Strażnicy morza - bohaterowie polskiego Wybrzeża

W połowie maja 1946 marszałek Ludowego WP Michał Rola-Żymierski powiedział podczas wizyty na Wybrzeżu, że oficerowie przedwojennej floty stworzyli odrębną, zamkniętą kastę o nastawieniu reakcyjnym. To był sygnał rozpoczęcia akcji eliminowania z Marynarki Wojennej tych, którzy służyli w przedwojennej Polskiej Marynarce Wojennej.
 Strażnicy morza - bohaterowie polskiego Wybrzeża
/ Izabela Pek
Leszek Masierak

Na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni 16 grudnia uroczyście pochowano szczątki ofiar stalinowskiego terroru – kontradmirałów Stanisława Mieszkowskiego i Jerzego Staniewicza oraz komandora Zbigniewa Przybyszewskiego, zgładzonych na podstawie mordu sądowego sprzed 65 lat. Ich szczątki odnaleźli pracownicy IPN badający kwaterę „Ł” na warszawskich Powązkach.

Odrodzona w 1918 roku Rzeczpospolita nie mogła się pochwalić szerokim dostępem do morza – zaledwie 71 kilometrów (licząc z Mierzeją Helską 147 km) jej granicy dotykało Bałtyku. Obronę tej niezwykle ważnej gospodarczo granicy powierzono Polskiej Marynarce Wojennej – również nielicznej, lecz silnej duchem i wyszkoleniem jej marynarzy i oficerów.

Wiernie strzec

Wychowankowie Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej (mieszczącej się w Toruniu, a następnie w Bydgoszczy) obiecywali „nasze morze wiernie strzec” nie tylko z pokładów okrętów – odpowiadali także za nadbrzeżne baterie artylerii, ulokowane w Gdyni i na Półwyspie Helskim.
Najsilniejszą z nich była 31 Bateria im. Heliodora Laskowskiego, zwana również „baterią cyplową”. Jej cztery działa kalibru 152,4 mm, wyprodukowane w szwedzkich zakładach Boforsa i dostarczone do Polski w 1935 roku strzegły niemal całej Zatoki Gdańskiej. Od końca 1938 roku jej dowódcą był ówczesny kapitan marynarki Zbigniew Przybyszewski, zaś częstym gościem – inny doskonały artylerzysta, dowódca kanonierki ORP „Generał Haller” – kapitan Stanisław Mieszkowski. Za przygotowania mobilizacyjne naszej floty odpowiadał natomiast w sztabie komandor podporucznik Jerzy Staniewicz. Cała trójka wzięła udział w obronie polskiego Wybrzeża podczas hitlerowskiej agresji we wrześniu 1939 roku. Kapitan Mieszkowski stracił swój okręt 6 września – do końca walk dowodził w rejonie Jastarni improwizowaną baterią dział, zdemontowanych z zatopionych okrętów. Komandor Staniewicz służył w Dowództwie Obrony Helu, zaś bateria im. Laskowskiego pod dowództwem kapitana Przybyszewskiego kilkakrotnie dała się we znaki niemieckim okrętom – w tym pancernikom szkolnym „Schlesien” i „Schleswig – Holstein”. W trakcie boju 25 września dowódca polskiej baterii został ranny – ale trzy dni później uciekł ze szpitala i ponownie objął dowodzenie. Po kapitulacji polskiej załogi na Mierzei Helskiej wspomniana trójka oficerów trafiła do niewoli – spędziła w niej ponad pięć lat.

Flota w odbudowie

Po zakończeniu II wojny światowej polska granica morska znacznie się zwiększyła – od Krynicy Morskiej aż po Świnoujście. Reaktywowana w kraju wiosną 1945 roku Polska Marynarka Wojenna rozpaczliwie potrzebowała doświadczonych oficerów – lecz z tych, którzy w trakcie wojny służyli na pokładach polskich okrętów, niewielu zdecydowało się na powrót. Nieco inaczej wyglądała sytuacja tych, którzy w trakcie wojny przebywali w niewoli – najczęściej pierwsze swojej kroki na wolności kierowali właśnie na Wybrzeże. Do końca 1945 roku do służby wcielono prawie 80 przedwojennych oficerów PMW. Zbigniew Przybyszewski – od 1946 roku komandor porucznik, dowodził między innymi dywizjonem ścigaczy, odbudowywał też swoją ukochaną artylerię nabrzeżną – między innymi baterię na Helu. Komandor Mieszkowski organizował od podstaw Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej na gdyńskim Oksywiu. W listopadzie 1949 roku został mianowany dowódcą Floty Wojennej. Natomiast komandor Staniewicz służył w Sztabie PMW i Sztabie Generalnym Wojska Polskiego.

Cień terroru

W końcu lat czterdziestych nad Polską Marynarką Wojenną zaczął jednak krążyć cień terroru – oficerowie Urzędu Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej coraz bardziej gorączkowo poszukiwali spisków i knowań „wrażych sił”. Usuwano ze stanowisk i zwalniano ze służby kolejnych przedwrześniowych dowódców. W 1949 roku aresztowano dowódcę floty kontradmirała Adama Mohuczego oraz kilku innych wysokich oficerów. Pozostali z niepokojem czekali na swój los. Tymczasem w gabinetach zarządców terroru szykowano już kolejną prowokację – podejrzani byli wszyscy, którzy przed wojną służyli w PMW, zaś w jej trakcie walczyli na Zachodzie lub siedzieli w obozach jenieckich. Mieli oni jakoby szpiegować na rzecz krajów kapitalistycznych oraz dążyć do „obalenia siłą ustanowionych ustawowo organów władzy państwowej”.

18 września 1950 roku komandor porucznik Zbigniew Przybyszewski, szef artylerii Dowództwa Marynarki Wojennej, wezwany został pilnie do Departamentu Kadr MON w Warszawie. Tam aresztowali go funkcjonariusze Informacji. Rozpoczęła się kilkunastomiesięczna męka brutalnych, wielogodzinnych przesłuchań. Co najmniej czterokrotnie torturowany komandor przyznawał się do wyimaginowanych win, po czym cofał swoje zeznania. 20 października tegoż roku aresztowano komandora Mieszkowskiego. On również został poddany bardzo brutalnemu śledztwu – w jego trakcie kilkakrotnie przyznawał się i odwoływał zeznania. 10 grudnia 1951 roku aresztowano komandora Staniewicza. Był on wówczas w fatalnym stanie psychicznym – kilka miesięcy wcześniej w tragicznym wypadku zginął jego jedyny syn. Komandor załamał się w śledztwie – lecz zanim trafił na salę sądową, również odwołał swoje wcześniejsze obciążające zeznania. W sumie w tak zwanej sprawie komandorów pod sąd trafiło siedmiu wysokich oficerów marynarki – ósmy natomiast w trakcie śledztwa doznał rozstroju nerwowego i zmarł wkrótce po zwolnieniu z aresztu.

Mord sądowy

Proces – a w zasadzie jego przerażająca parodia, zakończył się 21 lipca 1952 roku. „Za zorganizowanie spisku w wojsku” na karę śmierci skazani zostali: kmdr por. Robert Kasperski, kmdr Stanisław Mieszkowski, kmdr por. Zbigniew Przybyszewski, kmdr Jerzy Staniewicz i kmdr Marian Wojcieszek, natomiast na kary dożywotniego pozbawienia wolności: kmdr por. Wacław Krzywiec i kmdr por. Kazimierz Kraszewski. 19 listopada tegoż roku Bolesław Bierut zastosował wobec komandorów Kasperskiego i Wojcieszka prawo łaski, zamieniając im karę śmierci na dożywotnie więzienie. Odmówił natomiast prośbom komandorów Mieszkowskiego i Staniewicza. Komandor porucznik Przybyszewski nie poprosił nigdy Bieruta o ułaskawienie. 12 grudnia w więzieniu mokotowskim w Warszawie zamordowano Jerzego Staniewicza, cztery dni później ten sam los spotkał Stanisława Mieszkowskiego i Zbigniewa Przybyszewskiego. Ich ciała pochowano ukradkiem na Powązkach. Pozostali ze skazanych w owej sprawie trafili do więzienia we Wronkach. Wiosną 1956 roku zmarł komandor Wacław Krzywiec – w czasie kampanii wrześniowej bohaterski dowódca baterii artylerii przeciwlotniczej, broniącej Helu.

17 maja 1956 żona kmdra por. Zbigniewa Przybyszewskiego dostała od prokuratora generalnego Mariana Rybickiego list o następującej treści: „Zawiadamiam Obywatelkę, że postępowaniem NSW z dnia 24 IV1956 postępowanie karne w sprawie męża Obywatelki Zbigniewa Przybyszewskiego, syna Józefa, zostało wznowione. NSW po ponownym rozpatrzeniu sprawy stwierdził niewinność męża Obywatelki i uchylił wyrok NSW z dnia 21 lipca 1952, skazujący go na karę śmierci. Oznacza to całkowitą rehabilitację męża Obywatelki”. Pisma o podobnej do powyższej treści otrzymały rodziny wszystkich skazanych na karę śmierci, a przebywający w więzieniu zostali oswobodzeni. Rok później oficerowie GZI i NSW, którzy brali udział w „procesie komandorów”, zostali zdegradowani i usunięci z Wojska Polskiego. W grupie tej był m.in. płk rez. Piotr Parzeniecki, który przewodniczył rozprawie. Nigdy nie odpowiedzieli jednak przed sądem za swoje zbrodnie.

Odnalezienie i pochówek

W lipcu 2012 roku ekipa Instytutu Pamięci narodowej, kierowana przez dr Krzysztofa Szwagrzyka, rozpoczęła prace ekshumacyjne w powązkowskiej kwaterze „Na Łączce”. Wśród szczątków około 300 osób tam pochowanych znaleziono również kości trzech zamordowanych komandorów – zidentyfikowano je dzięki badaniom DNA z wykorzystaniem danych genetycznych zgromadzonych w Polskiej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. 15 grudnia 2017 roku trumny ze szczątkami ofiar komunistycznej zbrodni wystawiono w kościele na Helu – następnie na pokładzie okrętu Marynarki Wojennej przewieziono je do Gdyni. Dzień później, po mszy w tamtejszym kościele garnizonowym orszak pogrzebowy przeszedł na cmentarz MW przy ulicy ks. Muchowskiego. Ostatni hołd bohaterom polskiego Wybrzeża złożył prezydent Andrzej Duda oraz przedstawiciele Dowództwa Marynarki Wojennej. Pośmiertnie Jerzy Staniewicz i Stanisław Mieszkowski zostali awansowani do stopnia kontradmirała, zaś Zbigniew Przybyszewski do stopnia komandora.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (01/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 

 

POLECANE
Jest prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny prądu. Chudszy od rządowego o 90 stron z ostatniej chwili
Jest prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny prądu. "Chudszy" od rządowego o 90 stron

W czwartek po południu do Sejmu trafił prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny energii. Jak przekazał szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki, kwestie cen prądu mieszczą się na 8 stronach. Dla porównania, rządowy projekt liczył niemal 100 stron.

ZUS wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat

W pierwszym półroczu 2025 roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych odzyskał łącznie 150,5 mln zł. To efekt intensywnych kontroli zwolnień lekarskich oraz obniżenia świadczeń wypłacanych po zakończeniu zatrudnienia. ZUS coraz częściej ujawnia przypadki, w których zwolnienia L4 wykorzystywane są do dorabiania, podróży czy prowadzenia działalności gospodarczej.

Ustawa wiatrakowa wróciła do Sejmu. Hennig-Kloska: Rząd się nie podda z ostatniej chwili
Ustawa wiatrakowa wróciła do Sejmu. Hennig-Kloska: "Rząd się nie podda"

– Rząd się nie podda. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dalej będzie pracować nad ustawą o rozwoju turbin wiatrowych na lądzie – skomentowała czwartkowe weto prezydenta minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Cimoszewicz jednak winien wypadku? Jest decyzja sądu z ostatniej chwili
Cimoszewicz jednak winien wypadku? Jest decyzja sądu

Konieczna jest uzupełniająca opinia biegłych badających wypadki drogowe – uznał w czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku, w procesie apelacyjnym Włodzimierza Cimoszewicza. Były premier w pierwszej instancji został nieprawomocnie uniewinniony od zarzutu potrącenia rowerzystki na przejściu dla pieszych.

Policja zatrzymała znanych gangsterów. Wśród nich słynnego Słowika z ostatniej chwili
Policja zatrzymała znanych gangsterów. Wśród nich słynnego "Słowika"

Policjanci zatrzymali trzech byłych gangsterów, którzy próbowali wymusić 100 tys. zł od warszawskiego przedsiębiorcy. Do zatrzymania doszło w hotelu podczas przekazania gotówki. Wśród zatrzymanych jest Andrzej Z. ps. "Słowik", jeden z najbardziej znanych przywódców w Polsce.

PZPN wydał pilny komunikat. Poważne zarzuty z ostatniej chwili
PZPN wydał pilny komunikat. Poważne zarzuty

PZPN zawiesił piłkarza Sokoła Kleczew za podejrzenie match-fixingu. Sprawa trafiła do organów ścigania – informuje w czwartek PZPN.

UEFA surowo ukarała… Raków. Co z Maccabi Hajfa? z ostatniej chwili
UEFA surowo ukarała… Raków. Co z Maccabi Hajfa?

Raków Częstochowa został ukarany przez UEFA grzywną w wysokości 40 tys. euro za incydenty z udziałem kibiców podczas meczu eliminacji Ligi Konferencji Europy z Maccabi Hajfa, rozegranego 14 sierpnia w węgierskim Debreczynie. Na razie federacja nie mówi o wymiarze kary dla izraelskiego klubu, którego kibice wywiesili podczas meczu z Rakowem skandaliczny transparent i prowokowali polskich kibiców.  

Wiadomości
Mateusz Morawiecki na Forum w Karpaczu odpowie na pytanie, czy Polska może być liderem regionu

XXXIV Forum Ekonomiczne w Karpaczu będzie areną jednej z najważniejszych debat o przyszłości Polski. Już we wtorek, 2 września, byli premierzy i ministrowie gospodarki, w tym Mateusz Morawiecki i Grzegorz W. Kołodko, zmierzą się z kluczowym pytaniem: Czy Polska, po dekadach dynamicznego wzrostu, wciąż ma potencjał, by zostać gospodarczą potęgą regionu? Dyskusja zapowiada się niezwykle interesująco, bo wnioski po niej mogą natchnąć do obrania kierunku rozwoju naszego kraju na najbliższe lata.

Holandia przekaże Polsce zestawy systemu Patriot z ostatniej chwili
Holandia przekaże Polsce zestawy systemu Patriot

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w czwartek, że Holandia zadeklarowała wsparcie systemów zabezpieczających polską przestrzeń powietrzną. – Od grudnia dwa zestawy systemu Patriot będą rozmieszczone w Polsce, a wraz z nimi przybędzie 300 holenderskich żołnierzy – dodał.

Prezydent przeciw ustawie wiatrakowej. Podpisał projekt zamrażający ceny energii z ostatniej chwili
Prezydent przeciw ustawie wiatrakowej. Podpisał projekt zamrażający ceny energii

Karol Nawrocki ogłosił w czwartek, że nie podpisze ustawy wiatrakowej. ''To oczywiste, że ludzie nie chcą mieć obok swoich domów wiatraków. Jestem głosem Polaków i tak na to patrzę, że tam gdzie możemy Polskę wzmocnić, będziemy to robić'' – napisał prezydent. 

REKLAMA

Strażnicy morza - bohaterowie polskiego Wybrzeża

W połowie maja 1946 marszałek Ludowego WP Michał Rola-Żymierski powiedział podczas wizyty na Wybrzeżu, że oficerowie przedwojennej floty stworzyli odrębną, zamkniętą kastę o nastawieniu reakcyjnym. To był sygnał rozpoczęcia akcji eliminowania z Marynarki Wojennej tych, którzy służyli w przedwojennej Polskiej Marynarce Wojennej.
 Strażnicy morza - bohaterowie polskiego Wybrzeża
/ Izabela Pek
Leszek Masierak

Na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni 16 grudnia uroczyście pochowano szczątki ofiar stalinowskiego terroru – kontradmirałów Stanisława Mieszkowskiego i Jerzego Staniewicza oraz komandora Zbigniewa Przybyszewskiego, zgładzonych na podstawie mordu sądowego sprzed 65 lat. Ich szczątki odnaleźli pracownicy IPN badający kwaterę „Ł” na warszawskich Powązkach.

Odrodzona w 1918 roku Rzeczpospolita nie mogła się pochwalić szerokim dostępem do morza – zaledwie 71 kilometrów (licząc z Mierzeją Helską 147 km) jej granicy dotykało Bałtyku. Obronę tej niezwykle ważnej gospodarczo granicy powierzono Polskiej Marynarce Wojennej – również nielicznej, lecz silnej duchem i wyszkoleniem jej marynarzy i oficerów.

Wiernie strzec

Wychowankowie Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej (mieszczącej się w Toruniu, a następnie w Bydgoszczy) obiecywali „nasze morze wiernie strzec” nie tylko z pokładów okrętów – odpowiadali także za nadbrzeżne baterie artylerii, ulokowane w Gdyni i na Półwyspie Helskim.
Najsilniejszą z nich była 31 Bateria im. Heliodora Laskowskiego, zwana również „baterią cyplową”. Jej cztery działa kalibru 152,4 mm, wyprodukowane w szwedzkich zakładach Boforsa i dostarczone do Polski w 1935 roku strzegły niemal całej Zatoki Gdańskiej. Od końca 1938 roku jej dowódcą był ówczesny kapitan marynarki Zbigniew Przybyszewski, zaś częstym gościem – inny doskonały artylerzysta, dowódca kanonierki ORP „Generał Haller” – kapitan Stanisław Mieszkowski. Za przygotowania mobilizacyjne naszej floty odpowiadał natomiast w sztabie komandor podporucznik Jerzy Staniewicz. Cała trójka wzięła udział w obronie polskiego Wybrzeża podczas hitlerowskiej agresji we wrześniu 1939 roku. Kapitan Mieszkowski stracił swój okręt 6 września – do końca walk dowodził w rejonie Jastarni improwizowaną baterią dział, zdemontowanych z zatopionych okrętów. Komandor Staniewicz służył w Dowództwie Obrony Helu, zaś bateria im. Laskowskiego pod dowództwem kapitana Przybyszewskiego kilkakrotnie dała się we znaki niemieckim okrętom – w tym pancernikom szkolnym „Schlesien” i „Schleswig – Holstein”. W trakcie boju 25 września dowódca polskiej baterii został ranny – ale trzy dni później uciekł ze szpitala i ponownie objął dowodzenie. Po kapitulacji polskiej załogi na Mierzei Helskiej wspomniana trójka oficerów trafiła do niewoli – spędziła w niej ponad pięć lat.

Flota w odbudowie

Po zakończeniu II wojny światowej polska granica morska znacznie się zwiększyła – od Krynicy Morskiej aż po Świnoujście. Reaktywowana w kraju wiosną 1945 roku Polska Marynarka Wojenna rozpaczliwie potrzebowała doświadczonych oficerów – lecz z tych, którzy w trakcie wojny służyli na pokładach polskich okrętów, niewielu zdecydowało się na powrót. Nieco inaczej wyglądała sytuacja tych, którzy w trakcie wojny przebywali w niewoli – najczęściej pierwsze swojej kroki na wolności kierowali właśnie na Wybrzeże. Do końca 1945 roku do służby wcielono prawie 80 przedwojennych oficerów PMW. Zbigniew Przybyszewski – od 1946 roku komandor porucznik, dowodził między innymi dywizjonem ścigaczy, odbudowywał też swoją ukochaną artylerię nabrzeżną – między innymi baterię na Helu. Komandor Mieszkowski organizował od podstaw Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej na gdyńskim Oksywiu. W listopadzie 1949 roku został mianowany dowódcą Floty Wojennej. Natomiast komandor Staniewicz służył w Sztabie PMW i Sztabie Generalnym Wojska Polskiego.

Cień terroru

W końcu lat czterdziestych nad Polską Marynarką Wojenną zaczął jednak krążyć cień terroru – oficerowie Urzędu Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej coraz bardziej gorączkowo poszukiwali spisków i knowań „wrażych sił”. Usuwano ze stanowisk i zwalniano ze służby kolejnych przedwrześniowych dowódców. W 1949 roku aresztowano dowódcę floty kontradmirała Adama Mohuczego oraz kilku innych wysokich oficerów. Pozostali z niepokojem czekali na swój los. Tymczasem w gabinetach zarządców terroru szykowano już kolejną prowokację – podejrzani byli wszyscy, którzy przed wojną służyli w PMW, zaś w jej trakcie walczyli na Zachodzie lub siedzieli w obozach jenieckich. Mieli oni jakoby szpiegować na rzecz krajów kapitalistycznych oraz dążyć do „obalenia siłą ustanowionych ustawowo organów władzy państwowej”.

18 września 1950 roku komandor porucznik Zbigniew Przybyszewski, szef artylerii Dowództwa Marynarki Wojennej, wezwany został pilnie do Departamentu Kadr MON w Warszawie. Tam aresztowali go funkcjonariusze Informacji. Rozpoczęła się kilkunastomiesięczna męka brutalnych, wielogodzinnych przesłuchań. Co najmniej czterokrotnie torturowany komandor przyznawał się do wyimaginowanych win, po czym cofał swoje zeznania. 20 października tegoż roku aresztowano komandora Mieszkowskiego. On również został poddany bardzo brutalnemu śledztwu – w jego trakcie kilkakrotnie przyznawał się i odwoływał zeznania. 10 grudnia 1951 roku aresztowano komandora Staniewicza. Był on wówczas w fatalnym stanie psychicznym – kilka miesięcy wcześniej w tragicznym wypadku zginął jego jedyny syn. Komandor załamał się w śledztwie – lecz zanim trafił na salę sądową, również odwołał swoje wcześniejsze obciążające zeznania. W sumie w tak zwanej sprawie komandorów pod sąd trafiło siedmiu wysokich oficerów marynarki – ósmy natomiast w trakcie śledztwa doznał rozstroju nerwowego i zmarł wkrótce po zwolnieniu z aresztu.

Mord sądowy

Proces – a w zasadzie jego przerażająca parodia, zakończył się 21 lipca 1952 roku. „Za zorganizowanie spisku w wojsku” na karę śmierci skazani zostali: kmdr por. Robert Kasperski, kmdr Stanisław Mieszkowski, kmdr por. Zbigniew Przybyszewski, kmdr Jerzy Staniewicz i kmdr Marian Wojcieszek, natomiast na kary dożywotniego pozbawienia wolności: kmdr por. Wacław Krzywiec i kmdr por. Kazimierz Kraszewski. 19 listopada tegoż roku Bolesław Bierut zastosował wobec komandorów Kasperskiego i Wojcieszka prawo łaski, zamieniając im karę śmierci na dożywotnie więzienie. Odmówił natomiast prośbom komandorów Mieszkowskiego i Staniewicza. Komandor porucznik Przybyszewski nie poprosił nigdy Bieruta o ułaskawienie. 12 grudnia w więzieniu mokotowskim w Warszawie zamordowano Jerzego Staniewicza, cztery dni później ten sam los spotkał Stanisława Mieszkowskiego i Zbigniewa Przybyszewskiego. Ich ciała pochowano ukradkiem na Powązkach. Pozostali ze skazanych w owej sprawie trafili do więzienia we Wronkach. Wiosną 1956 roku zmarł komandor Wacław Krzywiec – w czasie kampanii wrześniowej bohaterski dowódca baterii artylerii przeciwlotniczej, broniącej Helu.

17 maja 1956 żona kmdra por. Zbigniewa Przybyszewskiego dostała od prokuratora generalnego Mariana Rybickiego list o następującej treści: „Zawiadamiam Obywatelkę, że postępowaniem NSW z dnia 24 IV1956 postępowanie karne w sprawie męża Obywatelki Zbigniewa Przybyszewskiego, syna Józefa, zostało wznowione. NSW po ponownym rozpatrzeniu sprawy stwierdził niewinność męża Obywatelki i uchylił wyrok NSW z dnia 21 lipca 1952, skazujący go na karę śmierci. Oznacza to całkowitą rehabilitację męża Obywatelki”. Pisma o podobnej do powyższej treści otrzymały rodziny wszystkich skazanych na karę śmierci, a przebywający w więzieniu zostali oswobodzeni. Rok później oficerowie GZI i NSW, którzy brali udział w „procesie komandorów”, zostali zdegradowani i usunięci z Wojska Polskiego. W grupie tej był m.in. płk rez. Piotr Parzeniecki, który przewodniczył rozprawie. Nigdy nie odpowiedzieli jednak przed sądem za swoje zbrodnie.

Odnalezienie i pochówek

W lipcu 2012 roku ekipa Instytutu Pamięci narodowej, kierowana przez dr Krzysztofa Szwagrzyka, rozpoczęła prace ekshumacyjne w powązkowskiej kwaterze „Na Łączce”. Wśród szczątków około 300 osób tam pochowanych znaleziono również kości trzech zamordowanych komandorów – zidentyfikowano je dzięki badaniom DNA z wykorzystaniem danych genetycznych zgromadzonych w Polskiej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. 15 grudnia 2017 roku trumny ze szczątkami ofiar komunistycznej zbrodni wystawiono w kościele na Helu – następnie na pokładzie okrętu Marynarki Wojennej przewieziono je do Gdyni. Dzień później, po mszy w tamtejszym kościele garnizonowym orszak pogrzebowy przeszedł na cmentarz MW przy ulicy ks. Muchowskiego. Ostatni hołd bohaterom polskiego Wybrzeża złożył prezydent Andrzej Duda oraz przedstawiciele Dowództwa Marynarki Wojennej. Pośmiertnie Jerzy Staniewicz i Stanisław Mieszkowski zostali awansowani do stopnia kontradmirała, zaś Zbigniew Przybyszewski do stopnia komandora.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (01/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe