Nie faszysta, nie liberał, raczej patologia

Co musisz wiedzieć?
- Telewizja Republika opublikowała nagrania z udziałem posła Romana Giertycha.
- Nagrania ujawniły jego bardzo bliskie relacje z Donaldem Tuskiem.
- Grzegorz Schetyna blokował miejsce Giertychowi na listach wyborczych do Senatu.
Wielu spodziewało się, że ujawnione przez Republikę nagrania będą miały podobny kaliber, jak sprzed jedenastu lat z restauracji „Sowa i Przyjaciele” oraz „Amber Room”. Nic jednak dwa razy się nie zdarza, więc wielu komentatorów czuje się zawiedzionych i narzeka na brak krwistych kawałków. Inni sarkają, że to tylko prywatne rozmowy, ale sporo jest także takich, którzy drwią z treści publikowanych rozmów, przekonując, że to kapiszony.
Opinie są najczęściej zależne od politycznych sympatii, więc żadne argumenty ich nie zmienią. Warto jednak przez chwilę zastanowić się nad treścią nagrań, bo odkrywanie politycznej kuchni zawsze jest interesujące. Nawet jeśli zasłona ruszyła się niewiele i możemy przyglądać się zakulisowym grom tylko przez szparkę.
- Komunikat dla mieszkańców oraz turystów woj. pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. Wraca ważne połączenie
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- CBŚP zatrzymało b. prezydenta Chorzowa. Polityk PO twierdził, że to atak polityczny
- Szefowa KE wyraziła poparcie dla węgierskich środowisk LGBT. Jest reakcja Viktora Orbana
- Minister z rządu Tuska o Hołowni: Powinien wziąć się do ciężkiej pracy
- Niepokojące informacje z granicy polsko-białoruskiej. Komunikat Straży Granicznej
- Mastalerek po szczycie NATO: Oczekuję od premiera Tuska tylko trzech słów
- Maskirowka Donalda Tuska jest testem dla Polski
- SN przeliczył ponownie głosy w komisjach wyborczych. Nowe informacje
Dwie twarze
Postacią, o której dowiadujemy się najwięcej, jest oczywiście Roman Giertych. Niegdyś minister edukacji i wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, przywódca Młodzieży Wszechpolskiej, zwolennik mundurków w szkołach, głaskany przez ojca Tadeusza Rydzyka, a przez „Gazetę Wyborczą” nazywany „faszystą”, sam mówiący o Platformie Obywatelskiej „ciamciaramcia”.
W programie Moniki Olejnik „Kropka nad i” udowadniał, że nie jest wrogiem Tinky Winky, postaci z bajki „Teletubisie”, i odcinał się od opinii swojej partyjnej koleżanki, która przekonywała, że program promuje wśród dzieci homoseksualizm. Sam jednak gejów nazywał „wstrętnymi pederastami”, a na demonstracjach Młodzieży Wszechpolskiej pojawiały się transparenty „zakaz pedałowania”.
Choć sam należał do Opus Dei, a dzieci posłał do bardzo katolickiej szkoły, dziś działa w koalicji razem z będącymi w homoseksualnym związku Robertem Biedroniem i Krzysztofem Śmiszkiem czy z tęczowym Rafałem Trzaskowskim, który w paradzie równości maszerował razem z satanistami, aborcjonistami, osobami przebranymi za psy czy nakładającymi na głowę maskę przedstawiającą rozszarpanego noworodka. Prawicowy radykalizm Giertycha jakby wyparował.
Dziś niechętnie mówi on o swoich poglądach. Nagrania ujawniają jednak jego bardzo bliskie relacje z antyklerykałem Donaldem Tuskiem czy z miliarderem Leszkiem Czarneckim, który tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa został, mając osiemnaście lat, a więc jeszcze w liceum.
Nie ma w tych taśmach ani śladu po człowieku, który był konserwatystą. W jego politycznej działalności nie widać innego celu niż walka z Jarosławem Kaczyńskim oraz załatwianie interesów na zapleczu władzy.
Jakże charakterystyczna jest rozmowa z Leszkiem Czarneckim, podczas której biznesmen – wówczas działający w branży finansowej i deweloperskiej – proponuje Giertychowi wspólną kolację i pobyt w najlepszym hotelu w Wenecji. Wielokrotnie stara się przekonać go do przyjazdu, ale Giertych się waha i zwodzi. Jakby czekał na informację, o co naprawdę chodzi. Czarnecki wreszcie proponuje, by były lider Ligi Polskich Rodzin, a w momencie rozmowy już tylko adwokat, zabrał ze sobą Radosława Sikorskiego wraz z żoną.
Miliarder albo pragnął omówić jakiś biznes, albo przynajmniej ocieplić wzajemne relacje. Giertych zachowywał jednak dystans. Więcej emocji pojawia się dopiero, gdy rozmowa schodzi na politykę ówczesnego rządu PiS. Narzekają, jak bardzo zaszkodzi im podniesienie składki ZUS.
Istotą tego nagrania jest wychodząca na światło dzienne pozycja, którą Giertych zajmuje na zapleczu Platformy Obywatelskiej. Jest czymś w rodzaju łącznika, nieformalnego lobbysty, człowieka, który ma dostęp do ważnych ludzi i może umożliwić z nimi kontakt. Podczas rozmowy adwokat kilka razy podkreśla, że ma umówione spotkanie z Donaldem Tuskiem, jakby chciał udowodnić swoje znaczenie.
Polityczny amator
Ujawnione nagrania przybliżają nam także – poprzez losy Romana Giertycha – relacje w samej Platformie Obywatelskiej i zadziwiającą wiarę w sukces Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w wyborach prezydenckich w 2020 r. Były lider LPR, który sam siebie uwielbia przedstawiać jako polityka wyjątkowo przenikliwego i przewidującego, wielokrotnie powtarzał, że kandydatka PO będzie w stanie pokonać Andrzeja Dudę, a przez to zmienić sytuację polityczną w Polsce, czyli odebrać PiS-owi władzę. Jednocześnie w sposób bardzo lekceważący mówi o Rafale Trzaskowskim, który w rzeczywistości o mały włos z Andrzejem Dudą nie wygrał, a Kidawa-Błońska okazała się katastrofalną kandydaturą.
Już w 2019 roku Giertych najwidoczniej tak głęboko wrósł w świat Platformy Obywatelskiej, że zupełnie nie był w stanie wyczuć nastrojów społecznych oraz realnie ocenić potencjału „Małgosi” – jak o niej mówił. Nie rozumiał, że jest ona politykiem słabym, mało wyrazistym, niezbyt inteligentnym i całkowicie pozbawionym błyskotliwości, a przede wszystkim zupełnie nienadającym się na głowę państwa oraz niezdolnym do wytrwania maratonu, którym jest kampania prezydencka. Była gorszą wersją Bronisława Komorowskiego, tyle że w spódnicy. Dla przywódców Platformy, wśród których obracał się Giertych, przymioty te okazały się wystarczające, by wierzyć w jej sukces.
To zresztą w dużej mierze tłumaczy porażkę z tego roku. Ponowne wystawienie Rafała Trzaskowskiego tylko dlatego, że pięć lat wcześniej prawie wygrał, a obecnie także upodobnił się do Komorowskiego, pokazuje możliwości intelektualne liderów PO, w tym Romana Giertycha.
Nie byłoby to nawet aż tak bardzo dziwne, gdyż wielu polityków, obracając się wyłącznie wśród elit, traci kontakt z rzeczywistością i pławi się jedynie w wyobrażeniach o tym, kim są wyborcy, jakie mają marzenia, świadomość i aspiracje. Tu jednak łatwo dostrzec realny cel wystawiania formatu Kidawy-Błońskiej czy Trzaskowskiego. Oni nie mają mieć cech przywódczych, gdyż szef może być tylko jeden, co na taśmach mecenas wiele razy podkreśla. Chodzi oczywiście o Donalda Tuska. Miarą użyteczności polityka jest lojalność właśnie wobec obecnego premiera.
A właściwie chodzi nawet o coś więcej – o oddanie. Tylko taki kandydat może być zaakceptowany. Giertych to rozumie i na każdym kroku podkreśla swoją podległość. Dzięki temu może odnieść sukces, czyli robić intratne interesy na zapleczu polityki, a później otrzymać dobre miejsce na liście w ostatnich wyborach parlamentarnych i ostatecznie uzyskać mandat posła.
Lepsza Platforma
W wątkach czysto politycznych widzimy też Giertycha skarżącego się na Grzegorza Schetynę, który w 2019 r. pełnił funkcję przewodniczącego PO. Adwokat żali się Tuskowi i jego najbliższemu współpracownikowi Pawłowi Grasiowi, że Schetyna nie chciał mu przyznać miejsca w dobrym okręgu w wyborach do Senatu. To właśnie podczas tej rozmowy Giertych o wyborcach z Radomia czy wschodniej Wielkopolski mówi „shity”, a Tusk dorzuca, że to „zjeby”.
Wbrew pozorom nie wulgarne określenia są jednak najważniejsze. Z rozmowy wynika, że ówczesny lider PO pragnie odsunąć Giertycha od partii. Miejsca na listach nie chce przyznać oskarżonemu o korupcję Stanisławowi Gawłowskiemu, któremu ostatecznie ma przekazać zebrane dla siebie podpisy wyborców umożliwiające start w wyborach.
Ta sytuacja pokazuje, że przez chwilę istniała szansa na lepszą Platformę Obywatelską. Z tych taśm Grzegorz Schetyna wyłania się jako lider zupełnie innego formatu niż Tusk. Starający się trzymać z dala od partii ludzi tak szkodliwych i skompromitowanych jak Giertych czy Gawłowski. To on, co prawda, zdecydował się wystawić wspomnianą wcześniej Kidawę-Błońską w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, ale przecież kandydaturą byli zafascynowani także Graś i Tusk. Szaleństwo i zaślepienie objęło więc szersze kręgi.
Nie ulega wątpliwości, że PO bez owładniętego obsesją nienawiści wobec Jarosława Kaczyńskiego i PiS nihilisty, którym stał się były lider LPR, byłaby inną formacją. To przecież właśnie ta żądza zemsty hodowana latami przez Giertycha w połączeniu z opisaną na innych taśmach (nagranie Ryszarda Kalisza i Aleksandra Kwaśniewskiego sprzed jedenastu lat) mściwością Tuska dało mieszankę wybuchową. Jej skutkiem jest bezprecedensowe łamanie prawa w Polsce, prześladowanie opozycji i niszczenie instytucji państwa.
Nie wiemy oczywiście, czy Grzegorz Schetyna chciał się tylko pozbyć bliskiego współpracownika Tuska, czy rzeczywiście dążył do pewnego oczyszczenia swojej formacji z postaci tak destrukcyjnych jak Giertych. Z nagrań wynika jednak, że adwokat czuł się sponiewierany i zepchnięty na boczny tor, co raczej każe myśleć o obecnym senatorze z Wrocławia nieco cieplej.
Po latach widzimy bowiem, że ambicje byłego szefa Młodzieży Wszechpolskiej sięgają dalej. Jako czynny adwokat recenzuje działalność prokuratury, a nawet samego ministra sprawiedliwości. Ma realny wpływ na śledztwo w sprawie tzw. dwóch wież, czyli biurowców, które w Warszawie chciały postawić podmioty powiązane z Prawem i Sprawiedliwością, oraz inne postępowania toczone przeciwko politykom PiS.
Jeśli więc na ujawnionych nagraniach nie odnajdujemy tak szokujących fragmentów jak we wcześniejszych, to musimy w nich dostrzec rolę patologii w polityce PO. Tą patologią jest znaczenie i rola Romana Giertycha.