Paweł Janowski: Grzegorz Dyndała

Jak Grzesiu Rysia połknął kawałek duży, to aż odbiło się. A jak się odbiło, to „0” zostało. Zero, czyli nic. Jednym odbija się czkawką, a nowoczesnym sąsiadom nawet bardziej. Bo Grzegorz zjada Ryszarda i straszy Polaków od nowa. W Sejmie skubnął mu niezły kawałek. Czy resztę połknie na sucho, czy popije, czy obije przed konsumpcją? A może wrzuci do sondażo-wirówki firmy IBRIS, żeby zmiękczyć sałatkę Nowoczesną. Poleje oliwką, sypnie siemię lniane i będzie pozamiatane.
 Paweł Janowski: Grzegorz Dyndała
/ screen YouTube
Przystawki przyglądają się w napięciu. I pot po nich płynie. Wystąpienie Grzegorza dobija się do serc obywatelskich. Grzegorz krzyczy i gromi na rozkaz. Przypomina swoim mocodawcom, że pamięta o nich, że nigdy się ich nie wyprze, że odda wszystko, co tylko sobie zażyczą. Odda trzy razy więcej niż trzeba. Odda ponad wszystko, bo taka jego jest głęboka lojalność. Grzegorz Oddany mu na imię. Oddany komu? Czemu?
Mistrzowie analiz politycznych na kolanach wsłuchiwali się w słowa wypowiedziane przez męża Grzegorza. Męża Platformy. Nie węża, tylko męża. Grzegorz wypowiedział je w dniu 7 kwietnia 2017 r. podczas debaty o wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło. Od razu jak Grzegorz je wypowiedział, to słowa przeszły do historii. A jak już tam przeszły, to zostały. Kurz jeszcze ich nie przykrył, ale pani premier przykryła je bardzo szybko i skutecznie. „Grzegorzu Dyndało” – w tych słowach powitała premier Szydło pana cienia-premiera przyszłego cienia-rządu. I właściwie mogła na tym skończyć.

A ponieważ są już to historyczne słowa, więc jako historyk przytoczę te najważniejsze spośród ważnych, żeby nie powiedzieć - wiekopomnych. No może dekadopomnych, rokopomnych, albo twittopomnych. Już nie pomnę, jak pomnych. Niech przyszłe pokolenia same zdecydują.
Podobno Polska gdzieś wyjechała i teraz pan Grzegorz cień-premier obiecuje, że wróci. Skąd wróci? Dokąd przyjedzie? Podobno do Europy wróci. Nasza Polska, nie Grzegorz, ponieważ on jest w Europie, choć fizycznie chwilowo w Polsce. Podobnie jak wszystkie ciała z jego partii – są w Europie, ale cierpią w Polsce. Dla Europy cierpią i dla przyszłych pokoleń.

Powiedział Grzegorz m.in.: „Nie rozumiecie, co to znaczy demokracja parlamentarna (…) Polacy nie mogą na was patrzeć i wiecie to, dlatego zakłócacie tę rzeczywistość (…) Boicie się Polaków (…) Polacy chcą Polski europejskiej, troszczącej się o swoich obywateli. Chcą Polski odpowiedzialnej za swoich obywateli. Chcą państwa jako kraju szanowanego poza granicami, odpowiedzialnego, ważnego partnera w Europie, (…) Obiecuję, że taką Polskę zaczniemy budować w pierwszy dzień po wygranych wyborach”. I tak Grzegorz mówił, dodawał, podsumowywał, deklarował, zapowiadał. A słowa jego podnosiły serca obywatelskie w ławach sejmowych. Mówił wiele, że Polacy są zdumieni, że Polacy nie chcą albo chcą, że obserwują.

„Przygotujemy akt odnowy demokracji, restytucji konstytucji. Jedną dużą ustawą znowelizujemy kilkadziesiąt szczególnie szkodliwych ustaw, które wprowadziliście”. Proszę, proszę – jedną dużą ustawą zmiotą z powierzchni ziemi państwo PiS. Może Manifestem PKWN 2.0? Był taki niepozorny, był jeden niepowtarzalny, ale tyle w Polsce zmienił. Niektórzy pamiętają. Młodzi może nie pamiętają, ale ja już żyję tyle lat, że pamiętam. Do dziś trzeba sprzątać po tym jednym Manifeście. Po Platformie też trzeba sprzątać.

Grzegorz wrócił do narracji z 2007 r. Wrócił do straszenia Polaków PiS-em. Pamiętam te czarne bilbordy, na których było napisane, że „Polakom wstyd”. Zapomniał jednak Grzegorz dzisiejszy o wczorajszym Grzesiu. Odwoływanie się do poczucia wstydu i strachu, to ucieczka w najgłębsze instynkty ludzkie, nieracjonalne i groźne w skutkach. Pan Grzegorz Dyndała będzie straszyć licząc, że obróci się przeciw PiS-owi. A jak dostanie rykoszetem? Ale nic innego Grzegorzowi i jego załodze na tonącej platformie nie zostało. Dryfuje tak, jak dmuchnie Berlin i Bruksela. Nie ma sternika, nie ma kapitana, nie ma kierunku. Został Grzegorz Dyndała.

Dr Paweł Janowski
Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”
Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”
 

 

POLECANE
Kaczyński: Prawo w dzisiejszej Polsce nie obowiązuje z ostatniej chwili
Kaczyński: Prawo w dzisiejszej Polsce nie obowiązuje

– Prawo w dzisiejszej Polsce nie obowiązuje, zostało zniesione. Działalność ministra Waldemara Żurka oraz premiera Donalda Tuska to drwiny ze społeczeństwa – ocenił w poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas obchodów miesięcznicy katastrofy smoleńskiej.

Mazurek ujawnia całą prawdę o Kanale Zero z ostatniej chwili
Mazurek ujawnia "całą prawdę o Kanale Zero"

"Chcecie "CAŁEJ PRAWDY O KANALE ZERO"? Nie uwierzycie w nią, bo jest zbyt banalna, ale trudno" – napisał Robert Mazurek i opublikował serię wpisów na platformie X.

Komunikat dla mieszkańców Krakowa z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Krakowa

11 listopada opłaty za postój w krakowskim Obszarze Płatnego Parkowania obowiązują jak w zwykły dzień – Narodowe Święto Niepodległości nie zwalnia z opłat. Zarząd Dróg Miasta Krakowa przypomina także listę dni, w które parkowanie jest bezpłatne.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Polskę czekają pochmurne i wilgotne dni: słabe opady deszczu lub mżawki, lokalne mgły do 200–400 m, a w górach możliwy śnieg – informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Polacy zapytani o koalicję PiS z Konfederacją. Jest sondaż z ostatniej chwili
Polacy zapytani o koalicję PiS z Konfederacją. Jest sondaż

Pomysł sojuszu PiS z Konfederacją spotyka się z chłodnym odbiorem: 25 proc. Polaków jest "za", 47 proc. "przeciw", a 29 proc. pozostaje niezdecydowanych – wynika z badania zrealizowanego przez Opinia24 na zlecenie RMF FM.

Atak nożownika pod Poznaniem. Nowe informacje z ostatniej chwili
Atak nożownika pod Poznaniem. Nowe informacje

Dramatyczna interwencja w Pobiedziskach – 39-latek nożem ranił policjantkę w głowę i klatkę piersiową. Uratowała ją kamizelka kuloodporna. Jej partner zastrzelił napastnika.

Nie żyje Polak poszukiwany na Maderze. Jest reakcja policji z ostatniej chwili
Nie żyje Polak poszukiwany na Maderze. Jest reakcja policji

Ciało poszukiwanego od 2 listopada na Maderze polskiego turysty Igora Holewińskiego zostało znalezione w niedzielne popołudnie w północnej części portugalskiej wyspy – przekazała lokalna policja.

Kłopoty w kadrze. Kolejna kontuzja w polskiej obronie Wiadomości
Kłopoty w kadrze. Kolejna kontuzja w polskiej obronie

Środkowy obrońca piłkarskiej reprezentacji Polski Jan Bednarek odniósł kontuzję w niedzielnym spotkaniu I ligi portugalskiej pomiędzy Famalicao a FC Porto, którego barw broni wspólnie z innym polskim defensorem Jakubem Kiwiorem.

31-letni turysta nie żyje. Ciało odnaleziono na Maderze Wiadomości
31-letni turysta nie żyje. Ciało odnaleziono na Maderze

Po tygodniu dramatycznych poszukiwań na portugalskiej Maderze odnaleziono ciało 31-letniego Igora Holewińskiego z Poznania. Polak zaginął 2 listopada podczas samotnej wyprawy w góry. Jak informuje serwis This is Madeira Island, ciało znaleziono w sobotę w trudno dostępnym rejonie Ribeira Grande, w gminie Santana.

Ty nie umiesz tańczyć. Mocne słowa w Tańcu z gwiazdami Wiadomości
"Ty nie umiesz tańczyć". Mocne słowa w "Tańcu z gwiazdami"

Już dziś wieczorem widzowie poznają finalistów jubileuszowej edycji programu „Taniec z gwiazdami”. W półfinale wystąpi pięć par, a o awansie do finału zadecydują zarówno jurorzy, jak i publiczność. Wśród uczestników, którzy wciąż walczą o Kryształową Kulę, jest Tomasz Karolak, któremu w tańcu partneruje Izabela Skierska.

REKLAMA

Paweł Janowski: Grzegorz Dyndała

Jak Grzesiu Rysia połknął kawałek duży, to aż odbiło się. A jak się odbiło, to „0” zostało. Zero, czyli nic. Jednym odbija się czkawką, a nowoczesnym sąsiadom nawet bardziej. Bo Grzegorz zjada Ryszarda i straszy Polaków od nowa. W Sejmie skubnął mu niezły kawałek. Czy resztę połknie na sucho, czy popije, czy obije przed konsumpcją? A może wrzuci do sondażo-wirówki firmy IBRIS, żeby zmiękczyć sałatkę Nowoczesną. Poleje oliwką, sypnie siemię lniane i będzie pozamiatane.
 Paweł Janowski: Grzegorz Dyndała
/ screen YouTube
Przystawki przyglądają się w napięciu. I pot po nich płynie. Wystąpienie Grzegorza dobija się do serc obywatelskich. Grzegorz krzyczy i gromi na rozkaz. Przypomina swoim mocodawcom, że pamięta o nich, że nigdy się ich nie wyprze, że odda wszystko, co tylko sobie zażyczą. Odda trzy razy więcej niż trzeba. Odda ponad wszystko, bo taka jego jest głęboka lojalność. Grzegorz Oddany mu na imię. Oddany komu? Czemu?
Mistrzowie analiz politycznych na kolanach wsłuchiwali się w słowa wypowiedziane przez męża Grzegorza. Męża Platformy. Nie węża, tylko męża. Grzegorz wypowiedział je w dniu 7 kwietnia 2017 r. podczas debaty o wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło. Od razu jak Grzegorz je wypowiedział, to słowa przeszły do historii. A jak już tam przeszły, to zostały. Kurz jeszcze ich nie przykrył, ale pani premier przykryła je bardzo szybko i skutecznie. „Grzegorzu Dyndało” – w tych słowach powitała premier Szydło pana cienia-premiera przyszłego cienia-rządu. I właściwie mogła na tym skończyć.

A ponieważ są już to historyczne słowa, więc jako historyk przytoczę te najważniejsze spośród ważnych, żeby nie powiedzieć - wiekopomnych. No może dekadopomnych, rokopomnych, albo twittopomnych. Już nie pomnę, jak pomnych. Niech przyszłe pokolenia same zdecydują.
Podobno Polska gdzieś wyjechała i teraz pan Grzegorz cień-premier obiecuje, że wróci. Skąd wróci? Dokąd przyjedzie? Podobno do Europy wróci. Nasza Polska, nie Grzegorz, ponieważ on jest w Europie, choć fizycznie chwilowo w Polsce. Podobnie jak wszystkie ciała z jego partii – są w Europie, ale cierpią w Polsce. Dla Europy cierpią i dla przyszłych pokoleń.

Powiedział Grzegorz m.in.: „Nie rozumiecie, co to znaczy demokracja parlamentarna (…) Polacy nie mogą na was patrzeć i wiecie to, dlatego zakłócacie tę rzeczywistość (…) Boicie się Polaków (…) Polacy chcą Polski europejskiej, troszczącej się o swoich obywateli. Chcą Polski odpowiedzialnej za swoich obywateli. Chcą państwa jako kraju szanowanego poza granicami, odpowiedzialnego, ważnego partnera w Europie, (…) Obiecuję, że taką Polskę zaczniemy budować w pierwszy dzień po wygranych wyborach”. I tak Grzegorz mówił, dodawał, podsumowywał, deklarował, zapowiadał. A słowa jego podnosiły serca obywatelskie w ławach sejmowych. Mówił wiele, że Polacy są zdumieni, że Polacy nie chcą albo chcą, że obserwują.

„Przygotujemy akt odnowy demokracji, restytucji konstytucji. Jedną dużą ustawą znowelizujemy kilkadziesiąt szczególnie szkodliwych ustaw, które wprowadziliście”. Proszę, proszę – jedną dużą ustawą zmiotą z powierzchni ziemi państwo PiS. Może Manifestem PKWN 2.0? Był taki niepozorny, był jeden niepowtarzalny, ale tyle w Polsce zmienił. Niektórzy pamiętają. Młodzi może nie pamiętają, ale ja już żyję tyle lat, że pamiętam. Do dziś trzeba sprzątać po tym jednym Manifeście. Po Platformie też trzeba sprzątać.

Grzegorz wrócił do narracji z 2007 r. Wrócił do straszenia Polaków PiS-em. Pamiętam te czarne bilbordy, na których było napisane, że „Polakom wstyd”. Zapomniał jednak Grzegorz dzisiejszy o wczorajszym Grzesiu. Odwoływanie się do poczucia wstydu i strachu, to ucieczka w najgłębsze instynkty ludzkie, nieracjonalne i groźne w skutkach. Pan Grzegorz Dyndała będzie straszyć licząc, że obróci się przeciw PiS-owi. A jak dostanie rykoszetem? Ale nic innego Grzegorzowi i jego załodze na tonącej platformie nie zostało. Dryfuje tak, jak dmuchnie Berlin i Bruksela. Nie ma sternika, nie ma kapitana, nie ma kierunku. Został Grzegorz Dyndała.

Dr Paweł Janowski
Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”
Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe