[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Optyka Pasterza

„Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. (…) Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz”. (J 10, 2-4; 14-16)
pasterz i stado [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Optyka Pasterza
pasterz i stado / pixabay.com/FreePhotos

 

 

Nie sposób nie nawiązać, choćby pobieżnie, do wydarzenia, które w tym tygodniu zdominowało pierwsze strony katolickich - i nie tylko - mediów, mianowicie listu apostolskiego, powstałego z inicjatywy własnej papieża Franciszka, zatytułowanego „Traditionis Custodes” [opiekunowie tradycji - tłum. łac.]. Dekret ogranicza znacznie swobodę stosowania w liturgii nadzwyczajnej (przedsoborowej) formy rytu rzymskiego oraz działania grup tzw. katolickiej tradycji. Dokument nakazuje biskupom kościołów lokalnych weryfikację działających na ich terenach wspólnot tradycjonalistów oraz duchownych sprawujących msze trydenckie, a także zakazuje tworzenia nowych grup i parafii personalnych tradycjonalistów oraz sprawowania liturgii w rycie przedsoborowym w parafiach terytorialnych. W art. 1 dekretu Papież podkreślił: „Księgi liturgiczne promulgowane przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II, zgodnie z dekretami Soboru Watykańskiego II, są jedynym wyrazem lex orandi [dosł. prawa modlitwy, tu raczej normy modlitewnej] Rytu Rzymskiego”.

Papież pisze, że impulsem do podjęcia tych - przez wielu uznanych za radykalne - kroków był sondaż przeprowadzony wśród biskupów w 2020 roku w wielu częściach globu. Dotyczyć on miał kwestii skuteczności wprowadzonych kilkanaście lat wcześniej przez Benedykta XVI zmian dopuszczających swobodne stosowanie liturgii przedsoborowej m.in. w celu szerzenia jedności w Kościele katolickim. Po ukazaniu się listu posypało się wiele komentarzy. Niektóre wyważone, inne bardziej w tonie emocjonalnego wzburzenia. Jedne aprobujące papieskie decyzje, inne kontestujące czy wręcz je potępiające. Choć decyzję Papieża odczytuję jako wyraz niezgody na przypadki używania liturgii do gruntowania podziałów, a i moje osobiste doświadczenia, obserwacje czy refleksje na temat postaw tradycjonalistów są w przeważającej części niełatwe, to jednak z natury bardzo ostrożnie podchodzę do komunikowania się z innymi za pomocą nakazów lub zakazów. Nie będę wyrażać w tej sprawie jakichś pogłębionych opinii z kilku względów: po pierwsze dlatego, iż istnieje uzasadnione podejrzenie mojego braku obiektywności, a nie chciałabym być niesprawiedliwa; po drugie, nie jestem specjalistą od liturgiki; po trzecie, nie znam szczegółowych wyników ww. sondażu. Jestem przekonana, że decyzja o ograniczeniach musiała być bardzo trudna i jak wierzę, była działaniem ku większemu dobru, przynajmniej w zamierzeniu. Czy okaże się właściwa, pokaże czas. Nie chcę także absolutyzować własnego doświadczenia, gdyż z całą pewnością moje spostrzeżenia nie stanowią pełnego obrazu tego środowiska, wiadomo także, że często najbardziej widoczni są krzykacze i hejterzy, choć niejednokrotnie okazuje się, że stanowią oni w danej grupie mniejszość.

Podsumowując zatem, nie czuję się kompetentna, by szerować wyrokami lub dokonywać w tej materii socjologicznych prognoz. Dlaczego zatem w ogóle o tym piszę? Z jednego prostego powodu, bo z powołania i zamiłowania zajmuję się Bogiem. Jego przesłaniem, Jego słowem, Jego działaniem, Jego postawami, a nade wszystko Nim samym. Zastanawiając się nad sprawą papieskiego listu, jego przyczyn i konsekwencji, nie mogłam nie zauważyć dwóch rzeczy: dominującego w dzisiejszej liturgii akcentu na pasterzowanie - i to całkowite oraz niepowtarzalne pasterzowanie - Chrystusa oraz na, z pozoru niezauważalne, acz dudniące wręcz milczenie Boga w toczącej się dyskusyjnej wojnie liturgicznej.

Spór o odnowę liturgii nie trwa w Kościele od kilku czy kilkunastu lat, a od samego początku reformy mszału - z czasów papieża Pawła VI po Soborze Watykańskim II - której nie zaaprobował francuski abp Marcel Lefebvre. Odrzucił on zresztą także kilka innych posoborowych zmian. Spór między Watykanem a tzw. lefebrystami narastał przez kilkanaście lat, aż smutnym jego finałem stała się ekskomunika nałożona w 1988 roku przez papieża Jana Pawła II. Bezpośrednim jej powodem było udzielenie przez francuskiego hierarchę sakry biskupiej czterem członkom jego bractwa (Bractwo Kapłańskie św. Piusa X), ekskomunika objęła zarówno abp. Lefebvre’a, jak i jego czterech podwładnych. Publikacja listu apostolskiego papieża Benedykta XVI „Summorum Pontificum” regulującego kwestię sprawowania nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego oraz oficjalne zdjęcie ekskomuniki z czterech ww. kapłanów dwa lata później, miało stanowić m.in. podwalinę w budowaniu pomostu pomiędzy Watykanem a całym spectrum środowisk ogniskujących swoją liturgiczną wrażliwość wokół rytu przedsoborowego. Piszę o całym spectrum, ponieważ nie wszystkie grupy tradycjonalistów tkwiły w konflikcie lub tym bardziej w jawnym rozłamie z Rzymem. Kwestia stopnia radykalności, od wrażliwości ukierunkowanej na przeżywanie liturgii w starym rycie, aż po całkowite odrzucenie zmian posoborowych jest w tych środowiskach bardzo różna. Piątkowy dokument papieski stanowić ma finał konsultowanej z biskupami oceny efektów czternastu lat funkcjonowania rozwiązań dyscyplinarnych dopuszczających współistnienie zwyczajnej i nadzwyczajnej formy rytu, która - jak widać po wprowadzanych rozporządzeniach - wg Papieża jest negatywna. Tyle suchych faktów.

W tym temacie pozostaje jednak wiele emocji, jedni - a jest ich niemało - wylewają wiadra pomyj na papieża Franciszka, ilość hejtu lejącego się na zwierzchnika Kościoła katolickiego i głowę Stolicy Apostolskiej przez osoby podające się za prawowiernych katolików może w najmniejszym razie powodować uniesienie brwi, a w najgorszym szok i depresję. Inni - nie bacząc na to, komu sprawiają tym ból lub kogo prowokują do gniewu albo i wypychają z Kościoła - z radością ogłaszają „koniec tradsów”, tacy to „piewcy różnorodności”. Jeszcze inni próbują komentować zgodnie z własnymi poglądami, ale w duchu pokoju i posłuszeństwa - chwała im za to. Większość osób, spoza „oficjalnych” stron konfliktu, patrzy na to wszystko w zdziwieniu i wewnętrznym chaosie. I tu pytanie o Pasterza, czy my Go w ogóle słuchamy?

Owce idą za Pasterzem, bo znają Jego głos. Znają, bo tego głosu słuchają, idą, bo to głos Dobrego, głos Bliskiego, głos Domu. Czy my wszyscy jeszcze w ogóle chcemy Go słuchać i naśladować? Czy chcemy Mu wierzyć w Jego władzę i troskę? Czy chcemy być jak On? Głos Pasterza, to głos poniżej tsunami emocji, na cichej głębi. Im niżej pod wodę schodzimy, tym siła i ciśnienie fal przewalających się na powierzchni mniej na nas oddziałuje, tym ten sztorm łatwiej przetrwać. Pod wodą oceanu naszych uczuć  i ważkich wydarzeń dnia codziennego da się oddychać i da się słuchać. Tam odnajduje się Jego głos. A jest to głos niosący opiekę, przewodzący i kojący. Głos zarażający troską nie tylko o siebie.

I kolejne pytanie, czy my wierzymy, że Bóg ma wszystko pod kontrolą? Że będzie tak, jak On chce? Wiara to nie tylko akceptowanie Bożego istnienia, ale przede wszystkim zaufanie Jemu, Jego planom i pragnieniom, co do nas. Wiara w Jego miłość.

I ostatnia rzecz, czy chcemy przyjmować Jego optykę? Dawać Mu się przemieniać, by stawać się coraz bardziej jak On? Bo w horyzoncie Jego spojrzenia i mentalności pasterza inni są podmiotem opieki i miłości. Inni, to też ci dla nas trudni, a może przede wszystkim oni. Czy piętnujący poczynania Papieża modlą się za niego? I to nie po to, by coś wymodlić sobie, a po prostu po to, by Franciszkowi było dobrze? Czy upatrujący całego zła w Kościele w działalności i poglądach tradsów modlą się za nich i najzwyczajniej dobrze im życzą? Pragną ich zbawienia.

Bo w sercu naszego wspólnego Pasterza każdy jest upragniony, każdy poszukiwany, każdy kochany. To optyka, którą nazwać można „aż do śmierci”. Jego własnej.

Czy chcemy patrzeć na innych tak, jak On? Podpowiem, że odpowiedzi: „a bo tamci/tamten/tamta…”, to nie jest właściwy trop. Czy chcemy być kochającymi opiekunami bliźnich i przyjaciółmi Boga? Czy chcemy być chrześcijanami zakochanymi w sercu Jezusa? Czy wystarczy nam tylko bycie wyznawcami religii?


 

POLECANE
Niebezpieczny incydent pod Kaliszem. Pocisk wpadł do mieszkania Wiadomości
Niebezpieczny incydent pod Kaliszem. Pocisk wpadł do mieszkania

W miejscowości pod Kaliszem doszło w poniedziałek wieczorem do niebezpiecznego incydentu. Pocisk przebił szybę i wpadł do mieszkania, w którym znajdowała się rodzina.

Premier Węgier wskazał na datę końca wojny na Ukrainie polityka
Premier Węgier wskazał na datę końca wojny na Ukrainie

- Wojna skończy się w 2025 roku. Albo zakończą ją negocjacje pokojowe, albo jedna z walczących stron zostanie pokonana - stwierdził Viktor Orban. Premier Węgier wyraził pewność, że konflikt na wschodzie Europy zakończy się w przyszłym roku.

Zawieszono wszystkie loty American Airlines. Pasażerowie skarżą się na utrudnienia Wiadomości
Zawieszono wszystkie loty American Airlines. Pasażerowie skarżą się na utrudnienia

Rzecznik American Airlines poinformował o zawieszeniu wszystkich swoich lotów na terenie USA. Powodem tej decyzji są wykryte problemy techniczne. Pasażerowie skarżą się na brak informacji o opóźnieniach.

Amerykanin urodzony w Rosji został skazany za szpiegostwo Wiadomości
Amerykanin urodzony w Rosji został skazany za szpiegostwo

Amerykanin rosyjskiego pochodzenia Gene Spector, został skazany we wtorek na 15 lat więzienia za szpiegostwo. Jak podała agencja AFP, szczegóły sprawy pozostają jednak niejasne. Dodatkowo sąd nałożył na niego grzywnę w wysokości 134 tys. euro.

Litwa potężnie przepłaci za niemieckie Leopardy? Najdroższe czołgi na świecie gorące
Litwa potężnie przepłaci za niemieckie Leopardy? "Najdroższe czołgi na świecie"

Litwa zakupiła 44 czołgi Leopard 2A8 za 950 milionów euro,. Zakup ten stanowi prawie 50 proc. budżetu obronnego Litwy, który na 2024 rok wynosi 2,4 miliarda euro.

Nie żyje Wacław Gluth-Nowowiejski ps. Wacek. Był ostatnim żyjącym robinsonem warszawskim Wiadomości
Nie żyje Wacław Gluth-Nowowiejski ps. "Wacek". Był ostatnim żyjącym robinsonem warszawskim

Nie żyje Wacław Gluth-Nowowiejski ps. "Wacek", dowódca drużyny z Powstania Warszawskiego, cudem ocalały z Rzezi Marymontu. Był ostatnim żyjącym robinsonem warszawskim.

Janusz Palikot w areszcie. Są nowe informacje od jego obrońcy gorące
Janusz Palikot w areszcie. Są nowe informacje od jego obrońcy

Przebywający od początku października br. w areszcie były poseł, biznesmen Janusz Palikot nie wyjdzie we wtorek na wolność – poinformował PAP jego obrońca mec. Andrzej Malicki. Rodzinie Palikota nie uda się w terminie wpłacić 2 mln zł poręczenia majątkowego.

Biedronka zapewnia, że Ryszard Petru ma aktualne badania Sanepid Wiadomości
Biedronka zapewnia, że Ryszard Petru ma aktualne badania Sanepid

Poseł Ryszard Petru z Polski 2050 we wtorek pracuje w jednym z warszawskich dyskontów Biedronki. Jeden z użytkowników Facebooka postanowił zapytać sklep, czy poseł ma ważne badania Sanepid.

Ustawa skierowana do TK. Jest decyzja prezydenta polityka
Ustawa skierowana do TK. Jest decyzja prezydenta

Prezydent Andrzej Duda skierował nowelizację ustawy o sporcie do Trybunału Konstytucyjnego. Wątpliwości prezydenta wzbudził sposób wybierania części nowych członków zarządów polskich związków sportowych oraz proponowane przez ustawodawcę kary.

Pałac Buckingham. Nowe informacje w sprawie Kate Middleton z ostatniej chwili
Pałac Buckingham. Nowe informacje w sprawie Kate Middleton

Księżna Kate oraz książę William spędzają święta Bożego Narodzenia wraz ze swoimi dziećmi w Norfolk.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Optyka Pasterza

„Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. (…) Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz”. (J 10, 2-4; 14-16)
pasterz i stado [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Optyka Pasterza
pasterz i stado / pixabay.com/FreePhotos

 

 

Nie sposób nie nawiązać, choćby pobieżnie, do wydarzenia, które w tym tygodniu zdominowało pierwsze strony katolickich - i nie tylko - mediów, mianowicie listu apostolskiego, powstałego z inicjatywy własnej papieża Franciszka, zatytułowanego „Traditionis Custodes” [opiekunowie tradycji - tłum. łac.]. Dekret ogranicza znacznie swobodę stosowania w liturgii nadzwyczajnej (przedsoborowej) formy rytu rzymskiego oraz działania grup tzw. katolickiej tradycji. Dokument nakazuje biskupom kościołów lokalnych weryfikację działających na ich terenach wspólnot tradycjonalistów oraz duchownych sprawujących msze trydenckie, a także zakazuje tworzenia nowych grup i parafii personalnych tradycjonalistów oraz sprawowania liturgii w rycie przedsoborowym w parafiach terytorialnych. W art. 1 dekretu Papież podkreślił: „Księgi liturgiczne promulgowane przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II, zgodnie z dekretami Soboru Watykańskiego II, są jedynym wyrazem lex orandi [dosł. prawa modlitwy, tu raczej normy modlitewnej] Rytu Rzymskiego”.

Papież pisze, że impulsem do podjęcia tych - przez wielu uznanych za radykalne - kroków był sondaż przeprowadzony wśród biskupów w 2020 roku w wielu częściach globu. Dotyczyć on miał kwestii skuteczności wprowadzonych kilkanaście lat wcześniej przez Benedykta XVI zmian dopuszczających swobodne stosowanie liturgii przedsoborowej m.in. w celu szerzenia jedności w Kościele katolickim. Po ukazaniu się listu posypało się wiele komentarzy. Niektóre wyważone, inne bardziej w tonie emocjonalnego wzburzenia. Jedne aprobujące papieskie decyzje, inne kontestujące czy wręcz je potępiające. Choć decyzję Papieża odczytuję jako wyraz niezgody na przypadki używania liturgii do gruntowania podziałów, a i moje osobiste doświadczenia, obserwacje czy refleksje na temat postaw tradycjonalistów są w przeważającej części niełatwe, to jednak z natury bardzo ostrożnie podchodzę do komunikowania się z innymi za pomocą nakazów lub zakazów. Nie będę wyrażać w tej sprawie jakichś pogłębionych opinii z kilku względów: po pierwsze dlatego, iż istnieje uzasadnione podejrzenie mojego braku obiektywności, a nie chciałabym być niesprawiedliwa; po drugie, nie jestem specjalistą od liturgiki; po trzecie, nie znam szczegółowych wyników ww. sondażu. Jestem przekonana, że decyzja o ograniczeniach musiała być bardzo trudna i jak wierzę, była działaniem ku większemu dobru, przynajmniej w zamierzeniu. Czy okaże się właściwa, pokaże czas. Nie chcę także absolutyzować własnego doświadczenia, gdyż z całą pewnością moje spostrzeżenia nie stanowią pełnego obrazu tego środowiska, wiadomo także, że często najbardziej widoczni są krzykacze i hejterzy, choć niejednokrotnie okazuje się, że stanowią oni w danej grupie mniejszość.

Podsumowując zatem, nie czuję się kompetentna, by szerować wyrokami lub dokonywać w tej materii socjologicznych prognoz. Dlaczego zatem w ogóle o tym piszę? Z jednego prostego powodu, bo z powołania i zamiłowania zajmuję się Bogiem. Jego przesłaniem, Jego słowem, Jego działaniem, Jego postawami, a nade wszystko Nim samym. Zastanawiając się nad sprawą papieskiego listu, jego przyczyn i konsekwencji, nie mogłam nie zauważyć dwóch rzeczy: dominującego w dzisiejszej liturgii akcentu na pasterzowanie - i to całkowite oraz niepowtarzalne pasterzowanie - Chrystusa oraz na, z pozoru niezauważalne, acz dudniące wręcz milczenie Boga w toczącej się dyskusyjnej wojnie liturgicznej.

Spór o odnowę liturgii nie trwa w Kościele od kilku czy kilkunastu lat, a od samego początku reformy mszału - z czasów papieża Pawła VI po Soborze Watykańskim II - której nie zaaprobował francuski abp Marcel Lefebvre. Odrzucił on zresztą także kilka innych posoborowych zmian. Spór między Watykanem a tzw. lefebrystami narastał przez kilkanaście lat, aż smutnym jego finałem stała się ekskomunika nałożona w 1988 roku przez papieża Jana Pawła II. Bezpośrednim jej powodem było udzielenie przez francuskiego hierarchę sakry biskupiej czterem członkom jego bractwa (Bractwo Kapłańskie św. Piusa X), ekskomunika objęła zarówno abp. Lefebvre’a, jak i jego czterech podwładnych. Publikacja listu apostolskiego papieża Benedykta XVI „Summorum Pontificum” regulującego kwestię sprawowania nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego oraz oficjalne zdjęcie ekskomuniki z czterech ww. kapłanów dwa lata później, miało stanowić m.in. podwalinę w budowaniu pomostu pomiędzy Watykanem a całym spectrum środowisk ogniskujących swoją liturgiczną wrażliwość wokół rytu przedsoborowego. Piszę o całym spectrum, ponieważ nie wszystkie grupy tradycjonalistów tkwiły w konflikcie lub tym bardziej w jawnym rozłamie z Rzymem. Kwestia stopnia radykalności, od wrażliwości ukierunkowanej na przeżywanie liturgii w starym rycie, aż po całkowite odrzucenie zmian posoborowych jest w tych środowiskach bardzo różna. Piątkowy dokument papieski stanowić ma finał konsultowanej z biskupami oceny efektów czternastu lat funkcjonowania rozwiązań dyscyplinarnych dopuszczających współistnienie zwyczajnej i nadzwyczajnej formy rytu, która - jak widać po wprowadzanych rozporządzeniach - wg Papieża jest negatywna. Tyle suchych faktów.

W tym temacie pozostaje jednak wiele emocji, jedni - a jest ich niemało - wylewają wiadra pomyj na papieża Franciszka, ilość hejtu lejącego się na zwierzchnika Kościoła katolickiego i głowę Stolicy Apostolskiej przez osoby podające się za prawowiernych katolików może w najmniejszym razie powodować uniesienie brwi, a w najgorszym szok i depresję. Inni - nie bacząc na to, komu sprawiają tym ból lub kogo prowokują do gniewu albo i wypychają z Kościoła - z radością ogłaszają „koniec tradsów”, tacy to „piewcy różnorodności”. Jeszcze inni próbują komentować zgodnie z własnymi poglądami, ale w duchu pokoju i posłuszeństwa - chwała im za to. Większość osób, spoza „oficjalnych” stron konfliktu, patrzy na to wszystko w zdziwieniu i wewnętrznym chaosie. I tu pytanie o Pasterza, czy my Go w ogóle słuchamy?

Owce idą za Pasterzem, bo znają Jego głos. Znają, bo tego głosu słuchają, idą, bo to głos Dobrego, głos Bliskiego, głos Domu. Czy my wszyscy jeszcze w ogóle chcemy Go słuchać i naśladować? Czy chcemy Mu wierzyć w Jego władzę i troskę? Czy chcemy być jak On? Głos Pasterza, to głos poniżej tsunami emocji, na cichej głębi. Im niżej pod wodę schodzimy, tym siła i ciśnienie fal przewalających się na powierzchni mniej na nas oddziałuje, tym ten sztorm łatwiej przetrwać. Pod wodą oceanu naszych uczuć  i ważkich wydarzeń dnia codziennego da się oddychać i da się słuchać. Tam odnajduje się Jego głos. A jest to głos niosący opiekę, przewodzący i kojący. Głos zarażający troską nie tylko o siebie.

I kolejne pytanie, czy my wierzymy, że Bóg ma wszystko pod kontrolą? Że będzie tak, jak On chce? Wiara to nie tylko akceptowanie Bożego istnienia, ale przede wszystkim zaufanie Jemu, Jego planom i pragnieniom, co do nas. Wiara w Jego miłość.

I ostatnia rzecz, czy chcemy przyjmować Jego optykę? Dawać Mu się przemieniać, by stawać się coraz bardziej jak On? Bo w horyzoncie Jego spojrzenia i mentalności pasterza inni są podmiotem opieki i miłości. Inni, to też ci dla nas trudni, a może przede wszystkim oni. Czy piętnujący poczynania Papieża modlą się za niego? I to nie po to, by coś wymodlić sobie, a po prostu po to, by Franciszkowi było dobrze? Czy upatrujący całego zła w Kościele w działalności i poglądach tradsów modlą się za nich i najzwyczajniej dobrze im życzą? Pragną ich zbawienia.

Bo w sercu naszego wspólnego Pasterza każdy jest upragniony, każdy poszukiwany, każdy kochany. To optyka, którą nazwać można „aż do śmierci”. Jego własnej.

Czy chcemy patrzeć na innych tak, jak On? Podpowiem, że odpowiedzi: „a bo tamci/tamten/tamta…”, to nie jest właściwy trop. Czy chcemy być kochającymi opiekunami bliźnich i przyjaciółmi Boga? Czy chcemy być chrześcijanami zakochanymi w sercu Jezusa? Czy wystarczy nam tylko bycie wyznawcami religii?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe