"Kawałek muru, krzyż, napis". Historia Pomnika Powstańców Warszawskich w Słupsku

Po raz pierwszy rocznicę Powstania Warszawskiego obchodzono w Słupsku w 1945 roku – 80 lat temu – u stóp prowizorycznego jeszcze pomnika, wzniesionego z inicjatywy księdza Jana Ziei.
Pomnik Powstańców Warszawskich
Pomnik Powstańców Warszawskich / fot. autor

Co musisz wiedzieć:

  • Po raz pierwszy rocznicę Powstania Warszawskiego obchodzono w Słupsku w 1945 roku u stóp pomnika, wzniesionego z inicjatywy księdza Jana Ziei
  • W latach PRL-u pomnik był wielokrotnie przekształcany: usunięto płaskorzeźbę „Jezu, ratuj, bo giniemy” i wmurowano herb miasta, naruszając prawa autorskie.
  • Dzięki staraniom lokalnej społeczności, historyków i rodziny twórcy, pomnik został w 2023 roku zrewitalizowany zgodnie z pierwotną wizją.

 

Sztandary Solidarności

„Po raz pierwszy w Słupsku odbyły się uroczystości 1 sierpnia w skali, oprawie i zaangażowaniu władzy i społeczeństwa – w przeciwieństwie do tego, co było dotychczas” – pisał w 1981 roku pan Franciszek Szafranek, Powstaniec Warszawski, ps. „Frasza”, który tamte działania księdza Ziei pamiętał, ponieważ brał w nich udział. On i wielu słupszczan z warszawskim rodowodem.

A w 1981 roku, kiedy zajaśniała Solidarność, rozbudziły się nadzieje na normalne życie. „Frasza” w liście do mnie opisał więc z detalami uroczystość, która odbyła się wtedy „w Urzędzie Wojewódzkim w dużej Sali Rady Narodowej – byli sekretarze PZPR, członkowie prezydiów ZSL i SD oraz FJN i kierownictwo Solidarności – wnioskodawcy tej formy uroczystości – i 40 osób zaproszonych gości kombatantów”. Pisał lapidarnie: „przemówienia – toast winem za powstańców i moje wystąpienie o udziale w powstaniu. Wymarsz pod pomnik”.

Pomnik Powstańców Warszawskich: pierwszy i przez blisko pół wieku jedyny w Polsce. – Było nas tutaj tylu warszawiaków – opowiadał „Frasza” – i była wspólna myśl: żeby w rocznice Powstania mieć gdzie pójść, żeby był jakiś znak tamtych czasów. Dla nas i dla naszych dzieci.

Już więc w 1945 roku, z inicjatywy księdza Jana Ziei, legendarnego kapelana Powstania Warszawskiego, stanęło pierwsze upamiętnienie Powstańców Warszawskich: kawałek muru, krzyż, napis.

– Gdybyśmy się wtedy za wiele pytali, to pewnie by tego pomnika nie było – wyjaśniał pan Szafranek.
Powstał bez żadnej dokumentacji, ale za to jego istnienie zostało odnotowane w Miejskim Archiwum, do którego trafiłam w poszukiwaniu jego dziejów w 1981 roku.

Ale wracam do listu „Fraszy”, który pisał w nadziei dziejowej zmiany, traktując list jako uzupełnienie mojego reportażu przygotowanego na 1 sierpnia tamtego roku w „Tygodniku Studenckim ITD”: „na placu przed pomnikiem 5 komp.wojska, 3 ze sztandarami, orkiestra, sztandary ZBOWiDu, Związku Inw.Woj. i Solidarności. Moc ludzi. Orkiestra gra hymn, przemówienie bardzo tym razem obiektywne, 3xsalwa, składanie wieńców b.dużo. Ogólnie nadzwyczajnie” – pisał z satysfakcją [pisownia oryginalna – B.S.K.].

 

Jezu, ratuj, bo giniemy

Pełnomocnikiem rządu był w 1945 roku tramwajarz warszawski Jan Kraciuk – i umiał podejmować decyzje. Kiedy ksiądz Jan Zieja od ołtarza zaproponował nazwę plac Powstańców Warszawskich – zamiast placu Powstania Warszawskiego – od ręki ją zatwierdził.

Prowizoryczny pomnik był w coraz gorszym stanie. „Jakkolwiek myśl wyrażona przez ten symbol jest piękna i wzniosła, jednak sam obiekt mógł służyć jedynie tylko na chwilowe wyrażenie tej myśli” – pisał do władz miejskich przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Budowy Pomnika Powstańców Warszawskich w Słupsku – kolejny warszawiak. Komitet w szybkim tempie doprowadził do realizacji pomnika z prawdziwego zdarzenia – wspaniała uroczystość odbyła się 15 września 1946 roku. Pomnik był przedmiotem dumy i chwały.

– Nierzadko ludzie, przechodząc tamtędy, zdejmowali czapki – podkreślali moi rozmówcy. – To nie jest zwykły pomnik, to jest jakby stacja krzyżowa.

Integralną częścią pomnika jest płaskorzeźba „Jezu, ratuj, bo giniemy”, która expressis verbis mówiła w 1946 roku, że chodzi o Powstanie Warszawskie, niezależnie od napisu „Bohaterom Warszawy Słupsk”.

Zarówno pomnik, jak i płaskorzeźba są dziełem warszawskiego artysty Jana Małety (1890–1962), który – inaczej niż inicjatorzy budowy – nie mieszkał po wojnie w Słupsku, choć żyli tu jego powinowaci. I to w ich szopie przy ulicy Szczecińskiej powstawał w 1946 roku pomnik – na tle poszarpanego warszawskiego – w domyśle – muru leży powstaniec, a biały orzeł składa mu ma czole pocałunek czy może hołd. Na murze artysta umieścił płaskorzeźbę z napisem: „Jezu, ratuj, bo giniemy. «Powstanie», Warszawa, 1 VIII – 2 X 1944”.

Płaskorzeźbę przywiózł ze sobą z Warszawy. Tworzył ją nocami w domu na Boernerowie [dziś osiedle Warszawy], patrząc na płonące miasto – o czym zdążyła mi jeszcze w 1981 roku opowiedzieć wdowa po rzeźbiarzu, pani Alodia Małetowa. Zrobił kilka gipsowo-betonowych odlewów. Jeden zawiesił natychmiast po wyjściu Niemców na kawałku ocalałego warszawskiego muru, na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich, o ile piętrzące się ruiny można było wtedy nazwać „skrzyżowaniem”. Zawiesił – można przyjąć – z nadzieją, że znowu przyjdą tu ludzie, do których sztuka przemówi.

W Słupsku przemówiła z wielką siłą. I może dlatego miasto nigdy nie pogodziło się z brutalną i bezczelną podmianą płaskorzeźby w 1962 roku – bo kradzieży nie było, skoro „nieznani sprawcy” przynieśli ją zawiniętą w szmaty prosto do muzeum – oddali w dobre ręce, można powiedzieć, bo kierowniczka muzeum, Maria Zaborowska, też była Powstańcem Warszawskim.

W pomnik zaś wmurowano herb Słupska, co było – poza wszystkim innym – pogwałceniem praw autorskich. Nie było żadnych artykułów w miejscowej gazecie, żadnych pytań w miejskiej radzie, co najwyżej cichcem wymieniane uwagi między ludźmi wzajemnego zaufania. Żeby nikt nie usłyszał. Może tylko kwiatów i świeczek było w Zaduszki więcej, no i rarytasem stały się pocztówki, na których pomnik był jeszcze „tamten”.
Miasto nie zapomniało. Przewodniczka PTTK Krystyna Marczyk zawsze oprowadzała wycieczki z wycofaną z obiegu pocztówką i mówiła:

– Kiedy wrócą mądrzejsze czasy, to pomnik będzie taki jak na pocztówce.

W Warszawie do domu Jana Małety systematycznie „wpadali” ubecy – o czym opowiadał mi po latach syn artysty – i zabierali wszystko, co wiązało się z płaskorzeźbą, zwłaszcza obrazki-cegiełki.

 

Krzyż tu jeszcze wróci

Zwyczajni ludzie nie mogli wiedzieć, że już w 1958 roku – bardzo szybko po październikowej chwili oddechu – Biuro Polityczne KC PZPR zatwierdziło akcję zdejmowania krzyży w miejscach uznanych przez partię za publiczne. O tej „dekrucyfikacji” powiedział mi prof. Jan Żaryn, kiedy już w wolnej Polsce poszukiwałam dalszych fragmentów historii słupskiego pomnika i płaskorzeźby „Jezu, ratuj, bo giniemy”.

W 1981 roku nie miałam o tym pojęcia, a i moi rozmówcy o tym nie wspominali, zaś indagowany w tej sprawie dawny sekretarz partii w mieście zbył mnie kilkoma słowami. Może już wiedział, jak się zakończy nasz karnawał wolności i poszukiwanie prawdziwej historii?

I wiedział przecież, że kiedy tylko w Słupsku – jak w całej Polsce – wybuchła Solidarność, to właśnie jej ludzie zaraz upomnieli się o powrót Jezusa w płaskorzeźbie. Koło Przewodników PTTK – w większości członkowie „S” – zgłosiło natychmiast tę sprawę do władz miasta, choć w samej Solidarności uważano, że zmianę płaskorzeźby wymusiła dopiero demonstracja rolników z wiejskiej Solidarności.

– I tak uważamy do dzisiaj – mówi przewodniczący słupskiej „S” Dariusz Piankowski.

Płaskorzeźba w 1981 roku wróciła – ale zaraz na następnych kilka lat zapadła noc stanu wojennego, nad pomnikiem także.

 

Warszawski mur

Od lat dziewięćdziesiątych mówiłam o pomniku w radiu, pisałam reportaże i felietony. W Słupsku nie brakowało opinii, że płaskorzeźba jest inna. Niby też gipsowy odlew, ale napis jakiś niewidoczny. Zniszczył się w magazynie? Upominałam się o powrót oryginalnej płaskorzeźby. Odzywali się wspaniali ludzie, że wspomnę tylko harcersko-solidarnościowe małżeństwo Hanny i Jerzego Miecznikowskich z Łodzi, którzy pamiętali płaskorzeźbę „Jezu, ratuj, bo giniemy” na czerwonym murze w Alejach Jerozolimskich, inni wskazali ją w trzech warszawskich kościołach, jeszcze inni przynieśli do redakcji obrazek-cegiełkę na odbudowę kościołów z 1948 roku, z płaskorzeźbą właśnie.

Tymczasem w Słupsku pomnik wołał o konserwację, a nawet rewitalizację. Latami trwały dyskusje z konserwatorami. Wreszcie Wojciech Małeta, syn artysty, też rzeźbiarz, zaproponował model płaskorzeźby „Jezu, ratuj, bo giniemy” z brązu, jedyny wykonany przez ojca, jako podstawę do rewitalizacji. W 2023 roku dofinansowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego prace dobiegły końca – pomnik przemawia teraz z nową siłą. Także w Warszawie wisi dziś płaskorzeźba z brązu, według jedynego modelu, który zostawił twórca. Gipsowe odlewy można jeszcze znaleźć w kościele Świętego Krzyża i w kościele Bonifratrów.

A w Słupsku obok pomnika pojawił się w tym roku premier Jan Olszewski, też powstaniec warszawski, ps. „Orlik” – z inicjatywy miejskich radnych z Klubu PiS stanęło tam jego popiersie, ufundowane pospołu przez miasto i IPN.
„Pomnik ten zresztą musi być i dla przyszłych pokoleń symbolem Wolności” – pisał w 1946 roku przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Budowy Pomnika. Nie wiedział, że pisze ten apel i dla nas.

 


 

POLECANE
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

– W niedzielę po południu i wieczorem wszędzie będzie padał deszcz – powiedziała PAP synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grażyna Dąbrowska.

Poznań chce zabudować miejsce narodzin państwa polskiego. Historycy i archeolodzy: To katastrofa Wiadomości
Poznań chce zabudować miejsce narodzin państwa polskiego. Historycy i archeolodzy: "To katastrofa"

Historycy, urbaniści i archeolodzy z Poznania apelują do prezydenta miasta, by wstrzymać plany zabudowy północnej części Ostrowa Tumskiego – miejsca uznawanego za kolebkę państwowości polskiej. „Ratujmy Ostrów Tumski w Poznaniu” – głosi petycja przygotowana przez poznański oddział Stowarzyszenia Historyków Sztuki. „Bezpowrotnie znikną nieprzebadane, bezcenne obszary archeologiczne, zmienią się panoramy tej najstarszej części Poznania” – ostrzegają sygnatariusze.

Silne trzęsienie ziemi i historyczna erupcja wulkanu - niespokojnie na wschodzie Rosji Wiadomości
Silne trzęsienie ziemi i historyczna erupcja wulkanu - niespokojnie na wschodzie Rosji

W niedzielę rosyjski Daleki Wschód nawiedziło potężne trzęsienie ziemi. Wstrząsy o sile 6,7 magnitudy według Niemieckiego Centrum Badań Nauk o Ziemi (GFZ), a nawet 7,0 według Amerykańskiej Służby Geologicznej. Równocześnie pojawiają się informacje o wybuchu wulkanu na Kamczatce.

Nie żyje Jadwiga Morawiecka. Były premier przekazał smutne wieści z ostatniej chwili
Nie żyje Jadwiga Morawiecka. Były premier przekazał smutne wieści

Nie żyje Jadwiga Morawiecka, matka byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Miała 95 lat.

Uważaj na Facebooku. Pilny komunikat policji z ostatniej chwili
Uważaj na Facebooku. Pilny komunikat policji

Policja w Świdnicy ostrzega: przestępcy na Facebooku podszywają się pod znajomych i wyłudzają loginy. Sprawdź, jak się zabezpieczyć

Mucha uderza w Tuska: „Powinniśmy zaproponować nowe przywództwo”. KO w szoku polityka
Mucha uderza w Tuska: „Powinniśmy zaproponować nowe przywództwo”. KO w szoku

Podczas programu „Śniadanie Rymanowskiego” w Polsat News i Interii Joanna Mucha z Polski 2050 wyraziła wątpliwości co do dalszego przywództwa Donalda Tuska.

Tragedia nad Bałtykiem. Nie żyje mężczyzna z ostatniej chwili
Tragedia nad Bałtykiem. Nie żyje mężczyzna

Tragiczne informacje znad Morza Bałtyckiego. W sobotę wieczorem w Sarbinowie (woj. zachodniopomorskie) zmarł 85-letni mężczyzna.

W Portugalii ogłoszono stan alarmowy. Kraj szykuje się na najgorsze z ostatniej chwili
W Portugalii ogłoszono stan alarmowy. Kraj szykuje się na najgorsze

Rząd Portugalii ogłosił stan alarmowy na całym kontynentalnym terytorium kraju, który zacznie obowiązywać w niedzielę o północy i potrwa do czwartku, 7 sierpnia, do godziny 23:59.

Kontrole na granicach przedłużone. Szef MSWiA podał datę z ostatniej chwili
Kontrole na granicach przedłużone. Szef MSWiA podał datę

– W piątek zapadła decyzja o przedłużeniu kontroli na granicach niemieckiej i litewskiej - do 4 października. Wydane rozporządzenie zostało skierowane celem notyfikacji do Komisji Europejskiej – poinformował w niedzielę minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński.

Niemiecka policja działa w Polsce pod pozorem wspólnych patroli? Opublikowano nagranie gorące
Niemiecka policja działa w Polsce pod pozorem "wspólnych patroli"? Opublikowano nagranie

Jak poinformował dziennikarz Telewizji Republika Janusz Życzkowski, w ubiegłym tygodniu na przejściu granicznym w Gubinie doszło do zatrzymania radiowozu oznaczonego jako „wspólny polsko-niemiecki patrol”. Na miejscu szybko wyszło na jaw, że w środku znajdowało się jedynie dwóch funkcjonariuszy niemieckiej Bundespolizei – bez udziału strony polskiej.

REKLAMA

"Kawałek muru, krzyż, napis". Historia Pomnika Powstańców Warszawskich w Słupsku

Po raz pierwszy rocznicę Powstania Warszawskiego obchodzono w Słupsku w 1945 roku – 80 lat temu – u stóp prowizorycznego jeszcze pomnika, wzniesionego z inicjatywy księdza Jana Ziei.
Pomnik Powstańców Warszawskich
Pomnik Powstańców Warszawskich / fot. autor

Co musisz wiedzieć:

  • Po raz pierwszy rocznicę Powstania Warszawskiego obchodzono w Słupsku w 1945 roku u stóp pomnika, wzniesionego z inicjatywy księdza Jana Ziei
  • W latach PRL-u pomnik był wielokrotnie przekształcany: usunięto płaskorzeźbę „Jezu, ratuj, bo giniemy” i wmurowano herb miasta, naruszając prawa autorskie.
  • Dzięki staraniom lokalnej społeczności, historyków i rodziny twórcy, pomnik został w 2023 roku zrewitalizowany zgodnie z pierwotną wizją.

 

Sztandary Solidarności

„Po raz pierwszy w Słupsku odbyły się uroczystości 1 sierpnia w skali, oprawie i zaangażowaniu władzy i społeczeństwa – w przeciwieństwie do tego, co było dotychczas” – pisał w 1981 roku pan Franciszek Szafranek, Powstaniec Warszawski, ps. „Frasza”, który tamte działania księdza Ziei pamiętał, ponieważ brał w nich udział. On i wielu słupszczan z warszawskim rodowodem.

A w 1981 roku, kiedy zajaśniała Solidarność, rozbudziły się nadzieje na normalne życie. „Frasza” w liście do mnie opisał więc z detalami uroczystość, która odbyła się wtedy „w Urzędzie Wojewódzkim w dużej Sali Rady Narodowej – byli sekretarze PZPR, członkowie prezydiów ZSL i SD oraz FJN i kierownictwo Solidarności – wnioskodawcy tej formy uroczystości – i 40 osób zaproszonych gości kombatantów”. Pisał lapidarnie: „przemówienia – toast winem za powstańców i moje wystąpienie o udziale w powstaniu. Wymarsz pod pomnik”.

Pomnik Powstańców Warszawskich: pierwszy i przez blisko pół wieku jedyny w Polsce. – Było nas tutaj tylu warszawiaków – opowiadał „Frasza” – i była wspólna myśl: żeby w rocznice Powstania mieć gdzie pójść, żeby był jakiś znak tamtych czasów. Dla nas i dla naszych dzieci.

Już więc w 1945 roku, z inicjatywy księdza Jana Ziei, legendarnego kapelana Powstania Warszawskiego, stanęło pierwsze upamiętnienie Powstańców Warszawskich: kawałek muru, krzyż, napis.

– Gdybyśmy się wtedy za wiele pytali, to pewnie by tego pomnika nie było – wyjaśniał pan Szafranek.
Powstał bez żadnej dokumentacji, ale za to jego istnienie zostało odnotowane w Miejskim Archiwum, do którego trafiłam w poszukiwaniu jego dziejów w 1981 roku.

Ale wracam do listu „Fraszy”, który pisał w nadziei dziejowej zmiany, traktując list jako uzupełnienie mojego reportażu przygotowanego na 1 sierpnia tamtego roku w „Tygodniku Studenckim ITD”: „na placu przed pomnikiem 5 komp.wojska, 3 ze sztandarami, orkiestra, sztandary ZBOWiDu, Związku Inw.Woj. i Solidarności. Moc ludzi. Orkiestra gra hymn, przemówienie bardzo tym razem obiektywne, 3xsalwa, składanie wieńców b.dużo. Ogólnie nadzwyczajnie” – pisał z satysfakcją [pisownia oryginalna – B.S.K.].

 

Jezu, ratuj, bo giniemy

Pełnomocnikiem rządu był w 1945 roku tramwajarz warszawski Jan Kraciuk – i umiał podejmować decyzje. Kiedy ksiądz Jan Zieja od ołtarza zaproponował nazwę plac Powstańców Warszawskich – zamiast placu Powstania Warszawskiego – od ręki ją zatwierdził.

Prowizoryczny pomnik był w coraz gorszym stanie. „Jakkolwiek myśl wyrażona przez ten symbol jest piękna i wzniosła, jednak sam obiekt mógł służyć jedynie tylko na chwilowe wyrażenie tej myśli” – pisał do władz miejskich przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Budowy Pomnika Powstańców Warszawskich w Słupsku – kolejny warszawiak. Komitet w szybkim tempie doprowadził do realizacji pomnika z prawdziwego zdarzenia – wspaniała uroczystość odbyła się 15 września 1946 roku. Pomnik był przedmiotem dumy i chwały.

– Nierzadko ludzie, przechodząc tamtędy, zdejmowali czapki – podkreślali moi rozmówcy. – To nie jest zwykły pomnik, to jest jakby stacja krzyżowa.

Integralną częścią pomnika jest płaskorzeźba „Jezu, ratuj, bo giniemy”, która expressis verbis mówiła w 1946 roku, że chodzi o Powstanie Warszawskie, niezależnie od napisu „Bohaterom Warszawy Słupsk”.

Zarówno pomnik, jak i płaskorzeźba są dziełem warszawskiego artysty Jana Małety (1890–1962), który – inaczej niż inicjatorzy budowy – nie mieszkał po wojnie w Słupsku, choć żyli tu jego powinowaci. I to w ich szopie przy ulicy Szczecińskiej powstawał w 1946 roku pomnik – na tle poszarpanego warszawskiego – w domyśle – muru leży powstaniec, a biały orzeł składa mu ma czole pocałunek czy może hołd. Na murze artysta umieścił płaskorzeźbę z napisem: „Jezu, ratuj, bo giniemy. «Powstanie», Warszawa, 1 VIII – 2 X 1944”.

Płaskorzeźbę przywiózł ze sobą z Warszawy. Tworzył ją nocami w domu na Boernerowie [dziś osiedle Warszawy], patrząc na płonące miasto – o czym zdążyła mi jeszcze w 1981 roku opowiedzieć wdowa po rzeźbiarzu, pani Alodia Małetowa. Zrobił kilka gipsowo-betonowych odlewów. Jeden zawiesił natychmiast po wyjściu Niemców na kawałku ocalałego warszawskiego muru, na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich, o ile piętrzące się ruiny można było wtedy nazwać „skrzyżowaniem”. Zawiesił – można przyjąć – z nadzieją, że znowu przyjdą tu ludzie, do których sztuka przemówi.

W Słupsku przemówiła z wielką siłą. I może dlatego miasto nigdy nie pogodziło się z brutalną i bezczelną podmianą płaskorzeźby w 1962 roku – bo kradzieży nie było, skoro „nieznani sprawcy” przynieśli ją zawiniętą w szmaty prosto do muzeum – oddali w dobre ręce, można powiedzieć, bo kierowniczka muzeum, Maria Zaborowska, też była Powstańcem Warszawskim.

W pomnik zaś wmurowano herb Słupska, co było – poza wszystkim innym – pogwałceniem praw autorskich. Nie było żadnych artykułów w miejscowej gazecie, żadnych pytań w miejskiej radzie, co najwyżej cichcem wymieniane uwagi między ludźmi wzajemnego zaufania. Żeby nikt nie usłyszał. Może tylko kwiatów i świeczek było w Zaduszki więcej, no i rarytasem stały się pocztówki, na których pomnik był jeszcze „tamten”.
Miasto nie zapomniało. Przewodniczka PTTK Krystyna Marczyk zawsze oprowadzała wycieczki z wycofaną z obiegu pocztówką i mówiła:

– Kiedy wrócą mądrzejsze czasy, to pomnik będzie taki jak na pocztówce.

W Warszawie do domu Jana Małety systematycznie „wpadali” ubecy – o czym opowiadał mi po latach syn artysty – i zabierali wszystko, co wiązało się z płaskorzeźbą, zwłaszcza obrazki-cegiełki.

 

Krzyż tu jeszcze wróci

Zwyczajni ludzie nie mogli wiedzieć, że już w 1958 roku – bardzo szybko po październikowej chwili oddechu – Biuro Polityczne KC PZPR zatwierdziło akcję zdejmowania krzyży w miejscach uznanych przez partię za publiczne. O tej „dekrucyfikacji” powiedział mi prof. Jan Żaryn, kiedy już w wolnej Polsce poszukiwałam dalszych fragmentów historii słupskiego pomnika i płaskorzeźby „Jezu, ratuj, bo giniemy”.

W 1981 roku nie miałam o tym pojęcia, a i moi rozmówcy o tym nie wspominali, zaś indagowany w tej sprawie dawny sekretarz partii w mieście zbył mnie kilkoma słowami. Może już wiedział, jak się zakończy nasz karnawał wolności i poszukiwanie prawdziwej historii?

I wiedział przecież, że kiedy tylko w Słupsku – jak w całej Polsce – wybuchła Solidarność, to właśnie jej ludzie zaraz upomnieli się o powrót Jezusa w płaskorzeźbie. Koło Przewodników PTTK – w większości członkowie „S” – zgłosiło natychmiast tę sprawę do władz miasta, choć w samej Solidarności uważano, że zmianę płaskorzeźby wymusiła dopiero demonstracja rolników z wiejskiej Solidarności.

– I tak uważamy do dzisiaj – mówi przewodniczący słupskiej „S” Dariusz Piankowski.

Płaskorzeźba w 1981 roku wróciła – ale zaraz na następnych kilka lat zapadła noc stanu wojennego, nad pomnikiem także.

 

Warszawski mur

Od lat dziewięćdziesiątych mówiłam o pomniku w radiu, pisałam reportaże i felietony. W Słupsku nie brakowało opinii, że płaskorzeźba jest inna. Niby też gipsowy odlew, ale napis jakiś niewidoczny. Zniszczył się w magazynie? Upominałam się o powrót oryginalnej płaskorzeźby. Odzywali się wspaniali ludzie, że wspomnę tylko harcersko-solidarnościowe małżeństwo Hanny i Jerzego Miecznikowskich z Łodzi, którzy pamiętali płaskorzeźbę „Jezu, ratuj, bo giniemy” na czerwonym murze w Alejach Jerozolimskich, inni wskazali ją w trzech warszawskich kościołach, jeszcze inni przynieśli do redakcji obrazek-cegiełkę na odbudowę kościołów z 1948 roku, z płaskorzeźbą właśnie.

Tymczasem w Słupsku pomnik wołał o konserwację, a nawet rewitalizację. Latami trwały dyskusje z konserwatorami. Wreszcie Wojciech Małeta, syn artysty, też rzeźbiarz, zaproponował model płaskorzeźby „Jezu, ratuj, bo giniemy” z brązu, jedyny wykonany przez ojca, jako podstawę do rewitalizacji. W 2023 roku dofinansowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego prace dobiegły końca – pomnik przemawia teraz z nową siłą. Także w Warszawie wisi dziś płaskorzeźba z brązu, według jedynego modelu, który zostawił twórca. Gipsowe odlewy można jeszcze znaleźć w kościele Świętego Krzyża i w kościele Bonifratrów.

A w Słupsku obok pomnika pojawił się w tym roku premier Jan Olszewski, też powstaniec warszawski, ps. „Orlik” – z inicjatywy miejskich radnych z Klubu PiS stanęło tam jego popiersie, ufundowane pospołu przez miasto i IPN.
„Pomnik ten zresztą musi być i dla przyszłych pokoleń symbolem Wolności” – pisał w 1946 roku przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Budowy Pomnika. Nie wiedział, że pisze ten apel i dla nas.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe