Jaki jest klimatyzm, każdy już widzi

Jeszcze rok temu była to „teoria spiskowa”. Rzecz jasna „prawicowa”, a nawet „skrajnie prawicowa”. Tylko „świry” i „szury” w to wierzyły. „Pisiory”, „konfiarze”, „solidaruchy”.
Kaloryfer. Ilustracja poglądowa Jaki jest klimatyzm, każdy już widzi
Kaloryfer. Ilustracja poglądowa / Pixabay

Co musisz wiedzieć?

  • W ubiegłym roku Wanda Buk i Marcin Izdebski przygotowali raport „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”.
  • Był to pierwszy dokument, który wyliczał nadchodzące skutki unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. 
  • Już w pierwszym roku obowiązywania ETS2 cena litra benzyny, diesla i LPG wzrośnie o 20–35 groszy.

 

Tak przekonywano. Dziś nawet media mainstreamowe informują, że „transformacja energetyczna” oznacza duży wzrost kosztów życia. Uderzenie w słabszych i zubożenie średniaków. 

W ubiegłym roku Wanda Buk i Marcin Izdebski przygotowali raport „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”. Był to pierwszy dokument, który fachowo i konkretnie wyliczał nadchodzące skutki unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. 

 

Ceny w górę

Pierwsza wersja ETS nie odbiła się w znaczący sposób na portfelach społeczeństwa. Faza druga to swoiste turbodoładowanie. ETS2 to nie tylko znacznie wyższe ceny za uprawnienia do emisji przemysłowych. Opłaty obejmą także transport/paliwa i budownictwo/mieszkania. 

Buk i Izdebski pisali: „Nowy system obejmie opłatami emisje pochodzące ze spalania paliw przez gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa dotychczas nie objęte systemem ETS1, m.in. małe ciepłownie, piekarnie, gastronomie, sklepy. Dodatkowe koszty będą ukryte w cenie paliw kopalnych m.in. węgla, gazu, oleju opałowego, paliw silnikowych. Koszt zakupu paliw wzrośnie nie tylko o wysokość opłaty emisyjnej, ale także wysokość podatku VAT naliczanego od tej opłaty”. 

 

Ubożsi aż o tyle

ETS2 uderzy właściwie w każdego. 

Wspomniani analitycy wyliczyli, że przeciętna polska rodzina ogrzewająca dom piecem gazowym zapłaci w latach 2027–2035 o ponad 2600 złotych więcej rocznie, licząc według obecnych cen surowca. Gdy ogrzewa dom węglem, zapłaci o ponad 4300 złotych więcej rocznie. „Aby pokryć dodatkowe koszty związane z ETS2, przeciętna polska rodzina w 2027 roku w przypadku ogrzewania gazem będzie musiała wydać równowartość 45% (w 2030 r. – 82%) miesięcznego minimalnego wynagrodzenia, a w przypadku ogrzewania węglem 73% (w 2030 r. – 134%)” – pisali Buk i Izdebski. 

Mowa o średnim zużyciu. W przypadku domów i mieszkań o najgorszych warunkach termoizolacji, a więc największym zużyciu środków grzewczych – te kwoty będą znacznie wyższe. Najbiedniejsi, czyli mieszkający w najgorszych warunkach, zapłacą najwięcej. 

Podobnie w przypadku podgrzewania wody, przygotowania posiłków itp. w oparciu o gaz i węgiel. Nie tylko w domach, także np. w gastronomii, hotelarstwie itp. 

To nie koniec. Już w pierwszym roku obowiązywania ETS2 cena litra benzyny, diesla i LPG wzrośnie o 20–35 groszy. W roku 2030 będzie to już 40–60 groszy więcej na litrze. Za dziesięć lat dodatkowe opodatkowanie litra paliwa to złotówka-półtora. Licząc według obecnych cen. Mowa nie tylko o transporcie indywidualnym. Podrożeją także przewozy autobusowe, dostawy surowców i produktów itp. 

Razem wzięte oznacza to wielkie uderzenie w portfele Polaków. To grube tysiące kosztów rocznie. Niemal wszystkich z nas w wielu dziedzinach życia. Nie będzie się dało uciec przed szybkim wzrostem cen.

 

Co na to rząd?

Rząd liberałów gładko przeszedł od przemilczania problemu lub wyśmiewania „teorii spiskowych” do planowania działań. A raczej: pseudodziałań.
Unia Europejska przyjęła założenie, że Polska otrzyma około 50 miliardów złotych ze Społecznego Funduszu Klimatycznego w latach 2026–2032. Z tego tylko 37,5% może być przeznaczone na bezpośrednie rekompensaty dla ofiar wzrostu kosztów życia.

Projekt wsparcia przygotowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Właśnie został ogłoszony. Wsparcie będzie miało postać bonów energetycznych. Na ten cel, zgodnie z unijnymi wytycznymi, trafi niespełna 20 miliardów złotych. Na okres siedmiu lat. Po kilka miliardów rocznie. Dla porównania: coroczne wydatki na program 800+, skierowany tylko do rodzin z nieletnimi dziećmi, to około 70 miliardów złotych.
W dodatku wsparcie obejmie jedynie ogrzewanie domów i zużycie węgla i gazu na inne potrzeby bytowe. Nie ma mowy o rekompensacie kosztów w wielu dziedzinach życia, choćby wykorzystania prądu czy dojazdów do pracy.

Można usłyszeć opinie, że wsparcie, które Polska otrzyma z funduszy unijnych na rekompensowanie skutków wprowadzenie ETS2, czyni z nas największego beneficjenta takich środków. Mamy dostać około 18% ogółu unijnych środków na ten cel. „Zapomina” się jednak o fakcie, który opisali Buk i Izdebski: „Polska jest jednym z krajów, którego obywatele najdotkliwiej odczują uruchomienie ETS2. Ze względów klimatycznych należymy do grona państw z zapotrzebowaniem na ciepło przekraczającym średnią unijną. Mamy też najwyższe w Europie wykorzystanie węgla, będącego najbardziej emisyjnym paliwem, do ogrzewania budynków mieszkalnych”.

 

Bez wsparcia

Według założeń rządowego programu wsparcie w postaci bonów energetycznych ma trafić tylko do wybranych grup. Po pierwsze do osób starszych – powyżej granicy wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Po drugie do niezamożnych – z dochodami do 2500 zł miesięcznie w gospodarstwie jednoosobowym i 1700 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym. Po trzecie: ogrzewających wyłącznie indywidualne domy.  

Zarabiasz ciut ponad przyjęte kryteria ubóstwa? Masz kosztowne w ogrzewaniu mieszkanie zamiast domu? Zapomnij o wsparciu. Rekompensaty trafią tylko do około 25% osób, które zarówno potrzebują wsparcia, jak i ich koszty ogrzewania lokali mieszkalnych znacznie wzrosną wskutek ETS2. Bartłomiej Orzeł, były pełnomocnik rządu ds. programu „Czyste powietrze”, skomentował to dla „Dziennika Gazety Prawnej”: „To nie jest program skierowany do ubogich, ale do wybranej grupy ubogich”.

Zaledwie co około ósmy Polak otrzyma jakiekolwiek wsparcie w ciągu tych kilku lat. Obejmie ono tylko jeden z kilku aspektów znacznego wzrostu kosztów życia. Będzie niewielkie. A cała reszta nie dostanie ani grosza. Wsparcia nie otrzyma wiele osób ubogich. Ani takich, które nieco „wystają” ponad próg ubóstwa. Ani nikt ze „średniaków”. 

Ledwo co zaczęliśmy żyć lepiej, dzięki koniunkturze gospodarczej, spadkowi bezrobocia i pisowskim programom socjalnym – a już wracamy do dawnego biedowania. Do oszczędzania na wszystkim i do walki o przetrwanie.

 

Jak zrazić do ekologii

Marcin Izdebski, współautor raportu o skutkach wprowadzenia ETS2, mówił w jednym z wywiadów: „W efekcie niektórych grup społecznych nie będzie stać na ogrzewanie lokali, co jest ewidentnym błędem tej polityki. Ona w ogóle nie patrzy na koszty społeczne. […] W drugiej połowie lat 30. roczne koszty dla niektórych rodzin mogą przekroczyć 20–30 tys. zł w dzisiejszej wartości pieniądza, więc uzupełnionej o przyszłą inflację. To są oczywiście kwoty niemożliwe do poniesienia nawet przez zamożniejszą część społeczeństwa. Ta zresztą będzie mogła łatwiej zainwestować w wymianę źródeł ciepła”. 

Czy takie realia przekonają kogokolwiek do ekologii? Oczywiście, że nie. Wręcz przeciwnie – ekologia robiona za pomocą zubażania szerokich rzesz społeczeństwa to najlepszy sposób, aby zrazić miliony ludzi do ochrony środowiska

Nie da się przekonać do szczytnych ideałów kogoś biednego, głodnego i zmarzniętego. Łatwo go natomiast do nich na trwałe zniechęcić. 
Łatwo stworzyć wrażenie, że taka ekologia jest robiona niemal dosłownie po trupach. Że trosce o planetę towarzyszy brak troski o ludzi. Że czekają nas kolejne – które to już? – lata „zaciskania pasa” w imię świetlanej przyszłości. 

Gdzieś tam, na odległym horyzoncie, za wiele lat podobno są elektryczne auta, ocieplone domy, zainstalowane źródła taniej czystej energii itp. Nie dla nielicznych, lecz dla wszystkich. Ale ludzie mają tylko jedno życie. Dzisiejsi 40–60-latkowie już się naczekali na lepsze czasy. Gdy one nadeszły, szybko się kończą.

Poradzi sobie wąska zamożna grupa. Cała reszta straci, będzie żyła na krawędzi ubóstwa, licząc każdy grosz, w niedogrzanych lokalach itp. Dla nich „transformacja energetyczna” to po prostu kolejne wydanie neoliberalnej terapii szokowej. 

Nie jest to teoria spiskowa. Prawicowa czy skrajnie prawicowa. To opis nadchodzących realiów. I zwykłego sposobu działania bezwzględnych antyspołecznych liberałów.


 

POLECANE
Skradziono samochód Tusków. Nieoficjalnie: To samochód żony premiera z ostatniej chwili
Skradziono samochód Tusków. Nieoficjalnie: To samochód żony premiera

W Trójmieście skradziono samochód należący do rodziny premiera Donalda Tuska. Jak podaje TVN24.pl, chodzi o luksusowego lexusa, który znajdował się w Sopocie – w pobliżu prywatnego domu szefa rządu. Nad sprawą pracuje policja, a także służby specjalne.

Zamieszki w całej Francji. Ton nadaje skrajna lewica z ostatniej chwili
Zamieszki w całej Francji. Ton nadaje skrajna lewica

W całej Francji mają dziś miejsce gwałtowne demonstracje. Grupy często zamaskowanych mężczyzn stawiają barykady i podkładają ogień. Robią to pod hasłem „Blokujmy wszystko”. Ton zamieszkom na ulicach nadają skrajnie lewicowe organizacje.

Jeszcze dziś rozmowa Nawrocki-Trump ws. rosyjskich dronów nad Polską z ostatniej chwili
Jeszcze dziś rozmowa Nawrocki-Trump ws. rosyjskich dronów nad Polską

Prezydent USA Donald Trump planuje jeszcze dziś przeprowadzić rozmowę z prezydentem RP Karolem Nawrockim - przekazała w środę PAP przedstawicielka Białego Domu.

Porażka prokuratury Żurka. Sąd Najwyższy odmówił uchyleniu immunitetu sędziemu Iwańcowi z ostatniej chwili
Porażka prokuratury Żurka. Sąd Najwyższy odmówił uchyleniu immunitetu sędziemu Iwańcowi

Sąd Najwyższy nie wyraził zgody na uchylenie immunitetu sędziemu Jakubowi Iwańcowi. Sprawa, jak napisała sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, dotyczyła rzekomego przekroczenia uprawnień, polegającego na ukrywaniu akt dyscyplinarnych, które później zostały siłowo przejęte przez Prokuraturę Krajową.

Unia Europejska zwariowała z ostatniej chwili
"Unia Europejska zwariowała"

W Parlamencie Europejskim odbyło się wystąpienie szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, a jej przemówienie wywołało falę komentarzy. Szczególnie ostro zareagował europoseł PiS Tobiasz Bocheński, który nie szczędził krytyki zarówno wobec samej von der Leyen, jak i posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy bili jej brawo. 

Prezydent zwołuje pilną Radę Bezpieczeństwa Narodowego z ostatniej chwili
Prezydent zwołuje pilną Radę Bezpieczeństwa Narodowego

Po bezprecedensowym ataku rosyjskich dronów, prezydent Karol Nawrocki – jak ustalił Polsat News – zwołał pilną Radę Bezpieczeństwa Narodowego. „To wyjątkowy moment w historii Polski i NATO” – podkreślił prezydent, zapowiadając wyciągnięcie konsekwencji wobec agresora.

MSZ wezwało ambasadora. Rosja: „Nie ma żadnych dowodów, że drony były rosyjskie” z ostatniej chwili
MSZ wezwało ambasadora. Rosja: „Nie ma żadnych dowodów, że drony były rosyjskie”

Po nocnym ataku dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną, MSZ wezwało rosyjskiego dyplomatę i wręczyło mu notę protestacyjną. Moskwa jednak wszystkiemu zaprzecza, twierdząc: „Nie ma żadnych dowodów, że to były drony rosyjskie”.

Drony nad Polską. Kreml wydał komunikat: Brak prośby od polskich władz z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Kreml wydał komunikat: Brak prośby od polskich władz

Kreml odmówił komentarza w sprawie wtargnięcia rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną w nocy z wtorku na środę – przekazał rzecznik Dmitrij Pieskow. Podkreślił, że sprawa leży w gestii rosyjskiego ministerstwa obrony, które dotąd nie odniosło się do incydentu.

NATO zgodziło się na uruchomienie art. 4 pilne
NATO zgodziło się na uruchomienie art. 4

Drony nad Polską zmusiły Warszawę do sięgnięcia po jeden z najważniejszych artykułów Traktatu Północnoatlantyckiego. NATO uruchomiło art. 4 – konsultacje sojuszników już się rozpoczęły.

Eksplozje pod Wilnem. Płoną wagony Orlenu z ostatniej chwili
Eksplozje pod Wilnem. Płoną wagony Orlenu

W środę rano na stacji w podwileńskich Trokach Wokach zapaliło się osiem wagonów kolejowych przewożących gaz płynny. Jak poinformowały służby, zgłoszenie wpłynęło o 9.46. W wyniku zdarzenia jedna osoba została ranna.

REKLAMA

Jaki jest klimatyzm, każdy już widzi

Jeszcze rok temu była to „teoria spiskowa”. Rzecz jasna „prawicowa”, a nawet „skrajnie prawicowa”. Tylko „świry” i „szury” w to wierzyły. „Pisiory”, „konfiarze”, „solidaruchy”.
Kaloryfer. Ilustracja poglądowa Jaki jest klimatyzm, każdy już widzi
Kaloryfer. Ilustracja poglądowa / Pixabay

Co musisz wiedzieć?

  • W ubiegłym roku Wanda Buk i Marcin Izdebski przygotowali raport „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”.
  • Był to pierwszy dokument, który wyliczał nadchodzące skutki unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. 
  • Już w pierwszym roku obowiązywania ETS2 cena litra benzyny, diesla i LPG wzrośnie o 20–35 groszy.

 

Tak przekonywano. Dziś nawet media mainstreamowe informują, że „transformacja energetyczna” oznacza duży wzrost kosztów życia. Uderzenie w słabszych i zubożenie średniaków. 

W ubiegłym roku Wanda Buk i Marcin Izdebski przygotowali raport „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”. Był to pierwszy dokument, który fachowo i konkretnie wyliczał nadchodzące skutki unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. 

 

Ceny w górę

Pierwsza wersja ETS nie odbiła się w znaczący sposób na portfelach społeczeństwa. Faza druga to swoiste turbodoładowanie. ETS2 to nie tylko znacznie wyższe ceny za uprawnienia do emisji przemysłowych. Opłaty obejmą także transport/paliwa i budownictwo/mieszkania. 

Buk i Izdebski pisali: „Nowy system obejmie opłatami emisje pochodzące ze spalania paliw przez gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa dotychczas nie objęte systemem ETS1, m.in. małe ciepłownie, piekarnie, gastronomie, sklepy. Dodatkowe koszty będą ukryte w cenie paliw kopalnych m.in. węgla, gazu, oleju opałowego, paliw silnikowych. Koszt zakupu paliw wzrośnie nie tylko o wysokość opłaty emisyjnej, ale także wysokość podatku VAT naliczanego od tej opłaty”. 

 

Ubożsi aż o tyle

ETS2 uderzy właściwie w każdego. 

Wspomniani analitycy wyliczyli, że przeciętna polska rodzina ogrzewająca dom piecem gazowym zapłaci w latach 2027–2035 o ponad 2600 złotych więcej rocznie, licząc według obecnych cen surowca. Gdy ogrzewa dom węglem, zapłaci o ponad 4300 złotych więcej rocznie. „Aby pokryć dodatkowe koszty związane z ETS2, przeciętna polska rodzina w 2027 roku w przypadku ogrzewania gazem będzie musiała wydać równowartość 45% (w 2030 r. – 82%) miesięcznego minimalnego wynagrodzenia, a w przypadku ogrzewania węglem 73% (w 2030 r. – 134%)” – pisali Buk i Izdebski. 

Mowa o średnim zużyciu. W przypadku domów i mieszkań o najgorszych warunkach termoizolacji, a więc największym zużyciu środków grzewczych – te kwoty będą znacznie wyższe. Najbiedniejsi, czyli mieszkający w najgorszych warunkach, zapłacą najwięcej. 

Podobnie w przypadku podgrzewania wody, przygotowania posiłków itp. w oparciu o gaz i węgiel. Nie tylko w domach, także np. w gastronomii, hotelarstwie itp. 

To nie koniec. Już w pierwszym roku obowiązywania ETS2 cena litra benzyny, diesla i LPG wzrośnie o 20–35 groszy. W roku 2030 będzie to już 40–60 groszy więcej na litrze. Za dziesięć lat dodatkowe opodatkowanie litra paliwa to złotówka-półtora. Licząc według obecnych cen. Mowa nie tylko o transporcie indywidualnym. Podrożeją także przewozy autobusowe, dostawy surowców i produktów itp. 

Razem wzięte oznacza to wielkie uderzenie w portfele Polaków. To grube tysiące kosztów rocznie. Niemal wszystkich z nas w wielu dziedzinach życia. Nie będzie się dało uciec przed szybkim wzrostem cen.

 

Co na to rząd?

Rząd liberałów gładko przeszedł od przemilczania problemu lub wyśmiewania „teorii spiskowych” do planowania działań. A raczej: pseudodziałań.
Unia Europejska przyjęła założenie, że Polska otrzyma około 50 miliardów złotych ze Społecznego Funduszu Klimatycznego w latach 2026–2032. Z tego tylko 37,5% może być przeznaczone na bezpośrednie rekompensaty dla ofiar wzrostu kosztów życia.

Projekt wsparcia przygotowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Właśnie został ogłoszony. Wsparcie będzie miało postać bonów energetycznych. Na ten cel, zgodnie z unijnymi wytycznymi, trafi niespełna 20 miliardów złotych. Na okres siedmiu lat. Po kilka miliardów rocznie. Dla porównania: coroczne wydatki na program 800+, skierowany tylko do rodzin z nieletnimi dziećmi, to około 70 miliardów złotych.
W dodatku wsparcie obejmie jedynie ogrzewanie domów i zużycie węgla i gazu na inne potrzeby bytowe. Nie ma mowy o rekompensacie kosztów w wielu dziedzinach życia, choćby wykorzystania prądu czy dojazdów do pracy.

Można usłyszeć opinie, że wsparcie, które Polska otrzyma z funduszy unijnych na rekompensowanie skutków wprowadzenie ETS2, czyni z nas największego beneficjenta takich środków. Mamy dostać około 18% ogółu unijnych środków na ten cel. „Zapomina” się jednak o fakcie, który opisali Buk i Izdebski: „Polska jest jednym z krajów, którego obywatele najdotkliwiej odczują uruchomienie ETS2. Ze względów klimatycznych należymy do grona państw z zapotrzebowaniem na ciepło przekraczającym średnią unijną. Mamy też najwyższe w Europie wykorzystanie węgla, będącego najbardziej emisyjnym paliwem, do ogrzewania budynków mieszkalnych”.

 

Bez wsparcia

Według założeń rządowego programu wsparcie w postaci bonów energetycznych ma trafić tylko do wybranych grup. Po pierwsze do osób starszych – powyżej granicy wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Po drugie do niezamożnych – z dochodami do 2500 zł miesięcznie w gospodarstwie jednoosobowym i 1700 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym. Po trzecie: ogrzewających wyłącznie indywidualne domy.  

Zarabiasz ciut ponad przyjęte kryteria ubóstwa? Masz kosztowne w ogrzewaniu mieszkanie zamiast domu? Zapomnij o wsparciu. Rekompensaty trafią tylko do około 25% osób, które zarówno potrzebują wsparcia, jak i ich koszty ogrzewania lokali mieszkalnych znacznie wzrosną wskutek ETS2. Bartłomiej Orzeł, były pełnomocnik rządu ds. programu „Czyste powietrze”, skomentował to dla „Dziennika Gazety Prawnej”: „To nie jest program skierowany do ubogich, ale do wybranej grupy ubogich”.

Zaledwie co około ósmy Polak otrzyma jakiekolwiek wsparcie w ciągu tych kilku lat. Obejmie ono tylko jeden z kilku aspektów znacznego wzrostu kosztów życia. Będzie niewielkie. A cała reszta nie dostanie ani grosza. Wsparcia nie otrzyma wiele osób ubogich. Ani takich, które nieco „wystają” ponad próg ubóstwa. Ani nikt ze „średniaków”. 

Ledwo co zaczęliśmy żyć lepiej, dzięki koniunkturze gospodarczej, spadkowi bezrobocia i pisowskim programom socjalnym – a już wracamy do dawnego biedowania. Do oszczędzania na wszystkim i do walki o przetrwanie.

 

Jak zrazić do ekologii

Marcin Izdebski, współautor raportu o skutkach wprowadzenia ETS2, mówił w jednym z wywiadów: „W efekcie niektórych grup społecznych nie będzie stać na ogrzewanie lokali, co jest ewidentnym błędem tej polityki. Ona w ogóle nie patrzy na koszty społeczne. […] W drugiej połowie lat 30. roczne koszty dla niektórych rodzin mogą przekroczyć 20–30 tys. zł w dzisiejszej wartości pieniądza, więc uzupełnionej o przyszłą inflację. To są oczywiście kwoty niemożliwe do poniesienia nawet przez zamożniejszą część społeczeństwa. Ta zresztą będzie mogła łatwiej zainwestować w wymianę źródeł ciepła”. 

Czy takie realia przekonają kogokolwiek do ekologii? Oczywiście, że nie. Wręcz przeciwnie – ekologia robiona za pomocą zubażania szerokich rzesz społeczeństwa to najlepszy sposób, aby zrazić miliony ludzi do ochrony środowiska

Nie da się przekonać do szczytnych ideałów kogoś biednego, głodnego i zmarzniętego. Łatwo go natomiast do nich na trwałe zniechęcić. 
Łatwo stworzyć wrażenie, że taka ekologia jest robiona niemal dosłownie po trupach. Że trosce o planetę towarzyszy brak troski o ludzi. Że czekają nas kolejne – które to już? – lata „zaciskania pasa” w imię świetlanej przyszłości. 

Gdzieś tam, na odległym horyzoncie, za wiele lat podobno są elektryczne auta, ocieplone domy, zainstalowane źródła taniej czystej energii itp. Nie dla nielicznych, lecz dla wszystkich. Ale ludzie mają tylko jedno życie. Dzisiejsi 40–60-latkowie już się naczekali na lepsze czasy. Gdy one nadeszły, szybko się kończą.

Poradzi sobie wąska zamożna grupa. Cała reszta straci, będzie żyła na krawędzi ubóstwa, licząc każdy grosz, w niedogrzanych lokalach itp. Dla nich „transformacja energetyczna” to po prostu kolejne wydanie neoliberalnej terapii szokowej. 

Nie jest to teoria spiskowa. Prawicowa czy skrajnie prawicowa. To opis nadchodzących realiów. I zwykłego sposobu działania bezwzględnych antyspołecznych liberałów.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe