Podział polskiego społeczeństwa jest starszy niż konflikt PO – PiS

Podział polskiego społeczeństwa jest starszy niż konflikt PO – PiS. Wynika z mieszaniny kompleksów i poczucia wyższości, z przynależności do narodu albo międzynarodowej elity. Cała reszta, czyli nieustanna naparzanka, jest tylko tego konsekwencją.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Donald Tusk Podział polskiego społeczeństwa jest starszy niż konflikt PO – PiS
Prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Donald Tusk / screen YT - Prawo i Sprawiedliwość / PAP/Jarek Praszkiewicz

Co musisz wiedzieć?

  • Podział polskiego społeczeństwa wynika z mieszaniny kompleksów i poczucia wyższości.
  • Historia wewnętrznych różnić sięga czasów księcia Jeremiego Wiśniowieckiego i Bohdana Chmielnickiego.
  • Wywyższenie powoduje oderwanie się politycznego establishmentu od narodu i od racji stanu.

 

Uwielbiamy uproszczenia. Podziałowi ma być winny Jarosław Kaczyński lub Donald Tusk – wybór złego charakteru zależy od poglądów politycznych. Ale linii podziału można znaleźć więcej: bogaci – biedni, wykształceni – niewykształceni, konserwatyści – lewicowcy, województwa wschodnie – województwa zachodnie, patrioci – bezideowcy, wnuki AK – wnuki UB, liberałowie – narodowcy, zwolennicy Unii Europejskiej – sceptycy, my – oni itd. Długo jeszcze można mnożyć te antagonizmy, ale one i tak niewiele nam powiedzą o tym, co oraz na jakie części tak naprawdę dzieli Polskę.

 

Długa historia podziału 

Książę Jeremi Wiśniowiecki, wielki dowódca, który brutalnie tłumił kozackie bunty, a potem stawił czoła powstaniu Bohdana Chmielnickiego, w jednym z listów pisał, że nie chce żyć w Rzeczpospolitej, jeśli głos „hultajstwa” ma być w niej słuchany. Bo motłoch trzeba trzymać pod butem. Pycha i arogancja księcia są zaskakujące tym bardziej, że musiał zdawać sobie sprawę, że owo „hultajstwo” zyskało świadomość i nie wyrzeknie się już swoich praw. Nawet jeśli on utopi kraj we krwi, konflikt nie zniknie. 

Wiśniowieckiemu, którego syn w uznaniu zasług ojca został królem, nie mieściło się w głowie, że kozackim i chłopskim masom należą się jakieś prawa. Wolałby – jak pisał – by Rzeczpospolitej nie było, niż gdyby miała liczyć się z chamstwem. 

Nie chodzi tu tylko o poczucie wyższości lepiej wykształconego, bogatszego, lepiej urodzonego, bardziej świadomego członka elit polskich i europejskich nad ciemnymi masami. Chodzi raczej o to, do kogo kraj ma należeć. Wiśniowiecki był przekonany, że do niego oraz jemu podobnych, i nie zamierzał się tą własnością dzielić. Prędzej wolał śmierć własną lub Rzeczpospolitej, niżby hultajstwo miało dojść do głosu. 

Czy ta postawa tak bardzo różni się od tego, co dziś prezentują liberalno-lewicowe elity? Czy nie wolą, by Polski nie było wcale i by rozpłynęła się w Unii Europejskiej, niżby miała być rządzona przez prawicę, którą zresztą szczerze pogardzają?

 

Wstyd przed całym światem 

Zmarły niedawno aktor Jerzy Stuhr przyznał w jednym z wywiadów, że gdy wyjeżdżał z żoną za granicę, to prosił, by nie mówiła do niego po polsku. Nie ukrywał, że wstydził się, kim jest, bo wielu rodaków zachowywało się nieodpowiednio. 

To zaskakujące, jak można jednocześnie zachwycać się polską literaturą, recytować teksty poetów, wcielać się w role stworzone przez wybitnych pisarzy i być piewcą kultury narodowej na użytek wewnętrzny, ale za granicą udawać kogoś innego. Używać języka polskiego jako narzędzia ekspresji do tworzenia sztuki i jednocześnie wstydzić się go w codziennej komunikacji. Trudno to nazwać inaczej niż rozdwojenie jaźni czy choroba dwubiegunowa.

No, chyba że w grę wchodzą kompleksy. Przecież polskość to też masy nowobogackich turystów, które nie potrafią się odpowiednio zachować w kawiarniach i restauracjach. Za dużo piją, za głośno mówią, zbyt rubasznie się śmieją. Człowiek tak kulturalny jak Jerzy Stuhr nie chciał mieć z tym prostactwem nic wspólnego. Wolał się więc raczej wypisać ze swego narodu – choćby na chwilę, na czas pobytu za granicą – niż przyznać, że coś łączy go z tą hołotą.

To oczywiście głęboko zakorzeniony kompleks wynikający z poczucia niższości wobec Zachodu. Dla takich ludzi nawet przekleństwa brzmią mniej wulgarnie po francusku czy hiszpańsku, a pijany Anglik jest mniej obleśny niż nachlany Polak. 

Luciano Pavarottiemu pewnie nigdy nie przyszło do głowy, by wyrzekać się swojej włoskości z powodu działalności w tym kraju mafii, a Alain Delon nie udawał, że nie jest Francuzem, choć jego rodacy piją najwięcej alkoholu na świecie, a narodową plagą jest marskość wątroby. 

 

Pogarda jest trendy

Chęć zerwania wszelkich więzi z hultajstwem wynika oczywiście z głębokiej pogardy dla niego. Ostatnio doskonale wyraził to niezły skądinąd pisarz Szczepan Twardoch we wpisie na platformie X. Artysta, drwiąc właśnie z tych, którzy gardzą wyborcami Grzegorza Brauna, mimowolnie pokazał, jak głęboko tkwi w elicie pogardzających.

Elektorat prawicowy jest jednak bardziej złożony i zróżnicowany wewnętrznie, niż się wydaje liberalnemu komentariatowi, który wyborcę Mentzena, Brauna albo Nawrockiego spotkał raz, gdy tenże zmieniał mu opony w suvie albo naprawiał kran i było to spotkanie tak traumatyczne – ktoś myśli inaczej niż my, a my przecież mamy rację!

– napisał. 

To uderzające poczucie wyższości i rysowanie jasnej linii podziału. My, czyli bogaci, kulturalni, świadomi, oświeceni, oczytani, cywilizowani, oraz oni – biedni robotnicy i hydraulicy, dzicy i nieokrzesani. Trzeba Twadrochowi oddać, że nie reprezentuje zajadłości Adama Michnika czy Donalda Tuska, ale narysowany antagonizm jest jasny: cywilizacja kontra barbarzyństwo. 

Tyle tylko że do grupy barbarzyńców poza trzydziestoma procentami społeczeństwa należałoby dopisać też tak wybitnych intelektualistów jak profesorowie Andrzej Nowak, Ryszard Legutko czy Wojciech Roszkowski. Gdyby żyli, pewnie do grona nieokrzesańców należałoby włączyć także Zbigniewa Herberta i Jarosława Marka Rymkiewicza. 

Dla lepszych i bardziej oświeconych nazwiska te nie mają jednak żadnego znaczenia, bo tu nie chodzi o niuanse, a pogardę, której podłożem jest własne, wynikające z polskości, poczucie niższości. Odcinając się od prostackiego pospólstwa, ci ludzie mają nadzieję dołączyć do lepszego świata – takiej elitarnej międzynarodówki, która już nie musi schlebiać hultajstwu. 

 

Tragiczne konsekwencje polityczne 

O ile w świecie kultury to wywyższanie się przybiera raczej formy żałosne i groteskowe, o tyle w polityce wywołuje skutki już bardziej niebezpieczne. Powoduje oderwanie się politycznego establishmentu od narodu i od racji stanu. Celem przestaje być wzmacnianie wspólnoty poprzez budowę silnego, sprawnego i nowoczesnego państwa, ale stworzenie takiej konstrukcji, by pospólstwo pracowało na oligarchię, było od niej odizolowane oraz pozbawione możliwości wpływu na sprawowanie władzy

Demokracja ma być więc jedynie fasadowa – wynik głosowania może zmienić zestaw osób zarządzającym państwem, ale nie ma prawa korygować kierunku polityki. Ten jest ustalany w ciszy gabinetów i nie może być poddawany ocenie wyborców, gdyż jak stwierdził ostatnio prof. Radosław Markowski, socjolog z SWPS, ci nie mają o niczym pojęcia. Ostentacyjna arogancja prof. Markowskiego doskonale wyraża myślenie oligarchiczne, tak charakterystyczne dla głównej dziś linii podziału, czyli elita kontra motłoch.

Ta konstrukcja niesie jednak za sobą bardzo poważne konsekwencje praktyczne. Przykładem jest Zielony Ład, który nakłada ograniczenia niemal wyłącznie na klasy średnie i niższe. Bogaci i członkowie elity władzy nadal mają żyć w nieskrępowanym luksusie. Leżąca u podstaw tego programu klimatystyczna ideologia zapewnia narzędzia do rządzenia pospólstwem i trzymania go pod ciągłą kontrolą. Zarówno w sferze materialnej, jak i wartości. 

Za pomocą podobnych programów – choćby likwidacja gotówki, rugowanie religii, wprowadzanie deprawacyjnej edukacji seksualnej – hultajstwo ma się stać w pełni sterowalne. Pomagają w tym nowoczesne technologie cyfrowe, które nie tylko pozwalają kontrolować, co mówią i piszą poddani władzy, ale także korygować ich pragnienia oraz dążenia. Tak dzieje się dziś w Chinach, ale odpowiednie do tego oprogramowanie dostarczyli Francuzi. 

 

Współczesne marzenia 

Oczywiście podział na elitę i hultajstwo nigdy nie będzie tak ostry, jak w feudalizmie, w którym o pozycji społecznej decydowało urodzenie. We współczesnej oligarchii istnieje możliwość kooptacji. Ceną wejścia jest jednak wyrzeczenie się wartości społecznych dołów, gdyż one są wyrazem zacofania i przyczyną kompleksów polskiej, lewicowej elity. Zresztą ona doznaje niemal całkowitego spełnienia, gdy sama siebie może nazywać Europejczykami.

Prawdziwy konflikt pojawia się, gdy przedstawiciele motłochu zaczynają być dumni z tradycji, z której się wywodzą. W ten sposób odrzucają wyjątkowość elit oraz jej wyższość cywilizacyjną. Kwestionują ideę postępu, która zakłada, że laicyzacja, nihilizm i hedonizm są wyższym stadium rozwoju społecznego, dostępnym tylko nielicznym. Nie da się resocjalizować ludzi, którzy szczycą się swym zacofaniem. 

Jednak nowoczesne elity i na to znalazły sposób. Do walki z tym wstecznictwem wymyślono takie pojęcia, jak: populizm, nacjonalizm, ekstremizm i skrajny konserwatyzm. Tłoczenie tych określeń do świadomości publicznej ma wypchnąć przeciwników na margines społeczeństwa i sklasyfikować ich jako ludzi niebezpiecznych, zagrażających społecznemu porządkowi, dobrobytowi, demokracji czy wreszcie pokojowi. 

Naturalnym marzeniem zwykłego człowieka ma być raczej dołączenie do elity i korzystanie ze związanych z tym przywilejów: środków unijnych, dotacji, bezkarności czy stanowisk. Jednak by to osiągnąć, nie wystarczy okazać lojalność, trzeba ostatecznie zerwać z wartościami i tradycją hultajstwa, a następnie posłusznie stosować się do wyznaczanych przez oligarchię reguł. I na koniec mieć nadzieję na bycie zauważonym. 


 

POLECANE
Koniec mitu Ławrowa? Łukasz Jasina zdradza kulisy spotkań z rosyjskim dyplomatą tylko u nas
Koniec mitu Ławrowa? Łukasz Jasina zdradza kulisy spotkań z rosyjskim dyplomatą

Przez ponad dwie dekady Siergiej Ławrow był twarzą rosyjskiej polityki zagranicznej i symbolem dyplomatycznego cynizmu Kremla. Dziś coraz częściej pojawiają się sygnały, że jego czas dobiega końca – nie prowadzi już delegacji Rosji na szczytach G20, mówi się o jego odsunięciu. Były rzecznik MSZ Łukasz Jasina wspomina spotkania z Ławrowem i pokazuje, jak naprawdę wyglądała rosyjska dyplomacja „od kuchni”.

Zimowa przerwa w Tatrach. „Elektryki” znikają z trasy do Morskiego Oka Wiadomości
Zimowa przerwa w Tatrach. „Elektryki” znikają z trasy do Morskiego Oka

Elektryczne busy na trasie do Morskiego Oka w połowie listopada przestaną kursować na okres zimowy. Przerwę Tatrzański Park Narodowy (TPN) wykorzysta na przegląd techniczny pojazdów. W tym czasie na popularnym szlaku nadal będą kursować tradycyjne zaprzęgi konne, ale wozy zastąpią sanie.

Gazeta Wyborcza pochowała żyjącego Powstańca. W sieci zawrzało gorące
Gazeta Wyborcza "pochowała" żyjącego Powstańca. W sieci zawrzało

W piątek Wojska Obrony Terytorialnej poinformowały o śmierci ppłk. Zbigniewa Rylskiego „Brzozy”, ostatniego z obrońców Pałacyku Michla. O wydarzeniu napisały również Gazeta.pl i Gazeta Wyborcza, jednak w publikacjach zamieszczono zdjęcie innego, wciąż żyjącego Powstańca – ppłk. Jakuba Nowakowskiego „Tomka”. Błąd szybko zauważyli internauci, którzy wezwali redakcję do sprostowania.

Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann Wiadomości
Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann

24-letnia Julia W. z Dolnego Śląska została skazana na sześć miesięcy więzienia przez brytyjski sąd za nękanie rodziców zaginionej Madeleine McCann. Kobieta przekonywała, że jest zaginioną dziewczynką, co wzbudziło duże zainteresowanie mediów społecznościowych już na początku 2023 roku.

Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie X gorące
Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie "X"

W relacjach między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim doszło do kolejnego sporu – tym razem o zasady współpracy ze służbami specjalnymi. Prezydent poinformował, że premier zakazał szefom służb kontaktów z głową państwa, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uznało za „groźne dla bezpieczeństwa Polski”. W związku z brakiem kontaktu z szefami służb Karol Nawrocki wstrzymał nominacje oficerskie.

Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa Wiadomości
Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa

Prezydent Rosji Władimir Putin polecił rozpoczęcie przygotowań do potencjalnych prób broni jądrowej. Decyzja Kremla jest odpowiedzią na wcześniejsze zapowiedzi Stanów Zjednoczonych dotyczące wznowienia testów nuklearnych. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow potwierdził, że polecenia zostały już przyjęte do realizacji.

Nie żyje legenda polskiej fotografii z ostatniej chwili
Nie żyje legenda polskiej fotografii

Nie żyje Andrzej Świetlik, polski fotografik, który przez dekady utrwalał w obiektywie najważniejsze postaci kultury, muzyki i polityki. Artysta odszedł 8 listopada.

Gigantyczne korki w Krakowie. Zmiany w organizacji ruchu i objazdy z ostatniej chwili
Gigantyczne korki w Krakowie. Zmiany w organizacji ruchu i objazdy

Sobota, 8 listopada, przyniosła gigantyczne korki w północno-wschodniej części Krakowa. Szczególnie trudna była sytuacja na ulicy Bora-Komorowskiego, gdzie ruch niemal całkowicie się zatrzymał. Kierowcy utknęli w wielokilometrowych zatorach, a dostęp do Galerii Serenada i pobliskich sklepów był mocno utrudniony.

Tragiczna pomyłka w USA. Nie żyje kobieta z ostatniej chwili
Tragiczna pomyłka w USA. Nie żyje kobieta

Władze amerykańskiego stanu Indiana rozważają, czy postawić zarzuty właścicielowi domu, który śmiertelnie postrzelił próbującą wejść do środka 32-letnią kobietę, biorąc ją za włamywaczkę. Okazało się, że kobieta, będąca imigrantką z Gwatemali, pomyliła adres domu, w którym miała sprzątać.

Polska królikiem doświadczalnym nowego systemu - „rewolucyjnej dyktatury” tworzącej „nową demokrację” tylko u nas
Polska królikiem doświadczalnym nowego systemu - „rewolucyjnej dyktatury” tworzącej „nową demokrację”

Sprawa zarzutów wobec byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry to przejaw głębszego problemu, który trawi Polskę w zasadzie od przejęcia władzy przez „uśmiechniętą koalicję”, a mianowicie nienazwanej zmiany systemu politycznego. Odtąd już nie prawo reguluje życie polityczno-społeczne, ale wola tych, którzy znajdują się u władzy. Nic dziwnego, że zachodnie media konserwatywne mówią wprost o autorytaryzmie, który zapukał do polskich drzwi. Ja bym jednak nazwała to totalitaryzmem i wykażę, że taka ocena jest uzasadniona.

REKLAMA

Podział polskiego społeczeństwa jest starszy niż konflikt PO – PiS

Podział polskiego społeczeństwa jest starszy niż konflikt PO – PiS. Wynika z mieszaniny kompleksów i poczucia wyższości, z przynależności do narodu albo międzynarodowej elity. Cała reszta, czyli nieustanna naparzanka, jest tylko tego konsekwencją.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Donald Tusk Podział polskiego społeczeństwa jest starszy niż konflikt PO – PiS
Prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Donald Tusk / screen YT - Prawo i Sprawiedliwość / PAP/Jarek Praszkiewicz

Co musisz wiedzieć?

  • Podział polskiego społeczeństwa wynika z mieszaniny kompleksów i poczucia wyższości.
  • Historia wewnętrznych różnić sięga czasów księcia Jeremiego Wiśniowieckiego i Bohdana Chmielnickiego.
  • Wywyższenie powoduje oderwanie się politycznego establishmentu od narodu i od racji stanu.

 

Uwielbiamy uproszczenia. Podziałowi ma być winny Jarosław Kaczyński lub Donald Tusk – wybór złego charakteru zależy od poglądów politycznych. Ale linii podziału można znaleźć więcej: bogaci – biedni, wykształceni – niewykształceni, konserwatyści – lewicowcy, województwa wschodnie – województwa zachodnie, patrioci – bezideowcy, wnuki AK – wnuki UB, liberałowie – narodowcy, zwolennicy Unii Europejskiej – sceptycy, my – oni itd. Długo jeszcze można mnożyć te antagonizmy, ale one i tak niewiele nam powiedzą o tym, co oraz na jakie części tak naprawdę dzieli Polskę.

 

Długa historia podziału 

Książę Jeremi Wiśniowiecki, wielki dowódca, który brutalnie tłumił kozackie bunty, a potem stawił czoła powstaniu Bohdana Chmielnickiego, w jednym z listów pisał, że nie chce żyć w Rzeczpospolitej, jeśli głos „hultajstwa” ma być w niej słuchany. Bo motłoch trzeba trzymać pod butem. Pycha i arogancja księcia są zaskakujące tym bardziej, że musiał zdawać sobie sprawę, że owo „hultajstwo” zyskało świadomość i nie wyrzeknie się już swoich praw. Nawet jeśli on utopi kraj we krwi, konflikt nie zniknie. 

Wiśniowieckiemu, którego syn w uznaniu zasług ojca został królem, nie mieściło się w głowie, że kozackim i chłopskim masom należą się jakieś prawa. Wolałby – jak pisał – by Rzeczpospolitej nie było, niż gdyby miała liczyć się z chamstwem. 

Nie chodzi tu tylko o poczucie wyższości lepiej wykształconego, bogatszego, lepiej urodzonego, bardziej świadomego członka elit polskich i europejskich nad ciemnymi masami. Chodzi raczej o to, do kogo kraj ma należeć. Wiśniowiecki był przekonany, że do niego oraz jemu podobnych, i nie zamierzał się tą własnością dzielić. Prędzej wolał śmierć własną lub Rzeczpospolitej, niżby hultajstwo miało dojść do głosu. 

Czy ta postawa tak bardzo różni się od tego, co dziś prezentują liberalno-lewicowe elity? Czy nie wolą, by Polski nie było wcale i by rozpłynęła się w Unii Europejskiej, niżby miała być rządzona przez prawicę, którą zresztą szczerze pogardzają?

 

Wstyd przed całym światem 

Zmarły niedawno aktor Jerzy Stuhr przyznał w jednym z wywiadów, że gdy wyjeżdżał z żoną za granicę, to prosił, by nie mówiła do niego po polsku. Nie ukrywał, że wstydził się, kim jest, bo wielu rodaków zachowywało się nieodpowiednio. 

To zaskakujące, jak można jednocześnie zachwycać się polską literaturą, recytować teksty poetów, wcielać się w role stworzone przez wybitnych pisarzy i być piewcą kultury narodowej na użytek wewnętrzny, ale za granicą udawać kogoś innego. Używać języka polskiego jako narzędzia ekspresji do tworzenia sztuki i jednocześnie wstydzić się go w codziennej komunikacji. Trudno to nazwać inaczej niż rozdwojenie jaźni czy choroba dwubiegunowa.

No, chyba że w grę wchodzą kompleksy. Przecież polskość to też masy nowobogackich turystów, które nie potrafią się odpowiednio zachować w kawiarniach i restauracjach. Za dużo piją, za głośno mówią, zbyt rubasznie się śmieją. Człowiek tak kulturalny jak Jerzy Stuhr nie chciał mieć z tym prostactwem nic wspólnego. Wolał się więc raczej wypisać ze swego narodu – choćby na chwilę, na czas pobytu za granicą – niż przyznać, że coś łączy go z tą hołotą.

To oczywiście głęboko zakorzeniony kompleks wynikający z poczucia niższości wobec Zachodu. Dla takich ludzi nawet przekleństwa brzmią mniej wulgarnie po francusku czy hiszpańsku, a pijany Anglik jest mniej obleśny niż nachlany Polak. 

Luciano Pavarottiemu pewnie nigdy nie przyszło do głowy, by wyrzekać się swojej włoskości z powodu działalności w tym kraju mafii, a Alain Delon nie udawał, że nie jest Francuzem, choć jego rodacy piją najwięcej alkoholu na świecie, a narodową plagą jest marskość wątroby. 

 

Pogarda jest trendy

Chęć zerwania wszelkich więzi z hultajstwem wynika oczywiście z głębokiej pogardy dla niego. Ostatnio doskonale wyraził to niezły skądinąd pisarz Szczepan Twardoch we wpisie na platformie X. Artysta, drwiąc właśnie z tych, którzy gardzą wyborcami Grzegorza Brauna, mimowolnie pokazał, jak głęboko tkwi w elicie pogardzających.

Elektorat prawicowy jest jednak bardziej złożony i zróżnicowany wewnętrznie, niż się wydaje liberalnemu komentariatowi, który wyborcę Mentzena, Brauna albo Nawrockiego spotkał raz, gdy tenże zmieniał mu opony w suvie albo naprawiał kran i było to spotkanie tak traumatyczne – ktoś myśli inaczej niż my, a my przecież mamy rację!

– napisał. 

To uderzające poczucie wyższości i rysowanie jasnej linii podziału. My, czyli bogaci, kulturalni, świadomi, oświeceni, oczytani, cywilizowani, oraz oni – biedni robotnicy i hydraulicy, dzicy i nieokrzesani. Trzeba Twadrochowi oddać, że nie reprezentuje zajadłości Adama Michnika czy Donalda Tuska, ale narysowany antagonizm jest jasny: cywilizacja kontra barbarzyństwo. 

Tyle tylko że do grupy barbarzyńców poza trzydziestoma procentami społeczeństwa należałoby dopisać też tak wybitnych intelektualistów jak profesorowie Andrzej Nowak, Ryszard Legutko czy Wojciech Roszkowski. Gdyby żyli, pewnie do grona nieokrzesańców należałoby włączyć także Zbigniewa Herberta i Jarosława Marka Rymkiewicza. 

Dla lepszych i bardziej oświeconych nazwiska te nie mają jednak żadnego znaczenia, bo tu nie chodzi o niuanse, a pogardę, której podłożem jest własne, wynikające z polskości, poczucie niższości. Odcinając się od prostackiego pospólstwa, ci ludzie mają nadzieję dołączyć do lepszego świata – takiej elitarnej międzynarodówki, która już nie musi schlebiać hultajstwu. 

 

Tragiczne konsekwencje polityczne 

O ile w świecie kultury to wywyższanie się przybiera raczej formy żałosne i groteskowe, o tyle w polityce wywołuje skutki już bardziej niebezpieczne. Powoduje oderwanie się politycznego establishmentu od narodu i od racji stanu. Celem przestaje być wzmacnianie wspólnoty poprzez budowę silnego, sprawnego i nowoczesnego państwa, ale stworzenie takiej konstrukcji, by pospólstwo pracowało na oligarchię, było od niej odizolowane oraz pozbawione możliwości wpływu na sprawowanie władzy

Demokracja ma być więc jedynie fasadowa – wynik głosowania może zmienić zestaw osób zarządzającym państwem, ale nie ma prawa korygować kierunku polityki. Ten jest ustalany w ciszy gabinetów i nie może być poddawany ocenie wyborców, gdyż jak stwierdził ostatnio prof. Radosław Markowski, socjolog z SWPS, ci nie mają o niczym pojęcia. Ostentacyjna arogancja prof. Markowskiego doskonale wyraża myślenie oligarchiczne, tak charakterystyczne dla głównej dziś linii podziału, czyli elita kontra motłoch.

Ta konstrukcja niesie jednak za sobą bardzo poważne konsekwencje praktyczne. Przykładem jest Zielony Ład, który nakłada ograniczenia niemal wyłącznie na klasy średnie i niższe. Bogaci i członkowie elity władzy nadal mają żyć w nieskrępowanym luksusie. Leżąca u podstaw tego programu klimatystyczna ideologia zapewnia narzędzia do rządzenia pospólstwem i trzymania go pod ciągłą kontrolą. Zarówno w sferze materialnej, jak i wartości. 

Za pomocą podobnych programów – choćby likwidacja gotówki, rugowanie religii, wprowadzanie deprawacyjnej edukacji seksualnej – hultajstwo ma się stać w pełni sterowalne. Pomagają w tym nowoczesne technologie cyfrowe, które nie tylko pozwalają kontrolować, co mówią i piszą poddani władzy, ale także korygować ich pragnienia oraz dążenia. Tak dzieje się dziś w Chinach, ale odpowiednie do tego oprogramowanie dostarczyli Francuzi. 

 

Współczesne marzenia 

Oczywiście podział na elitę i hultajstwo nigdy nie będzie tak ostry, jak w feudalizmie, w którym o pozycji społecznej decydowało urodzenie. We współczesnej oligarchii istnieje możliwość kooptacji. Ceną wejścia jest jednak wyrzeczenie się wartości społecznych dołów, gdyż one są wyrazem zacofania i przyczyną kompleksów polskiej, lewicowej elity. Zresztą ona doznaje niemal całkowitego spełnienia, gdy sama siebie może nazywać Europejczykami.

Prawdziwy konflikt pojawia się, gdy przedstawiciele motłochu zaczynają być dumni z tradycji, z której się wywodzą. W ten sposób odrzucają wyjątkowość elit oraz jej wyższość cywilizacyjną. Kwestionują ideę postępu, która zakłada, że laicyzacja, nihilizm i hedonizm są wyższym stadium rozwoju społecznego, dostępnym tylko nielicznym. Nie da się resocjalizować ludzi, którzy szczycą się swym zacofaniem. 

Jednak nowoczesne elity i na to znalazły sposób. Do walki z tym wstecznictwem wymyślono takie pojęcia, jak: populizm, nacjonalizm, ekstremizm i skrajny konserwatyzm. Tłoczenie tych określeń do świadomości publicznej ma wypchnąć przeciwników na margines społeczeństwa i sklasyfikować ich jako ludzi niebezpiecznych, zagrażających społecznemu porządkowi, dobrobytowi, demokracji czy wreszcie pokojowi. 

Naturalnym marzeniem zwykłego człowieka ma być raczej dołączenie do elity i korzystanie ze związanych z tym przywilejów: środków unijnych, dotacji, bezkarności czy stanowisk. Jednak by to osiągnąć, nie wystarczy okazać lojalność, trzeba ostatecznie zerwać z wartościami i tradycją hultajstwa, a następnie posłusznie stosować się do wyznaczanych przez oligarchię reguł. I na koniec mieć nadzieję na bycie zauważonym. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe