Solidarnie w peletonie. Jutro startuje 36. Międzynarodowy Wyścig Kolarski "Solidarności" i Olimpijczyków

Znawcy kolarskich wyścigów mówią, rzecz jasna, o Tour de France. O wykańczających podjazdach na Col de la Loze czy tryptyku Peyresourde – Menté – Portet-d'Aspet, Col d’Agnes i równinie de Beille. I my w Polsce możemy się pochwalić nietuzinkowym wyścigiem. Oto między 2 a 5 lipca będziemy śledzić 36. edycję Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego „Solidarności” i Olimpijczyków.
 Solidarnie w peletonie. Jutro startuje 36. Międzynarodowy Wyścig Kolarski
/ fot. M. Żegliński

Znawcy kolarskich wyścigów mówią, rzecz jasna, o Tour de France. O wykańczających podjazdach na Col de la Loze czy tryptyku Peyresourde – Menté – Portet-d'Aspet, Col d’Agnes i równinie de Beille. W pamięć adeptów dyscypliny wryła się również słynna potyczka dawnych mistrzów francuskiej pętli: Jacques’a Anquetila z „wiecznie drugim” Raymondem Poulidorem. Wznieca wśród kibiców błysk entuzjazmu Giro d’Italia z jego świętem bicolore. Kolor żółty podkreśla z jednej strony radość z przekraczania ludzkich granic, a kolor niebieski zapowiada przeciwności, trudne do pokonania stromizny przełęczy Passo dello Stelvio czy Passo di Gavia. Włosi męczący układ „albo-albo” odrzucają. Zrozumieli już dawno, że trudności idą w parze ze szczęściem, a tryumf na mecie kolejnych etapów wiąże się z przywilejem noszenia różowego trykotu lidera oraz bolesnymi skurczami łydek.

Wprawia serce w niebezpieczne akrobacje Wyścig Paryż-Roubaix, pieszczotliwie nazywany „Piekłem Północy”, z długim odcinkami na kocich łbach. Do legendy przeszły zdjęcia obłoconych od stóp do głów zawodników oraz pucharem w kształcie… kostki brukowej.

36. Wyścig Solidarności i Olimpijczyków

I my w Polsce możemy się pochwalić nietuzinkowym wyścigiem. Oto między 2 a 5 lipca będziemy śledzić 36. edycję Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego „Solidarności” i Olimpijczyków. Pierwszy wyścig rozegrano tuż po zmianie ustrojowej. Pomysł narodził się w głowach łódzkich działaczy Związku Zawodowego „S”. Przede wszystkim jako chęć wspólnotowego działania, radości ze sportowej rywalizacji i promocji Solidarności. – Chcieliśmy dorównać innym tego rodzaju imprezom, które odbywały się z inicjatywy gazet albo innych instytucji – opowiada po latach Andrzej Słowik, pomysłodawca kolarskiego wyścigu oraz pierwszy przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Łódzka NSZZ „S”.

Trąci ironią fakt, że bezpośrednim inspiratorem polskiej edycji było kolarskie Grand Prix komunistycznego dziennika „L’Humanité”. – Przychodziły do Polski zaproszenia, więc wyjeżdżali na wyścig po paryskich ulicach czołowi polscy kolarze – wspomina znów Andrzej Słowik. Cykliczna impreza „L’Humanité” miała za zadanie promować pismo wśród szerokich mas „miast i wsi”. Tour de France, co warto również wspomnieć, także był dziennikarskim pomysłem.

Rower z potencjałem

Myliłby się ten, który twierdzi, że rower to przedmiot niewinny, bez politycznego potencjału. Stał się po pierwszej wojnie światowej czymś znacznie więcej niż obiektem sportowym zarezerwowanym dla mistrzów lub sprzętem do uprawiania zdrowej rozrywki przez warstwy próżniacze. Niemniej, to jednak prawda, że w dobie belle époque jeździły rowerem damy w bufiastych rękawach i szerokich, niepraktycznych sukniach. Ale po kryzysie lat dwudziestych zeszłego wieku jednoślad stał się proletariackim środkiem transportu. Jeżdżono welocypedem do fabryk, do sąsiedniej wsi po mąkę na chleb albo w odwiedziny do dalekiego kuzynostwa.

Na rowerze szukał wolności od nazizmu i komunizmu Andrzej Bobkowski. Wyprawa na południe Francji z praskim cwaniakiem „Tadkiem” stała się zarzewiem „Szkiców piórkiem”, literackiego połączenia trafnych obserwacji cywilizacyjnych, afirmacji prostego życia i wiatru we włosach na skórzanym siodełku. 4 września 1941 roku Bobkowski notuje w swoim kajecie: „Nieraz, gdy w zawrotnym tempie uwijam się po ulicach na rowerze, gdy świeci słońce, jestem tak szczęśliwy jak jeszcze nigdy w życiu. Odkryłem uśmiech myśli. Nie umiem tego inaczej nazwać. Mam ochotę błaznować sam do siebie, robić głupstwa sam dla siebie; rozsadza mnie jakaś głupia radość i lekkość. Wszystko mi się podoba, wszystko wokoło jest jak muzyka. Chwytane w przelocie nastroje poszczególnych ulic i widoki wiją się wewnątrz mnie jak jakiś roztańczony korowód par, każda w innym stroju”.

"Uczynić z wyścigu takie święto Solidarności na całą Polskę"

Wróćmy do genezy Wyścigu Kolarskiego „Solidarności” i Olimpijczyków. Oprócz Andrzeja Słowika swoje trzy grosze dołożył również Tadeusz Mytnik, kolarz zarówno torowy, jak i szosowy. – Potem dołączył Mietek Nowicki z olimpijczykami. No i tak to się rozpoczęło – opowiada pierwszy przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Łódzka NSZZ „S”. Przez trzy pierwsze lata wyścigi kończyły się symbolicznie w kolebce Solidarności, w Gdańsku. – Chodziło o to, żeby nie tylko jeździć po powiecie albo województwie. My chcieliśmy jeździć po całym kraju. Uczynić z wyścigu takie święto Solidarności na całą Polskę – podkreśla Tadeusz Skorek, który był dyrektorem Wyścigu przez 32 lata.

Pytam o olimpijczyków, którzy brali udział w pierwszych edycjach. Im dłużej rozmawiamy i przerzucamy się nazwiskami legend, które animowały naszą młodość, tym bardziej zapalają się moi rozmówcy. A ja razem z nimi. Ścigali się w rajdach Solidarności najlepsi polscy pięściarze, m.in. Kazimierz Szczerba, brązowy medalista igrzysk w Montrealu w 1976 roku. Do historii przeszła jego walka z Sugarem Rayem Leonardem, legendą dyscypliny. – A z mojej Łodzi był Wiesiu Rutkowski, proszę Pana – licytujemy się z Andrzejem Słowikiem. Wicemistrz olimpijski z Monachium w 1972 roku jeździł z Solidarnością kilkukrotnie. Na rower wsiadali również olimpijczycy innych dyscyplin, m.in. Mieczysław Nowicki oraz Maria Kwaśniewska.

Na początku chodziło o promocję Związku w całej Polsce. Pierwsze edycje bardziej przypominały pikniki albo festyny. Na rynkach rozstawiano namioty, stragany i sceny. Można było się spotkać, porozmawiać z idolem z pierwszych stron kolorowych magazynów. Solidarność spełniała swój genetyczny obowiązek, łączyła różne środowiska, wzbogacała i zapładniała żywym i osobistym kontaktem. Andrzej Słowik mówi: – Miałem to szczęście, że uprawiałem kolarstwo i wiedziałem, jak ono oddziałuje na kibiców, na społeczność lokalną. I o to przede wszystkim chodziło, żeby związek zawodowy miał ofertę nie tylko dla rodziców, dla dorosłych, ale również dla dzieci naszych członków, które mogły przyjść i zobaczyć. Część z nich miała okazję, żeby się zarazić kolarskim bakcylem. Część mogła nawet uczestniczyć w takich minizawodach, które również organizowaliśmy. I to był ten aspekt, powiedziałbym, ogólnospołeczny. Ulice pełne ludzi i uśmiechnięte buzie dzieciaków – o to nam chodziło.

Warto wspomnieć, że w tym roku organizatorzy również przewidują Miniwyścig Solidarności. Oprócz zawodów zorganizowane zostaną konkursy uwrażliwiające młodzież na problemy ekologiczne.

Obecnie Wyścig uległ daleko idącej profesjonalizacji. Został uwzględniony w światowym kalendarzu wyścigów kolarskich Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) w grupie Europe Tour i zostanie rozegrany w klasie 2.2 UCI. Solidarnościowy tour stał się kuźnią talentów. Jak mówił „Dziennikowi Łódzkiemu” rzecznik wyścigu Mariusz Goss: – Trzeba obserwować Wyścig Solidarności, by zobaczyć na trasie chłopaków, którzy w przyszłości pojadą na Giro d’Italia, Tour de France i Vuelta a España.

Zaczynali kariery na szosach solidarnościowego Wyścigu m.in. Michał Kwiatkowski oraz Patryk Stosz. – W Polsce są dwa wielkie wyścigi – wymienia Tadeusz Skorek – Tour de Pologne organizowany przez Czesława Langa oraz Wyścig Solidarności, którym opiekuje się Waldemar Krenc. Te imprezy są na najwyższym, nie tylko europejskim, ale i światowym poziomie.

Tegoroczna edycja liczyć będzie łącznie pięć etapów. Pierwszego dnia rozegrane zostaną dwa „płaskie” etapy, pierwszy przed południem o długości 100 km, a kolejny po południu – 104,6 km. Uroczysty start Wyścigu nastąpi na rynku w Strzyżowie. Pierwsza premia lotna czeka na kolarzy w Korczynie (23,5 km), a potem skręt na najsłynniejszą premię górską (32,7 km) w Odrzykoniu. To miejsce ma nie tylko wysokie walory krajoznawcze. Znajduje się w nim zamek, w którym Aleksander Fredro napisał „Zemstę”. Następnie kolarze pojadą przez Bratkówkę, Wojkówkę, Łęki Strzyżowskie do gminy Frysztak (53,6 km). Później będą: Kalembina, Różanka, Grodzisko i premia górska w Zawadce (77,6 km). Metę inaugurującą wyścig ustawiono w Sędziszowie Małopolskim.

Drugi etap rozpocznie w Ropczycach, znów w samym środku miasta. Na trasie jest tylko jeden lotny finisz na 54,6 km, tuż przed Bojanowem. Do Stalowej Woli kolarze wjadą od strony Jamnicy i czekają ich aż trzy okrążenia obiema nitkami al. Jana Pawła II, gdzie tradycyjnie wyznaczono metę etapu.

Etap Królewski zacznie się w Jedliczach. To najdłuższy (173,7 km) oraz uznany za najtrudniejszy moment wyścigu. Po rundzie wokół Jedlicz, liczącej 18,4 km, kolarze ruszą zdobyć premię lotną. Znajduje się ona na 39,5 km, w Dębowcu, a potem kolejna w Brzyskiej na 73,1 km. Następnie przyjdzie czas na górskie wspinaczki w Głobikowej, na 106 km, oraz Połomi, na 115,3 km. Ze wzniesień zawodnicy ruszą na niziny, gdzie do zdobycia są punkty i nagrody na lotnym finiszu w Jodłowej, na 136,6 km, oraz premii specjalnej na rynku w Pilznie, na 154,7 km, oraz mecie w Dębicy, na 173,7 km.

Ostatni podkarpacki etap pojedzie z Trzcinicy do Mielca. Pierwszy finisz lotny wyznaczono w Tarnowcu (19,3 km), kolejny w Bieździadce (43,6 km), a następnie w Małej (88,6 km).

Ostatni etap prowadzić będzie już tradycyjnie z Kielc do Łodzi. Start na kieleckim rynku, kilka przecznic stąd do liceum chodził Stefan Żeromski. Kierunek – Zagnańsk. Pierwszy finisz wyznaczono w Końskich (47,3 km), a kolejne już w województwie łódzkim w Będkowie (129,1 km) i Brójcach (143,8 km). Organizatorzy przewidzieli premię specjalną w Andrespolu (151,5 km). W Łodzi też zawodnicy zaprezentują się na pętli, czyli po pierwszym minięciu linii mety przy ul. Przybyszewskiego.

Kondycja kolarska, zwracają na to uwagę znawcy tematu, jest totalna. Kolarze ścigają się przede wszystkim sami ze sobą, towarzyszy im nieustanie zgarbiony cień padający na ziemię; walczą ze swoimi ciałami, zmęczeniem i skurczami. Konkurują również między sobą, zarówno w obrębie własnych drużyn, jak i przeciwko innym. Czasami przygniata ich słońce, wiatr dmucha w twarze, a deszcz zacina. Na te przeciwności jest tylko jeden sposób: jazda ramię w ramię, koło w koło, czyli w peletonie. Dlatego bez względu na okoliczności i warunki pogodowe między 2 a 5 lipca – między Kielcami a Łodzią – bądźmy razem na 36. Międzynarodowym Wyścigu Kolarskim Solidarności i Olimpijczyków!


 

POLECANE
Rogale marcińskie u Magdy Gessler. Cena zwala z nóg z ostatniej chwili
Rogale marcińskie u Magdy Gessler. Cena zwala z nóg

Magda Gessler sprzedaje rogale marcińskie po 39 zł w warszawskim "Słodkim Słonym" – o 4 zł więcej niż rok temu. Cena wywołała burzę w sieci.

Groźny wypadek na drodze ekspresowej. Lądował śmigłowiec LPR z ostatniej chwili
Groźny wypadek na drodze ekspresowej. Lądował śmigłowiec LPR

Groźny wypadek na S3 między węzłami Myślibórz i Pyrzyce. Trzyletnie dziecko przetransportowano śmigłowcem LPR do szpitala w Szczecinie – informuje RMF FM.

Kiedy spadnie pierwszy śnieg? Wskazano datę z ostatniej chwili
Kiedy spadnie pierwszy śnieg? Wskazano datę

Po krótkim ociepleniu prognozy wskazują zwrot: około 17–20 listopada nadciągnie ochłodzenie, a w końcówce miesiąca możliwe są pierwsze przelotne opady śniegu.

Prezydent Karol Nawrocki podjął decyzję ws. Marszu Niepodległości z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki podjął decyzję ws. Marszu Niepodległości

Karol Nawrocki zapowiedział, że weźmie udział w tegorocznym Marszu Niepodległości w Warszawie. "W ubiegłych latach uczestniczyłem w nim jako prezes IPN, a tym roku pierwszy raz wezmę udział w jego obchodach jako prezydent" – napisał w artykule dla portalu "Wszystko co najważniejsze".

Fala dezinformacji po wecie prezydenta ws. Parku Doliny Dolnej Odry. Ważna analiza z ostatniej chwili
"Fala dezinformacji po wecie prezydenta ws. Parku Doliny Dolnej Odry". Ważna analiza

Prezydent Karol Nawrocki zawetował w piątek ustawę ws. utworzenia Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. "Rozpoczęła się fala dezinformacji w sprawie Parku Doliny Dolnej Odry" – pisze na platformie X szef Gabinetu Prezydenta RP Paweł Szefernaker i publikuje analizę.

Orban ogłasza sukces po spotkaniu z Trumpem. Węgry zwolnione z sankcji z ostatniej chwili
Orban ogłasza sukces po spotkaniu z Trumpem. Węgry zwolnione z sankcji

Premier Węgier Viktor Orban poinformował w piątek, że jego kraj został wyłączony z sankcji, które Stany Zjednoczone nałożyły na Rosję w związku z jej inwazją na Ukrainę. Szef węgierskiego rządu rozmawiał na ten temat w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem.

Posłowie Razem wyciągnęli karty w trakcie głosowania ws. Ziobry z ostatniej chwili
Posłowie Razem wyciągnęli karty w trakcie głosowania ws. Ziobry

Posłowie Razem nie wzięli udziału w głosowaniu o zatrzymanie i aresztowanie Zbigniewa Ziobry. W rozmowie z polsatnews.pl poseł Partii Razem Maciej Konieczny wytłumaczył tę decyzję.

PKO BP wydał ważny komunikat z ostatniej chwili
PKO BP wydał ważny komunikat

Uważaj na fałszywe e-maile o temacie: "Potwierdzenie operacji iPKO biznes" – apeluje PKO BP.

Zdegradować Rokossowskiego tylko u nas
Zdegradować Rokossowskiego

7 listopada 1949 r., na podstawie porozumienia między komunistycznym rządem nad Wisłą, a zwierzchnimi dla niego władzami w Moskwie, sowiecki generał Konstantin Rokossowskij został marszałkiem Polski i ministrem obrony narodowej. Sowietyzacja polskiej armii przyspieszyła.

Współodkrywca struktury DNA James Watson nie żyje z ostatniej chwili
Współodkrywca struktury DNA James Watson nie żyje

W wieku 97 lat zmarł James D. Watson, amerykański biolog, laureat Nagrody Nobla za odkrycie struktury DNA - poinformował w piątek „New York Times”. To jeden z najważniejszych naukowców XX wieku - napisał dziennik.

REKLAMA

Solidarnie w peletonie. Jutro startuje 36. Międzynarodowy Wyścig Kolarski "Solidarności" i Olimpijczyków

Znawcy kolarskich wyścigów mówią, rzecz jasna, o Tour de France. O wykańczających podjazdach na Col de la Loze czy tryptyku Peyresourde – Menté – Portet-d'Aspet, Col d’Agnes i równinie de Beille. I my w Polsce możemy się pochwalić nietuzinkowym wyścigiem. Oto między 2 a 5 lipca będziemy śledzić 36. edycję Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego „Solidarności” i Olimpijczyków.
 Solidarnie w peletonie. Jutro startuje 36. Międzynarodowy Wyścig Kolarski
/ fot. M. Żegliński

Znawcy kolarskich wyścigów mówią, rzecz jasna, o Tour de France. O wykańczających podjazdach na Col de la Loze czy tryptyku Peyresourde – Menté – Portet-d'Aspet, Col d’Agnes i równinie de Beille. W pamięć adeptów dyscypliny wryła się również słynna potyczka dawnych mistrzów francuskiej pętli: Jacques’a Anquetila z „wiecznie drugim” Raymondem Poulidorem. Wznieca wśród kibiców błysk entuzjazmu Giro d’Italia z jego świętem bicolore. Kolor żółty podkreśla z jednej strony radość z przekraczania ludzkich granic, a kolor niebieski zapowiada przeciwności, trudne do pokonania stromizny przełęczy Passo dello Stelvio czy Passo di Gavia. Włosi męczący układ „albo-albo” odrzucają. Zrozumieli już dawno, że trudności idą w parze ze szczęściem, a tryumf na mecie kolejnych etapów wiąże się z przywilejem noszenia różowego trykotu lidera oraz bolesnymi skurczami łydek.

Wprawia serce w niebezpieczne akrobacje Wyścig Paryż-Roubaix, pieszczotliwie nazywany „Piekłem Północy”, z długim odcinkami na kocich łbach. Do legendy przeszły zdjęcia obłoconych od stóp do głów zawodników oraz pucharem w kształcie… kostki brukowej.

36. Wyścig Solidarności i Olimpijczyków

I my w Polsce możemy się pochwalić nietuzinkowym wyścigiem. Oto między 2 a 5 lipca będziemy śledzić 36. edycję Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego „Solidarności” i Olimpijczyków. Pierwszy wyścig rozegrano tuż po zmianie ustrojowej. Pomysł narodził się w głowach łódzkich działaczy Związku Zawodowego „S”. Przede wszystkim jako chęć wspólnotowego działania, radości ze sportowej rywalizacji i promocji Solidarności. – Chcieliśmy dorównać innym tego rodzaju imprezom, które odbywały się z inicjatywy gazet albo innych instytucji – opowiada po latach Andrzej Słowik, pomysłodawca kolarskiego wyścigu oraz pierwszy przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Łódzka NSZZ „S”.

Trąci ironią fakt, że bezpośrednim inspiratorem polskiej edycji było kolarskie Grand Prix komunistycznego dziennika „L’Humanité”. – Przychodziły do Polski zaproszenia, więc wyjeżdżali na wyścig po paryskich ulicach czołowi polscy kolarze – wspomina znów Andrzej Słowik. Cykliczna impreza „L’Humanité” miała za zadanie promować pismo wśród szerokich mas „miast i wsi”. Tour de France, co warto również wspomnieć, także był dziennikarskim pomysłem.

Rower z potencjałem

Myliłby się ten, który twierdzi, że rower to przedmiot niewinny, bez politycznego potencjału. Stał się po pierwszej wojnie światowej czymś znacznie więcej niż obiektem sportowym zarezerwowanym dla mistrzów lub sprzętem do uprawiania zdrowej rozrywki przez warstwy próżniacze. Niemniej, to jednak prawda, że w dobie belle époque jeździły rowerem damy w bufiastych rękawach i szerokich, niepraktycznych sukniach. Ale po kryzysie lat dwudziestych zeszłego wieku jednoślad stał się proletariackim środkiem transportu. Jeżdżono welocypedem do fabryk, do sąsiedniej wsi po mąkę na chleb albo w odwiedziny do dalekiego kuzynostwa.

Na rowerze szukał wolności od nazizmu i komunizmu Andrzej Bobkowski. Wyprawa na południe Francji z praskim cwaniakiem „Tadkiem” stała się zarzewiem „Szkiców piórkiem”, literackiego połączenia trafnych obserwacji cywilizacyjnych, afirmacji prostego życia i wiatru we włosach na skórzanym siodełku. 4 września 1941 roku Bobkowski notuje w swoim kajecie: „Nieraz, gdy w zawrotnym tempie uwijam się po ulicach na rowerze, gdy świeci słońce, jestem tak szczęśliwy jak jeszcze nigdy w życiu. Odkryłem uśmiech myśli. Nie umiem tego inaczej nazwać. Mam ochotę błaznować sam do siebie, robić głupstwa sam dla siebie; rozsadza mnie jakaś głupia radość i lekkość. Wszystko mi się podoba, wszystko wokoło jest jak muzyka. Chwytane w przelocie nastroje poszczególnych ulic i widoki wiją się wewnątrz mnie jak jakiś roztańczony korowód par, każda w innym stroju”.

"Uczynić z wyścigu takie święto Solidarności na całą Polskę"

Wróćmy do genezy Wyścigu Kolarskiego „Solidarności” i Olimpijczyków. Oprócz Andrzeja Słowika swoje trzy grosze dołożył również Tadeusz Mytnik, kolarz zarówno torowy, jak i szosowy. – Potem dołączył Mietek Nowicki z olimpijczykami. No i tak to się rozpoczęło – opowiada pierwszy przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Łódzka NSZZ „S”. Przez trzy pierwsze lata wyścigi kończyły się symbolicznie w kolebce Solidarności, w Gdańsku. – Chodziło o to, żeby nie tylko jeździć po powiecie albo województwie. My chcieliśmy jeździć po całym kraju. Uczynić z wyścigu takie święto Solidarności na całą Polskę – podkreśla Tadeusz Skorek, który był dyrektorem Wyścigu przez 32 lata.

Pytam o olimpijczyków, którzy brali udział w pierwszych edycjach. Im dłużej rozmawiamy i przerzucamy się nazwiskami legend, które animowały naszą młodość, tym bardziej zapalają się moi rozmówcy. A ja razem z nimi. Ścigali się w rajdach Solidarności najlepsi polscy pięściarze, m.in. Kazimierz Szczerba, brązowy medalista igrzysk w Montrealu w 1976 roku. Do historii przeszła jego walka z Sugarem Rayem Leonardem, legendą dyscypliny. – A z mojej Łodzi był Wiesiu Rutkowski, proszę Pana – licytujemy się z Andrzejem Słowikiem. Wicemistrz olimpijski z Monachium w 1972 roku jeździł z Solidarnością kilkukrotnie. Na rower wsiadali również olimpijczycy innych dyscyplin, m.in. Mieczysław Nowicki oraz Maria Kwaśniewska.

Na początku chodziło o promocję Związku w całej Polsce. Pierwsze edycje bardziej przypominały pikniki albo festyny. Na rynkach rozstawiano namioty, stragany i sceny. Można było się spotkać, porozmawiać z idolem z pierwszych stron kolorowych magazynów. Solidarność spełniała swój genetyczny obowiązek, łączyła różne środowiska, wzbogacała i zapładniała żywym i osobistym kontaktem. Andrzej Słowik mówi: – Miałem to szczęście, że uprawiałem kolarstwo i wiedziałem, jak ono oddziałuje na kibiców, na społeczność lokalną. I o to przede wszystkim chodziło, żeby związek zawodowy miał ofertę nie tylko dla rodziców, dla dorosłych, ale również dla dzieci naszych członków, które mogły przyjść i zobaczyć. Część z nich miała okazję, żeby się zarazić kolarskim bakcylem. Część mogła nawet uczestniczyć w takich minizawodach, które również organizowaliśmy. I to był ten aspekt, powiedziałbym, ogólnospołeczny. Ulice pełne ludzi i uśmiechnięte buzie dzieciaków – o to nam chodziło.

Warto wspomnieć, że w tym roku organizatorzy również przewidują Miniwyścig Solidarności. Oprócz zawodów zorganizowane zostaną konkursy uwrażliwiające młodzież na problemy ekologiczne.

Obecnie Wyścig uległ daleko idącej profesjonalizacji. Został uwzględniony w światowym kalendarzu wyścigów kolarskich Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) w grupie Europe Tour i zostanie rozegrany w klasie 2.2 UCI. Solidarnościowy tour stał się kuźnią talentów. Jak mówił „Dziennikowi Łódzkiemu” rzecznik wyścigu Mariusz Goss: – Trzeba obserwować Wyścig Solidarności, by zobaczyć na trasie chłopaków, którzy w przyszłości pojadą na Giro d’Italia, Tour de France i Vuelta a España.

Zaczynali kariery na szosach solidarnościowego Wyścigu m.in. Michał Kwiatkowski oraz Patryk Stosz. – W Polsce są dwa wielkie wyścigi – wymienia Tadeusz Skorek – Tour de Pologne organizowany przez Czesława Langa oraz Wyścig Solidarności, którym opiekuje się Waldemar Krenc. Te imprezy są na najwyższym, nie tylko europejskim, ale i światowym poziomie.

Tegoroczna edycja liczyć będzie łącznie pięć etapów. Pierwszego dnia rozegrane zostaną dwa „płaskie” etapy, pierwszy przed południem o długości 100 km, a kolejny po południu – 104,6 km. Uroczysty start Wyścigu nastąpi na rynku w Strzyżowie. Pierwsza premia lotna czeka na kolarzy w Korczynie (23,5 km), a potem skręt na najsłynniejszą premię górską (32,7 km) w Odrzykoniu. To miejsce ma nie tylko wysokie walory krajoznawcze. Znajduje się w nim zamek, w którym Aleksander Fredro napisał „Zemstę”. Następnie kolarze pojadą przez Bratkówkę, Wojkówkę, Łęki Strzyżowskie do gminy Frysztak (53,6 km). Później będą: Kalembina, Różanka, Grodzisko i premia górska w Zawadce (77,6 km). Metę inaugurującą wyścig ustawiono w Sędziszowie Małopolskim.

Drugi etap rozpocznie w Ropczycach, znów w samym środku miasta. Na trasie jest tylko jeden lotny finisz na 54,6 km, tuż przed Bojanowem. Do Stalowej Woli kolarze wjadą od strony Jamnicy i czekają ich aż trzy okrążenia obiema nitkami al. Jana Pawła II, gdzie tradycyjnie wyznaczono metę etapu.

Etap Królewski zacznie się w Jedliczach. To najdłuższy (173,7 km) oraz uznany za najtrudniejszy moment wyścigu. Po rundzie wokół Jedlicz, liczącej 18,4 km, kolarze ruszą zdobyć premię lotną. Znajduje się ona na 39,5 km, w Dębowcu, a potem kolejna w Brzyskiej na 73,1 km. Następnie przyjdzie czas na górskie wspinaczki w Głobikowej, na 106 km, oraz Połomi, na 115,3 km. Ze wzniesień zawodnicy ruszą na niziny, gdzie do zdobycia są punkty i nagrody na lotnym finiszu w Jodłowej, na 136,6 km, oraz premii specjalnej na rynku w Pilznie, na 154,7 km, oraz mecie w Dębicy, na 173,7 km.

Ostatni podkarpacki etap pojedzie z Trzcinicy do Mielca. Pierwszy finisz lotny wyznaczono w Tarnowcu (19,3 km), kolejny w Bieździadce (43,6 km), a następnie w Małej (88,6 km).

Ostatni etap prowadzić będzie już tradycyjnie z Kielc do Łodzi. Start na kieleckim rynku, kilka przecznic stąd do liceum chodził Stefan Żeromski. Kierunek – Zagnańsk. Pierwszy finisz wyznaczono w Końskich (47,3 km), a kolejne już w województwie łódzkim w Będkowie (129,1 km) i Brójcach (143,8 km). Organizatorzy przewidzieli premię specjalną w Andrespolu (151,5 km). W Łodzi też zawodnicy zaprezentują się na pętli, czyli po pierwszym minięciu linii mety przy ul. Przybyszewskiego.

Kondycja kolarska, zwracają na to uwagę znawcy tematu, jest totalna. Kolarze ścigają się przede wszystkim sami ze sobą, towarzyszy im nieustanie zgarbiony cień padający na ziemię; walczą ze swoimi ciałami, zmęczeniem i skurczami. Konkurują również między sobą, zarówno w obrębie własnych drużyn, jak i przeciwko innym. Czasami przygniata ich słońce, wiatr dmucha w twarze, a deszcz zacina. Na te przeciwności jest tylko jeden sposób: jazda ramię w ramię, koło w koło, czyli w peletonie. Dlatego bez względu na okoliczności i warunki pogodowe między 2 a 5 lipca – między Kielcami a Łodzią – bądźmy razem na 36. Międzynarodowym Wyścigu Kolarskim Solidarności i Olimpijczyków!



 

Polecane
Emerytury
Stażowe