Franciszek – bardziej konserwatywny, niż się wydaje

Autobiografia papieża Franciszka pomogła mi zrozumieć jego postawy i decyzje, a nawet go polubić – jako człowieka. Nie wpłynęła jednak na moją ocenę jego pontyfikatu jako głowy Kościoła.
Papież Franciszek
Papież Franciszek / Wikipedia CC BY-SA 4.0 / Yakov Fedorov

Co musisz wiedzieć?

  • Papież Franciszek przed śmiercią napisał autobiografię pt. "Nadzieja".
  • Ojciec Święty w książce zastanawiał się m.in. nad swoim losem jako potomka imigrantów.
  • Z kolei niechęć do "bogaczy" odbiła się działaniami wobec mszy trydenckiej.

 

„Kompleks ocalonego”

Książka pod optymistycznym tytułem „Nadzieja” zaczyna się od… katastrofy. Wartkim i dramatycznym językiem została opisana tragedia zatonięcia statku „Księżniczka Mafalda”, na pokładzie którego mieli znaleźć się (choć ostatecznie na niego nie trafili) przodkowie Jorge Bergoglia. Wybranie opisu tej tragedii jako swoistego motta otwierającego autobiografię papieża Franciszka jest symboliczne. Motyw bycia emigrantem, a wręcz „kompleks ocalonego” przewija się później na kartach książki, stanowiąc ważny punkt odniesienia dla postaw Jorge Bergoglia. 

Nie potrafię powiedzieć, ile razy słyszałem historię katastrofy statku nazwanego «Principessa Mafalda» na cześć córki króla Wiktora Emanuela III. Kilka lat później, pod koniec kolejnej strasznej wojny, księżniczka Mafalda także zginęła tragiczną śmiercią w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Historię zatonięcia statku «Principessa Mafalda» opowiadano dzieciom, opowiadano w każdej dzielnicy, w każdym barrio [dzielnicy (hiszp.) – przyp. red.]. Opiewały ją także ballady śpiewane przez migrantów po obu stronach oceanu. […] Na rejs tym właśnie statkiem, wypływającym do Buenos Aires z portu w Genui 11 października 1927 roku, wykupili bilety również moi dziadkowie i ich jedyny syn, a mój ojciec Mario, wówczas jeszcze młodzieniec. Nie wyruszyli jednak w podróż na pokładzie tego parowca. Choć bardzo się starali, nie udało im się sprzedać tego, co posiadali. Musieli więc przełożyć swój wyjazd do Argentyny. I dzięki temu właśnie teraz tu jestem. Nie możecie sobie nawet wyobrazić, jak bardzo jestem za to wdzięczny Bożej Opatrzności

– pisze Bergoglio. 

Spojrzenie na postawę papieża Franciszka wobec emigrantów, krytykowane jako przejaw jego naiwności i ulegania lewicowej propagandzie, nabiera w świetle jego osobistych przeżyć innego, głębszego znaczenia. Franciszek pisze w swojej książce, że wielokrotnie zastanawiał się nad tym, dlaczego ocalała właśnie jego rodzina, dlaczego dane było urodzić się właśnie jemu, dlaczego to on wyszedł cało z wielu opresji, podczas gdy tylu innych dotknęła przedwczesna i gwałtowna śmierć. Nie znajduje na te pytania odpowiedzi, jednak być może próbuje odpowiedzieć na nie swoim życiem – poprzez solidarność z emigrantami i ludźmi ubogimi.

 

„Wyspa jak cierń w sercu”

„Podczas podróży do Ameryki wielu migrantów straciło życie. W 1888 roku na pokładzie statków «Matteo Bruzzo» i «Carlo Raggio», które płynęły z Genui do Brazylii, z głodu i wyczerpania zmarło pięćdziesiąt osób. Na statku «Frisca» doliczono się dwudziestu ofiar stratowanych przez tłum pasażerów. W 1893 roku, po wejściu na pokład «Remo», migranci zdali sobie sprawę, że na rejs sprzedanych zostało dwa razy więcej biletów, niż było miejsc. Na statku wybuchła cholera. Zmarłych wyrzucano za burtę. Liczba pasażerów malała codziennie o kilka osób. Ostatecznie jednak statek nie został nawet wpuszczony do portu docelowego. Z tego właśnie powodu wiele lat później, z okazji mojej pierwszej papieskiej podróży, chciałem udać się na Lampedusę, maleńką wyspę na Morzu Śródziemnym, która stała się przyczółkiem nadziei i solidarności oraz symbolem tragedii migrantów, a także powodem wielu kontrowersji. Na wodach wokół Lampedusy znajduje się morskie cmentarzysko wielu, bardzo wielu ofiar. […] Ta wyspa jest jak cierń w sercu. Moja podróż na Lampedusę nie była wcześniej planowana, ale musiałem ją odbyć. Przecież ja także urodziłem się w rodzinie migrantów. […] Ja również mogłem znaleźć się wśród tych, którzy dziś spotykają się z odrzuceniem. I w związku z tym zawsze zastanawiam się: dlaczego oni, a nie ja?” – pisze Bergoglio.

Obok imigrantów grupą, z którą utożsamiał się papież Franciszek, byli ludzie ubodzy. „Nie dostrzegać utożsamienia się Jezusa z ubogimi, to starać się rozwodnić Objawienie, zakłamywać Ewangelię, czyniąc z niej folklorystyczne przedstawienie, a nie stały element naszego życia. Wśród chrześcijan nikt nie jest pierwszy, bo to ostatni będą pierwszymi” – wskazuje w autobiografii. Także ta postawa ma swoje źródła w osobistych przeżyciach papieża.

Moja babka Rosa, mimo prawie trzydziestostopniowych upałów i wilgoci, dalej miała na sobie grube palto, w którym wyjechała. Zgodnie z ówczesną modą ozdobione było kołnierzem z lisa. Pod podszewką tego kołnierza, między futrem a jedwabiem, babka zaszyła cały rodzinny dobytek. Miała to palto na sobie niczym mundur, nawet kiedy już zeszli na ląd i ruszyli w głąb kraju, w górę rzeki Parana. Dopiero wtedy babka Rosa, luchadora (wojowniczka), jak ją nazywano, zdecydowała się zdjąć wełniane okrycie

– czytamy w książce „Nadzieja”. 

„Prawdziwy postęp ma charakter inkluzyjny i przynosi owoce, ponieważ jest ukierunkowany na przyszłość i młode pokolenia. Rozwój pozorny natomiast, wykluczając wielu, zawsze i wszędzie sprawia, że bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni ubożeją. Biednym nie wybacza się niczego, nawet niedostatku. Nie mogą sobie pozwolić na nieśmiałość czy zniechęcenie. Zawsze są postrzegani jako zagrażający lub nieudolni” – podkreśla papież. W świetle jego rodzinnych przeżyć można zrozumieć zarówno jego lewicowe sympatie, jak i niechęć do „bogaczy”. Wydaje się jednak, że ta ostatnia tak mocno go ukształtowała, że przeniknęła nawet do kwestii dotyczących poszanowania Majestatu Bożego wyrażającego się w sprawowaniu liturgii z należną Bogu czcią, manifestowaną także poprzez odpowiedni dobór szat kapłańskich i papieskich. Papież Franciszek zdawał się tego nie rozumieć, nazywając ten sztafaż „karnawałem” i wyrażając swoją solidarność z ubogimi poprzez rezygnację z wielu tradycyjnie przynależnych papiestwu symboli. W swoich działaniach posunął się tak daleko, iż zakazał celebrowania Mszy w starym rycie, być może kojarząc ją właśnie ze zbytnim w jego opinii przepychem i majestatem. 

 

Rodzina i ojczyzna

Tak jak świętego Jana Pawła II mocno ukształtowała polskość i tak jak przez cały pontyfikat czerpał on z tego dziedzictwa, podobnie czynił papież Franciszek w odniesieniu do swojej przeszłości. „Każdy emigrant ma swoje korzenie. […] W czerwcu 2015 roku, podczas wizyty duszpasterskiej w Turynie z okazji wystawienia Całunu, zatrzymałem się na modlitwie w tym małym, barokowym kościółku. Ucałowałem chrzcielnicę i poczułem, jakbym wrócił do domu” – wspomina. Książka „Nadzieja” zawiera liczne odniesienia do literatury, rodzimej kultury, dzieł czytanych w domu, pieśni, wierszy, rodzinnych opowieści. Choć papież Franciszek był uznawany raczej za globalistę, to jednak z ilości miejsca, które poświęca w autobiografii rodzinie i ojczyźnie, można odnieść wrażenie zgoła odwrotne. O globalizmie także zresztą w swojej książce wspomina, i to wcale nie w pozytywnym kontekście.

Globalizacja obojętności sprawia, że wszyscy jesteśmy «bezimienni», jak ów Innominato z powieści Manzoniego. Bezimienni, pozbawieni twarzy, niepomni historii i przeznaczenia, w obliczu strachu, który wiedzie nas do szaleństwa, słyszymy pytanie Boga skierowane do Kaina: «Gdzie jest brat twój, Abel? […] Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!»

– pisze. 

Choć papież Franciszek za sprawą swojej adhortacji „Amoris Laetitia” [Radość Miłości] i za sprawą ścisłej współpracy z kardynałem Víctorem Manuelem Fernándezem zwanym „całuśnym kardynałem” (z powodu jego książki pt. „Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania”) zyskał miano kogoś, kto co najmniej przymyka oko na łamanie 5. przykazania, to z autobiografii papieża wynika, że on sam rozumiał śluby czystości w sposób jak najbardziej tradycyjny i w jego życiu kapłańskim kwestia ta była dla niego czymś bezdyskusyjnym. Podobnie pojmował czystość w życiu małżeńskim i w książce „Nadzieja” opisuje, jaki szok wywołało u niego pierwsze zetknięcie z ludzką zdradą. 

Nieszczęsny „dogmat” o ociepleniu klimatu, który znalazł poczesne miejsce w nauczaniu Franciszka, pojawia się także w jego książce. „Zmiany klimatyczne i ubóstwo to w dużej mierze owoce wojny, jaką człowiek wypowiedział bardziej sprawiedliwej dystrybucji zasobów, przyrodzie, na zamieszkanej przez siebie planecie” – pisze Franciszek. O ile ten aspekt jego nauczania nigdy mnie, delikatnie mówiąc, zbytnio nie inspirował, o tyle zawsze miałam do papieża Franciszka szacunek za konsekwentne potępianie wszelkich konfliktów zbrojnych i opowiadaniem się za pokojem. Ta postawa także miała zapewne źródło w jego domu rodzinnym.

W dzieciństwie od dziadka Giovanniego dowiedziałem się, czym jest wojna. […] Dziadek w okopach, w ogniu coraz bardziej zaciętych walk, spędził wiele miesięcy. Z jego opowieści dowiedziałem się mnóstwa rzeczy. […] Dziadek opowiadał mi o okropnościach, bólu, strachu i absurdalnym, alienującym bezsensie wojny. Przytaczał także przykłady braterstwa między piechurami z wrogich sobie oddziałów, złożonych po obu stronach frontu z biednych chłopów i robotników

– opowiada Jorge Bergoglio.

Choć książka „Nadzieja” wydała mi się nieco „świecka” w kontekście proporcji między warstwą „ziemską” a duchową, jest ona z pewnością ciekawa, dobrze napisana, interesująca w warstwie psychologicznej, artystycznej i faktograficznej. Znajdziemy na jej kartach nie tylko liczne opowieści, ale także dokumentację zdjęciową pokazującą rodzinę Franciszka, jego przyjaciół i jego samego. „Świeckość” Jorge Bergoglio ma z kolei ten atut, że jego autobiografia nie nosi znamion budowania sobie pomnika czy upiększania rzeczywistości. Przeciwnie, papież pisze szczerze o swoich błędach, wadach, o pomyłkach, o żalu za nie, o własnych słabościach, ale też o tym, że Bóg jest zawsze od nich silniejszy i chce poprzez ludzką słabość okazywać swoje Miłosierdzie. 


 

POLECANE
Pilna decyzja MSZ ws. ambasadora Polski we Francji z ostatniej chwili
Pilna decyzja MSZ ws. ambasadora Polski we Francji

Rzecznik MSZ Maciej Wewiór przekazał w środę PAP, że decyzją szefa MSZ Radosława Sikorskiego ambasador Polski we Francji Jan R. został zwolniony z kierowania placówką do czasu wyjaśnienia wątpliwości. Sprawa ma związek z medialnymi doniesieniami o jego zatrzymaniu przez CBA.

 „Die Welt” ostro o Unii Europejskiej: „Nie sprawdziła się” z ostatniej chwili
„Die Welt” ostro o Unii Europejskiej: „Nie sprawdziła się”

Na łamach niemieckiego dziennika „Die Welt” opublikowano krytyczny tekst dotyczący kondycji Unii Europejskiej. Autorzy zarzucają Brukseli biurokratyczny autorytaryzm, nieskuteczność w kluczowych kryzysach i oderwanie od realnych problemów gospodarki oraz obywateli. W tekście pojawiają się mocne tezy o Green Deal, polityce migracyjnej i braku demokratycznej legitymacji urzędników w Brukseli.

USA objęły sankcjami wizowymi byłego komisarza UE. Oburzenie w Brukseli z ostatniej chwili
USA objęły sankcjami wizowymi byłego komisarza UE. Oburzenie w Brukseli

Komisja Europejska zdecydowanie potępiła w środę decyzję administracji Donalda Trumpa o nałożeniu zakazu wjazdu do USA na byłego komisarza UE ds. rynku wewnętrznego Thierry'ego Bretona oraz czterech szefów organizacji pozarządowych z Wielkiej Brytanii i Niemiec.

Prezydent Karol Nawrocki odwiedził żołnierzy i funkcjonariuszy SG na granicy z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki odwiedził żołnierzy i funkcjonariuszy SG na granicy

Prezydent RP Karol Nawrocki spotkał się z żołnierzami Wojska Polskiego i funkcjonariuszami Straży Granicznej, stacjonującymi na wschodniej granicy Polski.

Tom Rose przekazał Polakom życzenia świąteczne od prezydenta Trumpa z ostatniej chwili
Tom Rose przekazał Polakom życzenia świąteczne od prezydenta Trumpa

Ambasador USA w Polsce Thomas Rose, składając w środę Polakom życzenia świąteczne w imieniu swoim oraz prezydenta Donalda Trumpa, podkreślił, że Boże Narodzenie to czas, w którym wszyscy ludzie mogą dziękować Bogu za błogosławieństwa wiary, rodziny i wolności.

KO wygrywa wybory, ale nie ma z kim rządzić, spadki największych. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
KO wygrywa wybory, ale nie ma z kim rządzić, spadki największych. Zobacz najnowszy sondaż

W środę opublikowano najnowsze badanie poparcia dla partii politycznych. Z sondażu United Surveys by IBRiS dla Wirtualnej Polski wynika, że Koalicja Obywatelska wygrałaby wybory, jednak Donald Tusk właściwie nie miałby z kim utworzyć rząd - potencjalni koalicjanci właściwie nie wchodzą do Sejmu.

Zełenski ujawnił amerykański plan pełnego porozumienia pokojowego. Co zawiera? z ostatniej chwili
Zełenski ujawnił amerykański plan pełnego porozumienia pokojowego. Co zawiera?

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że amerykański plan pokojowy, dotyczący zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, przewiduje zamrożenie konfliktu na obecnych liniach kontaktowych - poinformowały w środę media, w tym m.in. agencja AFP. Ukraiński prezydent rozmawiał z dziennikarzami we wtorek, ale wypowiedzi ze spotkania zostały opublikowane dopiero w środę. 

W Wigilię na straży bezpieczeństwa kraju stoi 20 tys. polskich żołnierzy z ostatniej chwili
W Wigilię na straży bezpieczeństwa kraju stoi 20 tys. polskich żołnierzy

W Wigilię Świąt Bożego Narodzenia na straży bezpieczeństwa państwa polskiego i naszych sojuszników stoi około 20 tysięcy żołnierzy - powiedział w środę wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podczas spotkania z żołnierzami służącymi w Centrum Logistycznym Rzeszów-Jasionka.

Jest nowy ranking zaufania. Karol Nawrocki ponownie na czele [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Jest nowy ranking zaufania. Karol Nawrocki ponownie na czele [SONDAŻ]

W Wigilię portal Onet.pl opublikował grudniowy sondaż zaufania do polityków. Na pierwszym miejscu ponownie znalazł się prezydent Karol Nawrocki. W badaniu widać też powrót Jarosława Kaczyńskiego do pierwszej dziesiątki oraz pogarszającą się sytuację Mateusza Morawieckiego.

„Niech ucichną dzisiaj wszelkie spory”. Świąteczne życzenia Pary Prezydenckiej z ostatniej chwili
„Niech ucichną dzisiaj wszelkie spory”. Świąteczne życzenia Pary Prezydenckiej

Para Prezydencka skierowała do Polaków w kraju i za granicą życzenia świąteczne. W bożonarodzeniowym przesłaniu podkreślono znaczenie wspólnoty, tradycji oraz nadziei płynącej z Narodzenia Pańskiego. W komunikacie znalazły się także słowa wdzięczności dla osób pełniących służbę w święta.

REKLAMA

Franciszek – bardziej konserwatywny, niż się wydaje

Autobiografia papieża Franciszka pomogła mi zrozumieć jego postawy i decyzje, a nawet go polubić – jako człowieka. Nie wpłynęła jednak na moją ocenę jego pontyfikatu jako głowy Kościoła.
Papież Franciszek
Papież Franciszek / Wikipedia CC BY-SA 4.0 / Yakov Fedorov

Co musisz wiedzieć?

  • Papież Franciszek przed śmiercią napisał autobiografię pt. "Nadzieja".
  • Ojciec Święty w książce zastanawiał się m.in. nad swoim losem jako potomka imigrantów.
  • Z kolei niechęć do "bogaczy" odbiła się działaniami wobec mszy trydenckiej.

 

„Kompleks ocalonego”

Książka pod optymistycznym tytułem „Nadzieja” zaczyna się od… katastrofy. Wartkim i dramatycznym językiem została opisana tragedia zatonięcia statku „Księżniczka Mafalda”, na pokładzie którego mieli znaleźć się (choć ostatecznie na niego nie trafili) przodkowie Jorge Bergoglia. Wybranie opisu tej tragedii jako swoistego motta otwierającego autobiografię papieża Franciszka jest symboliczne. Motyw bycia emigrantem, a wręcz „kompleks ocalonego” przewija się później na kartach książki, stanowiąc ważny punkt odniesienia dla postaw Jorge Bergoglia. 

Nie potrafię powiedzieć, ile razy słyszałem historię katastrofy statku nazwanego «Principessa Mafalda» na cześć córki króla Wiktora Emanuela III. Kilka lat później, pod koniec kolejnej strasznej wojny, księżniczka Mafalda także zginęła tragiczną śmiercią w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Historię zatonięcia statku «Principessa Mafalda» opowiadano dzieciom, opowiadano w każdej dzielnicy, w każdym barrio [dzielnicy (hiszp.) – przyp. red.]. Opiewały ją także ballady śpiewane przez migrantów po obu stronach oceanu. […] Na rejs tym właśnie statkiem, wypływającym do Buenos Aires z portu w Genui 11 października 1927 roku, wykupili bilety również moi dziadkowie i ich jedyny syn, a mój ojciec Mario, wówczas jeszcze młodzieniec. Nie wyruszyli jednak w podróż na pokładzie tego parowca. Choć bardzo się starali, nie udało im się sprzedać tego, co posiadali. Musieli więc przełożyć swój wyjazd do Argentyny. I dzięki temu właśnie teraz tu jestem. Nie możecie sobie nawet wyobrazić, jak bardzo jestem za to wdzięczny Bożej Opatrzności

– pisze Bergoglio. 

Spojrzenie na postawę papieża Franciszka wobec emigrantów, krytykowane jako przejaw jego naiwności i ulegania lewicowej propagandzie, nabiera w świetle jego osobistych przeżyć innego, głębszego znaczenia. Franciszek pisze w swojej książce, że wielokrotnie zastanawiał się nad tym, dlaczego ocalała właśnie jego rodzina, dlaczego dane było urodzić się właśnie jemu, dlaczego to on wyszedł cało z wielu opresji, podczas gdy tylu innych dotknęła przedwczesna i gwałtowna śmierć. Nie znajduje na te pytania odpowiedzi, jednak być może próbuje odpowiedzieć na nie swoim życiem – poprzez solidarność z emigrantami i ludźmi ubogimi.

 

„Wyspa jak cierń w sercu”

„Podczas podróży do Ameryki wielu migrantów straciło życie. W 1888 roku na pokładzie statków «Matteo Bruzzo» i «Carlo Raggio», które płynęły z Genui do Brazylii, z głodu i wyczerpania zmarło pięćdziesiąt osób. Na statku «Frisca» doliczono się dwudziestu ofiar stratowanych przez tłum pasażerów. W 1893 roku, po wejściu na pokład «Remo», migranci zdali sobie sprawę, że na rejs sprzedanych zostało dwa razy więcej biletów, niż było miejsc. Na statku wybuchła cholera. Zmarłych wyrzucano za burtę. Liczba pasażerów malała codziennie o kilka osób. Ostatecznie jednak statek nie został nawet wpuszczony do portu docelowego. Z tego właśnie powodu wiele lat później, z okazji mojej pierwszej papieskiej podróży, chciałem udać się na Lampedusę, maleńką wyspę na Morzu Śródziemnym, która stała się przyczółkiem nadziei i solidarności oraz symbolem tragedii migrantów, a także powodem wielu kontrowersji. Na wodach wokół Lampedusy znajduje się morskie cmentarzysko wielu, bardzo wielu ofiar. […] Ta wyspa jest jak cierń w sercu. Moja podróż na Lampedusę nie była wcześniej planowana, ale musiałem ją odbyć. Przecież ja także urodziłem się w rodzinie migrantów. […] Ja również mogłem znaleźć się wśród tych, którzy dziś spotykają się z odrzuceniem. I w związku z tym zawsze zastanawiam się: dlaczego oni, a nie ja?” – pisze Bergoglio.

Obok imigrantów grupą, z którą utożsamiał się papież Franciszek, byli ludzie ubodzy. „Nie dostrzegać utożsamienia się Jezusa z ubogimi, to starać się rozwodnić Objawienie, zakłamywać Ewangelię, czyniąc z niej folklorystyczne przedstawienie, a nie stały element naszego życia. Wśród chrześcijan nikt nie jest pierwszy, bo to ostatni będą pierwszymi” – wskazuje w autobiografii. Także ta postawa ma swoje źródła w osobistych przeżyciach papieża.

Moja babka Rosa, mimo prawie trzydziestostopniowych upałów i wilgoci, dalej miała na sobie grube palto, w którym wyjechała. Zgodnie z ówczesną modą ozdobione było kołnierzem z lisa. Pod podszewką tego kołnierza, między futrem a jedwabiem, babka zaszyła cały rodzinny dobytek. Miała to palto na sobie niczym mundur, nawet kiedy już zeszli na ląd i ruszyli w głąb kraju, w górę rzeki Parana. Dopiero wtedy babka Rosa, luchadora (wojowniczka), jak ją nazywano, zdecydowała się zdjąć wełniane okrycie

– czytamy w książce „Nadzieja”. 

„Prawdziwy postęp ma charakter inkluzyjny i przynosi owoce, ponieważ jest ukierunkowany na przyszłość i młode pokolenia. Rozwój pozorny natomiast, wykluczając wielu, zawsze i wszędzie sprawia, że bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni ubożeją. Biednym nie wybacza się niczego, nawet niedostatku. Nie mogą sobie pozwolić na nieśmiałość czy zniechęcenie. Zawsze są postrzegani jako zagrażający lub nieudolni” – podkreśla papież. W świetle jego rodzinnych przeżyć można zrozumieć zarówno jego lewicowe sympatie, jak i niechęć do „bogaczy”. Wydaje się jednak, że ta ostatnia tak mocno go ukształtowała, że przeniknęła nawet do kwestii dotyczących poszanowania Majestatu Bożego wyrażającego się w sprawowaniu liturgii z należną Bogu czcią, manifestowaną także poprzez odpowiedni dobór szat kapłańskich i papieskich. Papież Franciszek zdawał się tego nie rozumieć, nazywając ten sztafaż „karnawałem” i wyrażając swoją solidarność z ubogimi poprzez rezygnację z wielu tradycyjnie przynależnych papiestwu symboli. W swoich działaniach posunął się tak daleko, iż zakazał celebrowania Mszy w starym rycie, być może kojarząc ją właśnie ze zbytnim w jego opinii przepychem i majestatem. 

 

Rodzina i ojczyzna

Tak jak świętego Jana Pawła II mocno ukształtowała polskość i tak jak przez cały pontyfikat czerpał on z tego dziedzictwa, podobnie czynił papież Franciszek w odniesieniu do swojej przeszłości. „Każdy emigrant ma swoje korzenie. […] W czerwcu 2015 roku, podczas wizyty duszpasterskiej w Turynie z okazji wystawienia Całunu, zatrzymałem się na modlitwie w tym małym, barokowym kościółku. Ucałowałem chrzcielnicę i poczułem, jakbym wrócił do domu” – wspomina. Książka „Nadzieja” zawiera liczne odniesienia do literatury, rodzimej kultury, dzieł czytanych w domu, pieśni, wierszy, rodzinnych opowieści. Choć papież Franciszek był uznawany raczej za globalistę, to jednak z ilości miejsca, które poświęca w autobiografii rodzinie i ojczyźnie, można odnieść wrażenie zgoła odwrotne. O globalizmie także zresztą w swojej książce wspomina, i to wcale nie w pozytywnym kontekście.

Globalizacja obojętności sprawia, że wszyscy jesteśmy «bezimienni», jak ów Innominato z powieści Manzoniego. Bezimienni, pozbawieni twarzy, niepomni historii i przeznaczenia, w obliczu strachu, który wiedzie nas do szaleństwa, słyszymy pytanie Boga skierowane do Kaina: «Gdzie jest brat twój, Abel? […] Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!»

– pisze. 

Choć papież Franciszek za sprawą swojej adhortacji „Amoris Laetitia” [Radość Miłości] i za sprawą ścisłej współpracy z kardynałem Víctorem Manuelem Fernándezem zwanym „całuśnym kardynałem” (z powodu jego książki pt. „Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania”) zyskał miano kogoś, kto co najmniej przymyka oko na łamanie 5. przykazania, to z autobiografii papieża wynika, że on sam rozumiał śluby czystości w sposób jak najbardziej tradycyjny i w jego życiu kapłańskim kwestia ta była dla niego czymś bezdyskusyjnym. Podobnie pojmował czystość w życiu małżeńskim i w książce „Nadzieja” opisuje, jaki szok wywołało u niego pierwsze zetknięcie z ludzką zdradą. 

Nieszczęsny „dogmat” o ociepleniu klimatu, który znalazł poczesne miejsce w nauczaniu Franciszka, pojawia się także w jego książce. „Zmiany klimatyczne i ubóstwo to w dużej mierze owoce wojny, jaką człowiek wypowiedział bardziej sprawiedliwej dystrybucji zasobów, przyrodzie, na zamieszkanej przez siebie planecie” – pisze Franciszek. O ile ten aspekt jego nauczania nigdy mnie, delikatnie mówiąc, zbytnio nie inspirował, o tyle zawsze miałam do papieża Franciszka szacunek za konsekwentne potępianie wszelkich konfliktów zbrojnych i opowiadaniem się za pokojem. Ta postawa także miała zapewne źródło w jego domu rodzinnym.

W dzieciństwie od dziadka Giovanniego dowiedziałem się, czym jest wojna. […] Dziadek w okopach, w ogniu coraz bardziej zaciętych walk, spędził wiele miesięcy. Z jego opowieści dowiedziałem się mnóstwa rzeczy. […] Dziadek opowiadał mi o okropnościach, bólu, strachu i absurdalnym, alienującym bezsensie wojny. Przytaczał także przykłady braterstwa między piechurami z wrogich sobie oddziałów, złożonych po obu stronach frontu z biednych chłopów i robotników

– opowiada Jorge Bergoglio.

Choć książka „Nadzieja” wydała mi się nieco „świecka” w kontekście proporcji między warstwą „ziemską” a duchową, jest ona z pewnością ciekawa, dobrze napisana, interesująca w warstwie psychologicznej, artystycznej i faktograficznej. Znajdziemy na jej kartach nie tylko liczne opowieści, ale także dokumentację zdjęciową pokazującą rodzinę Franciszka, jego przyjaciół i jego samego. „Świeckość” Jorge Bergoglio ma z kolei ten atut, że jego autobiografia nie nosi znamion budowania sobie pomnika czy upiększania rzeczywistości. Przeciwnie, papież pisze szczerze o swoich błędach, wadach, o pomyłkach, o żalu za nie, o własnych słabościach, ale też o tym, że Bóg jest zawsze od nich silniejszy i chce poprzez ludzką słabość okazywać swoje Miłosierdzie. 



 

Polecane