W powietrzu unosi się smród Resetu 2.0

Defetystyczne w swej istocie sygnały z Ukrainy, zwrot Kijowa w stronę Berlina i Brukseli, rosnące zmęczenie zachodnich społeczeństw i elit wojną „gdzieś tam na wschodzie”, konsekwencja Rosji, która nie zważając na sankcje przestawiła nie tylko gospodarkę, ale dosłownie całe państwo w każdym aspekcie na tory wojenne.
Kreml. Postapokaliptyczna Moskwa W powietrzu unosi się smród Resetu 2.0
Kreml. Postapokaliptyczna Moskwa / pxfuel.com

Przy czym wojna z Ukrainą to dopiero początek. Należy sobie powiedzieć wprost, że zamrożenie działań zbrojnych na Ukrainie, a następnie powolna „normalizacja” relacji ogólnie pojętego Zachodu z Rosją to kwestia czasu. Co więcej, to Moskwa dyktować będzie warunki. Wydaje się, że jej „europejscy partnerzy” nie będą mieli wyjścia i przełkną konieczność rozmów z Putinem, a nie jakimś jego następcą. To nie jest przypadek, że wśród kandydatur na stanowisko sekretarza generalnego NATO pojawia się nazwisko holenderskiego premiera Marka Ruttego. To „miękka” alternatywa dla estońskiej premier. Kaja Kallas, która jest postrzegana jako „jastrząb” w polityce wobec Rosji.

Czytaj również: Beata Szydło: Jeśli w ten sposób zamierzają rządzić Polską, czeka nas likwidacja demokracji

Chcą odebrać immunitety europosłom PiS i Suwerennej Polski

 

Reset z Rosją?

Ale jak to? Reset z Rosją? Tą Rosją, która odpowiada za Buczę, na którą Zachód nałożył niewidziane od dekad sankcje? Rosją, która przyjaźni się z Iranem i Koreą Północną? Rosją, która prześladuje LGBT? Tak. Skoro można było to zrobić w 2009 roku, można i teraz. Przypomnę. Barack Obama poszedł na reset z Rosją (przy okazji Niemcom oddając kwestie zarządzania bezpieczeństwem Europy) niedługo po inwazji rosyjskiej na Gruzję. To Moskwa działa, a Zachód reaguje. Tak jak w 2014 roku. To był owoc resetu. Zachód zareagował symbolicznymi sankcjami tak naprawdę. Nadal budowano choćby Nord Stream 2. Teraz pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę zmusiła Zachód do bardziej zdecydowanych działań. Zmusiła… Problem z tą częścią Zachodu, która nigdy nie poczuła na swym karku sowieckiego/moskiewskiego buciora, jest taki, że chcą mieć święty spokój na wschodzie. Chcą uniknąć wojny, rozlewu krwi. Wszak wszyscy kochają pokój, tolerancję, demokrację etc. etc. Jest tam gdzie brutal Putin, gdzieś tam białe niedźwiedzie. Ale w sumie co oni szkodzą Francuzom, Niemcom czy Hiszpanom? Przeciwnie, można od nich tanio kupić surowce.

Tylko globalne kalkulacje USA (a i to nie zawsze: vide reset) otwierają od czasu do czasy okna możliwości dla krajów takich jak Polska. Krajów nieustannie zagrożonych rosyjską agresją. Krajów, które Moskwa uważała, uważa i będzie uważać za swoją strefę wpływów. Czyli rościć sobie prawa do faktycznej kontroli nad tymi ziemiami. Jeśli nie wręcz ich podboju (tutaj na pewno dużo większy problem mają Estonia, Łotwa, Litwa, no i oczywiście Ukraina oraz Białoruś).

Moim zdaniem również teraz – zwłaszcza po tym, jak hucznie zapowiadana tzw. kontrofensywa ukraińska nie tylko nie zmieniła biegu wojny, ale nawet nie dała Kijowowi jakichś znaczących zdobyczy terytorialnych – na Zachodzie zacznie dominować przekonanie o konieczności szukania porozumienia z Moskwą, „taką, jaka ona jest”, i zamrożenia wojny. Zdaniem części elit zachodnich, pytanie jak duża część z nich jest skorumpowana przez Rosję, priorytetem jest zatrzymanie przelewu krwi i odsunięcie perspektywy wojny Rosji z członkami NATO/UE. Oczywiście jest to taktyka chowania głowy w piasek, ale niestety obecna. I coraz bardziej popularna. Bo skoro na polu walki Ukraina nie ma szans na zwycięstwo…

 

"Wojna Putina"

Rosja wie, jak postępować z Zachodem. Od dekad. Nie! Od stuleci. Pełna konsekwencja w prowadzeniu wojny. Zero sygnałów o rozmowach. Maksymalistyczne żądania. Mobilizacja społeczeństwa i zbrojeniówka na trzy zmiany, z nowymi zakładami produkcyjnymi. Nawet doniesienia o dostawach broni i amunicji z Iranu czy Korei Północnej mają dać do zrozumienia Zachodowi, że Moskwa jest zdeterminowana. Niezależnie od tego, jak faktycznie wygląda stan jej gospodarki. Problem w tym, że próg odporności przeciętnego Rosjanina na problemy finansowe, społeczne etc. etc. jest dużo wyższy niż przeciętnego Francuza czy Amerykanina, nawet Polaka czy Rumuna. Skoro więc tej wojny nie da się wygrać, Zachodowi pozostaje próba rokowań z Putinem.

Tak, właśnie z Putinem. Od początku tej wojny napaść rosyjską na Ukrainę próbowano przedstawiać jako „wojnę Putina”. Dlaczego? Bo już wtedy większość zachodnich polityków liczyła na to, że w miarę szybko ktoś go zastąpi, co da wolną rękę do powrotu do business as usual z „nową Rosją”. Ale cóż, wygląda na to, że trzeba będzie przełknąć żabę i rozmawiać ze ściganym przez MTK Putinem. Za parę miesięcy zostanie wybrany po raz kolejny na prezydenta Rosji. I nawet nie musiałby fałszować wyników. Ma poparcie większości rodaków. W tym samym roku powinny odbyć się wybory prezydenckie na Ukrainie i w USA. Do tych pierwszych Zełenskiemu się nie spieszy. Pewnie ich nie będzie. Bo wojna. Ale to osłabi jego pozycję w późniejszych negocjacjach z udziałem Zachodu i Rosji. Bez wątpienia Kreml będzie podkreślał, że ukraiński lider „nie ma demokratycznej legitymacji”. Także amerykańskie wybory z perspektywy Kremla wyglądają optymistycznie. Donald Trump zyskuje przewagę nad Joe Bidenem. Republikanie mogą zaś przejąć, po Izbie Reprezentantów, także Senat. To będzie oznaczało zmianę polityki Waszyngtonu wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej. Trump chce ją zakończyć jak najszybciej. Oczywiście nie oznacza to kapitulacji wobec żądań Moskwy. Ale z drugiej strony, po tym, jak Zełenski publicznie obraża być może nowego/starego prezydenta USA…

 

Skazani na Niemcy

Czy dążenie do jakiejś formy zakończenia walk na Ukrainie przez potencjalną administrację Trumpa to automatycznie Reset 2.0? Nie. Ale jeśli Trump pójdzie bardziej izolacjonistycznym kursem i uzna, że nie ma sensu inwestować w obronę Europy, skoro sama nie chce inwestować? W tym miejscu pojawia się pytanie o politykę przyszłego rządu Polski. Już raz kiedyś ekipa Donalda Tuska zniechęciła Amerykanów do budowy tarczy antyrakietowej w naszym kraju. Kończy się zawsze tak samo: okazuje się, że w kwestiach najważniejszych, w tym bezpieczeństwa, mamy liczyć na Niemcy. Trudno sobie wyobrazić Trumpa, który na siłę chce pomagać Polsce w budowie obrony przez Rosją, jeśli sam polski rząd będzie stawiał na Berlin, którego relacje z Trumpem będą co najmniej tak złe, jak w latach pierwszej kadencji amerykańskiego polityka.

Dlatego możliwy jest nowy reset, ale już nie Zachodu z Rosją, ale UE z Rosją. Amerykanie zaś skupią się na Bliskim Wschodzie i Pacyfiku. Niemcy aż przebierają nogami do normalizacji stosunków z Moskwą. Putin doskonale o tym wie. Przecież nie przypadkiem całkiem niedawno, dwa razy, publicznie mówił, że rosyjski gaz do Niemiec nieuszkodzoną nitką Nord Stream 2 może popłynąć niemal natychmiast, wystarczy tylko wola Berlina. Nie przypadkiem minister energii Rosji Szulginow dopiero co powiedział, że gaz w Europie mógłby potanieć, gdyby ta znów otworzyła się na dostawy z Rosji.

 

Reset 2.0

Tak naprawdę o nowym resecie myśli już wielu, i na Zachodzie, i w Rosji. Póki co jeszcze głośno o tym nie mówią. Ale sam fakt zwrotu Zełenskiego ku Niemcom mówi wiele. Kijów zrozumiał, że wojny nie wygra, a pomoc wojskowa z USA lada moment się może skończyć, a co najmniej zredukować. A już nie daj Boże, jak wygra Trump. Dlatego przestawiają się na Niemcy. Bo to Niemcom zależy na zamrożeniu wojny, więc są najlepszym potencjalnym pośrednikiem w rokowaniach z Kremlem. A że to oznacza jakieś kolejne mińskie porozumienia. Cóż, Poroszenko w 2015 roku też nie miał wyboru. Najgorzej, że to wszystko oznacza złe wieści dla takich krajów, jak Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska. Nie ma wątpliwości, że zamrożenie wojny na Ukrainie będzie oznaczało początek odliczania do kolejnej agresji rosyjskiej. Moskwa na nowym resecie zyska parę lat, by uzupełnić siły. Już poprzedni reset pokazał, że model kondominium, podziału wpływów z Niemcami w Europie Środkowej i Wschodniej, to dla Rosji za mało. Stąd był atak na Ukrainę w 2014 roku. W roku na przykład 2026 czy 2027 wyobrażam sobie atak na Estonię. Rosja nie zatrzyma się w marszu na zachód, dopóki nie zostanie zdecydowanie pokonana. Lub nie dojdzie do jej implozji. I właśnie chęć uniknięcia tego drugiego jest głównym motywem, dla którego Putin mimo wszystko zdecyduje się na rozmowy i na Reset 2.0. Znów zyskają czas, a Zachód jednocześnie go straci. Dlatego Polska niezależnie od tego powinna wciąż rozwijać swoje zdolności obronne. We współpracy z krajami bałtyckimi i Skandynawami. Przede wszystkim zaś z USA.


 

POLECANE
Trzaskowski skopiował pomysł na spot? Internauci bezlitośni gorące
Trzaskowski skopiował pomysł na spot? Internauci bezlitośni

"Czy Wam tak po ludzku po prostu nie jest wstyd, by robić taką bezczelną kompromitację w pierwszy dzień kampanii wyborczej?" – pyta jeden z użytkowników platformy X i porównuje nagranie opublikowane przez Rafała Trzaskowskiego z materiałem wideo, które w ubiegłym roku udostępnił były premier Wielkiej Brytanii.

Aż tak się wystraszyli moich kotów? Niespodziewane słowa prezesa PiS gorące
"Aż tak się wystraszyli moich kotów?" Niespodziewane słowa prezesa PiS

"Chcą zamykać X? Aż tak się wystraszyli moich kotów i dobrych zasięgów?" – pyta na platformie X prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Nieoficjalnie: Jest porozumienie między Izraelem a Hamasem z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Jest porozumienie między Izraelem a Hamasem

Rząd Izraela i palestyńska organizacja terrorystyczna Hamas osiągnęły w Katarze porozumienie w sprawie zawieszenia broni po 15 miesiącach wojny w Strefie Gazy – poinformowali w środę mediatorzy, cytowani przez agencję Associated Press.

Po odsunięciu koalicji 13 grudnia od władzy zrealizujemy wszystkie inwestycje zablokowane przez rząd Tuska polityka
"Po odsunięciu koalicji 13 grudnia od władzy zrealizujemy wszystkie inwestycje zablokowane przez rząd Tuska"

Opublikowany we wtorek rządowy projekt zmiany tzw. specustawy odrzańskiej nie pozostawia wątpliwości, że rząd likwiduje inwestycje na Odrze. Sprawę dosadnie skomentował Marek Gróbarczyk, były minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.

USA ograniczają chipy dla Polski. Wicepremier: Waszyngton nas nie poinformował Wiadomości
USA ograniczają chipy dla Polski. Wicepremier: "Waszyngton nas nie poinformował"

Wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski oznajmił w środę w rozmowie z dziennikarzami, że USA nie poinformowały wcześniej polskich władz o ograniczeniu eksportu amerykańskich czipów. – To zły sygnał dla Polski, pokazujący, że rząd amerykański nie rozumie, że ma lojalnego sojusznika – uznał.

Rząd Tuska o tym nie mówi, ale zrobi to po wyborach polityka
Rząd Tuska o tym nie mówi, ale zrobi to po wyborach

Minister równości Katarzyna Kotula przyznała wprost, że ustawa o tzw. uzgodnieniu płci będzie forsowana, ale kampania prezydencka to nie jest odpowiedni moment.

To podważenie przywództwa Ameryki. Mocne oświadczenie NVIDIA ws. objęcia restrykcjami przez USA m.in. Polski z ostatniej chwili
"To podważenie przywództwa Ameryki". Mocne oświadczenie NVIDIA ws. objęcia restrykcjami przez USA m.in. Polski

"Uważamy, że nowa zasada rozpowszechniania sztucznej inteligencji wykolei postęp sztucznej inteligencji dla gałęzi przemysłu w kraju i sojuszników za granicą" – pisze w oświadczeniu NVIDIA, otwarcie krytykując rząd Stanów Zjednoczonych za nowe restrykcje ograniczające dostęp do zaawansowanych technologii AI.

Niemieckie media zaskoczone. Jest najnowszy sondaż partyjny Wiadomości
Niemieckie media zaskoczone. Jest najnowszy sondaż partyjny

Prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) w najnowszym sondażu dla stacji RTL/ntv poprawiła swój wynik o jeden punkt procentowy. Tak wysokie poparcie partia odnotowała ostatni raz w styczniu 2024 roku.

Politico: Polska najbardziej znaczącą ofiarą decyzji USA z ostatniej chwili
Politico: Polska najbardziej znaczącą ofiarą decyzji USA

Serwis "Politico" w środowej publikacji komentuje decyzję ustępującego rządu USA o nałożeniu na 17 krajów UE, w tym Polskę, restrykcji w zakresie rozwoju sztucznej inteligencji.

Sabotaż konkursów na stanowiska sędziowskie gorące
Sabotaż konkursów na stanowiska sędziowskie

Jak określimy zachowanie osoby działającej w imieniu jakiegokolwiek podmiotu, która nawołuje do paraliżu jego działania? Przykładowo Prezes spółki rekomenduje podległym kierownikom działów wstrzymywanie konkursów na wolne wakaty pracownicze. Spółka świadczy usługi w zakresie obsługi ludzi, pracownicy się skarżą, że są przeciążeni, czas wykonania usług wydłuża się.

REKLAMA

W powietrzu unosi się smród Resetu 2.0

Defetystyczne w swej istocie sygnały z Ukrainy, zwrot Kijowa w stronę Berlina i Brukseli, rosnące zmęczenie zachodnich społeczeństw i elit wojną „gdzieś tam na wschodzie”, konsekwencja Rosji, która nie zważając na sankcje przestawiła nie tylko gospodarkę, ale dosłownie całe państwo w każdym aspekcie na tory wojenne.
Kreml. Postapokaliptyczna Moskwa W powietrzu unosi się smród Resetu 2.0
Kreml. Postapokaliptyczna Moskwa / pxfuel.com

Przy czym wojna z Ukrainą to dopiero początek. Należy sobie powiedzieć wprost, że zamrożenie działań zbrojnych na Ukrainie, a następnie powolna „normalizacja” relacji ogólnie pojętego Zachodu z Rosją to kwestia czasu. Co więcej, to Moskwa dyktować będzie warunki. Wydaje się, że jej „europejscy partnerzy” nie będą mieli wyjścia i przełkną konieczność rozmów z Putinem, a nie jakimś jego następcą. To nie jest przypadek, że wśród kandydatur na stanowisko sekretarza generalnego NATO pojawia się nazwisko holenderskiego premiera Marka Ruttego. To „miękka” alternatywa dla estońskiej premier. Kaja Kallas, która jest postrzegana jako „jastrząb” w polityce wobec Rosji.

Czytaj również: Beata Szydło: Jeśli w ten sposób zamierzają rządzić Polską, czeka nas likwidacja demokracji

Chcą odebrać immunitety europosłom PiS i Suwerennej Polski

 

Reset z Rosją?

Ale jak to? Reset z Rosją? Tą Rosją, która odpowiada za Buczę, na którą Zachód nałożył niewidziane od dekad sankcje? Rosją, która przyjaźni się z Iranem i Koreą Północną? Rosją, która prześladuje LGBT? Tak. Skoro można było to zrobić w 2009 roku, można i teraz. Przypomnę. Barack Obama poszedł na reset z Rosją (przy okazji Niemcom oddając kwestie zarządzania bezpieczeństwem Europy) niedługo po inwazji rosyjskiej na Gruzję. To Moskwa działa, a Zachód reaguje. Tak jak w 2014 roku. To był owoc resetu. Zachód zareagował symbolicznymi sankcjami tak naprawdę. Nadal budowano choćby Nord Stream 2. Teraz pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę zmusiła Zachód do bardziej zdecydowanych działań. Zmusiła… Problem z tą częścią Zachodu, która nigdy nie poczuła na swym karku sowieckiego/moskiewskiego buciora, jest taki, że chcą mieć święty spokój na wschodzie. Chcą uniknąć wojny, rozlewu krwi. Wszak wszyscy kochają pokój, tolerancję, demokrację etc. etc. Jest tam gdzie brutal Putin, gdzieś tam białe niedźwiedzie. Ale w sumie co oni szkodzą Francuzom, Niemcom czy Hiszpanom? Przeciwnie, można od nich tanio kupić surowce.

Tylko globalne kalkulacje USA (a i to nie zawsze: vide reset) otwierają od czasu do czasy okna możliwości dla krajów takich jak Polska. Krajów nieustannie zagrożonych rosyjską agresją. Krajów, które Moskwa uważała, uważa i będzie uważać za swoją strefę wpływów. Czyli rościć sobie prawa do faktycznej kontroli nad tymi ziemiami. Jeśli nie wręcz ich podboju (tutaj na pewno dużo większy problem mają Estonia, Łotwa, Litwa, no i oczywiście Ukraina oraz Białoruś).

Moim zdaniem również teraz – zwłaszcza po tym, jak hucznie zapowiadana tzw. kontrofensywa ukraińska nie tylko nie zmieniła biegu wojny, ale nawet nie dała Kijowowi jakichś znaczących zdobyczy terytorialnych – na Zachodzie zacznie dominować przekonanie o konieczności szukania porozumienia z Moskwą, „taką, jaka ona jest”, i zamrożenia wojny. Zdaniem części elit zachodnich, pytanie jak duża część z nich jest skorumpowana przez Rosję, priorytetem jest zatrzymanie przelewu krwi i odsunięcie perspektywy wojny Rosji z członkami NATO/UE. Oczywiście jest to taktyka chowania głowy w piasek, ale niestety obecna. I coraz bardziej popularna. Bo skoro na polu walki Ukraina nie ma szans na zwycięstwo…

 

"Wojna Putina"

Rosja wie, jak postępować z Zachodem. Od dekad. Nie! Od stuleci. Pełna konsekwencja w prowadzeniu wojny. Zero sygnałów o rozmowach. Maksymalistyczne żądania. Mobilizacja społeczeństwa i zbrojeniówka na trzy zmiany, z nowymi zakładami produkcyjnymi. Nawet doniesienia o dostawach broni i amunicji z Iranu czy Korei Północnej mają dać do zrozumienia Zachodowi, że Moskwa jest zdeterminowana. Niezależnie od tego, jak faktycznie wygląda stan jej gospodarki. Problem w tym, że próg odporności przeciętnego Rosjanina na problemy finansowe, społeczne etc. etc. jest dużo wyższy niż przeciętnego Francuza czy Amerykanina, nawet Polaka czy Rumuna. Skoro więc tej wojny nie da się wygrać, Zachodowi pozostaje próba rokowań z Putinem.

Tak, właśnie z Putinem. Od początku tej wojny napaść rosyjską na Ukrainę próbowano przedstawiać jako „wojnę Putina”. Dlaczego? Bo już wtedy większość zachodnich polityków liczyła na to, że w miarę szybko ktoś go zastąpi, co da wolną rękę do powrotu do business as usual z „nową Rosją”. Ale cóż, wygląda na to, że trzeba będzie przełknąć żabę i rozmawiać ze ściganym przez MTK Putinem. Za parę miesięcy zostanie wybrany po raz kolejny na prezydenta Rosji. I nawet nie musiałby fałszować wyników. Ma poparcie większości rodaków. W tym samym roku powinny odbyć się wybory prezydenckie na Ukrainie i w USA. Do tych pierwszych Zełenskiemu się nie spieszy. Pewnie ich nie będzie. Bo wojna. Ale to osłabi jego pozycję w późniejszych negocjacjach z udziałem Zachodu i Rosji. Bez wątpienia Kreml będzie podkreślał, że ukraiński lider „nie ma demokratycznej legitymacji”. Także amerykańskie wybory z perspektywy Kremla wyglądają optymistycznie. Donald Trump zyskuje przewagę nad Joe Bidenem. Republikanie mogą zaś przejąć, po Izbie Reprezentantów, także Senat. To będzie oznaczało zmianę polityki Waszyngtonu wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej. Trump chce ją zakończyć jak najszybciej. Oczywiście nie oznacza to kapitulacji wobec żądań Moskwy. Ale z drugiej strony, po tym, jak Zełenski publicznie obraża być może nowego/starego prezydenta USA…

