Cezary Krysztopa: Krysztopę trafia szlag

Jako dziecko dużo chorowałem, bardzo dużo. Grypa, angina, zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, zapalenie zatok i tak w kółko. Więcej czasu spędzałem w łóżku, niż chodziłem do szkoły. Ciągle zastrzyki, tabletki, prześwietlenia. Trwało to latami.
Cezary Krysztopa
Cezary Krysztopa / Tygodnik Solidarność

Trwało, aż w wieku piętnastu lat pomyślałem sobie: „Wóz, albo przewóz, mam tego dosyć, stanę na nogi albo odwalę kitę”. I zacząłem biegać. Choć może, szczególnie na początku, było to określenie bardzo na wyrost, ponieważ na początku byłem w stanie przebiec może ze 200 metrów, ale potem potrafiłem przebiec 300 metrów, potem pół kilometra, do cmentarza. A biegałem przy każdej pogodzie, może oprócz ulewnych deszczów. Zimą, kiedy czułem, że bierze mnie gorączka, zakładałem kozaki (butów do biegania nie miałem) i szedłem biegać na mróz po głębokim śniegu. I wiecie co? Gorączka przechodziła. Było w tym coś z młodzieńczego szaleństwa, ale też desperacji młodego człowieka, który nie chciał całe życie być slaby i przykuty do łóżka.

Nieposkromiony duch sportowca

Po jakichś dwóch, trzech latach, nie pamiętam dokładnie, biegałem już po kilkanaście, a potem po dwadzieścia parę kilometrów dziennie. Co, nawiasem mówiąc, w latach dziewięćdziesiątych na podlaskiej wsi wywoływało pewną sensację. – Czyś ty oszalał? – pytali niektórzy. – Jak masz za dużo energii, to przyjdź do mnie, gnój z obory wyrzucisz! – A kiedyś na widok ciemnej sylwetki biegnącej po nocy, przewrócił się na rowerze rolnik z bańkami mleka, który posłał mi wiązankę, jakiej posłać nie umie nikt poza Podlasiem, a być może teraz to już w ogóle nikt.

W każdym razie już w liceum, w czasie, kiedy wszyscy już chodzili w kurtkach, ja mogłem spokojnie chodzić we flanelowej koszuli, co było o tyle praktyczne, że nie miałem jesiennej kurtki. Miało też tę upierdliwą dla rodziny konsekwencję, że nawet w Wigilię po kolacji wstawałem, zakładałem dres i szedłem biegać pomimo mrozu.

I tak od lat, gdzie bym nie mieszkał – a mieszkałem w różnych miejscach – zawsze szukałem sobie trasy do biegania. Kiedy skończyłem 40 lat, a nie stać mnie było na lamborghini, zapisałem się również na dość trudne treningi. Dzisiaj więc, jeśli mimo tego że stuknął mi już piąty krzyżyk – choć jestem mocno przemęczony i przeładowany – zachowuję jako taką trzeźwość umysłu, a i nie dorobiłem się takiego „bebzona” jak niektórzy z moich równolatków, to jest to zasługa tego Czarka sprzed lat, bo dzisiejszy biega już z mniejszą intensywnością, raz w tygodniu i wolniej, stawy już nie te. Ciągle jednak tego ruchu bardzo potrzebuje.

Kontuzja kolana

I teraz wyobraźcie sobie, że od iluś tygodni w związku z kontuzją kolana siedzi w domu. Siedzi, leży, może czasem po schodach wejdzie. Nawet kiedy o tym piszę, szlag mnie trafia. Czy w tej sytuacji można mieć do niego pretensje, że trudno z nim wytrzymać?

Więc w razie czego bardzo wszystkich i z góry proszę, żeby się na mnie nie gniewali.

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 02/2025]


 

POLECANE
Pałac Buckingham wydał komunikat Wiadomości
Pałac Buckingham wydał komunikat

W najnowszym wystąpieniu telewizyjnym król Karol III podzielił się z Brytyjczykami zarówno dobrymi wiadomościami, jak i ważnym apelem dotyczącym profilaktyki nowotworowej. Monarcha zwrócił uwagę, że mimo trwającego leczenia funkcjonuje aktywnie, a dzięki wczesnemu wykryciu choroby jego terapia może wkrótce zostać skrócona.

Tȟašúŋke Witkó: Niemcy, macie problem tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Niemcy, macie problem

Mój kolega, Stanisław, człek obdarzony wyjątkowym darem obserwacji i jeszcze większą umiejętnością ubierania swych spostrzeżeń w słowa, przez lata posługiwał się takim lapidarnym powiedzeniem: „Im gorzej u nich, tym lepiej dla nas!”.

Udane kwalifikacje w Klingenthal. Komplet Biało-Czerwonych w konkursie z ostatniej chwili
Udane kwalifikacje w Klingenthal. Komplet Biało-Czerwonych w konkursie

Sześciu Polaków awansowało do sobotniego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Klingenthal. Kwalifikacje wygrał Niemiec Philipp Raimund. Piotr Żyła był 21., Kamil Stoch - 24., Maciej Kot - 28., Kacper Tomasiak - 29., Dawid Kubacki - 32., a Paweł Wąsek - 48.

Groźny incydent na komisariacie w Pionkach Wiadomości
Groźny incydent na komisariacie w Pionkach

Na komisariacie policji w Pionkach (woj. mazowieckie) doszło do groźnego zdarzenia, które, choć nikomu nie zrobiło krzywdy, wywołało poważne konsekwencje służbowe. Podczas rutynowych czynności z zatrzymanym jedna z funkcjonariuszek przypadkowo doprowadziła do wystrzału ze swojej broni służbowej.

Nie żyje znany krytyk i popularyzator jazzu Wiadomości
Nie żyje znany krytyk i popularyzator jazzu

Jeden z najwybitniejszych polskich krytyków jazzowych, pianista, pisarz, historyk, menedżer kultury, wydawca, fotograf i podróżnik zmarł w nocy 12 grudnia 2025 roku, w szpitalu w Wyszkowie. Miał 88 lat.

Coraz więcej pytań o Lewandowskiego. Pojawiły się nowe informacje Wiadomości
Coraz więcej pytań o Lewandowskiego. Pojawiły się nowe informacje

Przyszłość Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie od miesięcy wywołuje liczne spekulacje. Każdego dnia pojawiają się nowe doniesienia . Mimo tego jedno wydaje się jasne: Polak nadal widzi siebie w Barcelonie i jest gotowy zrobić wiele, aby pozostać w klubie.

Niemiecki rząd potwierdza: Zełenski przyjedzie do Berlina z ostatniej chwili
Niemiecki rząd potwierdza: Zełenski przyjedzie do Berlina

Kanclerz Friedrich Merz podejmie w poniedziałek w Berlinie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, a tematem rozmów będzie aktualny stan negocjacji pokojowych dotyczących Ukrainy - poinformował w piątek rzecznik niemieckiego rządu Stefan Kornelius.

Zepchnął studenta pod pociąg. Sąd ogłosił wyrok w głośnej sprawie z Sopotu Wiadomości
Zepchnął studenta pod pociąg. Sąd ogłosił wyrok w głośnej sprawie z Sopotu

Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał 21-letniego Maksymiliana S. na 20 lat i trzy miesiące pozbawienia wolności za zabójstwo 23-letniego studenta Uniwersytetu Gdańskiego Jakuba Siemiątkowskiego w Sopocie i posiadanie narkotyków. Mężczyzna zepchnął pokrzywdzonego pod pociąg w sierpniu 2024 r.

Aleksandra Fedorska: Merkel ogłasza wojnę o algorytmy i media cyfrowe z USA z ostatniej chwili
Aleksandra Fedorska: Merkel ogłasza wojnę o algorytmy i media cyfrowe z USA

„Merkel ogłasza wojnę o algorytmy i media cyfrowe z USA!!!!” - skomentowała ekspert ds. Niemiec odnosząc się do opublikowanego artykułu w Welt.de. cytującego Angelę Merkel, byłą kanclerz Niemiec.

Nie żyje znana brytyjska pisarka Wiadomości
Nie żyje znana brytyjska pisarka

Sophie Kinsella nie żyje. Brytyjska pisarka, która zdobyła międzynarodową sławę dzięki serii książek o zakupoholiczce, odeszła po długich zmaganiach z glejakiem wielopostaciowym. O jej śmierci poinformowała rodzina.

REKLAMA

Cezary Krysztopa: Krysztopę trafia szlag

Jako dziecko dużo chorowałem, bardzo dużo. Grypa, angina, zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, zapalenie zatok i tak w kółko. Więcej czasu spędzałem w łóżku, niż chodziłem do szkoły. Ciągle zastrzyki, tabletki, prześwietlenia. Trwało to latami.
Cezary Krysztopa
Cezary Krysztopa / Tygodnik Solidarność

Trwało, aż w wieku piętnastu lat pomyślałem sobie: „Wóz, albo przewóz, mam tego dosyć, stanę na nogi albo odwalę kitę”. I zacząłem biegać. Choć może, szczególnie na początku, było to określenie bardzo na wyrost, ponieważ na początku byłem w stanie przebiec może ze 200 metrów, ale potem potrafiłem przebiec 300 metrów, potem pół kilometra, do cmentarza. A biegałem przy każdej pogodzie, może oprócz ulewnych deszczów. Zimą, kiedy czułem, że bierze mnie gorączka, zakładałem kozaki (butów do biegania nie miałem) i szedłem biegać na mróz po głębokim śniegu. I wiecie co? Gorączka przechodziła. Było w tym coś z młodzieńczego szaleństwa, ale też desperacji młodego człowieka, który nie chciał całe życie być slaby i przykuty do łóżka.

Nieposkromiony duch sportowca

Po jakichś dwóch, trzech latach, nie pamiętam dokładnie, biegałem już po kilkanaście, a potem po dwadzieścia parę kilometrów dziennie. Co, nawiasem mówiąc, w latach dziewięćdziesiątych na podlaskiej wsi wywoływało pewną sensację. – Czyś ty oszalał? – pytali niektórzy. – Jak masz za dużo energii, to przyjdź do mnie, gnój z obory wyrzucisz! – A kiedyś na widok ciemnej sylwetki biegnącej po nocy, przewrócił się na rowerze rolnik z bańkami mleka, który posłał mi wiązankę, jakiej posłać nie umie nikt poza Podlasiem, a być może teraz to już w ogóle nikt.

W każdym razie już w liceum, w czasie, kiedy wszyscy już chodzili w kurtkach, ja mogłem spokojnie chodzić we flanelowej koszuli, co było o tyle praktyczne, że nie miałem jesiennej kurtki. Miało też tę upierdliwą dla rodziny konsekwencję, że nawet w Wigilię po kolacji wstawałem, zakładałem dres i szedłem biegać pomimo mrozu.

I tak od lat, gdzie bym nie mieszkał – a mieszkałem w różnych miejscach – zawsze szukałem sobie trasy do biegania. Kiedy skończyłem 40 lat, a nie stać mnie było na lamborghini, zapisałem się również na dość trudne treningi. Dzisiaj więc, jeśli mimo tego że stuknął mi już piąty krzyżyk – choć jestem mocno przemęczony i przeładowany – zachowuję jako taką trzeźwość umysłu, a i nie dorobiłem się takiego „bebzona” jak niektórzy z moich równolatków, to jest to zasługa tego Czarka sprzed lat, bo dzisiejszy biega już z mniejszą intensywnością, raz w tygodniu i wolniej, stawy już nie te. Ciągle jednak tego ruchu bardzo potrzebuje.

Kontuzja kolana

I teraz wyobraźcie sobie, że od iluś tygodni w związku z kontuzją kolana siedzi w domu. Siedzi, leży, może czasem po schodach wejdzie. Nawet kiedy o tym piszę, szlag mnie trafia. Czy w tej sytuacji można mieć do niego pretensje, że trudno z nim wytrzymać?

Więc w razie czego bardzo wszystkich i z góry proszę, żeby się na mnie nie gniewali.

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 02/2025]



 

Polecane