenia wojskowego.
Nowoczesne armie
Nowoczesne armie, tworzone w Europie w drugiej połowie XIX wieku na zasadzie powszechnego poboru, szybko włączały sport masowy do programu szkolenia. Gimnastyka poranna wedle różnych systemów, biegi, zapasy, szermierka, walka na bagnety, miały pomóc w przerobieniu rekrutów na twardych, zdyscyplinowanych żołnierzy. We Francji sportem wybitnie wojskowym stał się boks francuski, czyli savate. Na starych filmach braci Lumière z przełomu XIX i XX wieku możemy oglądać ćwiczenia całych formacji wojskowych, wykonujących ćwiczenia savate, musztrę z bronią i inne rodzaje aktywności fizycznej. Z grona sportowców wojskowych rekrutowała się również znaczna liczna wyczynowców, którzy skutecznie rywalizowali na olimpiadach, zdobywając medale.
Polski sport, polskie wojsko
W naszym kraju po odzyskaniu niepodległości władze wojskowe i cywilne szybko zwróciły uwagę na rozwój sportu w obu jego odmianach – wyczynowej i rekreacyjno – kondycyjnej. Wojsko stawiało na sport masowy wśród żołnierzy zawodowych i poborowych, tworząc jednocześnie kluby sportowe umożliwiające starty w rywalizacji wyczynowej. Ćwiczono oczywiście sporty walki – zapasy, boks, szermierkę, ju-jitsu, strzelectwo ale istniały całkiem zaawansowane sekcje motorowe, lekkoatletyczne, narciarskie. Na wysokim poziomie stał sport jeździecki, co wydaje się zrozumiałe biorąc pod uwagą rolę kawalerii, elitarnego rodzaju wojska w II Rzeczpospolitej.
Znaczna część polskich olimpijczyków wywodziła się z szeregów Wojska Polskiego. Szermierze, bokserzy, jeźdźcy, nie tylko trenowali na co dzień w klubach wojskowych, takich jak Legia ale i pełnili służbę oficerów i podoficerów WP. Podobnie było z gronem szkoleniowców, trenerów i działaczy. Jako dość typowy przykład można by wymienić Feliksa Stamma, najpierw dobrego zawodnika bokserskiego a później świetnego wychowawcę boksu, który cały czas był czynnym wachmistrzem 7 Pułku Strzelców Konnych. Jakby tego było mało, „Papa” Stamm był jeszcze instruktorem narciarstwa i pływania….
Równie ciekawą postacią wydaje się Władysław Pytlasiński, niezwykle popularny jeszcze przed I Wojną zapaśnik zawodowy, który w niepodległej Polsce włączył się w popularyzację zapasów jako elementu kultury fizycznej dla wojska i cywilów.
Żołnierze sportowcy
Sportowcy okazują się na ogół świetnymi żołnierzami. Nie tylko dlatego, że mają znacznie lepsze niż przeciętny człowiek warunki fizyczne, są silniejsi, zręczniejsi, bardziej wytrzymali. Trening fizyczny poprawia też ich odporność psychiczną, hart ducha i odwagę.
Podczas II Wojny polscy sportowcy walczyli we wszystkich formacjach zbrojnych, wykazując się wielką skutecznością i płacąc nieraz najwyższą cenę. W bitwie pod Łomiankami 22 września 1939 roku zginął major Leszek Lubicz-Nycz, brązowy medalista olimpijski w szabli. Świetny oszczepnik, olimpijczyk Eugeniusz Lokajski, zginął jako porucznik kompanii „Koszta” podczas Powstania Warszawskiego. Genialny biegacz, Janusz Kusociński, cekaemista broniący Warszawy w 1939 roku, zginął zamordowany przez Niemców w Palmirach. Podobne przykłady można by wymieniać bardzo długo…
Dzisiaj, w czasie wojny obronnej prowadzonej przez Ukrainę, wciąż dowiadujemy się o ukraińskich sportowcach, walczących w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy lub Ukraińskiej Gwardii Narodowej. Symbolicznego wymiaru nabrało na początku inwazji zdjęcie Witalija Kliczko, byłego mistrza bokserskiego, w mundurze i z ręcznym karabinem maszynowym na przedmieściach Kijowa. Niestety, co jakiś czas docierają do nas informacje o tym, jak to kolejny mistrz Ukrainy w jakiejś dyscyplinie oddał życie w obronie ojczyzny. Cóż, rosyjskie kule też nie są z papieru…