Drugie życie "Zielonej granicy"

Polityka rządu Donalda Tuska w sprawie obrony granicy wschodniej przed atakami jest mocno niekonsekwentna. Bo skoro w „ludziach szukających dla siebie miejsca” premier i jego ministrowie zobaczyli w końcu żołnierzy wojny hybrydowej, „Zielona granica” Agnieszki Holland przestała być elementem propagandy. A jednak film niespodziewanie żyje ostatnio drugim życiem. Najpierw otrzymał nagrodę na festiwalu w Gdyni, później – co bardziej szokujące – ogłoszono, że doczeka się organizowanych przez polskie instytucje kulturalne pokazów na Ukrainie.
Agnieszka Holland  Drugie życie
Agnieszka Holland / fot. Wikimedia Commons/Martin Kraft/Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license

Opowieść o filmie Agnieszki Holland jest historią o polityce. Gdy rozpoczęły się ataki na polską granicę, inaczej niż we wcześniej obranych sobie za cel państwach bałtyckich, nasza klasa polityczna nie mówiła jednym głosem. Podczas gdy prawica (obóz rządzący, ale też Konfederacja, Kukiz’15 i do pewnego stopnia PSL) od początku uważała szturm imigrantów za element wojny hybrydowej reżimu Putina – prowadzonej za pośrednictwem handlarzy ludźmi, przemytników i białoruskich służb – Koalicja Obywatelska i Lewica jednoznacznie opowiedziały się po stronie nachodźców. Z tamtych czasów pamiętamy kilka histerycznych wystąpień w Sejmie, fałszywe opowieści o „dzieciach z Michałowa”, kocie z Afganistanu, człowieku pływającym sześć dni w lodowatej wodzie, wygłupy posłów na granicy i ataki na Straż Graniczną. Te ostatnie nie tylko ze strony szturmujących granicę i szkolonych przez ludzi Łukaszenki migrantów, lecz również polskich polityków, dziennikarzy i artystów, z których najmocniej wypowiadała się Barbara Kurdej-Szatan. I właśnie w takim klimacie pojawiły się informacje o tym, że Agnieszka Holland, wsparta przez artystów znanych z popierania opozycji i atakowania PiS, pracuje nad filmem, który premierę mieć będzie jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w październiku 2023 roku.

Niedźwiedzia przysługa

Bardzo długo wydawało się, że „Zielona granica” dla aspirujących wówczas do władzy będzie raczej niedźwiedzią przysługą. Komentujący na YouTubie pierwszy zwiastun pisali, że sposób, w jaki w filmie pokazano Polaków, przełoży się na wyższe poparcie dla PiS. Tego samego zdania była też duża część publicystów. „To miłe, że Agnieszka Holland postanowiła pomóc PiS w kampanii” – pisała na Twitterze Zuzanna Pieczyńska, a Marcin Palade utrzymywał, że film pomoże ówczesnym rządzącym skierować kampanię na wygodny dla nich temat bezpieczeństwa. Wkrótce potem obszerne fragmenty filmu zostały pokazane przez TVP Info. Cała Polska zobaczyła dramat prześladowanych i osamotnionych uchodźców, wzmożenie inteligenckich aktywistów i okrucieństwo państwa polskiego reprezentowanego przez strażników granicznych. Szczególnie oburzała scena, w której ci ostatni zmuszać mieli zmarzniętych uciekinierów do picia z pełnego stłuczonego szkła termosu, scena wyjątkowa w swoim okrucieństwie, absurdalności i oderwaniu od rzeczywistości. Za to idealnie wpisująca się w wizję, jaką tygodniami przekazywały białoruskie i rosyjskie media. Obraz był więc spłaszczony i karykaturalny. Opozycja wzięła film na sztandary, również w sensie dosłownym. Podczas ostatniego, zwołanego przez Donalda Tuska przedwyborczego marszu można było spotkać nawet osoby z portretami Agnieszki Holland. Lecz choć nastroje społeczne bardzo mocno rozjechały się z przekazem filmu i broniącej go opozycji, finalnie prawdopodobnie nie pomógł, lecz zaszkodził Prawu i Sprawiedliwości.

Gamechanger

Czemu tak się stało? Jak wielokrotnie mówiłem w swoich analizach wyniku wyborczego PiS, każdy z komentatorów ma swoją ulubioną przyczynę październikowej porażki. Afera wizowa, piątka dla zwierząt, polityka wobec pandemii i wojny na Ukrainie – co autorytet, to chochoł. Oczywiście każdy z tych tematów mógł wpłynąć na zniechęcenie pewnej grupy elektoratu. Wiele wskazuje jednak (a potwierdzają to też nastroje po wyborach), że odpowiedzialności warto poszukać też w przekazie partii i realizującej w olbrzymim stopniu jej politykę informacyjną TVP Info. Temat „Zielonej granicy”, choć wydawał się bardzo poręczny w polemice z Platformą i jej zapleczem intelektualnym, został przegrzany. PiS skupiło się na ataku, a nie ofercie dla wyborców. Przekaz negatywny, choć w tym wypadku bardzo przecież zasadny (potwierdzają to kolejne powyborcze miesiące), zdominował wątki rozwojowe. Wyborcy zostali w jakimś stopniu nastraszeni i zareagowali wyparciem. Regiony najbardziej zainteresowane bezpieczeństwem pokazane w filmie Holland, a zarazem narażone bezpośrednio na wojnę hybrydową, nie poszły masowo do urn, by głosować za kontynuacją dotychczasowej polityki. PiS wybory przegrało, lecz czy wygrała je Agnieszka Holland? Szybko okazało się, że nie.

CZYTAJ TAKŻE: Kieszonkowy Atlas Świata. Kampinos uzależnia

Mądrość etapu

4 czerwca tego roku odbyła się kolejna duża impreza Platformy, na którą zaproszono sympatyków i działaczy partii Donalda Tuska. Co jednak dla wielu musiało być zaskoczeniem, na miejscu pojawili się też kontrmanifestanci niewywodzący się z PiS, a przed 15 października 2023 roku często stojący po tej samej stronie. Były to osoby zawiedzione faktem, że polityka rządu wbrew deklaracjom właściwie się nie zmieniła, a imigranci nadal nie są witani chlebem i solą. Przekaz władzy zaostrzył się jeszcze kilka tygodni później, gdy dowiedzieliśmy się o śmierci zaatakowanego przez nieproszonych gości polskiego żołnierza. To wtedy Marcin Kierwiński powiedział, że wbrew zarzutom politycznych przeciwników on na „Zielonej granicy” nie klaskał. Wydawało się, że Holland – tak samo jak niedawni sojusznicy, a dziś przeciwnicy z pl. Zamkowego w Warszawie – przestali być potrzebni. Jednak polityka władzy była mocno schizofreniczna: werbalne wsparcie dla obrony granicy szło i nadal idzie w parze z szykanami ze strony prokuratury Adama Bodnara.

Nagrody, listy, wywiady

Film Agnieszki Holland spodobał się międzynarodowej lewicy i środowisku filmowemu. W 2023 roku został ukończony zbyt późno, by walczyć o nagrodę w Gdyni, nie reprezentował też Polski w wyścigu po Oscary, doceniono go jednak w Wenecji. A także, co może być dla wielu szokujące (choć zgodne przecież z duchem papiestwa Franciszka) – w Watykanie, podczas festiwalu Tertio Millennio Film Fest, organizowanego pod patronatem watykańskiej Dykasterii ds. Kultury i Edukacji oraz Dykasterii ds. Komunikacji. Jak donosili dziennikarze TVN 24, według organizatorów film Holland „lepiej niż jakikolwiek inny potrafi ożywić i wyrazić temat poszukiwania najgłębszego sensu życia oraz wstrząsnąć sumieniami, rozświetlając ciemne miejsca ludzkiej duszy, które zwykle znajdują się poza zasięgiem”. Tu warto zauważyć, że podobnej wymowy w „Zielonej granicy” potrafił dopatrzeć się też katolicki youtuber Tomasz Samołyk. Wiosną koledzy po fachu przyznali jej nagrodę polskiego przemysłu filmowego. Po roku natomiast Holland otrzymała w końcu nagrodę w Gdyni, co zresztą nie wzbudziło entuzjazmu części krytyków, a nawet filmowców, według których w tym roku było po prostu kilka lepszych filmów. Jury, mające w składzie znaną z internetowego hejtu pod adresem prawicy producentkę Martę Chabior, wiedziało jednak lepiej. Tyle że nagrodzenie filmu, powielającego tezy rosyjskiej propagandy miało wzburzyć (i wzburzyło) prawicę, i dla rządu nie jest to aż tak dobra wiadomość. Holland bowiem nie zna najwyraźniej pojęcia mądrości etapu i politykę Tuska wobec uchodźców krytykuje zarówno w liście – odczytanym w Gdyni pod jej nieobecność – jak i w wystąpieniach medialnych. „Sytuacja na granicy białoruskiej nie zmieniła się po zmianie władzy, a pod pewnymi względami zmieniła się na gorsze” – pisała do uczestników gdyńskiej gali. W pofestiwalowej rozmowie z OKO.press reżyser stwierdza, że jest przerażona nastawieniem Donalda Tuska i krytykuje nowe przepisy dotyczące możliwości użycia broni na granicy. – Takiej regulacji nie wprowadzono dotychczas w żadnym kraju Unii Europejskiej, chociaż w praktyce już się właściwie na to przyzwala. Różne narodowe straże graniczne de facto zabijają uchodźców czy imigrantów, ale nikt tego dotąd nie zalegalizował – mówi Holland. – Rząd Tuska jest w awangardzie, można powiedzieć – kwituje.

Nowy rekord hipokryzji

W sobotę, 12 października, odbyła się tymczasem konwencja Platformy Obywatelskiej, podczas której premier Tusk uderzył w najstraszliwsze z punktu widzenia naszej bohaterki tony. Szef rządu ponownie wszedł bowiem w ostrą retorykę antyimigrancką, zapowiadając, że elementem strategii jego gabinetu będzie zawieszenie obowiązywania w Polsce prawa do azylu. Już w niedzielę z bardzo nieśmiałą krytyką, przebraną w szaty apelu o rozwagę, wystąpiła grupa kilkudziesięciu organizacji z Komitetem Obrony Demokracji i Amnesty International na czele. Czy pocieszy ich fakt, że praktyka jest inna niż deklaracje, a Polska szykuje się do otwarcia prawie 500 centrów integracji cudzoziemców? Od zapowiedzi premiera odcięli się jak na razie koalicjanci z lewicy i Polski 2050, z którymi nie była ona konsultowana, poparli ją natomiast ludowcy. Jak na to wszystko zareagowała Agnieszka Holland? Sama twórczyni ograniczyła się do bardzo krótkiego komentarza o treści: „Donald Tusk pokazał dziś, że nie tylko Victor Orbán jest mistrzem przemiany”, zamieszczonego na jej publicznie dostępnym Facebooku. Później jednak Holland zamieściła kilka dużo ostrzejszych komentarzy. „Premierowi mogę powiedzieć «nie w moim imieniu>> i dodać do tego w pełni przezeń zasłużone «draniu». Ale co z tego? Co takiego zwojowaliśmy przez te nasze heroiczne za dychę 8 lat? No, co?” – gorzko pyta Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP i uczestnik anty-Tuskowej pikiety 4 czerwca. Holland dzieli się również dłuższym komentarzem Ireneusza Krzemińskiego, który pisze: „[…] cała koncepcja Tuska i rządu (należy pamiętać wypowiedzi Kosiniaka-Kamysza!) staje się dla mnie jak koszmarny, czarny sen”. Później socjolog uderza w jeszcze mocniejsze, histeryczne wręcz tony. „Najobrzydliwsze rzeczy, jakie sią działy za PiS-u, są kontynuowane na granicy z Białorusią, a pomysł ZAWIESZENIA PRAWA DO AZYLU DLA UCHODŹCÓW ZAKRAWA NA JAKĄŚ MYŚL ZGOŁA SZATAŃSKĄ! Jak można wygłosić coś podobnego w kraju, w którym dokonał się Holocaust? I gdzie – jak wiadomo – również za czasów PRL żydowskich obywateli Polski wyrzucano z kraju jako bezpaństwowców?” – rzuca więc Krzemiński, kończąc najmocniejszym chyba z możliwych oskarżeniem – stwierdzeniem, że słowa Tuska brzmią jak lepsza wersja dawnych wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. „Donaldzie Tusku, dokąd zmierzasz?” – pyta na końcu socjolog, a ja przypominam, że wszystko to czytamy na profilu autorki „Zielonej granicy” w październiku 2024 roku. Tak samo, jak wpis Beaty Geppert, oskarżającej Tuska i jego ministrów o kontynuację zbrodni na granicy. Rząd traci więc pomału sympatię również w enklawach odklejonego pięknoduchostwa, tyle że wie dobrze, że może sobie na to pozwolić – dla tej i tak nielicznej grupy w chwili wyborczej decyzji nie będzie przecież żadnej alternatywy.

Zaszkodzić Polsce

Zapewne właśnie dlatego władza wszystkie te deklaracje i głosy oburzenia zwyczajnie puszcza mimo uszu, znosząc to wszystko cierpliwie. Dotyczy to również Agnieszki Holland, choć trudniej niż jeszcze półtora roku temu brać ją otoczeniu Donalda Tuska na sztandary. Pozwala ono jednak twórczyni się wygadać, puszcza jej słowa mimo uszu, a film, choć gdyby brała go na poważnie, byłby i jej wyrzutem sumienia, promuje za granicą. Teraz oglądać go mają Ukraińcy podczas pokazów organizowanych przez Jarosława Goduna, szefa Instytutu Polskiego w Kijowie. Ciekawe, co wyniknie ze zderzenia pamięci widzów, których rodziny doświadczyły często polskiej gościnności, z postsowiecką propagandą, wciskaną im nie przez FSB czy białoruskie KGB. Zapewne nic dobrego, bo przecież o nic dobrego nie może chodzić pomysłodawcom tego horrendum. Nastroje po obu stronach granicy nie są już przecież – z wielu powodów – tak dobre jak wcześniej. Czy Instytut Polski chce pomóc w demontażu zbyt korzystnego wizerunku Polaków w oczach sąsiada?

CZYTAJ TAKŻE: Nasi społecznicy roku - Konrad Wernicki poleca nowy numer „Tygodnika Solidarność”


 

POLECANE
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO] gorące
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO]

By to zrealizować, całe miasto musiało mieć ograniczony dostęp do energii. Dlatego eksperyment przeprowadzono w nocy. Dziś gościem naszego pierwszego w historii kanału „wywiadu rzeki” jest Laureat Nagrody Ig Nobla, Medalu Lorentza, Medal Diraca i Nagrody Wolfa w dziedzinie fizyki, sir Michael Berry.

Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu z ostatniej chwili
Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny zapisał się w historii polskiego sportu, zdobywając tytuł mistrza świata na żużlu. Polak potwierdził swoją dominację w sezonie, triumfując w klasyfikacji generalnej i zdobywając najwyższe trofeum w światowym speedwayu.

Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie tylko u nas
Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie

O zbrodniach i bestialstwach sowieckich, które miały miejsce na Polakach od 17 września 1939 roku, zapomniał nie tylko świat, ale również współczesne pokolenia Polaków. Tylko nieliczne osoby przypominają o tych wydarzeniach, traktując je jako przestrogę przed zagrożeniem, które wciąż istnieje i pozostaje aktualne. Nikt również nie porusza kwestii odszkodowań od Rosji.

Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta Wiadomości
Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta

Sylwia Cisoń, radna Gdańska, przeżyła dramatyczną sytuację w Gdańsku. Kierowca jednej z aplikacji przewozowych zaatakował ją gazem pieprzowym po tym, jak zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził pasażerów w niewłaściwym miejscu. Dodatkowo kierowca nie znał języka polskiego, co wskazuje, że był cudzoziemcem, imigrantem.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Ponad 30,5 tys. dzieci i młodzieży weźmie udział w eksperymentach, warsztatach i wykładach przygotowanych w ramach XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki. Impreza popularyzująca naukę rozpoczęła się w sobotę i potrwa do przyszłego piątku.

Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości Wiadomości
Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości

Po intensywnym lecie i krótkim odpoczynku Iga Świątek ponownie wraca na korty. Liderka światowego rankingu wylądowała w Seulu, gdzie rozpocznie kolejny etap azjatyckiej części sezonu.

Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka Wiadomości
Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka

32-letnia Polka zginęła w Tatrach Wysokich w rejonie Miedzianej Kotliny. Świadkami upadku wspinaczki z wysokości około 100 metrów była para Słowaków, którzy uwięźli w Klimkowej Dolinie. Do tragedii doszło w piątek. Ratownicy z Horskej Zahrannej Slużby (HZS) dotarli do ciała w sobotę.

RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza z ostatniej chwili
RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza

Niepokojący alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa trafił w sobotę do mieszkańców kilku powiatów województwa lubelskiego. Powodem jest możliwe zagrożenie atakiem z powietrza w rejonie przygranicznym.

Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA Wiadomości
Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA

Pierwszy polski pilot ukończył kurs instruktorski na myśliwcu F-35 Lightning II w bazie Ebbing Air National Guard Base w Stanach Zjednoczonych.

IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami Wiadomości
IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami

W sobotę rano IMGW wydał ostrzeżenia I stopnia przed burzami i towarzyszącym im silnym deszczem. Podczas ich trwania można spodziewać się opadów deszczu do 40 mm z porywami wiatru do 65 km/h. Będą one obowiązywały w pasie kraju przechodzącym od Suwałk po Zakopane.

REKLAMA

Drugie życie "Zielonej granicy"

Polityka rządu Donalda Tuska w sprawie obrony granicy wschodniej przed atakami jest mocno niekonsekwentna. Bo skoro w „ludziach szukających dla siebie miejsca” premier i jego ministrowie zobaczyli w końcu żołnierzy wojny hybrydowej, „Zielona granica” Agnieszki Holland przestała być elementem propagandy. A jednak film niespodziewanie żyje ostatnio drugim życiem. Najpierw otrzymał nagrodę na festiwalu w Gdyni, później – co bardziej szokujące – ogłoszono, że doczeka się organizowanych przez polskie instytucje kulturalne pokazów na Ukrainie.
Agnieszka Holland  Drugie życie
Agnieszka Holland / fot. Wikimedia Commons/Martin Kraft/Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license

Opowieść o filmie Agnieszki Holland jest historią o polityce. Gdy rozpoczęły się ataki na polską granicę, inaczej niż we wcześniej obranych sobie za cel państwach bałtyckich, nasza klasa polityczna nie mówiła jednym głosem. Podczas gdy prawica (obóz rządzący, ale też Konfederacja, Kukiz’15 i do pewnego stopnia PSL) od początku uważała szturm imigrantów za element wojny hybrydowej reżimu Putina – prowadzonej za pośrednictwem handlarzy ludźmi, przemytników i białoruskich służb – Koalicja Obywatelska i Lewica jednoznacznie opowiedziały się po stronie nachodźców. Z tamtych czasów pamiętamy kilka histerycznych wystąpień w Sejmie, fałszywe opowieści o „dzieciach z Michałowa”, kocie z Afganistanu, człowieku pływającym sześć dni w lodowatej wodzie, wygłupy posłów na granicy i ataki na Straż Graniczną. Te ostatnie nie tylko ze strony szturmujących granicę i szkolonych przez ludzi Łukaszenki migrantów, lecz również polskich polityków, dziennikarzy i artystów, z których najmocniej wypowiadała się Barbara Kurdej-Szatan. I właśnie w takim klimacie pojawiły się informacje o tym, że Agnieszka Holland, wsparta przez artystów znanych z popierania opozycji i atakowania PiS, pracuje nad filmem, który premierę mieć będzie jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w październiku 2023 roku.

Niedźwiedzia przysługa

Bardzo długo wydawało się, że „Zielona granica” dla aspirujących wówczas do władzy będzie raczej niedźwiedzią przysługą. Komentujący na YouTubie pierwszy zwiastun pisali, że sposób, w jaki w filmie pokazano Polaków, przełoży się na wyższe poparcie dla PiS. Tego samego zdania była też duża część publicystów. „To miłe, że Agnieszka Holland postanowiła pomóc PiS w kampanii” – pisała na Twitterze Zuzanna Pieczyńska, a Marcin Palade utrzymywał, że film pomoże ówczesnym rządzącym skierować kampanię na wygodny dla nich temat bezpieczeństwa. Wkrótce potem obszerne fragmenty filmu zostały pokazane przez TVP Info. Cała Polska zobaczyła dramat prześladowanych i osamotnionych uchodźców, wzmożenie inteligenckich aktywistów i okrucieństwo państwa polskiego reprezentowanego przez strażników granicznych. Szczególnie oburzała scena, w której ci ostatni zmuszać mieli zmarzniętych uciekinierów do picia z pełnego stłuczonego szkła termosu, scena wyjątkowa w swoim okrucieństwie, absurdalności i oderwaniu od rzeczywistości. Za to idealnie wpisująca się w wizję, jaką tygodniami przekazywały białoruskie i rosyjskie media. Obraz był więc spłaszczony i karykaturalny. Opozycja wzięła film na sztandary, również w sensie dosłownym. Podczas ostatniego, zwołanego przez Donalda Tuska przedwyborczego marszu można było spotkać nawet osoby z portretami Agnieszki Holland. Lecz choć nastroje społeczne bardzo mocno rozjechały się z przekazem filmu i broniącej go opozycji, finalnie prawdopodobnie nie pomógł, lecz zaszkodził Prawu i Sprawiedliwości.

Gamechanger

Czemu tak się stało? Jak wielokrotnie mówiłem w swoich analizach wyniku wyborczego PiS, każdy z komentatorów ma swoją ulubioną przyczynę październikowej porażki. Afera wizowa, piątka dla zwierząt, polityka wobec pandemii i wojny na Ukrainie – co autorytet, to chochoł. Oczywiście każdy z tych tematów mógł wpłynąć na zniechęcenie pewnej grupy elektoratu. Wiele wskazuje jednak (a potwierdzają to też nastroje po wyborach), że odpowiedzialności warto poszukać też w przekazie partii i realizującej w olbrzymim stopniu jej politykę informacyjną TVP Info. Temat „Zielonej granicy”, choć wydawał się bardzo poręczny w polemice z Platformą i jej zapleczem intelektualnym, został przegrzany. PiS skupiło się na ataku, a nie ofercie dla wyborców. Przekaz negatywny, choć w tym wypadku bardzo przecież zasadny (potwierdzają to kolejne powyborcze miesiące), zdominował wątki rozwojowe. Wyborcy zostali w jakimś stopniu nastraszeni i zareagowali wyparciem. Regiony najbardziej zainteresowane bezpieczeństwem pokazane w filmie Holland, a zarazem narażone bezpośrednio na wojnę hybrydową, nie poszły masowo do urn, by głosować za kontynuacją dotychczasowej polityki. PiS wybory przegrało, lecz czy wygrała je Agnieszka Holland? Szybko okazało się, że nie.

CZYTAJ TAKŻE: Kieszonkowy Atlas Świata. Kampinos uzależnia

Mądrość etapu

4 czerwca tego roku odbyła się kolejna duża impreza Platformy, na którą zaproszono sympatyków i działaczy partii Donalda Tuska. Co jednak dla wielu musiało być zaskoczeniem, na miejscu pojawili się też kontrmanifestanci niewywodzący się z PiS, a przed 15 października 2023 roku często stojący po tej samej stronie. Były to osoby zawiedzione faktem, że polityka rządu wbrew deklaracjom właściwie się nie zmieniła, a imigranci nadal nie są witani chlebem i solą. Przekaz władzy zaostrzył się jeszcze kilka tygodni później, gdy dowiedzieliśmy się o śmierci zaatakowanego przez nieproszonych gości polskiego żołnierza. To wtedy Marcin Kierwiński powiedział, że wbrew zarzutom politycznych przeciwników on na „Zielonej granicy” nie klaskał. Wydawało się, że Holland – tak samo jak niedawni sojusznicy, a dziś przeciwnicy z pl. Zamkowego w Warszawie – przestali być potrzebni. Jednak polityka władzy była mocno schizofreniczna: werbalne wsparcie dla obrony granicy szło i nadal idzie w parze z szykanami ze strony prokuratury Adama Bodnara.

Nagrody, listy, wywiady

Film Agnieszki Holland spodobał się międzynarodowej lewicy i środowisku filmowemu. W 2023 roku został ukończony zbyt późno, by walczyć o nagrodę w Gdyni, nie reprezentował też Polski w wyścigu po Oscary, doceniono go jednak w Wenecji. A także, co może być dla wielu szokujące (choć zgodne przecież z duchem papiestwa Franciszka) – w Watykanie, podczas festiwalu Tertio Millennio Film Fest, organizowanego pod patronatem watykańskiej Dykasterii ds. Kultury i Edukacji oraz Dykasterii ds. Komunikacji. Jak donosili dziennikarze TVN 24, według organizatorów film Holland „lepiej niż jakikolwiek inny potrafi ożywić i wyrazić temat poszukiwania najgłębszego sensu życia oraz wstrząsnąć sumieniami, rozświetlając ciemne miejsca ludzkiej duszy, które zwykle znajdują się poza zasięgiem”. Tu warto zauważyć, że podobnej wymowy w „Zielonej granicy” potrafił dopatrzeć się też katolicki youtuber Tomasz Samołyk. Wiosną koledzy po fachu przyznali jej nagrodę polskiego przemysłu filmowego. Po roku natomiast Holland otrzymała w końcu nagrodę w Gdyni, co zresztą nie wzbudziło entuzjazmu części krytyków, a nawet filmowców, według których w tym roku było po prostu kilka lepszych filmów. Jury, mające w składzie znaną z internetowego hejtu pod adresem prawicy producentkę Martę Chabior, wiedziało jednak lepiej. Tyle że nagrodzenie filmu, powielającego tezy rosyjskiej propagandy miało wzburzyć (i wzburzyło) prawicę, i dla rządu nie jest to aż tak dobra wiadomość. Holland bowiem nie zna najwyraźniej pojęcia mądrości etapu i politykę Tuska wobec uchodźców krytykuje zarówno w liście – odczytanym w Gdyni pod jej nieobecność – jak i w wystąpieniach medialnych. „Sytuacja na granicy białoruskiej nie zmieniła się po zmianie władzy, a pod pewnymi względami zmieniła się na gorsze” – pisała do uczestników gdyńskiej gali. W pofestiwalowej rozmowie z OKO.press reżyser stwierdza, że jest przerażona nastawieniem Donalda Tuska i krytykuje nowe przepisy dotyczące możliwości użycia broni na granicy. – Takiej regulacji nie wprowadzono dotychczas w żadnym kraju Unii Europejskiej, chociaż w praktyce już się właściwie na to przyzwala. Różne narodowe straże graniczne de facto zabijają uchodźców czy imigrantów, ale nikt tego dotąd nie zalegalizował – mówi Holland. – Rząd Tuska jest w awangardzie, można powiedzieć – kwituje.

Nowy rekord hipokryzji

W sobotę, 12 października, odbyła się tymczasem konwencja Platformy Obywatelskiej, podczas której premier Tusk uderzył w najstraszliwsze z punktu widzenia naszej bohaterki tony. Szef rządu ponownie wszedł bowiem w ostrą retorykę antyimigrancką, zapowiadając, że elementem strategii jego gabinetu będzie zawieszenie obowiązywania w Polsce prawa do azylu. Już w niedzielę z bardzo nieśmiałą krytyką, przebraną w szaty apelu o rozwagę, wystąpiła grupa kilkudziesięciu organizacji z Komitetem Obrony Demokracji i Amnesty International na czele. Czy pocieszy ich fakt, że praktyka jest inna niż deklaracje, a Polska szykuje się do otwarcia prawie 500 centrów integracji cudzoziemców? Od zapowiedzi premiera odcięli się jak na razie koalicjanci z lewicy i Polski 2050, z którymi nie była ona konsultowana, poparli ją natomiast ludowcy. Jak na to wszystko zareagowała Agnieszka Holland? Sama twórczyni ograniczyła się do bardzo krótkiego komentarza o treści: „Donald Tusk pokazał dziś, że nie tylko Victor Orbán jest mistrzem przemiany”, zamieszczonego na jej publicznie dostępnym Facebooku. Później jednak Holland zamieściła kilka dużo ostrzejszych komentarzy. „Premierowi mogę powiedzieć «nie w moim imieniu>> i dodać do tego w pełni przezeń zasłużone «draniu». Ale co z tego? Co takiego zwojowaliśmy przez te nasze heroiczne za dychę 8 lat? No, co?” – gorzko pyta Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP i uczestnik anty-Tuskowej pikiety 4 czerwca. Holland dzieli się również dłuższym komentarzem Ireneusza Krzemińskiego, który pisze: „[…] cała koncepcja Tuska i rządu (należy pamiętać wypowiedzi Kosiniaka-Kamysza!) staje się dla mnie jak koszmarny, czarny sen”. Później socjolog uderza w jeszcze mocniejsze, histeryczne wręcz tony. „Najobrzydliwsze rzeczy, jakie sią działy za PiS-u, są kontynuowane na granicy z Białorusią, a pomysł ZAWIESZENIA PRAWA DO AZYLU DLA UCHODŹCÓW ZAKRAWA NA JAKĄŚ MYŚL ZGOŁA SZATAŃSKĄ! Jak można wygłosić coś podobnego w kraju, w którym dokonał się Holocaust? I gdzie – jak wiadomo – również za czasów PRL żydowskich obywateli Polski wyrzucano z kraju jako bezpaństwowców?” – rzuca więc Krzemiński, kończąc najmocniejszym chyba z możliwych oskarżeniem – stwierdzeniem, że słowa Tuska brzmią jak lepsza wersja dawnych wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. „Donaldzie Tusku, dokąd zmierzasz?” – pyta na końcu socjolog, a ja przypominam, że wszystko to czytamy na profilu autorki „Zielonej granicy” w październiku 2024 roku. Tak samo, jak wpis Beaty Geppert, oskarżającej Tuska i jego ministrów o kontynuację zbrodni na granicy. Rząd traci więc pomału sympatię również w enklawach odklejonego pięknoduchostwa, tyle że wie dobrze, że może sobie na to pozwolić – dla tej i tak nielicznej grupy w chwili wyborczej decyzji nie będzie przecież żadnej alternatywy.

Zaszkodzić Polsce

Zapewne właśnie dlatego władza wszystkie te deklaracje i głosy oburzenia zwyczajnie puszcza mimo uszu, znosząc to wszystko cierpliwie. Dotyczy to również Agnieszki Holland, choć trudniej niż jeszcze półtora roku temu brać ją otoczeniu Donalda Tuska na sztandary. Pozwala ono jednak twórczyni się wygadać, puszcza jej słowa mimo uszu, a film, choć gdyby brała go na poważnie, byłby i jej wyrzutem sumienia, promuje za granicą. Teraz oglądać go mają Ukraińcy podczas pokazów organizowanych przez Jarosława Goduna, szefa Instytutu Polskiego w Kijowie. Ciekawe, co wyniknie ze zderzenia pamięci widzów, których rodziny doświadczyły często polskiej gościnności, z postsowiecką propagandą, wciskaną im nie przez FSB czy białoruskie KGB. Zapewne nic dobrego, bo przecież o nic dobrego nie może chodzić pomysłodawcom tego horrendum. Nastroje po obu stronach granicy nie są już przecież – z wielu powodów – tak dobre jak wcześniej. Czy Instytut Polski chce pomóc w demontażu zbyt korzystnego wizerunku Polaków w oczach sąsiada?

CZYTAJ TAKŻE: Nasi społecznicy roku - Konrad Wernicki poleca nowy numer „Tygodnika Solidarność”



 

Polecane
Emerytury
Stażowe