[Tylko u nas] Wilczyce

Sanitariuszki, łączniczki, kurierki, ale także wywiadowczynie, mózgi operacji wojskowych czy wreszcie pełnoprawni żołnierze walczący z bronią w ręku. Kim były kobiety – Żołnierze Wyklęci? Bez wątpienia najbardziej znaną „Dziewczyną Wyklętą” jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Wilczyce
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Wyrok zastępczy
Latem 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci stawiając jej zarzuty „udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

„Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy? Zachowały się relacje funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i milicjantów, których ona opatrywała po potyczkach z partyzantami AK” – komentował ten wyrok dr Piotr Niwiński.

Zdaniem historyków wydanie wyroku śmierci na siedemnastoletnią dziewczynę był w istocie wymierzony nie w nią, ale w majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, w którego oddziale służyła. „Był [wyrok] komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. „Inka” została zabita kilka dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Zastrzelił ją dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wykonanie wyroku zlecono wcześniej żołnierzom, jednak żaden z nich nie był w stanie oddać strzału do nastolatki. „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!” – krzyknęła przed śmiercią dziewczyna. Przymusowym świadkiem jej egzekucji był ks. Marian Prusak, który zeznał, jak wyglądały ostatnie chwile bohaterskiej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej Babci, że zachowałam się jak trzeba" – napisała „Inka” w swoim ostatnim grypsie do koleżanek. W wolnej Polsce wyrok na Siedzikównie został uznany za mord sądowy, a wobec prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla „Inki” został skierowany przez prokuratorów IPN akt oskarżenia o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został ona jednak uniewinniony, a po śmierci pochowany z honorami wojskowymi.

Polka z wyboru
Niewiele starszą koleżanką „Inki” była niedawno zmarła Lidia Lwow – Eberle, także sanitariuszka V Brygady Wileńskiej i narzeczona jej dowódcy – mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”. Była z urodzenia Rosjanką, a z wyboru – Polką. Do konspiracji niepodległościowej wstąpiła już podczas wojny i nie porzuciła jej po 1945 roku. W 1948 roku została wraz z „Łupaszką” aresztowana i skazana na karę dożywotniego więzienia. „Wszyscy oskarżeni w jej procesie mężczyźni otrzymali wyroki śmierci, które wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 8 lutego 1951 r. Lidia Lwow była więziona w Fordonie i szczególnie ciężkim więzieniu dla kobiet w Inowrocławiu (w izolatce). Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. Dopiero w styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary” - przypomniano w Biuletynie IPN. W czasie ostatniego widzenia z „Łupaszką”, już po jego skazaniu na karę śmierci, narzeczony przekazał jej „testament”. Nie myślał o sobie, ale o niej. Prosił ją, żeby skończyła studia i wyszła za mąż, chciał, żeby była szczęśliwa. To się udało, Lidia Lwow po wyjściu z więzienia ukończyła archeologię, była kustoszem w Komisji Archeologicznej

Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego i uczestniczyła w odbudowie zamku. W 1973 r. stworzyła Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych. W 1961 roku wyszła za mąż i urodziła córkę. Nigdy nie zapomniała jednak o swojej wielkiej miłości, Zygmuncie Szendzielarzu. W 2016 roku uczestniczyła w uroczystym pogrzebie „Łupaszki” z udziałem najwyższych władz państwowych. Na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” o to, czy weźmie udział w tej ceremonii, odpowiedziała: „Oczywiście. Jeszcze mam siłę. 96 lat to nie jest jeszcze poważny wiek. Czuję się zdrowa. Długo na to czekałam. Długo też na to, aż go znajdą. To był dla mnie wielki dzień. Przecież komuniści ciała żołnierzy wrzucali do wykopanych dołów. To były anonimowe mogiły. Przez lata on miał tylko symboliczny grób, teraz będzie miał prawdziwy. W końcu.”

Rzeczniczka inicjatywy „Bieg tropem wilczym” Barbara Konarska zwraca uwagę na niedoceniany często, a niezwykle ważny wymiar walki o niepodległość „dziewczyn wyklętych” – starania o zachowanie polskiej tradycji, kultury, wartości rodzinnych i patriotycznych. „Walczyły o to samo, co Żołnierze Niezłomni, z tym, że jeszcze przy okazji musiały walczyć o byt swoich dzieci i to, żeby móc tych swoich Żołnierzy wspierać. Były kobietami w trudnych czasach. Musiały odnaleźć się w wojennych sytuacjach, trudnych dla stworzenia rodziny. Były także pełnowartościowymi żołnierzami. Kobiety w konspiracji były też bardzo cenne, podejmowały się zadań dla mężczyzn niedostępnych” - mówiła na antenie Polskiego Radia Konarska. 
Historyk Dr Lech Kowalski wskazał na niezwykle dramatyczny los kobiet, które zostały aresztowane przez władze komunistyczne i trafiły do więzienia. „Bywało, że kobiety nie wytrzymywały śledztw, kiedy dostawały się w ręce żołnierzy KBW czy kontrwywiadu sowieckiego «Smiersz», a później informacji wojskowej, one przechodziły o wiele cięższe śledztwa niż mężczyźni, bo te kobiety można było łamać na wiele sposobów. One miały dzieci, były w ciąży, wiele z nich rodziło dzieci w więzieniach. Te dzieci znały tylko kraty i spacerniaki” – podkreślił gość Polskiego Radia.

Kukliński w spódnicy
Jedną z kobiet, które urodziły dzieci w więzieniu, była Alicja Czerkawska z domu Wnorowska ps. „Alina”. Została zaprzysiężona jako członkini Brygad Wywiadowczych AK, a następnie WiN. Od władz konspiracyjnych otrzymała polecenie zatrudnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Przemyślu. Pełniła tam rolę maszynistki, a następnie referenta i kierownika kancelarii. Zdobywała w ten sposób i przekazywała podziemiu niepodległościowemu wiele cennych informacji o planach i działaniach bezpieki, niebywale jednak się przy tym narażając. W 1946 odeszła z pracy w UBP i kilka miesięcy później została aresztowana. Wyrokiem WSR w Rzeszowie z 27 marca 1947 została skazana na karę śmierci, utratę praw na zawsze oraz utratę mienia – mimo iż była w 8 miesiącu ciąży. Syna Stanisława urodziła bez niczyjej pomocy w celi śmierci. Kilka dni po jego przyjściu na świat zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Kobieta trafiła do  więzienia w Fordonie, gdzie rozłączono ją z synem. Dopiero kilka miesięcy później władze wyraziły zgodę na przekazanie dziecka pod opiekę siostrze uwięzionej kobiety. Na wolność wyszła w 1955 roku, jednak przez cały okres komunistyczny była inwigilowana i prześladowana. Jej wspomnienia znalazły się w książce pt. „Czerwona śmierć” autorstwa Skalbimira Sochy. Syn Alicji Wnorowskiej, Stanisław, został prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Oddział w Rzeszowie. Jego historia została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Więzienna kołyska” w reżyserii Mirosława Filpczyka.
Ile kobiet walczyło w polskim podziemiu niepodległościowym? „Tego nikt nie policzył, podobnie, jak nikt nie policzył, ilu faktycznie było członków konspiracji antykomunistycznej. Przypomnę, że cały czas operujemy danymi szacunkowymi. Trzeba jednak zaznaczyć, że wszędzie, gdzie działało podziemie, były kobiety – od struktur terenowych po struktury dowódcze” – wskazał w rozmowie z Polskim Radiem dr Tomasz Łabuszewski.

Na pytanie prowadzącej audycję red. Małgorzaty Raczyńskiej – Weinsberg o to, czy bez walki „kobiet wyklętych” nie byłoby Anny Walentynowicz, Joanny Gwiazdy czy Zofii Romaszewskiej, Barbara Konarska odpowiedziała:

„Naturalnym przedłużeniem tej walki są ruchy solidarnościowe. My wolną Polskę zawdzięczamy tym pokoleniom. To są te same nazwiska, Niezłomni byli animatorami ruchów solidarnościowych”. 


 

POLECANE
Prezes PGW Wody Polskie odwołana. Jest komunikat z ostatniej chwili
Prezes PGW Wody Polskie odwołana. Jest komunikat

W poniedziałek 7 lipca 2025 r. minister Infrastruktury Dariusz Klimczak odwołał Joannę Kopczyńską ze stanowiska Prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.

Giertych powinien być politycznie skończony tylko u nas
Giertych powinien być politycznie skończony

Na pytanie "Jak oceniasz działania Romana Giertycha w sprawie protestów wyborczych i wyjaśnienia nieprawidłowości w wyborach?" aż o 14.9% więcej ankietowanych odpowiedziało, że "negatywnie" niż że "pozytywnie". Oznacza to, że Roman Giertych nie przekonał do swojego pomysłu i akcji ani Donalda Tuska, ani koalicjantów KO, ani - co najważniejsze - zdecydowanej większości wyborców.

Powstańcy Warszawscy apelują do TVP, aby koncert (Nie)zakazane piosenki poprowadził Tomasz Wolny z ostatniej chwili
Powstańcy Warszawscy apelują do TVP, aby koncert "(Nie)zakazane piosenki" poprowadził Tomasz Wolny

Powstańcy Warszawscy apelują do władz Telewizji Polskiej w likwidacji, aby tegoroczny koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki" poprowadził Tomasz Wolny. Napisali w tej sprawie pismo i mają nadzieję, że ich głos nie zostanie pominięty.

Burze uderzyły w Podkarpacie. Strażacy mają ręce pełne roboty z ostatniej chwili
Burze uderzyły w Podkarpacie. Strażacy mają ręce pełne roboty

Sześćset interwencji odnotowali do tej pory podkarpaccy strażacy po przejściu frontu burzowego – poinformował w poniedziałek wieczorem dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie Wojciech Czanerle. 26 tys. gospodarstw nie ma prądu.

Fala hejtu wobec córki Karola Nawrockiego. Jest reakcja prokuratury z ostatniej chwili
Fala hejtu wobec córki Karola Nawrockiego. Jest reakcja prokuratury

Mokotowska prokuratura wszczęła sześć postępowań w sprawie znieważania córki prezydenta elekta – poinformował w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Od 7 lipca 2025 r. zostały czasowo przywrócone kontrole graniczne na granicach Polski z Niemcami i Litwą. PKP Intercity wydał komunikat w tej sprawie.

Śmiertelne ugodzenie nożem w Nowem. 29-letni Kolumbijczyk usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Śmiertelne ugodzenie nożem w Nowem. 29-letni Kolumbijczyk usłyszał zarzuty

29-letni Kolumbijczyk usłyszał zarzut zabójstwa 41-latka w Nowem w woj. kujawsko-pomorskim. Grozi mu dożywotnie więzienie.

Rolnicy wsparli Ruch Obrony Granic. Przybyli na granicę z Niemcami z ostatniej chwili
Rolnicy wsparli Ruch Obrony Granic. Przybyli na granicę z Niemcami

Na granicy polsko-niemieckiej pojawili się rolnicy. Dołączyli do członków Ruchu Obrony Granic, by wyrazić solidarność i wspólnie zwrócić uwagę na problem nielegalnej migracji.

Budapeszt: Uszkodzone lotnisko, loty odwołane. Pilny komunikat z ostatniej chwili
Budapeszt: Uszkodzone lotnisko, loty odwołane. Pilny komunikat

Największe międzynarodowe lotnisko Węgier, port lotniczy im. Ferenca Liszta w Budapeszcie, zostało uszkodzone przez przechodzącą przez kraj burzę, co zmusiło władze portu do wstrzymania wszystkich połączeń – poinformował w poniedziałek portal Index, cytując komunikat zarządu lotniska.

7 lipca – liturgiczne wspomnienie błogosławionej Rodziny Ulmów z ostatniej chwili
7 lipca – liturgiczne wspomnienie błogosławionej Rodziny Ulmów

7 lipca Kościół wspomina błogosławioną Rodzinę Ulmów, zamordowaną przez Niemców w 1944 r. za ukrywanie ośmiorga Żydów.

REKLAMA

[Tylko u nas] Wilczyce

Sanitariuszki, łączniczki, kurierki, ale także wywiadowczynie, mózgi operacji wojskowych czy wreszcie pełnoprawni żołnierze walczący z bronią w ręku. Kim były kobiety – Żołnierze Wyklęci? Bez wątpienia najbardziej znaną „Dziewczyną Wyklętą” jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Wilczyce
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Wyrok zastępczy
Latem 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci stawiając jej zarzuty „udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

„Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy? Zachowały się relacje funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i milicjantów, których ona opatrywała po potyczkach z partyzantami AK” – komentował ten wyrok dr Piotr Niwiński.

Zdaniem historyków wydanie wyroku śmierci na siedemnastoletnią dziewczynę był w istocie wymierzony nie w nią, ale w majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, w którego oddziale służyła. „Był [wyrok] komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. „Inka” została zabita kilka dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Zastrzelił ją dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wykonanie wyroku zlecono wcześniej żołnierzom, jednak żaden z nich nie był w stanie oddać strzału do nastolatki. „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!” – krzyknęła przed śmiercią dziewczyna. Przymusowym świadkiem jej egzekucji był ks. Marian Prusak, który zeznał, jak wyglądały ostatnie chwile bohaterskiej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej Babci, że zachowałam się jak trzeba" – napisała „Inka” w swoim ostatnim grypsie do koleżanek. W wolnej Polsce wyrok na Siedzikównie został uznany za mord sądowy, a wobec prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla „Inki” został skierowany przez prokuratorów IPN akt oskarżenia o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został ona jednak uniewinniony, a po śmierci pochowany z honorami wojskowymi.

Polka z wyboru
Niewiele starszą koleżanką „Inki” była niedawno zmarła Lidia Lwow – Eberle, także sanitariuszka V Brygady Wileńskiej i narzeczona jej dowódcy – mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”. Była z urodzenia Rosjanką, a z wyboru – Polką. Do konspiracji niepodległościowej wstąpiła już podczas wojny i nie porzuciła jej po 1945 roku. W 1948 roku została wraz z „Łupaszką” aresztowana i skazana na karę dożywotniego więzienia. „Wszyscy oskarżeni w jej procesie mężczyźni otrzymali wyroki śmierci, które wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 8 lutego 1951 r. Lidia Lwow była więziona w Fordonie i szczególnie ciężkim więzieniu dla kobiet w Inowrocławiu (w izolatce). Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. Dopiero w styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary” - przypomniano w Biuletynie IPN. W czasie ostatniego widzenia z „Łupaszką”, już po jego skazaniu na karę śmierci, narzeczony przekazał jej „testament”. Nie myślał o sobie, ale o niej. Prosił ją, żeby skończyła studia i wyszła za mąż, chciał, żeby była szczęśliwa. To się udało, Lidia Lwow po wyjściu z więzienia ukończyła archeologię, była kustoszem w Komisji Archeologicznej

Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego i uczestniczyła w odbudowie zamku. W 1973 r. stworzyła Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych. W 1961 roku wyszła za mąż i urodziła córkę. Nigdy nie zapomniała jednak o swojej wielkiej miłości, Zygmuncie Szendzielarzu. W 2016 roku uczestniczyła w uroczystym pogrzebie „Łupaszki” z udziałem najwyższych władz państwowych. Na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” o to, czy weźmie udział w tej ceremonii, odpowiedziała: „Oczywiście. Jeszcze mam siłę. 96 lat to nie jest jeszcze poważny wiek. Czuję się zdrowa. Długo na to czekałam. Długo też na to, aż go znajdą. To był dla mnie wielki dzień. Przecież komuniści ciała żołnierzy wrzucali do wykopanych dołów. To były anonimowe mogiły. Przez lata on miał tylko symboliczny grób, teraz będzie miał prawdziwy. W końcu.”

Rzeczniczka inicjatywy „Bieg tropem wilczym” Barbara Konarska zwraca uwagę na niedoceniany często, a niezwykle ważny wymiar walki o niepodległość „dziewczyn wyklętych” – starania o zachowanie polskiej tradycji, kultury, wartości rodzinnych i patriotycznych. „Walczyły o to samo, co Żołnierze Niezłomni, z tym, że jeszcze przy okazji musiały walczyć o byt swoich dzieci i to, żeby móc tych swoich Żołnierzy wspierać. Były kobietami w trudnych czasach. Musiały odnaleźć się w wojennych sytuacjach, trudnych dla stworzenia rodziny. Były także pełnowartościowymi żołnierzami. Kobiety w konspiracji były też bardzo cenne, podejmowały się zadań dla mężczyzn niedostępnych” - mówiła na antenie Polskiego Radia Konarska. 
Historyk Dr Lech Kowalski wskazał na niezwykle dramatyczny los kobiet, które zostały aresztowane przez władze komunistyczne i trafiły do więzienia. „Bywało, że kobiety nie wytrzymywały śledztw, kiedy dostawały się w ręce żołnierzy KBW czy kontrwywiadu sowieckiego «Smiersz», a później informacji wojskowej, one przechodziły o wiele cięższe śledztwa niż mężczyźni, bo te kobiety można było łamać na wiele sposobów. One miały dzieci, były w ciąży, wiele z nich rodziło dzieci w więzieniach. Te dzieci znały tylko kraty i spacerniaki” – podkreślił gość Polskiego Radia.

Kukliński w spódnicy
Jedną z kobiet, które urodziły dzieci w więzieniu, była Alicja Czerkawska z domu Wnorowska ps. „Alina”. Została zaprzysiężona jako członkini Brygad Wywiadowczych AK, a następnie WiN. Od władz konspiracyjnych otrzymała polecenie zatrudnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Przemyślu. Pełniła tam rolę maszynistki, a następnie referenta i kierownika kancelarii. Zdobywała w ten sposób i przekazywała podziemiu niepodległościowemu wiele cennych informacji o planach i działaniach bezpieki, niebywale jednak się przy tym narażając. W 1946 odeszła z pracy w UBP i kilka miesięcy później została aresztowana. Wyrokiem WSR w Rzeszowie z 27 marca 1947 została skazana na karę śmierci, utratę praw na zawsze oraz utratę mienia – mimo iż była w 8 miesiącu ciąży. Syna Stanisława urodziła bez niczyjej pomocy w celi śmierci. Kilka dni po jego przyjściu na świat zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Kobieta trafiła do  więzienia w Fordonie, gdzie rozłączono ją z synem. Dopiero kilka miesięcy później władze wyraziły zgodę na przekazanie dziecka pod opiekę siostrze uwięzionej kobiety. Na wolność wyszła w 1955 roku, jednak przez cały okres komunistyczny była inwigilowana i prześladowana. Jej wspomnienia znalazły się w książce pt. „Czerwona śmierć” autorstwa Skalbimira Sochy. Syn Alicji Wnorowskiej, Stanisław, został prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Oddział w Rzeszowie. Jego historia została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Więzienna kołyska” w reżyserii Mirosława Filpczyka.
Ile kobiet walczyło w polskim podziemiu niepodległościowym? „Tego nikt nie policzył, podobnie, jak nikt nie policzył, ilu faktycznie było członków konspiracji antykomunistycznej. Przypomnę, że cały czas operujemy danymi szacunkowymi. Trzeba jednak zaznaczyć, że wszędzie, gdzie działało podziemie, były kobiety – od struktur terenowych po struktury dowódcze” – wskazał w rozmowie z Polskim Radiem dr Tomasz Łabuszewski.

Na pytanie prowadzącej audycję red. Małgorzaty Raczyńskiej – Weinsberg o to, czy bez walki „kobiet wyklętych” nie byłoby Anny Walentynowicz, Joanny Gwiazdy czy Zofii Romaszewskiej, Barbara Konarska odpowiedziała:

„Naturalnym przedłużeniem tej walki są ruchy solidarnościowe. My wolną Polskę zawdzięczamy tym pokoleniom. To są te same nazwiska, Niezłomni byli animatorami ruchów solidarnościowych”. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe