Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Będziemy jeść palcami

Minęła żałoba. Jeszcze przed nami ostatnie pogrzeby. Wczoraj zdjąłem z balkonu flagę. Mam poczucie, że i tak wisiała o ten jeden dzień za długo. Koniec żałoby i tak już został ogłoszony wcześniej. Choćby przez Halinę Bortnowską, która najjaśniej jak tylko potrafiła, zakomunikowała, że nawet sprawa zbezczeszczenia Wawelu przez ciała prezydenckiej pary powinna zostać odłożona na czas po zwycięstwie.
 
 
      Minęło sześć lat od Smoleńskiej Katastrofy, w międzyczasie nie tylko udało nam się odzyskać władzę i doprowadzić śledztwo w sprawie przyczyn Katastrofy do jakiego takiego sensownego stanu, ale w dodatku ostatnie dni, jak wiemy, przyniosły nam jeszcze fabularny film, jak słyszymy, pokazujący całą prawdę. Dziś wszystkie telewizje transmitują posiedzenie świeżo powołanej komisji mającej na celu doprowadzenie do pełnego wyjaśnienia tego, co się stało 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, a ja sobie myślę, że po tych sześciu latach nie mamy nic ponad to, co mieliśmy wtedy, tamtej wiosny. W tej sytuacji, proponuje byśmy wrócili do tego, co znamy na pewno, a więc nienawiści. Oto tekst, jak zamieściłem na blogu 21 kwietnia 2010 roku. Zapewniam, że tu nic nie jest wymyślone.
 
 
       Od pierwszego dnia, jak zaczęła się III RP, jesteśmy atakowani większymi lub mniejszymi zarzutami, że nasza życiowa filozofia jest błędna, bo oparta na pogardzie i nienawiści. Wspominam o początku III RP, ponieważ nie umiem sobie przypomnieć, by wcześniej ten problem w ogóle istniał. Nienawiść i pogarda stanowiły absolutnie nieodłączny element całej postawy, jaką ja i wielu innych Polaków czuło na co dzień i śniło nocą. Wiadomo było, i o tym się nawet nie dyskutowało, że porządny człowiek tą pogardą i nienawiścią żyje i w momencie gdy ona go opuści, to będzie tak jak by umarł. A więc i gardziliśmy i nienawidziliśmy z podniesionym czołem. Najpierw przez lata naszej peerelowskiej młodości, a później ponieśliśmy ją w nowe – niekiedy nawet bardziej występne – czasy, jak sztandar. Pogarda i nienawiść – nasze siostry w nieszczęściu – stały się więc przedmiotem debaty z początkiem lat 90-tych i owa debata toczy nasze życie nieustannie do dziś. Prawie do dziś.
      Z autentycznym porażeniem, od kilku dni obserwuję, ze publiczny przekaz, który zawsze tak bardzo dbał o to, by wyłapywać w naszym życiu społecznym i politycznym wszelkie przejawy już nawet nie awantur i agresji, czy tzw. złego języka, ale wręcz zwykłego politycznego sporu i wystawiać je pod pręgierz społecznej krytyki, zaczyna powoli przebąkiwać o tym, że spór to rzecz normalna, że polityka zawsze była agresywna, że przecież rozejrzyjmy się po świecie, gdzie demokracje są o wiele bardziej rozbudowane niż u nas, a towarzysząca im agresja nie budzą nawet zdziwienia. Ci sami eksperci od elegancji, dobrego smaku, kultury dyskusji, porozumienia i szacunku dla przeciwnika, ni stąd ni z owąd wręcz proszą nas, żebyśmy nie byli naiwni, bo polityka to brudna rzecz i brudna przecież ma być. Bo inaczej demokracja – którą przecież wszyscy kochamy – zwyczajnie nie działa.
       Doszło do tego, że parę dni temu jeden z najbardziej zaangażowanych głosicieli potrzeby publicznego napiętnowania polityki w ogóle, wręcz odwrócenia się od niej w odruchu społecznego protestu, jako emanacji chamstwa i ciągłej awantury, wspomniał o tym, że przecież popatrzmy na Izbę Gmin, jakie tam się dzieją rzeczy, jak tam nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, żeby tonować poziom napięcia. Bo to jest samo mięso demokracji, to jest jej piękno.
      Osobiście agresja w polityce, nawet budowana na nienawiści i pogardzie, nigdy mi nie przeszkadzała. Kiedy Janusz Palikot wniósł do telewizyjnego studia świński ryj, ta demonstracja budziła moje obrzydzenie nie ze względu na poziom agresji, jaki w sobie niosła, czy nawet nie ze względu na ten brak elegancji, jaki jej towarzyszył, ale wyłącznie przez, z jednej strony, osobę aktora – a więc człowieka, którego osobiste ześwinienie nie daje mu moralnego prawa do obrażania świń, a z drugiej przez zwykłą artystyczną tandetność tego gestu. Jednak nie przyszło mi nawet do głowy, że o wiele bardziej elegancko byłoby, gdyby na miejscu Palikota usiadł poseł na przykład Gowin i zaczął swoim strasznym szeptem sączyć swoje kłamstwa. Bo to nie agresja i nie wściekłość i nie pogarda – uczucia tak ludzkie, że aż zapisane w świętych psalmach – budzą niepokój, lecz kłamstwo. Nieludzkie, szatańskie, bezbożne kłamstwo. A zatem, można powiedzieć, ze przez te wszystkie lata III RP, moralna bitwa toczyła się nie między pogardą a miłością, lecz między pogardą a kłamstwem. Właśnie kłamstwem.
      Dziś, o kilku już dni, widać wyraźnie, jak głosiciele dobrej nowiny świata miłości i wzajemnego zrozumienia, przesuwają swój czarny front i proszą o spór. Ta zmiana jest oczywiście dość dramatyczna, choćby, jak się wydaje, z tego względu, że jeśli zwykłemu kłamstwu, tyle że ubranemu w białe rękawiczki, ma towarzyszyć szyderstwo, okrucieństwo i strach, to perspektywy nie są najlepsze. Nie możemy się jednak dać przestraszyć. W końcu to my jesteśmy wojownikami. Jesteśmy wojownikami, a nie propagandzistami o pokręconych duszach. My wiemy co to pogarda, wiemy co to gniew, ale wiemy też co to kłamstwo. W końcu to ono nas uczyniło tym kim jesteśmy dziś. Ich zmotywowało, a nas wzmocniło. Więc nie musimy już się bać. Jestem głęboko przekonany, że to kłamstwo stanowiło skuteczną broń, właśnie wtedy gdy miało twarz eleganckiego katolickiego intelektualisty, zadumanego nad upadkiem świata wartości, czy może staruszka zostawiającego zepsutemu światu swój testament miłości. Ono nawet mogło stanowić ostrą broń, kiedy było używane przez podłych, jak to ładnie ujął niedawno w ocenzurowanym przez TVN24 wywiadzie, Jan Maria Rokita „nihilistów z Biłgoraja”. Kiedy jednak ci staruszkowie z profesorskimi tytułami i starsze panie z Klubów Inteligencji Katolickiej zaczną kłamać i pluć jednocześnie, nie będziemy mieli nowej jakości, lecz zwykłą parodię. Choćby z tego względu, że one – na przykład one – o Psalmach Króla Dawida mają równie wielkie pojęcie, jak o Chrystusowej Miłości zapisanej przez Ewangelistów. A więc żadne. Krótko mówiąc, to są durnie. „cyniczni i złośliwi, głupi, pasożyty, insekty, nowotwór na organizmie żywym”, jak ładnie to sformułował artysta popularny. A cóż oni mogą?
       Minęła żałoba. Jeszcze przed nami ostatnie pogrzeby. Wczoraj zdjąłem z balkonu flagę. Mam poczucie, że i tak wisiała o ten jeden dzień za długo. Koniec żałoby i tak już został ogłoszony wcześniej. Choćby przez Halinę Bortnowską, która najjaśniej jak tylko potrafiła, zakomunikowała, że nawet sprawa zbezczeszczenia Wawelu przez ciała prezydenckiej pary powinna zostać odłożona na czas po zwycięstwie. Wczoraj Jarosław Kaczyński nazwał zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem męczennikami, sugerując jednoznacznie, że za tę katastrofę przyjdzie jeszcze komuś odpowiedzieć. Nie za ten wypadek, lecz za tę katastrofę. Nazwał ich męczennikami i natychmiast został zraniony pchnięciami ze wszystkich możliwych stron. A więc wojna. Proszą nas o spór? Będą mieli spór. Prawdziwy. Bez noża i widelca.
 

 

POLECANE
Nowelizacja ustawy o CPK. Karol Nawrocki podjął decyzję z ostatniej chwili
Nowelizacja ustawy o CPK. Karol Nawrocki podjął decyzję

Prezydent Karol Nawrocki we wtorek podpisał nowelizację ustawy o Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Ma ona ułatwić proces wywłaszczania i uzyskania odszkodowania przez wywłaszczanych, przewiduje też zaliczki do 85 proc. wysokości odszkodowania.

Strajk głodowy Ukraińca podejrzanego o atak na Nord Stream z ostatniej chwili
Strajk głodowy Ukraińca podejrzanego o atak na Nord Stream

Obywatel Ukrainy Serhij K., który na mocy wyroku sądu we Włoszech ma zostać wydany Niemcom w związku z zarzutami dotyczącymi udziału w ataku na gazociąg Nord Stream, prowadzi od 31 października strajk głodowy - przekazał we wtorek jego adwokat Nicola Canestrini. Jak dodał, jego klient żąda poszanowania podstawowych praw.

Prezes PiS: Oczom nie mogłem uwierzyć, gdy go zobaczyłem w sędziowskiej todze Wiadomości
Prezes PiS: Oczom nie mogłem uwierzyć, gdy go zobaczyłem w sędziowskiej todze

W warszawskim sądzie ruszył proces z prywatnego oskarżenia Krzysztofa Brejzy przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Po dzisiejszej rozprawie prezes PiS poddał pod wątpliwość niezależność sądu, dziwiąc się, że w sędziowskiej todze zasiada "syn działaczki PO", "awansowany przez ministra Waldemara Żurka".  

USA: Shutdown najdłuższy w historii. Donald Trump proponuje „opcję nuklearną” z ostatniej chwili
USA: Shutdown najdłuższy w historii. Donald Trump proponuje „opcję nuklearną”

Amerykański Senat po raz 14. nie był w stanie we wtorek uchwalić prowizorium budżetowego; oznacza to, że trwający od 35 dni paraliż pracy rządu będzie najdłuższym w historii kraju. Tymczasem prezydent Donald Trump coraz silniej domaga się od Republikanów użycia „opcji nuklearnej”.

Złe wieści dla Tuska. Polacy mu nie wierzą ws. CPK [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Polacy mu nie wierzą ws. CPK [SONDAŻ]

Większość Polaków nie wierzy, że inwestycja Centralnego Portu Komunikacyjnego dojdzie do skutku pod rządami Donalda Tuska. Tak wynika z najnowszego sondażu Ogólnopolskiego Panelu Badawczego Ariadna przeprowadzonego na zlecenie Wirtualnej Polski.

Jak Niemcy wpływali na Izrael podczas procesu Adolfa Eichmanna – kulisy manipulacji i strachu w RFN tylko u nas
Jak Niemcy wpływali na Izrael podczas procesu Adolfa Eichmanna – kulisy manipulacji i strachu w RFN

Po ujęciu Adolfa Eichmanna przez Mossad w 1960 roku władze RFN podejmowały zakulisowe działania, by ograniczyć skutki procesu w Jerozolimie. Dokumenty historyczne pokazują, jak Niemcy próbowali wpływać na Izrael, by chronić dawnych nazistów w swoich strukturach.

Putin zatwierdził nowe przepisy wojskowe. Pobór do wojska cały rok z ostatniej chwili
Putin zatwierdził nowe przepisy wojskowe. Pobór do wojska cały rok

Przywódca Rosji Władimir Putin podpisał we wtorek nowelizację ustawy o całorocznym poborze do armii. Zatwierdził również przepisy pozwalające na rekrutację rezerwistów do służby w czasie pokoju. Oba dokumenty opublikowano na oficjalnym rosyjskim portalu informacji prawnej.

Powrót formuły Grupy Wyszehradzkiej. Prezydent Nawrocki jedzie na Słowację Wiadomości
Powrót formuły Grupy Wyszehradzkiej. Prezydent Nawrocki jedzie na Słowację

Karol Nawrocki udaje się z wizytą na Słowację, gdzie jutro spotka się z prezydentem Republiki Słowackiej Peterem Pellegrinim, przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego Republiki Słowackiej Richardem Rašim i premierem Republiki Słowackiej Robertem Fico. – W najbliższym czasie prezydent będzie budował pozycję Polski na kierunku południowym – zapowiedział w czasie briefingu prasowego szef BPM Marcin Przydacz.

Media: Grzegorz Braun miał zostać nagrodzony przez białoruską fundację im. Emila Czeczki z ostatniej chwili
Media: Grzegorz Braun miał zostać nagrodzony przez białoruską fundację im. Emila Czeczki

Według ustaleń portalu OKO.press, europoseł Grzegorz Braun został jednym z laureatów Nagrody Pokoju i Praw Człowieka przyznawanej przez Międzynarodową Fundację im. Emila Czeczko – organizację powiązaną z reżimem Alaksandra Łukaszenki i sympatyzującą z Władimirem Putinem.

Wyrok za gwałt i zabójstwo w centrum Warszawy.  Oskarżonemu należy się taka odpłata. z ostatniej chwili
Wyrok za gwałt i zabójstwo w centrum Warszawy. "Oskarżonemu należy się taka odpłata".

Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał dożywocie dla Doriana S. za gwałt i zabójstwo 25-letniej kobiety przy ul. Żurawiej w Warszawie. Wyrok jest prawomocny.

REKLAMA

Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Będziemy jeść palcami

Minęła żałoba. Jeszcze przed nami ostatnie pogrzeby. Wczoraj zdjąłem z balkonu flagę. Mam poczucie, że i tak wisiała o ten jeden dzień za długo. Koniec żałoby i tak już został ogłoszony wcześniej. Choćby przez Halinę Bortnowską, która najjaśniej jak tylko potrafiła, zakomunikowała, że nawet sprawa zbezczeszczenia Wawelu przez ciała prezydenckiej pary powinna zostać odłożona na czas po zwycięstwie.
 
 
      Minęło sześć lat od Smoleńskiej Katastrofy, w międzyczasie nie tylko udało nam się odzyskać władzę i doprowadzić śledztwo w sprawie przyczyn Katastrofy do jakiego takiego sensownego stanu, ale w dodatku ostatnie dni, jak wiemy, przyniosły nam jeszcze fabularny film, jak słyszymy, pokazujący całą prawdę. Dziś wszystkie telewizje transmitują posiedzenie świeżo powołanej komisji mającej na celu doprowadzenie do pełnego wyjaśnienia tego, co się stało 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, a ja sobie myślę, że po tych sześciu latach nie mamy nic ponad to, co mieliśmy wtedy, tamtej wiosny. W tej sytuacji, proponuje byśmy wrócili do tego, co znamy na pewno, a więc nienawiści. Oto tekst, jak zamieściłem na blogu 21 kwietnia 2010 roku. Zapewniam, że tu nic nie jest wymyślone.
 
 
       Od pierwszego dnia, jak zaczęła się III RP, jesteśmy atakowani większymi lub mniejszymi zarzutami, że nasza życiowa filozofia jest błędna, bo oparta na pogardzie i nienawiści. Wspominam o początku III RP, ponieważ nie umiem sobie przypomnieć, by wcześniej ten problem w ogóle istniał. Nienawiść i pogarda stanowiły absolutnie nieodłączny element całej postawy, jaką ja i wielu innych Polaków czuło na co dzień i śniło nocą. Wiadomo było, i o tym się nawet nie dyskutowało, że porządny człowiek tą pogardą i nienawiścią żyje i w momencie gdy ona go opuści, to będzie tak jak by umarł. A więc i gardziliśmy i nienawidziliśmy z podniesionym czołem. Najpierw przez lata naszej peerelowskiej młodości, a później ponieśliśmy ją w nowe – niekiedy nawet bardziej występne – czasy, jak sztandar. Pogarda i nienawiść – nasze siostry w nieszczęściu – stały się więc przedmiotem debaty z początkiem lat 90-tych i owa debata toczy nasze życie nieustannie do dziś. Prawie do dziś.
      Z autentycznym porażeniem, od kilku dni obserwuję, ze publiczny przekaz, który zawsze tak bardzo dbał o to, by wyłapywać w naszym życiu społecznym i politycznym wszelkie przejawy już nawet nie awantur i agresji, czy tzw. złego języka, ale wręcz zwykłego politycznego sporu i wystawiać je pod pręgierz społecznej krytyki, zaczyna powoli przebąkiwać o tym, że spór to rzecz normalna, że polityka zawsze była agresywna, że przecież rozejrzyjmy się po świecie, gdzie demokracje są o wiele bardziej rozbudowane niż u nas, a towarzysząca im agresja nie budzą nawet zdziwienia. Ci sami eksperci od elegancji, dobrego smaku, kultury dyskusji, porozumienia i szacunku dla przeciwnika, ni stąd ni z owąd wręcz proszą nas, żebyśmy nie byli naiwni, bo polityka to brudna rzecz i brudna przecież ma być. Bo inaczej demokracja – którą przecież wszyscy kochamy – zwyczajnie nie działa.
       Doszło do tego, że parę dni temu jeden z najbardziej zaangażowanych głosicieli potrzeby publicznego napiętnowania polityki w ogóle, wręcz odwrócenia się od niej w odruchu społecznego protestu, jako emanacji chamstwa i ciągłej awantury, wspomniał o tym, że przecież popatrzmy na Izbę Gmin, jakie tam się dzieją rzeczy, jak tam nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, żeby tonować poziom napięcia. Bo to jest samo mięso demokracji, to jest jej piękno.
      Osobiście agresja w polityce, nawet budowana na nienawiści i pogardzie, nigdy mi nie przeszkadzała. Kiedy Janusz Palikot wniósł do telewizyjnego studia świński ryj, ta demonstracja budziła moje obrzydzenie nie ze względu na poziom agresji, jaki w sobie niosła, czy nawet nie ze względu na ten brak elegancji, jaki jej towarzyszył, ale wyłącznie przez, z jednej strony, osobę aktora – a więc człowieka, którego osobiste ześwinienie nie daje mu moralnego prawa do obrażania świń, a z drugiej przez zwykłą artystyczną tandetność tego gestu. Jednak nie przyszło mi nawet do głowy, że o wiele bardziej elegancko byłoby, gdyby na miejscu Palikota usiadł poseł na przykład Gowin i zaczął swoim strasznym szeptem sączyć swoje kłamstwa. Bo to nie agresja i nie wściekłość i nie pogarda – uczucia tak ludzkie, że aż zapisane w świętych psalmach – budzą niepokój, lecz kłamstwo. Nieludzkie, szatańskie, bezbożne kłamstwo. A zatem, można powiedzieć, ze przez te wszystkie lata III RP, moralna bitwa toczyła się nie między pogardą a miłością, lecz między pogardą a kłamstwem. Właśnie kłamstwem.
      Dziś, o kilku już dni, widać wyraźnie, jak głosiciele dobrej nowiny świata miłości i wzajemnego zrozumienia, przesuwają swój czarny front i proszą o spór. Ta zmiana jest oczywiście dość dramatyczna, choćby, jak się wydaje, z tego względu, że jeśli zwykłemu kłamstwu, tyle że ubranemu w białe rękawiczki, ma towarzyszyć szyderstwo, okrucieństwo i strach, to perspektywy nie są najlepsze. Nie możemy się jednak dać przestraszyć. W końcu to my jesteśmy wojownikami. Jesteśmy wojownikami, a nie propagandzistami o pokręconych duszach. My wiemy co to pogarda, wiemy co to gniew, ale wiemy też co to kłamstwo. W końcu to ono nas uczyniło tym kim jesteśmy dziś. Ich zmotywowało, a nas wzmocniło. Więc nie musimy już się bać. Jestem głęboko przekonany, że to kłamstwo stanowiło skuteczną broń, właśnie wtedy gdy miało twarz eleganckiego katolickiego intelektualisty, zadumanego nad upadkiem świata wartości, czy może staruszka zostawiającego zepsutemu światu swój testament miłości. Ono nawet mogło stanowić ostrą broń, kiedy było używane przez podłych, jak to ładnie ujął niedawno w ocenzurowanym przez TVN24 wywiadzie, Jan Maria Rokita „nihilistów z Biłgoraja”. Kiedy jednak ci staruszkowie z profesorskimi tytułami i starsze panie z Klubów Inteligencji Katolickiej zaczną kłamać i pluć jednocześnie, nie będziemy mieli nowej jakości, lecz zwykłą parodię. Choćby z tego względu, że one – na przykład one – o Psalmach Króla Dawida mają równie wielkie pojęcie, jak o Chrystusowej Miłości zapisanej przez Ewangelistów. A więc żadne. Krótko mówiąc, to są durnie. „cyniczni i złośliwi, głupi, pasożyty, insekty, nowotwór na organizmie żywym”, jak ładnie to sformułował artysta popularny. A cóż oni mogą?
       Minęła żałoba. Jeszcze przed nami ostatnie pogrzeby. Wczoraj zdjąłem z balkonu flagę. Mam poczucie, że i tak wisiała o ten jeden dzień za długo. Koniec żałoby i tak już został ogłoszony wcześniej. Choćby przez Halinę Bortnowską, która najjaśniej jak tylko potrafiła, zakomunikowała, że nawet sprawa zbezczeszczenia Wawelu przez ciała prezydenckiej pary powinna zostać odłożona na czas po zwycięstwie. Wczoraj Jarosław Kaczyński nazwał zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem męczennikami, sugerując jednoznacznie, że za tę katastrofę przyjdzie jeszcze komuś odpowiedzieć. Nie za ten wypadek, lecz za tę katastrofę. Nazwał ich męczennikami i natychmiast został zraniony pchnięciami ze wszystkich możliwych stron. A więc wojna. Proszą nas o spór? Będą mieli spór. Prawdziwy. Bez noża i widelca.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe