Karol Gac: Postawa Tuska to symboliczna abdykacja wobec Niemiec
Co musisz wiedzieć:
- Autor krytykuje konsultacje polsko-niemieckie jako spektakl PR, w którym rząd Tuska zrezygnował z podnoszenia kluczowych kwestii, takich jak reparacje i zwrot zagrabionych dóbr kultury.
- Jego zdaniem postawa premiera była symboliczna dla abdykacji polskiej polityki wobec Niemiec, które od lat unikają realnej odpowiedzialności za swoje historyczne zobowiązania.
Historyczna potwarz
Jeszcze przed samym spotkaniem w Berlinie media sprzyjające władzy, jak Onet czy „Gazeta Wyborcza”, zaczęły przygotowywać grunt pod „historyczny sukces”. Już samo to kazało mieć się na baczności. Jednak konferencja Donalda Tuska z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem faktycznie przejdzie do historii. Tylko nie tak, jak zapewne życzyłby sobie tego szef polskiego rządu.
Przed spotkaniem można było mieć nadzieję, choćby nikłą, że Donald Tusk poruszy kwestie dla relacji polsko-niemieckich fundamentalne, a więc temat reparacji czy zwrotu zagrabionych dóbr kultury. Zamiast tego otrzymaliśmy kolejny PR-owy spektakl, którego symbolem była skandaliczna wypowiedź premiera, że Polska sama zadośćuczyni żyjącym ofiarom, jeśli Niemcy się nie pospieszą. Pytanie, w imieniu kogo Donald Tusk abdykował z najbardziej oczywistego obowiązku Niemiec, a więc państwa, które rozpętało największą hekatombę XX wieku.
- Solidarność powołała Sztab Akcji Protestacyjnej. "Rozpoczynamy przygotowania do ogólnokrajowej akcji protestacyjnej"
- Ranking najbardziej wpływowych polityków według ''Politico''. Nawrocki wyróżniony, złe wieści dla Tuska
- Zełenski zaprosił Karola Nawrockiego na Ukrainę. Jest odpowiedź Pałacu Prezydenckiego
- Piotr Duda: Jeśli rząd tych drzwi nie otworzy, to my je wyważymy
- Kiedy przyjdzie biała zima? Prognoza pogody na Święta
"Zawstydzić" Niemców
Z pewnym niesmakiem i niedowierzaniem czytałem później narrację osłonową, w myśl której Donald Tusk chciał Niemców „zawstydzić”, aby zmusić ich do reakcji. „Zawstydzić” Niemców? Naprawdę? Nie wiem, czy ten fragment był wcześniej zaplanowany, czy Donald Tusk powiedział to spontanicznie, jak mu się już wcześniej zdarzało, ale taka postawa polskiego premiera zamiast wzmocnić nasz głos, stała się prezentem wręczonym Niemcom na tacy.
Berlin od lat powtarza, że „sprawa reparacji została zamknięta”, choć przecież toczą się na ten temat dyskusje. Tyle że tam, gdzie są polityczna presja i moralna konsekwencja, Niemcy nagle znajdują i środki, i wolę, aby załatwić sprawę do końca. Dla Polaków zarezerwowane są za to jedynie wykłady o potrzebie patrzenia w przyszłość, a nie „wracania do historii”.
Abdykacja
W tym miejscu należy zresztą wspomnieć o drugim aspekcie wizyty w Berlinie i rzekomym „historycznym sukcesie”, a więc zwrocie 73 pergaminowych dokumentów z XIII–XV w. oraz rzeźbionej głowy św. Jakuba Starszego z XIV wieku. Absolutnie nie neguję ich wartości, ale może warto spojrzeć na proporcje i mieć w pamięci tysiące (dziesiątki tysięcy?) wagonów z ukradzionymi dobrami kultury, które Niemcy wywozili na Zachód? Jaką częścią promila są niedawne zwroty? Niemcy, gdy przychodzi co do czego, a więc gdy pojawia się konkretny rachunek, rodzina czy dzieło sztuki, nagle mają amnezję. Nie można jednak zapomnieć, że w tysiącach niemieckich (i nie tylko!) domów wciąż znajdują się ukradzione nam dzieła sztuki.
Konsultacje rządowe w Berlinie miały być ważnym krokiem ku współpracy. Zamiast tego stały się symboliczną abdykacją polskiej polityki wobec Niemiec. Polityki, która nie powinna się bać słowa „reparacje”. Polityki, która powinna domagać się zwrotu każdego zaginionego dzieła sztuki.
Polityki, która powinna pamiętać o elementarnych wartościach – sprawiedliwości, odpowiedzialności, prawdzie.
[Tytuł, niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]




