Kazachstan: Sześciu policjantów skazanych za tortury
Wszyscy funkcjonariusze, w tym zastępca departamentu policji w administracji miasta Ałmaty, zostali uznani za winnych stosowania tortur i nadużycia władzy.
Policjanci skazani za stosowanie tortur
Choć sprawa jest bezprecedensowa - rzadko bowiem zdarza się, by w Kazachstanie skazywano funkcjonariuszy struktur siłowych za stosowanie przemocy - prawniczka Ajna Szornambajewa, reprezentująca interesy 23 poszkodowanych (w tym obywateli Uzbekistanu) i kierująca fundacją Międzynarodowa Inicjatywa Prawna, stwierdziła, że wyrok jest "niezwykle łagodny". Zaznaczyła, że śledztwo nie było wszechstronne ani obiektywne, nie ustalono wszystkich odpowiedzialnych za tortury, a status poszkodowanych przyznano 44 osobom, choć ofiar tortur było co najmniej 98.
Policjanci zostali skazani za znęcanie się nad zatrzymanymi podczas wydarzeń w styczniu 2022 roku. Tzw. wydarzenia styczniowe (zwane przez kazachstańską opozycję "Kantar", co po kazachsku oznacza styczeń) rozpoczęły się 2 stycznia 2022 r. w mieście Żangaozen na południowym wschodzie kraju i były wywołane gwałtownym wzrostem cen gazu służącego do napędzania samochodów. Szybko rozprzestrzeniły się na wiele miast i przerodziły w protesty przeciwko korupcji oraz ciągłej obecności w życiu politycznym kraju jego byłego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, który po formalnym ustąpieniu ze stanowiska w 2019 r. zachował dużą władzę jako szef Rady Bezpieczeństwa Kazachstanu.
W największym mieście kraju, Ałmaty, protesty przybrały gwałtowny obrót, a następca Nazarbajewa - Kasym-Żomart Tokajew - wydał rozkaz strzelania do protestujących oraz wezwał na pomoc wojska Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB - sojuszu wojskowego zrzeszającego kilka krajów byłego ZSRR). Śmierć poniosło 238 osób. 11 stycznia porządek został przywrócony. Prezydent Tokajew twierdził, że jego kraj padł ofiarą zewnętrznej agresji – napadły na niego bojówki „głównie z państw Azji Centralnej”. Był to jedyny w historii istnienia sojuszu przypadek, gdy ODKB zademonstrowała zdolność bojową.
Państwowe kanały telewizyjne pokazywały wówczas nagranie z młodym mężczyzną, "bezrobotnym z Biszkeku" (stolicy sąsiedniego Kirgistanu - PAP), który „przyznaje się” przed kamerą, że „otrzymał pieniądze za udział w zamieszkach”. Jego głos był stłumiony, a na twarzy widać było ślady pobicia. W mężczyźnie Kirgizi rozpoznali znanego jazzmana Wikrama Ruzachunowa. Wywołało to międzynarodowy skandal, który w rzeczywistości podważył twierdzenie o ataku terrorystów z państw Azji Centralnej na Kazachstan.
Protest pod ambasadą Kazachstanu
Przed ambasadą Kazachstanu w Biszkeku zwolennicy Ruzachunowa domagali się sprawiedliwości, twierdząc, że muzyk najprawdopodobniej został przymuszony do zeznań. MSZ Kirgistanu wystosowało notę protestacyjną. Do sprawy włączyły się grupy obrońców praw człowieka. Władze Kazachstanu uwolniły muzyka, który po powrocie do ojczyzny powiedział, że został bezpodstawnie zatrzymany i brutalnie torturowany. Nagranie zostało wykonane w areszcie w wiosce Koszmambet, dokąd zwieziono dziesiątki Kirgizów, Uzbeków i Tadżyków zatrzymanych w Ałmaty. Torturami zmuszano ich do wzięcia na siebie winy za zamieszki.
Pomimo nacisków międzynarodowych organizacji wielu uczestników zamieszek do dziś pozostaje w więzieniach, a śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień oraz apelacje od wyroków toczą się bardzo powoli. Należy jednak zauważyć, że to nie pierwszy przypadek skazania funkcjonariuszy struktur siłowych w związku z brutalnym tłumieniem zamieszek. W sierpniu 2024 r. były minister spraw wewnętrznych Kazachstanu Jerlan Turgumbajew został skazany na pięć lat pozbawienia wolności w zawieszeniu za nadużycie władzy i przekroczenie pełnomocnictw.