Czy jesteśmy gotowi na obowiązkowy pobór do wojska?

Gdy w Polsce lata temu zawieszano zasadniczą służbę wojskową, rzesze młodych mężczyzn odetchnęły z ulgą. Zniknęła instytucja, której uciążliwość odczuwało wielu a sens istnienia wydawał się wątpliwy. Dzisiaj znaleźliśmy się jedna w zgoła odmiennych okolicznościach.
Polscy żołnierze
Polscy żołnierze / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Stopa

Świętej Pamięci profesor Bogusław Wolniewicz mawiał, że ci którzy boją się walczyć zostaną w końcu niewolnikami tych, którzy się walki nie boją. Stwierdzenie może się nam wydawać bardzo brutalne i w jakiejś mierze anachroniczne. Odsyła nas tysiące lat wstecz, do czasów walk plemiennych królestw, gdy jedne ludy napadały na inne by zagarnąć im ziemię, pastwiska, czy dostęp do wodopoju. Bo o to w gruncie rzeczy zawsze toczyły się wojny, o to by stosunkowo tanim kosztem zagarnąć efekty cudzej pracy. Kradzież jest, jak mawiał również już nieżyjący Krzysztof Karoń, najbardziej ekonomicznym z punktu widzenia wydatkowanej energii sposobem zdobywania dóbr. Wojna jest formą zorganizowanego rabunku/kradzieży gdy jedna grupa ludzi zagarnia efekty pracy lub zasoby należące dotąd do innych. Oczywiście, z czasem cywilizacje rozwinęły otoczkę ideologiczną, mającą uzasadniać ten zbiorowy rabunek. Imperia mówiły i mówią wciąż o swoich interesach, królowie o swoich prawach do ziem, niespełnieni akwareliści o potrzebie zdobycia Przestrzeni Życiowej (Lebensraum). Niemniej ostatecznie i tak sprowadza się to do grabieży, każda wojna zaborcza jest niczym innym jak zorganizowaną grabieżą.

Czytaj również: Bruksela planuje potężne uderzenie w polskie gospodarstwa domowe

Położona tuż przy polskiej granicy niemiecka rafineria chce truć dwa razy bardziej

 

W grupie łatwiej się bronić

Ludzie już dawno temu zorientowali się, że w pojedynkę jest im bardzo trudno obronić siebie przed obcą hordą, pragnącą obrabować ich z zasobów czy pozbawić życia. Dlatego zaczęli się organizować w plemiona, miasta a w końcu w państwa. Jednym z najstarszych obowiązków wobec wspólnoty był obowiązek zbrojnej obrony. Wspomnienie tego obowiązku zachowało się w wielu językach – Kahal Izrael znaczy zarazem „Lud Izraela” jak i „Wojsko Izraela”.  Podobnie w starej łacinie wyrazy „populus” i „milites” mogły być rozumiane zamiennie, jako lud bądź wojsko rzymskie.

Na przestrzeni tysiącleci ludzkość przetestowała różne formy organizacji armii, przekonując się o mocnych i słabych stronach każdej z nich. Armie obywatelskie, takie jak w dawnej Grecji i republikańskim Rzymie, armie zawodowych najemników, jakie pojawiały się w różnych epokach, wojska feudalne, oparte na nadaniach ziemskich jak w średniowiecznej Europie czy Japonii. Nawet armie niewolnicze, bo i takie były organizowane w różnych epokach, wyruszały niegdyś w pole. Wiek XIX to czas upowszechniania się dwóch zjawisk – demokracji i armii z powszechnego poboru. Do dwóch wielkich wojen wieku XX ruszały milionowe armie złożone z powoływanych obowiązkowo pod broń obywateli walczących państw.

Po II wojnie światowej system powszechnego poboru był podstawą organizacji Ludowego Wojska Polskiego. „Wojsko” „MoN” czy „kamasze” kojarzyły się młodym ludziom jak najgorzej. Po zmianie ustrojowej rozpoczęła się wielka dyskusja nad zmianą zasadniczej służby wojskowej w armie zawodową. Po wejściu Polski do NATO udało się to przeprowadzić i ostatecznie pobór młodych mężczyzn do wojska zniknął z polskiego krajobrazu. Wydawało się, że już na zawsze. Podobnie jak wydawało się, że wojen nigdy już nie będzie, w każdym razie nie w naszej części świata. Nastąpił koniec historii. Ostatnie dwa lata każą nam poważnie przemyśleć na nowo te sprawy.

Armia zawodowa miała być pod każdym względem lepsza od armii z poboru. Mniejsza lecz znacznie lepiej wyszkolona, w sumie tańsza bo nie obciążona wielkim aparatem związanym z poborem i szkoleniem wciąż od postaw nowych rekrutów. Składająca się ze zmotywowanych żołnierzy a nie z „branych siłą”, niechętnych pacyfistów. Rosnąca rola skomplikowanej techniki na polach bitew również zdawała się przemawiać za tym, żeby porzucić pobór do wojska, bo przecież przyszła wojna miała być błyskawicznym, „chirurgicznym” starciem rozwiniętej techniki, do obsługi której potrzeba specjalistów a nie masy piechurów.

 

Ukraina kupiła nam czas

Wojna toczona na Ukrainie, wojna której końca nie widać, podważyła wiele z obowiązujących do niedawna przekonań. Czołgi, które miały ponoć zniknąć z pól bitewnych jako broń anachroniczna, są po obu stronach kluczowym elementem walk. Wojna toczona jest często  w oparciu o fortyfikacje ziemne, transzeje, bunkry i ziemianki, wznoszone jak przed stu laty pod Verdun czy nad Sommą. Do tego wszystkiego potrzebni są ludzie. Owszem, obie strony potrzebują wysoce wyspecjalizowanych mechaników, operatorów dronów, elektroników, łącznościowców i całej masy innych fachowców, ale potrzeba też setek tysięcy ludzi, którzy staną się kadrami batalionów zmechanizowanych.  Obie strony potrzebują po prostu ludzi.

W naszym kraju wzrasta świadomość tego, że wojna nie jest bajką do straszenia dzieci ale zupełnie realną perspektywą. Coraz więcej specjalistów w dziedzinie wojskowości zaczyna mówić całkiem otwarcie, że w zbliżającym się konflikcie sama tylko armia zawodowa oraz ochotnicze siły WOT zwyczajnie nie wystarczą. Mówi się o tworzeniu nowych wielkich  jednostek Wojska Polskiego a tymczasem nie wszystkie obecnie istniejące brygady są w pełni ukompletowane. Potrzeba zwyczajnie więcej ludzi. Skąd ich brać? Perspektywa przywrócenia służby zasadniczej staje przed nami coraz bardziej realna. Skoro wszyscy mamy obowiązek płacenia podatków, to i obowiązek obrony nie wydaje się w obliczu zagrożenia wojną czymś dziwnym. Ta służba powinna być jak najbardziej adekwatna do dzisiejszych czasów, wolna od patologii typowych dla wojska PRL, na ile to możliwe atrakcyjna dla młodych ludzi. Pewne gotowe wzorce możemy zaczerpnąć z wojska przedwojennego II RP, gdzie młodzi ludzie raczej się nie uchylali przed poborem, choć służba była ciężka. Politycy na razie z obawy przed spadkiem poparcia milczą lub kluczą pytani w sprawie przywrócenia obowiązkowego poboru, myślę  jednak, że pora się zacząć z tą myślą oswajać. Czas ucieka...


 

POLECANE
PGE wydała komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała komunikat

PGE i Ørsted dostarczyły cztery transformatory mocy do lądowej stacji Baltica 2 w Osiekach Lęborskich. To ważny etap budowy przyłącza do KSE; uruchomienie farmy planowane jest na 2027 r. – informuje PGE.

Zełenski: Rosja przygotowuje się na kolejny rok wojny z ostatniej chwili
Zełenski: Rosja przygotowuje się na kolejny rok wojny

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzega, że z Moskwy płyną sygnały o kolejnym "roku wojny".

Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur tylko u nas
Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur

Pamiętne expose Donalda Tuska z 12 grudnia 2023 r. miało być dla wyborców deklaracją nowej siły Polski w Unii Europejskiej. „Mnie nikt nie ogra w UE. Nowa koalicja gwarantuje, że wrócimy na miejsce należne Polsce” - mówił wtedy stary-nowy premier. Powrót do głównego stołu, gdzie zapadają decyzje okazał się kolejną niedotrzymaną obietnicą.

Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu z ostatniej chwili
Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu

Interpol wystawił czerwone noty za obywatelami Ukrainy podejrzewanymi o dokonanie aktu dywersji na zlecenie Federacji Rosyjskiej — poinformowała w środę policja.

Jakie to się nudne już zrobiło. Burza po emisji popularnego programu TVN z ostatniej chwili
"Jakie to się nudne już zrobiło". Burza po emisji popularnego programu TVN

Po jednym z ostatnich wydań "Dzień dobry TVN" w mediach społecznościowych zawrzało. Widzowie nie kryli oburzenia.

Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos z ostatniej chwili
Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos

W sensacyjnym sondażu pracowni OGB partia Grzegorza Brauna wyprzedziła Konfederację. – Oczywiście jest to miły prezent pod choinkę i z całą pewnością jest to sympatyczna okoliczność – powiedział Grzegorz Braun dodając jednak, że "to także jest pewna gra".

Kaczyński nie głosował ws. ustawy łańcuchowej. Media podały powód z ostatniej chwili
Kaczyński nie głosował ws. ustawy "łańcuchowej". Media podały powód

W środowym głosowaniu Sejm nie uzyskał wystarczającej liczby głosów, aby odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie tzw. ustawy łańcuchowej. W głosowaniu nie wziął udziału prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Katolicy z Karolem Nawrockim. Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo z ostatniej chwili
"Katolicy z Karolem Nawrockim". Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo

W siedzibie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli koalicji "Katolicy z Karolem Nawrockim". Głos zabrali prezes Pomorskiego Stowarzyszenia „Wspólna Europa” Andrzej Piotrowicz, Jan Rejczak, polityk, samorządowiec oraz były działacz opozycji antykomunistycznej oraz oraz poseł i były minister edukacji Przemysław Czarnek. Fundację Promocji Solidarności reprezentował Konrad Wernicki.

Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek z ostatniej chwili
Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek

– Dzięki prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi NATO jest silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej – stwierdził w środę w wywiadzie udzielonym stacji BBC sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Dodał, że amerykański przywódca "jest dobrą wiadomością dla globalnej obrony, i dla NATO, i dla Ukrainy".

Tauron wydał komunikat dla klientów z ostatniej chwili
Tauron wydał komunikat dla klientów

Cena energii elektrycznej Taurona w najpopularniejszej taryfie dla gospodarstw domowych wyniesie w 2026 r. 497 zł netto za MWh – podała w środę spółka w informacji prasowej. W raporcie poinformowała natomiast o utworzeniu, w związku z zatwierdzonymi stawkami za energię, rezerwy na poziomie ok. 160 mln zł.

REKLAMA

Czy jesteśmy gotowi na obowiązkowy pobór do wojska?

Gdy w Polsce lata temu zawieszano zasadniczą służbę wojskową, rzesze młodych mężczyzn odetchnęły z ulgą. Zniknęła instytucja, której uciążliwość odczuwało wielu a sens istnienia wydawał się wątpliwy. Dzisiaj znaleźliśmy się jedna w zgoła odmiennych okolicznościach.
Polscy żołnierze
Polscy żołnierze / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Stopa

Świętej Pamięci profesor Bogusław Wolniewicz mawiał, że ci którzy boją się walczyć zostaną w końcu niewolnikami tych, którzy się walki nie boją. Stwierdzenie może się nam wydawać bardzo brutalne i w jakiejś mierze anachroniczne. Odsyła nas tysiące lat wstecz, do czasów walk plemiennych królestw, gdy jedne ludy napadały na inne by zagarnąć im ziemię, pastwiska, czy dostęp do wodopoju. Bo o to w gruncie rzeczy zawsze toczyły się wojny, o to by stosunkowo tanim kosztem zagarnąć efekty cudzej pracy. Kradzież jest, jak mawiał również już nieżyjący Krzysztof Karoń, najbardziej ekonomicznym z punktu widzenia wydatkowanej energii sposobem zdobywania dóbr. Wojna jest formą zorganizowanego rabunku/kradzieży gdy jedna grupa ludzi zagarnia efekty pracy lub zasoby należące dotąd do innych. Oczywiście, z czasem cywilizacje rozwinęły otoczkę ideologiczną, mającą uzasadniać ten zbiorowy rabunek. Imperia mówiły i mówią wciąż o swoich interesach, królowie o swoich prawach do ziem, niespełnieni akwareliści o potrzebie zdobycia Przestrzeni Życiowej (Lebensraum). Niemniej ostatecznie i tak sprowadza się to do grabieży, każda wojna zaborcza jest niczym innym jak zorganizowaną grabieżą.

Czytaj również: Bruksela planuje potężne uderzenie w polskie gospodarstwa domowe

Położona tuż przy polskiej granicy niemiecka rafineria chce truć dwa razy bardziej

 

W grupie łatwiej się bronić

Ludzie już dawno temu zorientowali się, że w pojedynkę jest im bardzo trudno obronić siebie przed obcą hordą, pragnącą obrabować ich z zasobów czy pozbawić życia. Dlatego zaczęli się organizować w plemiona, miasta a w końcu w państwa. Jednym z najstarszych obowiązków wobec wspólnoty był obowiązek zbrojnej obrony. Wspomnienie tego obowiązku zachowało się w wielu językach – Kahal Izrael znaczy zarazem „Lud Izraela” jak i „Wojsko Izraela”.  Podobnie w starej łacinie wyrazy „populus” i „milites” mogły być rozumiane zamiennie, jako lud bądź wojsko rzymskie.

Na przestrzeni tysiącleci ludzkość przetestowała różne formy organizacji armii, przekonując się o mocnych i słabych stronach każdej z nich. Armie obywatelskie, takie jak w dawnej Grecji i republikańskim Rzymie, armie zawodowych najemników, jakie pojawiały się w różnych epokach, wojska feudalne, oparte na nadaniach ziemskich jak w średniowiecznej Europie czy Japonii. Nawet armie niewolnicze, bo i takie były organizowane w różnych epokach, wyruszały niegdyś w pole. Wiek XIX to czas upowszechniania się dwóch zjawisk – demokracji i armii z powszechnego poboru. Do dwóch wielkich wojen wieku XX ruszały milionowe armie złożone z powoływanych obowiązkowo pod broń obywateli walczących państw.

Po II wojnie światowej system powszechnego poboru był podstawą organizacji Ludowego Wojska Polskiego. „Wojsko” „MoN” czy „kamasze” kojarzyły się młodym ludziom jak najgorzej. Po zmianie ustrojowej rozpoczęła się wielka dyskusja nad zmianą zasadniczej służby wojskowej w armie zawodową. Po wejściu Polski do NATO udało się to przeprowadzić i ostatecznie pobór młodych mężczyzn do wojska zniknął z polskiego krajobrazu. Wydawało się, że już na zawsze. Podobnie jak wydawało się, że wojen nigdy już nie będzie, w każdym razie nie w naszej części świata. Nastąpił koniec historii. Ostatnie dwa lata każą nam poważnie przemyśleć na nowo te sprawy.

Armia zawodowa miała być pod każdym względem lepsza od armii z poboru. Mniejsza lecz znacznie lepiej wyszkolona, w sumie tańsza bo nie obciążona wielkim aparatem związanym z poborem i szkoleniem wciąż od postaw nowych rekrutów. Składająca się ze zmotywowanych żołnierzy a nie z „branych siłą”, niechętnych pacyfistów. Rosnąca rola skomplikowanej techniki na polach bitew również zdawała się przemawiać za tym, żeby porzucić pobór do wojska, bo przecież przyszła wojna miała być błyskawicznym, „chirurgicznym” starciem rozwiniętej techniki, do obsługi której potrzeba specjalistów a nie masy piechurów.

 

Ukraina kupiła nam czas

Wojna toczona na Ukrainie, wojna której końca nie widać, podważyła wiele z obowiązujących do niedawna przekonań. Czołgi, które miały ponoć zniknąć z pól bitewnych jako broń anachroniczna, są po obu stronach kluczowym elementem walk. Wojna toczona jest często  w oparciu o fortyfikacje ziemne, transzeje, bunkry i ziemianki, wznoszone jak przed stu laty pod Verdun czy nad Sommą. Do tego wszystkiego potrzebni są ludzie. Owszem, obie strony potrzebują wysoce wyspecjalizowanych mechaników, operatorów dronów, elektroników, łącznościowców i całej masy innych fachowców, ale potrzeba też setek tysięcy ludzi, którzy staną się kadrami batalionów zmechanizowanych.  Obie strony potrzebują po prostu ludzi.

W naszym kraju wzrasta świadomość tego, że wojna nie jest bajką do straszenia dzieci ale zupełnie realną perspektywą. Coraz więcej specjalistów w dziedzinie wojskowości zaczyna mówić całkiem otwarcie, że w zbliżającym się konflikcie sama tylko armia zawodowa oraz ochotnicze siły WOT zwyczajnie nie wystarczą. Mówi się o tworzeniu nowych wielkich  jednostek Wojska Polskiego a tymczasem nie wszystkie obecnie istniejące brygady są w pełni ukompletowane. Potrzeba zwyczajnie więcej ludzi. Skąd ich brać? Perspektywa przywrócenia służby zasadniczej staje przed nami coraz bardziej realna. Skoro wszyscy mamy obowiązek płacenia podatków, to i obowiązek obrony nie wydaje się w obliczu zagrożenia wojną czymś dziwnym. Ta służba powinna być jak najbardziej adekwatna do dzisiejszych czasów, wolna od patologii typowych dla wojska PRL, na ile to możliwe atrakcyjna dla młodych ludzi. Pewne gotowe wzorce możemy zaczerpnąć z wojska przedwojennego II RP, gdzie młodzi ludzie raczej się nie uchylali przed poborem, choć służba była ciężka. Politycy na razie z obawy przed spadkiem poparcia milczą lub kluczą pytani w sprawie przywrócenia obowiązkowego poboru, myślę  jednak, że pora się zacząć z tą myślą oswajać. Czas ucieka...



 

Polecane