Myśl chroni nas przed manipulacją

- Z wierszami Herberta jest jak z grami komputerowymi, w których odkrywa się i zdobywa kolejne poziomy. Gdy przeczyta się je raz, buduje się pewien klimat uniesienia. Później są następne poziomy. Po chwilach zachwytu, kiedy myślę, że wszystko pojąłem, okazuje się, że nic nie rozumiem. Więc sięgam po wiersz jeszcze i jeszcze raz. To są kolejne poziomy wtajemniczenia. Wieloetapowa droga – mówi Jacek Adamas, jeden z najważniejszych twórców nurtu sztuki krytycznej, którego wystawę odwołującą się do twórczości Zbigniewa Herberta pt. „...Idź” można oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Wystawa Jacka Adamasa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Myśl chroni nas przed manipulacją
Wystawa Jacka Adamasa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. / fot. u-jazdowski.pl

- W latach osiemdziesiątych działał Pan w opozycji antykomunistycznej. Jak te doświadczenia wpłynęły na Pana i na Pańską sztukę?


- Gdy wybuchł stan wojenny, ja byłem tylko drobnym pionkiem w opozycyjnej grze. Wówczas duży wpływ mieli na mnie starsi koledzy - Grzegorz Eberhardt, Wojciech Brojer, Piotr Wójcicki, Jarek Kosakowski, Bogdan Kos oraz tragicznie zmarły Norbert Pietrzak. Cała plejada osób mocno zaangażowanych w działania opozycyjne. W moim mieszkaniu na ulicy Lubelskiej działała też przez pewien czas drukarnia. To są stare czasy, które zacierają się już w pamięci, ale wówczas działania wielu ludzi, moich przyjaciół, spowodowały zmiany w kraju. Szkoda, że potem zniszczono ten dziesięciomilionowy ruch.

 


- Te doświadczenia widać w Pana sztuce.


- Jesteśmy przecież ludźmi, zlepionymi z różnych doświadczeń, z pewnej wiedzy, jesteśmy zatopieni w pewnym kodzie kulturowym. Nie sposób się oderwać od sytuacji bieżących, które atakują. Atakują kulturę, dorobek, manipulują historią. Niestety, mamy za sobą doświadczenie niszczenia całego ruchu „Solidarności”. Artyści powinni się temu sprzeciwiać. Herbert pisze o przesłaniu Pana Cogito, czyli Pana Myślącego, bo dziś mamy deficyt myśli.
Z Herbertem zetknąłem się właśnie w latach 80. Nawet w tych ponurych czasach stanu wojennego mieliśmy spotkania poświęcone literaturze, kulturze. Dużą wagę przywiązywaliśmy do tego, żeby się rozwijać. Później pojawia się "Kowalnia" na Warszawskiej ASP, gdzie rzeźba miała stać się formą dla myśli.

 


- Obecnie następuje zubożenia kulturalne?

- Tak. Wycofywano już historię ze szkół, zmieniano kanon lektur, znikało ze szkół wychowanie plastyczne, muzyka, czyli kultura. Zadbano o to, żeby ludzie byli słabo wyedukowani. A kultura przecież ludzi uodparnia na manipulacje. Człowiek potrzebujący kultury potrzebuje też szerszej myśli. Kultura jest związana z myślą i szczególną wrażliwością, ale też z dążeniem do prawdy.
W 1989 roku okrzyknięto, że komunizm się skończył. Otóż on się nie skończył. On się przepoczwarzył.

- Czy można przeciwdziałać negatywnym tendencjom poprzez sztukę?

- Mam nadzieję. Musi to być jednak sztuka dostępna, promowana. Myślę, że to jest tak, jak u Herberta. Trzeba myśleć, trzeba być aktywnym i iść w kierunku, który nadaje kultura i literatura. Na przykład literatura piękna międzywojnia, o którą walczył niezapomniany Grzegorz Eberhardt. Takich ludzi jak on brakuje, ale brakuje też książek. Niech Pani spróbuje znaleźć prace Włodzimierza Odojewskiego, czy Jarosława Marka Rymkiewicza w księgarni. Nie ma. Nie wznawia się ich. Nie rozumiem, dlaczego. Tomik „Pan Cogito” Herberta był ostatnio ze mną cały czas, również gdy betonowałem, czy pracowałem na dworze. Zniszczył się, więc chciałem kupić nowy. Okazało się, że bardzo ciężko go dostać. To jest właśnie walka z kodem kulturowym, z wartością, która człowieka chroni przed manipulacją, przed fałszerstwem. A przecież kultura nas wzmacnia.

 

- Przesłania Herbert nadal Pana zdaniem są dziś aktualne?

- Oczywiście! To jest polska kultura. Przecież on tworzył Pana Cogito po wydarzeniach grudniowych, i tych w Ursusie i Radomiu, w Gdańsku w 1980 roku. Echo tych wszystkich wydarzeń jest w jego twórczości.

 

- W warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski możemy oglądać Pana wystawę pod tytułem „...Idź”. Wystawa to Pański dialog z poezją Herberta. Jaki cel chciał Pan osiągnąć, zajmując się artystycznie właśnie twórczością Herberta?

- Chciałem się wzmocnić. Był taki moment, w którym sięgnąłem po Herberta. Odkryłem, że to jest to. To jest Pan Myśl. Przecież mamy obecnie deficyt myśli, ludzie poddają się manipulacji bez jakiejkolwiek refleksji. Stwierdziłem więc, że to jest na czasie, że trzeba przypomnieć księcia poetów Herberta w formach plastycznych. Na wystawie przedstawiłem więc moje wielowątkowe impresje związane z jego twórczością. Z wierszami Herberta jest jak z grami komputerowymi, w których odkrywa się i zdobywa kolejne poziomy. Gdy przeczyta się je raz, buduje się pewien klimat uniesienia. Później są następne poziomy. Po chwilach zachwytu, kiedy myślę, że wszystko pojąłem, okazuje się, że nic nie rozumiem z tego wiersza. Więc sięgam po niego jeszcze i jeszcze raz. To są kolejne poziomy wtajemniczenia. Wieloetapowa droga. Tytuł wystawy „...Idź”; odnosi się m.in. do coraz głębszego poznawania tego wiersza. Tam jest wiele przesłań i właśnie o to chodzi. Na wystawie jego myśli zestawiłem plastycznie z techno, z popkulturą, z pawią kolorystyką, ze światłem.

 

- Przyzwyczaił Pan swoich odbiorców raczej do ulicznych happeningów i instalacji w przestrzeni publicznej niż do wystaw w galeriach.

- Na wystawie dzieje się też to, co robiłem na ulicach. Poza tym wystawiałem już swoje prace m.in. w Centrum Sztuki Współczesnej. Tylko, że w pewnym momencie mnie tam wykreślono z obiegu. A jeśli się już stało artystą, to trzeba tworzyć dalej. Robiłem więc akcje po prostu na ulicach, takie typowo społeczne. One były też echem działania w opozycji i potrzeb, które moi przyjaciele z opozycji we mnie wzbudzili. Potrzeby reagowania na pewne sytuacje społeczne, polityczne. Na przykład do w miejscowości, w której mieszkam, przeprowadziliśmy się z żoną ponad dwadzieścia lat temu. Wówczas dopiero zobaczyliśmy, co na tych popegeerowskich terenach się dzieje. To było smutne, ludzie zostawali bez środków do życia. Były całe osiedla bloków postawionych w polach i pozostawionych same sobie. Tragedia. To było naprawdę przerażające zjawisko. Wcześniej, z perspektywy dużego miasta, w ogóle tego nie dostrzegałem. Media mówiły, że wszystko jest ok. A gdy próbowałem coś zmienić w tutejszym układzie, usłyszałem od pewnego prokuratora: „Tu się Warszawiaków nie lubi, a wójtom spraw nie robi”. Echo tych wszystkich rzeczy, spostrzeżeń i doświadczeń odbijało się później w różnych moich działaniach. Skonstruowałem m.in. spalony wrak samochodu, na którym napisałem nazwiska skompromitowanych prokuratorów, a ze środka wydobywał się hip-hop. Galeria przyciszyła muzykę. Ale wówczas zaczęła tu dolatywać muzyka turecka ze znajdującego się pod galerią kebabu. Ja nigdy nie układałem się z władzą, jak niektórzy artyści. Miałem kiedyś taką sytuację, że dyrektor jednej z galerii w Warszawie zaproponował mi wystawę. Ja mówię, słuchaj, to zróbmy akcję pod ministerstwem kultury. On na to, że to niepolityczne. Więc zrobiłem tę akcję („Rzut Jaspersem”) sam, bez pomocy galerii. I zostałem spisany przez wszystkie możliwe służby.
Czasem artyści, mający, wydawałoby się, dużą dozę niezależności, w pewnym momencie musieli się układać, żeby dalej funkcjonować. żeby nie mieć takiej sytuacji, jak ja. Galerie zamykały się na artystów, którzy mówili o sytuacji bieżącej, pokazywały konkretnych ludzi, ministrów czy konkretną władzę.

 

- Teraz sytuacja się zmienia?

- Zmienia się, tylko nie wiem, czy uda się do końca tę zmianę przeprowadzić. Nie wiem, czy nie jest za późno.

 

- Jakie ma pan plany artystyczne na przyszłość?

- Bardzo chciałem podziękować Piotrowi Bernatowiczowi, który zaproponował mi zrobienie wystawy „...Idź” i Marcelowi Skierskiemu, który jest jej kuratorem, za to, że mi zaufali. Ostatnio Piotr zaproponował mi, żebym włączył się w przygotowanie pewnej wystawy, którą on realizuje, od strony aranżacyjnej. Tam też będzie prawdopodobnie jakaś moja praca. A tak na co dzień, to mamy duży dom i ciągle go remontuję i niech to będzie przesłaniem.

 


 

POLECANE
Białoruś uwolniła ponad 50 więźniów. Wśród nich są Polacy z ostatniej chwili
Białoruś uwolniła ponad 50 więźniów. Wśród nich są Polacy

Po negocjacjach w Mińsku, delegacja, kierowana przez Stany Zjednoczone, przewozi do Wilna 52 uwolnionych więźniów różnych narodowości – poinformowała ambasada USA na Litwie. Wśród uwolnionych są także obywatele Polski.

„Die Welt”: Rosyjskie drony zmierzały prosto w bazę NATO w Polsce z ostatniej chwili
„Die Welt”: Rosyjskie drony zmierzały prosto w bazę NATO w Polsce

Pięć rosyjskich dronów leciało bezpośrednim kursem w stronę bazy NATO w Polsce, przez którą transportowany jest sprzęt wojskowy dla Ukrainy; była to celowa akcja – podał w czwartek niemiecki dziennik „Die Welt”, powołując się na źródła w polskich służbach i w NATO.

Drony nad Polską. Europejskie kraje również wzywają dyplomatów Rosji na dywanik z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Europejskie kraje również wzywają dyplomatów Rosji na dywanik

W związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony MSZ Holandii wezwało rosyjskiego ambasadora. Z kolei hiszpańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało rosyjskiego charge d’affaires w Madrycie.

Charlie Kirk nie żyje. Uwagę zwraca jego ostatni wpis na X gorące
Charlie Kirk nie żyje. Uwagę zwraca jego ostatni wpis na X

Jeszcze w nocy Donald Trump przekazał, że postrzelony podczas przemówienia w Utah Valley University Charlie Kirk nie żyje. Uwagę zwraca jego ostatni wpis na platformie X.

Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat

Najbliższe dni w województwie śląskim upłyną pod znakiem planowanych prac energetycznych. Tauron Dystrybucja zapowiada liczne wyłączenia, które obejmą m.in. Bielsko-Białą, Częstochowę, Gliwice, Bytom, Żory oraz Rybnik. Sprawdź, czy Twój adres znajduje się na liście, i przygotuj się na przerwy w dostawie energii.

Donald Trump: To zwierzę,  kara śmierci dla zabójcy Ukrainki Wiadomości
Donald Trump: To zwierzę, kara śmierci dla zabójcy Ukrainki

Donald Trump wezwał do skazania na karę śmierci domniemanego zabójcy Iryny Zarutskiej, młodej ukraińskiej uchodźczyni zamordowanej w Charlotte w Północnej Karolinie. 23-letnia kobieta została wielokrotnie ugodzona nożem w pociągu Lynx Blue Line 22 sierpnia.

Tylko cztery partie w Sejmie, spory wzrost Konfederacji. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
Tylko cztery partie w Sejmie, spory wzrost Konfederacji. Zobacz najnowszy sondaż

Zaledwie cztery partie weszłyby do Sejmu, gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę – wynika z najnowszego sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej. Na czele jest Platforma Obywatelska, ale jej koalicjanci znaleźli się pod progiem wyborczym. Wyraźne wzrosty zanotowała Konfederacja i ugrupowanie Grzegorza Brauna.

Dyrektor węgierskiego Centrum Praw Podstawowych: Tusk i Magyar to marionetki Brukseli tylko u nas
Dyrektor węgierskiego Centrum Praw Podstawowych: Tusk i Magyar to marionetki Brukseli

- Z perspektywy Węgier oceniam rządy Tuska jako dyktaturę. Wiążę jednak duże nadzieję na współpracę pomiędzy polskim prezydentem Karolem Nawrockim a węgierskim premierem Viktorem Orbánem  - mówi w rozmowie z "Tygodnikiem Solidarność" Dr. Miklós Szánthó, prawnik, analityk polityczny, dyrektor węgierskiego Centrum Praw Podstawowych.

Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Warszawiacy muszą przygotować się na wyjątkowo trudny weekend na stołecznych drogach. Od piątku 12 września do poniedziałku 15 września drogowcy będą prowadzić intensywne prace w kilku dzielnicach: na Białołęce, Mokotowie i w rejonie Młocin. Zmiany dotkną zarówno kierowców, jak i pasażerów komunikacji miejskiej.

Rząd Tuska wstrzymuje polski system antydronowy? „Die Welt”: Jest zainteresowany niemieckim z ostatniej chwili
Rząd Tuska wstrzymuje polski system antydronowy? „Die Welt”: Jest zainteresowany niemieckim

Według „Die Welt” Polska interesuje się kupnem niemieckiego systemu antydronowego Skyranger. Były szef MON Mariusz Błaszczak ocenił, że rząd nie rozwija krajowych rozwiązań, a brak decyzji w sprawie dotychczas proponowanych systemów pokazuje „obraz niemocy rządu” w obronie przed dronami.

REKLAMA

Myśl chroni nas przed manipulacją

- Z wierszami Herberta jest jak z grami komputerowymi, w których odkrywa się i zdobywa kolejne poziomy. Gdy przeczyta się je raz, buduje się pewien klimat uniesienia. Później są następne poziomy. Po chwilach zachwytu, kiedy myślę, że wszystko pojąłem, okazuje się, że nic nie rozumiem. Więc sięgam po wiersz jeszcze i jeszcze raz. To są kolejne poziomy wtajemniczenia. Wieloetapowa droga – mówi Jacek Adamas, jeden z najważniejszych twórców nurtu sztuki krytycznej, którego wystawę odwołującą się do twórczości Zbigniewa Herberta pt. „...Idź” można oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Wystawa Jacka Adamasa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Myśl chroni nas przed manipulacją
Wystawa Jacka Adamasa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. / fot. u-jazdowski.pl

- W latach osiemdziesiątych działał Pan w opozycji antykomunistycznej. Jak te doświadczenia wpłynęły na Pana i na Pańską sztukę?


- Gdy wybuchł stan wojenny, ja byłem tylko drobnym pionkiem w opozycyjnej grze. Wówczas duży wpływ mieli na mnie starsi koledzy - Grzegorz Eberhardt, Wojciech Brojer, Piotr Wójcicki, Jarek Kosakowski, Bogdan Kos oraz tragicznie zmarły Norbert Pietrzak. Cała plejada osób mocno zaangażowanych w działania opozycyjne. W moim mieszkaniu na ulicy Lubelskiej działała też przez pewien czas drukarnia. To są stare czasy, które zacierają się już w pamięci, ale wówczas działania wielu ludzi, moich przyjaciół, spowodowały zmiany w kraju. Szkoda, że potem zniszczono ten dziesięciomilionowy ruch.

 


- Te doświadczenia widać w Pana sztuce.


- Jesteśmy przecież ludźmi, zlepionymi z różnych doświadczeń, z pewnej wiedzy, jesteśmy zatopieni w pewnym kodzie kulturowym. Nie sposób się oderwać od sytuacji bieżących, które atakują. Atakują kulturę, dorobek, manipulują historią. Niestety, mamy za sobą doświadczenie niszczenia całego ruchu „Solidarności”. Artyści powinni się temu sprzeciwiać. Herbert pisze o przesłaniu Pana Cogito, czyli Pana Myślącego, bo dziś mamy deficyt myśli.
Z Herbertem zetknąłem się właśnie w latach 80. Nawet w tych ponurych czasach stanu wojennego mieliśmy spotkania poświęcone literaturze, kulturze. Dużą wagę przywiązywaliśmy do tego, żeby się rozwijać. Później pojawia się "Kowalnia" na Warszawskiej ASP, gdzie rzeźba miała stać się formą dla myśli.

 


- Obecnie następuje zubożenia kulturalne?

- Tak. Wycofywano już historię ze szkół, zmieniano kanon lektur, znikało ze szkół wychowanie plastyczne, muzyka, czyli kultura. Zadbano o to, żeby ludzie byli słabo wyedukowani. A kultura przecież ludzi uodparnia na manipulacje. Człowiek potrzebujący kultury potrzebuje też szerszej myśli. Kultura jest związana z myślą i szczególną wrażliwością, ale też z dążeniem do prawdy.
W 1989 roku okrzyknięto, że komunizm się skończył. Otóż on się nie skończył. On się przepoczwarzył.

- Czy można przeciwdziałać negatywnym tendencjom poprzez sztukę?

- Mam nadzieję. Musi to być jednak sztuka dostępna, promowana. Myślę, że to jest tak, jak u Herberta. Trzeba myśleć, trzeba być aktywnym i iść w kierunku, który nadaje kultura i literatura. Na przykład literatura piękna międzywojnia, o którą walczył niezapomniany Grzegorz Eberhardt. Takich ludzi jak on brakuje, ale brakuje też książek. Niech Pani spróbuje znaleźć prace Włodzimierza Odojewskiego, czy Jarosława Marka Rymkiewicza w księgarni. Nie ma. Nie wznawia się ich. Nie rozumiem, dlaczego. Tomik „Pan Cogito” Herberta był ostatnio ze mną cały czas, również gdy betonowałem, czy pracowałem na dworze. Zniszczył się, więc chciałem kupić nowy. Okazało się, że bardzo ciężko go dostać. To jest właśnie walka z kodem kulturowym, z wartością, która człowieka chroni przed manipulacją, przed fałszerstwem. A przecież kultura nas wzmacnia.

 

- Przesłania Herbert nadal Pana zdaniem są dziś aktualne?

- Oczywiście! To jest polska kultura. Przecież on tworzył Pana Cogito po wydarzeniach grudniowych, i tych w Ursusie i Radomiu, w Gdańsku w 1980 roku. Echo tych wszystkich wydarzeń jest w jego twórczości.

 

- W warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski możemy oglądać Pana wystawę pod tytułem „...Idź”. Wystawa to Pański dialog z poezją Herberta. Jaki cel chciał Pan osiągnąć, zajmując się artystycznie właśnie twórczością Herberta?

- Chciałem się wzmocnić. Był taki moment, w którym sięgnąłem po Herberta. Odkryłem, że to jest to. To jest Pan Myśl. Przecież mamy obecnie deficyt myśli, ludzie poddają się manipulacji bez jakiejkolwiek refleksji. Stwierdziłem więc, że to jest na czasie, że trzeba przypomnieć księcia poetów Herberta w formach plastycznych. Na wystawie przedstawiłem więc moje wielowątkowe impresje związane z jego twórczością. Z wierszami Herberta jest jak z grami komputerowymi, w których odkrywa się i zdobywa kolejne poziomy. Gdy przeczyta się je raz, buduje się pewien klimat uniesienia. Później są następne poziomy. Po chwilach zachwytu, kiedy myślę, że wszystko pojąłem, okazuje się, że nic nie rozumiem z tego wiersza. Więc sięgam po niego jeszcze i jeszcze raz. To są kolejne poziomy wtajemniczenia. Wieloetapowa droga. Tytuł wystawy „...Idź”; odnosi się m.in. do coraz głębszego poznawania tego wiersza. Tam jest wiele przesłań i właśnie o to chodzi. Na wystawie jego myśli zestawiłem plastycznie z techno, z popkulturą, z pawią kolorystyką, ze światłem.

 

- Przyzwyczaił Pan swoich odbiorców raczej do ulicznych happeningów i instalacji w przestrzeni publicznej niż do wystaw w galeriach.

- Na wystawie dzieje się też to, co robiłem na ulicach. Poza tym wystawiałem już swoje prace m.in. w Centrum Sztuki Współczesnej. Tylko, że w pewnym momencie mnie tam wykreślono z obiegu. A jeśli się już stało artystą, to trzeba tworzyć dalej. Robiłem więc akcje po prostu na ulicach, takie typowo społeczne. One były też echem działania w opozycji i potrzeb, które moi przyjaciele z opozycji we mnie wzbudzili. Potrzeby reagowania na pewne sytuacje społeczne, polityczne. Na przykład do w miejscowości, w której mieszkam, przeprowadziliśmy się z żoną ponad dwadzieścia lat temu. Wówczas dopiero zobaczyliśmy, co na tych popegeerowskich terenach się dzieje. To było smutne, ludzie zostawali bez środków do życia. Były całe osiedla bloków postawionych w polach i pozostawionych same sobie. Tragedia. To było naprawdę przerażające zjawisko. Wcześniej, z perspektywy dużego miasta, w ogóle tego nie dostrzegałem. Media mówiły, że wszystko jest ok. A gdy próbowałem coś zmienić w tutejszym układzie, usłyszałem od pewnego prokuratora: „Tu się Warszawiaków nie lubi, a wójtom spraw nie robi”. Echo tych wszystkich rzeczy, spostrzeżeń i doświadczeń odbijało się później w różnych moich działaniach. Skonstruowałem m.in. spalony wrak samochodu, na którym napisałem nazwiska skompromitowanych prokuratorów, a ze środka wydobywał się hip-hop. Galeria przyciszyła muzykę. Ale wówczas zaczęła tu dolatywać muzyka turecka ze znajdującego się pod galerią kebabu. Ja nigdy nie układałem się z władzą, jak niektórzy artyści. Miałem kiedyś taką sytuację, że dyrektor jednej z galerii w Warszawie zaproponował mi wystawę. Ja mówię, słuchaj, to zróbmy akcję pod ministerstwem kultury. On na to, że to niepolityczne. Więc zrobiłem tę akcję („Rzut Jaspersem”) sam, bez pomocy galerii. I zostałem spisany przez wszystkie możliwe służby.
Czasem artyści, mający, wydawałoby się, dużą dozę niezależności, w pewnym momencie musieli się układać, żeby dalej funkcjonować. żeby nie mieć takiej sytuacji, jak ja. Galerie zamykały się na artystów, którzy mówili o sytuacji bieżącej, pokazywały konkretnych ludzi, ministrów czy konkretną władzę.

 

- Teraz sytuacja się zmienia?

- Zmienia się, tylko nie wiem, czy uda się do końca tę zmianę przeprowadzić. Nie wiem, czy nie jest za późno.

 

- Jakie ma pan plany artystyczne na przyszłość?

- Bardzo chciałem podziękować Piotrowi Bernatowiczowi, który zaproponował mi zrobienie wystawy „...Idź” i Marcelowi Skierskiemu, który jest jej kuratorem, za to, że mi zaufali. Ostatnio Piotr zaproponował mi, żebym włączył się w przygotowanie pewnej wystawy, którą on realizuje, od strony aranżacyjnej. Tam też będzie prawdopodobnie jakaś moja praca. A tak na co dzień, to mamy duży dom i ciągle go remontuję i niech to będzie przesłaniem.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe