Dramatyczna relacja siostry zakonnej z Odessy: Zalecają, by gasić światło, żeby rosyjscy żołnierze nie wiedzieli, gdzie jesteśmy

Poradzono nam, żebyśmy taśmą klejącą zakleili okna, to wtedy w czasie wybuchów szyby się nie rozbiją. Przygotowaliśmy dokumenty, trochę rzeczy… bo mówią, że tej nocy Odessę mają bombardować. Ale my ufamy, modlimy się, wierzymy w moc modlitwy i że Pan Bóg zatrzyma to zło - mówi w rozmowie z KAI s. Anna Zajączkowska FMA, przebywająca obecnie w Odessie.
Odessa Dramatyczna relacja siostry zakonnej z Odessy: Zalecają, by gasić światło, żeby rosyjscy żołnierze nie wiedzieli, gdzie jesteśmy
Odessa / pixabay.com/reksik004

 

Rosyjska agresja na Ukrainę zastała salezjankę w rodzinnym mieście, dokąd przyjechała na kilka dni.

- Na co dzień pracuję w Kijowie, gdzie we wrześniu otworzyłyśmy z siostrami szkołę katolicką. Kilka dni temu przyjechałam do mamy, która miała operację i jutro miałam wracać do Kijowa – wyjaśnia – Ale dziś o 5 rano usłyszeliśmy najpierw jeden wybuch, głuchy, ale taki, że dało się rozpoznać, że to wybuch. Potem kolejny, odstęp między nimi to było może ok. 10 minut i jeszcze jeden, mocniejszy, taki, że zaczęły wyć alarmy w samochodach. Wtedy wszyscy powstawali i zaczęliśmy oglądać media. Zobaczyliśmy, że Putin ogłosił wojnę - relacjonuje.

Zakonnica podkreśla, że rosyjskie ataki spowodowały natychmiastową mobilizację mieszkańców.

- Kiedy o godz. 7 rano jechałam na Mszę św., wszędzie był duży ruch, jak nigdy. Mówiono nam, że zaczęły się ataki na cele wojskowe. Mnóstwo samochodów, ludzie zaczęli wyjeżdżać, ustawiać się w kolejkach na stacjach benzynowych, które były przepełnione. Widać było, że ludzie panikują. Kiedy przyjechałam zatankować, widziałam, że kasjerka na stacji benzynowej była w takiej panice, że nie widziała komputera przed sobą, nie widziała, gdzie kliknąć, żeby dokonać transakcji - wspomina s. Anna.

- Dziś wszystkie szkoły i przedszkola były zamknięte. Z samego rana nasz prezydent ogłosił stan wojenny i poprosił, by w ciągu dnia ograniczyć ruch, więc potem rzeczywiście samochodów było mniej. Choć wciąż bardzo dużo ludzi wyjeżdża. Część na Mołdawię, bo jest blisko, żeby stamtąd jechać dalej. Także moi znajomi i parafianie z Kijowa mówią, że i u nich jest odpływ ludzi, wiele osób ucieka, ale jest tak straszny korek, że 100 km jedzie się przez 6 godzin - informuje. 

Pytana o dostęp do najpotrzebniejszych usług, s. Zajączkowska wskazuje na duże trudności.

- Banki nie pracują. Do bankomatów są kolejki. Długo czeka się też do aptek, a wiele z nich jest zamkniętych, nie wiemy dlaczego. Może przez to, żeby dla wojskowych zabezpieczyć… Chleba nie ma, ludzie zmiatają wszystko ze sklepów spożywczych. Nabieramy wodę. Jakieś produkty, póki co mamy. Były prezydent, Poroszenko, mówił, że pierwsze trzy dni będą ciężkie i trzeba przetrzymać. A potem, to dopiero będziemy widzieć. Od godziny 22 do 7 jest godzina policyjna i zalecają nam, żeby gasić w tym czasie światło tak, żeby rosyjscy żołnierze nie wiedzieli, gdzie jesteśmy. Docierają do nas wieści, że idą na Cherson. Jesteśmy w bardzo napiętej sytuacji - wyznaje.

Opisując, jak mieszkańcy Odessy spędzą najbliższą noc, salezjanka wyjaśnia, że nadmorskie miasto, ze względu na podmokły grunt, nie posiada metra ani schronów.

- Tu, gdzie mieszkamy, wystarczy wykopać dół na pół metra i już jest woda. Ale poradzono nam, żebyśmy taśmą klejącą zakleili okna, to wtedy w czasie wybuchów szyby się nie rozbiją. Przygotowaliśmy dokumenty, trochę rzeczy. Mówią, że tej nocy Odessę mają bombardować. Ale my ufamy, modlimy się – mówi łamiącym się głosem i podkreśla, że to modlitwa jest tym, czego dziś potrzeba najbardziej.

Wierzymy w moc modlitwy, że Pan Bóg zatrzyma to zło. A potem będziemy widzieć, jaka jest sytuacja. To wszystko tak się zmienia, że dziś nic do końca nie wiadomo - dodaje.

Z trójosobowej wspólnoty sióstr, w której na co dzień posługuje s. Anna, w Kijowie pozostała obecnie tylko jedna z nich. S. Anna jest w Odessie, a trzecia z zakonnic, przełożona, pojechała jakiś czas temu z wizytacją na Białoruś, skąd nie ma obecnie drogi powrotu.

- Nasza siostra w Kijowie mówi, że widziała na ulicach nasze ukraińskie czołgi, podobno, żeby nas chronić. Z budynku, gdzie mamy mieszkanie, wielu sąsiadów wyjechało, a ci, co zostali, organizują warty w nocy, żeby nie było plądrowania mieszkań. Bo tego też ludzie zaczynają się bać. Jedna z parafianek, która mieszka obok lotniska mówi, że siedzi w butach, bo latają nad nimi samoloty. Oni nie mają podziemi, więc za każdym razem czekają, co będzie. Wszyscy są napięci, przygotowani - opowiada.

Na zakończenie rozmowy salezjanka raz jeszcze prosi, by podkreślić, jak bardzo Ukraina potrzebuje modlitwy.

- Czytałam na Facebooku, że nasi żołnierze mówią, że odczuwają jakąś siłą, tak, jakby ktoś ich podtrzymywał, popychał. Cała Ukraina i cały świat się modli. To jest niesamowite. Pan Bóg jest silniejszy od tego zła - stwierdza.

 


 

POLECANE
Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu z ostatniej chwili
Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny zapisał się w historii polskiego sportu, zdobywając tytuł mistrza świata na żużlu. Polak potwierdził swoją dominację w sezonie, triumfując w klasyfikacji generalnej i zdobywając najwyższe trofeum w światowym speedwayu.

Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie tylko u nas
Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie

O zbrodniach i bestialstwach sowieckich, które miały miejsce na Polakach od 17 września 1939 roku, zapomniał nie tylko świat, ale również współczesne pokolenia Polaków. Tylko nieliczne osoby przypominają o tych wydarzeniach, traktując je jako przestrogę przed zagrożeniem, które wciąż istnieje i pozostaje aktualne. Nikt również nie porusza kwestii odszkodowań od Rosji.

Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta Wiadomości
Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta

Sylwia Cisoń, radna Gdańska, przeżyła dramatyczną sytuację w Gdańsku. Kierowca jednej z aplikacji przewozowych zaatakował ją gazem pieprzowym po tym, jak zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził pasażerów w niewłaściwym miejscu. Dodatkowo kierowca nie znał języka polskiego, co wskazuje, że był cudzoziemcem, imigrantem.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Ponad 30,5 tys. dzieci i młodzieży weźmie udział w eksperymentach, warsztatach i wykładach przygotowanych w ramach XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki. Impreza popularyzująca naukę rozpoczęła się w sobotę i potrwa do przyszłego piątku.

Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości Wiadomości
Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości

Po intensywnym lecie i krótkim odpoczynku Iga Świątek ponownie wraca na korty. Liderka światowego rankingu wylądowała w Seulu, gdzie rozpocznie kolejny etap azjatyckiej części sezonu.

Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka Wiadomości
Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka

32-letnia Polka zginęła w Tatrach Wysokich w rejonie Miedzianej Kotliny. Świadkami upadku wspinaczki z wysokości około 100 metrów była para Słowaków, którzy uwięźli w Klimkowej Dolinie. Do tragedii doszło w piątek. Ratownicy z Horskej Zahrannej Slużby (HZS) dotarli do ciała w sobotę.

RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza z ostatniej chwili
RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza

Niepokojący alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa trafił w sobotę do mieszkańców kilku powiatów województwa lubelskiego. Powodem jest możliwe zagrożenie atakiem z powietrza w rejonie przygranicznym.

Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA Wiadomości
Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA

Pierwszy polski pilot ukończył kurs instruktorski na myśliwcu F-35 Lightning II w bazie Ebbing Air National Guard Base w Stanach Zjednoczonych.

IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami Wiadomości
IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami

W sobotę rano IMGW wydał ostrzeżenia I stopnia przed burzami i towarzyszącym im silnym deszczem. Podczas ich trwania można spodziewać się opadów deszczu do 40 mm z porywami wiatru do 65 km/h. Będą one obowiązywały w pasie kraju przechodzącym od Suwałk po Zakopane.

Szef MON o Wschodniej Straży: „NATO daje twardą, jasną odpowiedź” Wiadomości
Szef MON o Wschodniej Straży: „NATO daje twardą, jasną odpowiedź”

Wschodnia Straż (Eastern Sentry) to bardzo poważna, jedna z największych operacji w historii NATO oraz twarda i jasna odpowiedź Sojuszu - ocenił w sobotę wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że operacja będzie bronić nieba nie tylko przed dronami.

REKLAMA

Dramatyczna relacja siostry zakonnej z Odessy: Zalecają, by gasić światło, żeby rosyjscy żołnierze nie wiedzieli, gdzie jesteśmy

Poradzono nam, żebyśmy taśmą klejącą zakleili okna, to wtedy w czasie wybuchów szyby się nie rozbiją. Przygotowaliśmy dokumenty, trochę rzeczy… bo mówią, że tej nocy Odessę mają bombardować. Ale my ufamy, modlimy się, wierzymy w moc modlitwy i że Pan Bóg zatrzyma to zło - mówi w rozmowie z KAI s. Anna Zajączkowska FMA, przebywająca obecnie w Odessie.
Odessa Dramatyczna relacja siostry zakonnej z Odessy: Zalecają, by gasić światło, żeby rosyjscy żołnierze nie wiedzieli, gdzie jesteśmy
Odessa / pixabay.com/reksik004

 

Rosyjska agresja na Ukrainę zastała salezjankę w rodzinnym mieście, dokąd przyjechała na kilka dni.

- Na co dzień pracuję w Kijowie, gdzie we wrześniu otworzyłyśmy z siostrami szkołę katolicką. Kilka dni temu przyjechałam do mamy, która miała operację i jutro miałam wracać do Kijowa – wyjaśnia – Ale dziś o 5 rano usłyszeliśmy najpierw jeden wybuch, głuchy, ale taki, że dało się rozpoznać, że to wybuch. Potem kolejny, odstęp między nimi to było może ok. 10 minut i jeszcze jeden, mocniejszy, taki, że zaczęły wyć alarmy w samochodach. Wtedy wszyscy powstawali i zaczęliśmy oglądać media. Zobaczyliśmy, że Putin ogłosił wojnę - relacjonuje.

Zakonnica podkreśla, że rosyjskie ataki spowodowały natychmiastową mobilizację mieszkańców.

- Kiedy o godz. 7 rano jechałam na Mszę św., wszędzie był duży ruch, jak nigdy. Mówiono nam, że zaczęły się ataki na cele wojskowe. Mnóstwo samochodów, ludzie zaczęli wyjeżdżać, ustawiać się w kolejkach na stacjach benzynowych, które były przepełnione. Widać było, że ludzie panikują. Kiedy przyjechałam zatankować, widziałam, że kasjerka na stacji benzynowej była w takiej panice, że nie widziała komputera przed sobą, nie widziała, gdzie kliknąć, żeby dokonać transakcji - wspomina s. Anna.

- Dziś wszystkie szkoły i przedszkola były zamknięte. Z samego rana nasz prezydent ogłosił stan wojenny i poprosił, by w ciągu dnia ograniczyć ruch, więc potem rzeczywiście samochodów było mniej. Choć wciąż bardzo dużo ludzi wyjeżdża. Część na Mołdawię, bo jest blisko, żeby stamtąd jechać dalej. Także moi znajomi i parafianie z Kijowa mówią, że i u nich jest odpływ ludzi, wiele osób ucieka, ale jest tak straszny korek, że 100 km jedzie się przez 6 godzin - informuje. 

Pytana o dostęp do najpotrzebniejszych usług, s. Zajączkowska wskazuje na duże trudności.

- Banki nie pracują. Do bankomatów są kolejki. Długo czeka się też do aptek, a wiele z nich jest zamkniętych, nie wiemy dlaczego. Może przez to, żeby dla wojskowych zabezpieczyć… Chleba nie ma, ludzie zmiatają wszystko ze sklepów spożywczych. Nabieramy wodę. Jakieś produkty, póki co mamy. Były prezydent, Poroszenko, mówił, że pierwsze trzy dni będą ciężkie i trzeba przetrzymać. A potem, to dopiero będziemy widzieć. Od godziny 22 do 7 jest godzina policyjna i zalecają nam, żeby gasić w tym czasie światło tak, żeby rosyjscy żołnierze nie wiedzieli, gdzie jesteśmy. Docierają do nas wieści, że idą na Cherson. Jesteśmy w bardzo napiętej sytuacji - wyznaje.

Opisując, jak mieszkańcy Odessy spędzą najbliższą noc, salezjanka wyjaśnia, że nadmorskie miasto, ze względu na podmokły grunt, nie posiada metra ani schronów.

- Tu, gdzie mieszkamy, wystarczy wykopać dół na pół metra i już jest woda. Ale poradzono nam, żebyśmy taśmą klejącą zakleili okna, to wtedy w czasie wybuchów szyby się nie rozbiją. Przygotowaliśmy dokumenty, trochę rzeczy. Mówią, że tej nocy Odessę mają bombardować. Ale my ufamy, modlimy się – mówi łamiącym się głosem i podkreśla, że to modlitwa jest tym, czego dziś potrzeba najbardziej.

Wierzymy w moc modlitwy, że Pan Bóg zatrzyma to zło. A potem będziemy widzieć, jaka jest sytuacja. To wszystko tak się zmienia, że dziś nic do końca nie wiadomo - dodaje.

Z trójosobowej wspólnoty sióstr, w której na co dzień posługuje s. Anna, w Kijowie pozostała obecnie tylko jedna z nich. S. Anna jest w Odessie, a trzecia z zakonnic, przełożona, pojechała jakiś czas temu z wizytacją na Białoruś, skąd nie ma obecnie drogi powrotu.

- Nasza siostra w Kijowie mówi, że widziała na ulicach nasze ukraińskie czołgi, podobno, żeby nas chronić. Z budynku, gdzie mamy mieszkanie, wielu sąsiadów wyjechało, a ci, co zostali, organizują warty w nocy, żeby nie było plądrowania mieszkań. Bo tego też ludzie zaczynają się bać. Jedna z parafianek, która mieszka obok lotniska mówi, że siedzi w butach, bo latają nad nimi samoloty. Oni nie mają podziemi, więc za każdym razem czekają, co będzie. Wszyscy są napięci, przygotowani - opowiada.

Na zakończenie rozmowy salezjanka raz jeszcze prosi, by podkreślić, jak bardzo Ukraina potrzebuje modlitwy.

- Czytałam na Facebooku, że nasi żołnierze mówią, że odczuwają jakąś siłą, tak, jakby ktoś ich podtrzymywał, popychał. Cała Ukraina i cały świat się modli. To jest niesamowite. Pan Bóg jest silniejszy od tego zła - stwierdza.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe