[Tylko u nas] Kacper Anuszewski dla Tysol.pl: "»Serce do walki« jest filmem o wartościach"

Gdybym skończył filmówkę robiłbym filmy takie jak inni. A takich produkcji jest dużo. Zawsze chciałem zrobić "Serce do walki" niezależnie. Nie chciałem robić filmu pod dyktando. Z tym scenariuszem chodziłem od wielu lat. Aż w końcu się udało. Chcę filmy robić po swojemu – mówi Kacper Anuszewski, reżyser, scenarzysta, producent i aktor w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Michał Białowąs [Tylko u nas] Kacper Anuszewski dla Tysol.pl: "»Serce do walki« jest filmem o wartościach"
Michał Białowąs / Materiały prasowe

Miałeś serce do walki, żeby walczyć o tę produkcję z takim niezbyt popularnym tematem, który jest na uboczu?

– Kick-boxing jest zapomnianą dyscypliną sportów walki. Najlepszy okres miał w latach 80. I 90. XX wieku. Warto go odświeżyć. Chciałem, żeby „Serce do walki” było filmem sportowym i o kick-boxingu. Wcześniej myślałem, żeby zrobić film o boksie, ale o tej dyscyplinie powstało mnóstwo filmów. Jest to film motywacyjny, który daje nadzieję ludziom. Brakuje na polskim rynku filmowym kina motywacyjnego. „Serce do walki” jest filmem o wartościach. Zapraszam na niego rodziny z dziećmi. Poza tym można zobaczyć Marcina Zarzecznego, który zagrał świetnie osobę pogrążoną w depresji spowodowanej niepełnosprawnością. Ma taki „niepolski” styl gry (śmiech). 

Miałeś szczęście do Łukasza Wabnica, który zagrał główną rolę w twoim filmie…

– Ma dużo energii. Pracowaliśmy kiedyś razem na planie. Nie sepleni (śmiech). Ma osobowość. Jest medialny i do tego „czuje” ten klimat.

To nie było zbyt duże ryzyko, żeby wziąć kickboxera do roli głównej?

– Zawsze jest ryzyko. Postawiłem na swoją intuicję. Wiedziałem, że Łukasz zrobi to świetnie.

Na planie pojawił się również inny kickboxer Jerzy Juras Wroński który też jest raperem.

– Fakt. Ma doświadczenie sceniczne, więc praca z kamerą była dużo łatwiejsza, ale również spisał się rewelacyjnie w swojej roli.

Jak udało ci się tak zgrabnie poprowadzić naturszczyków na planie filmowym?

– Sami się prowadzili (śmiech). Oni są świetni. Czuli to. Mieliśmy próby, zanim trafiliśmy na plan zdjęciowy. Z niektórymi aktorami jeździliśmy na różne gale. Polski Związek Kick-Boxingu bardzo nam w tym pomagał. Mogliśmy wejść tam gdzie chcemy.

Film powstał bez wsparcia Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Od samego początku było takie założenie? Większość polskich filmów, którą są dotowane przez PISF są robione, tylko po to, żeby były zrobione. Sztuka dla sztuki kierowana do wąskich grup artystycznych. Dlaczego?

– Zawsze chciałem to zrobić niezależnie. Nie chciałem robić filmu pod dyktando. Z tym scenariuszem chodziłem od wielu lat. Aż w końcu się udało (śmiech). Jeżeli PISF będzie chciał sfinansować mój pomysł na moich warunkach. Dlaczego nie? Chcę filmy robić po swoje.

Jesteś po szkole filmowej?

– Nie. Jestem aktorem. Zagrałem w ponad 400 reklamach. Wszystkiego nauczyłem się sam.

Nie wstydzisz się grania w reklamach?

– Nie. Dlaczego? Grałem również w teatrach, m.in. w Teatrze Na Woli. Skończyłem prywatną szkołę Państwa Machulskich. Gdybym skończył filmówkę robiłbym filmy takie jak inni. A takich jest dużo (śmiech).

Dasz radę nakręcić oryginalną reklamę?

– To domy mediowe wymyślają pomysły na reklamy. Ciężko jest oczekiwać sztuki od kilkudziesięciu sekund. Ale niektóre są naprawdę super.

Z aktora na reżysera, scenarzystę i producenta? Ciekawe.

– To kolejny etap. Chciałem się rozwijać. Zrobiłem 3 filmy krótkometrażowe, które zdobyły wiele nagród na festiwalach filmowych.

– „Tata”, „Kurs” i „Myszy i szczury”?

– Zgadza się. „Myszy i szczury” będą filmem pełnometrażowym. W tym roku zrobiłem 11 reklam telewizyjnych jako reżyser. Z tych pieniędzy zarobionych na reklamach mogłem zainwestować we własny film. Jak dostałem nominację na festiwalu w Las Vegas za „Myszy i szczury”, to wysłałem zapytanie do PISF-u, czy wspomogą mój wyjazd na ten festiwal. Zgadnij jaka była odpowiedź?

Odmowna.

– Zgadza się. Nie znam tam ludzi. Nie znam panujących tam układów. Mój film na festiwalu w Las Vegas był jednym polskim filmem. Wyjazd pomogła mi ogarnąć Fundacja Wspólnota Pokoleń. Po projekcji mojego filmu podchodzi do mnie Pewien chiński producent i mi gratuluję. Mówi, ze możliwe że byłby zainteresowany kupieniem tej historii zrobić i prosił, żebym wysłał mu scenariusz. Okazało się, że jest producentem, który współtworzył m.in. takie filmy jak „Mission Impossible 3” z Tomem Cruisem lub „Niezniszczalny” z Brucem Willisem.

Dlaczego w Polsce brakuje rasowego kina akcji?

– Pasikowski wraca z „Psy 3” wkrótce. Vega robi akcje po swojemu. Jest tego trochę.

Jesteś normalnym i wesołym facetem, to takie nietypowe jak na filmowca, którzy często żyją w zupełnie innej galaktyce. Na twoje zachowanie miało duży wpływ środowisko, w którym się wychowałeś czy coś innego?

– Jestem z Dolnego Mokotowa. Jestem jaki jestem nie będę udawał kogoś innego. Może koledzy są zmanierowani, ja nie jestem. Szkoła filmowa bardzo często to powoduje. Na szczęście z tobą można luźno porozmawiać. Dziennikarze są często bardzo spięci.

Dziękuję. A może kino historyczne?

– Marzy mi się film o Kościuszce. A co do kina akcji była szansa, żeby w „Sercu do walki” zagrał Jean-Claude Van Damme. Jednak się nie udało, ale było blisko. Może następnym razem (śmiech).

Zaangażowany jesteś w produkcję filmu „Futro z misia”. Nie boisz się, że przez podobną obsadę będzie zestawiany z „Chłopakami nie płaczą”?

– Już jest zestawiany. Jestem reżyserem tego filmu do spółki z Michałem Milowiczem. Jakaś epizodystka stwierdziła, że zagrała w „Chłopakach nie płaczą 2”. Dementujemy to cały czas. Jedyne co łączy te filmy to jest to co powiedziałeś - podobna obsada.

Jak się udało ich zaangażować?

– To zasługa Michała Milowicza i Ani Siergiej. Takiej komedii jak „Futro z misia” dawno nie było na polskim rynku. Widzowie długo na nią czekali.

Dialogi z Twojego nadchodzącego filmu przejdą do mowy potocznej jak teksty z „Chłopaków nie płaczą”?

– Jest na to duża szansa. Premiera 25 grudnia. A „Serce do walki” 13 grudnia. Zapraszam do kin, żeby przywrócić blask kick-boxingowi jednej z najbardziej polskich dyscyplin sportu. Mamy wielu mistrzów. W mediach się o tym nie mówi. Niestety. Czas to zmienić i po to zrobiłem „Serce do walki”. Poza tym chciałem udowodnić, że można zrobić film bez znajomości i kontaktów. Który będąc niezależną produkcją okaże się naprawdę dobrym filmem.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak


 

POLECANE
Huragan Melissa. Zachodnia Jamajka odcięta od reszty kraju z ostatniej chwili
Huragan Melissa. Zachodnia Jamajka odcięta od reszty kraju

Zachodnia Jamajka jest w znacznym stopniu odcięta od pozostałej części kraju po przejściu huraganu Melissa – przekazała w środę stacja CNN. Wiatr wiejący z prędkością do blisko 300 km/godz. powalał drzewa i zrywał kable energetyczne, ale na razie nie ma informacji o ofiarach.

Dramat polskich przedsiębiorców. Ponad 5 tys. firm ogłosiło niewypłacalność z ostatniej chwili
Dramat polskich przedsiębiorców. Ponad 5 tys. firm ogłosiło niewypłacalność

Od stycznia do końca września 2025 roku 5215 polskich firm ogłosiło niewypłacalność, przy czym 94 proc. z nich nie ogłosiło upadłości tylko rozpoczęło postępowanie naprawcze - przekazała w raporcie firma Coface.

Jest decyzja. Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego z ostatniej chwili
Jest decyzja. Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego

Podczas poniedziałkowej sesji sejmik województwa kujawsko-pomorskiego przyjął uchwały o przekazaniu Centrum Czochralskiego dawnego kompleksu szpitala zakaźnego przy ul. Krasińskiego w Toruniu i o nowelizacji stawek dla operatorów kolejowych – poinformowano w komunikacie.

Czołgi K2 z Polski. Bumar-Łabędy i Hyundai Rotem podpisały umowę  z ostatniej chwili
Czołgi K2 z Polski. Bumar-Łabędy i Hyundai Rotem podpisały umowę 

Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy w Gliwicach oraz południowokoreański koncern Hyundai Rotem podpisały we wtorek w Warszawie przełomową umowę o transferze technologii i uruchomieniu produkcji czołgów K2 w Polsce. To kluczowy etap w procesie polonizacji koreańskich czołgów i budowie kompetencji przemysłowych w kraju. Dokument gwarantuje przekazanie wyposażenia, narzędzi i know-how niezbędnych do uruchomienia linii produkcyjnej K2PL oraz pojazdów wsparcia.

Huragan Melissa. Polski ksiądz na Jamajce apeluje: Módlcie się za nas z ostatniej chwili
Huragan Melissa. Polski ksiądz na Jamajce apeluje: "Módlcie się za nas"

Potężny Huragan Melissa dotarł we wtorek do Jamajki – poinformowało amerykańskie Narodowe Centrum ds. Huraganów (NHC). Wiatr wieje z prędkością prawie 300 km/godz.

Unia Europejska finansuje wojnę i zbrojenia Rosji. Liczby nie kłamią tylko u nas
Unia Europejska finansuje wojnę i zbrojenia Rosji. Liczby nie kłamią

Choć Unia Europejska oficjalnie wspiera Ukrainę i nakłada kolejne sankcje na Rosję, miliardy euro nadal płyną do Moskwy za ropę i gaz. Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej tylko we wrześniu 2025 roku państwa UE zapłaciły Rosji około miliarda euro – tyle, ile wystarczyłoby na produkcję 20 tysięcy dronów bojowych.

Brutalny atak i gwałt w centrum Warszawy. Ofiarą młody mężczyzna Wiadomości
Brutalny atak i gwałt w centrum Warszawy. Ofiarą młody mężczyzna

Policja zatrzymała 24-letniego mężczyznę podejrzanego o wyjątkowo brutalny atak w Warszawie. Ofiarą był młody mężczyzna, który wracał z dyskoteki. W trakcie drogi został zaczepiony przez nieznajomego przechodnia proszącego o wskazanie drogi do centrum miasta.

Nie powinni jej wpuścić na wizję. Burza po emisji popularnego programu TVN z ostatniej chwili
"Nie powinni jej wpuścić na wizję". Burza po emisji popularnego programu TVN

W sieci zawrzało. Wszystko przez popularny program TVN.

Berlin chce zmienić szefa Niemiecko-Polskiej Fundacji Nauki. Proponuje piosenkarza disco-polo z ostatniej chwili
Berlin chce zmienić szefa Niemiecko-Polskiej Fundacji Nauki. Proponuje piosenkarza disco-polo

Niemieckie Ministerstwo Badań i Technologii chce zmienić szefa zarządu Niemiecko-Polskiej Fundacji Nauki. Kandydatura piosenkarza wykonującego przeboje w rodzaju "disco-polo", wzbudza zastrzeżenia i w Niemczech, i w Polsce – pisze niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”). Showman Toby znany jest również z tego, że "odnalazł swoją muzyczną tożsamość na Śląsku". Jego debiutancki utwór to „Tynsknota za Slunskiem”.

Znana firma ogłasza zwolnienia. 14 tys. osób straci pracę z ostatniej chwili
Znana firma ogłasza zwolnienia. 14 tys. osób straci pracę

Amerykański gigant technologiczny Amazon ogłosił we wtorek, że zwolni 14 tys. pracowników biurowych. Krok ten uzasadnił chęcią uszczuplenia biurokracji i dążeniem do większej elastyczności w dobie rozwijającej się sztucznej inteligencji.

REKLAMA

[Tylko u nas] Kacper Anuszewski dla Tysol.pl: "»Serce do walki« jest filmem o wartościach"

Gdybym skończył filmówkę robiłbym filmy takie jak inni. A takich produkcji jest dużo. Zawsze chciałem zrobić "Serce do walki" niezależnie. Nie chciałem robić filmu pod dyktando. Z tym scenariuszem chodziłem od wielu lat. Aż w końcu się udało. Chcę filmy robić po swojemu – mówi Kacper Anuszewski, reżyser, scenarzysta, producent i aktor w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Michał Białowąs [Tylko u nas] Kacper Anuszewski dla Tysol.pl: "»Serce do walki« jest filmem o wartościach"
Michał Białowąs / Materiały prasowe

Miałeś serce do walki, żeby walczyć o tę produkcję z takim niezbyt popularnym tematem, który jest na uboczu?

– Kick-boxing jest zapomnianą dyscypliną sportów walki. Najlepszy okres miał w latach 80. I 90. XX wieku. Warto go odświeżyć. Chciałem, żeby „Serce do walki” było filmem sportowym i o kick-boxingu. Wcześniej myślałem, żeby zrobić film o boksie, ale o tej dyscyplinie powstało mnóstwo filmów. Jest to film motywacyjny, który daje nadzieję ludziom. Brakuje na polskim rynku filmowym kina motywacyjnego. „Serce do walki” jest filmem o wartościach. Zapraszam na niego rodziny z dziećmi. Poza tym można zobaczyć Marcina Zarzecznego, który zagrał świetnie osobę pogrążoną w depresji spowodowanej niepełnosprawnością. Ma taki „niepolski” styl gry (śmiech). 

Miałeś szczęście do Łukasza Wabnica, który zagrał główną rolę w twoim filmie…

– Ma dużo energii. Pracowaliśmy kiedyś razem na planie. Nie sepleni (śmiech). Ma osobowość. Jest medialny i do tego „czuje” ten klimat.

To nie było zbyt duże ryzyko, żeby wziąć kickboxera do roli głównej?

– Zawsze jest ryzyko. Postawiłem na swoją intuicję. Wiedziałem, że Łukasz zrobi to świetnie.

Na planie pojawił się również inny kickboxer Jerzy Juras Wroński który też jest raperem.

– Fakt. Ma doświadczenie sceniczne, więc praca z kamerą była dużo łatwiejsza, ale również spisał się rewelacyjnie w swojej roli.

Jak udało ci się tak zgrabnie poprowadzić naturszczyków na planie filmowym?

– Sami się prowadzili (śmiech). Oni są świetni. Czuli to. Mieliśmy próby, zanim trafiliśmy na plan zdjęciowy. Z niektórymi aktorami jeździliśmy na różne gale. Polski Związek Kick-Boxingu bardzo nam w tym pomagał. Mogliśmy wejść tam gdzie chcemy.

Film powstał bez wsparcia Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Od samego początku było takie założenie? Większość polskich filmów, którą są dotowane przez PISF są robione, tylko po to, żeby były zrobione. Sztuka dla sztuki kierowana do wąskich grup artystycznych. Dlaczego?

– Zawsze chciałem to zrobić niezależnie. Nie chciałem robić filmu pod dyktando. Z tym scenariuszem chodziłem od wielu lat. Aż w końcu się udało (śmiech). Jeżeli PISF będzie chciał sfinansować mój pomysł na moich warunkach. Dlaczego nie? Chcę filmy robić po swoje.

Jesteś po szkole filmowej?

– Nie. Jestem aktorem. Zagrałem w ponad 400 reklamach. Wszystkiego nauczyłem się sam.

Nie wstydzisz się grania w reklamach?

– Nie. Dlaczego? Grałem również w teatrach, m.in. w Teatrze Na Woli. Skończyłem prywatną szkołę Państwa Machulskich. Gdybym skończył filmówkę robiłbym filmy takie jak inni. A takich jest dużo (śmiech).

Dasz radę nakręcić oryginalną reklamę?

– To domy mediowe wymyślają pomysły na reklamy. Ciężko jest oczekiwać sztuki od kilkudziesięciu sekund. Ale niektóre są naprawdę super.

Z aktora na reżysera, scenarzystę i producenta? Ciekawe.

– To kolejny etap. Chciałem się rozwijać. Zrobiłem 3 filmy krótkometrażowe, które zdobyły wiele nagród na festiwalach filmowych.

– „Tata”, „Kurs” i „Myszy i szczury”?

– Zgadza się. „Myszy i szczury” będą filmem pełnometrażowym. W tym roku zrobiłem 11 reklam telewizyjnych jako reżyser. Z tych pieniędzy zarobionych na reklamach mogłem zainwestować we własny film. Jak dostałem nominację na festiwalu w Las Vegas za „Myszy i szczury”, to wysłałem zapytanie do PISF-u, czy wspomogą mój wyjazd na ten festiwal. Zgadnij jaka była odpowiedź?

Odmowna.

– Zgadza się. Nie znam tam ludzi. Nie znam panujących tam układów. Mój film na festiwalu w Las Vegas był jednym polskim filmem. Wyjazd pomogła mi ogarnąć Fundacja Wspólnota Pokoleń. Po projekcji mojego filmu podchodzi do mnie Pewien chiński producent i mi gratuluję. Mówi, ze możliwe że byłby zainteresowany kupieniem tej historii zrobić i prosił, żebym wysłał mu scenariusz. Okazało się, że jest producentem, który współtworzył m.in. takie filmy jak „Mission Impossible 3” z Tomem Cruisem lub „Niezniszczalny” z Brucem Willisem.

Dlaczego w Polsce brakuje rasowego kina akcji?

– Pasikowski wraca z „Psy 3” wkrótce. Vega robi akcje po swojemu. Jest tego trochę.

Jesteś normalnym i wesołym facetem, to takie nietypowe jak na filmowca, którzy często żyją w zupełnie innej galaktyce. Na twoje zachowanie miało duży wpływ środowisko, w którym się wychowałeś czy coś innego?

– Jestem z Dolnego Mokotowa. Jestem jaki jestem nie będę udawał kogoś innego. Może koledzy są zmanierowani, ja nie jestem. Szkoła filmowa bardzo często to powoduje. Na szczęście z tobą można luźno porozmawiać. Dziennikarze są często bardzo spięci.

Dziękuję. A może kino historyczne?

– Marzy mi się film o Kościuszce. A co do kina akcji była szansa, żeby w „Sercu do walki” zagrał Jean-Claude Van Damme. Jednak się nie udało, ale było blisko. Może następnym razem (śmiech).

Zaangażowany jesteś w produkcję filmu „Futro z misia”. Nie boisz się, że przez podobną obsadę będzie zestawiany z „Chłopakami nie płaczą”?

– Już jest zestawiany. Jestem reżyserem tego filmu do spółki z Michałem Milowiczem. Jakaś epizodystka stwierdziła, że zagrała w „Chłopakach nie płaczą 2”. Dementujemy to cały czas. Jedyne co łączy te filmy to jest to co powiedziałeś - podobna obsada.

Jak się udało ich zaangażować?

– To zasługa Michała Milowicza i Ani Siergiej. Takiej komedii jak „Futro z misia” dawno nie było na polskim rynku. Widzowie długo na nią czekali.

Dialogi z Twojego nadchodzącego filmu przejdą do mowy potocznej jak teksty z „Chłopaków nie płaczą”?

– Jest na to duża szansa. Premiera 25 grudnia. A „Serce do walki” 13 grudnia. Zapraszam do kin, żeby przywrócić blask kick-boxingowi jednej z najbardziej polskich dyscyplin sportu. Mamy wielu mistrzów. W mediach się o tym nie mówi. Niestety. Czas to zmienić i po to zrobiłem „Serce do walki”. Poza tym chciałem udowodnić, że można zrobić film bez znajomości i kontaktów. Który będąc niezależną produkcją okaże się naprawdę dobrym filmem.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak



 

Polecane
Emerytury
Stażowe