Ryszard Czarnecki: Skoki narciarskie, czyli niedosyt, WF, czyli dramat

Skoki narciarskie, czyli niedosyt, WF, czyli dramat.
Kamil Stoch
Kamil Stoch / Ailura, CC BY-SA 3.0 AT

Czy można być dwukrotnym mistrzem olimpijskim, a jednocześnie gigantycznym pechowcem? Odpowiedź: tak. Spektakularnym przykładem jest Kamil Stoch. Stocha należy kojarzyć ze złotymi medalami igrzysk olimpijskich, a także choćby z drużynowym mistrzostwem świata, a jednocześnie jakby wisiała nad nim klątwa czwartego miejsca. Na ostatnich mistrzostwach świata w Planicy Kamil Stoch znów był czwarty na dużej skoczni – tak jak na igrzyskach olimpijskich w Chinach przed rokiem. Co ciekawe, dokładnie powtórzył swoje rezultaty z tychże igrzysk, bo na skoczni tzw. normalnej (dawniej nazywano ją po prostu „średnią”) był szósty. Jednak najbardziej bolą – jego i nas – te czwarte miejsca. Które to już mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie, na których Stoch jest na najgorszym dla sportowca miejscu, czyli tuż poza podium? Piąte? Troszkę więcej szczęścia i miałby chłop pięć medali więcej! Przy czym akurat na Słowenii zdecydowało nie tyle szczęście – a raczej jego brak – co… sędziowie. Skrzywdzili Stocha (podobnie jak Kubackiego) nie przez złą wolę, tylko przez histerię, w którą wpadli po skoku reprezentanta gospodarzy Tima Zajca, który walnął skok z niższej belki – a to już na żądanie trenera Słoweńców, do czego miał on pełne prawo zgodnie z regulaminem – tylko o pół metra poniżej tzw. bezpiecznej odległości. Wtedy to jury mistrzostw świata wpadło w totalną panikę i obniżyło belkę. Najbardziej stratni są Polacy, choć nie tylko oni. Kto najbardziej na tym skorzystał? Akurat Japończyk Kobayashi. To właśnie dzięki tej histerycznej decyzji sędziów reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni zdobył wicemistrzostwo. Gdyby nie sędziowie, na pewno nie pokonałby Kubackiego ledwie o 0,4 punktu. Stoch ze stratą nieco ponad 4 punktów też był negatywnym „beneficjentem” decyzji jury. Żeby było jasne: nie uważam, aby Kubacki i Stoch mogli wygrać ze Słoweńcem Zajcem (który nazywa się niczym bohater z pewnego wschodnioeuropejskiego filmu dla dzieci o wilku i zającu…). Manewr słoweńskiego coacha z obniżeniem belki był fenomenalny. Jednak na 100% obaj Polacy byliby na podium, gdyby nie ci spanikowani sędziowie. Szkoda zwłaszcza Stocha, któremu znów, po raz enty medal przechodzi koło nosa. A przecież lata mu lecą i w tak świetnej formie nie będzie jeszcze dekadę. Kubacki może żałować, że nie ma srebrnego medalu – ale jednak medal ma. Cóż, tu znowu powtórzyły się igrzyska olimpijskie w Pekinie, z których Kubacki wrócił z brązem, zaś Stoch z tym najgorszym, bo czwartym miejscem. Powtórzyły się oczywiście i gdy chodzi o konkursy indywidualne, i o konkurs drużynowy, bo przecież w „drużynówce” wróciliśmy z igrzysk bez medalu i z mistrzostw świata w Planicy też bez podium. Postęp jest, bo w ChRL byliśmy dopiero na 6. miejscu, a na Słowenii – na 4. 

Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Jednak co do mistrzostw świata w skokach to możemy mówić o niedosycie. Ja wiem: na igrzyskach przed rokiem mieliśmy raptem jeden jedyny i to brązowy medal, a teraz złoto i brąz, zatem możemy mówić o wielkim skoku – tak właśnie! – naprzód. Jednak apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia. Zatem nie ukrywajmy, ale przecież już wszyscy wieszaliśmy medale naszym skoczkom narciarskim, medale na szyi jeszcze przed konkursem drużynowym. A tu masz… Nie napiszę babo placek, bo w konkursie mikstów na mistrzostwach świata nasze dziewczyny całkiem poległy. Gdyby skakały choć trochę tak jak Żyła i Kubacki – byłby medal. Szkoda. Jednak tego drużynowego konkursu szkoda najbardziej, do potęgi entej, do plus nieskończoności…

Tyle o „wielkim sporcie”. O nim piszemy i czytamy najwięcej. A teraz słów parę nie o szczycie tej sportowej piramidy, jaką są medale mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich, podium i Mazurek Dąbrowskiego, ale o podstawie owej Biało-Czerwonej piramidy naszego sportu. Chodzi o dzieciaki, chodzi o WF, chodzi o „gimnastykę”, jak kiedyś nazywano WF w czasach, kiedy sam byłem uczniakiem. Porażające są dane, które przedstawił ostatnio minister sportu Kamil Bortniczuk. W wywiadzie stwierdził, że 30% uczniów unika lekcji wychowania fizycznego! Mocne. Można oczywiście rzec, że i tak ci najbardziej uzdolnieni sportowo, ci mający usportowionych lub kochających sport rodziców trafią do poszczególnych dyscyplin i klubów. Rzecz w tym, że przy tak dużej absencji na lekcjach WF-u zmniejsza się możliwość selekcji do sportu młodzieżowego – podstawa naboru jest po prostu mniejsza. Ale już pal licho nawet sport wyczynowy! Sytuacja, w której będziemy mieć przyszłe pokolenia niedorozwinięte ruchowo, słabsze fizycznie, bardziej podatne na choroby, a też niemające nawyku rywalizacji (choćby sportowej) już od dziecięcych lat – to bardzo zła wiadomość. Minister sportu bije na alarm – i ma rację.

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (7.03.2023)


 

POLECANE
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu Wiadomości
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu

W Polsce ok. 40 proc. rodziców regularnie udostępnia publicznie zdjęcia dzieci, nie zdając sobie sprawy, że wizerunek może być kopiowany lub wykorzystany bez ich kontroli. Eksperci przestrzegają, że każde zdjęcie opublikowane w sieci zostawia trwały cyfrowy ślad na lata.

Nie żyje słynny szkocki piłkarz z ostatniej chwili
Nie żyje słynny szkocki piłkarz

W wieku 72 lat zmarł były szkocki piłkarz John Robertson. Największe sukcesy odniósł w barwach Nottingham Forest, z którym w 1979 i 1980 roku wygrywał Puchar Europy, poprzednika obecnej Ligi Mistrzów. W 1980 zdobył bramkę w finale z Hamburgerem SV, zakończonym wynikiem 1:0.

Bez spiny. Doda opublikowała nietypowe zdjęcie Wiadomości
"Bez spiny". Doda opublikowała nietypowe zdjęcie

Doda, postanowiła spędzić Boże Narodzenie w rodzinnych stronach. Piosenkarka wróciła do domu w Ciechanowie, gdzie świętuje w gronie najbliższych.

Pałac Buckingham wydał komunikat Wiadomości
Pałac Buckingham wydał komunikat

Brytyjski monarcha Karol III w czwartkowym orędziu bożonarodzeniowym podkreślił potrzebę życzliwości, współczucia oraz nadziej w „czasach niepewności”. W wyemitowanym w czwartek w mediach przesłaniu stwierdził, że „historie o triumfie odwagi nad przeciwnościami” dają mu nadzieję.

Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro tylko u nas
Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro

Bułgaria od 1 stycznia 2026 roku wejdzie do strefy euro, mimo politycznego chaosu i sprzeciwu dużej części społeczeństwa. Decyzja forsowana przez obóz Bojko Borisowa pokazuje skuteczność wpływów Berlina w Europie Środkowo-Wschodniej i rodzi pytania o suwerenność państw regionu oraz cenę, jaką płacą za integrację walutową.

Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty Wiadomości
Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty

Policjanci z Łodzi zakończyli wielomiesięczne działania dotyczące serii włamań, do których dochodziło na terenie dzielnicy Polesie. W efekcie zatrzymano 27-letniego mężczyznę, który - jak ustalili śledczy - miał uczynić z przestępstw stałe źródło dochodu.

Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State gorące
Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State

Niemiecka gospodarka traci impet, a kolejne decyzje polityczne i energetyczne pogłębiają kryzys największej gospodarki Europy. Publicysta Zygfryd Czaban stawia tezę, że problemem nie są wyłącznie regulacje klimatyczne, lecz głębszy rozpad niemieckiego modelu państwa, który przez dekady gwarantował stabilność i rozwój.

Rosyjski samolot nad Bałtykiem. Jest komunikat MON Wiadomości
Rosyjski samolot nad Bałtykiem. Jest komunikat MON

Wszystkie prowokacje nad Bałtykiem oraz przy granicy z Białorusią były pod pełną kontrolą Wojska Polskiego - poinformował w czwartek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz m.in. po tym, jak polskie myśliwce przechwyciły rosyjski samolot rozpoznawczy w pobliżu granic przestrzeni powietrznej RP.

Dramat w Wigilię w Pruszkowie. 3-letnie dziecko trafiło do szpitala Wiadomości
Dramat w Wigilię w Pruszkowie. 3-letnie dziecko trafiło do szpitala

Spokojny wigilijny wieczór w jednym z domów w Pruszkowie zakończył się dramatem. Podczas rodzinnej kolacji doszło do groźnego wypadku, w wyniku którego poparzone zostało małe dziecko. Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północno-wschodnia Europa pozostanie pod wpływem niżu z ośrodkiem nad Morzem Barentsa. Również krańce południowo zachodnie kontynentu są pod wpływem niżu z ośrodkiem w rejonie Balearów. Dalsza część kontynentu pozostanie w obszarze oddziaływania rozległego wyżu z centrum w okolicach Szkocji. Polska jest pod wpływem tego wyżu, w mroźnym powietrzu arktycznym. Jednak po południu z północy zacznie napływać nieco cieplejsze powietrze polarne.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Skoki narciarskie, czyli niedosyt, WF, czyli dramat

Skoki narciarskie, czyli niedosyt, WF, czyli dramat.
Kamil Stoch
Kamil Stoch / Ailura, CC BY-SA 3.0 AT

Czy można być dwukrotnym mistrzem olimpijskim, a jednocześnie gigantycznym pechowcem? Odpowiedź: tak. Spektakularnym przykładem jest Kamil Stoch. Stocha należy kojarzyć ze złotymi medalami igrzysk olimpijskich, a także choćby z drużynowym mistrzostwem świata, a jednocześnie jakby wisiała nad nim klątwa czwartego miejsca. Na ostatnich mistrzostwach świata w Planicy Kamil Stoch znów był czwarty na dużej skoczni – tak jak na igrzyskach olimpijskich w Chinach przed rokiem. Co ciekawe, dokładnie powtórzył swoje rezultaty z tychże igrzysk, bo na skoczni tzw. normalnej (dawniej nazywano ją po prostu „średnią”) był szósty. Jednak najbardziej bolą – jego i nas – te czwarte miejsca. Które to już mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie, na których Stoch jest na najgorszym dla sportowca miejscu, czyli tuż poza podium? Piąte? Troszkę więcej szczęścia i miałby chłop pięć medali więcej! Przy czym akurat na Słowenii zdecydowało nie tyle szczęście – a raczej jego brak – co… sędziowie. Skrzywdzili Stocha (podobnie jak Kubackiego) nie przez złą wolę, tylko przez histerię, w którą wpadli po skoku reprezentanta gospodarzy Tima Zajca, który walnął skok z niższej belki – a to już na żądanie trenera Słoweńców, do czego miał on pełne prawo zgodnie z regulaminem – tylko o pół metra poniżej tzw. bezpiecznej odległości. Wtedy to jury mistrzostw świata wpadło w totalną panikę i obniżyło belkę. Najbardziej stratni są Polacy, choć nie tylko oni. Kto najbardziej na tym skorzystał? Akurat Japończyk Kobayashi. To właśnie dzięki tej histerycznej decyzji sędziów reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni zdobył wicemistrzostwo. Gdyby nie sędziowie, na pewno nie pokonałby Kubackiego ledwie o 0,4 punktu. Stoch ze stratą nieco ponad 4 punktów też był negatywnym „beneficjentem” decyzji jury. Żeby było jasne: nie uważam, aby Kubacki i Stoch mogli wygrać ze Słoweńcem Zajcem (który nazywa się niczym bohater z pewnego wschodnioeuropejskiego filmu dla dzieci o wilku i zającu…). Manewr słoweńskiego coacha z obniżeniem belki był fenomenalny. Jednak na 100% obaj Polacy byliby na podium, gdyby nie ci spanikowani sędziowie. Szkoda zwłaszcza Stocha, któremu znów, po raz enty medal przechodzi koło nosa. A przecież lata mu lecą i w tak świetnej formie nie będzie jeszcze dekadę. Kubacki może żałować, że nie ma srebrnego medalu – ale jednak medal ma. Cóż, tu znowu powtórzyły się igrzyska olimpijskie w Pekinie, z których Kubacki wrócił z brązem, zaś Stoch z tym najgorszym, bo czwartym miejscem. Powtórzyły się oczywiście i gdy chodzi o konkursy indywidualne, i o konkurs drużynowy, bo przecież w „drużynówce” wróciliśmy z igrzysk bez medalu i z mistrzostw świata w Planicy też bez podium. Postęp jest, bo w ChRL byliśmy dopiero na 6. miejscu, a na Słowenii – na 4. 

Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Jednak co do mistrzostw świata w skokach to możemy mówić o niedosycie. Ja wiem: na igrzyskach przed rokiem mieliśmy raptem jeden jedyny i to brązowy medal, a teraz złoto i brąz, zatem możemy mówić o wielkim skoku – tak właśnie! – naprzód. Jednak apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia. Zatem nie ukrywajmy, ale przecież już wszyscy wieszaliśmy medale naszym skoczkom narciarskim, medale na szyi jeszcze przed konkursem drużynowym. A tu masz… Nie napiszę babo placek, bo w konkursie mikstów na mistrzostwach świata nasze dziewczyny całkiem poległy. Gdyby skakały choć trochę tak jak Żyła i Kubacki – byłby medal. Szkoda. Jednak tego drużynowego konkursu szkoda najbardziej, do potęgi entej, do plus nieskończoności…

Tyle o „wielkim sporcie”. O nim piszemy i czytamy najwięcej. A teraz słów parę nie o szczycie tej sportowej piramidy, jaką są medale mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich, podium i Mazurek Dąbrowskiego, ale o podstawie owej Biało-Czerwonej piramidy naszego sportu. Chodzi o dzieciaki, chodzi o WF, chodzi o „gimnastykę”, jak kiedyś nazywano WF w czasach, kiedy sam byłem uczniakiem. Porażające są dane, które przedstawił ostatnio minister sportu Kamil Bortniczuk. W wywiadzie stwierdził, że 30% uczniów unika lekcji wychowania fizycznego! Mocne. Można oczywiście rzec, że i tak ci najbardziej uzdolnieni sportowo, ci mający usportowionych lub kochających sport rodziców trafią do poszczególnych dyscyplin i klubów. Rzecz w tym, że przy tak dużej absencji na lekcjach WF-u zmniejsza się możliwość selekcji do sportu młodzieżowego – podstawa naboru jest po prostu mniejsza. Ale już pal licho nawet sport wyczynowy! Sytuacja, w której będziemy mieć przyszłe pokolenia niedorozwinięte ruchowo, słabsze fizycznie, bardziej podatne na choroby, a też niemające nawyku rywalizacji (choćby sportowej) już od dziecięcych lat – to bardzo zła wiadomość. Minister sportu bije na alarm – i ma rację.

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (7.03.2023)



 

Polecane