Adam Czarnecki, #StoimyDlaCPK: Rząd został zmuszony przez społeczeństwo do tego, żeby jednak budować CPK

– Kiedy zobaczyli własną słabość, przeciwnicy budowy CPK próbowali odwołać się do emocji, mówiąc o „gigantomanii i megalomanii”. To też nie wyszło. No to już odpalili ten najbardziej absurdalny możliwy spin polityczny, czyli tezę o tym, że budowa CPK jest na rękę Rosjanom – mówi Adam Czarnecki, analityk, działacz społeczny, inicjator akcji #StoimyDlaCPK, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Adam Czarnecki Adam Czarnecki, #StoimyDlaCPK: Rząd został zmuszony przez społeczeństwo do tego, żeby jednak budować CPK
Adam Czarnecki / fot. z arch. A. Czarneckiego

– Jak to się stało, że Państwa ruch społeczny „Tak dla CPK” nabrał mocy do stworzenia inicjatywy ustawodawczej?

– Pod projektem ustawy „Tak dla CPK”, który złożyliśmy w Sejmie 18 września, zebraliśmy prawie 200 tysięcy podpisów. Teraz marszałek Sejmu ma 90 dni na skierowanie go pod obrady do pierwszego czytania. Liczymy na to, że przejdzie on pierwsze czytanie i trafi do komisji i dalej. Z punktu widzenia obywateli treść tej ustawy jest jednoznacznie pozytywna. Nakłada ona obowiązek na szefa rządu, pełnomocnika rządu ds. CPK oraz inne organy administracji rządowej do budowy CPK do końca 2030 roku. Chcemy w ten sposób nadać odpowiednie tempo realizacji tej inwestycji, aby władza nie zwlekała z budową hubu lotniczego ani nadmiernie nie przeciągała prac. Nasza inicjatywa tworzy presję społeczną na rząd w tej sprawie, zobowiązuje władze, żeby działały prężnie i szybko. Każdy rok opóźnienia przy oddaniu CPK oznacza wielomiliardowe straty dla Polski i dla naszego PKB. Im szybciej oddamy Centralny Port Komunikacyjny, tym lepiej. Spodziewam się jednak, że rząd Donalda Tuska nie będzie chciał przyjąć ustawy, w której będzie widniał konkretny termin realizacji projektu.

"Jesteśmy przyzwyczajani do tego, że realizacja projektu ma być odwleczona w czasie"

– Na początku walki z projektem CPK padały ze strony jego politycznych przeciwników argumenty nie merytoryczne, ale emocjonalne, mówiące o „gigantomanii” etc. Obecnie z kolei rząd obrał metodę „na przeczekanie” i rozwleka realizację projektu. Obie te metody cechuje kompletny brak rzetelnej dyskusji. Państwa inicjatywa z kolei opiera się na merytoryce, co z pewnością nie jest dla rządu wygodne.

– Tak, od października 2023 roku do czerwca 2024 roku w przestrzeni publicznej odbyło się wiele debat na temat słuszności idei realizacji Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jego zwolennicy przedstawiali raporty i dane, opieraliśmy się głównie na cyfrach. Strona przeciwna z kolei używała retoryki w stylu: „megalomania, gigantomania, my się nie wyrobimy, my nie mamy szans, takich projektów nie jesteśmy w stanie realizować” i tak dalej. Odbyło się nawet kilka debat telewizyjnych – w Polsacie czy na kanałach internetowych, np. w Kanale Zero, w których przeciwnicy realizacji CPK pod względem merytorycznym przegrywali z kretesem. Obecnie faktycznie przyjęli oni metodę już nie otwartej walki z samą ideą, ale deklarowania chęci jej realizacji przy jednoczesnym braku konkretnych działań. Najprostszym przykładem tego rozwlekania jest fakt, że od momentu wybrania oferty na zaprojektowanie węzła kolejowego Centralnego Portu Komunikacyjnego do podpisania umowy na ten projekt minęło 9 miesięcy. Władze spółki wybrały, kto będzie realizował umowę, ale przez 9 miesięcy nie podpisały umowy, a zatem prace nie mogły przez ten czas ruszyć. Takich opóźnień jest prawdopodobnie bardzo wiele. Ostatnio na jednym z kongresów lotniczych pojawiła się data 2035 roku zamiast 2032. Argumentem przemawiającym za rokiem 2035 miało być przypadające wtedy stulecie istnienia portu lotniczego Chopina w Warszawie, które powinno wyznaczyć datę jego zamknięcia na rzecz CPK. W ten sposób informacje przedostają się do opinii publicznej, jesteśmy z nimi oswajani i przyzwyczajani do tego, że realizacja projektu ma być odwleczona w czasie. Musi zatem cały czas istnieć presja społeczna na rząd, aby przyspieszać działania i realizację tego, co jest dla nas, jako obywateli, w oczywisty sposób korzystne.

– To jest niesamowite, zwykły pracownik firmy prywatnej czy korporacji jest rozliczany z terminów, ma swoje deadline’y i musi się z nich wywiązać, a jeśli tego nie zrobi, spotkają go określone konsekwencje. Natomiast w przypadku realizacji strategicznych inwestycji, przy tego typu odpowiedzialności i ogromnych pieniądzach publicznych nie ma żadnych konsekwencji. Przecież w XXI wieku powinno to być wszystko weryfikowalne, dane powinny być dostępne publicznie. Jak Pan to odbiera w kontekście standardów i nowoczesności, na które lubi się powoływać obecny rząd?

– To jest absurd. Nie tylko w kontekście braku odpowiedzialności, przejrzystości i konsekwencji niewywiązywania się z realizacji projektów w określonych terminach, ale nie wyobrażam sobie także sytuacji, żeby w prywatnym biznesie prezesem spółki został człowiek, który przez wcześniejsze pięć lat walczył z tą spółką i uważał, że samo jej istnienie jest pozbawione sensu. A przecież taki przypadek mamy z panem Maciejem Laskiem, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, a przez ostatnie parę lat walczył, jak tylko mógł, z jego budową i samą jego koncepcją. Jeśli największy przeciwnik danej inwestycji zostaje nagle człowiekiem odpowiedzialnym za jej realizację, jest to absurd na skalę europejską bądź światową.

– Tak, to jest taki klimat, jakby pełnomocnikiem rządu do spraw wegetarianizmu został dyrektor masarni.

– Tak, będący zarazem ogromnym przeciwnikiem jakiejkolwiek hodowli warzyw. Pan Maciej Lasek jest ekspertem do spraw katastrof. Nigdy nie zarządzał projektami infrastrukturalnymi ani inwestycyjnymi o takiej skali jak CPK. Nie ma w tym żadnego doświadczenia. To też jest absurd, raczej niespotykany w Europie, szczególnie zachodniej. Nasza ustawa zawiera podpunkt, który mówi o tym, że człowiekiem odpowiedzialnym za wielkie inwestycje musi zostać ktoś, kto posiada już odpowiednie doświadczenie w prowadzeniu takiego projektu. Nie może być to po prostu polityk z czyjegoś nadania.

CZYTAJ TAKŻE: Kieszonkowy Atlas Świata. W górę Łyny

"Premier dostrzegł gigantyczny opór społeczny"

– Sięgając znów po analogię z sektora prywatnego – tam byłoby nie do pomyślenia, żeby tego rodzaju stanowisko objął ktoś bez doświadczenia. Może tutaj kwalifikacją pana Laska jest nie ten człon dotyczący lotnictwa, tylko katastrof? Może ten projekt ma się okazać katastrofą i dlatego właśnie jemu powierzono to stanowisko?

– Sądzę, że plan był taki, żeby po wyborach zrezygnować z budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Premier dostrzegł jednak gigantyczny opór społeczny i wielkie wkurzenie ludzi, którzy zrozumieli, że jednak Centralny Port Komunikacyjny nam się opłaca, musimy go zbudować, ponieważ Lotnisko Chopina jest już zapchane i nie ma szans na rozbudowę. Członkowie rządu zostali w końcu zmuszeni przez społeczeństwo do tego, żeby jednak budować CPK, a pan Lasek, który wcześniej miał być odpowiedzialny za „ubicie” tej inicjatywy, dostał wytyczne, żeby jednak ją realizować. Premier nie chciał zapewne przyznać się do błędu i odwołać Macieja Laska ze stanowiska, zatem powiedział mu: „Panie Macieju, proszę kontynuować”. I pan Maciej kontynuuje. Co jest znamienne, unika on wszelkich możliwych debat na temat CPK z kimkolwiek, kto mógłby obnażyć jego brak kompetencji. Jeśli już idzie do mediów, to tylko do „zaprzyjaźnionych”, gdzie odpowiada na pytania, które zapewne miał szansę poznać wcześniej. Na Campusie Polska miał mieć debatę z posłanką Pauliną Matysiak. Tymczasem posłance na kilka dni przed Campusem odmówiono możliwości wzięcia udziału w tym wydarzeniu.

– Emblematyczną sytuacją podsumowującą poziom „dyskusji” był wiec Donalda Tuska, na który przyszedł Pan z kartonem z napisem „Tak dla CPK”. Karton został Panu wyrwany i podarty przez zwolenników obecnego premiera. Co Pan wtedy poczuł?

– Już od jakiegoś czasu, na przykład w sieci na portalu X, dawniej Twitterze, wobec ludzi, którzy opowiadali się za realizacją Centralnego Portu Komunikacyjnego, Platforma, chociażby ustami posłów Witolda Zembaczyńskiego czy Romana Giertycha, kreowała narrację i promowała odpowiednie hashtagi stawiające tezę, że zwolennicy CPK mają swoje korzenie „u Ruskich”.

– No tak, onuce.

– Tak, albo „pisiory”, albo „Ruscy”. Kompletny absurd sprowadzający się do braku argumentów merytorycznych. Kiedy zobaczyli własną słabość, próbowali odwołać się do emocji z tą „gigantomanią i megalomanią”. To też nie wyszło. No to odpalili ten najbardziej absurdalny tak zwany spin polityczny, czyli właśnie tezę o tym, że budowa CPK jest na rękę Rosjanom.

– A niby dlaczego?

– Bo jeśli będziemy mieć wielki port lotniczy, to łatwiej będzie im go zniszczyć atakiem rakietowym. Absurd, przecież to samo można teraz powiedzieć o Okęciu. Albo w ogóle o budowie miast. Nie budujmy ich, bo łatwiej będzie Rosjanom trafić w nie rakietami.

"Przykro, że ludzie tak łatwo dają sobą manipulować"

– No tak, przechytrzmy ich i zamieszkajmy w tunelach pod ziemią.

– Kiedy poszedłem z kartonem „Tak dla CPK” na wiec Donalda Tuska 4 czerwca, liczyłem na to, że zobaczy on ten napis i odniesie się do niego ze sceny, powie cokolwiek na temat Centralnego Portu Komunikacyjnego. Premier jednak całkowicie to zignorował, a jednocześnie prowadził już wtedy narrację o tym, że pisowcy to agenci rosyjscy, a zwolennicy Centralnego Portu Komunikacyjnego to „pisiory” i już w ogóle Ruscy do kwadratu. Ludzie, którzy byli na tym wiecu i w których emocje po prostu już buzowały, zobaczyli mnie z tym kartonem i stwierdzili, że muszą walczyć z rosyjską agenturą. A skoro muszą walczyć, to muszą zniszczyć ten karton. I mnie zaatakowali. Poczułem w sumie zawód. Nie czułem się jakoś bardzo zagrożony, bo to też nie było tak, że grozili, że mnie tam zabiją. Ale jednocześnie były przepychanki i wyzwiska od agentów. Było mi przykro, że ci ludzie tak łatwo dają sobą manipulować, że tak się zafiksowali w tym politycznym świecie, że już nie widzą drugiego człowieka, ale wroga, którego muszą zniszczyć.

– I to mimo że jest Pan zaprzeczeniem stereotypu „wstrętnego pisiora”, „moherowego beretu” czy właśnie „ruskiej onucy”. Platforma lubiła apelować do „młodych, wykształconych z wielkich miast”. No to jest Pan „młodym, wykształconym z wielkiego miasta”. I co? I dalej onuca.

– Tak, bo dopóki nie zgadzam się z jedyną słuszną narracją, która ma teraz obowiązywać, jestem wrogiem. To jest przykre. Platforma niestety wyhodowała sobie dużą grupę fanatycznych wręcz wyborców spod znaku tzw. Silnych Razem, którzy niszczą wszystkich, którzy mają zdanie inne od aktualnie obowiązującego. Ostatnio spotkało to nawet Jacka Żakowskiego, którego naprawdę trudno uznać za „pisiora”. Radykalizm niestety rośnie.

– A jak to jest wśród Pańskich rówieśników? Są już zmęczeni tą „nawalanką” dwóch obozów?

– Myślę, że jakieś 70% moich rówieśników jest mocno zmęczonych tym niemerytorycznym konfliktem opartym na emocjach i wyzwiskach. 30% z kolei jest już tak zniechęconych, że w ogóle odcinają się od myślenia o polityce, uważając ją za jedno wielkie bagno. Od polityki jednak nie da się uciec, wpływa ona na naszą codzienność, czy tego chcemy, czy nie. Myślę, że popularność inicjatywy Macieja Wilka „Tak dla CPK”, która naprawdę zjednoczyła ludzi ponad podziałami politycznymi, jest dowodem na zapotrzebowanie na to, co nas łączy, a nie dzieli, i na merytoryczną dyskusję. Aby to jednak było możliwe, musi istnieć silna presja społeczna na polityków, łącznie z presją na odesłanie do lamusa tych, których jedynym sposobem na zaistnienie w życiu publicznym jest zawodowe podsycanie sporów i szczucie na przeciwników politycznych czy społecznych.

CZYTAJ TAKŻE: Solidarność was nie zostawi! Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność"


 

POLECANE
Łukaszenka wprowadził zakaz wjazdu polskich ciężarówek na Białoruś z ostatniej chwili
Łukaszenka wprowadził zakaz wjazdu polskich ciężarówek na Białoruś

Alaksandr Łukaszenko wydał dekret, zgodnie z którym ciężarówki i ciągniki zarejestrowane w Polsce i na Litwie nie mogą korzystać z białoruskich dróg co najmniej do 31 grudnia 2027 roku. Mają też całkowity zakaz wjazdu na terytorium tego kraju – poinformował portal Euractive powołując się na agencję BNS.

Minister zdrowia alarmuje: „Do ściany dochodzimy w tym roku, w przyszłym do niej dojdziemy” z ostatniej chwili
Minister zdrowia alarmuje: „Do ściany dochodzimy w tym roku, w przyszłym do niej dojdziemy”

Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda ostrzega, że system ochrony zdrowia znalazł się w dramatycznym położeniu. Mimo rekordowych dotacji dla NFZ i ogromnych wydatków, pieniędzy wciąż brakuje. „Do ściany dochodzimy w tym roku, a w przyszłym na pewno już dojdziemy” – przyznała w rozmowie z money.pl.

Miał zdobywać zaufanie, a potem nakłaniać do samookaleczania. Jest już w areszcie z ostatniej chwili
Miał zdobywać zaufanie, a potem nakłaniać do samookaleczania. Jest już w areszcie

Niemieckimi mediami wstrząsnęła historia przemocy, jakiej dopuściła się internetowa siatka nastoletnich przestępców o nazwie 764. 16-latek z Badenii-Wirtembergii nakłaniał rówieśników do samookaleczania.

Zwrot ws. działki pod CPK. Grunt wróci do Skarbu Państwa z ostatniej chwili
Zwrot ws. działki pod CPK. Grunt wróci do Skarbu Państwa

Działka w Zabłotni pod CPK zostanie zwrócona za cenę pierwotnego zakupu – poinformował w środę dyrektor generalny KOWR Henryk Smolarz.

Ważny polityk KO poinformował o odejściu z rządu z ostatniej chwili
Ważny polityk KO poinformował o odejściu z rządu

Poseł Platformy Obywatelskiej Robert Kropiwnicki poinformował w środę rano, że kończy dwuletnią pracę w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Polityk pełnił tam funkcję sekretarza stanu.

Najnowszy sondaż: 6 partii w Sejmie, KO minimalnie prowadzi, ale to prawica ma większość w Sejmie z ostatniej chwili
Najnowszy sondaż: 6 partii w Sejmie, KO minimalnie prowadzi, ale to prawica ma większość w Sejmie

Według sondażu Research Partner Koalicja Obywatelska wygrałaby nadchodzące wybory z poparciem 29 proc., PiS plasuje się na drugim miejscu z wynikiem 27,6 proc. Kolejne miejsca zajęły: Konfederacja (11,6 proc.), Lewica (7,1 proc.) oraz Konfederacja Korony Polskiej (6,4 proc.).

Niepokojące informacje ws. zdrowia Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Niepokojące informacje ws. zdrowia Zbigniewa Ziobry

Jak informuje „Super Express”, nasilają się problemy zdrowotne byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Polityk, który od dłuższego czasu walczy z nowotworem, ma w listopadzie przejść kolejne szczegółowe badania w szpitalu w Brukseli.

Zachodniopomorskie przygotowuje się do protestów rolników. Będą utrudnienia w ruchu z ostatniej chwili
Zachodniopomorskie przygotowuje się do protestów rolników. Będą utrudnienia w ruchu

14 listopada na drogi województwa zachodniopomorskiego wyjadą oflagowane ciągniki. Akcja protestacyjna rolników potrwa miesiąc.

Muzułmanin z Partii Demokratycznej nowym burmistrzem Nowego Jorku. Jest reakcja Donalda Trumpa z ostatniej chwili
Muzułmanin z Partii Demokratycznej nowym burmistrzem Nowego Jorku. Jest reakcja Donalda Trumpa

Kandydat Demokratów, socjalista Zohran Mamdani wygrał we wtorek wybory na burmistrza Nowego Jorku. 34-letni polityk będzie pierwszym muzułmaninem na czele władz największego miasta Ameryki. Mamdani zapowiedział nastanie „nowego wieku”, a swoje zwycięstwo uznał za wygraną klasy robotniczej.

Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Od 8 do 16 listopada na stacji Warszawa Centralna nie będą zatrzymywały się pociągi. Prace torowe nie wiążą się jednak z wyłączeniem z użytku całego dworca – będzie można korzystać z części handlowej, nadziemnej i podziemnej.

REKLAMA

Adam Czarnecki, #StoimyDlaCPK: Rząd został zmuszony przez społeczeństwo do tego, żeby jednak budować CPK

– Kiedy zobaczyli własną słabość, przeciwnicy budowy CPK próbowali odwołać się do emocji, mówiąc o „gigantomanii i megalomanii”. To też nie wyszło. No to już odpalili ten najbardziej absurdalny możliwy spin polityczny, czyli tezę o tym, że budowa CPK jest na rękę Rosjanom – mówi Adam Czarnecki, analityk, działacz społeczny, inicjator akcji #StoimyDlaCPK, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Adam Czarnecki Adam Czarnecki, #StoimyDlaCPK: Rząd został zmuszony przez społeczeństwo do tego, żeby jednak budować CPK
Adam Czarnecki / fot. z arch. A. Czarneckiego

– Jak to się stało, że Państwa ruch społeczny „Tak dla CPK” nabrał mocy do stworzenia inicjatywy ustawodawczej?

– Pod projektem ustawy „Tak dla CPK”, który złożyliśmy w Sejmie 18 września, zebraliśmy prawie 200 tysięcy podpisów. Teraz marszałek Sejmu ma 90 dni na skierowanie go pod obrady do pierwszego czytania. Liczymy na to, że przejdzie on pierwsze czytanie i trafi do komisji i dalej. Z punktu widzenia obywateli treść tej ustawy jest jednoznacznie pozytywna. Nakłada ona obowiązek na szefa rządu, pełnomocnika rządu ds. CPK oraz inne organy administracji rządowej do budowy CPK do końca 2030 roku. Chcemy w ten sposób nadać odpowiednie tempo realizacji tej inwestycji, aby władza nie zwlekała z budową hubu lotniczego ani nadmiernie nie przeciągała prac. Nasza inicjatywa tworzy presję społeczną na rząd w tej sprawie, zobowiązuje władze, żeby działały prężnie i szybko. Każdy rok opóźnienia przy oddaniu CPK oznacza wielomiliardowe straty dla Polski i dla naszego PKB. Im szybciej oddamy Centralny Port Komunikacyjny, tym lepiej. Spodziewam się jednak, że rząd Donalda Tuska nie będzie chciał przyjąć ustawy, w której będzie widniał konkretny termin realizacji projektu.

"Jesteśmy przyzwyczajani do tego, że realizacja projektu ma być odwleczona w czasie"

– Na początku walki z projektem CPK padały ze strony jego politycznych przeciwników argumenty nie merytoryczne, ale emocjonalne, mówiące o „gigantomanii” etc. Obecnie z kolei rząd obrał metodę „na przeczekanie” i rozwleka realizację projektu. Obie te metody cechuje kompletny brak rzetelnej dyskusji. Państwa inicjatywa z kolei opiera się na merytoryce, co z pewnością nie jest dla rządu wygodne.

– Tak, od października 2023 roku do czerwca 2024 roku w przestrzeni publicznej odbyło się wiele debat na temat słuszności idei realizacji Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jego zwolennicy przedstawiali raporty i dane, opieraliśmy się głównie na cyfrach. Strona przeciwna z kolei używała retoryki w stylu: „megalomania, gigantomania, my się nie wyrobimy, my nie mamy szans, takich projektów nie jesteśmy w stanie realizować” i tak dalej. Odbyło się nawet kilka debat telewizyjnych – w Polsacie czy na kanałach internetowych, np. w Kanale Zero, w których przeciwnicy realizacji CPK pod względem merytorycznym przegrywali z kretesem. Obecnie faktycznie przyjęli oni metodę już nie otwartej walki z samą ideą, ale deklarowania chęci jej realizacji przy jednoczesnym braku konkretnych działań. Najprostszym przykładem tego rozwlekania jest fakt, że od momentu wybrania oferty na zaprojektowanie węzła kolejowego Centralnego Portu Komunikacyjnego do podpisania umowy na ten projekt minęło 9 miesięcy. Władze spółki wybrały, kto będzie realizował umowę, ale przez 9 miesięcy nie podpisały umowy, a zatem prace nie mogły przez ten czas ruszyć. Takich opóźnień jest prawdopodobnie bardzo wiele. Ostatnio na jednym z kongresów lotniczych pojawiła się data 2035 roku zamiast 2032. Argumentem przemawiającym za rokiem 2035 miało być przypadające wtedy stulecie istnienia portu lotniczego Chopina w Warszawie, które powinno wyznaczyć datę jego zamknięcia na rzecz CPK. W ten sposób informacje przedostają się do opinii publicznej, jesteśmy z nimi oswajani i przyzwyczajani do tego, że realizacja projektu ma być odwleczona w czasie. Musi zatem cały czas istnieć presja społeczna na rząd, aby przyspieszać działania i realizację tego, co jest dla nas, jako obywateli, w oczywisty sposób korzystne.

– To jest niesamowite, zwykły pracownik firmy prywatnej czy korporacji jest rozliczany z terminów, ma swoje deadline’y i musi się z nich wywiązać, a jeśli tego nie zrobi, spotkają go określone konsekwencje. Natomiast w przypadku realizacji strategicznych inwestycji, przy tego typu odpowiedzialności i ogromnych pieniądzach publicznych nie ma żadnych konsekwencji. Przecież w XXI wieku powinno to być wszystko weryfikowalne, dane powinny być dostępne publicznie. Jak Pan to odbiera w kontekście standardów i nowoczesności, na które lubi się powoływać obecny rząd?

– To jest absurd. Nie tylko w kontekście braku odpowiedzialności, przejrzystości i konsekwencji niewywiązywania się z realizacji projektów w określonych terminach, ale nie wyobrażam sobie także sytuacji, żeby w prywatnym biznesie prezesem spółki został człowiek, który przez wcześniejsze pięć lat walczył z tą spółką i uważał, że samo jej istnienie jest pozbawione sensu. A przecież taki przypadek mamy z panem Maciejem Laskiem, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, a przez ostatnie parę lat walczył, jak tylko mógł, z jego budową i samą jego koncepcją. Jeśli największy przeciwnik danej inwestycji zostaje nagle człowiekiem odpowiedzialnym za jej realizację, jest to absurd na skalę europejską bądź światową.

– Tak, to jest taki klimat, jakby pełnomocnikiem rządu do spraw wegetarianizmu został dyrektor masarni.

– Tak, będący zarazem ogromnym przeciwnikiem jakiejkolwiek hodowli warzyw. Pan Maciej Lasek jest ekspertem do spraw katastrof. Nigdy nie zarządzał projektami infrastrukturalnymi ani inwestycyjnymi o takiej skali jak CPK. Nie ma w tym żadnego doświadczenia. To też jest absurd, raczej niespotykany w Europie, szczególnie zachodniej. Nasza ustawa zawiera podpunkt, który mówi o tym, że człowiekiem odpowiedzialnym za wielkie inwestycje musi zostać ktoś, kto posiada już odpowiednie doświadczenie w prowadzeniu takiego projektu. Nie może być to po prostu polityk z czyjegoś nadania.

CZYTAJ TAKŻE: Kieszonkowy Atlas Świata. W górę Łyny

"Premier dostrzegł gigantyczny opór społeczny"

– Sięgając znów po analogię z sektora prywatnego – tam byłoby nie do pomyślenia, żeby tego rodzaju stanowisko objął ktoś bez doświadczenia. Może tutaj kwalifikacją pana Laska jest nie ten człon dotyczący lotnictwa, tylko katastrof? Może ten projekt ma się okazać katastrofą i dlatego właśnie jemu powierzono to stanowisko?

– Sądzę, że plan był taki, żeby po wyborach zrezygnować z budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Premier dostrzegł jednak gigantyczny opór społeczny i wielkie wkurzenie ludzi, którzy zrozumieli, że jednak Centralny Port Komunikacyjny nam się opłaca, musimy go zbudować, ponieważ Lotnisko Chopina jest już zapchane i nie ma szans na rozbudowę. Członkowie rządu zostali w końcu zmuszeni przez społeczeństwo do tego, żeby jednak budować CPK, a pan Lasek, który wcześniej miał być odpowiedzialny za „ubicie” tej inicjatywy, dostał wytyczne, żeby jednak ją realizować. Premier nie chciał zapewne przyznać się do błędu i odwołać Macieja Laska ze stanowiska, zatem powiedział mu: „Panie Macieju, proszę kontynuować”. I pan Maciej kontynuuje. Co jest znamienne, unika on wszelkich możliwych debat na temat CPK z kimkolwiek, kto mógłby obnażyć jego brak kompetencji. Jeśli już idzie do mediów, to tylko do „zaprzyjaźnionych”, gdzie odpowiada na pytania, które zapewne miał szansę poznać wcześniej. Na Campusie Polska miał mieć debatę z posłanką Pauliną Matysiak. Tymczasem posłance na kilka dni przed Campusem odmówiono możliwości wzięcia udziału w tym wydarzeniu.

– Emblematyczną sytuacją podsumowującą poziom „dyskusji” był wiec Donalda Tuska, na który przyszedł Pan z kartonem z napisem „Tak dla CPK”. Karton został Panu wyrwany i podarty przez zwolenników obecnego premiera. Co Pan wtedy poczuł?

– Już od jakiegoś czasu, na przykład w sieci na portalu X, dawniej Twitterze, wobec ludzi, którzy opowiadali się za realizacją Centralnego Portu Komunikacyjnego, Platforma, chociażby ustami posłów Witolda Zembaczyńskiego czy Romana Giertycha, kreowała narrację i promowała odpowiednie hashtagi stawiające tezę, że zwolennicy CPK mają swoje korzenie „u Ruskich”.

– No tak, onuce.

– Tak, albo „pisiory”, albo „Ruscy”. Kompletny absurd sprowadzający się do braku argumentów merytorycznych. Kiedy zobaczyli własną słabość, próbowali odwołać się do emocji z tą „gigantomanią i megalomanią”. To też nie wyszło. No to odpalili ten najbardziej absurdalny tak zwany spin polityczny, czyli właśnie tezę o tym, że budowa CPK jest na rękę Rosjanom.

– A niby dlaczego?

– Bo jeśli będziemy mieć wielki port lotniczy, to łatwiej będzie im go zniszczyć atakiem rakietowym. Absurd, przecież to samo można teraz powiedzieć o Okęciu. Albo w ogóle o budowie miast. Nie budujmy ich, bo łatwiej będzie Rosjanom trafić w nie rakietami.

"Przykro, że ludzie tak łatwo dają sobą manipulować"

– No tak, przechytrzmy ich i zamieszkajmy w tunelach pod ziemią.

– Kiedy poszedłem z kartonem „Tak dla CPK” na wiec Donalda Tuska 4 czerwca, liczyłem na to, że zobaczy on ten napis i odniesie się do niego ze sceny, powie cokolwiek na temat Centralnego Portu Komunikacyjnego. Premier jednak całkowicie to zignorował, a jednocześnie prowadził już wtedy narrację o tym, że pisowcy to agenci rosyjscy, a zwolennicy Centralnego Portu Komunikacyjnego to „pisiory” i już w ogóle Ruscy do kwadratu. Ludzie, którzy byli na tym wiecu i w których emocje po prostu już buzowały, zobaczyli mnie z tym kartonem i stwierdzili, że muszą walczyć z rosyjską agenturą. A skoro muszą walczyć, to muszą zniszczyć ten karton. I mnie zaatakowali. Poczułem w sumie zawód. Nie czułem się jakoś bardzo zagrożony, bo to też nie było tak, że grozili, że mnie tam zabiją. Ale jednocześnie były przepychanki i wyzwiska od agentów. Było mi przykro, że ci ludzie tak łatwo dają sobą manipulować, że tak się zafiksowali w tym politycznym świecie, że już nie widzą drugiego człowieka, ale wroga, którego muszą zniszczyć.

– I to mimo że jest Pan zaprzeczeniem stereotypu „wstrętnego pisiora”, „moherowego beretu” czy właśnie „ruskiej onucy”. Platforma lubiła apelować do „młodych, wykształconych z wielkich miast”. No to jest Pan „młodym, wykształconym z wielkiego miasta”. I co? I dalej onuca.

– Tak, bo dopóki nie zgadzam się z jedyną słuszną narracją, która ma teraz obowiązywać, jestem wrogiem. To jest przykre. Platforma niestety wyhodowała sobie dużą grupę fanatycznych wręcz wyborców spod znaku tzw. Silnych Razem, którzy niszczą wszystkich, którzy mają zdanie inne od aktualnie obowiązującego. Ostatnio spotkało to nawet Jacka Żakowskiego, którego naprawdę trudno uznać za „pisiora”. Radykalizm niestety rośnie.

– A jak to jest wśród Pańskich rówieśników? Są już zmęczeni tą „nawalanką” dwóch obozów?

– Myślę, że jakieś 70% moich rówieśników jest mocno zmęczonych tym niemerytorycznym konfliktem opartym na emocjach i wyzwiskach. 30% z kolei jest już tak zniechęconych, że w ogóle odcinają się od myślenia o polityce, uważając ją za jedno wielkie bagno. Od polityki jednak nie da się uciec, wpływa ona na naszą codzienność, czy tego chcemy, czy nie. Myślę, że popularność inicjatywy Macieja Wilka „Tak dla CPK”, która naprawdę zjednoczyła ludzi ponad podziałami politycznymi, jest dowodem na zapotrzebowanie na to, co nas łączy, a nie dzieli, i na merytoryczną dyskusję. Aby to jednak było możliwe, musi istnieć silna presja społeczna na polityków, łącznie z presją na odesłanie do lamusa tych, których jedynym sposobem na zaistnienie w życiu publicznym jest zawodowe podsycanie sporów i szczucie na przeciwników politycznych czy społecznych.

CZYTAJ TAKŻE: Solidarność was nie zostawi! Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność"



 

Polecane
Emerytury
Stażowe