 

Skazani na Niemcy

Czy dążenie do jakiejś formy zakończenia walk na Ukrainie przez potencjalną administrację Trumpa to automatycznie Reset 2.0? Nie. Ale jeśli Trump pójdzie bardziej izolacjonistycznym kursem i uzna, że nie ma sensu inwestować w obronę Europy, skoro sama nie chce inwestować? W tym miejscu pojawia się pytanie o politykę przyszłego rządu Polski. Już raz kiedyś ekipa Donalda Tuska zniechęciła Amerykanów do budowy tarczy antyrakietowej w naszym kraju. Kończy się zawsze tak samo: okazuje się, że w kwestiach najważniejszych, w tym bezpieczeństwa, mamy liczyć na Niemcy. Trudno sobie wyobrazić Trumpa, który na siłę chce pomagać Polsce w budowie obrony przez Rosją, jeśli sam polski rząd będzie stawiał na Berlin, którego relacje z Trumpem będą co najmniej tak złe, jak w latach pierwszej kadencji amerykańskiego polityka.

Dlatego możliwy jest nowy reset, ale już nie Zachodu z Rosją, ale UE z Rosją. Amerykanie zaś skupią się na Bliskim Wschodzie i Pacyfiku. Niemcy aż przebierają nogami do normalizacji stosunków z Moskwą. Putin doskonale o tym wie. Przecież nie przypadkiem całkiem niedawno, dwa razy, publicznie mówił, że rosyjski gaz do Niemiec nieuszkodzoną nitką Nord Stream 2 może popłynąć niemal natychmiast, wystarczy tylko wola Berlina. Nie przypadkiem minister energii Rosji Szulginow dopiero co powiedział, że gaz w Europie mógłby potanieć, gdyby ta znów otworzyła się na dostawy z Rosji.

 

Reset 2.0

Tak naprawdę o nowym resecie myśli już wielu, i na Zachodzie, i w Rosji. Póki co jeszcze głośno o tym nie mówią. Ale sam fakt zwrotu Zełenskiego ku Niemcom mówi wiele. Kijów zrozumiał, że wojny nie wygra, a pomoc wojskowa z USA lada moment się może skończyć, a co najmniej zredukować. A już nie daj Boże, jak wygra Trump. Dlatego przestawiają się na Niemcy. Bo to Niemcom zależy na zamrożeniu wojny, więc są najlepszym potencjalnym pośrednikiem w rokowaniach z Kremlem. A że to oznacza jakieś kolejne mińskie porozumienia. Cóż, Poroszenko w 2015 roku też nie miał wyboru. Najgorzej, że to wszystko oznacza złe wieści dla takich krajów, jak Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska. Nie ma wątpliwości, że zamrożenie wojny na Ukrainie będzie oznaczało początek odliczania do kolejnej agresji rosyjskiej. Moskwa na nowym resecie zyska parę lat, by uzupełnić siły. Już poprzedni reset pokazał, że model kondominium, podziału wpływów z Niemcami w Europie Środkowej i Wschodniej, to dla Rosji za mało. Stąd był atak na Ukrainę w 2014 roku. W roku na przykład 2026 czy 2027 wyobrażam sobie atak na Estonię. Rosja nie zatrzyma się w marszu na zachód, dopóki nie zostanie zdecydowanie pokonana. Lub nie dojdzie do jej implozji. I właśnie chęć uniknięcia tego drugiego jest głównym motywem, dla którego Putin mimo wszystko zdecyduje się na rozmowy i na Reset 2.0. Znów zyskają czas, a Zachód jednocześnie go straci. Dlatego Polska niezależnie od tego powinna wciąż rozwijać swoje zdolności obronne. We współpracy z krajami bałtyckimi i Skandynawami. Przede wszystkim zaś z USA.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe