"Galeria Wstydu" - nowa strategia Trumpa wobec dziennikarzy

Donald Trump na ogół nie gryzie się w język. To wiadomo od dawna. Dawał temu wyraz zarówno podczas rozmaitych kampanii wyborczych, jak i przemówień czy wymiany zdań z interlokutorami różnej maści. Do legendy przecież przeszła jego odzywka serwowana uczestnikom telewizyjnego show dla raczkujących przedsiębiorców: „Zwalniam cię!”.
Donald Trump
Donald Trump / Fotoserwis PAP/EPA / fot. Will Oliver

Co musisz wiedzieć:

  • Według autora Donald Trump systematycznie zaostrza konflikt z mediami, używając wobec dziennikarzy agresywnego języka i wprowadzając instytucjonalne ograniczenia ich dostępu do Białego Domu.
  • Administracja USA stworzyła nawet oficjalną „Galerię Wstydu” mediów, piętnując redakcje i dziennikarzy uznanych za stronniczych lub rozpowszechniających fake newsy.
  • Tekst pokazuje, że eskalacja tego sporu wpisuje się w głębszy kryzys współczesnego dziennikarstwa, które porzuciło bezstronność i stało się uczestnikiem walki politycznej.

 

Galeria Wstydu Donalda Trumpa

Jednak wojenną retorykę i frazeologię prezydent USA wymierza już nie tylko w bezpośrednich oponentów politycznych, lecz – coraz częściej – w dziennikarzy. Przykładów nie brakuje. Ostatnio możemy nawet zaobserwować wzmożenie ostrego języka kierowanego do żurnalistów. Oto 8 grudnia dopytywany przez dziennikarkę ABC Rachel Scott, czy odtajni i upubliczni zapis wideo z bombardowania wenezuelskiej łodzi motorowej, która szmuglowała narkotyki do Stanów Zjednoczonych, Trump użył sformułowań zjadliwych do tego stopnia, że z niektórych fragmentów niemal wylewał się jad:

„Jest pani najbardziej wstrętną reporterką w tym pomieszczeniu. Powiem wprost, jest pani irytująca. Właściwie jest pani okropną reporterką”.

Osobliwe inwektywy zazwyczaj zamykają się w synonimicznej triadzie przymiotników: „wstrętny” – „okropny” –„straszny”. Natomiast Markowi Wałkuskiemu, dziennikarzowi Polskiego Radia S.A. w likwidacji, po zadaniu niewygodnego pytania dotyczącego sytuacji na Ukrainie Trump po prostu radził, aby poszukał innego zajęcia, nowej pracy.

Podczas drugiej kadencji prezydent Stanów Zjednoczonych wydaje się coraz bardziej rozzuchwalony swobodą wypowiedzi gwarantowaną przez pierwszą poprawkę konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki. Przypomnijmy wcześniejsze, niekiedy dość osobliwe, interakcje z żurnalistami mediów, które w mniemaniu Donalda Trumpa są mu wrogie. Film, w którym ruga reportera CNN Jima Acostę, od lat bije rekordy popularności w internecie:

„Jest pan straszną i niegrzeczną osobą. CNN powinno palić się ze wstydu, że zatrudnia taką osobę jak pan”.

Wymiana między prezydentem Stanów Zjednoczonych a dziennikarzem dotyczyła nielegalnej migracji, a wątkiem, który ostatecznie rozzłościł Trumpa, było śledztwo dotyczące rosyjskiej ingerencji w amerykański proces wyborczy. Zniecierpliwiony prezydent kazał odebrać Acoście mikrofon, zaczął nawet nerwowo odchodzić od pulpitu, w końcu znów zabrał głos:

„Jest pan wrogiem narodu”.

Nie krył również irytacji na wstępie do rozmowy z dziennikarką CNBC Lesley Stahl:

„Proszę być sprawiedliwa, nie oczekuję niczego innego. Z Joe Bidenem nie była pani wcale taka twarda”.

 

Obostrzenia dla mediów

Prezydent Trump podczas drugiej, zwycięskiej kampanii prezydenckiej regularnie odgrażał się, że odpowiednio uzbroi rząd federalny do walki z mediami, które rozpowszechniają nieprawdziwe informacje i biorą jawny udział w aktualnym sporze politycznym po jednej ze stron. Na czele Federalnej Komisji Łączności (FCC) postawił bliskiego współpracownika Brendana Carra, cofnął akredytację do Białego Domu agencji Associated Press oraz postawił w stan likwidacji Agencję Stanów Zjednoczonych ds. Światowych Mediów (USAGM).

Pod koniec października Donald Trump podjął decyzję o ustanowieniu kordonu sanitarnego dla mediów. Jego celem było utrzymanie prasy w większej odległości od Gabinetu Owalnego i jego bezpośredniego otoczenia. Do tej pory większość korespondentów Białego Domu mogła swobodnie poruszać się po części budynku. Dotyczyło to również „górnej strefy prasowej”, znajdującej się w pobliżu Gabinetu Owalnego, w której mieści się biuro rzeczniczki prasowej Karoline Leavitt i innych wysokich rangą urzędników zespołu medialnego Białego Domu. „Dolna strefa prasowa”, znajdująca się w pobliżu sali konferencyjnej, to miejsce pracy pozostałych reprezentantów amerykańskiej i międzynarodowej prasy. Chociaż ta druga pozostaje nadal dostępna, wejście do pierwszej będzie teraz wymagało uprzedniej autoryzacji i umówienia się na spotkanie. Według obecnej administracji chodzi o ochronę danych wrażliwych. Jednakże te ograniczenia

„utrudniają dziennikarzom zadawanie pytań urzędnikom, zapewnianie przejrzystości i pociąganie rządu do odpowiedzialności, ze szkodą dla amerykańskiej opinii publicznej”

jak czytamy w komunikacie Stowarzyszenia Korespondentów Białego Domu (WHCA).

 

Na wojnie z mediami

Od słynnego spięcia z Acostą minęło siedem lat, ze Stahl – pięć. Wiele od tamtego czasu się wydarzyło. Niemniej wojenna retoryka stała się ostrzejsza. A z niechęci do nieprzychylnych mediów Trump uczynił swój znak rozpoznawczy. Co więcej, można odnieść wrażenie, że amerykański prezydent korzysta z rosnącej niechęci do mediów w dużej części amerykańskiego społeczeństwa. Zaufanie Amerykanów do mediów jest bowiem obecnie na najniższym poziomie w historii tego rodzaju badań. Jedynie około jednej trzeciej populacji deklaruje, że ufa medialnym przekazom. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Gallupa w październiku 2024 roku, aż 69% Amerykanów zdecydowanie nie ufa tradycyjnym mediom. W tej grupie większość stanowią sympatycy Republikanów. Ankietowani deklarują, że rzetelnej informacji szukają w internecie, na popularnych komunikatorach, takich jak Facebook czy X.

Walka z mediami wchodzi w nową fazę. Pod koniec listopada na oficjalnym portalu Białego Domu pojawiła się nowa zakładka publikująca cotygodniowo aktualizowaną listę „nieuczciwych mediów”. Pierwsza grupa oflagowanych mediów obejmowała telewizję CBS News oraz gazety „The Boston Globe” i „The Independent”. Na stronie tytuły tych mediów były wyświetlane z czerwoną szarfą oraz napisem: „Exposed”. Słowo można luźno przetłumaczyć jako: „Wystawieni na widok publiczny”. Pokazywanie palcem, by tak rzec, „krnąbrnych” mediów jest bezpośrednią odpowiedzią na dziennikarskie relacje sporu między Donaldem Trumpem, a sześcioma demokratami Izby Reprezentantów. Politycy opozycji w filmiku opublikowanym na komunikatorach nawoływali wojskowych do obywatelskiego nieposłuszeństwa. W przytaczanym materiale mówili wprost:

„Możecie odmawiać wykonywania nielegalnych rozkazów”.

Na podstawie filmiku trudno orzec, o jakie rozkazy chodzi. Nakreślono jedynie kontekst walki z handlarzami narkotyków oraz używanie Gwardii Narodowej do zaprowadzenia porządku w niektórych amerykańskich miastach. Niemniej było to rzeczywiste nawoływanie do buntu w szeregach amerykańskiego wojska.

 

Raport Prescotta

Do Galerii Wstydu Przestępców, Offender Hall of Shame, dołączono również m.in. „Washington Post”, CNN i MSNBC. Administracja Białego Domu udostępniła na swoich stronach kompletną bazę wszystkich publikacji, które uznała za nierzetelne, kłamliwe albo, po prostu, zmyślone. Oznaczono dziennikarzy, którzy je sprokurowali oraz wynikające z tego karne przewinienia. Wśród dziennikarskich przestępstw prym wiodą, rzecz jasna, kłamstwo i fake newsy, ale też stronniczość, nadużycia, a nawet – lewicowa demencja. Strona zawiera również ranking „medialnych przestępców”. Na podium „Washington Post”, MSNBC oraz CBS News. A także zestawienie „recydywistów”, w tym CNN, „New York Times”, „Los Angeles Times” i Politico. Odwiedzający osobliwą galerię mogą nawet zapisać się do newslettera, aby otrzymywać cotygodniowy „Przestępczy alert”.

Amunicję dał Trumpowi brytyjski raport Michaela Prescotta (do czerwca 2025 roku niezależnego doradcy Rady ds. Wytycznych i Standardów Redakcyjnych BBC) upubliczniony przez dziennik „Daily Telegraph” i zawierający opis licznych przypadków stronniczości i manipulacji stacji. W dokumencie angielskiego nadawcy publicznego „Panorama” zacytowano wystąpienie Trumpa z 6 stycznia 2021 roku. Montaż wypowiedzi amerykańskiego prezydenta sugeruje, że podżegał po przegranych wyborach do szturmu na Kapitol. Świadomie, jak relacjonuje raport, pominięto fragment, w którym Trump wzywał swoich zwolenników do pokojowych protestów. Co gorsza, zestawiono dwie wypowiedzi Trumpa z różnych wystąpień tak, aby pasowały do tezy dziennikarskiego materiału.

 

Karafka La Fontaine'a

Skondensowaną złośliwość amerykańskiej administracji w stosunku do dziennikarzy można tłumaczyć emocjonalną reakcją na przeinaczenia, kłamstwa i fake newsy. Byłoby to jednak zamazywaniem wielostronności problemu współczesnych mediów. Po pierwsze – współczesne dziennikarstwo stało się orężem w walce politycznej. Inaczej rzecz ujmując, media zrezygnowały z krępującego je gorsetu bezstronności. Zarówno media prywatne, jak i publiczne bez zażenowania opowiadają się po określonej stronie sporu politycznego. Ba! Coraz częściej konceptualizują, definiują i afirmują swoje ideologiczne i polityczne powinności.

Przykładem jedna z ostatnich rozmów o Ukrainie znanego dziennikarza z byłym premierem polskiego rządu. Gwiazda telewizji informacyjnej otwarcie odmawiała politykowi możliwości argumentacji przeciwko Ukrainie pogrążonej w wojnie ze względu „na polską rację stanu”. Dziennikarstwo jest dopuszczeniem do głosu, mówiąc górnolotnie, każdego punktu widzenia i każdej argumentacji. Co więcej, można powiedzieć, że to istota dziennikarskiego powołania: obowiązek oddania wielopłaszczyznowości życia społecznego i politycznego. Odrzucenie tego, co symplistyczne, nieuwzględniające szerszego kontekstu. Jak ze słynną karafką La Fontaine’a, której głębia barw zależna jest od rzuconego światła i kąta widzenia. Po drugie – dziennikarze nie potrafią myśleć wbrew sobie. Nie tentuje ich już kontrapunkt, wyłożenie wewnętrznego dysonansu poznawczego, a sprzeczności uważają za niebezpieczną grę, której subtelności przekraczają możliwości intelektualne odbiorcy. I tutaj kłania się punkt trzeci. Współczesne media są przytułkami stronnictw. Sięgamy do tej czy innej gazety czy włączamy tę czy inną telewizję, aby usłyszeć znajomy pogląd. Inaczej rzecz ujmując, odbiorców traktuje się jak konsumentów, którzy nie potrafią smakować dań spoza karty. Przyzwyczaili się bowiem do swojej medialnej strawy, natomiast inne jedzenie jawi im się jako śmiertelna trucizna.

Anegdotę z karafką La Fontaine’a znamy wszyscy, jak mniemam, z monumentalnego dzieła Melchiora Wańkowicza. Ów „wielki czołg dziennikarstwa” namawiał do uprawiania pisarstwa z wielką odpowiedzialnością, lecz również odwagą zbaczania z utartych szlaków, pływania po meandrycznych tropach smętka, szukania nieoczywistości i w zgodzie z prawdą, i rzeczywistością.

[Tytuł, śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]


 

POLECANE
Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za wypranie setek milionów złotych z ostatniej chwili
Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za "wypranie" setek milionów złotych

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wymierzył w poniedziałek 14 lat więzienia głównemu oskarżonemu w sprawach SKOK Wołomin Piotrowi Polaszczykowi w procesie dotyczącym "wyprania" około 350 mln zł.

Mercosur wcale nie zatrzymany? Europoseł alarmuje: Umowa wraca tylnymi drzwiami z ostatniej chwili
Mercosur wcale nie zatrzymany? Europoseł alarmuje: Umowa wraca tylnymi drzwiami

Choć Komisja Europejska ogłosiła odsunięcie w czasie podpisania umowy UE–Mercosur, w Brukseli trwają intensywne przygotowania do kluczowych decyzji. Europoseł Anna Zajączkowska-Hernik przekonuje, że proces wcale nie został wstrzymany, a decydujące głosowania mają odbyć się w ekspresowym tempie i poza zainteresowaniem opinii publicznej.

Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki z ostatniej chwili
Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki

Decyzja w sprawie ewentualnego aresztu Zbigniewa Ziobry nie zapadła. Sąd odroczył posiedzenie po wniosku obrony, wskazując na nieprzekazanie pełnej dokumentacji przez prokuraturę. Sam śledczy potwierdził, że materiały niejawne nie trafiły do akt.

Eksplozja pod Poznaniem. Są ranni z ostatniej chwili
Eksplozja pod Poznaniem. Są ranni

W nocy z niedzieli na poniedziałek w jednym z domów w miejscowości Plewiska pod Poznaniem doszło do eksplozji. Dwie osoby zostały ranne i trafiły do szpitala. "To proch prawdopodobnie doprowadził do wybuchu" – informuje Radio Poznań.

Rośnie eurosceptycyzm. Polexit z największym poparciem w historii badań z ostatniej chwili
Rośnie eurosceptycyzm. Polexit z największym poparciem w historii badań

Choć większość Polaków nadal opowiada się za pozostaniem w Unii Europejskiej, rosnące poparcie dla polexitu osiągnęło najwyższy poziom od lat. Najnowszy sondaż pokazuje wyraźną zmianę nastrojów w kluczowych grupach społecznych.

Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy z Białorusią. Ponadto zaraportowano także o sytuacji na granicy z Litwą i Niemcami w związku z przywróceniem na nich tymczasowych kontroli.

Koalicja przerżnie wybory. Według posła PSL powodem ma być brak rozliczeń polityka
"Koalicja przerżnie wybory". Według posła PSL powodem ma być "brak rozliczeń"

„Jeśli proces rozliczeń będzie się tak ślimaczył, koalicja 15 października przerżnie wybory” – taką diagnozę postawił w Radiu RMF24 poseł PSL Marek Sawicki.

Koniec buntu w NBP? Konflikt zażegnany z ostatniej chwili
Koniec buntu w NBP? "Konflikt zażegnany"

Trzech członków zarządu NBP, którzy stracili nadzór nad departamentami merytorycznymi 9 grudnia, odzyskało większość stanowisk – wynika z opublikowanej w poniedziałek struktury organizacyjnej NBP. – Konflikt został zażegnany – zadeklarował rzecznik prasowy banku centralnego Maciej Antes.

Zamach w Rosji. Generał odpowiedzialny za szkolenie armii zginął wskutek eksplozji gorące
Zamach w Rosji. Generał odpowiedzialny za szkolenie armii zginął wskutek eksplozji

Rosyjski generał major Fanił Sarwarow, odpowiadający za system szkolenia armii, zginął po wybuchu improwizowanego ładunku wybuchowego zamontowanego w samochodzie, którym się poruszał. Według rosyjskich śledczych za atakiem stoi 17-letni mieszkaniec Moskwy.

Lawina zabrała polską wioskę w Brazylii. Dramat mieszkańców Sao Casemiro pilne
Lawina zabrała polską wioskę w Brazylii. Dramat mieszkańców Sao Casemiro

Padało bez przerwy. Dzień, dwa, trzy, cztery. Deszcz nie ustawał, aż w końcu góry zaczęły się osuwać. Gdy opady wreszcie ustały, przyszła fala błota, ziemi i drzew. To, co budowano przez pokolenia, zniknęło w kilka chwil - tak zaczyna się reportaż Mateusza Jakubowskiego, który odwiedził polską wioskę w Brazylii i udokumentował skalę zniszczeń, jakie spowodował żywioł.

REKLAMA

"Galeria Wstydu" - nowa strategia Trumpa wobec dziennikarzy

Donald Trump na ogół nie gryzie się w język. To wiadomo od dawna. Dawał temu wyraz zarówno podczas rozmaitych kampanii wyborczych, jak i przemówień czy wymiany zdań z interlokutorami różnej maści. Do legendy przecież przeszła jego odzywka serwowana uczestnikom telewizyjnego show dla raczkujących przedsiębiorców: „Zwalniam cię!”.
Donald Trump
Donald Trump / Fotoserwis PAP/EPA / fot. Will Oliver

Co musisz wiedzieć:

  • Według autora Donald Trump systematycznie zaostrza konflikt z mediami, używając wobec dziennikarzy agresywnego języka i wprowadzając instytucjonalne ograniczenia ich dostępu do Białego Domu.
  • Administracja USA stworzyła nawet oficjalną „Galerię Wstydu” mediów, piętnując redakcje i dziennikarzy uznanych za stronniczych lub rozpowszechniających fake newsy.
  • Tekst pokazuje, że eskalacja tego sporu wpisuje się w głębszy kryzys współczesnego dziennikarstwa, które porzuciło bezstronność i stało się uczestnikiem walki politycznej.

 

Galeria Wstydu Donalda Trumpa

Jednak wojenną retorykę i frazeologię prezydent USA wymierza już nie tylko w bezpośrednich oponentów politycznych, lecz – coraz częściej – w dziennikarzy. Przykładów nie brakuje. Ostatnio możemy nawet zaobserwować wzmożenie ostrego języka kierowanego do żurnalistów. Oto 8 grudnia dopytywany przez dziennikarkę ABC Rachel Scott, czy odtajni i upubliczni zapis wideo z bombardowania wenezuelskiej łodzi motorowej, która szmuglowała narkotyki do Stanów Zjednoczonych, Trump użył sformułowań zjadliwych do tego stopnia, że z niektórych fragmentów niemal wylewał się jad:

„Jest pani najbardziej wstrętną reporterką w tym pomieszczeniu. Powiem wprost, jest pani irytująca. Właściwie jest pani okropną reporterką”.

Osobliwe inwektywy zazwyczaj zamykają się w synonimicznej triadzie przymiotników: „wstrętny” – „okropny” –„straszny”. Natomiast Markowi Wałkuskiemu, dziennikarzowi Polskiego Radia S.A. w likwidacji, po zadaniu niewygodnego pytania dotyczącego sytuacji na Ukrainie Trump po prostu radził, aby poszukał innego zajęcia, nowej pracy.

Podczas drugiej kadencji prezydent Stanów Zjednoczonych wydaje się coraz bardziej rozzuchwalony swobodą wypowiedzi gwarantowaną przez pierwszą poprawkę konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki. Przypomnijmy wcześniejsze, niekiedy dość osobliwe, interakcje z żurnalistami mediów, które w mniemaniu Donalda Trumpa są mu wrogie. Film, w którym ruga reportera CNN Jima Acostę, od lat bije rekordy popularności w internecie:

„Jest pan straszną i niegrzeczną osobą. CNN powinno palić się ze wstydu, że zatrudnia taką osobę jak pan”.

Wymiana między prezydentem Stanów Zjednoczonych a dziennikarzem dotyczyła nielegalnej migracji, a wątkiem, który ostatecznie rozzłościł Trumpa, było śledztwo dotyczące rosyjskiej ingerencji w amerykański proces wyborczy. Zniecierpliwiony prezydent kazał odebrać Acoście mikrofon, zaczął nawet nerwowo odchodzić od pulpitu, w końcu znów zabrał głos:

„Jest pan wrogiem narodu”.

Nie krył również irytacji na wstępie do rozmowy z dziennikarką CNBC Lesley Stahl:

„Proszę być sprawiedliwa, nie oczekuję niczego innego. Z Joe Bidenem nie była pani wcale taka twarda”.

 

Obostrzenia dla mediów

Prezydent Trump podczas drugiej, zwycięskiej kampanii prezydenckiej regularnie odgrażał się, że odpowiednio uzbroi rząd federalny do walki z mediami, które rozpowszechniają nieprawdziwe informacje i biorą jawny udział w aktualnym sporze politycznym po jednej ze stron. Na czele Federalnej Komisji Łączności (FCC) postawił bliskiego współpracownika Brendana Carra, cofnął akredytację do Białego Domu agencji Associated Press oraz postawił w stan likwidacji Agencję Stanów Zjednoczonych ds. Światowych Mediów (USAGM).

Pod koniec października Donald Trump podjął decyzję o ustanowieniu kordonu sanitarnego dla mediów. Jego celem było utrzymanie prasy w większej odległości od Gabinetu Owalnego i jego bezpośredniego otoczenia. Do tej pory większość korespondentów Białego Domu mogła swobodnie poruszać się po części budynku. Dotyczyło to również „górnej strefy prasowej”, znajdującej się w pobliżu Gabinetu Owalnego, w której mieści się biuro rzeczniczki prasowej Karoline Leavitt i innych wysokich rangą urzędników zespołu medialnego Białego Domu. „Dolna strefa prasowa”, znajdująca się w pobliżu sali konferencyjnej, to miejsce pracy pozostałych reprezentantów amerykańskiej i międzynarodowej prasy. Chociaż ta druga pozostaje nadal dostępna, wejście do pierwszej będzie teraz wymagało uprzedniej autoryzacji i umówienia się na spotkanie. Według obecnej administracji chodzi o ochronę danych wrażliwych. Jednakże te ograniczenia

„utrudniają dziennikarzom zadawanie pytań urzędnikom, zapewnianie przejrzystości i pociąganie rządu do odpowiedzialności, ze szkodą dla amerykańskiej opinii publicznej”

jak czytamy w komunikacie Stowarzyszenia Korespondentów Białego Domu (WHCA).

 

Na wojnie z mediami

Od słynnego spięcia z Acostą minęło siedem lat, ze Stahl – pięć. Wiele od tamtego czasu się wydarzyło. Niemniej wojenna retoryka stała się ostrzejsza. A z niechęci do nieprzychylnych mediów Trump uczynił swój znak rozpoznawczy. Co więcej, można odnieść wrażenie, że amerykański prezydent korzysta z rosnącej niechęci do mediów w dużej części amerykańskiego społeczeństwa. Zaufanie Amerykanów do mediów jest bowiem obecnie na najniższym poziomie w historii tego rodzaju badań. Jedynie około jednej trzeciej populacji deklaruje, że ufa medialnym przekazom. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Gallupa w październiku 2024 roku, aż 69% Amerykanów zdecydowanie nie ufa tradycyjnym mediom. W tej grupie większość stanowią sympatycy Republikanów. Ankietowani deklarują, że rzetelnej informacji szukają w internecie, na popularnych komunikatorach, takich jak Facebook czy X.

Walka z mediami wchodzi w nową fazę. Pod koniec listopada na oficjalnym portalu Białego Domu pojawiła się nowa zakładka publikująca cotygodniowo aktualizowaną listę „nieuczciwych mediów”. Pierwsza grupa oflagowanych mediów obejmowała telewizję CBS News oraz gazety „The Boston Globe” i „The Independent”. Na stronie tytuły tych mediów były wyświetlane z czerwoną szarfą oraz napisem: „Exposed”. Słowo można luźno przetłumaczyć jako: „Wystawieni na widok publiczny”. Pokazywanie palcem, by tak rzec, „krnąbrnych” mediów jest bezpośrednią odpowiedzią na dziennikarskie relacje sporu między Donaldem Trumpem, a sześcioma demokratami Izby Reprezentantów. Politycy opozycji w filmiku opublikowanym na komunikatorach nawoływali wojskowych do obywatelskiego nieposłuszeństwa. W przytaczanym materiale mówili wprost:

„Możecie odmawiać wykonywania nielegalnych rozkazów”.

Na podstawie filmiku trudno orzec, o jakie rozkazy chodzi. Nakreślono jedynie kontekst walki z handlarzami narkotyków oraz używanie Gwardii Narodowej do zaprowadzenia porządku w niektórych amerykańskich miastach. Niemniej było to rzeczywiste nawoływanie do buntu w szeregach amerykańskiego wojska.

 

Raport Prescotta

Do Galerii Wstydu Przestępców, Offender Hall of Shame, dołączono również m.in. „Washington Post”, CNN i MSNBC. Administracja Białego Domu udostępniła na swoich stronach kompletną bazę wszystkich publikacji, które uznała za nierzetelne, kłamliwe albo, po prostu, zmyślone. Oznaczono dziennikarzy, którzy je sprokurowali oraz wynikające z tego karne przewinienia. Wśród dziennikarskich przestępstw prym wiodą, rzecz jasna, kłamstwo i fake newsy, ale też stronniczość, nadużycia, a nawet – lewicowa demencja. Strona zawiera również ranking „medialnych przestępców”. Na podium „Washington Post”, MSNBC oraz CBS News. A także zestawienie „recydywistów”, w tym CNN, „New York Times”, „Los Angeles Times” i Politico. Odwiedzający osobliwą galerię mogą nawet zapisać się do newslettera, aby otrzymywać cotygodniowy „Przestępczy alert”.

Amunicję dał Trumpowi brytyjski raport Michaela Prescotta (do czerwca 2025 roku niezależnego doradcy Rady ds. Wytycznych i Standardów Redakcyjnych BBC) upubliczniony przez dziennik „Daily Telegraph” i zawierający opis licznych przypadków stronniczości i manipulacji stacji. W dokumencie angielskiego nadawcy publicznego „Panorama” zacytowano wystąpienie Trumpa z 6 stycznia 2021 roku. Montaż wypowiedzi amerykańskiego prezydenta sugeruje, że podżegał po przegranych wyborach do szturmu na Kapitol. Świadomie, jak relacjonuje raport, pominięto fragment, w którym Trump wzywał swoich zwolenników do pokojowych protestów. Co gorsza, zestawiono dwie wypowiedzi Trumpa z różnych wystąpień tak, aby pasowały do tezy dziennikarskiego materiału.

 

Karafka La Fontaine'a

Skondensowaną złośliwość amerykańskiej administracji w stosunku do dziennikarzy można tłumaczyć emocjonalną reakcją na przeinaczenia, kłamstwa i fake newsy. Byłoby to jednak zamazywaniem wielostronności problemu współczesnych mediów. Po pierwsze – współczesne dziennikarstwo stało się orężem w walce politycznej. Inaczej rzecz ujmując, media zrezygnowały z krępującego je gorsetu bezstronności. Zarówno media prywatne, jak i publiczne bez zażenowania opowiadają się po określonej stronie sporu politycznego. Ba! Coraz częściej konceptualizują, definiują i afirmują swoje ideologiczne i polityczne powinności.

Przykładem jedna z ostatnich rozmów o Ukrainie znanego dziennikarza z byłym premierem polskiego rządu. Gwiazda telewizji informacyjnej otwarcie odmawiała politykowi możliwości argumentacji przeciwko Ukrainie pogrążonej w wojnie ze względu „na polską rację stanu”. Dziennikarstwo jest dopuszczeniem do głosu, mówiąc górnolotnie, każdego punktu widzenia i każdej argumentacji. Co więcej, można powiedzieć, że to istota dziennikarskiego powołania: obowiązek oddania wielopłaszczyznowości życia społecznego i politycznego. Odrzucenie tego, co symplistyczne, nieuwzględniające szerszego kontekstu. Jak ze słynną karafką La Fontaine’a, której głębia barw zależna jest od rzuconego światła i kąta widzenia. Po drugie – dziennikarze nie potrafią myśleć wbrew sobie. Nie tentuje ich już kontrapunkt, wyłożenie wewnętrznego dysonansu poznawczego, a sprzeczności uważają za niebezpieczną grę, której subtelności przekraczają możliwości intelektualne odbiorcy. I tutaj kłania się punkt trzeci. Współczesne media są przytułkami stronnictw. Sięgamy do tej czy innej gazety czy włączamy tę czy inną telewizję, aby usłyszeć znajomy pogląd. Inaczej rzecz ujmując, odbiorców traktuje się jak konsumentów, którzy nie potrafią smakować dań spoza karty. Przyzwyczaili się bowiem do swojej medialnej strawy, natomiast inne jedzenie jawi im się jako śmiertelna trucizna.

Anegdotę z karafką La Fontaine’a znamy wszyscy, jak mniemam, z monumentalnego dzieła Melchiora Wańkowicza. Ów „wielki czołg dziennikarstwa” namawiał do uprawiania pisarstwa z wielką odpowiedzialnością, lecz również odwagą zbaczania z utartych szlaków, pływania po meandrycznych tropach smętka, szukania nieoczywistości i w zgodzie z prawdą, i rzeczywistością.

[Tytuł, śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]



 

Polecane