Paweł Jędrzejewski: Na słowa o zależności Niemiec od Rosji niemiecką reakcją był śmiech
Jest takie nagranie w sieci, które pokazuje reakcję delegacji niemieckiej podczas zgromadzenia ogólnego ONZ w 2018 roku, gdy przemawia prezydent USA Donald Trump.
Trump mówi:
Poleganie na jednym zagranicznym dostawcy może narazić naród na wymuszenia i zastraszanie. Dlatego gratulujemy państwom europejskim, takim jak Polska, prowadzenia budowy gazociągu bałtyckiego, aby narody nie były zależne od Rosji w zaspokajaniu ich potrzeb energetycznych. Niemcy staną się całkowicie zależne od rosyjskiej energii, jeśli natychmiast nie zmienią kursu.
I wówczas kamera pokazuje, jak Niemcy się śmieją.
Śmieją się najwyraźniej z faktu, że ten – ich zdaniem – amerykański prostak ma czelność krytykować podstawowy, całkiem fundamentalny pomysł Niemiec na istnienie: ścisłą współpracę z każdą Rosją, która gwarantuje im uzyskiwanie taniej energii i surowców. Za każdą cenę.
Kilkanaście sekund wcześniej Trump mówił o podejściu Stanów Zjednoczonych (podczas jego prezydentury) do problemu energii:
W Ameryce mocno wierzymy w bezpieczeństwo energetyczne dla siebie i dla naszych sojuszników. Staliśmy się największym producentem energii na Ziemi. Stany Zjednoczone są gotowe do eksportu naszych obfitych, przystępnych cenowo zasobów ropy naftowej, czystego węgla i gazu ziemnego.
Zapamiętajmy te dwa fragmenty jego wystąpienia i ten niemiecki śmiech w reakcji na jego słowa, bo one wyjaśniają, dlaczego trwa wojna na Ukrainie, dlaczego giną tam niewinni ludzie i dlaczego Europę Zachodnią dopiero czekają koszmarne konsekwencje tej wojny, gdy nadejdzie zima.
Słowa te Trump wypowiedział we wrześniu 2018 roku.
Dwa wydarzenia
Od tego czasu do ataku Rosji na Ukrainę (24 lutego 2022) nastąpiły dwa wydarzenia.
Po pierwsze, Niemcy w niczym nie zmienili swojego stosunku do Rosji, do Putina, do rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Nie wykonali żadnych ruchów sugerujących nawet, że chcą z zależnością od Rosji zerwać. Nawet teraz, gdy wojna trwa już ponad 6 miesięcy, z postawy Niemiec można z łatwością wyczytać, że będą gotowe w odpowiednim momencie do powrotu do starej polityki współpracy z Rosją, gdy tylko znów pojawi się taka szansa. Putin, a także ci, którzy w Rosji przyjdą po nim, wiedzą to doskonale. Dobrobyt Niemiec i ich rola w UE są trwale oparte na współpracy z Rosją. Dlatego ta współpraca stanowi dla reszty Europy trwałe niebezpieczeństwo.
Po drugie, nastąpiła zmiana na stanowisku prezydenta USA. A decyzje nowego prezydenta spowodowały, że Stany Zjednoczone utraciły swoją pozycję na światowym rynku energii.
Pierwszą z decyzji Bidena było zamknięcie budowy rurociągu Keystone XL z Kanady do USA, podpisane przez niego w dniu zaprzysiężenia. To był pierwszy, potężny krok w stronę zwyżek cen ropy naftowej i zjawiska globalnej inflacji. Parę miesięcy później Biden zaaprobował dokończenie gazociągu Nord Stream2, który czynił Europę Zachodnią zakładnikiem Rosji, w interesie Niemiec, a przeciwko interesowi np. Polski. Nowy prezydent zniósł sankcje nałożone przez Trumpa. Można z przekonaniem argumentować, że Putin odczytał ten gest jednoznacznie jako zielone światło dla jego polityki agresji wobec Ukrainy. Dodatkowym „zielonym światłem” był znaczny wzrost importu ropy naftowej z Rosji przez Stany.
Biden przekreślił
Za prezydentury Trumpa USA uzyskały energetyczną niezależność. Mogły umacniać swoją rolę eksportera gazu i ropy, obniżając ceny. Zostało to przez Bidena przekreślone de facto jednym podpisem i wzmocnione jeszcze kolejną decyzją: o unieważnieniu już istniejących pozwoleń (i zaprzestaniu wydawania nowych) na wiercenia w gigantycznych złożach na Alasce (ANWR). Długoterminowym celem Bidena stało się zamrożenie jakiegokolwiek nowego wydobycia paliw na ziemi należącej do państwa i na morzu. Te posunięcia cofnęły USA do sytuacji petenta wobec krajów OPEC i zarazem przyczyniły się do radykalnych wzrostów cen ropy, co jest jedną z głównych przyczyn inflacji. Tak zwana putinflacja to przecież dopiero późniejszy pomysł propagandowy, który miał (i ma nadal) oczyścić Bidena nawet z częściowej odpowiedzialności za globalny wzrost cen.
Sytuacja była jasna od lat. To, co mówił Donald Trump w ONZ, nie było żadnym odkryciem, żadną rewelacją. To były sprawy oczywiste.
Wishful thinking
Mimo to Niemcy nie chcieli tego ani słuchać, ani widzieć. To pokazuje, jak wielka jest moc „myślenia życzeniowego” (wishful thinking).
Biden też nie chciał tego słuchać, tylko dlatego, że powiedział to Trump. To z kolei pokazuje, jak wielka jest moc personalnej nienawiści w polityce.
Postawa Niemiec i postawa Stanów za prezydentury Bidena przyczyniły się w decydujący sposób, że jesteśmy teraz w miejscu, w którym jesteśmy.
Za agresję na Ukrainę odpowiedzialny jest – oczywiście – Putin. To on jest winny śmierci tysięcy ludzi.
Jednak nie wolno nam zapominać o jawnych, oczywistych błędach Zachodniego Świata, które były wiatrem w jego imperialne żagle.
Błędach, które, co gorsza, nie zostały skorygowane (energetyczna polityka Bidena) lub co najwyżej zostały poddane czasowym, „kosmetycznym” zabiegom (polityka Niemiec wobec Rosji).