[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: El Giebete, czyli byłem w tęczowej sekcie. Tak, sekcie

Wszyscy wiemy, że zorganizowana religia – jak wszystko też inne na świecie – ma negatywny, szkodliwy potencjał. Wszyscy o tym wiemy, bo gimbo-ateusze i obsesyjni antyklerykałowie przypominają nam non stop o dawnych i obecnych przewinieniach Kościoła. Ci sami jednak agenci wtórnego oświecenia, którzy dostrzegają drzazgę w katolickim oku, nie widzą jej w lewicowej tęczówce: nikt wszak nie krytykuje nowej, niestabilnej i niebezpiecznej religii, którą jest ideologia LGBT, El Giebete. I wierzcie mi! Podobieństwa między LGBT a religią – albo raczej między LGBT a sektą! - są o wiele głębsze, niż tylko oczywisty zapał do wyznawanego światopoglądu! Albo nawet nie musicie mi wierzyć - sami się przekonajcie! Oto podobieństwa między sektami, a tęczowym, progresywnym ruchem!
szaman
szaman / Pixabay.com

Sekty to mniejszościowe zgrupowania wyznaniowe, które mają niestandardowe, często wręcz szalone spojrzenia na świat. Oprócz tego sekty mają charakter pasożytniczy – zdobywają członków wśród najsłabszych, wykluczonych osób w społeczeństwie, wżerają się w ich życie i ssą tyle, ile mogą. Odcinają ofiary od świata zewnętrznego, okłamując go, że to jedynie sekta i jej guru znają prawdę o świecie. A reszta – większość populacji miasta, kraju, świata – się myli.

Myślę, że najpóźniej w tym momencie oczywistymi stają się podobieństwa między sektami a lewicowymi, tęczowymi ruchami, które pomagają rzekomo osobom nieheteroseksualnym. Podobieństw tych jest jednak więcej!

Wykluczenie i jego ofiary

Osoby homo i biseksualne często miały w historii świata pod górkę. To, że teraz można być gejem czy lesbijką – czy nawet wieść egzystencję heteroseksualnego singla! - i mieć normalne życie zawdzięczamy wielu zmianom, które miały miejsce na długo przed naszymi narodzinami. Pomógł w tym rozwój demokracji, idei równości legislacyjnej, pomogła nauka i pomogło nawet chrześcijaństwo ze swoją interpretacją człowieka jako indywiduum z prawem do godności i prywatności.

Jednak to, że żyjemy w najlepszych dla różnych mniejszości czasach, nie oznacza, że osoby nieheteroseksualne problemów nie mają. Część jest prześladowana w szkołach, część ma trudności we własnej rodzinie. Część nie akceptuje samych siebie. I wszystkie te osoby są łatwym łupem dla aktywistów z sekt LGBT.
„Jeżeli masz problemy ze swoją rodziną, to nie są oni ciebie warci! Zostaw ją!

Jeżeli twoi przyjaciele cię nie rozumieją, to jest to ich wina! My przyjmiemy się dokładnie takiego, jakim jesteś!” - takimi i innymi sloganami tęczowi aktywiści wabią swoje przyszłe ofiary. I faktycznie, wiele młodych osób, które nie są hetero, nabiera się na taką reklamę. Co więcej! Na tą reklamę nabierają się obecnie także heteroseksualiści, szczególnie młode kobiety (tzn. Julki), które stają się ślepymi „allies” tęczowych grup. „Sojusznicy i sojuszniczki” - tak się ich/je nazywa. Sojusznicy. Zupełnie, jakby trwała wojna, która wymaga ofiar.

Akceptacja, której czasem brakuje w szerokim społeczeństwie lub rodzinie, szybko dostarczana jest przez tęczową sektę. Głodny wreszcie zostaje nakarmiony, podstawowa ludzka potrzeba miłości i przyjaźni – spełniona. Akceptacja, którą oferuje El Giebete jest absolutna.

Tak się przynajmniej wydaje do momentu rozczarowania. Zanim jednak ten moment następuje, ma miejsce...

Pranie mózgu

Nie ma prawdopodobnie żadnej jednej ideologii, która wyjaśniałaby wszystko. Nawet największe, najstarsze religie świata pozostawiają pole do manewru nauce, osobistym preferencjom i ludzkiej wyobraźni. Przeciwnie jest z sektami – te mają najczęściej zaledwie kilka wyjaśnień, które rzekomo są w stanie idealnie pomóc i zrozumieć cały, wielki, skomplikowany świat. Kilka mechanizmów tłumaczy w sektach wszystko.

Sekty El Giebete należą do sekt marksistowskich, to z marksizmu więc czerpią podstawowe wyjaśnienia dla świata i ludzkich machinacji. W marksizmie świat dzieli się na tych posiadających, którzy uciskają biednych i na biednych, uciskanych przez posiadających. W tęczowej interpretacji Marksa ten podział zastępuje rozróżnienie na szary, dyskryminujący heteromatriks i kolorową, ale dyskryminowaną tęczę. Heteromatriks ma władzę, a tęcza cierpi pod heteroseksualnym batem władzy, zwanym homofobią.

„Twoi współpracownicy cię nie lubią? To wynik homofobii.

Nie możesz znaleźć pracy z twoim magistrem z Gender Studies? To efekt homofobii, bo gdyby społeczeństwo bardziej ceniło nienormatywne nauki, to byś nie tylko miał pracę, ale byłaby to też praca dobrze płatna!

Znowu zaraziłeś się jakąś chorobą weneryczną? To też wynik homofobii, bo ona stresuje cię tak, że nie możesz się opanować i pozostać wierny w związku!” - tak wyjaśnia swoim ofiarom świat tęczowa ideologia. I po odpowiednim praniu mózgu ofiary zaczynają w to wierzyć i patrzeć na świat przez skrzywione okulary rzekomego ucisku, dzięki którym wszystko można dostrzec w brzydkich barwach homofobicznej dyskryminacji

Kapłani

Mózgi się jednak same nie wypiorą – nawet w równościowych sektach marksistowskich ktoś wybrany musi je zanieść do pralki. Tym kimś są kapłani, albo raczej tęczowi guru El Giebete. I podobnie jak w prawdziwych religiach, których tęczowcy nienawidzą, ale które próbują naśladować, jest kilka kast kapłańskich.

Najbardziej prominentną rolę sprawują aktywiści, którzy – w przeciwieństwie do, dajmy na przykład, katolickich księży – nie muszą przechodzić specjalnego kształcenia. Tęczowym aktywistą jest ten, który się nim ogłosi. Tutaj nie potrzeba studiów teologicznych, tu wystarczy „wiedza” z kolorowych obrazków na Instagramie. To nie wiedza, lecz chęć szczera zrobi z ciebie... tęczowego krzykacza.

Bo krzyczenie, mordodarcie to też główne zajęcie aktywistów, którzy żyją od ulicznej parady do następnej parady. To one wszak spełniają rolę i religijnych pielgrzymek, i świątecznych procesji, na których aktywiści mogą krzyczeć w oczekiwaniu, że świat zmieni się pod ich modłę.

Inną kastą kapłańską są drag queeny, czyli mężczyźni przyjmujący artystyczną personę kobiety. Można rozpoznać ich po wulgarnym zachowaniu, wulgarnej mowie i wulgarnych mądrościach – są więc idealnym zaprzeczeniem tego, kim i czym powinien być np. katolicki brat zakonny. Ostatecznie, draq queeny nazywają siebie nawet siostrami, a zamiast ascezy i opanowania promują rozpustę i histerię.

El Giebete nie byłoby jednak sobą, gdyby nie stworzyło dosłownej parodii chrześcijańskich zakonów. W tęczowym środowisku istnieje też więc jeszcze trzecia grupa kapłańska, tzn. Zakon Sióstr Wiecznej Pobłażliwości. To podrodzaj drag queenów: i tutaj mamy do czynienia z mężczyznami przebranymi za kobiety, tylko w stroju, który ma przypominać zakonny habit. Te „siostrzyczki” chodzą po erotycznych imprezach, rozdają kondomy i zachęcają wszystkich do korzystania z pełni hedonistycznych uciech momentu.

Dogmaty i sakramenty

Tęczowa religia dopiero formalnie powstaje, nie ma więc jednej spójnej listy z credo, które trzeba wyznawać, by móc się z El Giebete identyfikować. Istnieje jednak pewien szkielet, na którym tęczowa religia lubi się opierać. Za bluźnierstwo przeciwko niemu grozi też ekskomunika z kręgu Ludzi Alfabetu.

Jednym z kręgów tego szkieletu jest wspomniana już wiara w prześladowanie. I ta wiara musi być wyznawana zawsze i wszędzie, nieważne, jak dobra byłaby sytuacja osób nieheteroseksualnych. Czy Holandia, czy Rosja – w homofobię jako źródło cierpienia trzeba wierzyć z niezachwianym przekonaniem.

Innym z kręgów tęczowego szkieletu wiary jest odwrócenie katolickiego Deus caritas est – Bóg jest miłością. Tęczaki wyznają bowiem zasadę, że to caritas, albo raczej amor est Deus. Seks jest bogiem. Tak zwana seks-pozytywność, którą można przetłumaczyć jako: „Seks? Wincyj, wincyj!” jest stałym dogmatem sekty El Giebtete i miernikiem stanu oświecenia. Im bardziej wielbisz seks jako doświadczenie uwalniające, wyzwalające, tym bliżej jesteś Tęczowego Bożka.

Innym, choć z pewnością nie ostatnim dogmatem religii tęczy jest słynne splunięcie w twarz biologii, logice i wiedzy: trans women are women, czyli „mężczyźni, którym wydaje się, że są kobietami, naprawdę są kobietami”. Kto tej „prawdy” nie wyznaje, z pewnością postępowego zbawienia nie zazna. Wiedzą o tym najlepiej radykalne feministki, żyjące w herezji terfizmu, czyli przekonania, że kobiety nie mają penisów.

Rozczarowanie sektą

Niektórym udaje się wydostać z tęczowej sekty. Ci rozczarowani kłamstwami, którymi El Giebete karmi swoich wyznawców, ci, którzy dostrzegli szaleństwo Ludzi Alfabetu, ci, którzy poszukali innych, bardziej kompleksowych wytłumaczeń na świat – ci spotykają się z ostracyzmem. Jak każda sekta i El Giebete nienawidzi tych, którzy przestali jej potrzebować i próbuje ich zniszczyć.

Zaznałem tego i ja na własnej skórze i miłe to nie było. Ludzie, którzy mianowali się moimi przyjaciółmi, nagle widzieli we mnie wroga, wroga absolutnego, kogoś nic niewartego. Bo przestałem wierzyć w tęczę. Mimo wszystko... było warto. Warto było.

Nie minął jeszcze ani jeden dzień, żebym tęsknił za El Giebete. Mam nadzieję, że pewnego dnia uwolni się od niego więcej osób. Dla wszystkich jest nadzieja!


 

POLECANE
„To nieprawda”. Szefowa wywiadu USA obala narrację o planach Putina wobec Europy polityka
„To nieprawda”. Szefowa wywiadu USA obala narrację o planach Putina wobec Europy

Według ocen amerykańskiego wywiadu Rosja nie ma zdolności do podbicia i długotrwałej okupacji Ukrainy, a tym bardziej do przeprowadzenia agresji wobec państw europejskich. Takie stanowisko przedstawiła dyrektor Wywiadu Narodowego USA Tulsi Gabbard, otwarcie kwestionując narrację obecną w mediach oraz instytucjach międzynarodowych.

Były wiceprezes Pfizera: Szczepionki przeciwko COVID-19 zostały zaprojektowane tak, aby szkodzić gorące
Były wiceprezes Pfizera: Szczepionki przeciwko COVID-19 zostały zaprojektowane tak, aby szkodzić

Dr Michael Yeadon wyjaśnił, w jaki sposób zastrzyki z nanocząsteczkami lipidowymi oddziałują na jajniki i w jaki sposób opiaty, respiratory i Remdesivir doprowadzały do śmierci pacjentów.

Tusk się wścieknie. „Ballada o Boguckim” hitem Internetu wideo
Tusk się wścieknie. „Ballada o Boguckim” hitem Internetu

Szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki doczekał się piosenki na swój temat. „Ballada o Boguckim” stała się hitem internetu. Promuje ją sam doradca prezydenta ds. europejskich Jacek Saryusz-Wolski.

Kreta nowym gorącym punktem migracyjnym z ostatniej chwili
Kreta nowym gorącym punktem migracyjnym

Jak informuje European Conservative, Kreta znajduje się pod rosnącą presją migracyjną, ponieważ przemytnicy w coraz większym stopniu przekierowują nielegalne przejścia w kierunku południowych wysp Grecji, odsłaniając granice kontroli granicznej UE i zmieniając trasy przez Morze Śródziemne.

Nie żyje legenda polskiego jazzu Wiadomości
Nie żyje legenda polskiego jazzu

W wieku 82 lat zmarł Michał Urbaniak - jazzman, kompozytor i aranżer. Zasłynął w świecie nagrywając płytę „Tutu” z legendą jazzu Milesem Davisem. Znany był jako współtwórca i kreator muzyki Fusion. Nagrał kilkadziesiąt autorskich płyt, był twórcą muzyki do filmów.

Nowa edycja „Tańca z Gwiazdami”. W mediach wrze przez jedno nazwisko Wiadomości
Nowa edycja „Tańca z Gwiazdami”. W mediach wrze przez jedno nazwisko

Wiosną 2026 roku na antenie Polsatu wróci osiemnasta edycja „Dancing With The Stars. Taniec z Gwiazdami”. Choć lista uczestników nie jest jeszcze oficjalna, nazwiska potencjalnych gwiazd już krążą w mediach.

Komunikat dla mieszkańców Kielc Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Kielc

W dwuetapowym konkursie zostanie wyłoniona koncepcja rozbudowy siedziby urzędu marszałkowskiego w Kielcach. Planowany obiekt ma liczyć około siedmiu kondygnacji i 10 tys. m kw. powierzchni użytkowej, z częścią biurową, konferencyjną oraz salą obrad sejmiku.

Niemcy mają dość migrantów? Jest sondaż Wiadomości
Niemcy mają dość migrantów? Jest sondaż

Większość Niemców zgadza się z ministrem spraw wewnętrznych Alexandrem Dobrindtem (CSU), który chce mocno ograniczyć napływ osób ubiegających się o azyl. Z badania instytutu YouGov dla agencji dpa (12–15 grudnia, ponad 2100 osób) wynika, że 53% badanych w pełni popiera ten cel, a 23% raczej go popiera. Tylko 15% jest przeciwko, a 9% nie ma zdania.

Domen Prevc wygrywa po raz piąty z rzędu. Jak wypadli Polacy? Wiadomości
Domen Prevc wygrywa po raz piąty z rzędu. Jak wypadli Polacy?

Kacper Tomasiak zajął 13. miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Świata w szwajcarskim Engelbergu. Zwyciężył Słoweniec Domen Prevc. To jego piąty z rzędu triumf w konkursie Pucharu Świata.

Gratka dla miłośników astronomii. Zobacz, co pojawi się na niebie Wiadomości
Gratka dla miłośników astronomii. Zobacz, co pojawi się na niebie

W niedzielę 21 grudnia rozpocznie się astronomiczna zima. O godzinie 16.03 Słońce osiągnie punkt przesilenia zimowego, co oznacza najkrótszy dzień i najdłuższą noc w roku. Od tego momentu dni będą się stopniowo wydłużać, choć wieczory jeszcze długo pozostaną bardzo ciemne.

REKLAMA

[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: El Giebete, czyli byłem w tęczowej sekcie. Tak, sekcie

Wszyscy wiemy, że zorganizowana religia – jak wszystko też inne na świecie – ma negatywny, szkodliwy potencjał. Wszyscy o tym wiemy, bo gimbo-ateusze i obsesyjni antyklerykałowie przypominają nam non stop o dawnych i obecnych przewinieniach Kościoła. Ci sami jednak agenci wtórnego oświecenia, którzy dostrzegają drzazgę w katolickim oku, nie widzą jej w lewicowej tęczówce: nikt wszak nie krytykuje nowej, niestabilnej i niebezpiecznej religii, którą jest ideologia LGBT, El Giebete. I wierzcie mi! Podobieństwa między LGBT a religią – albo raczej między LGBT a sektą! - są o wiele głębsze, niż tylko oczywisty zapał do wyznawanego światopoglądu! Albo nawet nie musicie mi wierzyć - sami się przekonajcie! Oto podobieństwa między sektami, a tęczowym, progresywnym ruchem!
szaman
szaman / Pixabay.com

Sekty to mniejszościowe zgrupowania wyznaniowe, które mają niestandardowe, często wręcz szalone spojrzenia na świat. Oprócz tego sekty mają charakter pasożytniczy – zdobywają członków wśród najsłabszych, wykluczonych osób w społeczeństwie, wżerają się w ich życie i ssą tyle, ile mogą. Odcinają ofiary od świata zewnętrznego, okłamując go, że to jedynie sekta i jej guru znają prawdę o świecie. A reszta – większość populacji miasta, kraju, świata – się myli.

Myślę, że najpóźniej w tym momencie oczywistymi stają się podobieństwa między sektami a lewicowymi, tęczowymi ruchami, które pomagają rzekomo osobom nieheteroseksualnym. Podobieństw tych jest jednak więcej!

Wykluczenie i jego ofiary

Osoby homo i biseksualne często miały w historii świata pod górkę. To, że teraz można być gejem czy lesbijką – czy nawet wieść egzystencję heteroseksualnego singla! - i mieć normalne życie zawdzięczamy wielu zmianom, które miały miejsce na długo przed naszymi narodzinami. Pomógł w tym rozwój demokracji, idei równości legislacyjnej, pomogła nauka i pomogło nawet chrześcijaństwo ze swoją interpretacją człowieka jako indywiduum z prawem do godności i prywatności.

Jednak to, że żyjemy w najlepszych dla różnych mniejszości czasach, nie oznacza, że osoby nieheteroseksualne problemów nie mają. Część jest prześladowana w szkołach, część ma trudności we własnej rodzinie. Część nie akceptuje samych siebie. I wszystkie te osoby są łatwym łupem dla aktywistów z sekt LGBT.
„Jeżeli masz problemy ze swoją rodziną, to nie są oni ciebie warci! Zostaw ją!

Jeżeli twoi przyjaciele cię nie rozumieją, to jest to ich wina! My przyjmiemy się dokładnie takiego, jakim jesteś!” - takimi i innymi sloganami tęczowi aktywiści wabią swoje przyszłe ofiary. I faktycznie, wiele młodych osób, które nie są hetero, nabiera się na taką reklamę. Co więcej! Na tą reklamę nabierają się obecnie także heteroseksualiści, szczególnie młode kobiety (tzn. Julki), które stają się ślepymi „allies” tęczowych grup. „Sojusznicy i sojuszniczki” - tak się ich/je nazywa. Sojusznicy. Zupełnie, jakby trwała wojna, która wymaga ofiar.

Akceptacja, której czasem brakuje w szerokim społeczeństwie lub rodzinie, szybko dostarczana jest przez tęczową sektę. Głodny wreszcie zostaje nakarmiony, podstawowa ludzka potrzeba miłości i przyjaźni – spełniona. Akceptacja, którą oferuje El Giebete jest absolutna.

Tak się przynajmniej wydaje do momentu rozczarowania. Zanim jednak ten moment następuje, ma miejsce...

Pranie mózgu

Nie ma prawdopodobnie żadnej jednej ideologii, która wyjaśniałaby wszystko. Nawet największe, najstarsze religie świata pozostawiają pole do manewru nauce, osobistym preferencjom i ludzkiej wyobraźni. Przeciwnie jest z sektami – te mają najczęściej zaledwie kilka wyjaśnień, które rzekomo są w stanie idealnie pomóc i zrozumieć cały, wielki, skomplikowany świat. Kilka mechanizmów tłumaczy w sektach wszystko.

Sekty El Giebete należą do sekt marksistowskich, to z marksizmu więc czerpią podstawowe wyjaśnienia dla świata i ludzkich machinacji. W marksizmie świat dzieli się na tych posiadających, którzy uciskają biednych i na biednych, uciskanych przez posiadających. W tęczowej interpretacji Marksa ten podział zastępuje rozróżnienie na szary, dyskryminujący heteromatriks i kolorową, ale dyskryminowaną tęczę. Heteromatriks ma władzę, a tęcza cierpi pod heteroseksualnym batem władzy, zwanym homofobią.

„Twoi współpracownicy cię nie lubią? To wynik homofobii.

Nie możesz znaleźć pracy z twoim magistrem z Gender Studies? To efekt homofobii, bo gdyby społeczeństwo bardziej ceniło nienormatywne nauki, to byś nie tylko miał pracę, ale byłaby to też praca dobrze płatna!

Znowu zaraziłeś się jakąś chorobą weneryczną? To też wynik homofobii, bo ona stresuje cię tak, że nie możesz się opanować i pozostać wierny w związku!” - tak wyjaśnia swoim ofiarom świat tęczowa ideologia. I po odpowiednim praniu mózgu ofiary zaczynają w to wierzyć i patrzeć na świat przez skrzywione okulary rzekomego ucisku, dzięki którym wszystko można dostrzec w brzydkich barwach homofobicznej dyskryminacji

Kapłani

Mózgi się jednak same nie wypiorą – nawet w równościowych sektach marksistowskich ktoś wybrany musi je zanieść do pralki. Tym kimś są kapłani, albo raczej tęczowi guru El Giebete. I podobnie jak w prawdziwych religiach, których tęczowcy nienawidzą, ale które próbują naśladować, jest kilka kast kapłańskich.

Najbardziej prominentną rolę sprawują aktywiści, którzy – w przeciwieństwie do, dajmy na przykład, katolickich księży – nie muszą przechodzić specjalnego kształcenia. Tęczowym aktywistą jest ten, który się nim ogłosi. Tutaj nie potrzeba studiów teologicznych, tu wystarczy „wiedza” z kolorowych obrazków na Instagramie. To nie wiedza, lecz chęć szczera zrobi z ciebie... tęczowego krzykacza.

Bo krzyczenie, mordodarcie to też główne zajęcie aktywistów, którzy żyją od ulicznej parady do następnej parady. To one wszak spełniają rolę i religijnych pielgrzymek, i świątecznych procesji, na których aktywiści mogą krzyczeć w oczekiwaniu, że świat zmieni się pod ich modłę.

Inną kastą kapłańską są drag queeny, czyli mężczyźni przyjmujący artystyczną personę kobiety. Można rozpoznać ich po wulgarnym zachowaniu, wulgarnej mowie i wulgarnych mądrościach – są więc idealnym zaprzeczeniem tego, kim i czym powinien być np. katolicki brat zakonny. Ostatecznie, draq queeny nazywają siebie nawet siostrami, a zamiast ascezy i opanowania promują rozpustę i histerię.

El Giebete nie byłoby jednak sobą, gdyby nie stworzyło dosłownej parodii chrześcijańskich zakonów. W tęczowym środowisku istnieje też więc jeszcze trzecia grupa kapłańska, tzn. Zakon Sióstr Wiecznej Pobłażliwości. To podrodzaj drag queenów: i tutaj mamy do czynienia z mężczyznami przebranymi za kobiety, tylko w stroju, który ma przypominać zakonny habit. Te „siostrzyczki” chodzą po erotycznych imprezach, rozdają kondomy i zachęcają wszystkich do korzystania z pełni hedonistycznych uciech momentu.

Dogmaty i sakramenty

Tęczowa religia dopiero formalnie powstaje, nie ma więc jednej spójnej listy z credo, które trzeba wyznawać, by móc się z El Giebete identyfikować. Istnieje jednak pewien szkielet, na którym tęczowa religia lubi się opierać. Za bluźnierstwo przeciwko niemu grozi też ekskomunika z kręgu Ludzi Alfabetu.

Jednym z kręgów tego szkieletu jest wspomniana już wiara w prześladowanie. I ta wiara musi być wyznawana zawsze i wszędzie, nieważne, jak dobra byłaby sytuacja osób nieheteroseksualnych. Czy Holandia, czy Rosja – w homofobię jako źródło cierpienia trzeba wierzyć z niezachwianym przekonaniem.

Innym z kręgów tęczowego szkieletu wiary jest odwrócenie katolickiego Deus caritas est – Bóg jest miłością. Tęczaki wyznają bowiem zasadę, że to caritas, albo raczej amor est Deus. Seks jest bogiem. Tak zwana seks-pozytywność, którą można przetłumaczyć jako: „Seks? Wincyj, wincyj!” jest stałym dogmatem sekty El Giebtete i miernikiem stanu oświecenia. Im bardziej wielbisz seks jako doświadczenie uwalniające, wyzwalające, tym bliżej jesteś Tęczowego Bożka.

Innym, choć z pewnością nie ostatnim dogmatem religii tęczy jest słynne splunięcie w twarz biologii, logice i wiedzy: trans women are women, czyli „mężczyźni, którym wydaje się, że są kobietami, naprawdę są kobietami”. Kto tej „prawdy” nie wyznaje, z pewnością postępowego zbawienia nie zazna. Wiedzą o tym najlepiej radykalne feministki, żyjące w herezji terfizmu, czyli przekonania, że kobiety nie mają penisów.

Rozczarowanie sektą

Niektórym udaje się wydostać z tęczowej sekty. Ci rozczarowani kłamstwami, którymi El Giebete karmi swoich wyznawców, ci, którzy dostrzegli szaleństwo Ludzi Alfabetu, ci, którzy poszukali innych, bardziej kompleksowych wytłumaczeń na świat – ci spotykają się z ostracyzmem. Jak każda sekta i El Giebete nienawidzi tych, którzy przestali jej potrzebować i próbuje ich zniszczyć.

Zaznałem tego i ja na własnej skórze i miłe to nie było. Ludzie, którzy mianowali się moimi przyjaciółmi, nagle widzieli we mnie wroga, wroga absolutnego, kogoś nic niewartego. Bo przestałem wierzyć w tęczę. Mimo wszystko... było warto. Warto było.

Nie minął jeszcze ani jeden dzień, żebym tęsknił za El Giebete. Mam nadzieję, że pewnego dnia uwolni się od niego więcej osób. Dla wszystkich jest nadzieja!



 

Polecane